nr14-04, Tylko Polska - gazeta, 2004

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Wewn¹trz gazety znajduje siê
specjalny dodatek dla m³odzie¿y
M£ODY
NARODOWIEC
NARODOWIEC
GAZETA
NARODOWA
Za³ó¿ ko³o PPN
W³¹cz siê w aktywne dzia³ania. Czekamy na Ciebie. Nie przygl¹daj siê biernie temu, co
siê dzieje. Nie z³orzecz, tylko zadzowñ do nas, a otrzymasz materia³y informacyjno-pro-
pagandowe. Pomó¿ w zbieraniu podpisów. Telefon: 0-501-677-838.
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
Nr 14(186)/2004 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
1.04. - 7.04.2004
tygodnik
ROK VII
Czy Pasja jest
anty¿ydowska?
Witam!
Dziêkujê za zainteresowanie Polsk¹ Parti¹ Narodow¹ oraz
chêæ wst¹pienia do tak elitarnej formacji politycznej Polek
i Polaków, którzy, wbrew subiektywnym przeciwnociom
O
czywicie, ¿e tak, jest, i to nawet bardzo.
CHC¥
W Pasji wychodz¹ dwie rzeczy: niewy-
obra¿alna mêka Chrystusa i niewyobra-
¿alne okrucieñstwo ¿ydowskiej t³uszczy, przy
czym nie chodzi tylko o zwyk³e pospólstwo, ale
i o elitê, bo nie by³a lepsza. Pyszni¹cym siê dzi
¯ydom, chc¹cym uchodziæ za arystokracjê
wród narodów wiata, jest to bardzo nie na rê-
kê, gdy siê im takich antenatów pokazuje. Nie
mog¹ strawiæ, ¿e Gibson ukazuje ich spo³eczeñ-
stwo jako krwawy mot³och, jak oni sami to okre-
laj¹. A czy by³o ono inne? Relacje 4 Ewangelii s¹
zgodne i dla nas, chrzecijan, absolutnie miaro-
dajne. Dlatego ¯ydzi ju¿ ko³o nich chodz¹, maj-
sterkuj¹, próbuj¹c nam wmówiæ, ¿e s¹ one zwy-
k³ym ludzkim zapisem, nie wolnym od uprze-
dzeñ, a nawet oszczerstw.
Jednak wszystkie inne przekazy historii, jedne
po drugich, ods³aniaj¹ nam, ¿e spo³eczeñstwo
¿ydowskie zawsze by³o okrutn¹, barbarzyñsk¹
dzicz¹. Ok. roku 110 po Chrystusie ludnoæ ¿y-
dowska w zmasowanych atakach urz¹dza³a rze-
zie Greków i Rzymian. Na Cyrenie, korzystaj¹c
z tego, ¿e tamtejsze legiony zajête by³y wojn¹
z Partami, ¯ydzi wyr¿nêli 220.000 tej grecko-
rzymskiej ludnoci, za na Cyprze dokonali rze-
zi 240.000 Greków. Aleksandriê, najpotê¿niejsze
po Rzymie miasto, zburzyli do fundamentów,
spaliwszy przy tym bezcenn¹ dla ludzkoci bi-
bliotekê aleksandryjsk¹. Wzniecali po¿ogi
w Egipcie, w Babilonii. A przechodz¹c w pobli¿e
naszych czasów, mamy rozpalony przez ¿ydo-
masoneriê ogieñ rewolucji we Francji, w czasie
której 500.000 ludzi zosta³o bestialsko zamor-
dowanych; ¯ydzi w tym dziele mog¹ siê po-
szczyciæ wynalazkiem zmechanizowanego tasa-
ka, którym ucinali ludziom g³owy. W 100 lat
póniej ich wy³¹cznym dzie³em by³a rewolucja
w Rosji, której efektem by³o kilkadziesi¹t milio-
nów trupów. ¯yd Eichmann zas³yn¹³ wtedy jako
twórca systemu zabijania ludzi strza³em w ty³
g³owy. W latach 1939-1941 dzie³em spo³eczeñ-
stwa ¿ydowskiego na Wschodzie by³o wymordo-
wanie tam 2 milionów Polaków, w czym mieci
siê zbrodnia katyñska. Od 1945 do 1956 roku
¯ydzi dorzynali w kraju resztê polskiej inteligen-
cji, która ocala³a z po¿ogi II wojny wiatowej.
Ostatnio grupa ¯ydów w Kongresie amerykañ-
skim, zw¹ca siê dla zmylenia neokonserwaty-
stami, dopuci³a siê rêkami Ameryki agresji mi-
litarnej na Irak.
Pani Maria Berlingowa, ¿ona genera³a Zyg-
munta Berlinga, która przez kilkadziesi¹t lat pa-
trzy³a ¯ydom w oczy, da³a im jedno stanowcze
okrelenie: psychopaci. Dzisiaj nauka pos³ugu-
je siê tym terminem na oznaczenie cz³owieka,
który pod mask¹ normalnoci skrywa zdolnoæ
do bezlitosnego, nieodpowiedzialnego i amoral-
nego zachowania. Jest to rodzaj jakiego sza-
leñstwa moralnego, jaka chorobliwa dziwnoæ,
która mo¿e byæ przekazywana dziedzicznie.
Chrystus, który widzia³ to szaleñstwo u ¯y-
dów, zdemaskowa³ ich przed nimi samymi w naj-
ostrzejszych, ale adekwatnych s³owach: jeste-
cie pomiotem diabelskim. Ten satanizm ¯y-
dów Chrystus zdefiniowa³ jako ca³kowite zako-
pywanie siê ich w doczesnoci za pomoc¹ ma-
mony, k³amstwa i mordu. Takie ukazanie psy-
chiki ¯ydów zaskakuje swoj¹ niezwyk³¹ celno-
ci¹ równie¿ w naszych, a mo¿e zw³aszcza w na-
szych czasach. I za to Chrystus zosta³ przez ¯y-
dów zamordowany; zarzut blunierstwa, uczy-
niony na podstawie wieloznacznego wyra¿enia
Syn Bo¿y, by³ tylko pretekstem.
Film Pasja nasuwa nieodpart¹ refleksjê, ¿e
¯ydzi dzisiaj, montuj¹c Uniê Europejsk¹ i rozci¹-
gaj¹c globalistyczne sid³a na ludzkoæ, d¹¿¹
usilnie, tak samo jak przed 2.000 lat, do ponow-
nego zamordowania Chrystusa w ³onie chrze-
cijañstwa.
DZIA£AÆ
Proszê zacz¹æ ju¿, od zaraz, i w³¹czyæ siê w miarê swoich mo¿liwoci w aktywne
dzia³ania w ramach kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, która dziêki
dostêpowi do ogólnopolskich mediów pozwoli nam dotrzeæ do milionów naszych
Rodaków.
Z narodowym pozdrowieniem
Leszek Bubel
prezes PPN
POLSKI ANIO£ Z CHICAGO
Z Mariol¹ Napieralsk¹ rozmawia Leszek Bubel
-
Jaki jest Twój pseudonim artystyczny?
- Pseudonimu nie posiadam, nie jestem a¿ tak
znan¹ postaci¹, aby ukrywaæ siê pod jakim ha-
s³em. Jedni mówi¹ na mnie Merlin, nie od Mer-
lin Monroe, tylko od pistoletu, inni natomiast
Anio³, poniewa¿ mam podwójn¹ naturê: dwa
skrajne charaktery w jednej kobiecie.
-
Jeste w Stanach dopiero od kilku lat.
Opowiedz nam o swoim ¿yciu w Polsce.
- Pochodzê z woj. ³ódzkiego, szko³ê koñczy-
³am w Zduñskiej Woli. Ukoñczy³am liceum ogól-
nokszta³c¹ce o profilu humanistycznym oraz
szko³ê muzyczn¹ na wydziale fletu poprzeczne-
go. Mia³am aspiracje, aby zostaæ powa¿n¹ fleci-
stk¹ w orkiestrze symfonicznej. Kiedy mia³am 17
lat mój nauczyciel muzyki, Andrzej Woniak,
znakomity pedagog, porosi³ mnie o zapiewanie
hymnu, aby móg³ zobaczyæ, jak piewam. Odby-
wa³y siê wtedy eliminacje do chóru szkolnego.
Gdy zapiewa³am, pan profesor powiedzia³: ty
nie bêdziesz graæ na flecie, ty bêdziesz pie-
waæ.
Franciszek Polanowski
CHUSTA I KRZY¯
O
statnio europejska opinia publiczna to-
czy dyskusjê o wydarzeniach we Francji,
gdzie Zgromadzenie Narodowe zakaza-
³o noszenia w szko³ach publicznych symboli
i strojów, które w sposób ostentacyjny pod-
krela³yby religijn¹ przynale¿noæ ucznia (frag-
ment ustawy o laickoci szkó³). W ten sposób
prawica Chiraca i równie zmasonizowani so-
cjalici faktycznie wyrugowali symbole religijne
z pañstwowych punktów edukacyjnych wszyst-
kich szczebli.
Chocia¿ ustawa uderza tak¿e w katolików i ju-
daistów, koncentruje siê g³ównie na ludnoci po-
chodzenia muzu³mañskiego, której strój rygory-
stycznie ³¹czy siê z wyznawa-
n¹ religi¹ - przewa¿nie u ko-
biet. Chodzi w zasadzie o wy-
mienion¹ ju¿ w tytule chustê
tzw. czarczaf. O czarczaf tocz¹
siê boje nie od dzisiaj, ponie-
wa¿ jest ona swoistym symbo-
lem ekspansji islamu we Fran-
cji, co jest wielkim problemem
kulturowo-spo³ecznym.
Sytuacja pogorszy³a siê po
11 wrzenia 2001 roku, gdy do
g³osu doszli radykalni islami-
ci, demonstruj¹c w wielkich miastach francu-
skich z has³ami panmuzu³mañskimi i antyizrael-
skimi. Konflikt podsyca krwawa okupacja Pale-
styny. Zap³onê³y synagogi i ¿ydowskie szko³y,
lecz nie wiadomo, ile tego typu incydentów by³o
sprowokowanych przez s³u¿by specjalne, rów-
nie¿ izraelskie. W ka¿dym razie emigracja ¯ydów
z Francji do Ziemi Obiecanej ci¹gle wzrasta.
Sk¹din¹d wiadomo, ¿e we Francji rz¹dzi maso-
neria sprzymierzona ze zlaicyzowanym ¿ydo-
stwem (zreszt¹ te grupy wp³ywów przenikaj¹ siê
wzajemnie). Koció³ katolicki ostatecznie spacyfi-
kowano jako wielk¹ duchowo-polityczn¹ si³ê po
1904 r. - rok uniewa¿nienia konkordatu przez wo-
juj¹cego ateistê, ministra
spraw wewnêtrznych Ju-
stina Combesa - tak, i¿
dzisiaj biskupi maszeruj¹
w pierwszym szeregu po-
stêpu. Taki przewodnicz¹-
cy episkopatu francuskie-
go abp Jean-Pierre Ricard
stwierdzi³, ¿e ustawa nie
uderza w ¿adne wolnoci
religijne. Wypowied god-
na upad³ej hierarchii z kra-
ju, gdzie kocio³y masowo
przerabia siê na dyskoteki
lub po prostu wyburza.
Przynajmniej ronie iloæ
meczetów, lecz kogo to
cieszy?
cd. na str. 8-9
Starotestamentowy mord
pokaza³y wiatowe media, co
zrobi³o wstrz¹saj¹ce wra¿e-
nie. Podobnego, praktycznie
kalekiego cz³owieka ¯ydzi
oskar¿yli o organizowanie
zamachów terrorystycz-
nych i bezporedni¹ od-
powiedzialnoæ za
mieræ wielu swych
ziomków i turystów (?).
Palestyna stanê³a
u progu wojny, padaj¹
groby o zamianie Izrae-
la w piek³o na ziemi.
¯ydowska polityka z pewnoci¹
nie prowadzi do pokoju, wyranie eskaluje
konflikt w celu podjudzenia Palestyñczyków
i krwawego spacyfikowania ich oporu.
cd. na str. 11
cd. na str. 4
M£ODY
Armia ¿ydowska zabi³a w ataku rakieto-
wym duchowego przywódcê Hamasu, leci-
wego szejka Ahmeda Jasina, który wi-
tem 22 marca opuszcza³ po mod³ach
meczet w Gazie. Wraz z Jasinem
mieræ ponios³o 7 osób z jego oto-
czenia. Zbrodnicz¹ akcjê mig³ow-
ców nadzorowa³ osobicie prze-
stêpca wojenny, premier Izraela
Ariel Szaron.
Ten zamach jest zwyk³ym
mordem, bo Ahmed Jasin by³
ju¿ zgrzybia³ym starcem,
przykutym z powodu para-
li¿u do wózka inwalidz-
kiego, niewidomym
i prawie g³uchym.
Skrwawione
szcz¹tki wózka
2
PROSIMY O POMOC W ZBIERANIU PODPISÓW
Nr 14(186)
Od
redakcji T.P.:
D³ugo czeka³ s³awny pampers, bo
dopiero na swoim odejciu uchyli³ r¹bka tajem-
nicy, czym jest obecny pejsaty paplament,
pochodz¹cy zreszt¹ z wyboru Polek i Polaków. A
gdzie
jest fakty-
cznie jedna z grup okrelana
teraz modnym sloganem jako trzymaj¹ca
w³adzê?
-
Dzisiejsi politycy raczej nie podejmuj¹ wi-
zjonerskich projektów typu budowy Gdyni
czy COP jak W³adys³aw Grabski albo Euge-
niusz Kwiatkowski.
- W³anie. 20 lat niepodleg³oci, z tego tylko 15
w miarê stabilnych. Do tego wielki kryzys. A jaka
zdolnoæ podejmowania strategicznych decyzji!
Tempo, w jakim Polska dogania³a Europê! Pol-
ska mia³a dynamikê Hiszpanii, Finlandii. ()
-
O czym wiadczy fakt, ¿e po³owa wybor-
ców nie jest w stanie wskazaæ swojej partii?
- O tym, ¿e polityka siê wyalienowa³a. Polsce
grozi radykalna kontestacja wiata polityki. Nie-
wiele nam brakuje do scenariusza austriackiego
czy w³oskiego, scenariusza Haidera czy Berlu-
sconiego, którzy wyroli na kontestacji uk³adu
partyjnego. Polityka dla polityki zawsze koñczy
siê zakwestionowaniem przez wyborców ca³ego
establishmentu. Albo zrobi to Andrzej Lepper,
albo inny przedstawiciel ruchu radykalnie popu-
listycznego.
-
Jednak swoim gestem pog³êbia Pan pro-
blem. Naj³atwiej powiedzieæ: odchodzê.
- Moje odejcie to nie frustracja zwi¹zana
z kryzysem marzeñ o zasobnej, sprawnej, uczci-
wej i demokratycznej Polsce. To raczej wyci¹-
gniêcie wniosków z rzeczywistoci.
Gazeta Wyborcza, 16.03.2004
Czekanie na europejski NIP
Po 1 maja polski handel z pozosta³ymi 24
krajami Unii Europejskiej mo¿e siê za³amaæ.
Od tej daty zwrot podatku VAT otrzymaj¹
tylko te przedsiêbiorstwa, które uzyskaj¹
nowy, europejski numer NIP. Na razie nie
ma go nikt. Nie wesz³a w ¿ycie ustawa
i przepisy wykonawcze, nie dzia³a system
komputerowy ani mechanizm wymiany da-
nych z pozosta³ymi pañstwami Unii.
Dzi polskie firmy wysy³aj¹ce towary za gra-
nicê nie p³ac¹ podatku VAT. Jeli bêd¹ do te-
go zmuszone, eksport przestanie im siê op³a-
caæ. Polska stawka (22 procent) niemal za-
wsze jest wy¿sza ni¿ mar¿a zysku. Eksporterzy
z krajów Unii otrzymaj¹ zwrot podatku VAT, tyl-
ko jeli wysy³aj¹ towary kontrahentom z innych
krajów Wspólnoty, zarejestrowanym w unijnej
bazie danych.
Po 1 maja znikn¹ kontrole towarów na gra-
nicy naszego kraju z innymi pañstwami Wspól-
noty. Sprowadzaj¹c i wysy³aj¹c do Unii towary,
przedsiêbiorcy nie bêd¹ wype³niaæ dokumen-
tów SAD. Polska stanie siê czêci¹ Jednolite-
go Rynku, gdzie eksport i import jest traktowa-
ny jak handel wewnêtrzny. Aby unikn¹æ nadu-
¿yæ przez fikcyjne firmy wy³udzaj¹ce zwrot po-
datku VAT, konieczny jest cis³y system reje-
stracji przedsiêbiorstw VIES, w którym uczest-
nicz¹ wszystkie kraje cz³onkowskie. Zamyka-
j¹c negocjacje akcesyjne, Polska obieca³a
Brukseli, ¿e bêdzie gotowa przyst¹piæ do tego
mechanizmu najpóniej 1 listopada. Do tej po-
ry tego nie zrobi³a.
W minionym roku polskie obroty z krajami
25 wynios³y 76,57 mld euro. Wartoæ odli-
czeñ VAT w Polsce i innych pañstwach posze-
rzonej Unii przekroczy³a 15 mld euro. - W po-
cz¹tkowym okresie po przyst¹pieniu krajów
UE do Jednolitego Rynku dochody bud¿etowe
spada³y. Tak bêdzie zapewne i w Polsce - uwa-
¿a Rafa³ Iniewski, ekspert Polskiej Konfedera-
cji Pracodawców Prywatnych.
Ile firm zg³osi siê po nowy NIP? I tu nie ma ja-
snoci. Zdaniem MF, p³atników VAT jest 1,295
miliona, z czego jednak 100 tys. eksportuje.
Witold Modzelewski uwa¿a, ¿e nowy numer
musi mieæ przynajmniej 800 tys. podmiotów.
O wiele wiêcej jest w Polsce przedsiêbiorstw
sprowadzaj¹cych towary z UE ni¿ je tam sprze-
daj¹cych. Wskazuje on tak¿e, ¿e po wejciu do
Unii wiele podmiotów, które dzi nie s¹ p³atni-
kami VAT, bêdzie musia³o siê nimi staæ.
Jêdrzej Bielecki
Sejm to tylko teatr
Polsce grozi radykalna kontestacja wiata
polityki. Niewiele nam brakuje do scenariu-
sza Haidera czy Berlusconiego, którzy wyro-
li na kontestacji uk³adu partyjnego. W Polsce
zrobi to Andrzej Lepper albo inny populista -
mówi Wies³aw Walendziak, by³y pose³ PiS.
JAROS£AW KURSKI: Co siê sta³o, ¿e zde-
cydowa³ siê Pan wycofaæ z polityki?
WIES£AW WALENDZIAK:
To wybór podyk-
towany wzglêdami osobistymi i rodzinnymi, ale
przede wszystkim konstatacj¹ niemocy w upra-
wianiu realnej polityki w dzisiejszej Polsce.
-
Pierwsze zostawmy, zajmijmy siê drugim.
- Parlamentarzyst¹ zosta³em w roku 1997.
Przedtem by³em publicyst¹ politycznym i zaj-
mowa³em siê tworzeniem rynku mediów.
W 1997 r. uzna³em, ¿e trzeba pomóc w dokoñ-
czeniu rewolucji solidarnociowej, ¿e w Polsce
po czterech latach zachowawczych rz¹dów
SLD-PSL trzeba uruchomiæ proces wielkich re-
form. Mia³em udzia³ w tworzeniu programu rz¹-
du Jerzego Buzka. Kierowa³em siê przekona-
niem, ¿e polityka jest instrumentem kszta³towa-
nia pañstwa demokratycznego. I to okaza³o siê
przesadn¹ nadziej¹.
-
Wczeniej Pan tego nie wiedzia³?
- W ci¹gu ostatnich dwóch lat, gdy kierowa-
³em parlamentarn¹ komisj¹ skarbu pañstwa,
zda³em sobie sprawê ze stopnia wyalienowania
w³adzy. Polityka, któr¹ widz¹ wyborcy, jest jak
chiñski teatr cieni. W niewielkim stopniu odnosi
siê do tego, co dzieje siê naprawdê w gospodar-
ce i w wielkich procesach spo³ecznych. Najwa¿-
niejsze rozstrzygniêcia zapadaj¹ poza Sejmem,
a nawet rz¹dem. Sejm jest miejscem g³onych
i gorsz¹cych sporów - ale tylko teatrem.
-
Teatr cieni To ³adne, ale brzmi go³os³ownie.
- Najwa¿niejsze decyzje prywatyzacyjne nie
s¹ przes¹dzane przez czynniki polityczne, ale
przez partykularne uk³ady gospodarcze.
-
Na przyk³ad?
- Na przyk³ad Huta Czêstochowa i manifesta-
cyjne przegonienie inwestora ukraiñskiego de-
cyzj¹ jednego z wiceministrów.
Decyzja ta pewnie broni siê z ¿abiej perspek-
tywy, ale nie z perspektywy strategii pañstwa.
Budowane mozolnie relacje z Ukrain¹, równie¿
przez prezydenta Aleksandra Kwaniewskiego
i W³odzimierza Cimoszewicza, idea zdywersyfi-
kowanego systemu dostaw ropy naftowej przez
Ukrainê - s³ynnym ruroci¹giem Odessa-Brody,
uk³ad euroatlantycki budowany na osi Kijów-
Warszawa, wszystko to potyka siê o decyzjê jed-
nego wiceministra skarbu! Nie ma w tym strate-
gii pañstwa, nie ma prezydenta, ministra gospo-
darki, skarbu, nie ma szefa MSZ!
-
Ale czy nie by³o ostrze¿eñ ze strony s³u¿b
specjalnych, ¿e inwestor z Donbasu uwik³any
jest w mafijne uk³ady?
- Tak? Czy rzeczywicie odby³a siê narada
w gronie: Kwaniewski, Miller, Piechota, Hau-
sner, Cimoszewicz, Pol, Kaniewski, gdzie dysku-
towano nad informacjami ABW w tej sprawie?
¯arty, ci politycy dowiadywali siê o decyzji z ga-
zet - podobnie jak pan i ja.
Inny przyk³ad to prywatyzacja TP SA, któr¹
uda³o siê korzystnie sprzedaæ w sensie fiskal-
nym, natomiast nie zbudowano w Polsce rynku
telekomunikacyjnego. Dzi wszyscy siê ekscytu-
j¹ stawk¹ VAT na us³ugi internetowe. Tymcza-
sem nie tu le¿y problem, tylko w braku rynku,
w koszcie dostêpu do us³ug telekomunikacyj-
nych! A jest to koszt znacznie wy¿szy ni¿ w ca-
³ej Europie, nie mówi¹c ju¿ o Ameryce.
Albo energetyka. Czy kto sobie zadaje pyta-
nie: czy jest dobrze tak prywatyzowaæ sieci
energetyczne, by wytwórcy energii w Niem-
czech mieli bezporedni dostêp do naszej sieci
od Szczecina do Warszawy? Mo¿e dobrze,
a mo¿e nie, bo to wyeliminuje z gry nasze elek-
trownie. Takich pytañ nikt nie stawia. Te dylema-
ty rozstrzygaj¹ same podmioty gospodarcze,
konkretne grupy interesów, a nie pañstwo.
Teraz rozstrzyga siê przysz³oæ rynku paliwowe-
go w Polsce. Czy bêdzie monopol Lotosu i Orle-
nu, które zamierzaj¹ zrobiæ fuzjê? Czy to pañstwo
o tym zdecyduje, czy te¿ konkretni biznesmeni,
konkretne grupy nacisku? Ja siê nie oburzam, je-
dynie konstatujê, gdzie w Polsce formu³uje siê po-
litykê pañstwa. Mamy s³abe pañstwo, rz¹dzone
przez bardzo s³ab¹ klasê polityczn¹. Jak to na³o-
¿yæ na has³o Nicea albo mieræ, to siê oka¿e, ¿e
mo¿emy wygraæ Niceê, a i tak umrzemy.
-
A¿ tak?
- Zadusimy siê sami, na w³asne ¿yczenie,
a nie dlatego, ¿e inni chc¹ nas udusiæ. Nie bê-
dziemy w stanie funkcjonowaæ jako pe³nopraw-
ny podmiot. Narody raz na 50 lat przes¹dzaj¹
o swojej przysz³oci, o kondycji i znaczeniu swe-
go pañstwa. Dzi mamy taki historyczny mo-
ment. Wchodzimy do Unii. Tymczasem nie jeste-
my nawet w stanie uruchomiæ systemu dop³at
dla rolnictwa! To na nasze ¿yczenie zdecydo-
wano o najbardziej prymitywnym wariancie do-
p³at - do area³u, a nie do produkcji, jak w ca³ej
Europie. Taki system rozwi¹zuje kwestie socjal-
ne, ale niszczy konkurencyjnoæ rednich i du-
¿ych gospodarstw rolnych.
Uk³ady interesów powoduj¹, ¿e spada kon-
kurencyjnoæ polskiej gospodarki. Mamy le
podpisane umowy gazowe. Gaz dostarczany do
polskich zak³adów chemicznych jest dro¿szy ni¿
w Niemczech! Z³y system podatkowy, nadmier-
ny fiskalizm i d³ug publiczny sprawiaj¹, ¿e jeste-
my o krok od powa¿nych tarapatów. Za rz¹-
dów Leszka Millera d³ug wzrós³ o 200 miliardów
z³otych! Niebawem bêdzie nie do opanowania.
Koszty jego obs³ugi rosn¹. Coraz trudniej jest
nam po¿yczaæ pieni¹dze. Rz¹d z trudem sprze-
daje dwuletnie obligacje, a aukcje na wieloletnie
obligacje w ogóle siê nie udaj¹. To pokazuje, ja-
ki jest stosunek rynków finansowych do Polski.
Nigdy w III RP nie by³o takiej dynamiki przyrostu
d³ugu jak za Millera. Mówi¹c krótko, bojê siê, ¿e
bêdziemy w Unii biednym zapleczem bogat-
szych pañstw. Takim popychad³em. Mo¿emy
byæ Grecj¹ Papandreu w najgorszym momencie
jego rz¹dów. To jest realna perspektywa.
-
W takim razie dlaczego PiS sabotuje plan
Hausnera, który ma w³anie zapobiec kata-
strofie?
- Problemem i przekleñstwem polskiej polityki
jest s³aboæ, rozbicie sceny politycznej. W trud-
nej sytuacji klasa polityczna powinna myleæ
w kategoriach pañstwa - przecie¿ przysz³y cen-
troprawicowy rz¹d Rokity czy Kaczyñskiego mo-
¿e mieæ k³opoty z wyp³at¹ emerytur w pierwszym
kwartale swego urzêdowania! To nie s¹ wymys³y!
O podobne niebezpieczeñstwo otar³ siê kiedy
rz¹d W³odzimierza Cimoszewicza. Je¿eli Polska
bêdzie chcia³a nowelizowaæ konstytucjê, ¿eby
siê jeszcze bardziej zad³u¿yæ, to rynki zareaguj¹
znacznie dro¿szym pieni¹dzem. ()
-
Pana przekonanie, ¿e wystarczy³o zerwaæ
z filozofi¹ Okr¹g³ego Sto³u, by zmieniæ obraz
polskiej polityki, wydaje mi siê doæ naiwne.
- Mo¿e, ale przyk³ad II RP daje do mylenia.
Wówczas przy dramatycznych sporach, które to
pañstwo rozdziera³y, i przy trudnym po³o¿eniu
geopolitycznym, przy konfliktach narodowocio-
wych zbudowano na wiele lat ³ad instytucjonal-
ny. Przecie¿ dopiero w tej kadencji Sejmu zmie-
nialimy kodeks handlowy i prawo upad³ocio-
we uchwalone przez Sejm II RP! A dzi stano-
wione prawo zmienia siê co rok.
Od redakcji T.P.: Oto kolejna dawka z pol-
skojêzycznej gazety, co nas czeka w Unii
Europejskiej, bo byæ mo¿e naszym pub-
likacjom kto mo¿e nie dowierzaæ.
Urzêdnicy nie przygotowali
Przedsiêbiorcy, bezrobotni, osoby niepe³no-
sprawne, instytucje naukowe oraz dziesi¹tki in-
nych, które korzystaj¹ z pomocy publicznej,
mog¹ jej nie otrzymaæ po 1 maja. Wszystko
przez opiesza³oæ polskich resortów, które do
tej pory nie przes³a³y do Komisji Europejskiej
odpowiednich programów pomocowych.
Urzêdnicy KE czekaj¹ na nades³anie im 67
programów dotycz¹cych pomocy publicznej, ja-
kiej po przyst¹pieniu Polski do UE udzielaæ ma-
j¹ m.in. ministerstwa: Gospodarki, Infrastruktury,
Skarbu, Finansów, Kultury, Nauki oraz Edukacji.
Do tej pory do Komisji trafi³o 14 programów,
w tym 9 z resortu rodowiska. Wys³anie reszty,
zdaniem Urzêdu Ochrony Konkurencji i Konsu-
mentów, który opiniuje owe programy, narazi³o-
by Polskê na kompromitacjê.
- Projekty dostarczone nam przez ministerstwa
w wiêkszoci nie spe³nia³y wymogów postawionych
przez UE. Nie okrelono dok³adnie, na co, komu
i w jakiej wysokoci udzielana ma byæ pomoc. Urzê-
dnicy sami nie wiedz¹, co chcieliby wspieraæ - mówi
Cezary Banasiñski, prezes UOKiK.
Mia³o byæ ³atwiej
Po przyst¹pieniu Polski do UE o udzielaniu po-
mocy publicznej decydowaæ bêdzie Komisja.
Wszystkie instytucje, które zechc¹ jej udzieliæ,
o zgodê bêd¹ musia³y staraæ siê w Brukseli. Komi-
sja dopuszcza jedynie niektóre formy pomocy,
m.in. te, które s¹ przewidziane w traktacie akcesyj-
nym, np. dla regionów, na ochronê rodowiska,
na prace badawczo-rozwojowe lub na szkolenia.
KE przewidzia³a, i¿ wstêpuj¹ce do Unii pañ-
stwa bezporednio po integracji mog¹ mieæ k³o-
poty z uzyskaniem zgody na udzielan¹ przez sie-
bie pomoc. Dlatego te¿ zwróci³a siê do kandyda-
tów, aby jeszcze przed rozszerzeniem UE prze-
s³ali Komisji zaproponowane przez siebie progra-
my pomocowe. Na ich podstawie po 1 maja no-
wi cz³onkowie UE udzielaæ bêd¹ pomocy publicz-
nej ze swoich bud¿etów. Polska zaproponowa³a
81 projektów, w tym 14, które nie wymagaj¹ ak-
ceptacji KE. Zasady ich opiniowania przez Bru-
kselê zapisano w traktacie akcesyjnym, który zo-
sta³ wynegocjowany w grudniu 2002 roku.
Andrzej Michalski
Sklepowy patriotyzm
Kampaniê spo³eczn¹ pod has³em Kupu-
j¹c polskie produkty dajesz pracê rozpo-
czê³a we wtorek krakowska agencja Demo
effective launching. Celem kampanii jest za-
chêcenie Polaków, aby wybierali produkty
wyprodukowane w kraju. Mo¿e to bowiem
spowodowaæ zwiêkszenie liczby miejsc pra-
cy i wzmocnienie rodzimej gospodarki.
Przeprowadzanie kampanii reklamowej, za-
chêcaj¹cej do kupowania produktów jednego
tylko kraju cz³onkowskiego, jest niezgodne
z prawem unijnym.
- Zdajemy sobie sprawê, ¿e to ostatni mo-
ment, kiedy mo¿na, nie ³ami¹c przepisów,
przekonywaæ Polaków do patriotyzmu konsu-
menckiego - powiedzia³ Micha³ Czarniecki
z Demo. - Uwa¿amy, ¿e europejscy producen-
ci s¹ silniejsi, a konsumenci unijni du¿o bar-
dziej wiadomi si³y swojego pieni¹dza. Teraz
jest jeszcze czas, aby uzmys³owiæ polskim
klientom, jak wiele znacz¹ ich decyzje zakupo-
we, a jednoczenie wesprzeæ rodzimych pro-
ducentów.
A. S.
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
Nr 14(186)
PROSIMY O POMOC W ZBIERANIU PODPISÓW
3
Prezydenckie sprzeniewierzenie siê Konstytucji RP
¿e ekstradycja obywatela polskiego jest zakazana,
a w sprawie jej dopuszczalnoci orzeka s¹d.
Zbli¿aj¹cym siê zamachem na Konstytucjê RP,
³ami¹cym prawo narodu polskiego do wolnoci po-
litycznej, gospodarczej, religijnej i samorz¹dnej jest
(w stadium projektu) Konstytucja dla Europy. W³a-
dze unijne, przewiduj¹c sprzeciwy spo³eczne po
uprawomocnieniu europejskiej Ustawy Zasadni-
czej, jeszcze przed integracj¹ wymusi³y na premie-
rze Millerze zgodê na wprowadzenie w Polsce unij-
nego nakazu aresztowania, a zatem s¹dzenia i ska-
zywania polskich przestêpców, co dowodzi objêcia
Polaków prawem karnym UE. Zagro¿enie to bêdzie
jednym z tematów moich nastêpnych publikacji.
Zrzeczenie siê rz¹du Millera polskiego prawa
w pañstwie polskim i wprowadzenie prawnego po-
rz¹dku Unii Europejskiej jest zakazane Konstytucj¹
RP. Pope³niono wiêc przestêpstwo przeciwko naro-
dowi i pañstwu polskiemu. Wskazuje na to z³ama-
nie artyku³u 8 ust. 1 Konstytucji RP, który mówi:
Konstytucja jest najwy¿szym prawem Rzeczpo-
spolitej. To kategoryczne stwierdzenie uzupe³nia
zapis art. 188 pkt 1 Konstytucji RP o badaniu zgod-
noci umów miêdzynarodowych zawieranych
przez Rzeczpospolit¹ Polsk¹ z Konstytucj¹ RP
przez Trybuna³ Konstytucyjny.
Parlament, prezydent i rz¹d RP nie mieli i nie
maj¹ prawa bez zmiany Konstytucji wyra¿aæ zgody
na zast¹pienie w pañstwie polskim prawa polskie-
go prawem unijnym, przyjmuj¹c za obowi¹zuj¹cy
art. 10 ust. 1 projektu Kontytucji dla Europy, stano-
wi¹cy, ¿e Konstytucja (dla Europy) i prawo przyj-
mowane przez instytucje Unii w ramach wykony-
wania kompetencji jej powierzonych maj¹ pierw-
szeñstwo przed prawem Pañstw Cz³onkowskich.
Zachodzi tu bowiem ra¿¹ca sprzecznoæ tych
dwóch norm, nakazuj¹c uznanie Konstytucji dla
Europy za normê nadrzêdn¹ wobec prawa Pañ-
stwa Cz³onkowskiego, jakim staje siê Polska na
podstawie Traktatu Ateñskiego, co wprost przekre-
la normê wyra¿on¹ w art. 8 ust. 1 Konstytucji RP.
Spór wywo³any przez premiera Millera z Niemca-
mi i Francj¹ wokó³ utrzymania korzystnego dla Pol-
ski nicejskiego systemu g³osowania w Unii jest
sporem odwracaj¹cym uwagê Polaków od szkodli-
wych nastêpstw dla Polski zgody na Konstytucjê
dla Europy pozbawiaj¹cej Polaków prawa narodo-
wego niezale¿nego od Unii. Co wiêcej, na podsta-
wie wzmiankowanego art. 10 Konstytucji dla Euro-
py i w zwi¹zku z art. 11 ust. 1 i 2 czêci 1. tej Kon-
stytucji w zakresie tzw. kompetencji wy³¹cznych
Unii Europejskiej oraz w zakresie tzw. kompeten-
cji dzielonych Unii Europejskiej w kategoriach,
w których Unia nie wykona³a swej kompetencji
lub postanowi³a o zaprzestaniu jej wykonywania -
prawem nadrzêdnym nad Konstytucj¹ RP staje siê
nie tylko sama Konstytucja dla Europy, ale tak¿e
prawo i akty prawne wi¹¿¹ce wydane przez Uniê
na podstawie jej Konstytucji.
Kwestie te nie wyczerpuj¹ powodów do niepo-
koju Polaków z uwagi na uznanie nadrzêdnoci
prawa unijnego nad Konstytucj¹ RP, prowadz¹cej
do generalnego przekazania (cessio generalis)
kompetencji Rzeczpospolitej Polskiej w zakresie
nie oznaczonym, zw³aszcza ¿e jest tu równie¿
sprzecznoæ z art. 90 ust. 1 Konstytucji RP, stano-
wi¹cym, ¿e: Rzeczpospolita Polska mo¿e na pod-
stawie umowy miêdzynarodowej przekazaæ orga-
nowi miêdzynarodowemu kompetencje organów
pañstwowych w niektórych sprawach, a nie prze-
kazaniem generalnym kompetencji Rzeczpospoli-
tej na rzecz Unii, na co wskazuje Raport Rady Mi-
nistrów z zakoñczenia z Rad¹ Europy negocjacji in-
tegracyjnych Polski z Uni¹ w Kopenhadze.
Zapis tej treci artyku³u 90 ust. 1 zosta³ przefor-
sowany w pracach Nadzwyczajnej Sejmowej Komi-
sji Konstytucyjnej i w Parlamencie przez pos³ów
SdRP-SLD, UW, UP i PSL, mimo zastrze¿eñ wska-
zuj¹cych na stworzenie precedensu dowolnego in-
terpretowania na szkodê pañstwa polskiego.
Zestawienie kompetencji expressis verbis przy-
znawanych Unii w Konstytucji dla Europy pozba-
wia naród polski w³adzy zwierzchniej, a zatem s¹
zamachem na sam¹ istotê suwerennego pañstwa
i na wolnoæ narodu polskiego.
Z rozwa¿añ nad prezydenckim sprzeciwem wo-
bec wyborów do Sejmu na zasadach wiêkszocio-
wej ordynacji wnika instrumentalne traktowanie
Konstytucji wy³¹cznie dla zachowania w³adzy post-
komunistycznych polityków, bez troszczenia siê
o konstytucyjne bezpieczeñstwo Polaków i bez po-
czucia odpowiedzialnoci za z³amanie Ustawy Za-
sadniczej w integrowaniu pañstwa polskiego z UE.
Prawdy tej unikaj¹ publicyci mediów i intelektuali-
ci bêd¹cy na us³ugach Kwaniewskiego i Millera -
sprzeniewierzeñców postkomunistycznej Konstytu-
cji PRL-bis.
poinformowa³ o braku zgody prezydenta A.
Kwaniewskiego na wybory do Sejmu RP
wg zasad wiêkszociowej, jednomandatowej ordy-
nacji wyborczej, uzasadnianej argumentami mijaj¹-
cymi siê z prawd¹.
W komentarzu Rz autorstwa Bronis³awa Wild-
steina zatytu³owanym Kto nie dorós³ do ordynacji
niestety brak argumentacji druzgoc¹cej veto prezy-
denckie, której dostarcza na co dzieñ szerz¹ce siê
w pañstwie bezprawie, unicestwiaj¹ce nadzieje Po-
laków na zbudowanie w Polsce demokracji zgod-
nej z wol¹ narodu polskiego. Wildstein najwyra-
niej unika przykroci, rezygnuj¹c z nazwania Kon-
stytucji Kwaniewskiego zbiorem zapisów szkodli-
wych dla Polski, czego wyrazem jest m.in. umie-
szczona ordynacja proporcjonalna.
Uzasadniona jest krytyka B. Wildsteina Ustawy
Zasadniczej, korzystnej dla postkomunistycznych
grup interesu, a nie dla spo³eczeñstwa. Szkoda,
¿e publicysta Rz nie wskaza³ polityków, o których
mu chodzi i przyk³adów ich antypolskiej dzia³alno-
ci, broni¹cych w³asnych korzyci.
Prezydent Kwaniewski wie, co mu radzi dwór
antynarodowych doradców i co robi odrzucaj¹c
apel wielu rodowisk w Polsce o zmianê ordynacji
wyborczej, uwa¿aj¹cych - podobnie jak red. Wildste-
in - ordynacjê wiêkszociow¹ za ratunek dla Polski
i Polaków, wymagaj¹cy zmiany elit w³adz i polityki
pañstwa. Odrzucenie tej szansy prezydent cynicznie
uzasadnia niedoroniêciem Polaków do ordynacji
wiêkszociowej. W rzeczywistoci obawia siê wy-
boru do w³adz Parlamentu osób niezale¿nych od
partii politycznych rz¹dz¹cych Polsk¹ od 1989 roku.
W Sejmie reprezentowanym przez niezale¿nych
przedstawicieli narodu polskiego prezydent RP za-
pewne widzi zagro¿enie dla uk³adów partyjnych
degeneratów i dlatego nie do przyjêcia jest dla nie-
go koniec sprawowania w Polsce rz¹dów postko-
munistycznych, bêd¹cy zapocz¹tkowaniem rozli-
czenia sprawców niszczenia Polski przed i po 1989
roku, a wiêc i rewizji warunków integracji Polski
z UE, nie wykluczaj¹cej wycofania siê pañstwa pol-
skiego z tego antynarodowego tworu 15 zacho-
dnioeuropejskiej.
Po wyborach wiêkszociowych powsta³oby nie-
przewidywalne w skutkach zagro¿enie bezpieczeñ-
stwa osobistego i interesów oligarchów komuni-
stycznych, którym przewodzi prezydent Kwaniew-
ski i premier Miller, wykonawców strategii masoñ-
sko-komunistycznej, niszcz¹cej naród i pañstwo
polskie.
Sprzeciw na zmianê ordynacji wyborczej z pro-
porcjonalnej (partyjnej) na wiêkszociow¹ (obywa-
telsk¹) to kolejny przypadek szkodliwoci dla Polski
prezydentury osoby nie rozliczonej z przestêpczej
dzia³alnoci komunistycznej, niezmiennie stoj¹cej
murem za zdrajcami wyniszczaj¹cymi Polskê ma-
skowaniem pozorami przestrzegania Konstytucji.
Prezydenckie veto przede wszystkim chroni inte-
resy pezetpeerowsko-esbeckiego SdRP-SLD. Za-
bezpiecza te¿ wysoko p³atne stanowiska rz¹dowe,
samorz¹dowe i inne funkcje polityczno-biznesowe
liderów UP, PO, PiS, Samoobrony RP, PSL, UW i in-
nym podobnym im partiom, powo³uj¹cym siê na
korzenie Solidarnociowe.
Prezydent vetem broni partii skorumpowanych,
skompromitowanych aferogennymi uk³adami partyj-
no-biznesowymi, wspó³winnych wyprzeda¿y pol-
skich banków, gospodarki, mediów, bogactw natu-
ralnych, ubezpieczeñ spo³ecznych, produkcji i dys-
trybucji energii elektrycznej itd., odpowiedzialnych
za bezprawie w pañstwie i unicestwianie niezale¿-
nego bytu narodu polskiego; partii karierowiczów
czerpi¹cych korzyci osobiste i grupowe kosztem
spo³eczeñstwa i kraju; paso¿ytniczych, wykorzystu-
j¹cych grabie¿¹ dziurawy bud¿et pañstwa do finan-
sowania dzia³alnoci partyjnej unicestwiaj¹cej przy-
wrócenie Polsce niezale¿nego miejsca w Europie;
partii - na ¿¹danie UE - godz¹cych siê bez wiedzy
i zgody narodu polskiego na z³amanie Konstytucji RP
przez prezydenta Kwaniewskiego i jego partyjnego
poplecznika premiera Millera dla przeprowadzenia
kilka lat przed referendum akcesyjnym (7-8.06.2003)
pod dyktando Rady Europy (15) z³odziejskiej repry-
watyzacji; partii odpowiedzialnych za zaniechanie
odbudowy niezale¿noci ekonomicznej pañstwa
z zacofania technicznego i technologicznego, pozo-
stawionego przez komunistyczne w³adze PRL.
Kosztowna integracja Polski z UE w rzeczywi-
stoci uzale¿ni³a ekonomicznie pañstwo, g³ównie
od Niemiec i Francji, czyni¹c z Polaków pariasów
Europy, pozbawionych praw do decydowania
o przysz³oci swojej i naszej Ojczyzny.
Wyrazem zniewa¿ania przez prezydenta naro-
du polskiego jest dopuszczenie siê krytyki spo³e-
czeñstwa, mijaj¹cej siê z prawd¹ za niedoroniêcie
do polskiej demokracji i niedojrza³oæ do wyborów
sejmowych na zasadach wiêkszociowej ordynacji
wyborczej. Krytyka ta oczywicie ukrywa rzeczywi-
sty powód do odrzucenia ordynacji. Prezydentowi
g³ównie chodzi o bezpieczeñstwo i interesy by³ych
funkcjonariuszy PZPR i SB z legitymacj¹ SLD i UP,
trzymaj¹cych kurczowo w³adzê w Polsce, g³ów-
nych sprawców kryzysu rozk³adaj¹cego siê od 15
lat pañstwa, winnych niewiary Polaków do rz¹dów
III RP unicestwiaj¹cych weryfikacjê pookr¹g³osto³o-
wych polityków blokowaniem ordynacji wiêkszo-
ciowej, dziêki którym dosz³o do integracji Polski
z Uni¹ niszcz¹c¹ pañstwo.
Wbrew dowodom demoralizacji i upadku moral-
no-politycznego postkomunistycznych polityków
z SLD-UP, PO, UW i innych partii sprawuj¹cych ab-
solutn¹ w³adzê w pañstwie, Kwaniewski uparcie
przekonuje do ordynacji proporcjonalnej, mówi¹c,
¿e jest dobrym pomostem zarówno na budowanie
si³y polskiej demokracji jak i czytelnoci polskiej
sceny politycznej.
Efekt budowania przez postkomunistów si³y
polskiej demokracji jest Polakom znany. Oni zbu-
dowali demokracjê dla z³odziei dóbr narodo-
wych, przestêpców, których bogactwo op³aci³o po-
nad cztery miliony bezrobotnych, miliony g³odnych
dzieci i ponad 60 proc. spo³eczeñstwa ¿yj¹cego
w nêdzy, pozostawionego bez szans na nadziejê
zatrudnienia i poprawê warunków ¿ycia.
Widaæ go³ym okiem jak po 1989 roku postkomu-
nici, budowniczowie demokracji zamieniaj¹ de-
mokratyczn¹ fasadê na oligarchiczn¹ codzien-
noæ, nagminnie ³ami¹c¹ Konstytucjê, udaremnia-
j¹c Polakom przywrócenie pamiêci narodowej,
wartoci chrzecijañskich i niezale¿noci pañstwa
polskiego.
Prezydent umierci³ Konstytucjê RP, której jest
ojcem, zanim jeszcze sta³a siê obowi¹zuj¹c¹
w pañstwie polskim. Sta³a siê bez znaczenia, kolej-
n¹ fasad¹ zmian ustrojowych rz¹dz¹cej Polsk¹
oligarchii komunistycznej.
Bez przesady mo¿na nazwaæ dzia³alnoæ pre-
zydenta Kwaniewskiego, w³adz ustawodawczych
i rz¹du Millera Targowic¹ ³ami¹c¹ Konstytucjê RP,
aby Polskê pozbawiæ suwerennoci w interesie UE,
sprzecznym z polsk¹ racj¹ stanu. Aktywnoæ miê-
dzynarodowa g³owy pañstwa nie pozostawia dwu-
znacznoci wobec braku odpowiedzialnoci za
Polskê suwerenn¹. Przejdmy zatem do przyk³a-
dów o fundamentalnym znaczeniu dla niepodle-
g³oci Polski, faktów cile ze sob¹ zwi¹zanych:
Udzia³ prezydenta w miêdzynarodowych spotka-
niach socjalkomuno-masonerii, organizowanych
pod patronatem nowojorskiego Towarzystwa
Otwartego Spo³eczeñstwa i Uniwersytetu Europy
Centralnej. W spotkaniach tych bior¹ te¿ udzia³ pre-
zydenci innych pañstw, równie¿ Europy Zacho-
dniej. Organizowane s¹ one pod wymownym tytu-
³em Jednostka kontra pañstwo. Jedna z takich
miêdzynarodowych konferencji z udzia³em postko-
munisty A. Kwaniewskiego odby³a siê w czerwcu
1997 r. w Piranie na S³owacji. Na tym spotkaniu pre-
zydent RP sprzeniewierzaj¹c siê konstytucyjnemu
obowi¹zkowi obrony suwerennoci Polski, zade-
klarowa³ rezygnacjê Polski z suwerennoci. Bez
w¹tpliwoci powiedzia³ on Informacyjnej Agencji
Radiowej: Rezygnacja z suwerennoci nie jest wy-
darzeniem dramatycznym. Nie wierzê, ¿eby w Pol-
sce problemem by³o przekazanie czêci uprawnieñ
Unii Europejskiej.
Gdyby, jak podaje G³os z 11 czerwca 1997 r.,
tak¹ deklaracjê A. Kwaniewski z³o¿y³ z myl¹
o swojej pierwotnej ojczynie - Izraelu - ju¿ dawno
przesta³by byæ nawet prezydentem Polski. G³os
tak¿e przypomina, ¿e w tym samym czasie w Da-
nii rozpocz¹³ siê proces s¹dowy przeciwko pre-
mierowi tego kraju za podjêcie decyzji o przy³¹-
czeniu Danii do uk³adu z Maastricht.
Nietrudno przewidzieæ reakcjê Duñczyków czy
trzêsienie w elitach w³adzy i dymisjê premiera, w³¹cz-
nie z odpowiedzialnoci¹ karn¹, gdyby Duñczycy
tak jak Polacy nagle dowiedzieli siê o integrowaniu za
zgod¹ szefa rz¹du pañstwa z Uni¹ Europejsk¹
i w dodatku kilka lat wczeniej przed referendum - tak
jak ma to miejsce w Polsce - oraz unicestwiania su-
werennoci pañstwa polskiego bez zgody narodu,
z pogwa³ceniem Konstytucji RP i w dodatku z bra-
kiem mo¿liwoci wycofania siê Polski z UE.
W Polsce protesty sprzeciwu spo³ecznego s¹
neutralizowane i zapobiegane niedotrzymywany-
mi obietnicami w³adz. Nie ma wiêc w¹tpliwoci od-
nonie przyczyn braku spo³ecznego protestu wo-
bec bezprawia prezydenta, parlamentu i rz¹du.
Najczêciej wymienia siê wychowanie na zmanipu-
lowanych dziejach narodu, g³ównie w latach dykta-
tury komunistycznej, ra¿¹co nisk¹ wiedzê i wiado-
moæ historyczn¹ pokoleñ urodzonych w PRL-u,
spacyfikowanych bezrobociem i otumanionych
obietnicami czerpania w dziesi¹tkach miliardów
euro z pomocy unijnej i otwarciem rynków pracy
dla bezrobotnych w pañstwach 15. Te i inne za-
pewnienia okaza³y siê k³amstwem Kwaniewskiego
i Millera. Natomiast najbiedniejszym, stanowi¹cym
wiêkszoæ narodu polskiego, zabrak³o patriotycz-
nego przywództwa, aby zaprotestowaæ przeciwko
zdradzie pañstwa polskiego i walczyæ o prawo do
¿ycia w niezale¿nej Ojczynie rz¹dzonej przez Po-
laków bez obcej ingerencji.
Przypomnijmy: Polacy dowiedzieli siê o nie-
mo¿liwoci wycofania siê Polski z UE dopiero
20 lutego 2002 r. z artyku³u opublikowanego
w Rzeczpospolitej Nr 43/6120 w czêci C
pod irytuj¹cym tytu³em Droga, z której siê nie
wraca autorstwa Mariusza Muszyñskiego
i Stefana Hambura - specjalistów od prawa
miêdzynarodowego. Niewielu zwróci³o uwagê
na tê bardzo wa¿n¹ publikacjê. Odnios³em po-
nadto wra¿enie celowego jej nieupublicznia-
nia, bowiem informacje w niej zawarte rodzi³y
podejrzenia do rz¹dowej i prezydenckiej pro-
pagandy prounijnej i zagra¿a³y referendum ak-
cesyjnemu.
Przed referendum akcesyjnym Kwaniewski
i Miller nie ujawnili Polakom rzeczywistych w pe³-
nym zapisie warunków integracji Polski z UE. Nie
mówili o dyrektywach Rady Europy wykluczaj¹-
cych interes oraz bezpieczeñstwo narodu i pañ-
stwa polskiego. Nadal prezydent i premier ukry-
waj¹ przed Polakami ³amanie Konstytucji RP przy-
stosowywaniem Polski do akcesji wg wymagañ dy-
rektyw Rady Europy 15. Zapewne ich poznanie
przebudzi³oby spo³eczeñstwo z letargu unijnego
i zmobilizowa³o Polaków do obrony narodowej nie-
podleg³oci i suwerennoci.
Rz¹d Millera przy pomocy speców brukselskich
zadba³ o unikniêcie sprzeciwu Polaków wobec inte-
gracji Polski z Uni¹ na warunkach przyjêtych przez
rz¹dz¹cych Polsk¹ postkomunistów, ograniczaj¹c
spo³eczeñstwu polskiemu dostêp do pe³nej wiedzy
o 31 obszarach pañstwa polskiego, w których, wg
Raportu Rady Ministrów z 13.12.2002 r. z zakoñ-
czenia negocjacji z Rad¹ Europy w Kopenhadze,
premier z upowa¿nienia prezydenta zrzeka siê obo-
wi¹zywania prawa polskiego w pañstwie polskim na
rzecz jurysdykcji UE. Oznacza to oddanie Polski
pod okupacjê w³adz Unii, zdominowanych przez
Niemcy i Francjê.
Obszary dzia³alnoci pañstwa polskiego, prze-
chodz¹ce z dniem 1 maja 2004 r. pod jurysdykcjê
UE, demaskuj¹ k³amstwo prezydenta i premiera RP
zapewniaj¹cych Polaków o braku zgody Polski na
tworzenie wspólnotowego prawa, które by³oby
sprzeczne z polsk¹ Konstytucj¹. Obiecywali oni, ¿e
po wejciu do Unii, co jest przys³owiow¹ musztar-
d¹ po obiedzie, Polska, uczestnicz¹c w tworzeniu
prawa wspólnotowego, dbaæ bêdzie o zgodnoæ
z Ustaw¹ Zasadnicz¹ obowi¹zuj¹c¹ w naszym pañ-
stwie. Wobec tego, jeli prawo wspólnotowe bê-
dzie dopiero tworzone po wst¹pieniu Polski do UE,
to odpowiedzi wymaga pytanie: Sk¹d wzi¹³ siê
w tak krótkim czasie dorobek prawny wspólnoty
15 lub z jakich pañstw zosta³ adaptowany przez
Uniê, stanowi¹c podstawê do przejêcia 31 obsza-
rów pañstwa polskiego? Czy prawo unijne jest
zgodne z prawem miêdzynarodowym bez posia-
dania przez UE Konstytucji? S¹ tu uzasadnione w¹t-
pliwoci wymagaj¹ce wyjanieñ specjalistów prawa
miêdzynarodowego. Problemu tego, niestety, nie
wyjaniaj¹ negocjatorzy rz¹du Millera z Uni¹ Euro-
pejsk¹.
Na unijn¹ okupacjê Polski zgotowan¹ przez po-
stkomunistów pod przywództwem Kwaniewskie-
go, Borowskiego, Pastusiaka i Millera wskazuje
równie¿ oddana niedawno przez Komisjê Europej-
sk¹ informacja, z której nagle Polacy dowiaduj¹
siê, ¿e po przyst¹pieniu Polski do UE rz¹d Millera
zobowi¹za³ siê honorowaæ tzw. europejski nakaz
aresztowania od pierwszego dnia cz³onkostwa.
Jest to ewidentne przestêpstwo prezydenta i pre-
miera, ³ami¹ce art. 52 pkt 4 Konstytucji RP, stano-
wi¹cej, ¿e Obywatela polskiego nie mo¿na wyda-
laæ z kraju ani zakazaæ mu powrotu do kraju. Po-
nadto w artykule 55 Ustawy Zasadniczej mówi siê,
dr Leszek Wichrowski
D
ziennik Rzeczpospolita (14-15.02.2004)
4
PROSIMY O POMOC W ZBIERANIU PODPISÓW
Nr 14(186)
Lewica - zamkniêty rozdzia³?
juszu wo³aj¹ o now¹ udecjê. Co takiego ma
stworzyæ Marek Berman-Borowski z czêci SLD,
Unii Pracy (?), wegetuj¹cej jeszcze UW i jakiej
grupy autorytetów moralnych (kaha³u), cho-
dz¹cych dotychczas luzem. W³¹czy siê w to
pewnie cichcem Ordynacka. Borowskiego
otaczaj¹ wypróbowane gwiazdy antynarodowej
lewizny: Andrzej Celiñski, Wies³aw Kaczmarek,
W³adys³aw Frasyniuk, Jolanta Banach, Izabela
Sierakowska i inni. Roz³am pob³ogos³awi³a ju¿
Gazeta Wyborcza w artykule Nowa lewica.
To rzecz ca³kowicie normalna - Michnik znajdzie
wreszcie pionki do w³asnej gry, bo ostatnio
zbuntowa³ mu siê nawet Rokita, oskar¿aj¹c go
o konszachty z grup¹ trzymaj¹c¹ w³adzê (zrobi³
to wyranie pod swoje rosn¹ce ego, zreszt¹ nie
uczyni³ tym Michnikowi najmniejszej krzywdy).
Czy¿by Nowa ¯ydowica, ¿e j¹ tak pieszczotli-
wie nazwê, uratuje atrapê lewicowoci w na-
szym kraju? Zobaczymy, kiedy powstanie. Bê-
dzie to piekielnie trudne, albowiem W³adzio Fra-
syniuk w roli odnowiciela, innych nie wspomnê,
wró¿y tej imprezie jak najgorzej.
Lewicowoæ zawsze by³a dobra do mamie-
nia Narodu napisami na transparentach. W koñ-
cu ró¿nej maci towarzysze zawsze wystawiali
ukochanych ludzi pracy do wiatru. Z jednej stro-
ny mamy pokomunistycznych dziadków z wiar¹
w gierkowskie gruszki na wierzbie, w rodku
gówniarzy marz¹cych o podpaleniu wiata,
a pude³ko zamyka kilkunastu magików, co to
uratuj¹ kraj wyprzeda¿¹ ziemi i maj¹tków oraz
mordowaniem nienarodzonych Polaków (do
lubu pójd¹ geje, a dziecko sobie sklonuj¹, naj-
lepiej podobne do Urbana albo innej maszkary).
Nie lewica i nie prawica posiada rzeczywist¹
wra¿liwoæ socjaln¹, która wynika z umi³owania
w³asnego Narodu. To uczucie wyznaje jedynie
ruch narodowy - on jest przysz³oci¹.
Robert Larkowski
N
ikt siê tego jeszcze kilka miesiêcy temu
nie spodziewa³, ale SLD jest na granicy
politycznego zdechniêcia. Sojusz zje-
cha³ w notowaniach do 10-9 proc., co stanowi
wynik nie notowany w kilkunastoletnich dzie-
jach prawno-historycznych nastêpców PZPR.
Tak le nie by³o nawet z przys³owiowymi nieu-
dacznikami z AWS, a mocny cz³owiek (w gê-
bie?) Leszek Miller zapracowa³ na popularnoæ
ni¿sz¹ od symbolu nieudolnoci i wodolejstwa
Jerzego Buzka. Z SLD ma odejæ Marek Ber-
man-Borowski ze zwolennikami w celu za³o¿e-
nia nowej partii, lecz katastrofalny kryzys lewico-
woci to proces sta³y i niezwykle trudny do opa-
nowania.
W obecnej Polsce wystêpuj¹ w zasadzie trzy
modele lewicy:
- NOSTALGICZNY - oparty na têsknocie do
PRL-u i jego mniej lub bardziej z³udnych osi¹-
gniêæ. Ten typ lewicowoci dominuje u starsze-
go pokolenia i jest zwi¹zany z wizj¹ pañstwa
socjalnego tudzie¿ bezpiecznego (walka z prze-
stêpczoci¹ pospolit¹). Lewicowoæ nostalgicz-
na nie lubi lewackiego podejcia do obrony
praw pederastów i feministycznych szaleñstw,
choæ bez wiêkszych oporów popiera aborcjê.
Jest prymitywnie antyklerykalna w duchu urba-
nowskiego Nie. Ci lewicowcy maj¹ dosyæ libe-
ralno-baronowskich póz kierownictwa SLD
i z nadziej¹ patrz¹ na Samoobronê. Gdzie na
marginesie tego nurtu ko³acze siê tzw. lewica
narodowa z marzeniami o PRL-u po¿enionym
z pierwiastkami nacjonalistycznymi (wzór - Ma-
rzec 68). We wspó³czesnych czasach to droga
mocno archaiczna, do tego nacjonal-lewicowcy
niebezpiecznie zbli¿aj¹ siê do lewactwa, choæ-
W swych wydawnictwach lewacki od³am trocki-
stowski wprost nawo³uje do przeprowadzenia
prawdziwej rewolucji bolszewickiej - czyli trocki-
stowskiej - poniewa¿ ZSRR zdradzi³ klasowy
bunt w formie rewolucji permanentnej (wiato-
wej - koncepcja Trockiego). Podobnie jest trak-
towana PRL. Lewacy anarchistyczno-trocki-
stowscy nie znosz¹ pañstwa jako takiego, za
SLD maj¹ za bur¿uazyjne zaprzeczenie lewico-
woci. Co ciekawe, rodowiska trockistowskie
uwa¿aj¹ Piotrusia Ikonowicza z dawnego PPS
za rewizjonistê i zdrajcê równego Millerowi.
Polityczne znaczenie lewactwa jest praktycznie
zerowe, niekiedy wykorzystuj¹ ich krajowi ¯ydzi
do rozgrywek z narodowcami. Wtedy dostaj¹
swoje piêæ sekund w mediach - jako zdrowa
tkanka m³odzie¿y, czyli æpuny walcz¹ce z faszy-
zmem. Lewactwo nie trawi Samoobrony, boj¹
siê Leppera-führera.
- SOCJAL-LIBERALNY - wydawa³ siê politycz-
nym cierwem po marnym zgonie Unii Wolno-
ci, bo nawet Platforma Obywatelska pozuje na
konserwatywn¹ prawicê, co jest oczywicie
sporym nadu¿yciem. Ten model lewicowoci
doæ zgrabnie zszy³ has³a wolnorynkowe ze z³a-
godzon¹ wersj¹ ideologii lewackiej: socjal-libe-
ra³ popiera wykup maj¹tku narodowego, eks-
pansjê obcego kapita³u i globalizm - lecz tak¿e
aborcjê, prawnie usankcjonowane zwi¹zki ho-
moseksualistów i rozs¹dny antyklerykalizm.
Ma oczywicie w pogardzie antysemitów (pa-
triotów) i zawsze wybiera interes mniejszoci
narodowych przed polskim. Socjal-liberalizm
jest najbardziej filosemicki i probrukselski ze
wszystkich rodzajów lewicy. Ów nurt znakomicie
wkomponowa³ siê w SLD, ale ostatnie klêski So-
Bermana-Borowskiego przygrywki do kampanii prezy-
denckiej.
by w jego rozumieniu walki z globalizmem. Au-
tentyczni narodowcy odrzucaj¹ globalizm eko-
nomiczno-wielkokapita³owy, lecz równie¿ glo-
balistyczne spo³eczeñstwa wielorasowe i multi-
kulturowe - rzecz nie do pomylenia dla lewaka.
- ANARCHISTYCZNO-TROCKISTOWSKI - po-
pularny w krêgach m³odzie¿owo-studenckich,
skrajnie antynarodowy i antyglobalistyczny, lecz
wielbi¹cy multikulturowoæ i mieszanki rasowe.
Szeroko otwarty na wszelkiego rodzaju dewia-
cje seksualne i ma³¿eñstwa gejów. Silne ten-
dencje filosemickie (w Polsce nie ma lewaków -
przeciwników Izraela i ogólnie wiatowej polity-
ki ¿ydowskiej) i fundamentalnie feministyczne -
aborcjê uwa¿aj¹ anarcho-trockici za co w ro-
dzaju wyrwania zêba. Antyklerykalizm bardziej
umocowany ideologicznie ni¿ u lewicowców no-
stalgicznych, lewacy zwalczaj¹ Koció³ katolic-
ki (nie sekty!) za niewolenie mniejszoci se-
ksualnych, kobiet i ogólnie spo³eczeñstwa.
W
¹tpliwej sztuki zanikania na scenie
Wie bez idei
Zaje¿d¿ona chabeta PSL-u
opuszczenia przez elektorat i wydalenia
z Sejmu. To dla ludowców po prostu poli-
tyczna mieræ i wegetacja w typie Unii Wol-
noci.
Ani Kalinowski, ani Wojciechowski nie ma-
j¹ na wewnêtrzny kryzys sensownego lekar-
stwa. Pierwszy nawo³uje do jednoci (pusto-
s³owie), drugi szuka sojuszu z Lig¹ Polskich
Rodzin, te¿ niezbyt bogat¹ w spo³eczne po-
parcie (8-10 proc.). Nowy prezes nie wyklu-
cza nawet cilejszej wspó³pracy z Samoo-
bron¹, lecz pewny siebie Lepper wyranie
lekcewa¿y partyjkê o kilku procentach g³o-
sów. PSL znalaz³o siê w najgorszym upadku
od przepoczwarzenia siê ze Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego w 1989 roku.
Ruch ludowy ogólnie kostnieje, nie maj¹c
g³êbszych pok³adów ideologicznych.
Oprócz batalii o kartofliska i gnojowicê (by-
³a taka groteskowa debata w Sejmie), idea
ludowa zamieni³a siê w fikcjê. PSL to ugru-
powanie wy³¹cznie klasowe, a patrzenie
przez w¹ski pryzmat klasy os³abia naród par-
tykularnymi walkami o egoistyczne interesy.
Ch³opi s¹ fundamentem Narodu i trzeba ich
przekonaæ o w³asnej wartoci, o metafizycz-
nej roli ziemi w ¿yciu Wspólnoty Narodowej.
Polsce przyda siê z pewnoci¹ jaka forma
folkizmu - porzucenie materialistycznego
mylenia o uprawianej roli i k³ótni z wysoko-
ci krowich ogonów. Trzeba stworzyæ w za-
mian ruch duchowo-w³ociañski, ruch uwiê-
cenia pojêcia ziemi, pracy na roli, ch³opskiej
czystoci narodowej krwi, która uratowa³a
nas przed obcymi domieszkami w ¿y³ach,
co uprawia³a arystokracja, szlachta i tzw. in-
teligencja. To s¹ korzenie prawdziwej ludo-
woci, odkryte zreszt¹ przez ideologów pol-
skiego nacjonalizmu. £any zbó¿, trud ora-
cza, siew, ³¹cznoæ z ojczyst¹ gleb¹ - to nasz
kosmos w narodowej skali. Tego nie pojm¹
przyklejeni do sto³ków PSL-owcy albo py-
skuj¹cy na wiecach demagodzy Leppera.
Pragniemy ch³opskiej elity, która pewnie je-
szcze nie zdaje sobie sprawy ze swej si³y.
Musimy wejæ z programem rzeczywistego
odrodzenia ludowych wartoci na g³êbok¹
prowincjê - pola niczyje idei polskoci musi
zagospodarowaæ Polska Partia Narodowa.
Robert Larkowski
politycznej pozazdroci³o SLD Pol-
skie Stronnictwo Ludowe. Taktyka
sto³u obrotowego do wynajêcia, g³ównie ne-
okomunistów, przynios³a ludowcom spadek
poparcia w granicach 4-6 proc. i lawirowanie
we wrotach parlamentu, z którego PSL mo¿e
po prostu wylecieæ.
Ten fatalny ci¹g wydarzeñ obudzi³ ludowych
aparatczyków i doprowadzi³ do wymiany pre-
zesa Stronnictwa: Jaros³awa Kalinowskiego,
zezuj¹cego w stronê liberalizmu i wychwalane-
go za prounijnoæ przez Gazetê Wyborcz¹,
zamieni³ lekko pronarodowy Janusz Wojcie-
chowski, wicemarsza³ek Sejmu. ¯eby by³o
mieszniej, po rezygnacji z ponownego ubie-
gania siê o prezesurê Kalinowski obj¹³ nagle
przewodnictwo Rady Naczelnej PSL, czyli wy-
chodz¹c dobrowolnie przez drzwi, pojawi³ siê
niespodziewanie w oknie. Na nowym stanowi-
sku kontrolowaæ bêdzie Wojciechowskiego
i zamieni jego wp³yw na liniê partii w przyjem-
noæ czêciowo iluzoryczn¹. Rada Naczelna
to najwy¿sza w³adza w PSL miêdzy Kongresa-
mi, a wiêc zmieni³o siê wiele, aby nie zmieniæ
praktycznie nic. Przys³owiowy kameleonizm
Stronnictwa nadal obowi¹zuje, co mo¿e tylko
pogorszyæ ju¿ tragiczn¹ sytuacjê ludowców.
Widoczne pêkniêcie kadrowe w PSL to
znakomity punkt wyjciowy dla Samoobro-
ny, która marzy o wyzerowaniu g³ównego
wroga na wsi. Jest to o tyle ³atwe, ¿e PSL
stanowi g³ównie nieruchawy aparat, niezdol-
ny do ostrej walki z dynamicznymi propa-
gandowo lepperystami. Samoobrona nie po-
siada rozbudowanych struktur terenowych,
ale istnienie takich po stronie Stronnictwa
wcale mu nie pomaga. Baronowie PSL ró¿-
nych szczebli przyzwyczaili siê do sprawo-
wania w³adzy i nie potrafi¹ zaj¹æ stanowiska
w sytuacji fundamentalnego zagro¿enia -
a takim jest z pewnoci¹ niebezpieczeñstwo
CHUSTA I KRZY¯
o tradycyjno-katolickich pogl¹dach, bo katoli-
cyzm zap³aci³ najwiêcej za holokaustomaniê -
ka¿dy chrzecijanin to przecie¿ potencjalny na-
zista - teza bardzo popularna w syjonistycznych
krêgach. Tutaj rodzi siê ciche porozumienie stro-
ny muzu³mañskiej i katolickiej, przynajmniej tak-
tyczne. Ogólnie rzecz bior¹c, w kwestiach strate-
gicznych dzieli nas wiele, lecz imperializm ¿y-
dowski winien ³¹czyæ dzia³ania katolików i wy-
znawców islamu. Musz¹ oni zrozumieæ najpierw
jedno: Bush-junior nie prowadzi w Iraku ¿adnej
Wojny Krzy¿owej, tylko ordynarny podbój kolo-
nialny w imiê interesów globalnego kapitalizmu
amerykañskiego i syjonizmu. Jego religia to me-
lan¿ wyrzutków z Europy, którzy morduj¹c In-
dian przybierali pozy starotestamentowych pro-
roków ze wspó³czesnymi trendami zwanymi
ogólnie neokonserwatyzmem. Podlane jest to
wszystko obficie imperialno-¿ydowskim sosem.
Nie ma to wiele wspólnego z rycerzami krzy¿o-
wymi (raczej krzy¿akami - herezj¹ diabelsk¹
w Kociele) czy nawet polsko-tureckimi bojami
o Europê. Nasz kontynent jest historycznie z³¹-
czony z islamem, Ameryka to ziemia zdegenero-
wana, która, co gorsza, zdegenerowa³a Europej-
czyków.
Czyn Zgromadzenia Narodowego we Francji
s³u¿y wrogom jedynego Boga, tego nie bêdzie-
my tolerowaæ i uwa¿amy siê za nieprzyjació³ Chi-
raca. Katolicy czy muzu³manie - b¹dmy m¹drzy!
To najlepsza nagroda dla wierz¹cego i najgorsza
wieæ dla jego wroga.
cd. ze str. 1
Niektórzy widz¹ na wyrost w zaistnia³ej sytua-
cji konflikt miêdzy wartociami cywilizacji ³aciñ-
skiej a coraz dynamiczniejszym islamem, ale
Francja dawno przesta³a reprezentowaæ idea³y
cywilizacji ³aciñskiej, buduj¹c w zamian od po-
nad 200 lat liberalne pañstwo wieckie, które
otwiera³o swe granice przed wszelkimi imigran-
tami. Panowa³a polityka asymilacji - w wypadku
imigracji muzu³mañskiej - ca³kowicie b³êdna. Wy-
znawcy proroka nie chc¹ w¹tpliwych dobro-
dziejstw laickiego systemu, bo te doprowadzaj¹
do degeneracji tradycyjnej muzu³mañskiej
wspólnoty rodowej. Mamy do czynienia z proce-
sem odwrotnym: zewiecczony, posoborowy
Koció³ zamienia niejako w walce o religijne ide-
a³y wojuj¹cy islam - i czyni to skutecznie. W ca-
³ej Europie iloæ chrzecijan i ateistów przyjmu-
j¹cych islam jako sw¹ wiarê ci¹gle wzrasta. Piszê
oczywicie o bia³ych Europejczykach z rdzen-
nymi korzeniami naszej kultury, a nie o dzieciach
muzu³mañskich imigrantów. Niszczenie katolicy-
zmu rygorystycznego i historycznie zwartego
przynosi w³anie takie efekty. Ludzie wartocio-
wi odrzucaj¹ konsumpcyjn¹ cywilizacjê, której
du¿a czêæ Kocio³a niestety uleg³a (nie wspomi-
nam o protestantyzmie, to ju¿ kompletna de-
grengolada), narzucaj¹c sobie dobrowolnie is-
lamski rygoryzm. Do tego doprowadzono kato-
lick¹ cywilizacjê - Europa, aby nie uton¹æ w mo-
ralnym szambie, mo¿e pójæ muzu³mañsk¹ dro-
g¹. Paradoks tragiczny, acz realny.
I có¿ robi taka Francja? Zrywa zbyt wielkie
krzy¿e z piersi uczniów, za winna je b³ogos³awiæ
jako odpór obcym kulturom, nie tylko islamskiej.
Ustawa dotyczy równie¿ jarmu³ek i gwiazd Dawi-
da, lecz po co eksponowaæ symbole narodu pa-
nuj¹cego? Sami ¯ydzi pójd¹ na omawiany uk³ad
z pe³nym zrozumieniem. Rzecz kolejna: francu-
ski system edukacyjny ma pretensje do muzu³-
mañskiej m³odzie¿y, i¿ ta nie chce braæ udzia³u
w przymusowych szkoleniach o holokaucie,
obowi¹zkowych dla wszystkich uczniów. Doma-
ga siê prawdy o ¿ydowskich zbrodniach, np.
w Palestynie. Podobna postawa spotyka siê z ci-
chym poparciem spo³ecznoci uczniowskiej
Robert Larkowski
K¹kol
¿¹damy równych praw
dla k¹kolu - krzycz¹
aposto³owie tolerancji
k¹kol musi mieæ
takie samo pole
do rozwoju
i k¹kol ronie bujnie
a marnieje pszenica
coraz bardziej zag³uszana
spychana na manowce
bêdziesz jad³
m¹kê z k¹kolu
i chleb z plew
Stanis³aw ¯urek
Nr 14(186)
PROSIMY O POMOC W ZBIERANIU PODPISÓW
5
Nie chc¹ pamiêtaæ o swej odpowiedzialnoci
JAKA POLSKA?
W
zale¿noci od okrelenia, kim byli
i jacy byli ¯ydzi, wynikaj¹ ró¿ne
wnioski. Na pocz¹tku przyjmijmy, ¿e
byli i s¹ nimi ludzie wyznania moj¿eszowego,
a tak¿e pochodz¹cy od matki ¯ydówki lub po
prostu uwa¿aj¹cy siê skrycie lub jawnie za ¯y-
dów. Naj³atwiej by³o policzyæ tych, którzy byli
zwi¹zani z synagog¹ i posiadaj¹cych metryki
urodzenia wystawione przez rabinów.
Powo³am siê tu na liczby i opinie formu³owa-
ne przez ambasadora Izraela Szewacha Weis-
sa zamieszczone w artykule Po¿egnanie
z Polsk¹ wydrukowanym w Rzeczpospolitej
jesieni¹ 2003 roku. W II RP przed wojn¹ ¿y³o
u nas prawie trzy i pó³ miliona ¯ydów, a niemal
pó³tora miliona ¯ydów pochodzenia polskiego
przebywa³o wtedy poza granicami Polski. Li-
czenie ¯ydów w Polsce w okresie wojny, PRL
i obecnie przypomina liczenie gwiazd na nie-
bie przy zmieniaj¹cej siê pogodzie.
Nie wiadomo, ilu i jakich ¯ydów zginê³o
w czasie okupacji hitlerowskiej w Polsce. Sz.
Weiss pisze - ju¿ nie s³ychaæ komunistycz-
nych k³amstw, ¿e w obozach zag³ady hitlerow-
cy zamordowali tylko polskich obywateli, skoñ-
czy³o siê z polonizowaniem holokaustu. Jak
ustaliæ iloæ ¯ydów w II RP, jeli podda siê
w w¹tpliwoæ, ¿e mieszkaj¹cy u nas ¯ydzi po-
siadali polskie obywatelstwo? W PRL mówiono
i pisano, ¿e w obozach zag³ady ginêli polscy
obywatele ¿ydowskiego i chrzecijañskiego
pochodzenia. I te opinie by³y banaln¹ prawd¹
i nie zas³uguj¹ na miano komunistycznych
k³amstw. Zreszt¹ wypada zauwa¿yæ, ¿e wiele
komunistycznych k³amstw wyg³aszanych by³o
przez ¿ydowskich dziennikarzy i polityków
znajduj¹cych siê w elitach peerelowskich.
Nie w polskim interesie liczba ¯ydów prze-
bywaj¹cych w granicach PRL by³a objêta dez-
informacj¹. Nie wiadomo, ilu ¯ydów ocala³o
z holokaustu, ilu przyjecha³o po wojnie
z ZSRR, a ilu wyjecha³o za granicê. Wed³ug
Sz. Weissa, obecnie w Polsce ¿yje oko³o 10
tysiêcy ¯ydów. Bardziej prawdopodobna iloæ
to ta wymieniana czêsto na ³amach Tylko Pol-
ski. W Polsce ¿yje od jednego do pó³tora mi-
liona ¯ydów. Trudno ich policzyæ, bo ¿ywi¹c
niecne zamiary do nas, ukrywaj¹ swe pocho-
dzenie. Nie chc¹ te¿ ponosiæ odpowiedzial-
noci za zbrodnie pope³nione na Polakach.
A te mia³y miejsce w okresie budowy socjali-
zmu i jego nieudolnego demonta¿u. ¯ydzi
przebywaj¹cy w Polsce przez kilkaset lat nie
asymilowali siê. Trudno dzi za zasymilowa-
nych uwa¿aæ tych, którzy zmienili swe nazwi-
ska z ¿ydowskich na polsko brzmi¹ce, na po-
lecenie Jakuba Bermana.
Sz. Weiss daje wyraz pogl¹dowi, ¿e Izrael-
czycy i ¯ydzi w Polsce, i nie tylko w Polsce,
stanowi¹ jednoæ niemal pod ka¿dym wzglê-
dem. Izraelczycy to czêæ ¯ydów pañstwowo
zorganizowanych, ale w³adze Izraela uwa¿aj¹
siê za reprezentanta wszystkich ¯ydów. Am-
basador Izraela pilnuje nie tylko interesów
swego pañstwa i swoich obywateli, ale wypo-
wiada siê na temat ¿yj¹cych w Polsce obe-
cnie i w przesz³oci ¯ydów tak, jakby byli oni
obywatelami Izraela.
Ambasador Izraela powinien zajmowaæ siê
sprawami swoich obywateli w ich relacji z Pol-
sk¹. Powinien zachowaæ dystans w stosunku
do spraw polsko-¿ydowskich zaistnia³ych przed
powstaniem Izraela. Izrael, staj¹c siê stron¹
w sporze polsko-¿ydowskim, zajmuje stanowi-
sko nieobiektywne, niesprawiedliwe, ale takie,
z którego maj¹ wynikaæ nieuzasadnione ro-
szczenia Izraela wzglêdem Polski. G³ównie za-
le¿y mu na roszczeniach maj¹tkowych i polity-
ce zagranicznej III RP, która ma byæ, wed³ug sy-
jonistów, podporz¹dkowana interesom Izraela
i ¯ydów na ca³ym wiecie. Izraelski ambasador
oskar¿a nas o wyimaginowany antysemityzm
i brak mi³oci do swojego pañstwa.
Tymczasem stosunki miêdzy Polsk¹ a Izrae-
lem nie musz¹ byæ ani z³e, ani bardzo dobre.
Izrael jest pañstwem, jakich wiele na wiecie.
Stosunek do Izraela mo¿e byæ gorszy lub lep-
szy, bo tak by³o i bêdzie, a to wynika z dora-
nej polityki obu pañstw. Nie mo¿emy tylko
lekcewa¿yæ Izraela, gdy¿ jest on w posiadaniu
broni nuklearnej, a ostro¿noæ i dystans nale-
¿y zachowaæ wobec wszystkich potêg militar-
nych, zw³aszcza tych, które mog¹ wywo³aæ
trzeci¹ wojnê wiatow¹.
Je¿eli jednak w³adze izraelskie domagaj¹
siê zadoæuczynienia za krzywdy wyrz¹dzone
¯ydom w przesz³oci, to powinni tak¿e poczu-
waæ siê do odpowiedzialnoci za zbrodnie do-
konane przez ¯ydów na Polakach i Narodzie
polskim. ¯ydzi powinni przynajmniej przepro-
siæ za komunizm, który by³ ich tworem. ¯ydzi
w II RP organizowali antypolsk¹ Komunistycz-
n¹ Partiê Polski, a polsk¹ by³a ona tylko z na-
zwy. Jej bandycki i trockistowski charakter do-
strzeg³ nawet J. Stalin, który akurat w sprawie
oceny KPP nie myli³ siê.
Izrael, uznaj¹cy siê za dziedzica narodu ¿y-
dowskiego, odpowiada za zbrodnie ¿ydow-
skie pope³nione przez bolszewików w okresie
okupowanej przez ZSRR czêci Polski w la-
tach 1939-41. Przed spaleniem ¯ydów w sto-
dole w Jedwabnem by³y wywózki na Syberiê
polskich ch³opów, inteligencji i ksiê¿y, a tych
dokonywali z regu³y ¯ydzi-enkawudzici.
Wprawdzie nie by³o wtedy Izraela, ale nie by-
³o te¿ pañstwa polskiego.
¯ydzi po 1944 roku ochoczo przyst¹pili do
budowy socjalizmu w Polsce, a szyld socjali-
zmu-komunizmu s³u¿y³ im do têpienia polskich
elit. Tylko nieliczni czynili to z przekonania. Inni
robili to z nienawici do Polaków oraz z per-
spektywy odbudowy kapitalizmu w Polsce,
w którym wród elit bur¿uazyjnych i politycz-
nych ¿adnych Polaków mia³o nie byæ. Poczyna-
j¹c od 1956 roku d¹¿yli do zburzenia zbudowa-
nego przez siebie socjalizmu, który wymyka³ im
siê z r¹k i nie dawa³ oczekiwanych przywilejów.
Izrael zachwyca siê dzi Polsk¹ podporz¹d-
kowan¹ syjonistom od 1989 roku. Ambasa-
dora Izraela martwi tylko to, ¿e nie wszyscy
goje-bydlêta pozbawieni s¹ rozumu. K³am-
stwo ma krótkie nogi. ¯ydowskie obietnice
o budowie demokratycznej, suwerennej i bo-
gatej Polski budz¹ dzi niesmak nawet u naj-
prostszych ludzi.
W tworzonej przez ¯ydów opinii publicznej
nie ujawnia siê prawdy w sprawie narodowo-
ci osób, które sta³y siê kapitalistami w wyni-
ku rozgrabienia maj¹tku PRL. Wydaje siê, ¿e
nie wszystko w tym wzglêdzie przebiega po
myli ¿ydowskiej - narodu sprawców. W ¿y-
dowskich ksi¹¿kach i gazetach nie by³oby bia-
dolenia na temat wykupywania za grosze ma-
j¹tku pañstwowego, gdyby nabywcami byli
wy³¹cznie ¯ydzi. Aj, waj, dla pierestrojkowych
reform gospodarczych sygnalizuje, ¿e nie
wszystko idzie po ¿ydowskiej myli. Sterowa-
ne przez ¯ydów przemiany polityczne wpy-
chaj¹ Polskê w kr¹g dominacji niemieckiej,
a to budzi w Jerozolimie niepokój. Nie jest te¿
pewne, czy wpychanie Polski do Unii Euro-
pejskiej przyniesie korzyæ ¯ydom polskim
i Izraelczykom. Solidarnoæ ¿ydowska w Pol-
sce zaczyna pêkaæ nie tylko w Sejmie III RP.
Wiele rodowisk, personalnie zdominowa-
nych przez ¯ydów, ubo¿eje w III RP, tak jak
wiêkszoæ obywateli. Ambasador Izraela w in-
teresie piastowanego przez siebie urzêdu po-
winien by³ zachowaæ dystans do polskich VIP-
ów z judaistycznymi korzeniami, którzy doko-
nywali i dokonuj¹ pierestrojki nad Wis³¹.
Naturalny bêdzie proces rozchodzenia siê
interesów ¿ydowskich z izraelskimi. ¯ydzi
w diasporze bêd¹ mieli naturalne opory przed
braniem odpowiedzialnoci za b³êdy polityki
izraelskiej. Zapewne ¿yjemy w czasach, gdy
nacisk na asymilacjê ¯ydów jest wiêkszy ni¿
kiedykolwiek w przesz³oci. Izrael nie powinien
tego procesu hamowaæ, a powinien pilnowaæ
swoich, wcale nie tak pewnych interesów.
Z jednoci ¯ydów i Izraelczyków wynika od-
powiedzialnoæ Izraela za zbrodnie pope³nione
przez ¯ydów na przestrzeni dziejów, w niedale-
kiej przesz³oci i teraniejszoci. Ucieczk¹ przed
t¹ odpowiedzialnoci¹ jest lansowany czasami
pogl¹d, ¿e np. w Polsce nie by³o prawie ¿adnej
ró¿nicy miêdzy ¯ydami a Polakami. ¯ydzi to po
prostu Polacy wyznania moj¿eszowego,
a ochrzczeni w Kociele lub niewierz¹cy to ju¿
zupe³nie prawdziwi Polacy. Wielu filosemitów, tj.
ukrywaj¹cych swe judaistyczne pochodzenie lu-
dzi, na s³owo ¯ydzi reaguje histerycznie. - Ja-
cy tam ¯ydzi, nie ma w ogóle ró¿nicy miêdzy Po-
lakami a ¯ydami, ewentualnie to s¹ takie ró¿ni-
ce jak miêdzy polskimi blondynami a szatynami.
Zacieraniu ró¿nic miêdzy ¯ydami a Polaka-
mi s³u¿y termin s¹siedzi. A wiêc w Jedwab-
nem podobno zabijali s¹siedzi z jakich dziw-
nych, szaleñczych powodów, bo przecie¿ nie
by³o niby ¿adnych ró¿nic miêdzy Polakami
a ¯ydami. Pomijam tu w¹tek fa³szywych
oskar¿eñ Polaków z Jedwabnego, którzy rze-
komo z w³asnej inicjatywy i bez powodu zabi-
jali ¯ydów, a hitlerowcy tylko siê temu przygl¹-
dali z obrzydzeniem.
S³owo s¹siedzi niczego tu nie wyjania. Nikt
nie dziwi siê, ¿e mur wrogoci oddziela³ Pola-
ków od ich niemieckich s¹siadów w czasach
okupacji hitlerowskiej. W propagandzie ¿y-
dowskiej nikt nie bierze w obronê wysiedlo-
nych z Polski po II wojnie wiatowej tych
Niemców, którzy byli s¹siadami Polaków na
Pomorzu, Wielkopolsce lub l¹sku. Ukraiñski
s¹siad zabija³ polskiego s¹siada na Wo³yniu
w latach czterdziestych. W³anie s¹siedztwo
obcego i nieakceptowanego budzi trudn¹ do
opanowania agresjê. ¯ydzi na przestrzeni wie-
ków byli s¹siadami Polaków, ale uwa¿ali ich
zawsze za obcych i gojów. S¹siedztwo tylko
zaognia³o wzajemn¹ niechêæ.
Je¿eli jednak przyjmiemy, ¿e ¯ydzi nie ró¿ni-
li siê prawie niczym od Polaków, to dlaczego
Republika Federalna Niemiec wyp³aca³a Izrae-
lowi odszkodowania za zabitych polskich oby-
wateli - ¯ydów w czasie drugiej wojny wiato-
wej? Sporo pisano na temat odszkodowañ
niemieckich dla Izraela ju¿ w PRL w 1968 roku
i póniej. Jako nikt nie dostrzega³ tego, ¿e za
¯ydów, którzy niby niczym nie ró¿nili siê od
Polaków, odszkodowania za ofiary holokaustu
nale¿¹ siê Polsce, a nie Izraelowi. Je¿eli kto
dalej w Izraelu bagatelizuje odrêbnoæ ¯ydów
od Polaków, to Izrael powinien zwróciæ Polsce
nienale¿ne pieni¹dze uzyskane od Niemiec.
Trudno obaliæ twierdzenie o obcoci ¯ydów
w Polsce. Asymilowali siê oni tylko w wyj¹tko-
wych wypadkach. Ró¿nice miêdzy Polakami
a Niemcami lub Ukraiñcami s¹ wrêcz mieszne
w porównaniu z ró¿nicami miêdzy Polakami -
Europejczykami a ¯ydami z ich azjatycko-ka-
stow¹ odrêbnoci¹. W tej sytuacji demonstro-
wany czasami przez Polaków filosemityzm jest
przejawem braku znajomoci elementarnej
wiedzy na temat naszej odrêbnoci narodowej.
Tak zwani Polacy ¿ydowskiego pochodze-
nia s¹ dzi pi¹t¹ kolumn¹ Izraela i dzia³aj¹cych
na wiecie organizacji ¿ydowskich. Z najwiêk-
szym niepokojem trzeba dzi traktowaæ domina-
cjê ¯ydów w parlamencie, rz¹dzie i mediach.
Na szczêcie ¯ydzi nie mog¹ ukryæ swej niena-
wici do Polaków. Przejawy histerycznego anty-
polonizmu w Polsce i na wiecie ostrzegaj¹ Po-
laków przed ¯ydami, a ¯ydów powinny zniechê-
caæ do osiedlania siê w Polsce. Jeli niektórym
¯ydom nie podoba siê Izrael, niech wyje¿d¿aj¹
tam, gdzie na nich czekaj¹, bo w Polsce ich nie
lubimy i ich nie potrzebujemy. Trzeba te¿ zachê-
caæ tych ¯ydów mieszkaj¹cych w Polsce, by wy-
je¿d¿ali do Izraela, bo tam ich potrzebuj¹ do po-
mocy przy budowie muru oddzielaj¹cego na-
ród wybrany od Palestyñczyków.
dr W³adys³aw Zabielski
Motto:
Szli krzycz¹c: Polska! Polska! - wtem
jednego razu, chc¹c krzyczeæ, zapo-
mnieli na ustach wyrazu. Pewni jednak,
¿e Pan Bóg do synów siê przyzna, szli
krzycz¹c: Bo¿e! Ojczyzna! Ojczyzna!
Wtem Bóg z Moj¿eszowego pokaza³ siê
krzaka, spojrza³ na te krzycz¹ce i zapyta³:
Jaka?
Juliusz S³owacki
Jestem zaniepokojona tym, ¿e poli-
tycznie poprawne media w Polsce upra-
wiaj¹ prawie wy³¹cznie antypolonizm,
kszta³tuj¹c negatywny stereotyp Polaka
tak w kraju, jak i poza jego granicami.
O Polsce mówi siê i pisze dzi le lub
bardzo le, tak¿e poza naszymi granica-
mi. Prasa francuska i niemiecka porównu-
je Polskê do konia trojañskiego, który roz-
sadzi Uniê Europejsk¹ od wewn¹trz, W³o-
si wyszydzaj¹ nasz mêczeñski mesja-
nizm. Spo³eczeñstwo nie mo¿e ¿yæ w ci¹-
g³ym napiêciu politycznym - wyjania prof.
Andrzej Rychard, socjolog z PAN. - W wy-
cigu, kto pierwszy wykryje wa¿niejsz¹
aferê, dawno ju¿ przekroczylimy granicê
zdrowego rozs¹dku. Codziennoci¹ s¹
podchody z Fiskusem i politycznie po-
prawna hucpa. S³ysz¹c twierdzenia po-
lityków, ¿e Polska jest pañstwem prawa,
ogarnia mnie zdziwienie, ¿e mo¿na a¿ tak
rozmijaæ siê z prawd¹. Mylê, ¿e racjê ma-
j¹ ci Polacy, którzy twierdz¹, ¿e Pañstwo
prawa to takie pañstwo, które nie prowa-
dzi polityki samounicestwienia POLSKIE-
GO NARODU pozbawiaj¹c go podstawo-
wych rodków do ¿ycia i ograniczaj¹c po-
pulacjê Polaków do 15 mln osób w bie¿¹-
cym stuleciu.
Tak wiêc Polacy postrzegaj¹ pañstwo
prawa przez pryzmat grabie¿czej Jano-
sikowej polityki fiskalnej pañstwa: ³upie-
nie obywateli, a nastêpnie bezmylne
marnotrawienie ich pieniêdzy P³acimy
najbardziej restrykcyjne podatki w Europie
- pisze w swoim felietonie dla Newswee-
ka Marek Goliszewski, prezes Business
Centre Club. - A mimo to bez ma³a 65
proc. gospodarstw domowych funkcjonu-
je na granicy ubóstwa, a w 40 proc. do-
chód na g³owê nie przekracza 400 z³ mie-
siêcznie. Gdzie wiêc trafiaj¹ te olbrzymie
pieni¹dze zabierane co roku obywatelom?
- pyta retorycznie ekonomista i sam udzie-
la sobie odpowiedzi: - Go³ym okiem wi-
daæ, ¿e du¿a ich czêæ jest marnotrawio-
na. Miliardy z³otych poch³aniaj¹ przeró¿ne
agencje rz¹dowe, fundusze pañstwowe
oraz deficytowe pañstwowe firmy, które
korzystaj¹ z ulg uznaniowych i zwolnieñ
podatkowych. Czy to jest POLSKA PRA-
WA?
Polacy znaj¹ ju¿ odpowied na tak po-
stawione pytanie. Zdecydowana wiêk-
szoæ Polaków czuje siê oszukana, mo-
ralnie zdruzgotana, odarta z godnoci by-
cia Polakiem i z coraz wiêkszym przera¿e-
niem patrzy w przysz³oæ, która jawi siê ja-
ko: BIEDA, NÊDZA POLSKICH RODZIN,
G£ODNE DZIECI, UPODLENIE POLA-
KÓW!
Tu jawi siê kolejne pytanie:
CZY POLSKA TO ZDRADZONA
KOCHANKA?
Tak twierdzi psycholog prof. Jan Cza-
piñski i sam sobie, bo chyba nie wszyst-
kim Polakom, wyjania ow¹ zdradê, pi-
sz¹c: Dla Polaków pañstwo nie jest ¿ad-
nym punktem odniesienia. Nigdy nie byli-
my specjalnie aktywni, poza wyj¹tkowy-
mi sytuacjami, np. zrywami narodowo-
ciowymi i solidarnociowymi. () Polacy
radz¹ sobie bez pañstwa, wbrew pañstwu
i kosztem pañstwa. Tu w³anie pan profe-
sor zapomnia³ dodaæ, ¿e chodzi o pañ-
stwo z ograniczon¹ odpowiedzialnoci¹
za losy narodu, którego jest zaprzecze-
niem.
Moja winka
artystka
profesor Kogucik
w swoim dziele
zatytu³owanym
Moja winka
umieci³a
w korycie
postaci rabinów
w wyniku protestu
Stowarzyszenia Antysemitów
i Ksenofobów
galeria sztuki
zamieniona zosta³a
na chlew
Stanis³aw ¯urek
cd. na str. 6
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl