nr41-04, Tylko Polska - gazeta, 2004

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
CO ZROBI PAPIE¯ ?
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 41(213)/2004 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
7.10. - 13.10.2004
tygodnik
ROK VII
CZES£AW MI£OSZ BY£
MARKSIST¥
I S£U¯Y£ KOMUNIZMOWI PRZECIW POLSCE
Nie jest ³atwo i przyjemnie wypomi-
naæ komukolwiek po mierci pope³-
nione za ¿ycia niegodziwoci. Dobry
zwyczaj nakazuje pozostawiæ duszê
w spokoju wiecznego spoczynku. Ci-
sza nad kontrowersyjnym ¿yciem
zmar³ego i pochowanie go bez fanfa-
ronady by³yby rozwi¹zaniem godnym
mierci. Na takie potraktowanie po
mierci swoim ¿yciem zas³u¿yli Jacek
Kuroñ i Czes³aw Mi³osz. Sta³o siê ina-
czej. Zwolennicy ich antynarodowej
postawy wywo³ali skandal przypisa-
niem im niezas³u¿onych zas³ug dla
Polski i pochowaniem w miejscu wy-
bitnych patriotów i Polaków.
cd. na str. 6-7
NIC NIE ZROBI ?
Ks. Jankowski
w Watykanie
w ocenie koszernych publicystów i zjudaizo-
wanych katolickich hierarchów nic nie osi¹-
gnie. Koszermedia z luboci¹ wyeksponowa³y
w ostatni¹ niedzielê uroczystoæ wyniesienia
na o³tarze przez papie¿a piêciorga b³ogos³a-
wionych. W chwilê póniej pokazano stoj¹ce-
go przed drzwiami umêczonego ks. Jankow-
skiego sugeruj¹c tym samym, i¿ wszystkie
drzwi w Watykanie s¹ dla niego zamkniête.
cd. na str. 2
Rozmowa z ksiêdzem
Henrykiem Jankowskim
proboszczem bazyliki w. Brygidy
w Gdañsku
W 1983 r. biskup gdañski Lech Kaczmarek tak
pisa³ o zas³ugach ksiêdza pra³ata Henryka Jan-
kowskiego dla Kocio³a, dla Ojczyzny: Trudno nie
doceniæ jego osobistej zas³ugi w organizowaniu
pomocy dla spo³eczeñstwa polskiego, dla szpita-
li, szkó³, ¿³obków i fabryk. Dziêki swoim osobistym
talentom przekonuj¹cego przekazywania najpil-
niejszych spo³ecznych potrzeb, do kraju pop³ynê-
³y milionowe dary, które ul¿y-
³y ¿yciu wielu tysiêcy Pola-
ków, a tak¿e bez których nor-
malne funkcjonowanie szpi-
tali i ca³ej s³u¿by zdrowia by-
³oby utrudnione. Pomóg³ on
wys³aæ wiele ciê¿ko chorych
dzieci, których w kraju cze-
ka³a niechybna mieræ, na le-
czenie do najnowoczeniej-
szych klinik zagranicz-
nych.... Po dwudziestu la-
tach, jakie minê³y od tego
czasu, wk³ad ksiêdza pra³ata
w pracê na rzecz spo³eczeñ-
stwa i Ojczyzny jest niepo-
równywalnie wiêkszy.
Czas odbudowy
- Parafiê pod wezwaniem
wiêtej Brygidy obj¹³
Ksi¹dz Pra³at w kwietniu
1970 r. Koció³ by³ zni-
szczony w ogromnym pro-
cencie, a w³adze od same-
go pocz¹tku bardzo utru-
dnia³y prace nad jego
odbudow¹, a wczeniej
uniemo¿liwia³y jego zwrot.
Pomimo tego w ci¹gu
dwóch lat wi¹tynia zosta-
³a podwigniêta z ruin.
- Pocz¹tki by³y bardzo trud-
ne. W 1945 r. po zajêciu
Gdañska Rosjanie podpalili
koció³ w. Brygidy, podob-
nie jak inne obiekty w mie-
cie. Do 1970 roku wi¹ty-
nia sta³a w gruzach, bo nie
by³o zgody komunistów na jej zwrot, choæ od wie-
ków zawsze by³a to wi¹tynia katolicka. Wszyst-
ko by³o zniszczone, zapad³o siê ca³e sklepienie,
wiêc zastanawiano siê nawet, czy przeprowadzaæ
rekonstrukcjê, czy na nowo budowaæ. 17 grudnia
1970 r. zosta³em poproszony do urzêdu miasta.
W gabinecie prezydenta miasta Gdañska pana
Niko³ajewa obecny by³ Jan Szewczyk, kierownik
Wydzia³u do spraw Wyznañ Prezydium Rady Na-
rodowej. Wrêczono mi decyzjê przekazania Kurii
gdañskiej kocio³a wiêtej Brygidy.
cd. na str. 4-5
ODKRY£EM
TAJEMNICÊ RAKA
NIE MA CHORÓB NIEULECZANYCH
Dr Zbigniew Winiewski jest naturoterapeut¹ i autorem ksi¹¿ki
Odkry³em tajemnicê raka.
Wbrew powszechnie
panuj¹cym pogl¹-
dom, z ka¿dej choro-
by mo¿na siê wyle-
czyæ, nawet z tych,
które, wed³ug przed-
stawicieli wspó³cze-
snej medycyny aka-
demickiej, s¹ nieu-
leczalne.
Rozmowa z Dr. Zbigniewem Winiewskim na str. 8-9
Bush czy Kerry - d¿uma czy cholera?
nach Zjednoczonych podniecaj¹ polskojê-
zyczne media, co udziela siê niema³ej gru-
pie otumanionych Polaków. Przeprowadzono
nawet badania CBOS-u, z których wynika, ¿e 31
proc. rodaków popiera ponowny wybór Geor-
gea Busha, a 27 proc. Johna Kerryego. Reszta
nie ma zdania albo ma to wszystko gdzie, co
na jedno wychodzi. Jednak¿e warto zastanowiæ
siê nad konsekwencjami takiego czy innego wy-
boru i jego znaczeniem dla Polski.
Zabawne jest to, ¿e ka¿e siê nam pasjonowaæ
pojedynkiem potomka czeskich ¯ydów Ker-
ryego z obozu Demokratów i tak¿e maj¹cego
¿ydowskiego korzenie, do tego masona, Busha
- reprezentanta Republikanów. Jeden i drugi s³u-
¿y lobby ¿ydowskiemu, tyle ¿e ten pierwszy kla-
sycznej frakcji ¯ydów-libera³ów, a ten drugi od³a-
mowi bardziej ³akn¹cemu arabskiej krwi i pano-
wania nad wiatem. ¯ydolibera³owie pij¹ krew lu-
dów Ziemi nieco dyskretniej, czego przyk³adem
jest George So-
ros - aferzysta na
globaln¹ skalê,
popieraj¹cy Ker-
ryego. Bush to
strach na wróble
owietlony pod-
palonym przez syjonistów Irakiem, Kerry jest de-
monem nieco mniej efektownym, chocia¿ równie
gronym. Zreszt¹ ostatnio kandydat Demokra-
tów tonuje wyranie krytykê dzia³añ amerykañ-
skich w Iraku i jest za pozostawieniem tam wojsk
okupacyjnych, wspominaj¹c mimochodem o ich
ograniczeniu. Kerry zmienia zdanie co tydzieñ,
wytyka mu to prasa i obserwatorzy polityczni.
cd. na str. 3
UWAGA CZYTELNICY!
Ju¿ za tydzieñ obszerny fotoreporta¿
o oszustach-judaistach i dzieciorobach
w sutannach, których koszer-media tak ho³ubi¹
Nie przegap tego numeru gazety.
Z
bli¿aj¹ce siê wybory prezydenckie w Sta-
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 41(213)
BROÑMY KSIÊDZA JANKOWSKIEGO
- wielkiego Polaka i patrioty
cd. ze str. 1
strajku 1980 i 1981 roku, wiêniowie polityczni
stanu wojennego, cz³onkowie Tajnych Komisji
Zak³adowych, uczestnicy strajków w maju
i sierpniu 1988 r., uczestnicy okr¹g³ego sto³u -
cz³onkowie Stowarzyszenia Solidarni z Kolebki
mówimy g³ono i dobitnie: NIE! NIE - dla tego,
co robi siê wokó³ ks. Jankowskiego i parafii ko-
cio³a w. Brygidy. NIE - dla sfingowanych oskar-
¿eñ i choæ nie udowodnionych, ale powielanych
nawet przez koció³ gdañski. NIE! - dla kapturo-
wych s¹dów!
Tak jak ks. Henryk sta³ przy nas w chwilach
najgorszych dla nas i dla Polski, tak teraz my
wszyscy stajemy przy nim. My, tak jak ks. Hen-
ryk, mamy odwagê mówiæ prawdê w oczy wszy-
stkim, choæby to byli ludzie wysoko postawieni
w hierarchii kocielnej. Nie dla samego sprzeci-
wu, lecz dla nale¿nego szacunku dla w³adz Ko-
cio³a i tak¿e dla nas.
Nie nale¿y szukaæ db³a w oku bliniego, gdy
nie widzi siê belki w swoim oku.
Dobrze, ¿e ks. Jankowski
zdecydowa³ siê na wizytê
w Watykanie, bowiem
wkrótce siê przekonamy o
wartoci Stolicy Apostolskiej
w sytuacjach, w których po-
winna broniæ prawdy i spra-
wiedliwoci. Opublikowane
zdjêcie ks. Jankowskiego
z papie¿em pochodzi
z 1998 roku i tylko najwiêksi
optymici, bezkrytyczni wo-
bec tego, co siê w ekume-
nicznym posoborowym
Kociele katolickim od lat
dzieje, wierz¹, ¿e papie¿ wemie w obronê wiel-
kiego Polaka i patriotê. Ksiêdza, który wiele razy
da³ przyk³ad odwagi w g³oszeniu prawdy. Jej
przeciwnicy po raz kolejny chc¹ go rzuciæ na
kolana. Cz³owieka styranego ¿yciem, chorego
na cukrzycê, maj¹cego wszczepione bajpasy,
o czym dobrze wie tak¿e jego bezporedni
zwierzchnik abp Goc³owski. Zamiast braæ pra³a-
ta w obronê i jedn¹ zdecydowan¹ wypowiedzi¹
ukróciæ medialn¹ nagonkê, z wielk¹ ochot¹ siê
do niej przy³¹czy³. Proszê zwróciæ uwagê na za-
dziwiaj¹cy rozwój wydarzeñ. Otó¿ z chwil¹ roz-
poczêcia ju¿ wielotygodniowych ataków na pra-
³ata jest w mediach kompletna cisza o odpowie-
List uchwalony przez wszystkich cz³onków
Stowarzyszenia jednog³onie.
Gdañsk, 30.09.2004 r.
Stowarzyszenie
Solidarni z Kolebki
80-855 Gdañsk, ul. Wa³y Piastowskie 24
tel. 551 52 37 / 553 64 80 / 601 211 344
Jak zwykle po niedzielnej Mszy w., pod kocio³em w. Brygidy zgromadzi³ siê
kilkusetosobowa grupa wiernych.
Otrzymuj¹:
- Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp
- Przewodnicz¹cy Konferencji Episkopatu Polski ks. abp
Józef Michalik
- Nuncjusz Apostolski ks. bp Józef Kowalczyk
dzialnoci arcybiskupa w aferze Stella Maris.
Kompletna cisza o praniu pod jego okiem brud-
nych pieniêdzy. Afera w wydawnictwie archidie-
cezji gdañskiej Stella Maris dopracowa³a siê ju¿
aktu oskar¿enia dotycz¹cego mafijnego prania
brudnych pieniêdzy w kwocie 17,5 mln z³! Do te-
matu obszerniej powrócê wkrótce na ³amach
T.P. Kompletne wyciszenie tej afery musi rodziæ
podejrzenie, i¿ dostrze¿one zosta³y zas³ugi
abp. Goc³owskiego w wykoñczeniu ks. Jankow-
skiego. Coniedzielne protesty przed kocio³em
w. Brygidy na ³amach Rzeczpospolitej
(4.10.2004) skomentowa³: To nie s¹ parafianie.
Leszek Bubel
Zapiski o niepokonanym Narodzie
Przez Polskê przep³ywa tornado nienawici
do prawdziwie polskich ksiê¿y. P³on¹ stosy in-
kwizycji dwudziestego pierwszego wieku. Sce-
nariusz ka¿dego ataku jest zawsze ten sam. Ja-
ka gosposia sk³ada doniesienie, prokurator na-
tychmiast przystêpuje do ledztwa, daj¹c prym
pomówieniom nad sprawami rozkradania ma-
j¹tku narodowego czy te¿ brutalnych zabójstw
i gwa³tów. Jak za poci¹gniêciem czarodziejskich
sznureczków pojawiaj¹ siê sensacyjne artykuli-
ki, zwykle na czo³ówce brukowców, ¿e ksi¹dz ta-
ki a taki jest podejrzany Sk¹d te wiadomoci,
mo¿e prosto z akt s¹dowych, ale przecie¿ spra-
wy s¹dowej na takie tematy jeszcze nie by³o,
wiêc jak mo¿na dopuciæ, by media ferowa³y
wyroki zamiast aparatu sprawiedliwoci? Mo¿e
wiêc lepiej dokonaæ tzw. lustracji i w s¹dach za-
trudniæ przedstawicieli szmat³awców robi¹cych
wodê z mózgu Polakom, bo przy tym systemie
wykañczania ludzi zespo³y penitencjarne s¹ zby-
teczne. Wszystkim paszkwilantom mordowanie
ludzkiego ¿ycia poprzez nagonkê uchodzi ca³o
i ¿aden prokurator nie korzysta w tym wypadku
ze swoich uprawnieñ, a przecie¿ w demokracji,
o której tak wiele siê mówi, nale¿a³oby u¿ywaæ
jej dobrodziejstw. Tak to ju¿ dzisiaj nie³adnie, do
znudzenia ordynarnie ukazuje siê nam tajemni-
ce alkowy ksiê¿y, którzy mieli odwagê budziæ
polskie sumienia, a wiêc musi za takimi atakami
staæ grupa zainteresowana przejêciem ca³ej w³a-
dzy nad Polakami. Wiadomo przecie¿, ¿e Polska
by³aby nie do zdobycia bez wtyczek w Kociele,
a ci, którzy przebierañcom przeszkadzaj¹, zosta-
j¹ dyskredytowani poprzez skandale. Patrz¹c na
to, jednak spokojnie zauwa¿yæ nale¿y, ¿e
w ogniu inkwizycyjnym p³on¹ tylko Polacy. Trze-
ba tak¿e mieæ w pamiêci ekumeniczne wyst¹-
pienia Kocio³a, który dopuci³ do ma³¿eñstw
homoseksualnych i aborcji, nie interweniowa³
w sprawach adopcji dzieci przez ma³¿eñstwa
homoseksualne, ale babrze siê w zeznaniach
podstawionych osób, nie daj¹c szansy na obro-
nê przeladowanym. Bior¹c pod uwagê, ¿e sê-
dziami kocielnymi s¹ zawsze przedstawiciele
narodu wybranego do wszelkiego z³a, polski
kap³an nie ma szans! Wyrok ju¿ wydano wcze-
niej, ale Chrystus czuwa i nie zostawi umêczo-
nych synów bez pomocy. My, wierni Panu Na-
szemu, protestujemy przeciw nagonkom na pol-
skich kap³anów. Cokolwiek uczynili, nale¿¹ siê
im prawa przys³uguj¹ce wszystkim w Polsce,
a wiêc uczciwe procesy, bez wywo³ywania nie-
zdrowych emocji. Ca³a akcja, nag³aniana
obrzydliwie i wystêpnie, musi u uczciwych ludzi
wzbudzaæ gniew.
Nale¿ê do tego Kocio³a i nie ¿yczê sobie, ¿e-
by innowiercy szargali moje wiêtoci i tak na-
prawdê przyznam siê Pañstwu, ¿e interesuj¹
mnie sprawy bytu narodowego, piêkno polskiej
przyrody, klasyczna muzyka i literatura i rozmo-
wy z wybitnymi intelektualistami, którzy nie dali
siê zastraszyæ i przypominaj¹ wiatu, ¿e Polska
bez Kocio³a Chrystusowego nie istnieje. Dlate-
go wyra¿am g³êbokie wspó³czucie przelado-
wanym chrzecijanom, jak za czasów Nerona.
Modlê siê o koniec ich mêki i proszê moich Bra-
ci i Siostry, by wsparli ich swoj¹ modlitw¹.
Bo¿ena Szaniec
LIST OTWARTY
£atwo jest os¹dzaæ bliniego mimo braku do-
wodów winy, a jedynie na skutek nagonki mediów,
bêd¹cych pod wp³ywem politycznego nacisku.
Jeli cz³owiek, a tym bardziej ksi¹dz, zostaje
akceptowany przez spo³eczeñstwo, bo sprawy
przez nie odczuwane nazywa po imieniu, to od
razu staje siê niewygodny dla tych, co s¹ na
wiecznikach ka¿dej w³adzy.
Tym niewygodnym sta³ siê teraz ks. Henryk
Jankowski, który wraz z nami odbudowywa³ ko-
ció³ w. Brygidy i wraz z nami modli³ siê za pole-
g³ych na Wybrze¿u w Grudniu 1970 roku, który ja-
ko pierwszy zainicjowa³ Mszê w. na terenie straj-
kuj¹cej Stoczni Gdañskiej w Sierpniu 1980 roku
i udziela³ nam wszystkim strajkuj¹cym absolucji.
Wówczas nawet komunici i SB-cy nie wpadli
na pomys³ wyrzucenia go jako gospodarza z pa-
rafii kocio³a w. Brygidy, choæ po ks. Popie³u-
szce ks. Henryk by³ nastêpnym na licie SB
przeznaczonym do likwidacji (przypominamy
o nieudanym zamachu na jego ¿ycie poprzez
celowe uszkodzenie samochodu - mieræ ponio-
s³y wtedy 2 osoby).
Kto nie czuje tych spraw, ten oderwa³ siê od
polskiego spo³eczeñstwa, choæ w nim egzystuje.
Dla nas, domagaj¹cych siê wolnoci i posza-
nowania godnoci ludzi od 1970 r. - dzia³aczy
Solidarnoci, ks. Henryk jest niekwestionowa-
nym duchowym przywódc¹. Nikt tak jak on nie
zwi¹za³ siê z nami na dobre i na z³e w czasach
najtrudniejszych i najgroniejszych - by³ ksiê-
dzem i równoczenie jednym z nas. I takim po-
zosta³.
Jego zaanga¿owanie we wszystko co Polskê
stanowi docenili i doceniaj¹ nawet ludzie z za-
granicy i to na jego proby i poprzez niego po-
magaj¹ do dzi w znacz¹cym stopniu spo³e-
czeñstwu polskiemu w sprawach przez wielu
rz¹dz¹cych zaniedbanych.
Jego nieustêpliwoæ doskwiera, jest uci¹¿liwa
dla tych, którym siê nie chce chcieæ lub maj¹ in-
ne samolubne cele, wiêc mami¹ spo³eczeñstwo
frazesami i u³ud¹. Kto to musi g³ono powie-
dzieæ i robi to nasz ks. Henryk. On czuje jak nas
to wszystko boli, wiêc mówi: za nas i o nas.
A robi to tylko on. On wie, ¿e nie jestemy bez-
mylni i nie posuniemy siê za daleko. Dalimy
ju¿ wielokrotnie tego dowód.
Zapewne to jest istota nagonki mediów, do
których niestety przy³¹czy³ siê Koció³ gdañski.
Kto wiedz¹cy bardzo du¿o podgrzewa atmo-
sferê nagonki, przekazuj¹c wiadomoci pra-
sie. Ostatnio, ¿e koció³ w. Brygidy zostanie po-
zbawiony ks. Henryka Jankowskiego. Oto nada-
rzy³a siê okazja pozbycia siê z³ego kap³ana.
Nareszcie nie bêdzie ks. Henryka, koció³ w.
Brygidy stanie siê ma³o znacz¹c¹ wi¹tyni¹ i nie
bêdzie przy nim solidarnoci wiata pracy!
Czy to jest odpowiedni czas na podjecie takiej
decyzji, jeliby nawet by³a s³uszna? (My wiemy,
¿e nie) Czy o to chodzi duszpasterzowi wiata
pracy? Chcielibymy poznaæ motywy takiego
dzia³ania (nie tylko te dla mediów), wed³ug na-
szej oceny krzywdz¹cego stoczniowy wiat pra-
cy dawny i obecny. Koció³ w Polsce od wieków
by³ wyrazicielem uczuæ Narodu, stawa³ w jego
obronie, uczy³ poczucia godnoci, honoru, pa-
triotyzmu, przywi¹zania do ziemi i wiary Ojców
naszych. Czy teraz mamy s³uchaæ tylko o jedno-
ci z Uni¹ Europejsk¹?
Kto tego nie rozumie, ten oderwa³ siê od pol-
skiego wiata pracy, no i mamy konflikt.
Po takich decyzjach w glorii i chwale bêdzie
mo¿na w jubileuszow¹ XXV rocznicê Sierpnia
80 gociæ przewrotnych libera³ów i komunistów
z Aleksandrem Kwaniewskim na czele. Przybê-
d¹ te¿ wszelkiej maci farbowane lisy o rzeko-
mo wielkich rodowodach solidarnociowych,
gdy w rzeczywistoci znaczyli tyle co ZERO.
Przewrotnoæ tych ludzi jest prosta: WY macie
wracaæ na kolana. WY, choæ dopominacie siê
wolnoci i szacunku dla Polaków, macie milczeæ
i s³uchaæ! MY zakoñczylimy etap niszczenia
Polski ekonomicznie, teraz z³amiemy waszego
ducha!
Teraz nikt im tego przewrotnego dzia³ania nie
wypali na g³os, jak czyni³ to ks. Henryk. A robi³
to w naszym imieniu. W radio Plus te¿ tego nie
mówili i nie powiedz¹. Gdzie wiêc MY mamy
o tym, co nas spotyka i boli, mówiæ?
Dlatego my, uczestnicy tragicznych wydarzeñ
grudniowych 1970 r., cz³onkowie i dzia³acze ze
Wysy³ajmy listy protestacyjne na rêce ks. abp. Goc³owskiego na adres:
Kuria Metropolitalna Gdañska, ul. Cystersów 15, 80-330 Gdañsk
tel. (0-58) 552 00 51, faks (0-58) 552 27 72
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., nr konta: Bank PKO SA X/O Warszawa 20124010951111000003096556, e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli
narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê
nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów.
Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotarcie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym anty-
polonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych ³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiê-
taæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych pub-
likacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obowi¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie
zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wyko-
rzystywania (tekstów, zdjêæ, rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
CZY WSPAR£E JU¯ NASZ¥ DZIA£ALNOÆ?
Konto bankowe, na które mo¿na wp³acaæ dobrowolne
cz³onkowskie sk³adki lub pieni¹dze przez osoby fizyczne
czy prawne, które chc¹ wesprzeæ nasz¹ dzia³alnoæ:
PPN Polska Partia Narodowa Bank Pekao SA X o. w War-
szawie, filia nr 1, numer konta: 64 1240 1095 1111 0010
0167 0412
Mo¿na wp³acaæ od 10 z³ do 11 tys. z³. (tylko w Polsce)
Natomiast z zagranicy i z Polski na konto:
STOWARZYSZENIE PRZECIWKO ANTYPOLONIZMOWI
Bank Pekao SA X/O Warszawa
85 124010951111000003444780
lub
Polskie Stowarzyszenie Nie dla Unii Europejskiej
Bank Pekao SA X O/ Warszawa
25 124010951111000003444793
Wysokoæ wp³at bez ograniczeñ.
PO PRZECZYT
Nr 41(213)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
Bush czy Kerry -
d¿uma czy cholera?
i mediami. Demokrata wydaje siê bardziej miêkki
w s³u¿bie swego wewnêtrznego syjonizmu, które-
go interesuje ograbienie Polski, a mniej zagranicz-
ne podboje. Nie jest to jednak minus dla Kerryego.
George Bush nie za³atwi³ ¯ydom polskich odszko-
dowañ i bêdzie zmuszony to nadrobiæ w drugiej
kadencji. Ameryka to starozakonne imperium
w po³¹czeniu z sekciarskim, prosyjonistycznym
protestantyzmem, w rzeczywistoci wolne dla zbo-
czeñ oraz obce w rozumieniu narodowo-rasowych
zasad funkcjonowania spo³eczeñstwa, podbijaj¹ce
sw¹ parodi¹ kultury kolejne pañstwa - i dlatego
stanowi najgorszy rodzaj sojusznika dla narodowej
i tradycyjno-katolickiej Rzeczpospolitej. Teatr pre-
zydenckich marionetek to widowisko pozbawione
politycznego znaczenia. Ma siê rozumieæ, obecne
w³adze RP, sprzedane i splugawione antypoloni-
zmem, zrobi¹ w interesie USA wszystko. Bez
wzglêdu kto tam akurat rz¹dzi.
Robert Larkowski
PS
Ostatnio s³odk¹ obiecank¹ dla Polaków b³ysn¹³
Kerry opowiadaj¹c siê za zniesieniem dla nas wiz
do Stanów Zjednoczonych. Doda³ od razu, ¿e nie
stanie siê to natychmiast - czyli na wiêtego nigdy.
To zwyk³e zagranie na uczuciach Polonii, o której
g³osy trzeba mocno walczyæ. Nie dajmy siê nabijaæ
w butelkê ze zwietrza³ym szampanem. Bush utrzy-
ma³ tward¹ liniê w tej sprawie - przynajmniej nie
pozostawia sojusznikom ¿adnych z³udzeñ.
Aj - Waj!
czyli jak rz¹dz¹
Dzia³ka SLD
Opole zmieni³o plan zagospodarowania
przestrzennego po to, by otworzyæ drogê
do interesów synowi Zdzis³awa Montkiewi-
cza, by³ego kontrowersyjnego prezesa PZU.
Za³atwiaj¹c tê sprawê, prezydent Opola po-
wo³ywa³ siê na Leszka Millera.
Jaros³aw M¹tkiewicz jest synem Zdzis³awa
Montkiewicza. Ojciec zmieni³ ¹ w swoim na-
zwisku na on po powrocie z USA, gdzie pra-
cowa³ w ONZ. Media informowa³y o jego
zwi¹zkach z Wojskowymi S³u¿bami Informa-
cyjnymi. Sam tego nie komentowa³. By³ za to
znany ze wietnych uk³adów w SLD, szczegól-
nie z premierem Millerem. To za jego rz¹dów
zosta³ prezesem PZU, które zacz¹³ traktowaæ
jak w³asn¹ firmê. Dwóch kolejnych ministrów
skarbu protestuj¹cych przeciw takim prakty-
kom straci³o posadê.
Czy jest prawd¹, ¿e Miller, jeszcze zanim zo-
sta³ premierem, wspiera³ rodzinê Montkiewicza?
Kiedy firma syna Montkiewicza, Jaros³awa,
chcia³a inwestowaæ w 2000 roku w nierucho-
moci w Opolu, SLD postanowi³o pomóc. Naj-
pierw kupi³ dzia³kê od rolnika, potem potrzebo-
wa³ dwóch s¹siednich nale¿¹cych do miasta.
Leszek Pogan (SLD), by³y prezydent i woje-
woda opolski, jeden z bohaterów ostatniej g³o-
nej afery korupcyjnej w Opolu, zezna³ w mar-
cu w prokuraturze: Zadzwoni³ do mnie pan
Leszek Miller, ¿ebym wspiera³ pana M¹tkiewi-
cza. By³a to krótka rozmowa dotycz¹ca wspie-
rania w sprawie przekszta³cenia gruntu. Miller
niczego na mnie nie wymusza³, to by³a kole-
¿eñska rozmowa.
Chodzi³o o zmianê planu zagospodarowa-
nia przestrzennego. M¹tkiewicz chcia³, by na
dzia³ce móg³ stan¹æ hipermarket, miasto pla-
nowa³o tam budowanie domów.
Plan zmieniono w ci¹gu miesi¹ca. Równie¿
w ci¹gu miesi¹ca zarz¹d miasta przygotowa³
dzia³ki do sprzeda¿y. Normalnie trwa to co naj-
mniej kilka miesiêcy. Przes³uchiwani przez proku-
raturê urzêdnicy miejscy ni¿szego szczebla ze-
znali, ¿e Pogan osobicie nadzorowa³ te prace.
W po³owie 2000 roku w przetargu sprzeda-
no firmie M¹tkiewicza dwie dzia³ki za 3,9 mln
z³. Nied³ugo potem odsprzeda³a ona ca³oæ te-
renów (wraz z kupion¹ wczeniej od rolnika
dzia³k¹) Castoramie za 5,9 mln z³.
Kiedy w 2002 roku otwierano hucznie
w Opolu ten hipermarket, Pogan ju¿ nie by³
prezydentem, lecz opolskim wojewod¹ miano-
wanym przez premiera Millera.
Joanna Pszon, Agnieszka Jukowska
Gazeta Wyborcza, 15.09.2004
45 tysiêcy Polaków nie ma
domu
W Polsce jest 45 tysiêcy bezdomnych,
którzy nie maj¹ gdzie mieszkaæ, i 100 tys. po-
tencjalnie bezdomnych, czyli takich, którzy
wkrótce mog¹ znaleæ siê na ulicy - podano
w Warszawie na konferencji Caritas i Minister-
stwa Polityki Spo³ecznej.
cd. ze str. 1
Poza tym Kerry musi z czasem poczuæ zew rasy
przodków i mo¿e pokazaæ na Bliskim Wschodzie
numery gorsze od tych, które wykrêca Bush. Wojna
w Iraku nabiera rozmachu i Izrael bêdzie naciska³ na
USA, aby te jeszcze czulej zajê³y siê jego interesa-
mi i bezpieczeñstwem. Tak¿e Bush jest w identycz-
nej sytuacji, o tyle mniej komfortowej, i¿ ci¹gle na-
krêca militarn¹ propagandê, co ¯ydzi przyjmuj¹
z wiêksz¹ sympati¹ od hamletyzowania Kerryego,
lecz zra¿aj¹ do Stanów coraz wiêcej pañstw i ludzi,
a nawet uleg³¹ ONZ. Imperialne zapêdy obecnego
prezydenta kosztuj¹ z dnia na dzieñ wiêcej i wiêcej
pod wzglêdem ofiar i wydatków, ale G. Bush realizu-
je program neokonserwatywnych syjonistów, od
których jest kompletnie zale¿ny (panuj¹cy prezy-
dent nie grzeszy do tego lotnoci¹ umys³u). ¯ydzi
zdaj¹ siê popieraæ Busha i to on wydaje siê byæ fa-
worytem wyborów. Kerry jest kandydatem ¿ydostwa
z bran¿y rozrywkowej, niektórych wp³ywowych ga-
zet i globalistycznych intelektualistów. Kaha³ z praw-
dziw¹ kas¹ nauczy³ siê sterowaæ obecn¹ marionet-
k¹ i zmiany s¹ mu niepotrzebne. Na Kerryego wy-
wiera te¿ nacisk elektorat gojów pacyfistów i izola-
cjonistów, z którym powinien dobrze ¿yæ. Kandydat
Demokratów tkwi miêdzy m³otem nacisku umiarko-
wanego syjonizmu i kowad³em marzeñ ludu o ame-
rykañskich ch³opcach w domu.
Polityka wewnêtrzna USA opiera siê o potêgê
dolara. Ameryka pod takim czy innym przywódz-
twem pozostaje statyczna - póki panuje dobro-
byt, wszyscy s¹ tam w miarê zadowoleni. Musi
nast¹piæ katastrofa w rodzaju krachu na nowojor-
skiej gie³dzie z 1929 roku, ¿eby i tam poczuli wre-
szcie, i¿ wiat to nie jeden wielki Disneyland pod
jankeskim butem. Historia uczy, ¿e nie istnia³y kra-
je wiecznego dobrobytu, a przeciêtny Amerykanin
nie potrafi egzystowaæ bez komfortu. Przy pierw-
szym powa¿nym globalnym kryzysie, kiedy do
kompletu eksploduje kocio³ rasowych animozji,
ostatnie tzw. supermocarstwo pogr¹¿y siê w cha-
osie. Tymczasem dla przyk³adu taka Rosja prze¿y-
je najgorsz¹ biedê i zachowa mocarstwowy sta-
tus. To kwestia wytrzyma³oci i si³y narodu, nara-
¿onego poprzez wieki na wojny, powstania i rewo-
lucje, które zahartowa³y duszê oraz cia³o. Byle re-
wolucja zmiecie Stany Zjednoczone z powierzch-
ni ziemi. Musz¹ sobie fundowaæ sztuczne podnie-
ty na ograniczon¹ skalê - np. prowokacyjne zni-
szczenie World Trade Center - aby amerykañska
zbieranina ras i narodów poczu³a jak¹ jednoæ
losów. To tragiczne i jednoczenie ¿a³osne.
W sferze moralnoci Republikanie w odró¿nieniu
od Demokratów rzekomo nie popieraj¹ zabijania
nienarodzonych dzieci i ma³¿eñstw pederastów.
Za kuk³¹ prezydenta USA zawsze kto stoi i prê¿y mu-
sku³y. On sam jest tylko od gadania.
Lecz na republikañskiej konwencji wyborczej w No-
wym Jorku (wielkim cyrku na mod³ê tysi¹ckrotnie
rozdêtych teleturniejów w TVN-ie - symbolu wspó³-
czesnego kiczu i sztucznoci), Bush podpiera³ siê bi-
cepsami Arnolda Schwarzeneggera, Terminatora
i gubernatora Kalifornii, który opowiada siê za abor-
cj¹ i legalizacj¹ zwi¹zków homoseksualnych. Dege-
neracja wielkomiejskiej Ameryki zasz³a tak daleko, ¿e
nie pomo¿e protestancko-judaistyczne gadanie
o moralnej czystoci USA. To raczej towar eksporto-
wy pomocny w agresjach, gdzie has³a przykrywaj¹
rozwlekanie pornografii, zboczeñ seksualnych i sek-
ciarskiej anarchii. Tak przebiega demokratyzacja
Iraku, w którym pornografia by³a zakazana, a homo-
seksualizm karany mierci¹, podobnie jak gwa³ty na
kobietach, dzisiaj prawdziwa iracka plaga. Kto tu ko-
go ma uczyæ moralnoci? Syjonistyczny neokonser-
watyzm jest zainteresowany budow¹ Imperium Ame-
ricanum, co ju¿ samo w sobie jest etycznie cuchn¹-
ce, za otoczka religijna zakrywa k³y wojuj¹cego ¿y-
dostwa. Kerry z Demokratami w niczym nie jest lep-
szy, przynajmniej szczerze kocha homosów i propa-
guje aborcjê. Kerry to ch³op szczery!
Dla Polaków Bush i Kerry to kaczor Donald i pies
Pluto, ró¿ni¹ce siê nieco rysunkowe postacie z fil-
mów animowanych i tak samo wiarygodne. Mog¹
nam wciskaæ ³zawe pochwa³y na poziomie przed-
szkola i nic ponad to. Za dobre s³owo Busha ginie-
my w Iraku, na wiêcej nie liczmy, nawet g³upie sa-
mochody opancerzone. Ten sojusz przynosi Polsce
wy³¹cznie polskie trupy. John Kerry mo¿e wprowa-
dziæ taktykê wycofywania amerykañskich wojsk ko-
sztem zwiêkszania obcych kontyngentów. Dopiero
wtedy zostaniemy na bardzo liskim lodzie. Z kolei
wczeniej czy póniej wypadnie g³ówny szkielet
z szafy - ¿ydowskie roszczenia maj¹tkowe, co
z pewnoci¹ dramatycznie pogorszy stosunki pol-
sko-amerykañskie. Nikt przy zdrowych zmys³ach
nie uwierzy chyba, ¿e Stany Zjednoczone wspomo-
g¹ nas w starciu z miêdzynarodowym, g³ównie
amerykañskim ¿ydostwem? Ka¿dy prezydent USA,
¯yd lub goj, wie kto rz¹dzi tamtejszym kapita³em
Guardian oskar¿a dziadka
prezydenta USA
Zarabia³ na handlu ze
sponsorami Hitlera
Brytyjska lewicowa gazeta Guardian oskar-
¿y³a w swej publikacji dziadka obecnego prezy-
denta USA Georgea W. Busha, ¿e zbi³ swój ma-
j¹tek na handlu z niemieck¹ firm¹ wspó³pracuj¹-
c¹ z hitlerowcami podczas II wojny wiatowej.
Zdaniem gazety, senator Prescott Bush (1895-
1972) by³ dyrektorem i udzia³owcem firm, które
dorobi³y siê na kontaktach z niemieckim poten-
tatem stalowym Fritzem Thyssenem, finansuj¹-
cym w latach 30. Adolfa Hitlera.
Guardian powo³uje siê na ostatnio odtajnio-
ne dokumenty w USA i na w³asne dochodzenie
prowadzone w Narodowym Archiwum na Uni-
wersytecie Maryland oraz w Archiwum Biblioteki
Kongresu USA. Nawet po tym, jak USA przyst¹-
pi³y do wojny i o planach nazistów sporo wie-
dziano, Prescott Bush pracowa³ dla firm i czerpa³
zyski ze wspó³pracy z niemieckimi koncernami,
które finansowa³y dojcie Hitlera do w³adzy -
napisa³a gazeta. Maj¹tek firm, dla których praco-
wa³ Prescott Bush, zosta³ przejêty przez w³adze
Stanów Zjednoczonych w 1942 r. po przyst¹pie-
niu USA do wojny z Japoni¹ i Niemcami.
PAP
Deficyt fiskalny USA i zagro¿enie kryzysem
Podczas gdy Bush i Kerry zwodz¹ wyborców
wiêkszymi lub mniejszymi zmianami systemu
opodatkowania, kosztami leków czy te¿ powiêk-
szaniem si³ zbrojnych o 40 tys. ¿o³nierzy, w rze-
czywistoci zbli¿a siê katastrofa skarbu USA.
Dyrektor The Urban Institute, polityki podatko-
wej Leonard Burman powiedzia³: Projekcje bu-
d¿etowe na d³u¿sz¹ metê s¹ przera¿aj¹ce. Opi-
suje to 12 wrzenia 2004 roku Carolyn Lochhead
na ³amach Chronicle Washington Bureau w ar-
tykule Przemówienia kampanii wyborczej ignoru-
j¹ zbli¿aj¹c¹ siê katastrofê w zad³u¿eniu USA. Po-
miniêto brak 72 bilionów dolarów.
Liczba 72 biliony dolarów wynika z astrono-
micznie wielkiego zad³u¿enia spowodowanego
brakiem odk³adania sk³adek i podatków na fundu-
sze socjalne (Medicare, Medicaid i Social Securi-
ty). Zad³u¿enie to spowoduje du¿y wzrost opo-
datkowania, zmniejszenie wiadczeñ dla emery-
tów, obni¿anie wydatków na wojnê z terrorem,
na budowê i utrzymanie dróg oraz ogólny spadek
stopy ¿yciowej klasy redniej, tak jak to siê dzi
dzieje w Argentynie.
Suma 72 bilionów dolarów d³ugu jest bliska war-
toci ca³ego maj¹tku USA i obywateli amerykañ-
skich na ca³ym wiecie. Wartoæ ta jest oceniana
na 80 bilionów dolarów, co opublikowa³ David Mal-
pass, g³ówny ekonomista firmy Bear, Stearns &
Co. w artykule Ich pieni¹dze, nasza si³a 5 sierp-
nia 2004 roku w Wall Street Journal.
Laurence Kotlikov, profesor ekonomii na Boston
University, ocenia, ¿e trzeba by natychmiast pod-
nieæ podatek dochodowy w USA o oko³o 80 pro-
cent. Nikt z polityków przy w³adzy lub kandydatów
w wyborach nie mówi o tym problemie, który sta-
je siê grony na wypadek nag³ego zmniejszenia
zagranicznych zakupów bonów skarbu USA. Do
tego zagro¿enia przyczynia siê bie¿¹cy deficyt bu-
d¿etowy - z powodu rosn¹cych wydatków na woj-
nê i jednoczesnego obni¿ania podatków przez
rz¹d Busha. Kotlikov uwa¿a, ¿e obywatele amery-
kañscy powinni sobie zdawaæ sprawê, i¿ te kolo-
salne d³ugi bêd¹ obci¹¿a³y ich dzieci i wnuki.
Bie¿¹cy d³ug pañstwowy USA wynosi³ 15 wrze-
nia 7,4 biliona dolarów, co stanowi oko³o 70 pro-
cent rocznego amerykañskiego dochodu narodo-
wego brutto (Gross Domestic Product), który jest
najwy¿szy ze wszystkich pañstw i wynosi dziesiêæ
bilionów dolarów. Kolejne miejsca po USA pod
wzglêdem rocznego dochodu (w bilionach dola-
rów) zajmuj¹: Chiny (6,0), Japonia (3,5), Indie (2,7),
Niemcy (2,2), Francja i W. Brytania (1,5), W³ochy
(1,4), Brazylia (1,34), Rosja (1,27), Singapur (1,06),
Korea P³d. (0,93), Kanada i Meksyk (0,92), Hiszpa-
nia (0,83), Indonezja (0,69), Australia (0,53), Turcja
(0,47), Iran (0,46), Holandia (0,43).
Wskanik si³y nabywczej Polski w stosunku do
PKB wynosi 0,43 biliona dolarów, podczas gdy
Czech - 0,16, Wêgier - 0,14, a Rumunii - 0,15 (we-
d³ug World Fact Book). W zestawieniu tym wi-
daæ, jakie s¹ proporcje si³y gospodarczej krajów
na wiecie. Sytuacja jest zmienna; czêsto powta-
rza siê niepokój w USA, ¿e bony skarbu amery-
kañskiego nie sprzedaj¹ siê wystarczaj¹co, ¿eby
pokryæ deficyt w handlu zagranicznym. Pisa³
o tym 26 lipca w Wall Street Journal Craig Kar-
min w artykule Cudzoziemcy zniechêcaj¹ siê do
kupowania bonów USA: spadek sprzeda¿y mo¿e
utrudniæ finansowanie deficytu.
Zakupy bonów skarbu USA przez Japoniê spa-
d³y z 25 miliardów dolarów miesiêcznie do 5 miliar-
dów w kwietniu 2004 r. Dzieje siê tak z rozmaitych
powodów. Na pewno bie¿¹cy deficyt bud¿etowy
USA, odzwierciedlaj¹cy koszty okupacji Iraku, ma
wp³yw na zakupy bonów skarbu USA przez Japo-
niê, Chiny i inne pañstwa. By³y minister skarbu Ro-
bert Rubin powiedzia³, ¿e na podstawie d³ugiego
dowiadczenia na gie³dzie uwa¿a, i¿ grozi kryzys
z powodu zad³u¿enia i trudnoci finansowych USA.
Pañstwa wysoko uprzemys³owione starzej¹ siê
z powodu bardzo niskiego przyrostu naturalnego,
a dziêki postêpom medycyny, ludzie d³u¿ej ¿yj¹
i d³u¿ej korzystaj¹ z opieki spo³ecznej, która jest
op³acana z podatków stale zmniejszaj¹cej siê licz-
by pracowników. Pisa³em o tym w artykule o pu-
stych ko³yskach. Pete Peterson napisa³ ksi¹¿kê
Jazda bez paliwa (Running on Empty), w której
twierdzi, ¿e powa¿ny kryzys finansowy grozi Ame-
ryce i wiatu w ci¹gu nastêpnych piêciu lat.
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
PYTAJ W KIOSKACH
o ostatni¹ czêæ w tej serii
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 41(213)
Rozmowa z ksiêdzem pra³atem Henrykiem Jankowskim
cd. ze str. 1
Z decyzji tej bardzo ucieszy³ siê ksi¹dz biskup
Edmund Nowicki, który od dawna zabiega³
o zwrot wi¹tyni. Jeszcze przed wojn¹, bêd¹c
w Wolnym Miecie Gdañsku, jako wikariusz go-
ci³ w tym kociele i szczególnie go zapamiêta³,
bo wi¹tynia skupia³a Polaków - i tak samo jak
dzisiaj by³a centrum polskoci.
Dlatego ksi¹dz biskup robi³ wszystko, aby
odzyskaæ koció³. Czujê siê zaszczycony, ¿e mia³
do mnie tak ogromne zaufanie, mianuj¹c mnie
proboszczem parafii w. Brygidy. Dlatego stara-
³em siê jak najszybciej odbudowaæ koció³. 10 lu-
tego 1971 roku ksi¹dz biskup Edmund Nowicki
zmar³ w szpitalu w Warszawie. Wówczas obieca-
³em, ¿e koció³ w. Brygidy odbudujê jak najszyb-
ciej, ¿eby cieszy³ siê nim nawet za bram¹ wiecz-
noci. I rzeczywicie, odbudowa³em wi¹tyniê
w ci¹gu dwóch lat. Wielkim sprzymierzeñcem
w tym dziele by³ ksi¹dz Prymas Stefan kardyna³
Wyszyñski, który równie¿ obdarzy³ mnie zaufa-
niem, udzielaj¹c bardzo pokanej pomocy. Dziê-
ki temu zaufaniu i udzielonemu mi wsparciu od-
czuwa³em, ¿e ksi¹dz kardyna³ Wyszyñski liczy na
to, i¿ koció³ ten kiedy zadecyduje o byæ albo
nie byæ. Zbieg okolicznoci sprawi³, ¿e koció³
w. Brygidy odzyska³em w krwawym momen-
cie roku 1970, gdy re¿im komunistyczny poka-
za³, na co go staæ, strzelaj¹c do robotników. 16
grudnia 1970 roku widzia³em, jak p³on¹³ Komitet
Wojewódzki PZPR. By³em te¿ wiadkiem, jak lu-
dzie padali zabici na ulicy. Widzia³em, jak pana
S³ojewskiego - mojego parafianina - przejecha³
czo³g. Potem by³em na jego pogrzebie. Obserwo-
wa³em te¿ wydarzenia, które rozgrywa³y siê pod
bram¹ stoczni, jak z bloku, w którym mieszkali
Rosjanie, strzelano w kierunku stoczni. Te wyda-
rzenia zadecydowa³y o moim osobistym stosun-
ku do komuny i ludzi aparatu. Dzi tamte wyda-
rzenia i pamiêæ o bohaterskich robotnikach jest
uczczona w pomniku Poleg³ych Stoczniowców,
w formie krzy¿y, które s¹ jednoczenie symbo-
lem mierci i symbolem zwyciêstwa. Mam nadzie-
jê, ¿e bêdzie to symbol tryumfu, a ofiara krwi
gdañskich stoczniowców nie pójdzie na marne.
- Jakie by³y najwiêksze trudnoci w czasie
odbudowy kocio³a?
- Trudnoci by³y ogromne. Po odzyskaniu gru-
zów rozpoczê³a siê walka o rodki i materia³y do
odbudowy. Dzia³aj¹c przez zaskoczenie, kilka
dni po wiêtach Bo¿ego Narodzenia w 1970 ro-
ku uda³em siê do premiera Jaroszewicza, aby
uzyskaæ pozwolenie na zakup materia³ów bu-
dowlanych, koniecznych do rekonstrukcji da-
chu. To pozwolenie otrzyma³em, ale ju¿ w tym
czasie próbowano prowokacji, przysy³aj¹c np.
transport z piaskiem albo z blach¹ miedzian¹.
Oczywicie nie kupowa³em tego, bo czu³em, ¿e
nie têdy droga. Gdybym kupi³ od z³odziei mate-
ria³y budowlane, to by³by koniec kocio³a w.
Brygidy. Pomimo to strop i ciany kocio³a odbu-
dowa³em bardzo szybko, bo zaledwie w ci¹gu
dwóch lat. Dalsza odbudowa przebiega³a eta-
pami, ale ju¿ na obchody szeæsetlecia istnienia
parafii moglimy zaprosiæ Prymasa Polski ksiê-
dza kardyna³a Stefana Wyszyñskiego i przed-
stawicieli Episkopatu Polski.
Wród robotników
- Koció³ wiêtej Brygidy od pocz¹tku by³
kocio³em stoczniowym. Czy to mia³o wp³yw
na podjêcie przez Ksiêdza Pra³ata pracy
duszpasterskiej w rodowisku robotniczym?
- Swoj¹ dzia³alnoæ duszpastersk¹ wród ro-
botników rozpocz¹³em, bêd¹c jeszcze wikariu-
szem w parafii pod wezwaniem wiêtej Barbary.
W blokach le¿¹cych na terenie tej parafii mie-
szkali przewa¿nie robotnicy ze Stoczni Remonto-
wej. Od tego momentu rozpoczê³a siê moja dzia-
³alnoæ duszpasterska w rodowisku robotni-
czym. Kazania i organizowane spotkania pomo-
g³y w zdobyciu zaufania tych ludzi. Dziêki temu
w 1970 roku znalaz³em siê w kociele stocznio-
wym, jakim by³ koció³ w. Brygidy. Stara³em siê
wiêc pod ka¿dym wzglêdem kontynuowaæ i pro-
wadziæ to robotnicze dzie³o, które sta³o siê ka-
mieniem wêgielnym pod duszpasterstwo ludzi
pracy i ich rodzin. Skupia³o ono g³ównie robotni-
ków ze Stoczni Remontowej i Stoczni Gdañskiej,
a szczególnie - mocno zaanga¿owanych - robot-
ników Stoczni Pó³nocnej, buduj¹cej g³ównie stat-
ki dla wojska. Ta praca da³a efekt w roku 1980,
gdy trzeba by³o pracowaæ z ludmi, którzy sobie
ufali, trzymali siê razem i walczyli solidarnie.
Po wydarzeniach roku 1980 tê pracê kontynu-
owa³em, tak¿e po wprowadzeniu stanu wojenne-
go i po nim. Ju¿ w 1982 roku wraz z ks. Jerzym
Popie³uszk¹ - duszpasterzem warszawskim,
oraz ks. Kazimierzem Jancarzem - duszpaste-
rzem z Nowej Huty, zorganizowalimy pierwsz¹
pielgrzymkê robotników na Jasn¹ Górê. Jako
proboszczowi by³o mi ³atwiej ni¿ tym dwóm wi-
karym i dlatego od pocz¹tku wzi¹³em na siebie
trud organizacyjny tych pielgrzymek, które
póniej przerodzi³y siê w Pielgrzymkê wiata
Pracy. Dzi wiem, ¿e te pielgrzymki pozwoli³y
przetrwaæ Solidarnoci i by³y wspania³¹ okazj¹
do spotkañ robotników i dzia³aczy z ca³ej Polski.
To by³a prawdziwa solidarnoæ.
- Dzi jednak coraz czêciej mówi siê o bra-
ku solidarnoci miêdzyludzkiej i zaniku wiêzi
spo³ecznych.
- S¹ tendencje odchodzenia od solidarnoci
miêdzyludzkiej, która jest bardzo wa¿na w ¿yciu
katolika. Nie mo¿na jednak daæ wrogom saty-
sfakcji, ¿e dokonali zniszczenia tak wa¿nego
dzie³a. Solidarnoæ jest przede wszystkim zwi¹-
zana z ¿yciem katolickim i tym samym polskim -
jeli bêdzie silna wiara, to bêdzie i silna solidar-
noæ miêdzyludzka, polegaj¹ca na wzajemnej
pomocy, bêdzie silne poczucie jednoci naro-
dowej. Dzi nie brakuje ludzi nikczemnych,
którzy tym ideom zaprzeczaj¹, wyznaj¹c solidar-
noæ jedynie w formie znaczka przydatnego do
robienia kariery ¿yciowej. Mam ogromne preten-
sje do tych wszystkich, którzy wykorzystali struk-
tury Solidarnoci, a potem zasiedli w parla-
mencie, zapominaj¹c o robotnikach nie tylko
Gdañska, ale ca³ego kraju. W moich oczach nie-
którzy z tych dzia³aczy solidarnociowych s¹
zdrajcami. Mam nawet w¹tpliwoci, czy s¹ Pola-
kami. Walczê o to, abymy wrócili do prawdziwej
solidarnoci. Zobaczmy, jaki rok 1980 by³ wspa-
nia³y - bo jeden drugiemu pomaga³. Potem przy-
szed³ stan wojenny... Tysi¹ce ton darów przyje¿-
d¿a³o dla potrzebuj¹cych w ca³ej Polsce. To by³
wyraz solidarnoci miêdzyludzkiej, miêdzynaro-
dowej. Stara³em siê pomagaæ pod wzglêdem
materialnym i duchowym, aby ludziom potrzebu-
j¹cym nie brakowa³o niczego. I to by³a prawdzi-
wa solidarnoæ. Dziêki temu bylimy silni.
Z pomoc¹ potrzebuj¹cym
- W stanie wojennym parafia w. Brygidy
by³a swego rodzaju centrum charytatywnym.
Nie by³o chyba w Gdañsku ¿adnego wiênia
politycznego, który nie uzyska³ st¹d pomocy.
- Do parafii wiêtej Brygidy przybywa³y tysi¹-
ce ton darów, które rozdawalimy potrzebuj¹-
cym. Ka¿dy, kto potrzebowa³ pomocy, otrzymy-
wa³ j¹. Ponad 1250 rodzin otrzymywa³o ode
mnie regularn¹ pomoc - dzi wielu ju¿ o tym za-
pomnia³o.
Zdobyte wówczas dowiadczenie i kontakty
u³atwiaj¹ mi dzisiaj pracê, choæ wtedy organiza-
cja funduszy, obiadów i wszelkiej pomocy prze-
biega³a zupe³nie inaczej. W czasach komuni-
stycznych by³ zakaz prowadzenia dzia³alnoci
charytatywnej, bo w³adza obawia³a siê, ¿e jest to
forma dzia³alnoci politycznej. Wiêc musielimy
to robiæ z ukrycia, a dzisiaj mo¿emy dzia³aæ ofi-
cjalnie.
Obecnie dotujemy obiady dla uczniów, i to nie
tylko dla jednej grupy dzieci, ale dla wszystkich
uczniów ze szko³y. Pomagamy te¿ w zakupie
podrêczników i przyborów szkolnych. Nigdy nie
szczêdzi³em pieniêdzy na pomoc.
W tym miejscu warto powiedzieæ kilka s³ów
prawdy. Nie jestem ¿adnym biznesmenem czy
bogaczem. Nie mam ¿adnej firmy ani maj¹tku.
Jestem w stanie rozdawaæ tylko to, co dostanê.
Obraz tworzony w mediach sprawi³, ¿e ludzie
nie chc¹ w³¹czaæ siê w pos³ugê wobec blinich,
bo po co dawaæ, skoro on ma. A to nieprawda!
Mam tylko to, co dostanê! Jest na szczêcie je-
szcze garstka ludzi, którzy wiedz¹, co robiê i jak
wygl¹da prawda. Na ich pomoc zawsze mogê li-
czyæ. Wyje¿d¿am za granicê, staram siê zdoby-
waæ ró¿ne rzeczy, a to s³odycze, a to ubrania
z likwidowanych firm, a to lekarstwa, a to inn¹
pomoc.
Dzisiaj jest straszna bieda, ale nawo³ujê do
solidarnoci miêdzyludzkiej, do dzia³alnoci cha-
rytatywnej, wzajemnej pomocy. Dziêki pomocy
Polonii amerykañskiej, dziêki panu Edwardowi
Moskalowi otrzymujê lekarstwa wartoci kilku
milionów dolarów, które w ca³oci trafiaj¹ do
szpitali.
- Ju¿ w stanie wojennym dziêki Ksiêdzu
Pra³atowi chore dzieci mog³y otrzymaæ ko-
nieczn¹ pomoc medyczn¹ za granic¹. Dzisiaj
tak¹ pomoc otrzymuj¹ tak¿e szpitale.
- Staram siê pomagaæ szpitalom, bo tam s¹ lu-
dzie, którzy potrzebuj¹ pomocy. Przekazujê szpi-
talom ró¿nego rodzaju sprzêt medyczny i leki.
Równie¿ Akademii Medycznej w Gdañsku prze-
kaza³em bardzo du¿o sprzêtu, pocz¹wszy od fo-
teli dentystycznych, a skoñczywszy na aparatach
rentgenowskich. Od lat sprowadzam te¿ leki,
które otrzymujê z Niemiec, gdzie pomaga nam
pani doktor Ma³ecka, która pochodzi z Gdañska,
a mieszka w Hamburgu. Dziêki niej sprowadza-
my nie tylko leki, ale tak¿e sprzêt medyczny dla
tutejszych szpitali. Jest tak zaanga¿owana, ¿e
stara siê pomóc równie¿ w za³atwianiu operacji
dla chorych dzieci. Leki, wartoci milionów dola-
rów, ze Stanów Zjednoczonych od Kongresu Po-
lonii Amerykañskiej kierujê nie tylko do szpitali
Wybrze¿a, ale tak¿e na po³udnie Polski.
- Ostatnio utworzona przez Ksiêdza Pra³ata
Fundacja Szpital Kliniczny pw. Najwiêtszej
Maryi Panny odkupi³a od Akademii Medycznej
szpital, który przewidziany by³ do likwidacji.
- Jeszcze nie odkupi³a! Chcemy ten szpital
uratowaæ, aby dzia³a³ i s³u¿y³ spo³eczeñstwu
Gdañska. Ma to byæ klinika prywatna, ale bê-
dziemy badali ka¿dego, kto potrzebuje pomocy,
czy to laboratoryjnej, czy innej. Bêdziemy rów-
nie¿ pomagali pod wzglêdem lekarstw i pomoc
ta oczywicie bêdzie gratis.
Pomoc nasz¹ otrzyma³y tak¿e gdañskie ¿³ob-
ki i domy dziecka, czy to w formie remontów,
czy sprzêtu i wyposa¿enia.
Orêdownik polskoci
- Czym zajmuje siê utworzona przez Ksiêdza
Pra³ata Fundacja Fundusz Obrony Narodowej?
- W tej chwili staramy siê uratowaæ szpital woj-
skowy na Helu, któremu grozi likwidacja ze
wzglêdu na brak rodków na remont. Fundacja
prowadzi dzia³alnoæ na rzecz wspierania szpita-
li wojskowych. Zawsze wspiera³em szpital Mary-
narki Wojennej i inne szpitale wojskowe.
- Nie szczêdzi³ Ksi¹dz tak¿e wysi³ków na
rzecz wspierania owiaty i nauki. Jakiego ro-
dzaju by³a to pomoc?
- Stara³em siê pomagaæ poprzez zakup sprzê-
tów do szkó³ czy wysy³anie m³odzie¿y uzdolnio-
nej na stypendia zagraniczne. Wspó³pracujê
z Goethe Institut, gdzie wysy³am m³odzie¿. Dzi-
siaj nawet to przeszkadza wrogom, którzy
w kampanii oszczerstw wykorzystuj¹ fakt, i¿ za-
wozi³em m³odzie¿ na kursy jêzykowe, i wymyla-
j¹ niestworzone historie.
Przez wiele lat wspiera³em Muzyczn¹ Szko³ê
Wojskow¹, której od dawna grozi³a likwidacja, co
sta³o siê w tym roku. By³a ona szczególnie bliska
mojemu sercu, dlatego przez wiele lat walczy³em
o jej utrzymanie. Wyposa¿a³em uczniów w in-
strumenty, stara³em siê o to, aby by³ stabilny na-
bór, organizowa³em koncerty, anga¿owa³em
szko³ê do uwietniania ró¿nych uroczystoci. In-
terweniowa³em u w³adz owiatowych, aby utrzy-
maæ placówkê, bo muzyka wojskowa jest funda-
mentem podtrzymywania patriotyzmu. Dzi tê
szko³ê zlikwidowano, ale s¹ jeszcze ch³opcy -
oko³o 20 - którzy bêd¹ dalej siê kszta³ciæ, korzy-
staj¹c z wiedzy pedagogów Akademii Muzycz-
nej, na ich zaproszenie.
Je¿eli chodzi o edukacjê, wspiera³em wiele
szkó³. Staralimy siê kszta³ciæ m³odzie¿ jeszcze
w stanie wojennym, a nasi wychowankowie pra-
cuj¹ dzisiaj w administracji pañstwowej, nawet
na szczeblu ministerialnym. Nie tylko przy para-
fii wiêtej Brygidy tworzylimy struktury eduka-
cyjne, ale tak¿e w Sopocie i w Starogardzie
Gdañskim. Gdañska Fundacja Owiatowa,
której przewodzê, prowadzi szko³y podstawo-
we, gimnazja i licea. Powinnimy budowaæ struk-
tury owiatowe, które bêd¹ kszta³towa³y m³o-
dzie¿ pod wzglêdem religijnym, moralnym i pa-
triotycznym. Powinnimy budziæ w m³odzie¿y
odpowiedzialnoæ za Naród i za Ojczyznê. Dzi-
siaj uczy siê czego odwrotnego i nie mogê siê
z tym pogodziæ.
Razem z wojskiem
- Mówilimy wczeniej o zaanga¿owaniu
Ksiêdza Pra³ata w duszpasterstwo ludzi pra-
cy, ale trudno nie wspomnieæ o ogromnym
wk³adzie Ksiêdza w rozwój duszpasterstwa
s³u¿b mundurowych.
- W 1990 r. wprowadzi³em wojsko do Kocio³a.
Powsta³o duszpasterstwo wojskowe, cieszy³em
siê, ¿e nareszcie kapelani razem z wojskiem bêd¹
w Kociele. Cieszy³em siê, ¿e jest biskup polowy
genera³ S³awoj Leszek G³ód. A jeszcze wczeniej,
17 grudnia 1989 r., dziêki wspó³pracy z odwa¿ny-
mi milicjantami wprowadzi³em do Kocio³a milicjê.
Spo³eczeñstwo Gdañska przyjê³o ten gest z wiel-
kim entuzjazmem. Tak samo jeli chodzi o s³u¿by
wiêzienne i o s³u¿by stra¿y miejskiej - pomaga³em
w tworzeniu duszpasterstwa tych s³u¿b. Zabiega-
³em te¿ o to, aby powsta³y kaplice dla tych dusz-
pasterstw. Pierwsz¹ kaplic¹ s³u¿b mundurowych
by³a kaplica policyjna, która istnieje do dzi. Na-
stêpne kaplice to kaplice wiêzienne, kaplica woj-
skowa w Mor¹gu przy parafii w. Brygidy czy ¿an-
darmerii w Miñsku Mazowieckim b¹d w szpitalu
wojskowym w Wa³czu. Pomaga³em te¿ w przy-
wróceniu kocio³a garnizonowego na Oksywiu,
w którym przez d³ugie lata by³ magazyn, a teraz
s³u¿y duszpasterstwu wojskowemu.
- Z inicjatywy Ksiêdza Pra³ata komendant
wojewódzki policji w Gdañsku przeprosi³ spo-
³eczeñstwo za postawê tej formacji w stanie
wojennym. Jak do tego dosz³o?
- Na pierwszym nabo¿eñstwie policyjnym pan
komendant Stefan Bachorski przeprosi³ spo³e-
czeñstwo Gdañska za represje milicji i ówcze-
snego ZOMO - bo przecie¿ ich dzia³alnoæ pole-
ga³a g³ównie na biciu, kopaniu i znêcaniu siê
nad ludmi, a w szczególnoci nad m³odzie¿¹,
zamykaniu ich i maltretowaniu w wiêzieniach.
Przeprosiny pu³kownika Bachorskiego zosta³y
przyjête z wielkim aplauzem przez spo³eczeñ-
stwo. Poprosi³em wówczas o aprobatê dla mun-
duru policyjnego, który nie hañbi cz³owieka, ale
jest symbolem s³u¿by. Powinnimy szanowaæ
mundur ze wzglêdu na obecnoæ na nim god³a
polskiego.
Tutaj muszê wspomnieæ o grupie m³odych mi-
licjantów z Andrzejem Kaszubowskim na czele,
którzy doprowadzili do tego historycznego wy-
darzenia. Potem w podobny sposób wprowa-
dzone zosta³o wojsko do Kocio³a.
- Szczególnie bliska Ksiêdzu Pra³atowi jest
Fundacja Or³a Bia³ego, której powo³anie ³¹czy
siê ze s³u¿bami mundurowymi. Jak dosz³o do
jej utworzenia?
- Celem Funduszu Or³a Bia³ego jest krzewie-
nie patriotyzmu poprzez symbole narodowe. Po
1 stycznia 1990 r. mówiono, ¿e nie ma pieniêdzy
na zmianê symboli narodowych. Takie g³osy p³y-
nê³y z Belwederu, gdzie zasiada³ prezydent Ja-
ruzelski. W szczególnoci dotyczy³o to s³u¿b
mundurowych. Utworzy³em wtedy Fundusz Or³a
Bia³ego. Powiedzia³em genera³owi Jaruzelskie-
mu, ¿e wydrukujê nowe god³a z Or³em Bia³ym
w koronie. Zamówi³em te¿ wiele gobelinów wy-
konanych przez zak³ady w £odzi na potrzeby
ró¿nych instytucji pañstwowych. Jest na nich
nadruk Fundacja Or³a Bia³ego Kocio³a wiêtej
Brygidy. Mo¿na je zauwa¿yæ w licznych garnizo-
nach wojskowych i w policji. Wyda³em ponad
dwiecie tysiêcy wizerunków Or³a Bia³ego, dziê-
ki temu moglimy bardzo szybko zainstalowaæ
nowe god³o w szko³ach, urzêdach, ambasa-
dach, ministerstwach i wielu innych instytucjach.
Pomaga³em te¿ szko³om, policji, wojsku i ko-
cio³om, ofiaruj¹c im bardzo du¿o sztandarów.
- Na stronie internetowej kibiców klubu pi³kar-
skiego Lechia Gdañsk mo¿na znaleæ szcze-
gólnie du¿o s³ów uznania dla Ksiêdza Pra³ata.
Jakie zwi¹zki ³¹cz¹ Ksiêdza z tym klubem?
- Wiele razy fundowa³em i powiêca³em tabli-
ce upamiêtniaj¹ce dawnych, czêsto ju¿ nie¿yj¹-
cych zawodników tego klubu, które znajduj¹ siê
w posadzce przejcia na stadion. Ten zwi¹zek
trwa ju¿ od wielu lat. Przed mistrzostwami wia-
ta w Barcelonie by³em te¿ kapelanem kadry
PO PRZECZYT
Nr 41(213)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
olimpijskiej w pi³ce no¿nej i uczestniczy³em
w rozgrywanych przez ni¹ meczach miêdzyna-
rodowych. Uda³em siê z pi³karzami kadry do
Rzymu, do Ojca wiêtego.
Walka z Kocio³em trwa
- Pomimo tak wielu zas³ug dzi jest Ksi¹dz
Pra³at ofiar¹ niczym nieuzasadnionych ata-
ków. Metody i cele walki z Kocio³em s¹ te
same od lat. Nie zmienili siê nawet ludzie,
którzy prowadz¹ tê walkê, bo prokurator Ry-
szard Paszkiewicz, który próbuje zmontowaæ
ledztwo przeciwko Ksiêdzu, jest synem pu³-
kownika SB - szefa gdañskiej bezpieki z lat
osiemdziesi¹tych. Czy skutki tych dzia³añ
równie¿ s¹ takie same?
- Wtedy wiedzielimy, ¿e mamy jednego wro-
ga przed sob¹. Dzisiaj nie wiadomo, kto jest
wrogiem. Ludzie s¹ zastraszeni przede wszyst-
kim utrat¹ pracy i dlatego wiele przemilczaj¹,
aby niczym nie podpaæ i utrzymaæ siê na stano-
wisku. A w³acicielami zak³adów pracy s¹ prze-
wa¿nie ludzie zwi¹zani z SLD albo z obcym ka-
pita³em. Wiêc walka rozgrywa siê inaczej ni¿
w minionym okresie komunistycznym. Wtedy
Naród by³ zwarty, solidarny, ³atwiej by³o prze-
prowadziæ strajk czy inny protest. Dzisiaj jest to
trudniejsze, bo ka¿dy siê ogl¹da na to, kto za
kim stoi i kto dyktuje. Dlatego nale¿y wypraco-
waæ nowy sposób walki z w³adz¹, która pozornie
jest demokratyczna, faktycznie za libertyñska,
a przez to obca naszemu spo³eczeñstwu i tak
naprawdê stanowi takie samo zagro¿enie jak
dawna komuna. Tak samo zniewala cz³owieka.
W mediach i w strukturach w³adzy, która jest
nastawiona na wychowanie spo³eczeñstwa kon-
sumpcyjnego, jest wiele wrogoci do Kocio³a,
a w szczególnoci do tych kap³anów, którzy ma-
j¹ odwagê przeciwstawiæ siê lansowanemu mo-
delowi wieckoci i odrzucenia Kocio³a i religii.
£atwiej manipulowaæ cz³owiekiem, gdy nie widzi
innego celu w ¿yciu poza gromadzeniem dóbr
materialnych.
Dlatego wrogowie staraj¹ siê zohydziæ Ko-
ció³ w oczach spo³eczeñstwa: a to poprzez opi-
sywanie wymylonych bogactw, a to poprzez
wymylanie afer obyczajowych. Czêæ ludzi my-
l¹cych zauwa¿y manipulacjê, ale czêæ da siê
zwieæ. Nieraz s³ysza³em zdanie, ¿e skoro
wszystkie gazety pisz¹, to musi co w tym
byæ.... Najlepszym tego przyk³adem by³o cho-
cia¿by opisywanie rzekomego maybacha ojca
Tadeusza Rydzyka czy te¿ przedstawianie
w g³ównych wiadomociach TVN rzekomego ja-
guara ksiêdza Jankowskiego. I jedno, i drugie
jest po prostu bzdur¹! Ale ju¿ pokazano,
omówiono i wydano wyrok. Ma³o tego, znaleli
siê nawet wród niby-m¹drych kap³anów tacy,
którzy ten fakt komentowali i wyra¿ali swoje
wiête oburzenie! Tak samo te wszystkie arty-
ku³y, w których opisuje siê rzekome libacje, sza-
stanie pieniêdzmi czy te¿ inne ekscesy, s¹ po
prostu jedn¹ wielk¹ bzdur¹! Ale stosuje siê tu
star¹ zasadê Goebbelsa: k³am, k³am 1000 razy,
a w koñcu co z tego zostanie.
Innym przyk³adem walki z Kocio³em jest wal-
ka z religi¹ w szko³ach, walka z krzy¿em prowa-
dzona przez nowe ZSMP czy te¿ epatowanie
spo³eczeñstwa informacjami, ¿e ksiê¿a nie p³a-
c¹ sk³adek i podatków, co równie¿ jest bzdur¹!
Walka jest prowadzona nie wprost, a poprzez ni-
szczenie autorytetu i podwa¿anie zaufania spo-
³eczeñstwa do kap³anów.
- Koñcz¹c nasz¹ rozmowê, warto przypo-
mnieæ, ¿e w 1983 r. Prokuratura Wojewódzka
w Gdañsku wszczê³a przeciwko Ksiêdzu Pra-
³atowi postêpowanie karne pod zarzutem
nadu¿ycia wolnoci sumienia i wyznania, roz-
powszechniaj¹c treci mog¹ce wyrz¹dziæ po-
wa¿n¹ szkodê interesom Polskiej Rzeczpo-
spolitej Ludowej.... W obronie Ksiêdza stan¹³
wtedy ksi¹dz biskup Lech Kaczmarek. W li-
cie do prokuratora wojewódzkiego pisa³:
...w pierwszych, najtrudniejszych dniach obo-
wi¹zywania stanu wojennego, w dniach prze-
pojonych rozpacz¹ i nienawici¹, jego posta-
wa, konsekwentne g³oszenie chrzecijañskich
zasad mi³oci bliniego, pojednania i przeba-
czenia, a przede wszystkim stanowcze prze-
ciwstawienie pos³ugiwaniu siê gwa³tem, w du-
¿ej mierze zawa¿y³y na tym, ¿e na Wybrze¿u
nie pola³a siê krew. Warto i dzi pamiêtaæ
o tych s³owach. Bóg zap³aæ za rozmowê.
Anna Ko³akowska
XII WIATOWE FORUM MEDIÓW POLONIJNYCH
³eczno-politycz-
ny Najjaniejszej
Rzeczypospolitej ju¿
trudno sobie wyobraziæ
bez tej corocznej im-
prezy: wszechwiato-
wego zjazdu w Tarno-
wie najs³awniejszych
dziennikarzy polskich
z ca³ego globu ziemskiego. Jego znaczenie mo¿e
byæ porównywalne z wielkim forum ekonomicznym
w Krynicy, równie¿ odbywaj¹cym siê co roku we
wrzeniu. Zwa¿ywszy, ¿e prasa jest uwa¿ana za
tzw. czwart¹ w³adzê (faktycznie w wielu przypad-
kach jest w³adz¹ pierwsz¹, gdy¿ w krêgu kultury
europejskiej to dziennikarz mo¿e zdemaskowaæ
i pogr¹¿yæ prezydenta, ale nie prezydent dziennika-
rza!), jej rola w kszta³towaniu postaw moralnych
i politycznych jest z niczym nieporównywalna, inte-
gracja i konsolidacja polskich piór na wszystkich
kontynentach stanowi bowiem warunek
sine qua
non
, jeli chodzi o bronienie interesów Pañstwa
i Narodu Polskiego w skali globalnej.
Od pocz¹tku inicjatorem i duchem poruszaj¹-
cym wiatowych forów mediów polonijnych jest
wybitny intelektualista i dzia³acz spo³eczny z Tar-
nowa Stanis³aw Lis, dyrektor stowarzyszenia Ma-
³opolskie Forum Wspó³pracy z Poloni¹, zas³u¿ony
nauczyciel akademicki, autor szeregu fundamen-
talnych dzie³ naukowych w zakresie teorii informa-
cji i organizacji.
Jak ka¿dego roku (od 1993), tak i tym razem
dziennikarze polonijni w liczbie kilkuset zjechali
najpierw do Tarnowa, gdzie odby³o siê posiedze-
nie inauguracyjne oraz zapoznanie siê ze szcze-
gó³owym planem pobytu. 7 wrzenia w Sali Kon-
ferencyjnej Ma³opolskiego Urzêdu Wojewódzkie-
go wicemarsza³ek Sejmu Rzeczpospolitej pani
Jolanta Danielak oficjalnie zainaugurowa³a Forum
wyst¹pieniem programowym na temat
Polityka
pañstwa polskiego wobec polskiej diaspory
w wiecie
, które zosta³o przez dziennikarzy wys³u-
chane uwa¿nie i ¿yczliwie, tym bardziej, ¿e pani
wicemarsza³ek jest dam¹ - jak to siê ongi mawia-
³o - równie cnotliw¹ co ponêtn¹, której to ostat-
niej okolicznoci po prostu nie sposób by³o prze-
oczyæ.
8 wrzenia braæ dziennikarska wyruszy³a
w podró¿ PKP przez ca³y kraj, a¿ na Polskie Po-
morze. Po dziesiêciu godzinach podró¿y i zakwa-
terowaniu w eleganckim hotelu Gdynia w mie-
cie o tej¿e nazwie rozpocz¹³ siê morderczy ma-
raton: dzieñ pracy trwa³ od szóstej rano do 23
wieczór z krótkimi przerwami na parê posi³ków.
I w tym by³a chyba pewna przesada, zabrak³o
bowiem czasu na to, by na bie¿¹co porz¹dkowaæ
i rzucaæ na papier refleksje, wra¿enia, spostrze-
¿enia, obserwacje. Co mniej wytrzymali za
dziennikarze zeszli z dystansu ju¿ na pó³metku
i zrezygnowali z wycigu w tak zabójczym tem-
pie. Ci mocniejsi za wytrwali. I nie bez po¿ytku
dla siebie. W spotkaniach bowiem i dyskusjach
panelowych z w³adzami Gdañska, Sopotu, Gdy-
ni, Województwa Pomorskiego, z rektorem i pro-
fesorami Uniwersytetu Gdañskiego, z biznesme-
nami i pisarzami (m.in. ze znakomitym intelektu-
alist¹ i niezrównanym erudyt¹ Zbigniewem wiê-
chem, magistrem, który tuzin doktorów habilito-
wanych zatkn¹³by za pas) omówiono szczerze
i bez owijania w bawe³nê szereg problemów i te-
matów nadzwyczaj aktualnych w obecnej sytua-
cji politycznej.
Zastanawiano siê nad tym, jaka przysz³oæ
oczekuje poszerzon¹ Uniê Europejsk¹ i Polskê
w jej sk³adzie. Gdy siê zawiera ma³¿eñstwo,
wszyscy - a szczególnie pañstwo m³odzi - pe³ni
s¹ optymizmu, entuzjazmu i pewnoci co do naj-
piêkniejszych perspektyw tego zwi¹zku. Czêsto
jednak ju¿ po trzech dniach zaczyna siê koszmar,
który w najlepszym razie koñczy siê rych³ym roz-
wodem, w najgorszym - trwa przez kilka dziesiê-
cioleci, a¿ do gorzkiego koñca osób zaintereso-
wanych. Do wyj¹tków nale¿¹ ma³¿eñstwa na-
prawdê szczêliwe. W wiêkszoci za przypad-
ków idzie siê raz w górê, raz w dó³, zawiera nie-
zbyt czyste kompromisy, sk³ada siê i ³amie przy-
siêgi, krótko mówi¹c, mniej lub bardziej cierpliwie
dwiga jarzmo losu, kieruj¹c siê raczej poczu-
ciem obowi¹zku ni¿ weselnymi mrzonkami o stu-
letniej sielance.
K
rajobraz spo-
W zwi¹zkach politycznych równie¿ nie bywa
idylli, a co bêdzie w przysz³oci, mo¿e pokazaæ
tylko sama przysz³oæ
Mówiono te¿ o plagach biurokratyzmu i nepo-
tyzmu, alkoholizmu i z³odziejstwa, korupcji i bra-
ku kompetencji, tak dotkliwie daj¹cych siê we
znaki obywatelom Polski. Przera¿a np. fakt, ¿e
wed³ug najnowszych oficjalnych statystyk Unii
Europejskiej, w Polsce rejestruje siê stokrotnie (!)
mniej wynalazków technicznych i odkryæ nauko-
wych ni¿ rednia europejska. Jestemy pod tym
wzglêdem ostatni w Europie! Na Polskê przypada
oko³o 9 proc. ludnoci Europy, ale tylko 1/1000
czêæ rejestrowanych rocznie wynalazków. Jak
zakomunikowa³a Telewizja Polska 23 maja 2004
roku, nasi s¹siedzi Czesi i Wêgrzy (czterokrotnie
mniej liczni) dokonuj¹ co roku 100 razy wiêcej
wynalazków ni¿ Polacy. Jako jedyny naród euro-
pejski o takiej liczebnoci nie mamy ¿adnego No-
bla w dziedzinie nauki (Wêgrzy maj¹ ich osiem!).
Czy¿by wiêc sprawdza³y siê pe³ne rozgoryczenia
s³owa Michnika, ¿e Polacy to nie naród, a stado
baranów? Okazuje siê jednak, ¿e tak nie jest.
Np. miêdzynarodowe matury w wykonaniu m³o-
dzie¿y polskiej nale¿¹ od lat do najlepszych
w skali wiatowej. Dlaczego wiêc tysi¹ce najwspa-
nialszej i najzdolniejszej m³odzie¿y i setki uczo-
nych nie znajduj¹ dla siebie miejsca w ojczynie
i przenosz¹ siê hen gdzie w ziemiê w³osk¹?
Ongi gna³a ich tam przemoc zaborców, dzi -
g³upota i niekompetencja w³adz, zawiæ otocze-
nia, brak dobrego klimatu dla tych, którzy repre-
zentuj¹ wysoki poziom intelektu, wreszcie nielo-
giczny, spetryfikowany system przepisów biuro-
kratycznych, który nie tylko spowalnia, ale wrêcz
uniemo¿liwia proces badawczy i publikowanie
dzie³ naukowych. Uciekaj¹ wiêc z Polski wszyscy
co zdolniejsi ludzie, zarówno m³odzi, jak i starsi,
a w kraju coraz bardziej tê¿eje parali¿uj¹c wszel-
k¹ ¿yw¹ myl i szlachetne uczucie beton urzêdni-
czy, tabuny p³ytkich ekspertów i wybitnych
specjalistów, którzy dozgonnie zroli siê ze swy-
mi kierowniczymi fotelami, a odchodz¹c na cmen-
tarz, sadowi¹ na nich swych równie nêdznych sy-
nów i wnuków. Tragizm po³o¿enia pog³êbia te¿
okolicznoæ, ¿e Polsk¹ nadal w³adaj¹ wychowani
przez Sowietów tutejsi bolszewicy, nie maj¹cy zie-
lonego pojêcia o tym, jak¹ wartoæ ma i jak¹ rolê
w ¿yciu narodów i ich rozwoju odgrywa nauka
i kultura. To w Polsce w³anie najmniej procento-
wo w ca³ej Europie (!) wydaje siê z bud¿etu rod-
ków na badania naukowe, na wy¿sze uczelnie,
na muzealnictwo, a nawet na szko³y rednie
i podstawowe. W okresie tzw. transformacji ustro-
jowej, stanowi¹cej przemeblowanie w piekle, za-
mkniêto kilka tysiêcy szkó³, a na kolejne te¿ szy-
kuje siê stryczek. Prostacka mafia nomenklaturo-
wa niszczy nasz kraj i powoli przekszta³ca go
w pustyniê kulturow¹, na której ludzie ju¿ nie s¹
w stanie rozumieæ autentycznych wartoci ducho-
wych, a na ca³¹ kulturê sk³adaj¹ siê klinicznie
g³upie audycje telewizyjno-radiowe oraz bezsen-
sowne wêdrówki w naje¿onym wieloma przeja-
wami neobarbaryzmu Internecie. Postkomunici
wyasygnowali na rok 2005 0,3 proc. bud¿etu na
cele naukowe (w bajecznie bogatej dziêki rozwo-
jowi nauki i technologii Japonii ten wskanik wa-
ha siê od 8 do 16 procent!). Skutek jest ³atwy do
przewidzenia - dalsza intelektualna pauperyzacja
kraju, postêpuj¹ce zacofanie i marazm cywiliza-
cyjny ludnoci.
Nie mo¿e nie budziæ trwogi tak¿e niski poziom
etyczny wielu grup ludnoci, relikt, ¿e tak powiem,
ubieg³ej epoki.
W okresie socjalizmu istnia³ szeroko rozga³ê-
ziony system donosicielstwa. Jak poda³o Radio
Swoboda 20 maja 2004 roku, w NRD by³ jeden
donosiciel na 180 mieszkañców, w ZSRR jeden
na 600, w PRL jeden na 1500. Nasze upodlenie
wiêc by³o jakby mniejsze, ale wiele z niego pozo-
sta³o dotychczas.
Sytuacja jest wiêc przera¿aj¹ca, ale nie bezna-
dziejna, byæ mo¿e w³anie udzia³ Polski w ¿yciu
ogólnoeuropejskim zmieni nasze politowania
godne stereotypy mylenia i dzia³ania, a my sta-
niemy siê powoli Europejczykami nie tylko pod
wzglêdem geograficznym, ale te¿ psychologicz-
nym, mentalnym, behawioralnym. Droga ku te-
mu nie bêdzie jednak ani ³atwa, ani krótka - tym
bardziej musz¹ zewrzeæ szeregi i wspólnie praco-
waæ ci, którym le¿y na sercu przysz³oæ Ojczyzny
i jej dobro Najwiêcej trzeba zmieniæ jednak
w mentalnoci samych Polaków. W Polsce bo-
wiem nikt nie jest tak niemile widziany jak ten, co
mi³uje i szanuje Polskê. Ta kundla, prowincjonal-
na, zakompleksiona psychika musi byæ zmienio-
na na bardziej godn¹ i nowoczesn¹.
* * *
11 wrzenia uczestnicy Forum spotkali siê na te-
renie Stoczni Gdañskiej z legendarnym przywód-
c¹ Solidarnoci i by³ym prezydentem RP Lechem
Wa³ês¹. Bezporedni dialog i niewymuszona wy-
miana zdañ trwa³y przez kilka godzin, przerywane
nieraz oklaskami lub wybuchami homeryckiego
miechu. Nasz eksprezydent bowiem, podobnie
jak aktualny prezydent USA, to wielki mistrz zarów-
no trafnych i ciêtych wypowiedzi, jak i pere³ek
stanowi¹cych ich kompletne przeciwieñstwo.
W swym przemówieniu Lech Wa³êsa kilkakrotnie
ponawia³ apel o walkê z tzw. antysemityzmem,
ten i ów za dziennikarz polonijny drapa³ siê z za-
k³opotaniem po g³owie, nie rozumiej¹c, dlaczego
to 50-milionowy naród polski ma walczyæ o intere-
sy oko³o 500-milionowej masy Semitów, w tym trzy-
stu milionów Arabów, stu milionów ¯ydów, jak rów-
nie¿ Etiopczyków, Berberów i innych Afroazjatów,
wcale niele zreszt¹ daj¹cych sobie radê we
wspó³czesnym wiecie, nieraz znacznie lepiej ni¿
Polacy i reszta S³owian. Gdyby tak przemawia³ pre-
zydent Izraela, wszystko by³oby okey, ale bylimy
przecie¿ w Gdañsku, nie w Hajfie Nawiasem
mówi¹c, opiekunowie Wa³êsy twierdz¹, ¿e w Pol-
sce Semitów nie ma. Wszyscy wiedz¹, ¿e nie ma tu
antysemityzmu. Czy wiêc ta natrêtna walka z anty-
semityzmem w kraju, w którym nie ma ani Semi-
tów, ani antysemityzmu, nie jest czasem owym
Bohrowskim poszukiwaniem czarnego kota
w ciemnym pokoju, w którym w ogóle nie ma ¿ad-
nego kota?
Mo¿e zreszt¹ w tym wo³aniu o walkê z urojonym
antysemityzmem chodzi o zagwarantowanie
(propagandowe czy wrêcz ustawodawcze) uprzy-
wilejowanej pozycji jakiego wêdrownego etosu
wród narodów europejskich? Wówczas ka¿da
próba samoobrony musi byæ oczywicie okrzyki-
wana za antysemityzm, a cwane karze³ki - by
dobraæ siê do kasy zapobiegliwych koczowników
- bêd¹ nie tylko walczyæ przeciwko rasizmowi
i dyskryminacji, lecz wrêcz podawaæ siê za Semi-
tów. Niesmaczne to, nieuczciwe, ma³ostkowe i ¿a-
³osne. Nie przypadkiem filozof niemiecki G.W.F.
Hegel twierdzi³, ¿e chytroæ to rozum bydlêcy.
W ka¿dym razie, Semici i bez pomocy polskich
owieczek dadz¹ sobie radê ze swymi problemami.
W obliczu za szerz¹cego siê w wiecie antypolo-
nizmu (nawiasem mówi¹c, kolportowanego w ska-
li globalnej przez Semitów i Germanów) by³oby
bardziej naturalne, przyzwoite i rozumne, by pol-
scy politycy czy biskupi zwracali siê do polskich
dziennikarzy z apelem o przeciwstawienie siê pla-
dze polonofobii, a nie antysemityzmowi czy inne-
mu, za przeproszeniem, antykoreanizmowi.
* * *
Na wo³owej skórze nie da³oby siê spisaæ wszy-
stkich spotkañ, dyskusji, wyk³adów i zainspirowa-
nych przez nie myli. Dlatego te¿ nie sposób
w tym reporta¿u nawet ich zasygnalizowaæ choæ-
by po trosze. Wszystko co dobre szybko siê koñ-
czy. XII wiatowe Forum Mediów Polonijnych za-
koñczy³o 13 wrzenia spotkanie z marsza³kiem
Senatu Rzeczpospolitej Longinem Pastusiakiem,
znawc¹ zagadnieñ polityki miêdzynarodowej.
W trakcie dyskusji omówiono i ustalono na naj-
bli¿szy okres zasady wspó³pracy i zadania polo-
nijnej braci dziennikarskiej, rozsianej po ca³ym
szerokim wiecie, by jak najskuteczniej s³u¿y³a
dobru Polski i jej dobremu imieniu.
Doc. dr Jan Ciechanowicz
uczestnik XII wiatowego Forum Mediów Polonijnych
Tarnów - Gdañsk - Warszawa
PO PRZECZYT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl