nr40-04, Tylko Polska - gazeta, 2004

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Pe³ny tekst kazania ks. Henryka Jankowskiego z 26 wrzenia
KSI¥DZ HENRYK JANKOWSKI
KANDYDATEM NA PREZYDENTA!
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Arcybiskup Goc³owski rozpocz¹³ procedurê ewentualnego
usuniêcia pra³ata Jankowskiego - tryumfalnie obwieci³a Gaze-
ta Koszerna. Jednak - wed³ug rzecznika gdañskiej kurii, Witol-
da Bocka - jeszcze do tego nie dosz³o. Natomiast zosta³y
wszczête przygotowania do wykonania wszystkich wskazañ pra-
wa kanonicznego. Zgodnie z tym prawem, biskup mo¿e odwo-
³aæ proboszcza, który nie chce ust¹piæ z funkcji. Jednak¿e jest
zobowi¹zany skonsultowaæ swoj¹ decyzjê z dwoma innymi
podleg³ymi
mu proboszczami. Odwo³any ma prawo zwróciæ siê
do Watykanu, je¿eli uzna, ¿e zwierzchnik nie dope³ni³ formalnoci.
Nr 40(212)/2004 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
30.09. -6.10.2004
tygodnik
ROK VII
Nie lewica, nie prawica...
cd. na str. 10-11
W 65. ROCZNICÊ UPADKU
POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
WKRÓTCE KONIEC
NARODOWEJ PRASY ?!!!
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
CENZURA
W kwietniu 1990 r. Sejm - wówczas jeszcze
kontraktowy (65 proc. pos³ów z rekomendacji
PZPR) - zniós³ w Polsce cenzurê prewencyjn¹,
wprowadzon¹ w roku 1944 przez sowieckich
specjalistów od propagandy wojennej. Przez 45
lat ka¿da informacja by³a w niewoli, dopiero
cenzura mog³a j¹ zwolniæ (takiego s³owa u¿y-
wano w instrukcjach dla cenzorów!) do publika-
cji. Ponad stu dobrze op³acanych pracowników
G³ównego Urzêdu Kontroli Prasy, Publikacji i Wi-
dowisk przy ul. Mysiej w Warszawie - oraz jego
wojewódzkich delegatur - czyta³o ka¿de s³owo,
które mia³o siê pojawiæ w gazecie, w telewizyj-
nych czy radiowych wiadomociach lub mia³o
paæ ze sceny. Dotyczy³o to nawet treci pry-
watnych wizytówek, zawiadomieñ o pogrzebie
(szczególnie by³ych ¿o³nierzy AK i innych orga-
nizacji niepodleg³ociowych) oraz wszelkich in-
nych napisów. Aby wzmocniæ kontrolê s³owa,
do pomocy cenzorom spieszyli specjalici
z ostatniej instancji - Wydzia³u Propagandy KC
PZPR oraz takich samych wydzia³ów w poszcze-
gólnych komitetach wojewódzkich partii komu-
nistycznej. W sprawy szczególnie delikatne
Pos¹g zniewolenia
Ziemia jak pióropusz gromu
i czerñ nocy w krzyku
kanonada i akord etiudy
rozwiany odblaskiem ksiê¿yca
i czas co przyklêkn¹³
u stóp sierpniowego krzy¿a
w godzinie W
- sanitariuszko dziewczynko
w czterdziestym czwartym
zakwit³a bia³¹ lilijk¹
dzi p³oniesz zniczem
jednym z tysiêcy
ur¹gaj¹c zbrodni niemieckiej
na karabinu mêstwie
cisz¹ czerwieni siê rdza
- matko co swoim dzieciom
zamiast kanapek granaty
wk³ada³a do tornistra
w paciorkach ró¿añca znajdujesz
imiona ¿a³obnej mszy
to Wy - mur bia³o-czerwonej
którego krzy¿acki okupant nie pokona³
choæ zdrada parlamentarnych cieni
z mgie³ Albionu gwiazd¹ Kremla leci
i kpi z pos¹gu co wolnoci¹ siê mieni
tego wiata który przez 63 dni
z pogard¹ spogl¹da³ na konanie
Powstañczej Warszawy
Barbara Belczyñska
W II RP ukazywa³o siê setki ¿ydowskich tytu³ów. W czasach
III RP oficjalnie tylko kilka, reszta ukry³a siê pod polskie
tylko z nazwy w myl ci¹gle obowiazuj¹cej s³ynnej dyrekty-
wy Bermana z 1946 r. Nie grozi im cenzura ani znikniêcie z
rynku, bowiem ju¿ wkrótce zdominuj¹ rynek kolporterski.
- poeto ¿o³nierzu - ch³opcze
rzuci³e strofy w wiecznoæ
lub skomplikowane wkracza³a bezpieka. Mo¿-
na mia³o powiedzieæ, ¿e bezpieka i cenzura by-
³y fundamentem Polski sowieckiej.
cd. na str. 3
Po tragedii w Bies³anie
Czekaj¹c na Godota
ci, które uciekaj¹ przed kulami albo s¹ wy-
noszone z budynku szko³y przez zap³aka-
nych mê¿czyzn, obieg³y ca³y glob ziemski. Bie-
s³an w Osetii Pó³nocnej to kolejny etap staczania
siê naszej epoki w otch³añ koñca cywilizacji.
Rodz¹ siê pytania o winnych, polityczne dy-
wagacje o przysz³oæ Czeczenii i p³on¹cego
w ci¹g³ej wojnie Pó³nocnego Kaukazu. Rosn¹
naciski na Rosjê, aby podjê³a dialog z umiarko-
wan¹ opozycj¹ czeczeñsk¹, z drugiej strony
osetyñscy ojcowie zabitych dzieci szykuj¹ siê
do zemsty. Nasi dy¿urni rusofobi widz¹ we wszy-
stkim prowokacjê Federalnej S³u¿by Bezpie-
czeñstwa (FSB), tak jak dostrzegali j¹ w bom-
bach podk³adanych w moskiewskich blokach
mieszkalnych, tamtejszym metrze, rosyjskich sa-
molotach pasa¿erskich tudzie¿ terrorystycznej
okupacji teatru na Dubrowce. Dziwnym trafem ci
sami specjalici przyjmuj¹ za pewnik, ¿e kilku-
nastu brodatych
fanatyków z ja-
skiñ Afganistanu
potrafi³o zorgani-
zowaæ perfekcyj-
ny zamach na
World Trade Cen-
ter. W tym wydarzeniu nie doszukuj¹ siê ¿adnej
prowokacji CIA, FBI lub Mosadu, chocia¿ tego
typu akcje wygl¹daj¹ raczej na militarne majster-
sztyki, a nie dzie³o wspomnianych nomadów
z dalekich krain.
cd. na str. 4
WYBORY PREZYDENCKIE 2005 r.
Wieczór autorski
Barbary Belczyñskiej
str. 15-16
Odbêd¹ siê na jesieni przysz³ego roku, za-
pewne w kilka miesiêcy po parlamentarnych,
które bêd¹ ich preludium. Nie maj¹c znacz¹ce-
go wp³ywu na ich wyniki, mo¿emy zaj¹æ siê ty-
powaniem kandydatów z szeroko pojêtej opcji
patriotycznej, bez dzielenia jej na ró¿ne przy-
miotniki. W zwi¹zku z tym prosimy o listowne
i e-mailowe zg³aszanie kandydatur do wyborów
prezydenckich w 2005 r. z kilkuzdaniowym uza-
sadnieniem. Na ³amach T.P. bêdziemy cyklicznie
publikowaæ ranking kandydatów.
Tylko Polska
ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa
lub
e-mail: wydawnictwonarodowe@netlandia.pl
Nie lewica, nie prawica...
A
pokaliptyczne widoki skrwawionych dzie-
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 40(212)
Poznaj ¯yda
Tolerancja, prawda, otwartoæ. Na kilka miesiêcy
przed wejciem Polski do Unii Europejskiej takie
has³a s¹ w cenie. Gorzej z ich praktyczn¹ realiza-
cj¹. W Wa³brzychu bez problemu nabyæ mo¿na za-
wieraj¹ce skrajnie rasistowskie treci publikacje
w rodzaju Niebezpieczeñstwo ¿ydowskie czy
Poznaj ¯yda. Mieszkañcy Piaskowej Góry lub
Podzamcza obojêtnie przechodz¹ obok napisów
Jude Raus lub zilustrowanego Gwiazd¹ Dawida
oszczerstwa Robale do gazu. Podpytana anoni-
mowo m³odzie¿ bez skrêpowania i w niewybred-
nych s³owach opowiada o swojej nienawici do na-
rodu ¿ydowskiego i innych nacji. Nie znaczy to
oczywicie, ¿e wszyscy mieszkañcy Wa³brzycha to
antysemici, jednak powstaje pytanie, czy takie ci-
che przyzwolenie na napisy, faszystowskie ksi¹¿ki
w kioskach, anty¿ydowskie kawa³y w towarzystwie
nie doprowadzi nas do nowej fali, której znakiem
rozpoznawczym bêdzie wciek³oæ i nienawiæ!
-
Antysemityzm to cho-
roba, patologia, nieludz-
koæ, zw³aszcza w tym
kraju po takiej zag³adzie
- mówi³ przebywaj¹cy
w ubieg³ym tygodniu
z po¿egnaln¹ wizyt¹
w Wa³brzychu ambasa-
dor Izraela
Szewach
Weiss.
-
To zdecydowa-
na mniejszoæ w Pol-
sce. Jeden antysemita
mo¿e jednak zepsuæ
wszystko to, co robi¹ in-
ni, porz¹dni ludzie
- do-
dawa³. On sam spotka³ siê w Wa³brzychu z du¿¹ ser-
decznoci¹, prze¿y³ wiele wspania³ych i wzruszaj¹-
cych chwil. My, sprawdzaj¹c temat antysemityzm
w Wa³brzychu, prze¿ylimy szok.
w szafach, do których ich ojcowie weszli podczas oku-
pacji
- mówi. To przykre, ale do wrogiego nastawienia
zd¹¿yli siê przyzwyczaiæ. Internetowa ankieta, któr¹
przeprowadzilimy wród wa³brzyszan (jej zapis
obok), wiadczy o tym, ¿e antysemickie nastroje s¹
obecne równie¿ bardzo mocno w m³odym pokoleniu.
-
Cz³owiek poszukuje ofiar, osób gorszych od siebie, by
poprawiæ swoje samopoczucie
- uwa¿a socjolog dr
Jerzy Tutaj.
Dlaczego jednak w³asne samopoczucie
musimy poprawiaæ kosztem innych nacji?
Micha³ Wyszowski
wiskiem; tymczasem znacz¹ca liczba obywateli na-
szych krajów, a nawet niektórzy przywódcy polityczni
odrzucaj¹ ten kierunek rozwoju, zwracaj¹c siê ku izo-
lacjonizmowi, rasizmowi, ksenofobii i antysemityzmo-
wi, postawom skrajnie nacjonalistycznym, a tak¿e ku
innym formom uprzedzeñ i nietolerancji (cyt. za:
Orodek Informacji Rady Europy, 2-3/2001, s. 137).
Oczywicie ta naganna postawa musi byæ konse-
kwentnie piêtnowana w ca³ej Europie.
M³odzie¿ w walce z ksenofobi¹
Walki z nacjonalizmem i wszelkimi uprzedzeniami
domagaj¹ siê nie tylko ministrowie. U¿ywaj¹c dema-
gogii komunistycznej, mo¿na powiedzieæ, ¿e jest ona
postulatem tak¿e klasy robotniczej, w tym konkret-
nym przypadku m³odzie¿y, która bêdzie tworzy³a
now¹ Europê. Bia³a ksiêga Komisji Europejskiej.
Nowe impulsy dla m³odzie¿y europejskiej, Bruksela
2001 (za wydaniem internetowym), bêd¹ca wynikiem
konsultacji z m³odzie¿¹ europejsk¹ g³osi: M³odzi lu-
dzie nie s¹ obojêtni na ideê jednoci w ró¿norodnoci.
() Wartociami ciesz¹cymi siê nies³abn¹cym popar-
ciem s¹ solidarnoæ, równoæ i wielokulturowoæ. ()
M³odzi ludzie domagaj¹ siê bezwzglêdnego przestrze-
gania zapisów Traktatu Amsterdamskiego (Artyku³ 13)
dotycz¹cych zwalczania zjawiska dyskryminacji; tym
samym instytucje europejskie zdoby³y przyzwolenie
na podjêcie wszelkich mo¿liwych dzia³añ maj¹cych
na celu zwalczanie przypadków dyskryminacji na tle
seksualnym, rasowym, narodowociowym, wyznanio-
wym czy zwi¹zanym z niepe³nosprawnoci¹, wiekiem
lub orientacj¹ seksualn¹ (s. 55).
Wspomniana Bia³a Ksiêga wskazuje na dwie dro-
gi walki z dyskryminacj¹: zapobieganie oraz zdecy-
dowane potêpienie (zero tolerancji) wszelkich zacho-
wañ skrajnych (tam¿e, s. 56). Cytowane dokumenty
oddaj¹ sposób mylenia decydentów unijnych. Jak
widaæ, nie pozostaj¹ one jedynie na etapie diagnozy,
ale domagaj¹ siê podjêcia odpowiednich dzia³añ.
W naszych rozwa¿aniach ograniczymy siê do tych
zwi¹zanych jedynie z polityk¹ edukacyjn¹.
Zmiana programów nauczania
Jak osi¹gn¹æ wspomniane cele poprzez edukacjê,
politycy Unii mog¹ uczyæ siê od kolegów z UNESCO.
Jeden z raportów tej miêdzynarodowej organizacji ak-
centuje koniecznoæ zmiany programów szkolnych
i treci kszta³cenia tak, aby nie zasklepiaæ siê w naro-
dowych to¿samociach w epoce rosn¹cego przeni-
kania siê kultur (Federico Mayor,
Przysz³oæ wiata
,
Warszawa 2001, s. 391). W tym samym raporcie pada
propozycja, ¿eby uznaæ edukacjê obywatelsk¹ za naj-
wa¿niejszy element programu szko³y (tam¿e, s. 391).
W tym samym raporcie pada propozycja, ¿eby uznaæ
edukacjê obywatelsk¹ za najwa¿niejszy element pro-
gramu szko³y (tam¿e, s. 391). W ten sposób zdobywa-
na w szkole wiedza ma prowadziæ do powstania
wspólnoty ludzkiej w skali narodowej, kontynentalnej
i wiatowej (tam¿e, s. 391). Jak widaæ, nawet nie
próbuje siê ukrywaæ faktu, ¿e szko³a ma staæ siê na-
rzêdziem ideologicznego tworzenia spo³ecznoci
opartej na wszechludzkim braterstwie, równoci i wol-
noci. Gdzie ka¿dy odmienny pogl¹d automatycznie
piêtnowany bêdzie jako rasistowski.
Oprócz edukacji obywatelskiej wa¿n¹ rolê odgry-
waj¹ w tym procesie równie¿ takie przedmioty jak hi-
storia i filozofia. Budowniczowie nowego, lepszego
wiata, szczególnie upodobali sobie historiê, która ma
odchodziæ od nauczania dziejów ojczyzny na rzecz
historii, z jednej strony - wiatowej, a z drugiej - regio-
nalnej (tam¿e, s. 390). Podobne tezy g³osi raport Edu-
kacja: jest w niej ukryty skarb, napisany dla UNE-
SCO przez Miêdzynarodow¹ Komisjê ds. Edukacji
pod przewodnictwem J. Delorsa (Warszawa, 1998).
Mamy w nim wyjanienie, ¿e stary model nauczania hi-
storii prowadzi³ do budzenia poczucia nierównoci po-
miêdzy narodami (s. 450), dlatego nale¿y od niego
odchodziæ.
Nauczanie filozofii z kolei nie tyle ma wyposa¿aæ
ucznia w obiektywn¹ wiedzê, co ma byæ przede wszy-
stkim rodkiem percepcji problemów w stosunku do
Innego (F. Mayor, jw., s. 391). S³owem - ma przyspo-
sabiaæ intelektualnie do akceptacji lansowanej przez
decydentów ideologii.
Wychowywaniu obywatela europejskiego wolne-
go od ksenofobii s³u¿y tak¿e polityka w zakresie nau-
ki jêzyków: Uczenie siê i mówienie innymi jêzykami
zachêca nas do stawania siê bardziej otwartymi na in-
nych, ich kulturê i pogl¹dy, czytamy w Komunikacie
Komisji dla Rady, Parlamentu Europejskiego, Komite-
tu Ekonomiczno-Spo³ecznego i Komitetu Regionów,
zatytu³owanym Promowanie nauki jêzyków i ró¿no-
rodnoci jêzykowej. Plan dzia³añ 2004-2006 (Brukse-
la, 24.07.2006 r.).
Edukacja nieformalna
Serwowanie m³odzie¿y odpowiedniej porcji propa-
gandy ma odbywaæ siê nie tylko w szko³ach, ale rów-
nie¿ powinno byæ wspierane przez indoktrynacjê nie-
formaln¹ opart¹ na inicjatywach m³odzie¿owych czy
ró¿nych projektach (odpowiednio wspieranych fi-
nansów). Wa¿ne zadanie pe³ni tu sama m³odzie¿.
Przyk³adem mo¿e byæ kampania przeciwko rasizmo-
wi i nietolerancji prowadzona pod has³em Wszyscy
s¹ ró¿ni, wszyscy s¹ równi, a zorganizowana przez
Radê Europy w 1996 r. Inna akcja prowadzona jest
przez Europejsk¹ Organizacjê Edukacji Rówieniczej
(EPTO) i skierowana jest do liderów ruchów m³odzie-
¿owych. Jej dzia³alnoæ polega na prowadzeniu szko-
leñ przez m³odych ludzi uwiadamiaj¹cych koniecz-
noæ zwalczania rasizmu i ksenofobii i poszanowa-
nia ró¿norodnoci kulturowej (Bia³a Ksiêga, s. 56).
Do walki z rasizmem twórczo wykorzystuje siê tak¿e
Internet.
Powy¿sze fakty jednoznacznie wskazuj¹, ¿e pod fa-
sad¹ walki z rasizmem próbuje siê ideologizowaæ
szko³ê. Nowoci¹ w tej postawie jest to, i¿ o potrzebie
ideologizacji mówi siê wprost, nie próbuj¹c jak do-
tychczas ukrywaæ jej pod pretekstem neutralnoci
wiatopogl¹dowej. Teraz, w imiê tej wyimaginowanej
neutralnoci, zwalcza siê ka¿d¹ odmiennoæ wiato-
pogl¹dow¹.
W ubieg³ym tygodniu na czasie Wirtualnej Polski
w pokoju Wa³brzych przeprowadzilimy sondê
wród m³odych wa³brzyszan, dotycz¹c¹ ich sto-
sunku do ludzi narodowoci ¿ydowskiej. Aby
zwiêkszyæ zaufanie rozmówców, pytania zadawali-
my jako student socjologii zbieraj¹cy materia³ do
pracy zaliczeniowej. Wyniki, nawet je¿eli przyj¹æ,
¿e czêæ wypowiedzi to tylko puste przechwa³ki, s¹
zatrwa¿aj¹ce.
Jaki jest twój stosunek do ¯ydów?
<ADT>
Jude banditen raus. Nie przepadam za nimi,
zw³aszcza za tymi przebierañcami typu Mazowiecki.
<Wilko³ak>
Spadaj ¯ydzie!!
<Ryszard Lwie Serce 28widnica>
¯ydzi s¹ OK.,
dopóki nie mieszaj¹ siê do w³adzy.
<B³a¿ej>
Jestem negatywnie nastawiony do wszyst-
kich, którzy nie toleruj¹ ¯ydów, ale w klasie panuje ra-
czej wrogie nastawienie do ¯ydów i innych mniejszo-
ci narodowych.
<Casjusz>
Jest mi to obojêtne.
<Pies>
Antysemici to bezmózgowcy.
<Tomek23>
¯ydzi s¹ OK., potrafi¹ robiæ kasê.
<TCM-vel.Tomi>
Do m³odych nic nie mam, ale wku-
rzam siê, gdy s³yszê, ¿e ci starsi domagaj¹ siê zwrotu
nieruchomoci, kasy. Pañstwo Izrael bez poparcia
USA ju¿ dawno znik³oby z mapy Bliskiego Wschodu,
ale ¯ydzi maj¹ wp³ywy w Kongresie i du-
¿o gotówki, broni¹ siê zaciekle.
<Marecki Kamienna Góra>
Nie lubiê
tych skurwieli, ok.?
<edi 40 -ca>
Negatywny, za bardzo
rozpanoszyli siê w Polsce i na tym wie-
cie.
<Arek>
Raczej obojêtny, nie mia³em
z nimi do czynienia.
<Mariusz>
Nie przeszkadzaj¹ mi.
<Mesjasz>
Spytaj Hitlera, on ci powie.
Z tego co widzê, ¯ydzi sami siebie niena-
widz¹.
<Lakeman>
Dla mnie ¯ydzi to naród jak
ka¿dy inny. Ma swoje wady i zalety. Do
wad zaliczy³bym robienie z siebie mê-
czenników, zbyt mocne ingerowanie
w rz¹dy innych pañstw. Zbyt mocne py-
skowanie tej mniejszoci w innych kra-
jach. G³ówna zaleta: pobo¿noæ.
<Piturek>
Nie lubiê ¯ydów. Mam do
nich urazê, mam ich doæ w sejmie itd.
Polska przez takich jak oni cierpi.
<Nothing>
Chytrzy, ciêci na kasê.
<Maxis>
S¹ mi obojêtni, nie mam nic przeciwko nim.
<Schizol>
¯ydy do pieca i to ca³kiem na serio.
<Przyjaciel na telefon>
Stary, przecie¿ ¯ydów nikt
nie lubi
Jedn¹ z rozmów decydujemy siê przytoczyæ w ca-
³oci:
<Dark>
mówi o sobie neopoganin:
No, raczej nie
mogê ich wyzywaæ wulgarnie. Staram siê byæ mi³y dla
Polaków i chujowy dla ¯ydów.
<Red>
Pobi³e ju¿ jakiego ¯yda?
<Dark>
No, troszkê, wiesz, nie tylko ¯ydów. S¹ pa³o-
wani kibole i peda³y.
<Red>
Nie masz wyrzutów sumienia?
<Dark>
Nie.
<Red>
A sk¹d wiesz kto jest ¯ydem?
<Dark>
Robimy rozpoznanie, Wa³brzych to nie Nowy
Jork.
Mariusz Zalewski
Nasz Dziennik, 18.06.2004
Odmalowaæ kulturê
Pierwsza w Polsce Katedra Kultury ¯ydowskiej po-
wstanie przy Wy¿szej Szkole Humanistycznej imienia
Aleksandra Gieysztora w Pu³tusku (WSH). Katedr¹
przy Instytucie Kultury Europejskiej, obchodz¹cej w³a-
nie dziesiêciolecie WSH, bêdzie kierowa³ Joseph Ma-
lovany, wybitny tenor, a tak¿e profesor muzyki litur-
gicznej na Yeshiva University w Nowym Jorku oraz
dziekan Moskiewskiej Akademii Muzyki ¯ydowskiej. -
Spróbujê ustanowiæ zwi¹zki miêdzy uczelni¹ w Pu³tu-
sku a uniwersytetami w Izraelu i No-
wym Jorku. Zrobiê, co w mojej mo-
cy, by szerzyæ wiedzê o ¿ydowskiej
filozofii, literaturze i innych sztu-
kach, gdy¿ wierzê, ¿e korzenie an-
tysemityzmu tkwi¹ w³anie w nie-
porozumieniach i niewie-
dzy - mówi Newswee-
kowi prof. Ma-
lovany. Dodat-
kow¹ zachêtê
stanowi fakt,
¿e jego ojciec
pochodzi
z Pu³tuska,
a sam Malova-
ny kilkakrotnie
odwiedza³
miejsce,
októrym nas³ucha³ siê w dzieciñstwie. - Urodzi³em siê
w Izraelu, ale od ma³ego przesi¹kniêty by³em muzyk¹
Chopina, Pendereckiego i Wieniawskiego - t³umaczy
Malovany. Teraz role siê odwróc¹ i to on bêdzie na pol-
skiej ziemi uczy³ o kulturze ¿ydowskiej.
Newsweek, 27.06.2004
Podró¿ sentymentalna
Ambasador Izraela, profesor Szewach Weiss (pierwszy z lewej) przyjecha³ do
Wa³brzycha z podró¿¹ po¿egnaln¹. Jego dyplomatyczna misja koñczy siê
w Polsce z koñcem tego roku. Najbardziej wzruszaj¹ce by³o spotkanie z Tade-
uszem Potê¿nym (pierwszy z prawej), którego rodzina ukrywa³a m³odego Szewa-
cha przez trzy lata w Borys³awiu podczas II wojny wiatowej. Ponadto spotka³ siê
ze swoimi przyjació³mi z G³uszycy, gdzie przez jaki czas mieszka³ po zakoñcze-
niu wojny. - Jestem tutaj tylko dwa dni, a program jest taki, jakbym by³ tutaj przez
tydzieñ - mówi³ z umiechem na czwartkowej konferencji prasowej. Bardzo wzru-
szaj¹ce by³o spotkanie z uczniami Gimnazjum nr 6 im. Janusza Korczaka, na
którym po raz kolejny w Wa³brzychu Ambasador Weiss uroni³ ³zê. Ponadto gocia
z Izraela gocili tak¿e studenci Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Zawodowej.
Uderzy w ¯yda za 12 z³
Poznaj ¯yda to ma³a, porêczna ksi¹¿eczka. Gdy
pytam o ni¹ w wa³brzyskich kioskach w centrum mia-
sta, ekspedientki prezentuj¹ bogaty zapas numerów
archiwalnych. W jednym z punktów z pras¹ dowiadu-
jê siê, ¿e ksi¹¿eczki by³y, ale ju¿ zesz³y. Sprzedaw-
czynie wyranie nie czuj¹ siê skrêpowane tym, ¿e roz-
prowadzaj¹ prasê zawieraj¹c¹ treci, których propa-
gowanie jest niezgodne z Konstytucj¹ RP i prawnie za-
bronione. Lektura pisma, do którego dostêp maj¹
wszyscy (m³odzie¿ równie¿) to popis skrajnego anty-
semityzmu: ¯ydzi s¹ wszêdzie, nale¿y z nimi walczyæ,
inaczej zginiemy. Wszystko ubrane w kulawe, pseudo-
naukowe szatki. 12 z³ i wiat pogl¹dów zbie¿nych
z ideologi¹ III Rzeszy stoi przed nami otworem.
Uliczni chuligani, zwi¹zani czêsto ze rodowiskiem
skinheads, nie przebieraj¹ w s³owach. Robale do ga-
zu (Podzamcze) czy Precz z ¿ydowsk¹ okupacj¹
(Piaskowa Góra) to te najbardziej jaskrawe przyk³ady.
Swastyk czy ¿ydowskich emblematów na szubienicy
jest o wiele wiêcej i choæ skala problemu na pewno nie
jest tak du¿a jak chocia¿by w £odzi, oszczerstwa le
wiadcz¹ w³anie o porz¹dnych mieszkañcach Wa³-
brzycha. Antysemita ma klapki na oczach, my, prze-
chodz¹c obok oznak rasizmu obojêtnie, wystawiamy
sobie jak najgorsze wiadectwo. W £odzi poradzono
sobie z tym za pomoc¹ akcji zamalowywania obrali-
wych napisów. Je¿eli podobna by³aby zorganizowana
w Wa³brzychu, swoje uczestnictwo zadeklarowa³ Sta-
rosta
Marek piewak.
Wyjæ z szafy
-
To nie s¹ dla nas ludzie do rozmowy
- mówili o chu-
liganach z pêdzlem w rêku
Dora Hiller Mañczak,
przewodnicz¹ca Towarzystwa Spo³eczno-Kulturalne-
go ¯ydów, oddzia³ w Wa³brzychu. Podkrela, ¿e iloæ
wa³brzyskich ¯ydów trudna jest do okrelenia. -
Czyn-
nie dzia³a 50 osób. Wielu jednak nadal ukrywa siê
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., nr konta: Bank PKO SA X/O Warszawa 20124010951111000003096556, e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli
narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê
nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów.
Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotarcie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym anty-
polonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych ³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiê-
taæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych pub-
likacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obowi¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie
zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wyko-
rzystywania (tekstów, zdjêæ, rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
Wiadomoci Wa³brzyskie, 20.10.2003
Rasizm a edukacja
Tajemnic¹ poliszynela jest fakt, ¿e pod fasad¹
tolerancji, wielokulturowoci i walki z rasi-
zmem Unia Europejska stosuje polityczno-po-
prawnociowy terror, d¹¿¹c do stworzenia wielo-
kulturowego pañstwa wyznaniowego liberalizmu.
Jego budowa wymaga zwalczania wszelkich form
tzw. nietolerancji i rasizmu. G³ówne uderzenie pro-
pagandowe przygotowuj¹ce grunt pod represje
prawno-policyjne dokonuje siê za porednictwem
rodków przekazu oraz systemu szkolnictwa.
Na ten kierunek dzia³añ wskazywano niejednokrot-
nie w ró¿nych dokumentach sygnowanych przez in-
stytucje unijne. Na przyk³ad na Sta³ej Konferencji Eu-
ropejskich Ministrów Edukacji (20 Sesja, padziernik
2000, Kraków) uchwalono nastêpuj¹c¹ deklaracjê
koñcow¹ (fragment): Europa i europejskie spo³eczeñ-
stwa staj¹ siê w coraz wiêkszym stopniu wielokulturo-
we i zró¿nicowane, co samo w sobie jest dobrym zja-
CZY WSPAR£E JU¯ NASZ¥ DZIA£ALNOÆ?
Konto bankowe, na które mo¿na wp³acaæ dobrowolne
cz³onkowskie sk³adki lub pieni¹dze przez osoby fizyczne
czy prawne, które chc¹ wesprzeæ nasz¹ dzia³alnoæ:
PPN Polska Partia Narodowa Bank Pekao SA X o. w War-
szawie, filia nr 1, numer konta: 64 1240 1095 1111 0010
0167 0412
Mo¿na wp³acaæ od 10 z³ do 11 tys. z³. (tylko w Polsce)
Natomiast z zagranicy i z Polski na konto:
STOWARZYSZENIE PRZECIWKO ANTYPOLONIZMOWI
Bank Pekao SA X/O Warszawa
12401095 - 85007042 - 2700 - 401112 - 001
lub
Polskie Stowarzyszenie Nie dla Unii Europejskiej
Bank Pekao SA X O/ Warszawa
12401095 - 85007055 - 2700 - 401112 - 001
Wysokoæ wp³at bez ograniczeñ.
PO PRZECZYT
Nr 40(212)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
WKRÓTCE KONIEC
NARODOWEJ PRASY ?!!!
Bastion prawdy
Dzisiaj kioski to mietniki
Pe³ne gadzinówek stosów,
Pe³ne k³amstwa, wrzasku, bredni,
Szechter-bajek i pornosów.
Aj - Waj!
czyli jak rz¹dz¹
Nasi zginêli w Iraku
Trzej polscy ¿o³nierze: Piotr Mazurek, Daniel
Ró¿yñski i Grzegorz Nosek zginêli, gdy patrol sape-
rów wpad³ w niedzielê w zasadzkê.
Wczeniej polegli w Iraku:
Major Hieronim Kupczyk, 44 lata,
miertelnie trafiony
w szyjê 6 listopada 2003. Zostawi³ ¿onê i córkê.
Starszy szeregowy Gerard Wasilewski, 20 lat,
przypad-
kiem postrzelony przez kolegê 22 grudnia 2003. Kawaler.
Kapitan S³awomir Stró¿ak, 34 lata,
ginie w wybuchu
miny 8 maja 2004. Zostawi³ ¿onê, dwuletni¹ córkê
i siedmioletniego syna.
Starszy chor¹¿y Marek Krajewski, 34 lata,
ginie
w wypadku drogowym 8 maja 2004. Zostawi³ ¿onê
i omioletnie bliniaczki.
Kapral Tomasz Krygiel, 27 lat
i
starszy szeregowy Andrzej Zielke, 26 lat
(mia³ ¿onê
i dwóch synów), saperzy, zginêli 8 czerwca.
Kapral Marcin Rutkowski, 24 lata,
ginie od wybuchu
miny 29 lipca 2004. Mia³ ¿onê i trzyletniego syna.
Starszy szeregowy Grzegorz Rusinek, 21 lat
i
szeregowy Sylwester Kutrzyk, 23 lata,
gin¹ w wy-
padku po ostrzale ich patrolu 19 sierpnia 2004.
Starszy szeregowy Krystian Andrzejczak, 23 lata,
gi-
nie w wybuchu samochodu-pu³apki 21 sierpnia 2004.
Zginêli te¿ dwaj dziennikarze TVP Waldemar Milewicz
i Mounir Bouamrane oraz dwaj b. ¿o³nierze GROM-u.
Gazeta Wyborcza, 13.09.2004
Genera³ policji i mafia paliwowa
By³y l¹ski komendant Mieczys³aw Kluk mo¿e
byæ pierwszym polskim genera³em policji, który tra-
fi do wiêzienia. Prokuratura podejrzewa go o sprze-
da¿ mafii paliwowej tajnych dokumentów CB. Ge-
nera³, broni¹c siê, donosi na pos³a Zbigniewa So-
botkê i s³u¿by specjalne.
W ub.r. ledztwo w tej sprawie umorzono, ale nowe
tropy odkryte przez krakowskich prokuratorów prowa-
dz¹ do genera³a policji Mieczys³awa Kluka. Mówi siê
o 2 mln z³, które gangsterzy zap³acili za przeciek.
Bo prosi³ Sobotka
Dzi Kluk przyznaje, ¿e jego spotkania z aferzystami
nie by³y stosowne. Ale zaprzecza, ¿e ujawni³ cokolwiek
tajnego. Kontakty z podejrzanymi biznesmenami z mafii
paliwowej okrela jako towarzyskie. Twierdzi te¿, ¿e co
najmniej raz spotka³ siê z nimi z inspiracji pos³a SLD Zbi-
gniewa Sobotki (potem wiceministra MSWiA w rz¹dzie
Millera, dzi oskar¿onego w sprawie starachowickiej).
Marcin Rybak, Adam Zadworny, Marcin Pietraszewski
Gazeta Wyborcza (fragmenty)
Afera korupcyjna w PZU
Przez kilkanacie lat trzej kolejni prezesi PZU gro-
madzili miliony z³otych na tajnych kontach w raju
podatkowym - wynika ze ledztwa Rzeczpospoli-
tej. Pieni¹dze by³y prowizj¹ za umowy reasekura-
cyjne. Wyp³aca³ je brytyjski broker, który wspó³pra-
cowa³ z pañstwowym gigantem ubezpieczeniowym.
Niemal rok temu Rzeczpospolita ujawni³a, ¿e na taj-
nych kontach w bankach na wyspie Jersey znajduj¹ siê
miliony z³otych wyprowadzonych z PZU i PZU ¯ycie
przez Grzegorza Wieczerzaka i W³adys³awa Jamro¿ego.
Teraz dotarlimy do dokumentów zarejestrowanej na
wyspie Jersey firmy Warren Trustees Group, która za-
rz¹dza dyskretnymi funduszami powierniczymi. Jej dzia-
³alnoæ polega m.in. na zak³adaniu spó³ek, których praw-
dziwi w³aciciele pozostaj¹ w ukryciu. Jest to sposób wy-
korzystywany czêsto do zacierania ladów prania pieniê-
dzy przez skorumpowanych urzêdników i przestêpców.
Dokumenty s¹ prawdziw¹ bomb¹: faksy, listy, prze-
lewy i sprawozdania z posiedzeñ zarz¹dów. Wród
klientów firmy widniej¹ nazwiska m.in. obywateli Turcji,
RPA, Hiszpanii, Mo³dawii, Kuwejtu. A tak¿e Polski.
W tych dokumentach znalelimy dowody korupcji
kolejnych szefów PZU: Krzysztofa Jarmuszczaka
(1990-1993), Romana Fulneczka (1993-1996) oraz
W³adys³awa Jamro¿ego (1998-2001). Zgromadzili oni
na tajnych kontach miliony z³otych. Pieni¹dze pocho-
dzi³y z prowizji za zawarcie kontraktów z brytyjskim
brokerem ubezpieczeniowym Robertem Browneem,
z którym PZU blisko wspó³pracowa³ przez ca³e lata 90.
Wed³ug obowi¹zuj¹cych wówczas przepisów, posia-
danie takiego konta za granic¹ by³o nielegalne.
Rzeczpospolita (fragmenty)
Zielony przekrêt
Andrzej J., by³y prezes Agencji Mienia Wojsko-
wego, jest jednym z g³ównych podejrzanych w afe-
rze ³apówkowej, któr¹ wykryto w Gorzowie Wielko-
polskim. Prokuratura zarzuca mu przyjêcie 300 tys.
z³otych ³apówki.
Wniosek o jego aresztowanie z³o¿y³a prokuratura
okrêgowa w Szczecinie, która od kilku miesiêcy prowa-
dzi ledztwo w tej sprawie.
- Zarzut postawiony Andrzejowi J. dotyczy przyjêcia
korzyci maj¹tkowej w wysokoci 300 tys. z³ od w³aci-
ciela firmy zajmuj¹cej siê zieleni¹ i rekultywacj¹ nieu¿yt-
ków w ¯ywcu. W zamian za ³apówkê mia³o byæ zlecenie
na dostawê zieleni miejskiej w Gorzowie Wielkopolskim
warte 3 mln z³ - powiedzia³a nam rzeczniczka szczeciñ-
skiej prokuratury Anna Gaw³owska-Rynkiewicz.
Te propagandowe mieci
Okupantom dobrze s³u¿¹,
Czytelnicy og³upieni
W³asnorêcznie Polskê burz¹.
C
ichutko, bez ¿adnego rozg³osu w po³owie
2003 roku zawi¹za³o siê Konsorcjum
z udzia³em omiu wydawców: Agora (wy-
dawca Gazety Wyborczej), Axel Springer, Bau-
er, Orkla, Polska presse, Presspublica, Spó³dziel-
nia Pracy Polityka i Zjednoczone Przedsiêbior-
stwa Rozrywkowe. Ustalili oni sobie, i to bez poda-
nia tego do publicznej wiadomoci, i¿ pozostali
wydawcy mog¹ zg³aszaæ chêæ wst¹pienia do
Spó³ki Konsorcjum do 31 lipca br. Natychmiast
po tym terminie ju¿ w sierpniu podpisali pomiêdzy
sob¹ umowê wspólników, aby jako podmiot pra-
wny przej¹æ przeznaczony do prywatyzacji
RUCH, czyli najwiêkszego kolportera prasy
w Polsce. Poinformowali tak¿e, ¿e wszyscy udzia-
³owcy Spó³ki maj¹ mieæ równy dostêp do sieci
dystrybucyjnej ruchu. I jasne jest, ¿e pozostali wy-
dawcy mog¹ byæ legalnie wycinani z ich sieci
dystrybucji prasy. Nie ma w¹tpliwoci, i¿ na pierw-
szy rzut pójd¹ tytu³y narodowe, w tym tygodnik
TYLKO POLSKA. Wystarczy przyjrzeæ siê udzia-
³owcom Konsorcjum, które bêdzie tak¿e decydo-
wa³o o obsadzie kierowniczych stanowisk w Ru-
chu. Zagraniczni wydawcy prasy w ok. 80 proc.
zdominowali polski rynek prasy, teraz chc¹ je-
szcze zdominowaæ dystrybucjê. Mo¿e to byæ fina³
Wed³ug ¿yczeñ redaktorów
Czytelnicy z pust¹ g³ow¹
Wierz¹ w Jolê oraz Olka
Albo w sitwê POPiSow¹.
No bo kogo mog¹ wybraæ
Fani gwiazdek z Big Brothera?
G³upek musi wybraæ zdradê.
Co mu tam, ¿e kraj umiera.
Ale jeszcze jest gazeta,
Co nie posz³a pod latarniê,
Pismo, które z pod³¹ band¹
Walczy dzielnie i ofiarnie.
tragedii polskich mediów narodowych, patriotycz-
nych, katolickich, a nawet prawicowych, które
obecnie stanowi¹ konkurencjê polityczn¹. Przejê-
cie Ruchu, maj¹cego 50 proc. udzia³u w rynku,
przez niepolskich w³acicieli prasy i lewackie ro-
dowiska bêdzie kolejnym etapem przejmowania
strategicznej dziedziny pañstwa i jego os³abienia.
Zniesiona kilkanacie lat temu cenzura mo¿e
przybraæ wkrótce inne kszta³ty, pro-EURO-pej-
skie. I kto siê temu jest w stanie przeciwstawiæ?
Leszek Bubel
Tylko Polska to gazeta,
Gdzie nie siêga omiornica.
Bastion, w którym ¿yje Polska,
Nie lewica, nie prawica
Kiedy jadowite ¿mije
Ju¿ siê truj¹ w³asnym jadem,
Tylko Polska ronie w si³ê,
No i zdrowia jest przyk³adem.
Niech z tej twierdzy w wiat szeroki
Wyjdzie mê¿nych stu rycerzy
Polska zerwie k³amstwa ³añcuch,
W Odrodzenia dzwon uderzy!
Dnia 14 wrzenia w szpitalu Liverpool w Sydney zmar³ nasz serdeczny kolega i przyjaciel
p.
Waldemar Rusinowski
Mia³ ¿ycie trudne, ale urozmaicone i ciekawe. Przesy³a³ swoje wiersze i artyku³y do tygo-
dnika Tylko Polska. Dwa lata temu podczas mojego kilkudniowego pobytu w Sydney
organizowa³ spotkania w Polskim Klubie w Bankstown. Ostatnio pe³nomocnik ko³a PPN
w Sydney. By³ oddany ca³ym sercem Polsce.
Czeæ jego pamiêci!
Szczury zrzuc¹ lwie przebrania,
Do swych krajów zbiegn¹ hieny.
Nie zostanie na kamieniu
Kamieñ z politycznej sceny.
Oto misja bohaterów,
Co siê spe³niæ wkrótce musi.
Przecie¿ Polski tysi¹cletniej
Parê ¿mijek nie udusi.
Pawe³ Wroc³awczyk
Leszek Bubel
red. naczelny T.P.
prezes PPN
CENZURA
gazety; mówi tak, jak TRZEBA mówiæ, bo ina-
czej nie bêdzie mia³ pracy.
Wolne s³owo w codziennej praktyce staje siê
fikcj¹.
Pozostaj¹ ideologiczne dogmaty i zadania,
które trzeba wykonaæ. Dogmatem jest wiêc pol-
ski antysemityzm, a zadaniem do wykonania -
nieustanne, nachalne doszukiwanie siê go
w przesz³oci i teraniejszoci. Na s³owach siê
nie koñczy. Jak za komuny wzywa siê do potê-
pienia, wyeliminowania, oczyszczenia.
Zlikwidowaæ ksiêgarniê Antyk, spaliæ nies³u-
szne ksi¹¿ki! Zlikwidowaæ nies³uszne gazety,
nies³uszne radio i nies³uszn¹ telewizjê. Do-
gmatem jest wolnoæ, a zadaniem do wykona-
nia - nieustanne prowokowanie ludzi dewiacjami
umys³owymi, obyczajowymi - zw³aszcza seksual-
nymi, drastycznymi wypowiedziami, chamstwem.
Nie podoba siê? Przecie¿ mamy wolnoæ,
cenzury ju¿ nie ma! - wo³aj¹ ob³udnie, a myl¹
ju¿ o tym, co powiedzieæ i napisaæ, by nie wy-
paæ z kanonu obowi¹zuj¹cej poprawnoci,
europejskoci, otwartoci, wielomówstwa, za
którym stoj¹ zapisy prawdziwej wspó³czesnej
cenzury myli i pogl¹dów, uznanych za s³u-
szne lub nies³uszne.
Dogmatem jest twierdzenie o konserwaty-
zmie, ludowoci, ksenofobii Kocio³a w Pol-
sce, a zadaniem do wykonania - nieustanne, na-
chalne wzywanie go do otworzenia siê na Euro-
pê, obra¿anie uczuæ ludzi wierz¹cych, nieustan-
ne prowokowanie.
Pozbawienie pracy kilkuset cenzorów nie zlikwi-
dowa³o cenzorskich us³ug realizowanych przez
dawnych agentów SB, ich tajnych wspó³pracowni-
ków, pracowników aparatu partyjnego, którzy
przejêli redakcje gazet i wydawnictw, których nie
sposób pozbyæ siê z publicznej telewizji i radia.
W kraju, gdzie nie dokonano dekomunizacji,
funkcje cenzorskie na rzecz komunistycznych
elit mog¹ pe³niæ nadal ci sami ludzie, którzy ro-
bili to przed 1989 rokiem. Tylko wtedy musieli
swoich racji broniæ w dyskusjach z niektórymi
cenzorami, teraz zostali pozbawieni takiej kon-
troli - pisze Olgierd ¯mudzki, i jest to te¿ kawa³
prawdy o dzisiejszej cenzurze. Ta cenzura sama
siê niekiedy omiesza, gdy gorliwy dziennikarz
chce byæ poprawny bardziej ni¿ inni.
Swego czasu Gazeta Wyborcza rozpêta³a
piek³o przeciwko antysemitom z niewielkiego
miasteczka na Pomorzu, którzy nie chcieli Jana
Brzechwy za patrona miejscowej szko³y podsta-
wowej. Nie chcieli, bo mieli swojego, miejscowe-
go. Jednak Gazeta natychmiast przyprawi³a im
gêbê antysemitów, a si³y postêpowe przyst¹pi-
³y do zbierania podpisów przeciwko miejscowe-
mu ksiêdzu proboszczowi, który rozpêta³ antyse-
mick¹ hucpê. Po paru dniach odezwa³ siê kto
z rodziny Brzechwy, wyjaniaj¹c, ¿e bardzo prze-
prasza, ale Brzechwa nie uwa¿a³ siê za ¯yda
Czasami nadmiar gorliwoci i chêæ utrzymania
siê w obrêbie obowi¹zuj¹cych dogmatów i za-
pisów prowadzi nie tylko do miesznoci.
Oto Mariusz Max Kolonko, korespondent tele-
wizyjny, bezkrytyczny apologeta wojny w Iraku,
powiada (Wiadomoci, 14 kwietnia): Widzia-
³em ¿o³nierzy amerykañskich wracaj¹cych z Ira-
ku. Niektórzy byli bez rêki lub bez nogi, ale wszy-
scy mieli p³omieñ wolnoci w oczach (!). Gdyby
Kolonko - cz³owiek niew¹tpliwie inteligentny - nie
kierowa³ siê dogmatem, lecz zwyk³¹ ludzk¹ wra¿-
liwoci¹, nigdy nie wypowiedzia³by s³ów prze-
pe³nionych bezmylnym okrucieñstwem.
Wspó³czesna cenzura sk³ania te¿ jednak do
wniosków optymistycznych. Przecie¿ na nic siê
zda³a kilkuletnia nagonka na Radio Maryja, na
Nasz Dziennik, pseudonaukowe wywody
o mowie nienawici, us³u¿nie podsuwane
wzory mylenia i postêpowania, patronat me-
dialny nad Uni¹ Wolnoci, która i tak odesz³a
w polityczny niebyt.
W ostatecznym rachunku wszystko zale¿y od
nas.
cd. ze str. 1
Cenzura komunistyczna przeros³a swym za-
kresem jakiekolwiek wczeniejsze formy kneblo-
wania wolnego s³owa (znane w zaborach rosyj-
skim i pruskim), poniewa¿ ustali³a nie tylko to,
o czym nie wolno pisaæ ani mówiæ publicznie
w radiu, TV, teatrze itd., lecz tak¿e to, JAK NALE-
¯Y pisaæ i mówiæ! Cenzor otrzymywa³ nie tylko
zapisy na poszczególne tematy, ale te¿ zale-
cenia, z których na przyk³ad wynika³o, ¿e w pe-
erelowskiej gazecie mo¿e siê pojawiæ nazwisko
W³adys³aw Anders, ale tylko pod warunkiem,
ze bêdzie to wzmianka krytyczna.
Mo¿e siê pojawiæ nazwa Katyñ, ale tylko pod
warunkiem, ¿e mowa bêdzie o zbrodni pope³nio-
nej przez hitlerowców, a nie Zwi¹zek Sowiecki.
Mo¿e siê pojawiæ 17 wrzenia 1939 roku, ale
tylko pod warunkiem, ¿e mowa bêdzie nie o so-
wieckiej agresji na pañstwo polskie w cis³ym
porozumieniu z Niemcami, lecz o tym, ¿e Zwi¹-
zek Radziecki, zaniepokojony rozwojem sytuacji,
postanowi³ wkroczyæ na zachodni¹ Bia³oru
i Ukrainê, by chroniæ ludnoæ tych ziem przed
skutkami wojny!
Zniesienie cenzury w roku 1990 by³o wa¿nym
aktem, choæ raczej symbolicznym, bez wiêksze-
go znaczenia praktycznego, poniewa¿ ju¿ wcze-
niej, od jesieni 1989 r., cenzorzy niemal zanie-
chali swojej pracy. Brak by³o nowych zale-
ceñ. W koñcu dostali wymówienia. Czy dzi
w Polsce nie ma ju¿ cenzury? Nie ma instytucji
i nie ma etatów. Nie ma pisemnych zleceñ i zapi-
sów. Nie ma podpisów i piecz¹tek zwalniaj¹-
cych do druku.
Niestety, kilkadziesi¹t lat praktyki cenzorskiej
wykszta³ci³o pewien rodzaj cenzury, który dosko-
nale siê bez tego obywa. Nazywa siê to cenzu-
ra wewnêtrzna. Autor tekstu - zamiast pisaæ tak,
jak czuje i myli - pisze tak, jak chce w³aciciel
Szczepan Surdy
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 40(212)
Po tragedii w Bies³anie
Czekaj¹c na Godota
Unia Europejska -
cd. ze str. 1
rzyli siê przeciwko w³adzy Moskwy. Po rozpadzie
ZSRR i kolejnych wojnach o Czeczeniê sam ten
naród uleg³ dramatycznemu podzia³owi. Dlatego
te¿ popularne w polskojêzycznych mediach has³o,
i¿ ca³y naród czeczeñski walczy z Rosjanami, mija
siê z prawd¹. Achmad Kadyrow, niedawno zabity
prezydent republiki, walczy³ w czasie pierwszej woj-
ny czeczeñskiej przeciw wojskom rosyjskim.
Póniej, widz¹c chaos i korupcjê niepodleg³ych
w³adz, popar³ Rosjê. Nie mo¿na ka¿dego Czecze-
na wspó³pracuj¹cego z Kremlem nazywaæ kolabo-
rantem. Historia bywa bardziej skomplikowana ni¿
skandowanie popularnych w Polsce przezwisk.
Nie nale¿y zapominaæ, i¿ Pó³nocny Kaukaz to
klucz do wielu bogactw naturalnych, g³ównie ropy.
Z okazji pierwszych miesiêcy polskiego
cz³onkostwa w Unii Europejskiej poproszo-
no mnie o napisanie paru s³ów na ten temat.
Chêtnie to czyniê, mimo ¿e nie jestem ju¿
oficjalnym doradc¹ unijnym, ale w dalszym
ci¹gu interesujê siê losem Polski.
Odczuwam bowiem podobnie jak ostatnio
zmar³y ksi¹dz kardyna³ Franz Koenig z Wiednia
- ten wielki przyjaciel Europy Wschodniej - który
na krótko przed mierci¹ wyzna³ jednym z pol-
skich braci zakonnych, ¿e co prawda nie wie
dok³adnie, jak bêdzie wygl¹da³o duchowe
odrodzenie Europy, ale wie z ca³¹ pewnoci¹,
¿e rozpocznie siê ono na wschodzie naszego
kontynentu.
To wielkie s³owa, które w ¿aden sposób nie
pasuj¹ do szarej codziennoci wie¿o upieczo-
nego kraju cz³onkowskiego Unii - Polski. Ta rze-
czywistoæ pozosta³a bowiem szara dla przyt³a-
czaj¹cej wiêkszoci Polaków, którzy poprzez
falê podwy¿ek w sektorze spo¿ywczym wywo-
³an¹ przyst¹pieniem do UE po raz pierwszy od-
czuli na w³asnej skórze realia europejskie.
Propaganda trwa
nych), w grudniu 2003 r. uczestnicy szczytu po-
starali siê o to, aby polska delegacja z powodu
nieznacznego przesuniêcia procentów w usta-
laniu zasad podwójnej wiêkszoci mog³a
przedstawiaæ siê wród swoich wyborców jako
zwyciêzca, chocia¿ to przesuniêcie nie zmieni-
³o nic w stanowisku dwóch najwiêkszych
pañstw UE - Niemiec i Francji.
Pora¿ki Unii
W zamachach terrorystycznych tkwi pewna
zasada: im s¹ bardziej prymitywne, tym ³atwiej
ogólnie wskazaæ ich sprawców. Podk³adanie ³a-
dunków wybuchowych na lepo, ewentualnie
zajmowanie szko³y z tysi¹cem dzieci przezna-
czonych na rze, znamionuj¹ czyny desperatów
bez minimalnej refleksji natury etycznej i pozba-
wionych wiêkszych rodków materialnych. Co
innego wysublimowane akcje w rodzaju zni-
szczenia wie¿owców WTC, gdzie samoloty le-
cia³y niczym zdalnie sterowane rakiety, najwyra-
niej kierowane przez specjalistów - mo¿e nawet
automatycznych pilotów.
W Bies³anie najwyraniej dzia³ali kompletni de-
speraci, co niejako t³umaczy chaos
po rosyjskiej stronie. Wzburzony
t³um napieraj¹cy w stronê szko³y,
zdezorientowane s³u¿by, milicja
i wojsko, po prostu nag³a tragedia,
która wymknê³a siê spod kontroli.
Proszê zachowaæ spokój, kiedy
z budynku zaczynaj¹ uciekaæ pó³-
nagie szkraby ca³e we krwi, ostrze-
liwane do tego przez bandyckie
komando terrorystów.
Wszystko wskazuje na to, ¿e byæ
mo¿e dosz³o do przypadkowej eks-
plozji bomby w sali gimnastycznej
z zak³adnikami, nerwy puci³y i ter-
rorystom, i ludziom wokó³ szko³y.
Zamiast dalszych pertraktacji albo
w ostatecznoci dobrze przygoto-
wanego ataku rosyjskich komando-
sów z grupy Alfa, ruszy³a krwawa la-
wina, która poch³onê³a ponad 300
zabitych i 700 rannych, o ile liczby te
nie wzrosn¹. W szkole by³o prawdo-
podobnie sporo ponad 1.200 prze-
trzymywanych, co przekracza wszel-
kie szacunki w³adz. Osobicie nie
wierzê w zaplanowany szturm. Tego
typu ryzyko w rodku s³onecznego
dnia? Mo¿na nie lubiæ Rosjan, lecz
trudno uwa¿aæ ich za g³upców, a te-
go typu mylenie notorycznie poku-
tuje wród polskojêzycznych publi-
cystów, dziennikarzy i pracowników
ró¿nych instytutów ds. Wschodu.
D³ugo nie odzywa³ siê W³adimir Putin, wy³apywa-
nie terrorystów trwa³o do samego wieczora. Gdy
jednak pojawi³ siê przed kamerami i w samym Bie-
s³anie, zobaczylimy cz³owieka ogarniêtego
bólem, wyranie przyt³oczonego i zmêczonego.
Straszliwa odpowiedzialnoæ za mocarstwo, które
okaza³o siê s³abe, wyranie pod³ama³a ¿elaznego
dotychczas prezydenta.
Czas zastanowiæ siê nad globalnymi skutkami
bies³añskiej tragedii. Wojna w Czeczenii dawno
przekroczy³a jej granice i ogarnê³a s¹siednie repu-
bliki: Dagestan, Inguszetiê, a teraz pewnie Pó³-
nocn¹ Osetiê, nie mówi¹c o samej Rosji w³aci-
wej, gdzie coraz czêciej przenikaj¹ czeczeñscy
i zjednoczeni z nimi terroryci innych narodowo-
ci. Najgorsze jest paradoksalnie to, i¿ Putin zni-
szczy³ w otwartej wojnie w miarê zwart¹ armiê
czeczeñsk¹ pod jednym przywództwem i odzy-
ska³ zrujnowane Grozne, ale przez ten fakt na po-
wierzchni pojawili siê skrajni ekstremici - nieza-
le¿ni od nikogo, mianuj¹cy siê pu³kownikami i ge-
nera³ami, czêsto skonfliktowani miêdzy sob¹.
W takiej sytuacji apele wiatowych libera³ów o po-
lityczne rozwi¹zanie czeczeñskiego wêz³a gordyj-
skiego nie maj¹ sensu. Z kim niby rozmawiaæ, bo
przecie¿ nie z osobnikami w typie tajemniczego
pu³kownika (nazwisko mia³ pewnie fa³szywe)
dowodz¹cego masakr¹ dzieci w Bies³anie? Ró¿-
ni partyzanccy komendanci nie uznaj¹ ¿adnych
umiarkowanych czeczeñskich autorytetów i ju¿
wyznaczyli 20 milionów dolarów za g³owê W³adi-
mira Putina. Czy prezydent z nimi ma prowadziæ
dialog? A to oni rz¹dz¹ czeczeñskim podziemiem.
Publicyci i politycy nie zdaj¹ sobie tak¿e sprawy,
¿e wród Czeczenów zawsze istnia³ podzia³ na tzw.
Czeczenów równinnych i górskich. Ci pierwsi wy-
pracowywali dobre stosunki z Rosj¹ i pe³nili w repu-
blice wysokie funkcje. Czeczeni górscy, podzieleni
na klany i z natury bardziej buntowniczy, zawsze bu-
Koniecznoæ przygl¹dania siê temu wszyst-
kiemu jest dla mnie szczególnie gorzka, ponie-
wa¿ widzê, ¿e polskiemu spo³eczeñstwu przy
zastosowaniu propagandowych sztuczek
przedstawia siê ca³kowicie fa³szywy obraz UE.
Unia nie jest mocarnym wielkoludem na drodze
do przysz³oci rozkwitaj¹cej wspólnoty miêdzy-
narodowej, ale chwiej¹cym siê i wstrz¹sanym
kryzysami monstrum. W miêdzyczasie do dzie-
si¹tków tysiêcy wzros³a rzesza unijnych urzê-
dników i unijnych polityków wraz z ich powi¹za-
niami w krajach cz³onkowskich, a która bezpo-
rednio czerpie korzyci z egzystencji owej in-
stytucji. Zajêci s¹ oni wszyscy obecnie jednym
jedynym wielkim zadaniem, a mianowicie za-
cieraniem ladów choroby monstrum oraz po-
budzaniem go do nowego ¿ycia, aby w ten
sposób zachowaæ przede wszystkim w³asne
przywileje i bajeczne dochody. Kluczowa rola
przypada przy tym w tych staraniach nowym
krajom cz³onkowskim. To dla nich ziemia obie-
cana. Stratedzy w Brukseli wyczuwaj¹, ¿e mu-
sz¹ siê tu jak najszybciej zadomowiæ i rozbudo-
waæ swoje tamtejsze kadry, zanim nieuniknione
unijne otrzewienie utrudni ich plany albo na-
wet uczyni je niemo¿liwymi do spe³nienia. Mu-
sz¹ siê spieszyæ. Na Zachodzie, w starych kra-
jach cz³onkowskich, wygasa w³anie debata
nad now¹ konstytucj¹. Po tym, jak Tony Blair
z powodów wewn¹trzpolitycznych musia³ wy-
cofaæ swoj¹ uprzednio dan¹ obietnicê (któr¹
po wielu staraniach uda³o siê uzyskaæ Komisji
Europejskiej), nieuzale¿niania przyjêcia projek-
tu konstytucji od jego aprobaty przez wybor-
ców, Komisja zrozumia³a, ¿e w tej sprawie mu-
si zmieniæ front. Nie wydaje siê bowiem praw-
dopodobne, aby ludnoæ Anglii, która jak wia-
domo, sama nie posiada ¿adnej konstytucji
i jest dumna z tego, przyjê³a obecny projekt
konstytucji europejskiej.
Tak wiêc zapowied Tonyego Blaira zorgani-
zowania referendum na temat konstytucji euro-
pejskiej jest trzeci¹ znacz¹c¹ pora¿k¹, jak¹
w krótkim czasie musia³a ponieæ UE. Pierwsz¹
by³a wyrana odmowa Szwecji wprowadzenia
nowej waluty euro. Drug¹ pora¿k¹ by³a feno-
menalnie niska frekwencja w wyborach do Par-
lamentu Europejskiego, i to mimo intensywnej
propagandy nie tylko w nowych krajach cz³on-
kowskich, ale i w starych. Wród unijnych stra-
tegów w Brukseli rozszerza siê odt¹d parali¿u-
j¹ce rozczarowanie. Liczba idealistów, którzy
jeszcze wierz¹ w kontynuacjê stopniowego zra-
stania siê pañstw Unii w jedn¹ prawdziw¹
wspólnotê pañstw, ci¹gle topnieje. Szczegól-
nie przygnêbiaj¹co podzia³a³a uprzejma odmo-
wa Junkera, szefa rz¹du Luxembuga, przejê-
cia przewodnictwa Komisji. Cz³owiek najwyra-
niej posiadaj¹cy format poprzednich wielkich
przewodnicz¹cych, jak Niemca Waltera Hallste-
ina czy Francuza Jacquesa Delorsa, odmówi³,
poniewa¿ najwyraniej w³adza nad nieca³ymi
400 tys. mieszkañców Luxemburga by³a dla
niego wa¿niejsza ni¿ fotel szefa takiego chwiej-
nego przedsiêwziêcia, jakim jest obecna Unia.
Komisja Europejska dosta³a za to przewodni-
cz¹cego, który przynajmniej na pierwszy rzut
oka dobrze pasuje do jej obecnego wizerunku
- Portugalczyka Borroso. Jest to polityk o giêt-
kim jêzyku i jak kameleon dopasowuj¹cy siê
do zmiennych warunków. Swoj¹ polityczn¹ ka-
rierê rozpocz¹³ jako wódz pewnego od³amu
partii komunistycznej (wed³ug okreleñ zacho-
dnich tzw. maoistów), potem szybko przeobra-
zi³ siê w socjalistê o mieszczañskim charakte-
rze, a po nieuniknionym awansie na szefa par-
tii i premiera zosta³, zgodnie z duchem czasu,
nowym przedstawicielem myli liberalno-neo-
Grozny dzisiaj - to raczej dzie³o poprzedników Putina.
Jakie wiêc s¹ na tym tle znamienne wydarze-
nia ostatnich miesiêcy w Polsce dla zachodnie-
go obserwatora? Przede wszystkim zauwa¿am
upór, z jakim opanowane przez rz¹d i liberaln¹
opozycjê media w dalszym ci¹gu uprawiaj¹
prounijn¹ propagandê. Przy tym uderza nie tyl-
ko sama propaganda - tê widaæ i w innych no-
wych krajach cz³onkowskich - ale jej prostac-
two i spryt, z jakim mydli siê oczy opinii pu-
blicznej, wyolbrzymiaj¹c drugorzêdne proble-
my wynikaj¹ce z akcesji.
A oto dwa przyk³ady prymitywnoci tej pro-
pagandy: ¿enuj¹cy wrêcz taniec radoci prezy-
denta Kwaniewskiego i ówczesnej minister do
spraw europejskich, a obecnej komisarz UE D.
Hübner przed kamerami TV na wiadomoæ
o wynikach referendum. Drugi przyk³ad - je-
szcze gorszy - marsz radoci brukselskiej pi¹-
tej kolumny - Fundacji Roberta Schumana,
w dniu przy³¹czenia, 1 maja br., w centrum War-
szawy. Klakierzy mieli tylko jedno zadanie:
wrzeszczeæ Polska w Unii, Polska w Unii!. Ma-
kabryczne przedstawienie, gdy¿ do z³udzenia
przypomina inscenizacjê Fidela Castro, w cza-
sie której przez ulice Hawany ci¹gnê³y t³umy,
których rola polega³a jedynie na wykrzykiwa-
niu: Cuba si, Yankee no!.
I jeszcze jedno, choæ nieco bardziej subtelne
zapo¿yczenie z komunistycznej Kuby - slogan
Nicea albo mieræ (zamiast Socjalizm albo
mieræ) wymylony przez Jana Mariê Rokitê
z Platformy Obywatelskiej. Dotyczy on rzekomo
bohaterskiej walki Millera (który zosta³ zmuszo-
ny w miêdzyczasie do ¿enuj¹cej abdykacji)
w obronie polskich interesów w kwestii g³oso-
wania w Radzie Ministrów wed³ug pierwszego
projektu unijnej konstytucji, a¿ do zerwania
spotkania na szczycie. Wszystko to tylko ukar-
towana gra, by wodziæ wyborców za nos;
przedstawiaj¹c rzekomo nieugiêt¹ postawê
w czasie tego szczytu, tuszuje siê poprzedni¹
skandaliczn¹ uleg³oæ. Rz¹d i oddane mu me-
dia poprzez swoje wrêcz histeryczne zachowa-
nie wytworzy³y iluzjê, ¿e przysz³a dola i niedola
Polski w UE zale¿y cile od zachowania nicej-
skiego systemu g³osowania. wiadome czysto
propagandowe wyolbrzymianie rzekomych
strat gro¿¹cych Polsce po zaakceptowaniu no-
wego projektu konstytucji i zawartego w niej
nowego systemu glosowania jest wrêcz mie-
szne w porównaniu z rzeczywistym zakneblo-
waniem polskiej suwerennoci i wolnoci dzia-
³ania, na któr¹ Polska wyrazi³a zgodê, podpisu-
j¹c uk³ad stowarzyszeniowy, a od którego to
przedstawienie nicejskie ma najwyraniej od-
wróciæ uwagê. To po prostu nowe wydanie pro-
pagandowego show, jakie ogl¹dalimy ju¿
w grudniu 2002 roku w czasie kopenhaskiej
konferencji. I tak ju¿ wtedy Miller jako rzekomy
twardy partner w rokowaniach wróci³ do domu
z rzekomym miliardowym prezentem (w rze-
czywistoci by³ to tylko trik ksiêgowy przesuwa-
j¹cy proporcje udostêpnionych rodków unij-
Rze niewini¹tek Anno Domini 2004.
Morze Kaspijskie otoczone nitkami istniej¹cych
i planowanych ruroci¹gów opiera siê o kaukask¹
ziemiê. To miêdzynarodowe koncerny paliwowe,
przetwórcze i zbrojeniowe - kierowane z zasady
przez Amerykanów i ¯ydów - najbardziej tucz¹ siê
na krwawi¹cym Kaukazie. Wszak pierwsz¹ wojnê
czeczeñsk¹ rozpocz¹³ dyletanckim atakiem pu³ku
czo³gów bez wsparcia na Grozny Borys Jelcyn,
marionetka w rêkach ¯ydów: Bierezowskiego,
Czubajsa, Gusinskiego i reszty koszernej ferajny.
To oni zamienili stolicê Czeczenii w kupê gruzów
widoczn¹ na zdjêciu. W³adimir Putin nie móg³ po-
zostawiæ na Rosji odium tak kompromituj¹cej klê-
ski militarnej, posypa³by siê ca³y Pó³nocny Kaukaz.
Tym bardziej, i¿ sama Czeczenia zosta³a centrum
przerzutowym broni oraz kana³em narkotykowych
biznesów. Odpowiada³o to Bierezowskim, którzy
dzisiaj zwalaj¹ ka¿dy wybuch w Moskwie na rosyj-
skie tajne s³u¿by i ich prowokacje.
Szukajmy winnych nie w dzisiejszej ekipie rz¹-
dz¹cej Kremlem, lecz raczej wród szarych eminen-
cji tej poprzedniej i naftowych baronów o syjoni-
stycznych sk³onnociach. Oto ca³kiem niedawno
prezydentem Gruzji na rzut kamieniem od Czecze-
nii zosta³ pan Sakaszwili, protegowany Georgea So-
rosa i prawnik kszta³cony w ¿ydowskich kancela-
riach USA. Kto tutaj chce osaczyæ Rosjê z pó³noc-
nokaukaskiej flanki. P³on¹cy Kaukaz oderwany od
Rosji jest marzeniem wielu tajemnych panów wia-
ta, ale nikomu nie przyniesie to nic dobrego. Dlate-
go wiêc ¿yczymy Rosjanom stabilizacji i zwyciêstwa
nad miêdzynarodowymi koncernami o wiadomych
powi¹zaniach, pragn¹cych zniszczyæ pañstwa naro-
dowe. Godot nie przyjdzie - realny W³adimir Putin nie
mo¿e rozmawiaæ z cieniami i duchami, które nie
strasz¹ chrzêstem koci, lecz szelestem dolarów.
Sterowanego terroryzmu u¿ywa siê niczym para-
wanu do walki si³ chc¹cych opanowaæ kulê ziemsk¹.
Robert Larkowski
PO PRZECZYT
Nr 40(212)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
dinozaur czekaj¹cy na dobicie?
KNEBEL
konserwatywnej i jednoczenie, jakby to by³o
oczywiste, zdecydowanym orêdownikiem in-
wazyjnej polityki Busha w Iraku (ze swoich do-
t¹d pozytywnych wywodów na ten temat mu-
sia³ jednak zrezygnowaæ, gdy¿ by³o to warun-
kiem postawionym przez Schrödera i Chiraca,
aby wsparli jego kandydaturê - wydaje siê, ¿e
nie sprawi³o mu to ¿adnych trudnoci, co mo-
¿e wiadczyæ o jego wyj¹tkowych zdolnociach
adaptacyjnych).
wyszukan¹ publicznoci¹ przekonuje do wiel-
kiej europejskiej idei, której urzeczywistnienie
widzi w brukselskiej Unii, choæ mo¿e nie ca³-
kiem idealnie. Niestrudzenie rozpociera przed
s³uchaczami obraz wielkiej europejskiej rodzi-
ny, do której w ramach UE maj¹ do³¹czyæ Pola-
cy. Czy pan profesor w ogóle przy tym mo¿e
domyla siê, czy rzeczywicie istnieje co,
w czym Polacy faktycznie powinni dogoniæ Za-
chód? Mam na myli fakt, ¿e ¿aden z powa¿-
nych polityków na Zachodzie nie odwa¿a siê
dzisiaj nawet wspomnieæ o wizji Europy w kon-
tekcie wspó³czesnej brukselskiej UE. Po pro-
stu zosta³by wymiany albo i tak nikt by go nie
zechcia³ s³uchaæ. W tym naprawdê Polacy mu-
sz¹ dogoniæ Zachód.
Papierowy tygrys
Skompromitowana idea
To jest wiêc ten nowy cz³owiek, który ma wy-
prowadziæ UE z jej obecnego kryzysu. Obsada
nowej Komisji Europejskiej wiadczy ju¿ o tym,
jaki kierunek zosta³ wybrany. W³aciwie nie-
zbêdna w tej sytuacji, s¹dz¹c po nieznacznym
udziale w wyborach do Parlamentu Europej-
skiego, próba o¿ywienia na nowo myli euro-
pejskiej wród obywateli Europy i skoncentro-
wania jej na Unii, nawet nie zosta³a podjêta.
Najwyraniej nikt nie ma na to ju¿ odwagi. Po-
za tym Bruksela czuje, ¿e wszelkie próby stwo-
rzenia wizjonerskich impulsów przez tê Komi-
sjê albo przez ten Parlament mog¹ bardzo
szybko zahaczyæ o groteskê. Zamiast tego tym
intensywniej siêga siê po stare wypróbowane
metody, szukaj¹c sprzymierzeñców wród
obywateli nowych krajów cz³onkowskich,
którzy poprzez korzyci materialne zostan¹
wtopieni na tyle trwale w system brukselski, ¿e
nie wymkn¹ im siê wiêcej z r¹k. Nic innego nie
kryje siê za stosunkowo hojnym rozdzia³em
funkcji komisarzy wród nowych krajów cz³on-
kowskich. Co prawda starzy cz³onkowie UE nie
dali sobie wyrwaæ z r¹k czo³owych funkcji, jak
np. komisarza ds. przedsiêbiorstw i przemys³u
(Niemcy), handlu (Wielka Brytania) albo rolnic-
twa (Dania), ale z pewnoci¹ nie przysz³o im ³a-
two oddaæ nowym cz³onkom pozycje takie jak
przyk³adowo komisarza ds. energii (Wêgry),
ds. programowania finansowego i bud¿etu (Li-
twa) albo ds. nauki i badañ (S³owenia). Ta po-
zorna hojnoæ dowodzi, jak powa¿nie Brukse-
la traktuje obecny kryzys i jak wa¿ne jest dla
niej stworzenie nowych kadr i silnych powi¹zañ
personalnych z nowymi krajami cz³onkowski-
mi. Przy tym stanowiska komisarzy to tylko
czubek góry lodowej. W ca³ym brukselskim
wiecie podleg³ym najwy¿szym urzêdnikom
czekaj¹ t³uste k¹ski w postaci bajecznie wyso-
ko op³acanych stanowisk dyrektorów, kierow-
ników i asystentów, do rozdania wród swo-
ich w nowych krajach cz³onkowskich. Zreszt¹
nie tylko w Brukseli, równie¿ w administracji
tych krajów trwa rozpoczête jeszcze przed
przyst¹pieniem rzekomo z powodu akcesji ko-
nieczne pomna¿anie intratnych stanowisk.
Jakby tego by³o jeszcze za ma³o, Parlament
Europejski rozdziela nastêpne k¹ski - zatru-
dnia nowych parlamentarzystów z ca³ym szta-
bem personelu pomocniczego. Nie uda³o siê
co prawda poprzedniej ekipie Parlamentu na
ukoronowanie swej dzia³alnoci podnieæ wy-
nagrodzenia dla wszystkich deputowanych do
prawie 10 tys. euro (ok. 43 tys. z³) miesiêcznie
- powodem tego nie by³a sama Komisja, która
chêtnie wypcha³aby kieszenie zakupionym
przez siebie narodowym politykom, aby zwiêk-
szyæ jeszcze atrakcyjnoæ Unii, ale cz³onkowie
rz¹dów Francji i Niemiec, którzy z zawici nie
zgodzili siê na to. Ale na tym jeszcze z pewno-
ci¹ nie koniec, mo¿e ju¿ przy nastêpnej pró-
bie przeforsuje siê tak¹ podwy¿kê.
Ale - niech sprawiedliwoci stanie siê zadoæ
- nie nale¿y zak³adaæ, ¿e wszyscy polscy euro-
entuzjaci tylko goni¹ za sto³kami i prywatnymi
zyskami, istniej¹ równie¿ chlubne wyj¹tki. Na
przyk³ad niezast¹piony profesor Geremek - co
prawda i on zapewni³ sobie ciep³¹ posadkê
w Parlamencie Europejskim, nawet funkcja
przewodnicz¹cego PE by³a dla niego nie do
pogardzenia, ale to tylko z idealizmu. Pan pro-
fesor Geremek jest takim przedstawicielem lu-
du, jakiego sobie ¿yczy Bruksela i jakich pilnie
mog³aby wiêcej potrzebowaæ. Z gorliwoci¹
proroka wêdruje po polskiej prowincji i przed
Polacy powinni wreszcie lepiej zrozumieæ,
¿e nie tylko przed, ale i po przyst¹pieniu do
Unii przez celowe kampanie medialne maj¹
zostaæ uformowani na zwolenników w³adzy
Unii albo przynajmniej j¹ tolerowaæ. Wszystko
to na korzyæ i w interesie instytucji, która swe-
go czasu powo³ana do ¿ycia przez idealistycz-
nych twórców, ale i w innych warunkach poli-
tycznych, obecnie ¿yje swoim ¿yciem jako
opuchniête, paso¿ytnicze monstrum. Zachód
pomimo wspólnego desperackiego przedsiê-
wziêcia, jakim by³o wprowadzenie wspólnej
waluty, praktycznie prze¿ywa parali¿uj¹c¹ sta-
gnacjê, wiêc próbuje teraz przenieæ rodek
ciê¿koci swojej w³adzy na Wschód, do no-
wych krajów cz³onkowskich, przede wszyst-
kim do Polski. rodki, jakimi przy tym operuje,
to oprócz agresywnej propagandy, która krê-
ci siê wci¹¿ wokó³ tej rzekomo fascynuj¹cej
idei wspólnej Europy, to zakup sprzymierzeñ-
ców w polityce, administracji i w mediach, na
których UE bêdzie mog³a siê oprzeæ w swoich
rz¹dach. Czêciowo ku jej w³asnemu zdziwie-
niu posz³o jej w Polsce jak dot¹d stosunkowo
g³adko, pomimo ¿e nie jest tutaj jeszcze ca³-
kiem pewna swojej w³adzy. G³ównym jej zmar-
twieniem jest to, ¿e oznaki rozk³adu, które
mno¿¹ siê na Zachodzie, mog³yby przerzuciæ
siê równie¿ na Wschód. Na Zachodzie bo-
wiem coraz czêciej unijne akty prawne po
prostu nie s¹ brane na powa¿nie, nie zwraca
siê na nie uwagi albo s¹ udaremniane poprzez
dzia³ania narodowe. Kroki dyscyplinarne
podejmowane w takich sytuacjach przez Ko-
misjê (tzw. procedura dotycz¹ca ³amania
umów) okazuj¹ siê w coraz wiêkszym stopniu
bezskuteczne. Coraz czêciej koñcz¹ siê na
d³ugoletnich debatach miêdzy Komisj¹ i da-
nym krajem cz³onkowskim albo latami ci¹gn¹-
cych siê procesach przed S¹dem Europej-
skim w Luxemburgu. Komisja powa¿nie oba-
wia siê, ¿e iskra zachodniej niesubordynacji
mog³aby zaraz na pocz¹tku przynale¿noci do
Unii przeskoczyæ na buntownicz¹ z natury Pol-
skê. Z pewnoci¹ jest to lêk uzasadniony, cho-
cia¿ wrêcz s³u¿alcze zachowanie obecnego
i poprzedniego rz¹du w³aciwie nie powinno
dawaæ powodów do takich obaw (na tym te¿
tle powinno siê postrzegaæ pospieszne zwol-
nienie wiceministra rolnictwa Plewy z powodu
brakuj¹cej gotowoci do kompromisów wo-
bec Komisji).
A jednak wed³ug mnie jest to klucz do sposo-
bu, w jaki Polska mog³aby uwolniæ siê od za-
kneblowania poprzez lekkomylnie podpisany
uk³ad stowarzyszeniowy. Polska powinna wre-
szcie wzi¹æ sobie za przyk³ad inne kraje cz³on-
kowskie UE, np. Wielk¹ Brytaniê, i w kontak-
tach z Uni¹ bez ¿adnego wstydu czy obaw
przed konfrontacj¹ otwarcie poszukiwaæ za-
wsze korzyci dla siebie. Po tym, co Unia i jej
starzy cz³onkowie wyrz¹dzili naszemu krajowi
podczas fazy akcesji - przyznajê, przy aktyw-
nym udziale w³asnego rz¹du - dajê Polsce po
prostu do tego prawo. Przy takiej celowej, kon-
sekwentnie prowadzonej polityce Unia bardzo
szybko okaza³aby siê papierowym tygrysem,
jakim faktycznie jest wobec twardych przeciw-
ników.
wa, ul. Nowy wiat róg Wareckiej.
Wród trzydziestu ofiar 12 listopada
1943 roku by³ Andrzej Trzebiñski. Tylko on mia³
usta zakneblowane. Gipsem.
Trzebiñski mia³ 21 lat. By³ poet¹, filozofem,
twórc¹ koncepcji nowej wielkiej kultury polskiej.
Manifestowa³ potrzebê kultury opozycyjnej wo-
bec np. Skamandra czy katastrofistów, jak Tade-
usz Borowski, autor s³ynnego memento: Zosta-
nie po nas z³om ¿elazny i g³uchy, drwi¹cy
miech pokoleñ.
Kultura jako wyraz to¿samoci Narodu mia³a
mieæ moc inspiruj¹c¹ wobec ca³ej S³owiañszczy-
zny. Kultura polska widziana tu by³a jako si³a wio-
d¹ca, przywódcza.
Takie widzenie kultury narodowej ros³o na
przekonaniu, na bezdyskusyjnej pewnoci, ¿e
Niemcy wojnê przegraj¹, ¿e zwyci꿹 Polacy. To
by³ aksjomat pokolenia.
Takie widzenie kultury narodowej obna¿a³o
mia³koæ kabaretowej, w ogromnym nasileniu
twórczoci dwudziestolecia miêdzywojennego:
Tuwim, S³onimski to sztandarowe nazwiska owej
zakwestionowanej twórczoci.
Do przyjació³ i jednoczenie najbli¿szych
wspó³pracowników Andrzeja Trzebiñskiego w re-
dagowanym periodyku Sztuka i Naród nale-
¿¹: Bronis³aw O. Kopczyñski - kompozytor,
w 1942 r. wywieziony na Majdanek, tam zgin¹³;
Wac³aw Bojarski - pisarz i krytyk, 24 maja 1943
r. sk³ada³ kwiaty pod pomnikiem Kopernika, po-
strzelony przez Niemca zmar³ w szpitalu 5 czerw-
ca 1943 r.; Tadeusz Gajcy - poeta, zgin¹³ na po-
sterunku powstañczym na Starówce 14 wrze-
nia 1944 r., zw³oki Gajcego ju¿ po Powstaniu
w padzierniku rozpozna³a matka po stercz¹cej
z gruzów uschniêtej rêce. Mia³ 22 lata.
Od tej wystaj¹cej z gruzów rêki, skierowanej
w górê, od tego symbolu kontaktu z Niebem na-
zwano wymienionych ch³opców pokoleniem
uschniêtej ga³êzi. Komu bardzo zale¿a³o i trwa
to do dzi, by by³a to ga³¹ bez ¿ywotnych so-
ków, bez si³y inspiruj¹cej pokolenia nastêpców
do walki o Narodow¹ Kulturê, wielk¹, rozrastaj¹-
c¹ siê, niepodleg³¹.
Takie d¹¿enia, jak widaæ, trzeba kneblowaæ
ju¿ na wstêpie, w zarodku. Jak akt aborcji na
poczêtym. Wszystkich wymienionych, z Trzebiñ-
skim na czele, niektórzy wspó³czeni im oraz ¿y-
j¹cy do dzi rozmaici opiniotwórcy nazywali fa-
szystami. Trzebiñskiemu, jak wspomnia³em,
przed rozstrzelaniem w³o¿ono w usta gips. Za-
kneblowano.
Czego bali siê Niemcy, ¿e zatykali ofiarom
usta? Bali siê, ¿e na chwilê przed mierci¹ zd¹-
¿¹ co powiedzieæ? Do egzekucji spêdzano, dla
odstraszenia, wspó³rodaków ofiar, widzów.
Niemcy bali siê wiêc polskiego s³owa.
Czego bali siê nie¿yj¹cy dzi krytycy, wiadko-
wie wydarzeñ, jak np. Czes³aw Mi³osz czy Jerzy
Andrzejewski, przyklejaj¹cy nikczemnie i podle
ofiarom epitet faszyci? To jest powtórne za-
kneblowanie zamordowanego przez faszystów
niemieckich polskiego poety. To knebel za³o¿o-
ny na pamiêæ narodow¹.
Knebel - nazwa niemiecka przedmiotu u¿ywa-
nego do zatykania ust. Mo¿e to byæ poñczocha,
plaster czy wspomniany gips. Ale operacja do-
konana ju¿ po mierci na Trzebiñskim i ca³ej gru-
pie Jego przyjació³ jest równie bezwzglêdna,
a prowadzona rodkami subtelnymi, bez fizycz-
nej przemocy. To wysi³ek skierowany na nasz¹
wiadomoæ, na nasz¹ zdolnoæ do preferencji
poznawanych treci. Efektem jest dobrowolne
wyrzeczenie siê wiedzy o pewnych faktach. Na-
zywam to samozak³adaniem knebla.
Obszarem, który bardzo bolenie obna¿a per-
fidiê mechanizmu samokneblowania, jest zag³u-
szaj¹cy wszystkie inne sprawy tego wiata pro-
pagandowy szum wokó³ koniecznoci walki
z antysemityzmem. Wynikiem tej walki ma byæ
odwrotnoæ, czyli filosemityzm.
Ale po kolei.
Krew rozlana do wysterylizowanych pojemni-
ków mo¿e byæ nastêpnie zdeponowana w tzw.
banku krwi. Tak chroniona krew mo¿e byæ wy-
korzystana do transfuzji, mo¿e uratowaæ ¿ycie
drugiego cz³owieka. Iloæ przetaczanej krwi jest
policzalna: wykorzystujemy tyle mililitrów czy de-
cymetrów, czy zgo³a litrów, ile jest potrzebne do
zabiegu.
Krew rozlana na polu walki nie podlega me-
dycznym pomiarom. Nie jest darowaniem ¿ycia,
lecz przeciwnie, jest równoznaczna z jego utra-
t¹. Mo¿na co najwy¿ej policzyæ ofiary. Rozryso-
waæ tabelê statystyczn¹ ujmuj¹c¹ w ramach cza-
sowych - dniach, tygodniach czy latach spadek
b¹d wzrost iloci trupów.
Ka¿de ¿ycie jest darem Boga. Nie podlega
szacunkom liczbowym. Dlatego dziwi¹ s³owa
papie¿a Jana Paw³a II w tekcie Przes³ania do
G³ównego Rabina Rzymu: Niestety, myl skie-
rowana ku Ziemi wiêtej budzi w naszych ser-
cach niepokój i ból z powodu przemocy, jaka
nie przestaje naznaczaæ tego regionu z powodu
zbyt du¿ej iloci niewinnej krwi przelanej przez
Izraelczyków i Palestyñczyków, która przys³ania
nadejcie brzasku pokoju i sprawiedliwoci.
Jaka by³aby dostateczna iloæ wg s³ów Ojca
w.?
Je¿eli rozlew krwi jest dopuszczalny w bli¿ej
nieokrelonych pojemnociach, to pytanie o to,
kto winien, z czyjego powodu p³ynie niewinna
krew, traci moc moraln¹. Jest zakazane. Muszê
milczeæ. Mam knebel.
Papie¿ pisze (wszystkie cytaty z Przes³ania
za: Gazeta Wyborcza z 26 maja br.): Od po-
nad dwóch tysiêcy lat Wspólnota Wasza stano-
wi integraln¹ czêæ Miasta; mo¿e siê ona szczy-
ciæ tym, ¿e jest najstarsz¹ gmin¹ ¿ydowsk¹ na
Zachodzie, ¿e odegra³a istotn¹ rolê w szerzeniu
siê judaizmu na tym kontynencie.
Papie¿, podobno, w sprawach wiary jest nie-
omylny. Odwo³uj¹c siê do wielekroæ przez Ojca
w. podkrelanej godnoci osoby ludzkiej, bê-
d¹c omylnym, pozwalam sobie jako osoba ludz-
ka na uwagi, w¹tpliwoci, znaki zapytania wobec
myli w Przes³aniu wyra¿onych.
Kiedy czytam o cis³ej wiêzi Kocio³a z judai-
zmem, siêgaj¹cej prawie dwutysi¹cletniej obe-
cnoci pierwszych chrzecijan w Rzymie, to nie
mogê nie zadaæ pytania o rolê Poppei, ma³¿on-
ki Nerona, w okrutnym, bestialskim przelado-
waniu moich wspó³wyznawców. Chodzi³o wszak
o wytêpienie ca³kowite uczniów Chrystusa. Po-
ppea, jak wiemy, by³a judaistk¹.
Carl Beddermann
cd. na str. 6
PO PRZECZYT
M
ordu dokonano w bia³y dzieñ. Warsza-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl