nr07-04, Tylko Polska - gazeta, 2004

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
O ZGROZO!!!
B
ohdan Porêba, którego aktywnoæ -
pomimo 70-letniego wieku - jest godna
podziwu, po rozbiciu Stronnictwa Na-
rodowego Patria jest autorem kolejnego
skandalu. Zosta³ cz³onkiem prezydium
FRONTU JEDNOCI SOCJALISTYCZNEJ
-
skrajnie lewackiego potworka upstrzonego
oszo³omami i trockistowsk¹ agentur¹.
Bêdziemy ich zwalczaæ a¿ do ca³kowitej
marginalizacji, poniewa¿ jest to kolejna
próba w ostatnich 15 latach skompromito-
wania opcji narodowej w Polsce. Polska Par-
tia Narodowa odcina siê od wszelkich takich
oszo³omskich pomys³ów godz¹cych w bo-
gaty, historyczny dorobek Ruchu Narodo-
wego w Polsce i jego wielu wybitnych przed-
stawicieli. Godz¹cych w jego przysz³oæ.
cd. na str. 10
ratujmy POLSKÊ!
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 7(179)/2004 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
12.02. -18.02.-2004
tygodnik
ROK VII
MAMY SZANSÊ W WYBORACH
DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO
W pi¹tek 23 stycznia 2004 r. Sejm przeg³oso-
wa³ ordynacjê do PE. Stale s³abn¹ce notowania
SLD zmusi³y go do odrzucenia poprawek Sena-
tu i przyjêcia ordynacji, która daje szansê tak¿e
rednim i ma³ym partiom.
Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta
i ma wejæ w ¿ycie 1 marca 2004 r. Wybory
odbêd¹ siê 13 czerwca br.
Co zak³ada ordynacja?
· 13 okrêgów. G³osy bêd¹ dzielone najpierw
w skali ca³ego kraju pomiêdzy komitety wybor-
cze, które przekrocz¹ 5 proc. próg, a dopiero
potem dzielone na okrêgi.
· 10 tys. podpisów bêd¹ potrzebowaæ tak¿e
partie sejmowe do zarejestrowania listy okrêgo-
wej. Zg³oszenie list w co najmniej po³owie okrê-
gów zwalnia od zbierania podpisów w pozosta-
³ych okrêgach. To dla nas wa¿ne, poniewa¿ na
13 okrêgów mo¿emy skoncentrowaæ zbieranie
podpisów w tych, gdzie mamy najsilniejsze
struktury (powiedzmy w 7-9 okrêgach).
· Kandydatów mog¹ zg³aszaæ partie i komite-
ty wyborcze. Wa¿ne, ¿e kandydatami mog¹ byæ
osoby, które ukoñczy³y 21 lat. To daje nam mo¿-
liwoæ dotarcia do mobilnych rodowisk stu-
denckich i wystawienia z nich choæby kilku kan-
dydatów. Do kampanii mo¿emy tak¿e zaprosiæ
kilka prê¿nie zorganizowanych stowarzyszeñ
i szukaæ wród nich kandydatów.
cd. na str. 15
przed POR¥BANIZMEM
Bankructwo unijnych rojeñ
To, co siê dzieje wokó³ konstytucji Unii Europejskiej, przechodzi wszelkie oczekiwania eu-
roentuzjastów. Z bezb³êdn¹ dok³adnoci¹ realizuje siê scenariusz zapowiedziany przed refe-
rendum przez eurosceptyków.
Minê³o kilka miesiêcy i ma³o kto pamiêta, ¿e zalaæ nas mia³ deszcz pieniêdzy, ¿e wchodzi-
my do wspólnoty, jakiej nie zna³a do tej pory historia. Dzi w ten sposób ju¿ prawie nikt siê
nie wypowiada. Zg³aszane s¹ za to problemy, o których nigdy wczeniej nie mylano.
Szykany i szanta¿e
Polski sprzeciw wobec konsty-
tucji unijnej doprowadzi³ do ca³ego
szeregu szanta¿y ze strony Unii.
Belgowie od³o¿yli ratyfikacjê trak-
tatu ateñskiego.
Holendrzy ¿¹daj¹ na³o¿enia
klauzul ochronnych na eksport to-
warów rolnych z Polski.
Niemcy i Francuzi strasz¹ re-
dukcj¹ wydatków na rzecz nowo
przyjêtych krajów w przysz³ym
unijnym bud¿ecie.
Komisja Europejska planuje
podwy¿kê akcyzy na noniki ener-
gii, przy czym przewiduje okresy
przejciowe dla krajów Piêtnastki,
wy³¹czaj¹c kraje nowo przyjête.
Wiele wskazuje na to, ¿e UE chce
maksymalnie wykorzystaæ czas
miêdzy Kopenhag¹ a majem 2004
r., kiedy to ma nast¹piæ oficjalna ak-
cesja Dziesi¹tki w struktury unijne.
Ju¿ zaanektowani, a jeszcze bez
si³y g³osu, poddawani jestemy
coraz to nowym szykanom. Po-
wstaje wra¿enie, i¿ Brukseli chodzi
o to, aby kraje nowo przyjête,
przede wszystkim Polska, nie mia-
³y za wiele do powiedzenia ani
w sferze gospodarki, ani w dzie-
dzinie polityki.
K³opoty cenzury amerykañskiej
Antysemita liderem
W
Naszym Dzienniku
ukaza³ siê wietny ar-
tyku³
prof. Pogonowskiego
omawiaj¹-
cy metody amerykañskiej cenzury od-
nonie walk Palestyñczyków z Izraelem. Na pod-
stawie badañ
prof. Sut Ihally
dochodzi do wnio-
sku, ¿e w amerykañskich mediach przedstawia
siê Palestyñczyków jako terrorystów, którzy bez-
mylnie atakuj¹ ¯ydów raczej z wrodzonej sk³on-
noci do awantur i rozboju. W wiêkszoci prasy
amerykañskiej palestyñskie akcje obronne s¹
kwalifikowane jako
akty terroru
w ramach kam-
panii propagandowej prowadzonej pod has³em
wojny z terrorem.
Telewizja i prasa amerykañska pokazuj¹ kon-
trast miêdzy kulturalnymi ¯ydami i prymitywny-
mi arabskimi podludmi. FAIR (Fairness and Ac-
curancy in Reporting) oblicza, ¿e 82 procent za-
bitych ¯ydów jest wspominanych w prasie, pod-
czas gdy tylko 34 procent zabitych Arabów do-
czeka³o siê wzmianki o swojej mierci, mimo ¿e
Arabów - ofiar izraelskiego terroru - ginie bez
porównania wiêcej ni¿ ¯ydów. Tak wiêc
dziêki
dzia³aniom mediów Amerykanom wydaje siê,
¿e straty s¹ równe,
ale mimo wszystko nale-
¿y lokowaæ swoje sympatie po stronie cywilizo-
wanych ¯ydów, a nie obskurnych Arabów. Tak
wiêc, w przeciwieñstwie do zbrodni na ¯ydach,
zbrodnia dokonana na Palestyñczykach jest
cd. na str. 5
niewa¿na:
w³aciwie mo¿na Arabów bezkar-
nie zabijaæ.
Znamy takie za³o¿enie ju¿ z historii
- tak¿e z uwzglêdnieniem rasizmu hitlerowców
czy budowy murów getta, które dzisiaj w makro-
skali wznosi Izrael w Ziemi wiêtej.
cd. na str. 7
Za ma³o rynku - za du¿o pañstwa?
Liberalna recepta na dobrobyt
Nawet liberalni ekonomici przyznaj¹ z nie-
pokojem, ¿e transformacja ustrojowa w Polsce
nie przynios³a spodziewanego o¿ywienia go-
spodarczego i dobrobytu. Obwiniaj¹ za to rz¹-
dy i spo³eczeñstwo, bo wci¹¿ jest za ma³o wol-
nego rynku (wolnoci gospodarowania), a za
du¿o centralizacji i regulacji pañstwa, bo lu-
dzie wci¹¿ ¿¹daj¹ od pañstwa zaspokojenia
ich potrzeb, zamiast aktywnie staraæ siê o sie-
bie i poszukiwaæ pracy. Gospodarka to nie fi-
lantropia, niech siê ni¹ zajmie pañstwo.
A wszyscy niech pracuj¹, niech nie ¿yj¹ na cu-
dzy rachunek (bogaczy).
Czego jest za du¿o w gospodarce
Wed³ug liberalnych ekonomistów gospodar-
ka wolnego rynku nie dzia³a w Polsce zgodnie
z jej zasadami, bo podatki s¹ nadmierne, ko-
szty pozap³acowe pracy za wysokie, za ma³o
wolnoci gospodarowania, za du¿o centraliza-
cji i regulacji pañstwa, irytuj¹ce koszty os³ony
socjalnej ludnoci (zdrowia, owiaty, bezrobo-
cia), zbyt wolna jest prywatyzacja maj¹tku pañ-
stwowego.
Z ¿ycia syjonistów, ich popleczników i ofiar
wanych kr¹¿¹ wiarygodne plotki, ¿e
ambasador Szewach Weiss zosta³ wy-
gryziony ze swego stanowiska za pomoc¹ dono-
sów swych wspó³pracowników. Weiss mia³ zbyt
niebezpiecznie przylgn¹æ do polskojêzycznych
rodowisk filosemickich i poczu³ siê nad Wis³¹ ni-
czym u siebie. Dla interesów Polski nie przynio-
s³o to ¿adnych korzyci, by³y ju¿ ambasador jest
wzorowym syjonist¹ i broni niczym lew polityki
Izraela, lecz w Tel Awiwie parê wp³ywowych osób
poczu³o siê zagro¿onych i poni¿onych.
cd. na str. 6
Szewach Weiss
- w Polsce nieko-
ronowany w³adca
filosemitów, za
w Izraelu czarna
owca?
cd. na str. 4
Partii Pracy w Izraelu
W
tak zwanych sferach dobrze poinformo-
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 7(179)
Zarzut: ludobójstwo
Katowicki S¹d Rejonowy na wniosek Insty-
tutu Pamiêci Narodowej zdecydowa³ o are-
sztowaniu przebywaj¹cego w Izraelu Salomo-
na Morela, by³ego komendanta obozu UB
w wiêtoch³owicach. Jest on oskar¿ony o to,
¿e w 1945 r. przyczyni³ siê do mierci co naj-
mniej 1.700 nieludzko traktowanych wiêniów.
Decyzja s¹du umo¿liwi sformu³owanie drugie-
go wniosku o ekstradycjê z Izraela, gdzie prze-
bywa oskar¿ony.
- Przygotowujemy wniosek o ekstradycjê do
Prokuratury Krajowej, do której nale¿y podjêcie
dalszych kroków w tej sprawie. We wtorek akta
sprawy znajd¹ siê w Warszawie - powiedzia³ nam
prokurator Andrzej Majcher z IPN w Katowicach.
Pierwszy wniosek o ekstradycjê by³ego naczel-
nika obozu UB ujrza³ wiat³o dzienne przed piêciu
laty, jednak spotka³ siê z odmow¹, gdy¿ prze-
stêpstwa w nim ujête uleg³y - wed³ug przepisów
izraelskich - przedawnieniu.
IPN oskar¿a³ Morela o bicie wiêniów i znêca-
nie siê nad nimi. G³ównym zarzutem by³o jednak
sprowadzenie epidemiologicznego niebezpie-
czeñstwa dla ¿ycia ludzi.
Ponowny wniosek o ekstradycjê Morela obej-
mie ju¿ zarzut zbrodni ludobójstwa, nie ulegaj¹cej
- wed³ug prawa miêdzynarodowego - przedaw-
nieniu. Nie przes¹dza to jeszcze losów proby
o ekstradycjê, gdy¿ Izrael nie jest sygnatariuszem
dotycz¹cej jej konwencji. Ponadto, choæ Instytu-
towi oficjalnie nic na ten temat nie wiadomo, Sa-
lomon Morel mo¿e posiadaæ obok polskiego rów-
nie¿ izraelskie obywatelstwo.
Salomon Morel po rozwi¹zaniu obozu by³
m.in. naczelnikiem aresztu w Katowicach, pra-
cowa³ te¿ w Opolu. Do dzisiaj pobiera prawie 5
tysiêcy z³otych emerytury z biura emerytalnego
polskiej s³u¿by wiêziennej.
Salomon Morel by³ naczelnikiem obozu pra-
cy w wiêtoch³owicach-Zgodzie, funkcjonuj¹-
cego od koñca lutego do listopada 1945 r.
Jak ustali³ IPN, na przebywaj¹cych tam wiê-
niach - g³ówne Polakach ze l¹ska, ale te¿
Niemcach i obywatelach kilku innych krajów -
dopuszczano siê zbrodni. Do wiêtoch³owic
³atwo by³o trafiæ, nawet bez konkretnego zarzu-
tu. Wystarczy³o, ¿e kto zosta³ doprowadzony
przez milicjê, UB albo NKWD. Dawki ¿ywno-
ciowe dla osadzonych by³y minimalne, wa-
runki sanitarne - fatalne. Wiêniowie umierali
czêciowo z g³odu. Wszystkich traktowano
podobnie, chocia¿ w jednym z baraków, gdzie
przebywa³y osoby podejrzewane o przynale¿-
noæ do organizacji hitlerowskich, znêcano siê
nad wiêniami szczególnie okrutnie. Dok³adna
liczba osadzonych nie jest znana, gdy¿ nie za-
chowa³a siê ¿adna obozowa dokumentacja.
Wed³ug aktualnych ustaleñ, w niewoli zmar³o
co najmniej 1.700 osób, g³ównie w wyniku epi-
demii duru brzusznego i tyfusu. Czêæ zosta³a
zamordowana.
- Dotarlimy do stra¿nika, który pracowa³
w obozie.
Wed³ug jego zeznañ, zanim siê rozwinê³a
epidemia w obozie, pod nieobecnoæ naczelni-
ka Morela zastêpuj¹cy go oficer zarz¹dzi³, by
chorych przewieæ do szpitala w wiêtoch³owi-
cach. Za³adowano ich na furmanki, wyjechali
ju¿ poza ogrodzenie obozu. Stra¿nik, którego
przes³uchiwa³em, konwojowa³ ten wyjazd.
W tym momencie wróci³ Morel i kaza³ im za-
wróciæ. Efekt by³ taki: chorzy nie byli izolowani,
epidemia siê rozprzestrzenia³a. Morel na dzieñ
dobry zapowiada³ wszystkim wiêniom, ¿e ich
wykoñczy, ¿e bêd¹ tam zdychali - opisa³ obozo-
we ¿ycie w wiêtoch³owicach prokurator.
Sprawa obozu toczy siê od pocz¹tku lat 90.
By³a prowadzona przez G³ówn¹ Komisjê Ba-
dania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
i przez prokuraturê. W ci¹gu ledztwa zosta³o
przes³uchanych 58 by³ych wiêniów, którzy
prze¿yli, oraz kilkudziesiêciu krewnych zmar-
³ych ofiar.
Salomon Morel po rozwi¹zaniu obozu by³
m.in. naczelnikiem aresztu w Katowicach, pra-
cowa³ te¿ w Opolu, a w 1992 r. wyjecha³ do
Izraela.
Do dzisiaj pobiera prawie 5 tys. z³ emerytury
z biura emerytalnego polskiej s³u¿by wiêziennej.
Roman Moto³a
Postanowienie o tymczasowym are-
sztowaniu na okres 7 dni od daty za-
trzymania Salomona Morela
W dniu 19 grudnia 2003 r. S¹d Rejonowy
w Katowicach przychyli³ siê do wniosku Oddzia-
³owej Komisji cigania Zbrodni przeciwko Naro-
dowi Polskiemu w Katowicach i wyda³ postano-
wienie o tymczasowym aresztowaniu na okres
7 dni od daty zatrzymania Salomona Morela
podejrzanego o to, ¿e w okresie od lutego do li-
stopada 1945 roku w wiêtoch³owicach, bêd¹c
funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeñstwa
Publicznego - Departamentu Wiêziennictwa, ja-
ko Naczelnik Obozu Pracy wiêtoch³owice-Zgo-
da dopuci³ siê zbrodni przeciwko ludzkoci
stanowi¹cej zbrodniê komunistyczn¹ na umie-
szczonych w tym obozie ze wzglêdów narodo-
wociowych i politycznych wiêniach.
Wiêniowie obozu w Zgodzie umierali w wyni-
ku doznawanych obra¿eñ, jednak¿e wiêkszoæ
z 1.695 zmar³ych wiêniów obozu zmar³a z po-
wodu epidemii czerwonki, tyfusu plamistego i ty-
fusu brzusznego - powsta³ych i rozprzestrzenia-
j¹cych siê w wyniku panuj¹cego g³odu oraz trud-
nych warunków sanitarnych i higienicznych.
G³ówny zarzut wobec Salomona Morela doty-
czy tego, ¿e jako naczelnik obozu w wiêtoch³o-
wicach-Zgodzie stworzy³ wiêniom umieszczo-
nym w tym obozie warunki ¿ycia gro¿¹ce biolo-
gicznym wyniszczeniem, a w szczególnoci:
1. g³odzi³ wiêniów wprowadzaj¹c ra¿¹co ni-
skie racje ¿ywnociowe;
2. pozbawi³ wiêniów elementarnej opieki
medycznej i warunków higieniczno-sanitar-
nych, dopuszczaj¹c do powstania i rozprze-
strzeniania siê wszawicy, czerwonki, tyfusu pla-
mistego i tyfusu brzusznego;
3. stosowa³ osobicie i tolerowa³ stosowanie
przez podleg³ych mu funkcjonariuszy wobec wiê-
niów ró¿nego rodzaju tortur, polegaj¹cych na:
- biciu po ca³ym ciele, w tym tak¿e po g³o-
wie, rêkami, kopaniu i biciu ró¿nego rodzaju
przedmiotami: kijami, drewnianymi nogami ta-
boretów, gumowymi pa³kami i ¿y³ami, rurka-
mi powleczonymi gum¹, metalowymi dr¹¿kami
i drewnianymi taboretami, co w wielu wypad-
kach powodowa³o powstawanie rozleg³ych
obra¿eñ i wielokrotnie w konsekwencji mieræ;
- umieszczaniu na wiele godzin w tak zwa-
nym karcerze, gdzie wiêniowie musieli staæ
w wodzie siêgaj¹cej do piersi, co w niektórych
przypadkach prowadzi³o do mierci wiênia
przez utopienie;
- zmuszaniu wiêniów do le¿enia warstwami
na sobie i tworzenia tak zwanej piramidy sk³a-
daj¹cej siê z kilkunastu mê¿czyzn, co u wiê-
niów znajduj¹cych siê w dolnych warstwach
powodowa³o powstawanie rozleg³ych obra¿eñ
wewnêtrznych i w konsekwencji mieræ;
- zmuszaniu wiêniów do le¿enia na ziemi,
a nastêpnie chodzeniu po nich, co powodowa-
³o powstawanie rozleg³ych obra¿eñ i w nie-
których przypadkach w konsekwencji mieræ.
Natomiast drugi zarzut dotyczy ró¿nych
form fizycznego i psychicznego znêcania siê
nad wiêniami, m.in.:
- bicia,
- zmuszania do zlizywania z pod³ogi mia³u
wêglowego,
- zmuszania do wzajemnego bicia siê wspó³-
wiêniów - m.in. dwa ujawnione przypadki zmu-
szania do wzajemnego bicia siê ojca z synem;
- zmuszania do wielogodzinnego stania na
placu obozowym bez jedzenia i picia, niejedno-
krotnie w trudnych warunkach pogodowych,
- zmuszania do piewania nazistowskich pie-
ni i dodatkowego bicia za nieznajomoæ tekstu.
Salomon Morel wielokrotnie osobicie bi³
wiêniów zarówno rêkami jak i trzymanymi
w rêkach sprzêtami: kolb¹ pistoletu, pa³k¹ czy
taboretem. W jego obecnoci wielokrotnie wiê-
niów bili te¿ inni funkcjonariusze obozowi.
Odpowiedzialnoæ Morela za rozwój epide-
mii stwierdzili jego zwierzchnicy z Departamen-
tu Wiêziennictwa MBP ju¿ w sierpniu 1945 roku,
karz¹c go dyscyplinarnie 3-dniowym aresztem
domowym. Z ujawnionych dokumentów wyni-
ka, ¿e obóz w Zgodzie uznano wtedy za ród³o
epidemii szerz¹cych siê tak¿e w pozosta³ych
obozach, gdzie trafiali wiêniowie ze Zgody.
Salomon Morel ma obecnie 84 lata, mieszka
w Izraelu. W najbli¿szych dniach akta sprawy
wraz z wnioskiem o wyst¹pienie o ekstradycjê
przekazane zostan¹ do Prokuratury Krajowej.
W zwi¹zku z dotychczas pojawiaj¹cymi siê
w mediach nieprawdziwymi informacjami na
temat sprawy przeciwko Salomonowi Morelo-
wi informujê:
- Salomon Morel ani nikt z jego bliskiej rodziny
nie by³ w KL Auschwitz ani ¿adnym innym obozie.
Salomon Morel ju¿ w lutym 1991 r. zosta³
przes³uchany w tej sprawie jako wiadek przez
ówczesn¹ Okrêgow¹ Komisjê Badania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu; w roku 1992
Morel wyjecha³ z Polski do Izraela, do mieszka-
j¹cej tam ju¿ wczeniej córki; dopiero w maju
1995 r. OKBZpNP przekaza³a akta sprawy ów-
czesnej Prokuraturze Wojewódzkiej w Katowi-
cach, a ta we wrzeniu 1996 roku wyda³a po-
stanowienie o postawieniu Morelowi zarzutów.
Tak wiêc Salomon Morel wyjecha³ z Polski
po nag³onieniu sprawy przez media na 4 lata
przed wydaniem postanowienia o przedsta-
wieniu mu zarzutów. Aktualnie ustalona liczba
zmar³ych wiêniów obozu wiêtoch³owice-
Zgoda to 1695 osób.
Brak jest informacji o tym, aby Morel posia-
da³ obywatelstwo Izraela, natomiast na pewno
posiada wa¿ny polski paszport.
Naczelnik Oddzia³owej Komisji cigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
prok. Ewa Koj
19.12.2003
Nie spiesz¹ siê z wydaniem
stalinowskiej prokurator
Ju¿ ponad rok zajmuje brytyjskiej prokura-
turze analiza wniosku polskiego s¹du o wy-
danie Polsce Heleny Woliñskiej-Brus, stali-
nowskiej prokurator nadzoruj¹cej ledztwa
prowadzone przez komunistyczn¹ bezpiekê
przeciwko ¿o³nierzom polskiego podziemia
niepodleg³ociowego na pocz¹tku lat 50. Wo-
liñska, a w³aciwie Fajga Mindlak-Danielak,
przyczyni³a siê m.in. do bezprawnego wiê-
zienia gen. Augusta Emila Fieldorfa, ps. Nil,
legendarnego dowódcy Armii Krajowej. Od
opinii brytyjskiej prokuratury zale¿y, czy mi-
nisterstwo spraw wewnêtrznych tego kraju
rozpocznie procedurê ekstradycyjn¹. Je¿eli
tak siê nie stanie, istnieje uzasadniona oba-
wa, ¿e funkcjonariuszka totalitarnego re¿imu
nigdy nie odpowie za swoje zbrodnie.
Wniosek dotycz¹cy Heleny Woliñskiej-Brus
strona polska wystosowa³a latem 2001 r. Uzupe³-
niony o dodatkowe dokumenty, których za¿¹-
dali Brytyjczycy, znalaz³ siê w styczniu ubieg³ego
roku w Crown Prosecution Service - urzêdzie
podleg³ym prokuratorowi generalnemu. - Po
uzyskaniu opinii z CPS brytyjskie ministerstwo
spraw wewnêtrznych natychmiast zawiadomi
polskie w³adze - zapewnia Ma³gorzata Puczy-
³owska z Ambasady Brytyjskiej w Warszawie.
W razie gdyby mia³o dojæ do przes³uchañ
w sprawie ekstradycji, racje strony polskiej pre-
zentowaæ bêdzie brytyjska prokuratura. - Po-
niewa¿ ka¿dy wniosek o ekstradycjê jest inny,
rozpatruje siê go szczegó³owo i doæ d³ugo.
Wniosek dotycz¹cy pani Woliñskiej wymaga
szczególnej uwagi, tym bardziej, ¿e przestêp-
stwa, o których mówi, mia³y miejsce pó³ wieku
temu - przekonuje ministerstwo spraw wewnê-
trznych tego kraju (Home Office). Jego urzêdni-
cy nie odpowiedzieli nam na pytanie dotycz¹ce
przewidywanego terminu podjêcia decyzji
o wydaniu Polsce stalinowskiej prokurator.
Helena Woliñska w latach 1950-1953 nadzo-
rowa³a ledztwa prowadzone przez komuni-
styczn¹ bezpiekê przeciwko ¿o³nierzom pol-
skiego podziemia z lat II wojny wiatowej. Przy-
czyni³a siê m.in. do bezprawnego wiêzienia ge-
nera³a Augusta Emila Fieldorfa, ps. Nil, legen-
darnego dowódcy Armii Krajowej. Zarzuty sfor-
mu³owane przeciwko Woliñskiej-Brus w trakcie
ledztwa prowadzonego od 1997 r. przez pro-
kuraturê wojskow¹, za od czterech lat przez
IPN, dotycz¹ przestêpczych dzia³añ stalinow-
skiej prokurator wobec szesnastu osób.
Prokurator Helena Woliñska-Brus znana by-
³a z nienawici do Polaków i nieludzkiego trak-
towania wiêniów politycznych - ich bliskim
odmawia³a widzeñ i dostarczania paczek ¿yw-
nociowych. Skazanym na mieræ zabrania³a
ostatnich po¿egnañ. W 1968 r. wyjecha³a do
Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw uzyska³a pra-
wo sta³ego pobytu, za z czasem równie¿ oby-
watelstwo. Poniewa¿ nie stawia³a siê na prze-
s³uchanie w Polsce, warszawski wojskowy s¹d
okrêgowy wyda³ pod koniec 1998 r. nakaz jej
aresztowania. Dwa wys³ane do w³adz brytyj-
skich wnioski ekstradycyjne (pierwszy w sierp-
niu 1999 r., za drugi dwa lata póniej) nie do-
czeka³y siê jak dotychczas odpowiedzi.
Woliñska-Brus twierdzi, ¿e jest niewinna,
a zarzuty wobec niej maj¹ charakter polityczny
i antysemicki.
Jak mówi Andrzej Arseniuk z biura praso-
wego Instytutu Pamiêci Narodowej, tempo roz-
patrywania wniosku ekstradycyjnego zale¿y
wy³¹cznie od organów wymiaru sprawiedliwo-
ci Królestwa Brytyjskiego. - Nie mo¿emy mieæ
na to ¿adnego wp³ywu. Brytyjczycy podejmu-
j¹ odpowiednie decyzje suwerennie, gdy¿ Wo-
liñska-Brus jest obywatelk¹ równie¿ ich pañ-
stwa. Nie mo¿e byæ ze strony polskiej ¿adnych
nacisków, tak jak na nas nikt nie mo¿e wyp³y-
waæ, bymy jakie sprawy za³atwiali szybciej
lub wolniej - przekonuje rzecznik.
Roman Moto³a
dr Leszek ¯ebrowski, historyk
Sprawa ekstradycji Heleny Woliñskiej ci¹gnie
siê ju¿ od wielu lat. Znana jest wypowied samej
Woliñskiej na ten temat. Stwierdzi³a ona, ¿e nie
da siê s¹dziæ w kraju krematoriów i pieców.
Jest to wskazanie, ¿e to Polska jest krajem, który
organizowa³ holokaust, i ona by³aby nara¿ona
na szczególne represje, nie za to, co robi³a i za co
jest oskar¿ona, ale z racji ¿ydowskiego pocho-
dzenia. Wypowied Woliñskiej zawiera stanowi-
sko podtrzymywane przez wiele zagranicznych
mediów, ¿e Polska jest krajem antysemickim,
w zwi¹zku z czym ten proces nie by³by uczciwy
i ona na ¿adne ¿¹dania w³adz polskich, aby sta-
n¹æ przed polskim s¹dem, siê nie zgadza.
Dla w³adz brytyjskich jest to sprawa sprzed
pó³ wieku, nie wiadomo, jak udokumentowana,
nie wiadomo, czy wszystkie procedury zosta³y
dope³nione. Jak wiemy, ¿adnych takich spraw
nie zdo³ano albo nie chciano za³atwiæ. Przed
polskim s¹dem nie stoi te¿ Salomon Morel
i wielu innych cz³onków komunistycznych
w³adz bezpieczeñstwa. Wielu nie jest nawet
poszukiwanych listami goñczymi, nie jest po-
stawionych w stan oskar¿enia.
W zwi¹zku z tym szanse, by Helena Woliñ-
ska stanê³a przed polskim s¹dem, w ocenie
postronnego obserwatora tych wydarzeñ, s¹
w tej chwili praktycznie ¿adne.
prof. Miros³aw Piotrowski, kierownik Kate-
dry Historii Najnowszej Katolickiego Uni-
wersytetu Lubelskiego
S¹dzenie zbrodniarzy okresu stalinowskiego
w PRL-u idzie jak dotychczas nader opornie.
Dotyczy to nie tylko krwawej prokurator Heleny
Woliñskiej ukrywaj¹cej siê w Wielkiej Brytanii,
ale tak¿e Salomona Morela, który zbieg³ do
Izraela, i innych. Wielu komunistycznych
oprawców mieszka jednak w Polsce. Przez ni-
kogo nie nêkani, korzystaj¹ z wysokich komba-
tanckich emerytur. Stan taki bez w¹tpienia pro-
wadzi do frustracji bezporednio poszkodowa-
nych przez nich Polaków, ale tak¿e podwa¿a
zaufanie wszystkich obywateli do wymiaru
sprawiedliwoci III Rzeczpospolitej.
G³os Polski, Kanada
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
PO PRZECZYT
Nr 7(179)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
Zwyciêstwo E. Osmañczyka
Polityczny
bryd¿
W ostatnich dniach mijaj¹cego tygodnia
prasa kreuj¹ca pogl¹dy Polaków stwierdzi³a
w tytule Platforma do w³adzy - kto ledzi,
ju¿ wie, w jakiej gazecie zosta³o to napisane.
Pokazano czwórkê do bryd¿a, czyli jeden sto-
lik. Dwie pary, jak to bywa, albo siê umawia-
j¹, albo u³o¿enie wyniknie z si³y otrzymanych
kart. Cel jest jednoznaczny, tak zamieszaæ,
by zdobyæ cielca - mandat. Reszta graczy
na scenie znalaz³a siê w podstolikach. Zasta-
nawiam siê, co wart jest pokazany uk³ad - PO
i PiS - uk³ad o rodowodzie AWS, czyli jedna
strona. Nie pokazujê tu nieprawdziwego okre-
lenia prawica jako przeciwwaga lewicy, bo
to te¿ jest zafa³szowane. Nawet nie widzê po-
trzeby, by siliæ siê na t³umaczenie dlaczego,
gdy¿ fakty te powinny byæ powszechnie zna-
ne. Druga strona to Samoobrona i SLD-UP.
Para naturalna przez swoj¹ dotychczasow¹
wspó³pracê i swoje korzenie. Co jednak by
w tym przypadku nie powiedzieæ, uk³ad de-
maskuj¹cy - wymuszony. Oficjalne bogactwo
materialne przywódców przy braku spe³nie-
nia i odrzucenia z salonów. Ambicja i aspira-
cja Leppera jako przyrównanie wo³u do kare-
ty. Dziwny uk³ad 38 do 35 bêdzie ciekawy do
u³o¿enia. Niech wiêc Donald Tusk ju¿ nie
wpada w zachwyt, gdy¿ jest przedwczenie.
Co by nie powiedzieæ uk³ad AWS te¿ tym Pa-
nom nie pasowa³ - jako idea pracowania dla
Polski. Interesy grupowe by³y zbyt oczywiste,
by mog³o siê udaæ. Nie wiem czemu teraz
mia³oby byæ inaczej. Ostatnio chocia¿ jedno-
znacznie, Olechowski mówi¹c o bliskoci
z PiS, nie pozostawiaj¹c w¹tpliwoci powie-
dzia³, ¿e program gospodarczy zdecydowa-
nie dzieli te ugrupowania. Kto wiêc ma moc-
niejsze karty, tak naprawdê nie wiadomo.
Znaj¹c zasady wykonywania tego typu son-
da¿y trzeba wiedzieæ, ¿e najwiêkszym sk³a-
dnikiem obecnych jest rozczarowanie do
dzia³alnoci wszelkich partii politycznych,
a takie badania nie s¹ tu przedstawione. Id¹c
tym tokiem mylenia nale¿y uwzglêdniæ s³u-
szn¹ uwagê, stwierdzaj¹c¹, ¿e wszyscy ju¿
byli u w³adzy, a efekty rz¹dów jako ci¹g na-
stêpstw s¹ ka¿demu z nas znane. Samoobro-
na, skupiaj¹ca w swoich szeregach kwinte-
sencjê sfrustrowanych, jest skazana na ba-
lans odrzuceñ w podobieñstwie do bume-
ranga. Nie chc¹ ich - odrzucaj¹, a oni wraca-
j¹. Jest to mo¿liwe tylko wtedy, gdy nie ma
czystej i przejrzystej sceny politycznej. £ama-
nie prawa, warcholstwo nie mo¿e byæ warto-
ci¹ sam¹ w sobie. To, ¿e u nas tak jest, mo-
¿e wiadczyæ tylko o chorobie i s³aboci pañ-
stwa, dopiero w drugiej kolejnoci o s³aboci
elit politycznych godz¹cych siê na wspó³ist-
nienie obok nich tak egzotycznych uk³adów
personalnych. Mylê, ¿e w Narodzie nie zagi-
nê³a znajomoæ przys³ów, a jedno na ten
przyk³ad jest nastêpuj¹ce kto z kim przysta-
je, takim siê staje. Warcholstwo, sobiepañ-
stwo, ³amanie prawa by³y w uprzednim okre-
sie naszej pañstwowoci przyczyn¹ upadku
i 123-letniej niewoli. Uwa¿am, ¿e po stronie
prawicy, a pod tym pojêciem postrzegam
PPN i wszystkich czuj¹cych siê Polakami,
trzeba zewrzeæ szeregi i dalej nie kusiæ losu.
Pañstwowoæ nie jest dana raz na zawsze
w tym wilczym wiecie. Po³o¿enie geograficz-
ne naszego pañstwa a¿ siê prosi, by zrobiæ
porz¹dek z cierniem uwieraj¹cym tak
Wschód jak i Zachód. Sk³ócenie wewnêtrzne
w narodzie mo¿e spowodowaæ, ¿e kwiat m³o-
dzie¿y wobec braku wszelkich perspektyw
postanowi wyjechaæ. Krzyczenie i nawo³ywa-
nie, ¿e nie oddamy nawet guzika, wobec ja-
kociowo innych uwarunkowañ bêdzie budzi-
³o tylko zdziwienie. Czy to zrozumiemy i pomi-
mo rozgoryczenia bêdziemy w stanie walczyæ
o swój Dom Ojczysty, przy takich otwieraj¹-
cych siê perspektywach - ³atwoci obrócenia
siê na piêcie i odejcia?! Czy przyjmiemy
za³o¿enie, ¿e jestemy w piêknym stylu roz-
grywani, a stawk¹ jest przysz³oæ Narodu i byt
pañstwa?
W³adys³aw M. Orzechowski, PPN Elbl¹g
pisanemu w dyskusji Awantura o Senato-
ra, to fakt, ¿e jest to jeszcze jedno, tym ra-
zem pomiertne zwyciêstwo tego nie tylko dzia³a-
cza politycznego, pisarza i dziennikarza, ale i wizjo-
nera. Z ilu¿ to polityków, pisarzy, g³onych poetów
polskich XX wieku jeszcze za ich ¿ycia usz³o powie-
trze jak z balonów w zetkniêciu z ostrzem szpilki.
Doskonale, ¿e skromnie, bez komentarza przypo-
mnia³ w kilku akapitach podstawowe tezy dzia³alno-
ci publicystycznej Osmañczyka red. Miros³aw
Olszewski. Wynika z nich, poczynaj¹c od Spraw
Polaków, które Osmañczyk napisa³ bezporednio
po II wojnie wiatowej, ¿e niemal proroczo sformu-
³owa³ drogi dzia³ania Polaków, jeli zechc¹ znaleæ
godne miejsce w Europie. Niestety, do dzi nie zo-
sta³y zrealizowane. Ale to nie wina pana Osmañczy-
ka. Nie on podpisywa³ Ja³tê. On, jak i ogó³ Polaków,
musia³ z ni¹ ¿yæ. Pan Osmañczyk móg³ wybraæ emi-
gracjê, jak szereg intelektualistów polskich, ale wy-
bra³ trwanie na tych trudnych przyczó³kach polsko-
ci powsta³ej w nowych granicach na Odrze i Nysie,
granicach, które postulowa³ Osmañczyk wizjoner-
sko jeszcze przed II wojn¹ wiatow¹.
Postulat ten, uwzglêdniaj¹c przedwojenny
uk³ad si³, wydawa³ siê szalony. A jednak w wyni-
ku wojny zosta³ zrealizowany. Gdy g³ówny postu-
lat polskiej racji stanu wg Osmañczyka zosta³
zrealizowany, pisarz i dzia³acz polityczny pisze
Sprawy Polaków, które nale¿y odczytaæ jako
rozwiniêcie pomys³u na Polskê w powojennej
Europie, aby znalaz³a w niej godne miejsce.
Mam tê niewielk¹ ksi¹¿eczkê z serdeczn¹ dedy-
kacj¹ autora. Pamiêtam, ¿e by³a ród³em otuchy
w otaczaj¹cym wszechpotê¿nie absurdzie PRL-
u, przywraca³a wiarê, ¿e jest jaka logicznie spój-
na alternatywa dla kretyñstwa i g³upoty. Przypu-
szczam, ¿e pomimo niemo¿noci realizacji za-
wartych w niej postulatów, ze wzglêdu na wasal-
noæ narodu i pañstwa spe³ni³a sw¹ intelektual-
n¹ rolê, wchodz¹c niczym woda w szczeliny
skalne Wiele takich dzia³añ, gdy przysz³a po-
ra, gdy przyszed³ mróz - rozsadza³o ska³ê!!
Zdumiewaj¹ce, jak wiele przestróg Osmañczy-
ka w Sprawach Polaków zachowuje do dzi sw¹
aktualnoæ (Niestety! - chcia³oby siê dodaæ). Jak
ró¿ni siê od póniejszej Rzeczpospolitej Pola-
ków, gdzie tylko niektóre w¹tki nosz¹ lwi pazur
dawnego Osmañczyka. Mylê, ¿e Osmañczyk po
kilku latach PRL-u zorientowa³ siê, ¿e g³ow¹ mu-
ru nie przebije i z w³aciwym pragmatyzmem l¹-
zaków - patriotów polskiego pogranicza - zastoso-
wa³ w swym dzia³aniu politycznym i spo³ecznym
zasadê chiñskiej filozofii upartej kropli, która dr¹-
¿y ska³ê I dr¹¿y³ j¹ uparcie, przypominaj¹c przy
ka¿dej okazji, ¿e Polakom potrzebna jest:
- mocna waluta, wymienialna z³otówka,
- paszport u ka¿dego Polaka w szufladzie.
I w tych dwu kwestiach, wydawa³oby siê nie-
mo¿liwych do zrealizowania podczas ca³ego PRL-
u, Osmañczyk w koñcu odniós³ zwyciêstwo! M³ode
pokolenie tego nie pamiêta, traktuj¹c wymienial-
noæ z³otego i paszport w szufladzie jako normalkê.
Traktuje to jako powietrze W dyskusji o roli
Osmañczyka trzeba przypomnieæ, ¿e tego powie-
trza domaga³ siê dla wszystkich Polaków. Równie¿
dla tych, którzy teraz wieszaj¹ na nim psy
M³ode pokolenie nie musi braæ na swego pa-
trona Osmañczyka. Mo¿e wybraæ wiêtego.
A tych mamy sporo. Nie wolno jednak na mi³y
Bóg nazywaæ tego wybitnego l¹zaka i Polaka
kolaborantem w tym dyskredytuj¹cym, pejora-
tywnym znaczeniu. Nie mo¿na choæby dlatego,
¿e wyrzucilibymy w b³oto jednego z nielicznych
wielkich wiadków Historii tego okrutnego XX
wieku. Do ich grona niew¹tpliwie nale¿a³. Móg³-
bym to uzasadniæ obszerniej. I mam nadziejê, ¿e
kiedy to uczyniê. Poczytujê sobie za zaszczyt,
¿e wozi³em przysz³ego senatora w 1989 r. po
Opolszczynie na ostatnich kroplach kartkowej
benzyny Kto dzi pamiêta kartki na benzy-
nê? ¯a³ujê serdecznie, ¿e zabrak³o senatora
w tej pierwszej kadencji, gdy zaczêto wyprzeda-
waæ polski interes narodowy.
Byæ mo¿e swoimi przemyleniami nara¿ê siê
pogl¹dom pana Z. Bereszyñskiego, którego opo-
zycyjn¹ dzia³alnoæ szanujê, gdy¿ mia³em nawet
zaszczyt z nim wspó³pracowaæ, ale nie mogê zgo-
dziæ siê z Jego pokrêtn¹ logik¹ odnonie senato-
ra, cytujê: czy niew¹tpliwe zas³ugi owej postaci
stanowi¹ dostateczn¹ przewagê dla mroczniej-
szych stron jej ¿yciorysu (koniec cytatu). Zbyt
³atwo operuje Pan, Panie Zbigniewie, rozci¹gliwy-
mi pojêciami. A mo¿e ma Pan w zanadrzu jakie
fakty, np. wspó³pracê Osmañczyka z Abwehr¹ czy
UB? Czy Jego pos³owanie w Sejmie PRL uwa¿a
Pan za kolaboracjê? Czy pogl¹dy, które wtedy
wyra¿a³ i z którymi teraz siê Pan nie zgadza, mo-
g¹ byæ plam¹ na ¿yciorysie? Pogl¹d, czyli stan
wiedzy jednostki w danym czasie, mo¿e przecie¿
zostaæ przez ni¹ zweryfikowany wobec nowej sy-
tuacji i nowej wiedzy, jak¹ niesie ¿ycie.
Pogl¹d, niestety, nie mo¿e byæ, jak Pan to okre-
la, plam¹ na ¿yciorysie. Rzucaj¹c epitetem
o mrocznych kartach w ¿yciorysie senatora, zaraz
potem odwo³uje siê Pan do Boga, ¿e to On osta-
tecznie rozstrzygnie. Wiêc najpierw rzuca Pan ka-
mieniem, a potem, zwracaj¹c oczy do góry, cze-
ka Pan na wyrok opatrznoci. Gdzie tu logika?
Aby by³o mieszniej, po tych kalumniach na sena-
tora ko³o Boga wstawia Pan jeszcze ³askawie Hi-
storiê, która ma oceniæ go w przysz³oci. I tu zga-
dzam siê z Panem. Widzê w tym wyzwanie nie tyl-
ko dla Pana, ale i dla mnie. Byæ mo¿e zweryfikujê
swoje pogl¹dy na senatora. Ale na mi³y Bóg,
ustalmy zakres pojêæ, gdy¿ jest to drugi najwa¿-
niejszy problem w tym ca³ym sporze o senatora.
Zadaje Pan sobie pytanie, Panie Zbigniewie, czy
przypadkiem awantura o senatora nie jest ¿etonem
w grze politycznej? S¹dzê, ¿e ma pan racjê. S¹-
dzê, ¿e jest to kolejna próba niszczenia tak nielicz-
nie pozosta³ych autorytetów. Niech zostan¹ zbruka-
ne, niech legitymizuj¹ otaczaj¹cy nas brudny wiat
korupcji i robaczywe elity w³adzy. Niech Polacy ¿r¹
siê pomiêdzy sob¹ Pozostaje w tym miejscu py-
tanie: Dlaczego mamy im w tym pomagaæ?
Do ustalenia zakresu i znaczenia pojêæ przed
rozpoczêciem jakiejkolwiek dyskusji zachêcali na-
si wielcy nauczyciele, profesorowie: Kotarbiñski
i Tatarkiewicz. Brak ustalenia zakresu znaczenia
pojêæ wisi toporem od pocz¹tku dyskusji o sena-
torze. Na szczêcie zadania tego podj¹³ siê w swo-
im tekcie Arkadiusz Karbowiak, który spokojnie
i rzeczowo podj¹³ siê wyjanienia terminu kolabo-
racji i trafnie, moim zdaniem, zauwa¿y³, ¿e w spo-
rze o senatora jest to g³ównie dyskurs miêdzy star-
szym a m³odszym pokoleniem. I tu dodam od sie-
bie, oby po jednej i po drugiej stronie byli kolabo-
ranci kolaboruj¹cy ze zdrowym rozs¹dkiem! I na
szczêcie s¹! Za najbardziej wartociowy i meryto-
rycznie p³odny tekst nale¿y uznaæ Prawa nad po-
lityk¹ i emocjami dr. Piotra Sosiñskiego z Wroc³a-
wia - rówienika Janusza Kowalskiego.
Wszystkie trzy teksty panów: Karbowiaka, So-
siñskiego i nawet emocjonalny tekst Janusza Ko-
walskiego nape³niaj¹ mnie, przedstawiciela star-
szego pokolenia Polaków, wielk¹ otuch¹.
W przeciwieñstwie do pani profesor Berliñskiej,
która mentorsko okreli³a kredo polityczne m³o-
dego studenta jako banalne i pompatyczne, do-
strzegam w nim brak zgody m³odego pokolenia
na otaczaj¹c¹ nas rzeczywistoæ, pe³n¹ afer, fa³-
szywych elit politycznych i wyprzeda¿y polskich
interesów. To, co dla pani profesor brzmi banal-
nie, dla mnie jest deklaracj¹ czystoci intencji
m³odego pokolenia. To, co dla pani profesor - so-
cjolog z Uniwersytetu Opolskiego - brzmi po-
mpatycznie, mnie przynosi wiarê, ¿e wysi³ek
i ofiara krwi szeregu pokoleñ Polaków nie pójd¹
na marne. ¯e pomimo usilnych starañ nie zosta-
³y ca³kowicie wyrugowane z m³odego pokolenia
podstawowe wartoci polskiej racji stanu. ¯e tê-
sknota za prawd¹ i normalnoci¹ odradza siê
w ka¿dym pokoleniu. I oby to by³a kontynuacja.
By nie musia³a siê po ka¿dym kataklizmie odra-
dzaæ jak ptak Feniks z popio³ów
Tak sobie mylê, czy nie ma racji w jeszcze jed-
nej kwestii pan Zbigniew Bereszyñski pytaj¹c, czy
dyskusja o senatorze nie ma charakteru zastêp-
czego? Oto NTO w³¹czy³a siê ostatnio w ogólno-
polski rankingowy aplauz dla kandydatury na pre-
zydenta pani Jolanty Kwaniewskiej. Pytam, czy
ta kwestia nie jest wdziêczniejszym tematem dla
pañ i panów socjologów z Uniwersytetu Opolskie-
go, czy ci, b¹d co b¹d, fachowcy nie powinni
przypomnieæ opinii publicznej podstawowej praw-
dy socjologicznej, ¿e dobrze postawione pytanie
to po³owa odpowiedzi. Czy do ich podstawo-
wych obowi¹zków nie nale¿y zwrócenie uwagi na
nadu¿ycia owych sonda¿y, stosowanych zreszt¹
Osmañczyk Edmund Jan (1913-1989), polski
publicysta, reporter, eseista. Studiowa³ historiê
na Uniwersytecie Warszawskim i dziennikarstwo
w Berlinie. W latach 1932-1939 dzia³acz Zwi¹zku
Polaków w Niemczech, od 1935 kierownik jego
Centrali Prasowej. Redaktor M³odego Polaka,
Nowin, Narodu, Zdroju. Autor hymnu Rod³a
oraz Leksykonu Polactwa w Niemczech (1939).
Dzia³a³ g³ównie na l¹sku Opolskim.
Aby unikn¹æ powo³ania do armii niemieckiej,
uciek³ do kraju. W czasie okupacji w Warszawie
by³ ¿o³nierzem AK i uczestniczy³ w powstaniu
1944 r. W 1945 r. korespondent wojenny I Armii
WP, bra³ wraz z ni¹ udzia³ w zdobyciu Berlina.
Sprawozdawca prasowy z konferencji poczdam-
skiej i procesów norymberskich, które opisa³ w
Do-
kumentach pruskich
(1947). W latach 1946-1968
korespondent zagraniczny, odwiedzi³ wiele krajów,
uczestniczy³ w wa¿nych konferencjach miêdzyna-
rodowych. By³ rzecznikiem prasowym w ONZ. Po-
se³ na Sejm, cz³onek Rady Pañstwa PRL.
Debiutowa³ jako poeta zbiorem
Wolnoæ jest
s³oneczna
(1937). Autor g³onego cyklu publicy-
stycznego dotycz¹cego powojennej rzeczywi-
stoci
Sprawy Polaków
(1947, pierwodruk
w Przekroju).
Zbiory artyku³ów dotycz¹cych problemów
niemieckich, jak
Dowody prowokacji. Nieznane
archiwum Himmlera
(1951), a tak¿e spraw miê-
dzynarodowych, np.:
Azja w Genewie
(1955),
Nasza Europa
(1971). Tak¿e
By³ rok 1945
(1970),
Rzeczpospolita Polaków
(1977). Liczne nagrody
i odznaczenia pañstwowe.
i przez Rzeczpospolit¹, i OBOP, polegaj¹cych na
tym, ¿e zestawia siê kandydaturê wymalowanej
i umiechniêtej matrioszki z kandydaturami kilku
cokolwiek zu¿ytych polityków, niestety - po zbyt
d³ugim przebiegu. I to w sytuacji, gdy Polacy i z le-
wa, i z prawa maj¹ serdecznie doæ tych przedsta-
wicieli w¹tpliwych elit.
Zabieg ten skutecznie zastosowali postkomu-
nici w wyborach prezydenckich 1995 r., zderza-
j¹c nieudolnego Wa³êsê z niepe³nym magi-
strem, który przynajmniej umia³ mówiæ po pol-
sku Dlatego trudno jest siê zgodziæ z opini¹ dr.
Norberta Honka z Uniwersytetu Opolskiego, ¿e,
cyt.: Tajemnica tkwi gdzie indziej, panie dokto-
rze. A mo¿e by tak zestawiæ kandydaturê p.
Kwaniewskiej z kandydatur¹ pani profesor Ja-
dwigi Staniszkis i z kandydatur¹ niezwykle popu-
larnego biznesmena - pana Kluski, do którego
przykleja siê nie tylko z³oto, ale tak deficytowy
obecnie w Polsce i niestety niemodny HONOR?
Czy nie by³oby to uczciwsze zestawienie? Zw³a-
szcza ¿e z ca³ej wymienionej trójki ¿adne nie jest
politykiem. Nasi przodkowie nigdy nie mieszali
w zaprzêgu kucyków z perszeronami
Wreszcie na zakoñczenie nie sposób nie odno-
towaæ trzewoci umys³u u lidera SLD na Opol-
szczynie, pana Andrzeja Namys³o, który odwa¿-
nie stwierdzi³, ¿e kandydatura Kwaniewskiej na
prezydenta jest co najmniej egzotyczna, gdy¿
nie objawi³a siê jeszcze jako polityk. Czy nie za
bardzo nara¿a siê pan w³asnej partii? Bardzo szyb-
ko, gdy¿ ju¿ 10-11 stycznia w NTO Jerzy Szteliga
- baron SLD z Opolszczyzny, oddelegowany chwi-
lowo do Sejmowej Komisji ledczej do spraw afe-
ry Rywina - wytoczy³ dwuszpaltowe armaty na te-
mat Namys³o musi odejæ!. Bo przecie¿ wg po-
s³a Szteligi Pani prezydentowa to taka ciep³a ko-
bieta. Wypada za panem baronem zakrzykn¹æ:
Polacy! G³osujcie na ciep³¹ i mi³¹ kobietkê!
Wincenty Jakubowski, PPN Nysa
PO PRZECZYT
P
ierwsza refleksja, która nasuwa siê ni¿ej pod-
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 7(179)
Za ma³o rynku - za du¿o pañstwa?
W pu³apce
kredytowej
Ustalenia maksymalnych odsetek od kre-
dytów i po¿yczek domaga siê rzecznik praw
obywatelskich. Mia³oby to ograniczyæ odset-
ki lichwiarskie, rujnuj¹ce wielu d³u¿ników. Mi-
nisterstwo Finansów i Narodowy Bank Polski
nie akceptuj¹ administracyjnej ingerencji
w swobodê zawierania umów kredytowych.
Lichwa pieniê¿na polega na pobieraniu
nadmiernie wysokich odsetek. - Ale trzeba wie-
dzieæ, z czym je porównywaæ, a takiego odnie-
sienia brak - mówi dr Ryszard Zelwiañski z Biu-
ra Rzecznika Praw Obywatelskich. - Nie okre-
laj¹ go przepisy i nie dosz³o do s¹dowego
sprecyzowania kryteriów umo¿liwiaj¹cych oce-
nê lichwiarskiego charakteru odsetek. Nato-
miast do rzecznika ustawicznie docieraj¹ sy-
gna³y o odsetkach znacznej wysokoci.
Drogie pieni¹dze
Przy oprocentowaniu kredytu na stosunkowo
niskim poziomie banki mog¹ dok³adaæ do tego
wysok¹ prowizjê, podnosz¹c¹, niejednokrotnie
znacznie, wysokoæ sp³at. Mog¹ tak¿e narzu-
caæ bardzo wysokie odsetki umowne w razie
nieterminowoci sp³at. Na rynku finansowym
dzia³aj¹ równie¿ porednicy kredytowi, prze-
wa¿nie wspó³pracuj¹cy z bankami (Lukas, ¯a-
giel, AIG Credit, Dominet, Invest Kredyt i in.).
Funkcjonuj¹ce w Polsce firmy porednictwa
kredytowego udzieli³y w 2002 r. prawie 7,8 mld
z³ po¿yczek. Brytyjska firma Provident po¿yczy-
³a w I pó³roczu ub.r. swoim 750 tys. klientów po-
nad 665 mln z³, udzielaj¹c po¿yczek do 5 tys. z³,
przy tygodniowych sp³atach. Oprocentowanie
wynosz¹ce wed³ug umowy 15 proc. po doli-
czeniu wysokiej op³aty administracyjnej wyno-
si 60 i wiêcej procent w stosunku rocznym.
Bardzo drogie s¹ krótkoterminowe po¿yczki
udzielane przez ró¿ne agencje i konsorcja fi-
nansowe og³aszaj¹ce siê w Warszawie i innych
wielkich miastach. Proponowane przez jedn¹
z takich firm oprocentowanie po¿yczki hipo-
tecznej wynosi³o 5-7 proc. miesiêcznie. Wci¹¿
tak¿e dzia³aj¹ firmy po¿yczkowe w tzw. syste-
mie argentyñskim. W jednej z nich wysz³o na
jaw, ¿e odsetki od zaci¹gniêtej po¿yczki wy-
nosi³y ponad 40 proc. miesiêcznie!
- Rzecznik otrzymuje wiele skarg na nadmier-
nie wysokie oprocentowanie - niekiedy 1-10
proc. dziennie! - oraz na naliczanie horrendal-
nych odsetek karnych. Rozwija siê pozabanko-
wy rynek po¿yczkowy, który przy zrêcznym for-
mu³owaniu umów wci¹ga mnóstwo ludzi w pu-
³apkê kredytow¹. Latami musz¹ sp³acaæ odset-
ki przy niezmniejszonym zad³u¿eniu - mówi dr
Zelwiañski. - Je¿eli udzielaj¹cy po¿yczki natrafia
na cz³owieka, który znajduje siê w przymuso-
wym po³o¿eniu i potrzebuje pieniêdzy, to zgo-
dnie z prawem mo¿e zawrzeæ w umowie nieo-
graniczon¹ wysokoæ oprocentowania; szcze-
gólnie gdy dojdzie do opónienia zwrotu. Nie
ma bowiem pewnej granicy, powy¿ej której od-
setki mo¿na uznaæ za lichwiarskie.
Na podstawie Rzeczpospolitej
cd. ze str. 1
Rz¹dz¹cy ulegaj¹ mitowi scentralizowanej go-
spodarki i nie dopuszczaj¹ do jej uwolnienia.
Mentalnoæ spo³eczna pozostaje pod wp³ywem
idei socjalistycznego pañstwa opiekuñczego, co
sk³ania do niestarania siê pracowników o pracê
(chocia¿ dla wszystkich jej nie ma i nie bêdzie).
Ludzie wci¹¿ ¿¹daj¹ od pañstwa pomocy i opie-
ki (strajkuj¹ zamiast tworzyæ w³asne firmy). S¹
niezadowoleni, chocia¿ maj¹ pañstwow¹ nie-
podleg³oæ (w Unii Europejskiej), wolnoæ osobi-
st¹ - czyli demokracjê (bez pieniêdzy), a nie dyk-
taturê proletariatu (bez wolnoci). Jest temu wi-
nien ustrój komunistyczny, który tak wychowa³
ludzi (chocia¿ wiêkszoæ by³a mu przeciwna
i doprowadzi³a do jego upadku). Nie ukszta³to-
wa³o siê spo³eczeñstwo obywatelskie, które po-
winno rozumieæ, czym jest wolny rynek i wol-
noæ obywatelska. Mentalnoæ taka jest prze-
ciwna wszelkiej indywidualizacji ¿ycia gospodar-
czego, czyli wolnoci gospodarczej - wolnemu
rynkowi.
Gospodarka polska wymaga wbrew libera³om
rozs¹dnej regulacji przez pañstwo narodowe,
miêdzy innymi polegaj¹cej na uniezale¿nieniu
siê od zaborczej gospodarki korporacyjnej Unii
Europejskiej. Jest a¿ nazbyt wolna, rozpasana -
wiêc korupcyjna. Liberalni politycy zbudowali
ustrój wolnej konkurencji i za jego niepowodze-
nie obci¹¿aj¹ spo³eczeñstwo, jak gdyby ono
mia³o wp³yw na przemiany ustrojowe, wprowa-
dzane dyktatorsko przez tych, którzy byli nie-
gdy podpor¹ komunizmu i przez tych ekonomi-
stów, dowodz¹cych przedtem wy¿szoci gospo-
darki scentralizowanej, a dzisiaj opowiadaj¹cych
siê za liberalizmem gospodarczym.
Wolny rynek dzia³a w Polsce i rozwarstwia ma-
j¹tkowo spo³eczeñstwo, co prawdziwi libera³o-
wie uznaj¹ za cechê dodatni¹ ustroju kapitali-
stycznego, bo to zmusza wszystkich do wytê¿o-
nej pracy. Podobnie, miêdzy pañstwami nastê-
puje taka sama polaryzacja maj¹tkowa. Istniej¹
pañstwa wyzyskuj¹ce, jak Stany Zjednoczone
Ameryki, Niemcy czy Japonia i kraje wyzyskiwa-
ne, jak Polska. Kraj wyzyskiwany ma ujemny bi-
lans p³atniczy, w tym handlowy (obrotów bie¿¹-
cych).
stwo. I zapominaj¹ o globalnym kapitale, który
usuwa z rynku tych przedsiêbiorczych ma³ych
mened¿erów i zaprowadza swój ³ad pe³en inge-
rencji, który eliminuje wolnoæ gospodarowania
tym ma³ym bezkapita³owym polskim firmom.
Konkurencja - dobra czy z³a
Liberalni ekonomici pojmuj¹ konkurencjê
w gospodarce jako naturaln¹ walkê o byt. W tej
walce silniejszy niszczy s³abszego, co nazywa
siê pozytywn¹ destrukcj¹, sprawniejszy wypiera
mniej zaradnego, pomys³owy - nie umiej¹cego
daæ sobie rady. Jest to rzekomo konieczna se-
lekcja najlepszych, najsprawniejszych, czyli na-
turalny dobór przedsiêbiorców. Konkurencja nie
propaguje humanitaryzmu, tylko interes w³asny
(nie wspólny) bez wzglêdu na konsekwencje
spo³eczne.
Liberalnej konkurencji przeciwstawia siê kon-
kurencja korporacyjna - wielkich korporacji,
w tym miêdzynarodowych. Takie przedsiêbior-
stwa porozumiewaj¹ siê miêdzy sob¹ celem
ustalenia cen, rynków zbytu i sposobów pozby-
wania siê konkurencji przedsiêbiorstw niekorpo-
racyjnych. Nawet bez wzajemnych uk³adów i po-
rozumieñ istnieje solidarnoæ wielkich przedsiê-
biorców, swego rodzaju kodeks biznesu, który
uwzglêdnia w stosownym zakresie wzajemne in-
teresy i ogranicza woln¹ konkurencjê. Mimo tych
ograniczeñ w globalnej gospodarce wystêpuje
ostra konkurencja, skierowana przeciw wolno-
ci gospodarowania ma³ych firm i s³abych go-
spodarek. Jej nadmierna skala jest szkodliwa dla
krajów i przedsiêbiorstw, nie dysponuj¹cych
znacznym kapita³em. Konkurencja zawsze
sprzyja silniejszemu. Idea wolnego wiatowego
handlu jest zasad¹, wspomagaj¹c¹ kraje rozwi-
niête cywilizacyjnie i gospodarczo.
O konkurencji mówi siê jako o tendencji wy-
³¹cznie pozytywnej, która powoduje obni¿anie
kosztów i cen oraz lepsze zaspokojenie potrzeb
konsumenta. Istnieje tak¿e konkurencja szkodli-
wa, dzia³aj¹ca na niekorzyæ uczciwego gospo-
darowania. Producenci kopiuj¹ postaæ znanego
produktu danej firmy i wprowadzaj¹ w b³¹d klien-
ta, co do oryginalnoci produktu, sprzedaj¹c go
po niskiej cenie. Podobnie przek³amuje siê to-
wary, co do ich pochodzenia, jakoci, sk³adni-
ków, przydatnoci czy sposobu wytwarzania.
Stosuje siê dumping - sprzeda¿ po cenach ni¿-
szych od kosztu jednostkowego. Rynek fa³szo-
wany jest przez firmy, które sprzedaj¹ produkty
bez p³acenia podatków, co nazywa siê szar¹
stref¹ gospodarowania. Na rynku wystêpuje
czarna strefa sprzeda¿y, której towary przecho-
dz¹ z przemytu lub sprowadzane s¹ do kraju, fa³-
szuj¹c dokumenty.
Wolny rynek u³atwia nieprawid³ow¹ dzia³al-
noæ ekonomiczn¹. Jest to cena jego swobody.
Wyrazem tego jest nielegalny rynek: szary - uni-
kaj¹cy p³acenia podatków i czarny - przestêpczy,
oszukañczy. Fa³szuje siê produkty ¿ywnociowe
i podrabia produkty znanych firm. W ¿ywnoci
brakuje czêsto witamin i mikroelementów, umie-
szcza siê natomiast substancje szkodliwe dla
zdrowia, jak konserwanty i inne zwi¹zki chemicz-
ne jak barwniki. Przemyt jest czêci¹ nielegal-
nego rynku. Wolny rynek czêsto nie uznaje norm
moralnych, pos³uguje siê oszustwem, korupcj¹.
Globalizacja gospodarki sprzyja przep³ywowi
spekulacyjnego kapita³u (krótkoterminowego,
nie inwestycyjnego), który wywo³uje perturbacje
finansowe na gie³dach i rynkach pieniê¿nych.
Na miêdzynarodowym rynku przewagê zyskuj¹
mocarstwa gospodarcze ze szkod¹ dla krajów
ubo¿szych.
Odmiennoæ konkurencji
Przy niedoborze towarów na rynku konkuren-
cja wycisza siê. Wtedy pojawia siê wspó³zawo-
dnictwo miêdzy odbiorcami towarów (kolejki
przed sklepami). Tworzy siê sytuacja pozornie
monopolistyczna ze spekulacyjnym wzrostem
cen. Przy nasyceniu towarem na rynku wolna
konkurencja wzmaga sw¹ si³ê oddzia³ywania na
producentów. Niszczy ona ma³e przedsiêbior-
stwa na korzyæ korporacji, które wyzwalaj¹ kon-
kurencjê korporacyjn¹ typu zaborczego. Nie ist-
nieje konkurencja doskona³a, opisywana w teo-
rii ekonomii, z wieloci¹ ma³ych przedsiêbiorstw,
z których ¿adne nie ma wp³ywu na kszta³towanie
siê cen. W rzeczywistoci to korporacje wyzna-
czaj¹ ceny, które nie sprzyjaj¹ ma³ym i rednim
przedsiêbiorstwom, bo skala produkcji korpora-
cji jest masowa, co powoduje obni¿anie kosztów
jednostkowych produktu i obni¿enie cen, aby
zniszczyæ konkurenta.
Porozumienia antykonkurencyjne
Korporacje, opanowuj¹c rynek, pos³uguj¹ siê
tak zwanym przywództwem cenowym. Jest to
porozumienie w sprawie wyznaczania cen, które
zmierza do kontroli rynku za pomoc¹ jednolitych
cen dla dostawców bez wzglêdu na miejsce
dzia³ania producenta i kupuj¹cego konsumenta.
Ceny te wzrastaj¹, bowiem wyznaczane s¹ na
poziomie zapewniania zysku ka¿demu przedsiê-
biorstwu tego porozumienia. Eliminuje to natural-
ne rynki poszczególnych firm.
Spotyka siê dwa rodzaje przywództwa ceno-
wego. W pierwszym wypadku dominuj¹ce
przedsiêbiorstwo wyznacza ceny, które maj¹ byæ
przestrzegane przez pozosta³ych producentów.
Jeli siê nie podporz¹dkuj¹, gro¿¹ im konse-
kwencje gospodarcze, przyk³adowo - w postaci
obni¿enia cen przez przedsiêbiorstwo dominuj¹-
ce, co skutkuje upad³oci¹ ma³ych firm, maj¹-
cych wy¿sze koszty produkcji. W drugim przy-
padku producenci porozumiewaj¹ siê w sprawie
ustalenia jednolitej ceny. Jest to tendencja do
ograniczania wolnego rynku, która polega rów-
nie¿ na centralizacji zaopatrzenia i zbytu przez
korporacje oraz na wyznaczaniu obszaru zbytu
towarów przez poszczególnych producentów.
Tam, gdzie istniej¹ wielkie korporacje, pojawia
siê tendencja do regulowania rynku we w³asnym
interesie, co oznacza ograniczanie konkurencji
lub wprowadzanie drapie¿nego wspó³zawodnic-
twa, niszcz¹cego mniejsze firmy.
Zwodnicza reklama
Reklama tworzy wokó³ towaru cieñ mitu, ide-
alizuje go, pobudza potrzeby, kszta³tuje gusty,
tworzy modê. Zak³ada, ¿e proponowany pro-
dukt jest prawie doskona³y. Reklama jest jedn¹
z przyczyn pojawienia siê konsumizmu, czyli
nadmiernego, zbytecznego nabywania towa-
rów. Reklama jest agresywna. Odwo³uje siê do
erotyki, piêkna kobiety, domu, rodziny, trady-
cji. Propaguje ideê nadmiernego spo¿ycia jako
koniecznego warunku ludzkiego szczêcia.
Przekaz reklamy, przyk³adowo w telewizji, jest
personalizowany. Zwykle piêkna kobieta zachê-
ca do kupna towaru. Lekarka radzi kupiæ towar,
bo jest konieczny dla zdrowia. Konsumenci
czêsto bezkrytycznie odnosz¹ siê do reklamy,
s¹ naiwni i lekkomylni. Nie dostrzegaj¹, ¿e re-
klama mo¿e byæ nieuczciwa, ¿e wprowadza
w b³¹d. Dzia³a na psychikê w sposób manipula-
cyjny. Jest to rodzaj uwodzenia klienta. Rekla-
ma odwo³uje siê do ludzkich uczuæ, ma na uwa-
dze p³eæ, wiek a nawet narodowoæ. Rzekomo
jest neutralna, a w istocie uci¹¿liwa. Ma ona
kszta³towaæ nawyki konsumentów. Jest to ak-
tywna promocja towaru.
Synteza
Gospodarka wymaga nie tylko stosownej kon-
kurencji, ale tak¿e wspó³dzia³ania przedsiê-
biorstw, z uwzglêdnieniem dobra wspólnego.
Potrzebny jest urz¹d spo³eczny regulowania
konkurencji z okrelonymi uprawnieniami kon-
trolnymi i sanacyjnymi. Rynek jest zbyt powa¿n¹
spraw¹ ustrojow¹, by go pozostawiæ wy³¹cznie
chciwoci wspó³zawodników.
dr hab. Zygmunt Narski
Apoteoza wolnego rynku
Gospodarka kapitalistyczna wed³ug teorii jest
systemem rynków wzajemnie siê uzupe³niaj¹-
cych. S¹ to rynki towarów i us³ug, pracy, kapita-
³ów oraz pieni¹dza (finansów). Dla ka¿dego do-
bra istnieje oddzielny rynek. Ze wzglêdu na
wspó³dzia³anie rynków cena dobra zale¿y nie tyl-
ko od popytu i poda¿y na dany produkt, lecz
tak¿e od cen innych dóbr.
Problem zatrudnienia rozwi¹zywany jest na
zasadzie wspó³dzia³ania rynku pracy i rynku
dóbr. Eliminacja zak³óceñ na tym rynku odbywa
siê za pomoc¹ wolnego kszta³towania siê p³ac
i cen. W przypadku bezrobocia p³aca realna spa-
da, a w warunkach pe³nego zatrudnienia p³aca
realna wzrasta. Odpowiednio do tych zmian
kszta³tuj¹ siê ceny artyku³ów konsumpcyjnych.
Je¿eli p³aca pieniê¿na kszta³tuje siê poni¿ej sto-
py równowagi p³acowej, to popyt na pracê wzra-
sta, wskutek czego p³aca pieniê¿na i realna pod-
nosi siê, a¿ do osi¹gniêcia równowagi p³acowej
(zrównania p³acy pieniê¿nej z p³ac¹ realn¹), co
poci¹ga za sob¹ pe³ne zatrudnienie pracy i kapi-
ta³u przy ustabilizowanych cenach.
Za pomoc¹ dzia³ania rynków gospodarka roz-
wi¹zuje wszystkie problemy: alokacji (rozmie-
szczenie optymalne) zasobów, zatrudnienia
i podzia³u dochodu narodowego czyli stabiliza-
cjê (równowagê) gospodarcz¹. Osi¹ga siê to
dziêki wolnej konkurencji. Równowa¿y ona ryn-
ki, powoduj¹c optymalne zaspokajanie potrzeb.
Zak³ócenia rynkowe s¹ automatycznie elimino-
wane przez rynek. Zaprzeczaj¹ temu miêdzy in-
nymi anomalie rynkowe.
Tak¹ niezwykle sprzeczn¹ z rzeczywistoci¹
kapitalizmu globalnego teoriê propaguj¹ liberal-
ni ekonomici i chyba w ni¹ nie wierz¹. Trwa³y
wzrost gospodarczy wed³ug nich w Polsce zale-
¿y tylko od setek tysiêcy przedsiêbiorców, którzy
wspó³dzia³aj¹c i konkuruj¹c z sob¹ zapewni¹ go-
spodarce sukces, jeli im nie przeszkadza pañ-
Zwolnienia zamiast inwestycji
Niemiecki koncern Pfeifer und Langen, który
przed trzema laty sta³ siê w³acicielem wiêkszo-
ci wielkopolskich cukrowni, zapowiada zwol-
nienia wród polskich pracowników. Bez pracy
zostanie prawdopodobnie kilkaset osób
z omiu zak³adów. Spó³ka borykaj¹ca siê z pro-
blemami finansowymi w Niemczech szuka
oszczêdnoci kosztem polskich przedsiê-
biorstw. Jakby to by³o ma³o, koncern do dzi nie
zap³aci³ wysokich kar umownych, naliczonych
przez Skarb Pañstwa za niewywi¹zanie siê
ze zobowi¹zañ zawartych w umowie prywatyza-
cyjnej. Zdaniem samorz¹dowców, rzekome in-
westycje w spó³ce to fikcja. Sejmik wielkopolski
rozwa¿a zawiadomienie prokuratury o mo¿liwo-
ci pope³nienia przestêpstwa w tej sprawie.
PO PRZECZYT
Nr 7(179)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Bankructwo unijnych rojeñ
Czarnecki i Rothschild
przejmuj¹ GBG
cd. ze str. 1
Oczywicie wszystkie te dzia³ania osnuwa inter-
nacjonalistyczna retoryka europejska. W u¿yciu
wci¹¿ s¹ górnolotne okrelenia: wspólnota, solidar-
noæ europejska, prawa cz³owieka, zasada subsy-
diarnoci itp., itd. Mówi siê krajom rodkowoeuro-
pejskim, ¿e wymagania Brukseli, choæ trudne, s¹
dla ich dobra, ¿e prawo obowi¹zuje wszystkich tak
samo. Tylko ni st¹d, ni zow¹d dowiadujemy siê, ¿e
Unia zrezygnowa³a z na³o¿enia wielomiliardowych
kar na Niemcy i Francjê, które naruszy³y pakt stabil-
noci i wzrostu, przekraczaj¹c kolejny rok z rzêdu
dopuszczalny w strefie euro deficyt bud¿etowy.
Trudno sobie wyobraziæ przestêpstwo wiêksze
w unijnych relacjach, gdy¿ polityka taka uderza
w gospodarkê wszystkich krajów, podwa¿aj¹c
wspólny system walutowy. Kraje takie jak Holan-
dia czy Belgia, które zaciska³y pasa, s¹ dzi
w o wiele gorszej sytuacji ni¿ Niemcy i Francja,
które sztucznie pobudza³y i pobudzaj¹ swoj¹ go-
spodarkê, mno¿¹c deficyt. Za odst¹pieniem od
kar dla duetu francusko-niemieckiego g³osowa³y
przede wszystkim kraje wielkie. Oprócz wspo-
mnianych, W³ochy, Wielka Brytania, a z ma³ych
tak¿e Portugalia, Luksemburg, Irlandia. To wystar-
czy³o, aby g³osy pozosta³ych omiu pañstw Piêt-
nastki nie przewa¿y³y. Co to oznacza? Ano nic in-
nego jak tylko utwierdzenie zasady, ¿e prawo Unii
obowi¹zuje ma³ych i s³abych; silni, jeli to le¿y
w ich interesie, w sposób dowolny ³ami¹ nawet
najbardziej istotne postanowienia traktatowe.
Kary i sankcje nak³ada siê na s³abych, silni na
zasadzie dyktatu s¹ bezkarni. Blokada eksportu
¿ywnoci dla Polski, jak najbardziej; wszak s¹ po-
wody sanitarne. Kary dla Niemiec? Broñ Bo¿e -
przecie¿ to sponsorzy i za³o¿yciele Unii. I gdzie tu
solidarnoæ europejska, poszanowanie prawa itp.?
Wszystko to bajki dla grzecznych dzieci np. dla
dzieci znad Wis³y. A¿ dziw, jak daleko posunê³y siê
nasze elity w wierze w europejskie legendy, jak
daleko by³y gotowe rezygnowaæ z narodowych
dóbr. Tymczasem to nic innego jak gra egoizmów.
Nerwowoæ Pary¿a i Berlina siêga zenitu, poja-
wi³y siê nawet w prasie francuskiej zapowiedzi po-
wstania Europy dwóch prêdkoci. Francja i Niem-
cy przy wspó³udziale Belgii czy Luksemburga po-
sz³yby o wiele dalej w integracji ni¿ kraje pozosta-
³e. Oczywicie oznacza³oby to ni mniej, ni wiêcej
tylko tworzenie superpañstwa o okrojonych grani-
cach. Scenariusz taki, wbrew obawom niektórych,
by³by optymalny z punktu widzenia Polski. Jeli
Pary¿ i Berlin chc¹ tworzyæ superpañstwo, to niech
sobie tworz¹ sami, bez naszego czy Europy rod-
kowej udzia³u. Powstanie takiego uk³adu automa-
tycznie zbli¿y³oby do siebie kraje pozostaj¹ce po-
za uk³adem francusko-niemieckim, dlatego mo¿na
by liczyæ w perspektywie czasu na tworzenie soju-
szu alternatywnego wobec pañstw centralnych
(nazwa bior¹ca pod uwagê ich geograficzne po³o-
¿enie na kontynencie europejskim).
Dywersja Kwaniewskiego
Aby realizowaæ pe³n¹ obronê interesów Polski,
konieczna jest twarda postawa elit rz¹dz¹cych.
Tymczasem odnotowalimy w ostatnim czasie
dosyæ grone dzia³ania dywersyjne, id¹ce,
o zgrozo!, z kancelarii prezydenckiej.
Aleksander Kwaniewski spotka³ siê z przed-
stawicielami dwustu kilkudziesiêciu intelektuali-
stów, którzy podpisali list, aby w imiê solidarno-
ci europejskiej za wszelk¹ cenê odst¹piæ od
obrony postanowieñ nicejskich. W wywiadzie ra-
diowym Kwaniewski mia³ powiedzieæ: Nie uwa-
¿am, abymy powinni broniæ Nicei za wszelk¹
cenê, bo nie ma wszelkiej ceny. Wysadzanie Eu-
ropy w powietrze nie ma sensu.
Taka postawa g³owy pañstwa w sytuacji ostre-
go starcia Warszawy z Bruksel¹ zakrawa na dzia-
³ania wybitnie dywersyjne. S¹ one wynikiem albo
silnych, nieformalnych nacisków krêgów francu-
sko-niemieckich na swoich ludzi w Warszawie,
albo powrotu niektórych osób do bajkowych fra-
zesów w stylu cudownej solidarnoci europej-
skiej, albo - co najbardziej prawdopodobne -
w grê wchodzi i jedno, i drugie. Mylne zatem by-
³o przekonanie niektórych rodowisk prawico-
wych, ¿e Aleksander Kwaniewski jest z naro-
dowego punktu widzenia cz³owiekiem mniej
szkodliwym ni¿ Leszek Miller.
Dowiadczenie pokazuje co zupe³nie odwrot-
nego.
Wystarczy unia handlowa
Przyjrzyjmy siê na koniec argumentacji tych,
którzy uwa¿aj¹, ¿e nie warto umieraæ za Niceê.
Na ³amach Tygodnika Powszechnego z 30 li-
stopada 2003 r. Marek Orzechowski, korespon-
dent TVP z Brukseli, pisze: System konstytucyj-
ny zachêca do dzia³ania dla wspólnego dobra.
System nicejski z kolei, powsta³y wrêcz w atmo-
sferze skandalu politycznego i odgrzewanych
nacjonalistycznych resentymentów, s³u¿y
w pierwszym rzêdzie blokadzie europejskiej inte-
gracji. St¹d ci z Europejczyków, którzy patrz¹
poza koniec w³asnego nosa, rok po nieprzespa-
nych nocach w Nicei zdecydowali siê zwo³aæ
Konwent Europejski, który reformê Unii podj¹³
na nowo. Autor dowodzi, ¿e UE przy tysi¹coso-
bowym parlamencie, 134 lub 144 g³osach w Ra-
dzie Europejskiej nie mog³aby pog³êbiaæ proce-
su integracji, czeka³by j¹ parali¿ decyzyjny. Ni-
cea zatem blokuje integracjê Europy. Orzechow-
ski zapomnia³ chyba, w którym kierunku owo po-
g³êbianie integracji idzie. Idzie w kierunku budo-
wy pañstwa europejskiego.
Jeli kto nie potrafi sobie wyobraziæ inaczej
jednoci Europy, jak tylko poprzez bizantyñskie,
biurokratyczne struktury pañstwowe, to niech
uchwala sobie now¹ konstytucjê.
Tymczasem dominacja francusko-niemiecka
w takim uk³adzie nie tylko nie spowoduje pog³ê-
bienia prawdziwej jednoci, lecz zrodzi ogromne
poczucie niesprawiedliwoci i w efekcie pog³êbi
konflikty miêdzy narodami Europy.
Prawdziwa jednoæ powinna siê odbywaæ nie
na p³aszczynie instytucjonalnej, ale duchowej.
W sferze materialnej wystarczy³by wolny handel
miêdzynarodowy. Jeli suwerenne kraje nie bê-
d¹ w stanie dogadaæ siê na temat ró¿nych in-
nych kwestii, nie zmieni tego ¿adna konstytucja.
Narzucanie narodom woli poprzez proste prze-
g³osowywanie ich w instytucjach Unii bêdzie pro-
wadziæ do takiej sytuacji, jak¹ mamy dzi w od-
niesieniu do notorycznego ³amania przez Niem-
cy i Francjê paktu stabilnoci i lekcewa¿enia pra-
wa europejskiego.
Zatem o wiele rozs¹dniejsze by³oby cofniêcie
Unii do funkcji dawnej EWG, ni¿ pog³êbianie in-
tegracji (budowa superpañstwa). Tylko zatwar-
dzia³y pruski bizantyniec bêdzie twierdzi³, ¿e jed-
noæ europejsk¹ mo¿na budowaæ poprzez mno-
¿enie ró¿norakich wspólnotowych instytucji, urzê-
dów, dyrektyw, bud¿etów itp. W myl takiego
przekonania niektórzy polscy politycy i publicy-
ci krzycz¹, ¿e w imiê wiêkszego dobra nie war-
to umieraæ za Niceê. Zapominaj¹ jednak, ¿e
tym rzekomym wiêkszym dobrem s¹ ich unijne
urojenia, a nie miêdzynarodowa rzeczywistoæ.
M. B.
Kontrolowany przez Leszka Czarneckiego
Getin Holding oraz fundusz JNR Acquisitions
Ltd. Nathaniela Rothschilda przejmuj¹ wiêk-
szociowy pakiet akcji Górnol¹skiego Banku
Gospodarczego. Getin zamierza sfinansowaæ
transakcjê poprzez publiczn¹ emisjê akcji,
w ramach której chce pozyskaæ 300 mln z³.
Fundusz inwestycyjny JNR zarz¹dzany przez
Nathaniela Rothschilda nie ma ¿adnych formal-
nych zwi¹zków z dzia³aj¹cym równie¿ w Polsce
bankiem inwestycyjnym Rothschild. Zapytany
o powi¹zania Rothschild owiadczy³, ¿e jest to
jedynie nazwisko. Wiadomo jednak, ¿e kilka-
dziesi¹t lat temu w rodzinie Rothschildów do-
sz³o do pewnych nieporozumieñ, w wyniku cze-
go rozesz³y siê biznesowe drogi Jacoba Roth-
schilda (ojca Nathaniela Rothschilda) oraz sir
Evelina Rothschilda. Nathaniel Rothschild uzy-
ska³ tytu³ magistra historii nowoczesnej na
Oxford University. Jest m.in. szefem rady
nadzorczej francuskiej spó³ki publicznej Vivarte
oraz amerykañskiej Champps Entertainment.
W ostatnim rankingu Rzeczpospolitej, pod-
sumowuj¹cym wyniki banków po trzech kwarta-
³ach 2003 r., GBG znalaz³ siê na 29. pozycji pod
wzglêdem wielkoci kapita³ów w³asnych. Na ko-
niec wrzenia fundusze w³asne banku wynosi³y
203,9 mln z³. Suma bilansowa GBG wynosi³a
w tym czasie 2,82 mld z³. Po trzech kwarta³ach
2003 r. zysk netto spó³ki wynosi³ 31,6 mln z³
(o 6,8 proc. wiêcej ni¿ w takim samym okresie
poprzedniego roku), a wspó³czynnik wyp³acal-
noci - 14,4 proc.
Czarnecki powiedzia³ te¿, ¿e zamierza zacho-
waæ lokalny charakter GBG, który w niektórych
segmentach rynku na Górnym l¹sku jest nu-
merem jeden. Zapytany o mo¿liwe przejêcia in-
nych firm z sektora finansowego, Czarnecki
stwierdzi³, ¿e nie ma na razie w tym zakresie
specyficznych planów. Doda³ jednak, ¿e jest
w³acicielem wiêkszociowych pakietów udzia-
Leszek Czarnecki
Nathaniel Rothschild
³ów dwóch towarzystw ubezpieczeniowych.
Ustosunkowuj¹c siê do podobnego pytania, Na-
thaniel Rothschild skupi³ siê na perspektywach
na rosyjskim rynku leasingowym. Fundusz JNR
zamierza inwestowaæ bezporednio w Getin Hol-
ding (Rothschild wejdzie do rady nadzorczej tej
spó³ki). Obydwaj biznesmeni owiadczyli te¿, ¿e
nie zamierzaj¹ wspó³pracowaæ przy kolejnych
mo¿liwych inwestycjach w Europie rodkowej
i Wschodniej.
Grzegorz Brycki
Rzeczpospolita (fragmenty)
Nowy minister skarbu
bêdzie mia³ u³atwione zadanie - jeli tylko
wykona plan poprzednika, czyli doprowadzi
w tym roku do debiutu gie³dowego kilku firm
- potentatów, osi¹gnie znacz¹ce wp³ywy
z prywatyzacji. Chodzi o kwotê 8,6 mld z³.
Jednak wiele wskazuje na to, ¿e mimo tak wy-
sokich wp³ywów do kasy pañstwa zachowa
kontrolê nad czêciowo prywatyzowanymi fir-
mami.
Przychody z prywatyzacji w poprzednim roku
- tak jak w 2002 - okaza³y siê dla kolejnych mini-
strów skarbu niewykonalne. Nie uda³o siê za-
koñczyæ sukcesem kilku du¿ych przetargów, bo
wiêcej znaczy³a polityka ni¿ ekonomia, ale te¿
i oferty w kilku przypadkach nie by³y zadowala-
j¹ce. Ustêpuj¹cy minister Piotr Czy¿ewski t³uma-
czy³, ¿e nie mo¿na prywatyzowaæ za wszelk¹ ce-
nê, skoro inwestorzy nie gwarantuj¹ op³acalnych
transakcji. Niskie oferowane ceny uniemo¿liwi³y
sprzeda¿ akcji trzech elektrowni: Dolna Odra,
Kozienice i Ostro³êka.
Ostatecznie wp³ywy netto z prywatyzacji wy-
nios³y na koniec 2003 r. ok. 2,9 mld z³, podczas
gdy na pocz¹tku roku zak³adano, ¿e bêdzie to
kwota 7,4 mld z³. MSP nie wykona³o nawet sko-
rygowanego planu minimum, który przewidywa³
przychody brutto na poziomie 4,5 mld z³, a w su-
mie wynios³y one 4,1 mld z³.
Gie³dowe wyjcie
Lekarstwem, które ma zapewniæ przychody
prywatyzacyjne, jest gie³da. Trafiæ tam maj¹ pod
koniec roku - wed³ug strategii prywatyzacyjnej -
pakiety akcji PKO BP, Po³udniowego Koncernu
Energetycznego (PKE), Polskiego Górnictwa
Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), holdingu
farmaceutycznego (powsta³ego z po³¹czenia
Polfy Warszawa, Polfy Tarchomin i Polfy Pabiani-
ce), Polmosu Bia³ystok oraz Wydawnictw Szkol-
nych i Pedagogicznych (WSiP).
Rok 2003
Najbardziej dochodowa okaza³a siê sprze-
da¿ akcji l¹skiej Spó³ki Cukrowej (269 mln z³),
zielonogórskiego Polmosu (129 mln z³). Du¿e
znaczenie mia³a te¿ sprzeda¿ tzw. resztówek,
czyli pakietów akcji
wczeniej sprywa-
tyzowanych spó³-
ek. Zakoñczenie
prywatyzacji Elek-
trowni w Po³añcu
przynios³o ponad
682 mln z³, w Elek-
trowni Rybnik - 422
mln z³, a w Górno-
l¹skim Zak³adzie
Elektroenergetycz-
nym - 67,8 mln z³.
Na sprzeda¿y kolej-
nych pakietów akcji
Telekomunikacji
Polskiej bud¿et zy-
ska³ w sumie 1,63
mld z³.
Przestroga
Stara to prawda, ¿e za srebrniki
Traci siê rozum, honor i dumê.
Cz³owiek siê staje szmat¹ zdeptan¹
Na któr¹ ka¿dy z pogard¹ splunie
Choæby z niedawnych pamiêtnych czasów
Przyk³adów na to znajdziesz bez liku
Wystarczy wspomnieæ zgrajê cwaniaków
Co przy okr¹g³ym siedli stoliku.
Wspomnieæ te¿ trzeba zdrajców-magnatów
Którzy zmówili siê w Targowicy
Maj¹c na wzglêdzie w³asne korzyci
Oddali Polskê wrogiej carycy.
Dlatego trzeba siê przeciwstawiæ
Dzisiejszym zdrajcom i ich zamiarom
Którzy podstêpnie, wbrew naszej woli
Chc¹ sprzedaæ Naród brukselskim carom.
Oni nie maj¹ czci ni honoru
I bez skrupu³ów, z umieszkiem b³azna
Sprzedadz¹ Polskê, poni¿¹ Naród
Bo dla nich bogiem jest korzyæ w³asna.
Gdy zag³osujesz nie tak jak trzeba
Unijne piek³o Ciê wnet poch³onie
Bêdziesz dla wrogów znowu pracowa³
Boso i nago - w cierniowej koronie!
Ma³gorzata z Gdyni
PO PRZECZYT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl