nr48-04, Tylko Polska - gazeta, 2004

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
PAPIE¯ NIE ZGODZI£ SIÊ NA
ODWO£ANIE KS. JANKOWSKIEGO!
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
sprawie jasno wypowiedzia³a siê Gaze-
ta Koszerna 18 listopada piórem jej eks-
perta ¯yda Jana Turnau: Obawiam siê
czego innego: nie odebrano mu prawa
do kaznodziejstwa, choæ je ograniczono.
Mo¿e dalej g³osiæ swoje brednie. Je¿eli
zostanie w parafii, bêdzie siê wtr¹ca³ do
wszystkiego (). Tym bardziej, ¿e usta-
nowiony dekretem arcybiskupa nowy
proboszcz, dotychczasowy wikariusz pa-
rafii ks. Krzysztof Czaja powiedzia³: Bi-
skup zdecydowa³, ¿e pra³at, jeli zechce,
bêdzie móg³ pozostaæ na plebanii.
Ksi¹dz Jankowski zdecydowa³, ¿e chce
pozostaæ na plebanii i sprawa jest za-
mkniêta. Bêdzie móg³ odprawiaæ msze
i spowiadaæ wiernych. Ksi¹dz Jankowski
nigdy nie cenzurowa³ moich kazañ i ja
nie zamierzam tego robiæ w stosunku do
niego.
Dlatego plugawe ¿ydostwo, je¿eli taki
stan siê utrzyma, bêdzie uwa¿nie obser-
wowaæ ka¿dy ruch i s³owo ks. Jankow-
skiego. Pluæ na niego i mciæ siê za s³o-
wa prawdy. Odwo³anie, czyli tzw. rekurs
do Watykanu od dekretu abp. Goc³ow-
skiego, mo¿e trwaæ na tyle d³ugo, aby
zmêczyæ psychicznie ks. Jankowskiego,
na co zapewne naiwnie licz¹ jego wrogo-
wie. I s³usznie, niech siê w ca³ej sprawie
wypowie sam Watykan, wówczas bêdzie-
my mieli jasnoæ w sprawie si³ tam domi-
nuj¹cych.
Nr 48(220)/2004 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
25.11. - 1.12.2004
tygodnik
ROK VII
KRONIKA PRZELADOWAÑ NARODOWEJ OPOZYCJI
KAZIMIERZ WITOÑ
Z S¥DOWYM WYROKIEM !
Z dobrze poinformowanych róde³ do-
wiedzielimy siê, i¿ w kilka dni po wizycie
w Watykanie ks. Henryka Jankowskiego
papie¿ Jan Pawe³ II wys³a³ list do abp.
Goc³owskiego, zawieraj¹cy tylko jedno
zdanie:
Wyra¿am swoje niezadowolenie
I teraz abp Goc³owski jest w kropce.
Zamierza wiêc pozbyæ siê ks. pra³ata eta-
pami. W dekrecie zaproponowa³, i¿ mo¿e
zostaæ w parafii w. Brygidy jako rezy-
dent z prawem zamieszkania na plebanii
lub mo¿e podj¹æ pracê w Centrum Eku-
menicznym w Gdañsku-Oliwie. Jako re-
zydent ks. pra³at mia³by prawo odprawiaæ
msze i wyg³aszaæ kazania, a do tego ko-
szerni nie chc¹ dopuciæ. To jest bowiem
dla nich najwiêkszym zagro¿eniem. W tej
W
pi¹t¹ rocznicê bezprawnego i haniebne-
cd. na str. 2
zgromadzenie prawem dozwolone. W asycie kil-
kunastu policjantów i tajniaków urzêdniczka wo-
jewody oznajmi³a zebranym, ¿e rozwi¹zuje zgro-
madzenie i nakazuje rozejcie siê ok. 30 osobom.
Pomimo tego odby³a siê ok. 30-minutowa zbioro-
wa modlitwa, po czym czêæ rozjecha³a siê do
domów, a czêæ do odleg³ej od Owiêcimia kilka
kilometrów miejscowoci Harmê¿e celem obej-
rzenia ustawionych tam ze ¯wirowiska krzy¿y.
cd. na str. 3
go usuniêcia si³¹ 303 krzy¿y z Owiê-
cimskiego ¯wirowiska 29 maja br. ze-
bra³a siê pod jego ogrodzeniem grupa ok. 30
osób, aby modlitw¹, któr¹ prowadzi³ ks. Kapelan
Kalinowski, upamiêtniæ tamte wydarzenia.
W czerwcowym numerze T.P. opublikowalimy
o tym reporta¿. Pisalimy wówczas o szykanach
ze strony postkomuszego wojewody l¹skiego,
który wczeniej odmówi³ K. witoniowi zgody na
POWSTANIE LISTOPADOWE
B
y zdaæ sobie sprawê, sk¹d siê
wziê³o Powstanie Listopado-
we, pos³uchajmy nastêpuj¹cej
cytaty:
Pó³gêbkiem tylko wspomina siê
o jednej przyczynie, któr¹ niestety trzeba
bêdzie uznaæ za istotn¹. Mianowicie taj-
ne zwi¹zki europejskie mia³y zwróciæ siê
do swoich braci w Polsce z ¿¹daniem
wywo³ania rewolucji, aby zatrudniæ Mi-
ko³aja w domu i nie dopuciæ do jego
interwencji w sprawach belgijskiej i fran-
cuskiej. Wolnomularze przypomnieli to
dzisiaj mimochodem przy okazji stulecia
belgijskiego, a przygotowywana w Pary-
¿u wystawa pami¹tek Powstania Listo-
padowego wychodzi ju¿ wyranie z tego
przypomnienia
(Jan Zamorski,
Uwagi
nad Powstaniem Listopadowym
,
Myl Narodowa, 1930, Nr 46, 47 i 48
z dn. 16, 23 i 30 listopada).
Jak wiadomo, 29 lipca 1830 roku
wybuch³a w Pary¿u rewolucja (tzw. re-
wolucja lipcowa), której owocem by³o
obalenie we Francji starszej linii Burbo-
nów, a 25 sierpnia wybuch³a w Bru-
kseli rewolucja, która doprowadzi³a do
oderwania siê Belgii od Holandii.
W obu tych rewolucjach rolê naczeln¹
odegra³a masoneria.
JAK ZA KOMUNY
W dniu 11 listopada Pol-
ska Partia Narodowa w Su-
wa³kach wziê³a udzia³ w ob-
chodach wiêta niepodle-
g³oci. Uczestniczy³o w nich
28 cz³onków i sympatyków
PPN-u. Pierwsza uroczy-
stoæ odby³a siê na cmenta-
rzu, gdzie nasza delegacja
z³o¿y³a bia³o-czerwon¹ wi¹-
zankê. Druga uroczystoæ
odby³a siê na Górze Szu-
bienicznej - miejscu straceñ
powstañców z 1863 r. Tam
tak¿e delegacja PPN-u z³o-
¿y³a bia³o-czerwon¹ wi¹-
zankê.
Ko³a PPN 11 listopada bra³y udzia³ w wielu uroczystociach w ca³ej Polsce, ale
tylko w Suwa³akch dosz³o do szykan ze strony rz¹dz¹cej post¿ydokomuny.
cd. na str. 2-3
Turcja izraelskim taranem w Europie?
cd. na str. 5-7
Orze³ na grobie gen. Józefa miechowskiego, uczestnika powstania listopadowego i styczniowego. Cmentarz
£yczakowski we Lwowie.
Izrael nie potrafi samodzielnie
wst¹piæ do grona krajów Unii
Europejskiej, uwa¿any w Bru-
kseli za pañstwo zbyt policyjne
i antypalestyñskie. W takim wy-
padku najwyraniej szuka dróg
porednich, które zapewni¹ Tel
Awiwowi wp³yw na politykê eu-
ropejsk¹, m.in. jeszcze bardziej
wydajn¹ walkê z tak zwanymi
antysemitami.
PYTAJ W KIOSKACH
Tajemnice wiata
Nr 4(16)2004
Cena 7,90 z³ (w tym VAT 7%)
Indeks: 0032843X
ISSN: 1508-8588
TANIA KSI¥¯KA
7
,
90

cile tajne
PYTAJ
I KUP
5
TANIA KSI¥¯KA
9
,
90

1
MASONERIA W POLSCE
Nr 3(37)/2004 Cena 20 z³
(w tym VAT 7%)
Indeks: 340669
ISSN: 1429-2238
w walce z opcj¹
narodow¹ w Polsce
wczoraj i dzi
DLACZEGO ?
CZÊÆ
CZÊÆ
15
15
Setki nazwisk masonów z ca³ej Polski
SPRAWD CZY JEST TAM TWÓJ S¥SIAD
t
PYTAJ
I KUP
Kim s¹ masoni i jakie maj¹ cele
cd. na str. 9
i dlaczego chc¹ go
wykoñczyæ
KATOLICY WOBEC
KLUBÓW ROTARIAÑSKICH
MATECZNIK MASONERII
MASONERIA POLSKA
2004
ANTYKOCIÓ£
W NATARCIU
MASONERIA
ZDEMASKOWANA
Zastrzega siê wszelkie prawa,
w szczególnoci prawo powielania
i rozpowszechniania. Dzie³o b¹d je-
go czêæ nie mog¹ byæ reproduko-
wane bez pisemnej zgody w jakiej-
kolwiek formie (w jakikolwiek spo-
sób powielane i rozpowszechniane).
Zgodnie z uchwa³¹ 29/12 Konwencji
Rotary International z 1929 roku in-
formator ten mo¿e byæ dorêczany
tylko tym osobom, które s¹ cz³onka-
mi Klubu Rotary. Zatem ka¿dy Rota-
rianin jest zobowi¹zany do tego, aby
unikaæ i uniemo¿liwiaæ nadu¿ywania
tego wykazu. Uprasza siê o zwróce-
nie uwagi na to, aby Pañstwa zu¿yty
egzemplarz zosta³ dok³adnie zni-
szczony tak, by egzemplarz ten nie
dosta³ siê w niepowo³ane rêce.
To prawdziwie sensacyj-
na publikacja, która wpa-
d³a w nasze rêce. I choæ
jej autorzy zastrzegaj¹ so-
bie prawo do nie ujawnia-
nia nazwisk to my to robi-
my zgodnie z obowi¹zuj¹-
cym jeszcze w Polsce
prawem wolnoci publika-
cji i wyra¿ania opinii. Nie
ujawniamy tajemnicy pañ-
stwowej, tylko legalnie
(niestety) dzia³aj¹ce orga-
nizacje, które chc¹ byæ
utajnione. Czego siê boj¹
i co maj¹ do ukrycia?!
PYTAJ
I KUP
w. Brygida
PYTAJ
I KUP
KOMU I DLACZEGO
ZALE¯Y, ABY NIE
ODRODZI£A SIÊ
NAJBARDZIEJ
PATRIOTYCZNA OPCJA
POLITYCZNA W POLSCE?
Turcy maszeruj¹ do Europy pod ramiê z Izraelem (nawet o tym nie wiedz¹c).
tom 1
4
nr 3(20)/2004
cena 9.90 z³
(w tym VAT 7%)
Indeks 328324
ISSN 1508-857X
HWWD
POLSKI
t
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 48(220)
jest specyficzny. Jego mieszanie siê do polityki by-
³o prowokacj¹, czêsto na granicy przyzwoitoci.
-
Ale oficjalny zarzut to przekszta³cenie am-
bony w arenê polityczn¹?
- Tak, poniewa¿ takie zachowanie pra³ata by³o
niedopuszczalne.
-
Wyst¹pienia ksiêdza napsu³y krwi polskie-
mu Kocio³owi?
- To prawda i to by³o okropne. Ksi¹dz Jankow-
ski wyg³asza³ antysemickie teksty i sz³a wiado-
moæ, ¿e polski Koció³ jest antysemicki.
-
Czy wiêc arcybiskup Goc³owski nie czeka³
zbyt d³ugo z odwo³aniem ksiêdza Jankowskiego?
- Dzia³ania Kocio³a bywaj¹ czasami powolne, ale
to nie jest partia polityczna rz¹dzona dyktatorskimi
metodami. Tu nikt nie chce nikogo skrzywdziæ.
-
Czy jednak decyzja nie powinna zapaæ
wczeniej?
- Có¿, pewnie powinna.
-
Dlaczego wiêc nie zapad³a?
- To zale¿a³o prawdopodobnie od tempera-
mentu biskupa.
PAPIE¯ NIE ZGODZI£ SIÊ...
cd. ze str. 1
Pra³at odebra³ dekret
Specjalny wys³annik arcybiskupa Tadeusza
Goc³owskiego wrêczy³ wieczorem ksiêdzu Hen-
rykowi Jankowskiemu dekret odwo³uj¹cy go
z probostwa parafii w. Brygidy w Gdañsku.
Powodem odejcia jest najprawdopodobniej - jak
to precyzuje jeden z przepisów prawa kocielnego -
sposób postêpowania, który przynosi kocielnej
wspólnocie powa¿n¹ szkodê lub zamieszanie.
We wtorek rano ks. Jankowski pojecha³ do
Olsztyna na imieniny abp. warmiñskiego Edmun-
da Piszcza. Na uroczystoæ zaproszono nuncju-
sza apostolskiego abp. Józefa Kowalczyka. - Bp
Piszcz jest starym znajomym ksiêdza Jankow-
skiego. Pra³at liczy³, ¿e przy okazji uroczystoci
porozmawia o sytuacji z nuncjuszem - wyjania
jeden z gdañskich duchownych.
Na plebanii w. Brygidy pra³at by³ ju¿ wieczorem.
Wtedy zjawi³ siê przedstawiciel kurii i wrêczy³ mu bi-
skupi dekret. Od dawna by³o wiadomo, ¿e pra³at
mo¿e byæ kapelanem u sióstr brygidek. Mo¿e te¿
zostaæ rezydentem w swojej dotychczasowej parafii.
Usuniêtemu proboszczowi przys³uguje odwo-
³anie do Watykanu, tzw. rekurs.
Podstaw¹ odwo³ania mog¹ byæ jednak tylko
b³êdy proceduralne, a nie merytoryczne powody
wydania dekretu.
- Ca³a ta sprawa to jednak smutne wydarzenie
- mówi¹ nam Danuta i Lech Wa³êsowie. - Pra³at
mo¿e zostaæ kapelanem u brygidek lub mo¿e po-
zostaæ w w. Brygidzie bêd¹c rezydentem - dowia-
dujemy siê ze róde³ kocielnych. To drugie - do-
t¹d nie brane pod uwagê - rozwi¹zanie sugeruje
abp Goc³owski. Mimo to, sympatycy pra³ata ju¿
zapowiadaj¹ protesty. - Dekret jest niedopuszczal-
ny, bo oparty na niesprawiedliwych i niepotwier-
dzonych zarzutach. Arcybiskup wykazuje nieludz-
k¹ postawê - uwa¿a Bogus³aw Duffek, przewodni-
cz¹cy komitetu obrony pra³ata. - Jestemy oburze-
ni postêpowaniem biskupa! Sprzeciwiamy siê de-
kretowi! My, wieccy ludzie Kocio³a, mo¿emy
i musimy wypowiadaæ siê w tej sprawie. Planuje-
my d³ug¹ akcjê protestacyjn¹. Wiece pod kocio-
³em w. Brygidy, pikiety i blokady kurii, a nawet
g³odówkê - zapowiada Duffek. I zapewnia, ¿e
wszystkie formy protestu bêd¹ jak zawsze uzgo-
dnione z ks. Jankowskim. (...)
Pra³at odwo³a siê do Watykanu
Usuniêtemu proboszczowi przys³uguje odwo-
³anie do stosownych instytucji w Watykanie, tzw.
rekurs. - Ksi¹dz pra³at na pewno siê odwo³a - za-
pewnia Duffek. Episkopat Polski nie prowadzi sta-
tystyk, ilu proboszczów odwo³ano, korzystaj¹c
z dekretów, ilu z nich skorzysta³o z rekursu. - De-
krety s¹ bardzo rzadkie, a rekursy jeszcze rzad-
sze. Proboszcz mo¿e odwo³aæ siê bezporednio
lub przez nuncjaturê - wyjania ks. Józef Tracz
z Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
Najwa¿niejsza procedura
Rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch (20-letni sta¿
kap³añski) przypomina sobie tylko dwa rekursy. -
Jedno odwo³anie do Watykanu by³o nieskuteczne,
drugie tak. Biskup nie wype³ni³ ca³ej procedury, dla-
tego Watykan cofn¹³ dekret - t³umaczy ks. Kloch. -
Ministra mo¿na odwo³aæ z dnia na dzieñ, ale probo-
szcza nie. Czêæ mediów dziwi siê, ¿e biskup Go-
c³owski tak d³ugo procedowa³. Ale przepisy prawa
kanonicznego przewiduj¹ d³ug¹ i ¿mudn¹ procedu-
rê w sprawie odwo³ania proboszczów, dekret jest
dopiero na jej koñcu. Jakiekolwiek uchybienie prze-
pisom prawa kocielnego mog³oby skutkowaæ
odwo³aniem dekretu przez Watykan - podkrela
rzecznik episkopatu. - Dwa razy wszystko spraw-
dzono - zapewniaj¹ ród³a w kurii gdañskiej.
PAD, RAD
Rzeczpospolita, 17.11.2004
Procedura odwo³ywania proboszcza
- Gdy pos³ugiwanie proboszcza staje siê, na-
wet bez jego powa¿nej winy, szkodliwe lub przy-
najmniej nieskuteczne, mo¿e on zostaæ usuniêty
z parafii przez biskupa diecezjalnego.
- Przyczyny, dla których proboszcz mo¿e byæ
odwo³any:
1. sposób postêpowania, który przynosi kociel-
nej wspólnocie powa¿n¹ szkodê lub zamieszanie;
2. nieudolnoæ albo trwa³a choroba umys³owa
lub fizyczna, która czyni proboszcza nieu¿ytecz-
nym w wype³nianiu jego zadañ;
3. utrata dobrego imienia u uczciwych i powa¿-
nych parafian;
4. powa¿ne zaniedbanie lub naruszanie obowi¹z-
ków parafialnych, które trwa mimo upomnienia;
5. z³e zarz¹dzanie dobrami doczesnymi, z wiel-
k¹ szkod¹ Kocio³a.
- Biskup powinien zadbaæ, by usuniêtemu pro-
boszczowi przydzieliæ inny urz¹d, je¿eli jest do
tego zdolny, lub te¿ wyznaczyæ pensjê.
- Usuniêty proboszcz powinien siê powstrzy-
maæ od wykonywania zadañ proboszcza, jak naj-
szybciej pozostawiæ wolny dom parafialny i wszy-
stko, co nale¿y do parafii, przekazaæ temu, komu
biskup parafiê powierzy³.
Odwo³anie od odwo³ania
- Odwo³anemu proboszczowi przys³uguje re-
kurs, czyli odwo³anie od tej decyzji do Watykanu.
- Podczas rekursu biskup nie mo¿e mianowaæ
nowego proboszcza, lecz powinien ustanowiæ ad-
ministratora parafialnego.
- W wypadku zasadnego rekursu biskup musi
od nowa przeprowadziæ procedurê odwo³awcz¹.
Kary za niewykonanie dekretu
- Ca³kowite lub czêciowe odsuniêcie od obo-
wi¹zków kap³añskich.
- Wykluczenie z uczestnictwa w ¿yciu religijnym.
- Ekskomunika - wykluczenie ze wspólnoty Ko-
cio³a.
Trudno jednak
nie odnieæ wra-
¿enia, ¿e z buñ-
czucznych zapo-
wiedzi abp. Go-
c³owskiego
o usuniêciu ks.
pra³ata z parafii
w. Brygidy nie-
wiele pozosta³o,
czego przyczyn¹
móg³ byæ wy¿ej
wspomniany list.
Trudno bowiem nawet domniemywaæ, i¿ sta³o siê
tak za spraw¹ protestów wiernych zgromadzo-
nych wokó³ pra³ata lub te¿ ró¿nych grupek poli-
tycznych, których g³ównym zajêciem jest pokazy-
wanie siê przy tej okazji w mediach. Zwykle na tle
transparentów kanapowych organizacji. Nikt tam
jeszcze nie wpad³ na pomys³, aby akcjê protesta-
cyjn¹ zjednoczyæ i zorganizowaæ tak, aby koszer-
media nie mog³y pokazywaæ ró¿nej maci wi-
rów, dokumentuj¹c z góry postawion¹ tezê, ¿e
ksiêdza Jankowskiego broni ciemnogród. By³em
tam w jedn¹ z niedziel i skrzêtnie unikaj¹c ka-
mer, mia³em okazjê przyjrzeæ siê temu z bliska.
Leszek Bubel
¯ycie Warszawy, 18.11.2004
UWAGA! W nastêpnym numerze T.P.
JAK
ABP GOC£OWSKI SPRZEDA£
KS. JANKOWSKIEGO !!!?
ród³o: Prawo kanoniczne, oprac. PAD
Rzeczpospolita, 17.11.2004
KOSZERNA NIENAWIÆ
Córka ubeka Monika Olejnik 17 listopada
w programie Prosto w oczy rozmawiaj¹c z red.
naczelnym ¯ydownika Powszechnego ks. Ada-
mem Bonieckim nie kry³a swojej radoci z de-
kretu abp. Goc³owskiego. Ten dy¿urny autory-
tet koszermediów, bêd¹c nastêpc¹ ¯yda Turowi-
cza po raz kolejny da³ przyk³ad kim jest i komu
s³u¿y. Nastêpnego dnia jak za przy³o¿eniem ko-
szernej ró¿d¿ki w du¿ych gazetach ukaza³o siê
z nim kilka wywiadów. Oto fragment z ¯ycia
Warszawy. Druga przedrukowana wypowied -
¯yda Jana Turnau - pochodzi z ich oficjalnego
organu prasowego, czyli Gazety Wyborczej.
Mo¿na z niego wnioskowaæ, w któr¹ stronê pój-
d¹ ich naciski i to w samym Watykanie, do które-
go zamierza odwo³aæ siê ks. Jankowski. A co z
molestowaniem?
z kurwii, syny
.
Leszek Bubel
Koniec sprawy pra³ata. Oby
Ksi¹dz Henryk Jankowski wydawa³ siê bezkar-
ny - d³ugo manifestowa³ swoje pogl¹dy s³owem
oraz czynem. Z ambony zrobi³ trybunê polityczn¹,
kwit³ na niej najprymitywniejszy antysemityzm
i ataki w stylu Samoobrony na rz¹dz¹cych.
Podobnie wykorzystywa³ inne urz¹dzenia kociel-
ne, np. wielkanocny Grób Pañski. S³owo Bóg
kojarzy³o siê w jego wykonaniu z ostentacyjnym
bogactwem, którym demoralizowa³ m³odzie¿.
Nie przejmowa³ siê protestami wieckich ani
krytyk¹ swego kocielnego zwierzchnika. Wyda-
wa³o mu siê, ¿e autorytet dzielnie zdobyty w cza-
sach komunistycznych bêdzie mu zawsze os³on¹.
A¿ przebra³a siê miarka - co chyba siê skoñ-
czy³o. Chyba - pewnoci mieæ nie mo¿na. Nie dla-
tego, ¿e ewentualne odwo³anie siê do Watykanu
mo¿e mu pomóc - jeszcze nie jest tak le z Ko-
cio³em rzymskokatolickim. Obawiam siê czego
innego: nie odebrano mu prawa do kaznodziej-
stwa, choæ je ograniczono. Mo¿e dalej g³osiæ
swoje brednie. Je¿eli zostanie w parafii, bêdzie
siê wtr¹ca³ do wszystkiego, zachowa wp³yw na
m³odzie¿, bêdzie nadal otoczony gronem fana-
tycznych zwolenników spod znaku Radia Maryja.
Odwo³anie Jankowskiego nie jest przecie¿ zdymi-
sjonowaniem wieckich, którzy wspieraj¹ go, jak
mog¹, i zapewne siê nie opamiêtaj¹.
Ksi¹dz Jankowski jednych oburza³ i gorszy³, in-
nym robi³ wodê z mózgu. I jednych, i drugich od-
dala³ od Kocio³a Jana Paw³a II. Szkodzi³ Kocio-
³owi, szkodzi³ tak¿e Polsce, bo w Polsce jest to in-
stytucja o szczególnym znaczeniu spo³ecznym.
Oby to siê skoñczy³o.
Obchody 11 Listopada w Suwa³kach
Nasz¹ delegacjê wyró¿nia³a od innych spora
delegacja m³odzie¿y oraz bia³o-czerwony trans-
parent z napisem: Polska Partia Narodowa. W³a-
nie transparent sta³ siê powodem, dla którego
zosta³o zatrzymanych 2 naszych cz³onków,
którzy go trzymali:
Pawe³ R.: Podszed³ do mnie mê¿czyzna ubra-
ny po cywilnemu, mówi¹c: Policja!
Pawe³ R.: Proszê pokazaæ legitymacjê.
Policjant: Niewa¿ne - odpowiedzia³.
Pawe³ R.: Nastêpnie chwyci³ mnie pod rêkê
i powiedzia³: Ty, chod, pogadamy!
Sposób, w jaki mnie potraktowa³, wiadczy³,
i¿ by³em dla niego przestêpc¹. Zaraz po zatrzy-
maniu naszych ludzi podszed³em do jednego
z policjantów, przedstawi³em siê. Okaza³o siê,
¿e by³ to policjant Bobowicz z kryminalnej. Za-
proponowa³em mu wspólne zdjêcie. O dziwo,
zgodzi³ siê.
Ale gdy tylko nasi 3 fotografowie zaczynali nas
namierzaæ, on w ostatniej chwili chowa³ g³owê
w samochodzie i zamiast jej, by³a jego tylna
czêæ cia³a. Do chwili obecnej nie wiem, czy to
brak kultury, czy mo¿e jaka sugestia. Po inter-
wencji cz³onków, sympatyków PPN-u oraz osób
bior¹cych udzia³ w uroczystociach, policja wy-
puci³a 2 naszych kolegów. Transparent przez
dalsz¹ czêæ uroczystoci ju¿ bez ¿adnych prze-
szkód uwietnia³ obchody wiêta niepodleg³oci.
Rozmawia³em o zaistnia³ym fakcie z kilkoma
obcymi mi zupe³nie ludmi.
- Jak Pan myli, dlaczego policja zatrzyma³a
tych m³odych ludzi?
- Ten policjant, z którym Pan rozmawia³, to
przecie¿ ¯yd, dlatego tak go oburzy³ napis na
transparencie.
- Co Pan s¹dzi o interwencji policji?
- Nadu¿y³ swojej w³adzy. Policja nie ma prawa de-
cydowaæ o tym, kto bêdzie trzyma³ jaki transparent.
W dniu 15.11.2004 r. napisa³em 2 listy otwar-
te. Jeden do Prezydenta Miasta, drugi do Ko-
mendanta Policji.
Na uroczystoci zwi¹zane ze wiêtem niepod-
leg³oci przyszlimy po to, by pokazaæ, ¿e pa-
miêtamy o tym, o co chodzi³o ludziom, dla
których has³o Bóg, Honor, Ojczyzna by³o na ty-
le wa¿ne, by oddaæ za nie ¿ycie.
Obecne w³adze miejskie w Suwa³kach nie s¹
w stanie zapewniæ bezpieczeñstwa oficjalnym
uczestnikom obchodów wiêta niepodleg³oci
z innej opcji politycznej ni¿ ich w³asna. Widocz-
nie komu w Suwa³kach bardzo zale¿y na tym,
by zniechêciæ m³odzie¿ do brania udzia³u
w wiêtach narodowych.
Przechodz¹cy obok ca³ego zdarzenia pose³ PiS
Jaros³aw Zieliñski nie podj¹³ interwencji, chocia¿
mia³ do tego pe³ne prawo, a ja powiadomi³em go
o zatrzymaniu bez powodu 2 naszych ludzi.
S³awomir Dawidowski
prezes PPN w Suwa³kach
Jak za komuny
Kiedy dwóch m³odych ludzi chcia³o rozwin¹æ
transparent z nazw¹ ich partii, policja zaczê³a
ich legitymowaæ.
- To by³o jak za najgorszej komuny - mówi
S³awomir Dawidowski, prezes suwalskiego od-
dzia³u Polskiej Partii Narodowej. - Ówczesna mi-
licja wykonywa³a ka¿de polecenie w³adzy.
Skrajnie prawicowa PPN jest ugrupowaniem
dzia³aj¹cym legalnie. W Suwa³kach jej cz³onka-
mi s¹ g³ównie m³odzi ludzie.
cd. na str. 3
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks (0-22) 6155271, tel. 0-604-
088-838. Wydawca: GoldPol sp. z o.o., nr konta: Bank PKO SA X/O Warszawa 20124010951111000003096556,
e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum dyskusyjnym dla kszta³towania
nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu i syjonizmu. W swoich pub-
likacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy do wspó³pracy przed-
stawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotarcie do prawdy.
Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych ³amów
nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych autorów
na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów
dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obowi¹zuj¹c¹
ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom
p³acimy wg stawek redakcyjnych
ale tylko za materia³y zamówione przez redakcjê
. Materia³ów nie zamówionych
nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich
wykorzystywania (tekstów, zdjêæ, rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
Jan Turnau
Gazeta Wyborcza, 18.11.2004
Prorok to nie polityk
Z ksiêdzem ADAMEM BONIECKIM o odwo³a-
niu pra³ata Jankowskiego i roli, jak¹ powinni od-
grywaæ duchowni, rozmawia Robert Wiêckowski
-
Odwo³anie ksiêdza Jankowskiego to chêæ
oczyszczenia siê Kocio³a z rozpolitykowa-
nych duchownych?
- Niezupe³nie. Przypadek ksiêdza Jankowskiego
CZY WSPAR£E JU¯ NASZ¥ DZIA£ALNOÆ?
Konto bankowe, na które mo¿na wp³acaæ dobrowolne
cz³onkowskie sk³adki lub pieni¹dze przez osoby fizyczne
czy prawne, które chc¹ wesprzeæ nasz¹ dzia³alnoæ:
PPN Polska Partia Narodowa Bank Pekao SA X o. w War-
szawie, filia nr 1, numer konta: 64 1240 1095 1111 0010
0167 0412
Mo¿na wp³acaæ od 10 z³ do 11 tys. z³. (tylko w Polsce)
Natomiast z zagranicy i z Polski na konto:
STOWARZYSZENIE PRZECIWKO ANTYPOLONIZMOWI
Bank Pekao SA X/O Warszawa
85 124010951111000003444780
lub
Polskie Stowarzyszenie Nie dla Unii Europejskiej
Bank Pekao SA X O/ Warszawa
25 124010951111000003444793
Wysokoæ wp³at bez ograniczeñ.
PO PRZECZYT
Administrator parafii w. Brygidy
ks. Krzysztof Czaja
Nr 48(220)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
KRONIKA PRZELADOWAÑ NARODOWEJ OPOZYCJI
cd. ze str. 1
Ale rych³o okaza³o siê, i¿ sprawa
ma dalszy ci¹g i us³u¿ni koszerni
pacyfikatorzy patriotycznych naro-
dowych odruchów zarz¹dzili uka-
ranie Kazimierza witonia kilkuset-
z³otow¹ grzywn¹. W S¹dzie Rejo-
nowym w Owiêcimiu na niejaw-
nym posiedzeniu wydany zosta³
wyrok nakazowy w imieniu RP.
K. witoñ w przewidzianym termi-
nie odwo³a³ siê od niego, wiêc
sprawa bêdzie mia³a dalszy ci¹g,
tym razem na jawnym posiedzeniu
w normalnym trybie. Nadgorliwi
wnioskodawcy o ukaranie dopuci-
li siê we wniosku zwyk³ego oszu-
stwa pod adresem K. witonia, pi-
sz¹c w pkt. 20: wg owiadczenia,
karany przez S¹d Rejonowy w Ka-
towicach za dzia³alnoæ spo³ecz-
no-polityczn¹. Bzdura kompletna,
bowiem K. witoñ nigdy nie zosta³
przez S¹d ukarany. Ale gdyby na-
wet, to warto zauwa¿yæ, i¿ samo
sformu³owanie spo³eczno-poli-
tyczne jest przyznaniem siê
w koñcu organu pañstwa do mo¿-
liwoci politycznych represji. To tyl-
ko kwestia formy nacisku na nie,
a paragraf to ju¿ siê znajdzie, najle-
piej o zwyk³e chuligañstwo czy
wyimaginowane podejrzane oko-
licznoci. Bêdziemy pomagaæ K.
witoniowi, tak jak to robilimy od
pocz¹tku walki o Krzy¿e, a sam
proces nie przejdzie bez echa.
Leszek Bubel
Dnia 1 grudnia w rodê o godz. 13.30 w S¹dzie Rejonowym w Owiêcimiu odbêdzie siê rozprawa
w zwi¹zku z odwo³aniem siê Kazimierza witonia od wyroku nakazowego. Zpraszamy wszystkich,
którzy mogliby wesprzeæ K. wiotonia. Tel. 602-842-174
Jak za komuny
Z cmentarza wszyscy udali siê na poblisk¹
górê, gdzie ods³aniany by³ nowy pomnik. Funkcjo-
nariusze natychmiast poprosili dwóch m³odych lu-
dzi trzymaj¹cych transparent o dowody osobiste.
- Jeden z tych mê¿czyzn by³ podobny do oso-
by poszukiwanej listem goñczym - t³umaczy Woj-
ciech Opanowski, rzecznik prasowy suwalskiej
policji. - Okaza³o siê jednak, ¿e by³a to pomy³ka.
Dlaczego wylegitymowano równie¿ drug¹
osobê? - Bo by³a razem - odpowiada.
Opanowski twierdzi, ¿e znajduj¹cy siê na
transparencie napis nie mia³ w tym przypadku
¿adnego znaczenia. Jerzy
Marks, rzecznik prasowy
Urzêdu Miejskiego w Suwa³-
kach zapewnia natomiast, i¿
organizatorzy do policjantów
w tej sprawie siê nie zwracali.
Wczoraj Dawidowski dostar-
czy³ prezydentowi miasta
i komendantowi policji pro-
test. Uwa¿a, ¿e naruszone
zosta³y podstawowe wolno-
ci obywatelskie zagwaranto-
wane w konstytucji. Zapowia-
da równie¿ zorganizowanie
pikiety przed komend¹ su-
walskiej policji.
Gazeta Wspó³czesna, 16.11.2004
cd. ze str. 2
Na obchody wiêta Niepodleg³oci wybra³a
siê grupa licz¹ca ponad dwadziecia osób.
Zachowywali siê spokojnie, nie wznosili ¿ad-
nych okrzyków. Przed pomnikiem znajduj¹cym
siê na miejscowym cmentarzu rozwinêli d³ugi na
ponad cztery metry transparent z nazw¹ ich par-
tii. Dzia³acze PPN twierdz¹, ¿e zauwa¿yli wyra-
ne poruszenie wród organizatorów, a szcze-
gólnie rz¹dz¹cych miastem dzia³aczy SLD.
Dnia 1 padziernika 2004 r.
Sygn. akt VIIW 753/04
WYROK NAKAZOWY
W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Tajniacy w akcji spisywania danych cz³onków PPN
S¹d Rejonowy w Owiêcimiu, Wydzia³ VII Grodzki,
w sk³adzie
Sêdzia: SR Anita Szczerbowska-Pradid
Protokolant: st. sekr. Urszula Czebieniak
bez udzia³u stron
po rozpoznaniu nakazowym sprawy z oskar¿enia Komendy Powiatowej Policji w Owiêcimiu -
RSOW 363/04
przeciwko:
Kazimierzowi witoñ
, s. Wojciecha i Marii zd. Matuszek, ur. 4.08.1931 r. w Katowicach,
obwinionemu o to, ¿e
: w dniu 29.05.2004 r. w Owiêcimiu przy ul. Leszczyñskiej przewodniczy³
zgromadzeniu po rozwi¹zaniu go przez przedstawiciela organu gminy
- tj. o wykroczenie z art. 52 § 1 pkt. 3 kw
I.
uznaje obwinionego Kazimierza witoñ za winnego pope³nienia zarzucanego mu czynu, sta-
nowi¹cego wykroczenie z art. 52 § 1 pkt 3 kw i za to na mocy powo³anego przepisu wymierza mu
karê grzywny w wysokoci 250 z³ (dwiecie piêædziesi¹t z³otych),
II.
na mocy art. 118 § 1 kpw i art. 1.3 ust. 1, 21 pkt 2 ustawy o op³atach w sprawach karnych ob-
ci¹¿a na rzecz Skarbu Pañstwa kosztami postêpowania w kwocie 80 z³ (osiemdziesi¹t z³otych),
w tym op³ata w kwocie 30 z³.
Sz. Pan
Prezydent Suwa³k
Józef Gajewski
1. Komu w Suwa³kach zale¿y na tym, by
zniechêciæ m³odzie¿ do brania udzia³u
w wiêtach narodowych?
2. Czy uwa¿a Pan, ¿e stan bezpieczeñstwa
na suwalskich ulicach jest na tyle zado-
walaj¹cy, ¿e policja mo¿e zabieraæ siê za
polsk¹ m³odzie¿ narodow¹?
3. Na czyje polecenie pan Bobowicz dokona³
zatrzymania 2 osób trzymaj¹cych transpa-
rent z napisem Polska Partia Narodowa?
4. Czy Pan, jako prezydent Suwa³k, nie
czuje siê zobowi¹zany do wyjanienia
ww. zdarzenia, bior¹c pod uwagê fakt, i¿
Polska Partia Narodowa bra³a udzia³
w uroczystociach wiêta niepodleg³oci
organizowanych przez Urz¹d Miejski ja-
ko oficjalny uczestnik
S³awomir Dawidowski
Prezes Polskiej Partii Narodowej w Suwa³kach
List otwarty
W dniu 11 listopada 2004 r. o godz. 14.00
na Górze Szubienicznej policja kryminalna
z Suwa³k dokona³a zatrzymania 2 osób trzy-
maj¹cych transparent z napisem Polska
Partia Narodowa. Zatrzymani nie dali ¿adne-
go powodu do zatrzymania. wiadczy to
o tym, ¿e zatrzymania dokonano w celu
uniemo¿liwienia pokazania transparentu
Polskiej Partii Narodowej w trakcie uroczy-
stoci na Górze Szubienicznej.
W zwi¹zku z tym chcia³bym, aby Pan
prezydent Suwa³k ustosunkowa³ siê do ki-
lu pytañ:
Sêdzia S¹du Rejonowego
Urszula Czebieniak
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 48(220)
¯ycie robi nam dowcipy, w których nie ma nic miesznego...
Rozmowa z ma³¿eñstwem, którego losy potwierdzaj¹ opiniê, ¿e ¿ycie jest re¿yserem z najwiêksz¹ fantazj¹
Pani Wanda po 55 latach wróci³a do Polski na
Wolê jako pe³noprawna obywatelka, znowu Polka
i warszawianka. Niemal pó³ wieku prze¿y³a jako
Ludmi³a Bie³yszewa, a nastêpnie po mê¿u Bo³tu-
nowa, niewiadoma swego polskiego pochodze-
nia. D³ugo nic tego nie potwierdza³o, ale zaka-
marki jej pamiêci przechowa³y niejasne strzêpy
traumatycznych prze¿yæ z dzieciñstwa: udzia³
w rozstrzelaniu, ciê¿ki postrza³ w g³owê, od które-
go og³uch³a na jedno ucho i cierpia³a na zanik
pamiêci, ciê¿ka zima i d³uga podró¿ poci¹giem,
która dla wielu jej uczestników zakoñczy³a siê
mierci¹ z wych³odzenia i g³odu, pierwsza miska
gor¹cej zupy w dalekim Kazachstanie i obca ko-
bieta, która zdecydowa³a siê zostaæ jej matk¹.
Jedynym ³¹cznikiem z przesz³oci¹ by³a szma-
ciana lalka w rogatywce i wojskowym mundurze
.
po warzywa, siada³am i rozmawia³am z tat¹.
Dopiero po latach, gdy uda³o mi siê odnaleæ
moj¹ prawdziw¹ matkê, dowiedzia³am siê, ¿e
ona w³anie zarabia³a podczas wojny szyciem
szmacianych patriotycznych lalek. Tak wiêc mój
tata by³ jedn¹ z nich.
-
Czy Walentyna by³a dobr¹ matk¹?
- Tak. Wprawdzie nigdy mnie nie poca³owa³a,
nie przytuli³a, ale jak tylko mog³a, uszy³a co ³ad-
nego do ubrania, podtyka³a smako³yki. Mia³a kil-
koro w³asnych dzieci, ale wszystkie poumiera³y.
Wychowywa³a grupkê pasierbów. Ka¿dy z jej
piêciu mê¿ów pojawia³ siê z dzieckiem, po czym
...szybko umiera³. Mam wra¿enie, ¿e tylko mnie
pokocha³a jak rodzon¹ córkê. Mo¿e dlatego nig-
dy nie wyzna³a mi prawdy o pochodzeniu? Mimo
tego i tak chwilami ogarnia³y mnie w¹tpliwoci -
tym bardziej, ¿e wszystkie dzieci Walentyny tak
naprawdê nie by³y jej. Poza tym przez ca³y czas
przypomina³a mi siê ta koszmarna podró¿ poci¹-
giem. Walentyna t³umaczy³a, ¿e droga do babci
by³a bardzo ciê¿ka i dlatego tak utkwi³a mi w pa-
miêci. Wtedy przestawa³am pytaæ.
- Kiedy odkry³a Pani u siebie talent sporto-
wy?
- Kiedy Walentynie uda³o siê - w zamian za
syberyjsk¹ cha³wê od wujka - zdobyæ narty i ³y¿-
wy. By³y strasznie stare, jeszcze sprzed rewolu-
cji, ale ja szala³am z radoci. Najbardziej lubi³am
wycigi. Jedno z nas jecha³o na ³y¿wach, a dru-
gie na nartach. Pamiêtam, jak wymyli³am, ¿e
szybciej biegnie siê na nartach, nie posuwaj¹c
nimi po niegu, a odpychaj¹c siê tak jak na ³y¿-
wach. Kiedy wiele lat póniej zobaczy³am zawo-
dników biegn¹cych na olimpiadzie a¿ zadr¿a-
³am. To ja pierwsza wymyli³am krok ³y¿wowy!
Zami³owanie i talent sportowy otworzy³y mi
drogê na uniwersytet w Moskwie. Nigdy nie za-
pomnê, jak siedzielimy na lekcji i ka¿dy opowia-
da³, co chce robiæ w przysz³oci. Kiedy przysz³a
moja kolej, powiedzia³am, ¿e bêdê studiowaæ,
czym rozbawi³am nauczycielkê do ³ez. Dosta³a
nawet czkawki.
A mo¿e jeszcze pojedziesz do
Moskwy, w³anie otworzyli Uniwersytet £omono-
sowa s³awny na ca³y wiat?
- kpi³a sobie ze mnie.
Jednak pojecha³am do Moskwy. Ten wyjazd by³
dla mnie darem niebios - skoñczy³am wymarzo-
n¹ chemiê na Uniwersytecie £omonosowa i po-
zna³am mojego mê¿a - Walerija. Ale przede
wszystkim uchroni³o mnie to przed powik³aniami
zdrowotnymi, na jakie cierpia³y wszystkie moje
kole¿anki ze szko³y w zwi¹zku z pierwsz¹ prób¹
j¹drow¹, wykonan¹ na semipa³atyñskich poligo-
nach we wrzeniu 1954 r. Wiele sporód tych
dziewcz¹t powi³o zniekszta³cone noworodki
i ¿adna nie doczeka³a wnucz¹t.
- Jak dosz³o do Pani ponownej wizyty
w Polsce?
- Ja i m¹¿ - Walerij po ukoñczeniu studiów
mieszkalimy w Moskwie. Dorobilimy siê mie-
szkania, a m¹¿ ukoñczy³ drugi fakultet - handel
zagraniczny i zacz¹³ wyje¿d¿aæ za granicê. To-
warzyszy³am mu w tych wyjazdach i w ten spo-
sób trafi³am do Polski. Jad¹c do NRD, przeje¿-
d¿alimy przez Warszawê. Wyjrza³am przez
okno i omal nie zemdla³am. Moim oczom ukaza³
siê znajomy wiadukt, kocielne wie¿e, wiedzia-
³am, ¿e gdzie tam, obok, musi byæ boisko. Nie
mia³am w¹tpliwoci, ¿e wczeniej tu by³am
i znam to miasto. Karc¹cy wzrok mê¿a ostudzi³
moje podniecenie. Jednak po powrocie do Mo-
skwy coraz czêciej myla³am o Polsce.
S³ysza³am kiedy od Walentyny, ¿e w ¿y³ach
naszej rodziny p³ynie polska krew. Przodkiem
mia³ byæ hrabia Wo³yñski. Zaczê³am rozpytywaæ
wród kuzynek o rodzinne powi¹zania z Polsk¹.
W odpowiedzi us³ysza³am:
Wo³yñskie to jeste-
my my, ty nie wiadomo sk¹d
. By³am wstrz¹niê-
ta t¹ informacj¹ i natychmiast uda³am siê do mo-
jego przyrodniego brata - tzn. którego za tako-
wego uwa¿a³am. Wszystko potwierdzi³ i doda³,
¿e jego prawdziwa siostra zmar³a na szkarlatynê.
Od tej chwili przyjazd do Polski sta³ siê moim je-
dynym celem.
- Kiedy podjêlicie Pañstwo decyzjê o po-
zostaniu w Polsce?
- Czy mo¿e Pani przybli¿yæ nam strzêpy
tych traumatycznych prze¿yæ z dzieciñstwa?
Co Pani zapamiêta³a?
- Niewiele. Stukot kó³ poci¹gu, zimno, niebo
rozwietlone gwiazdami i g³owa bol¹ca nie do
wytrzymania. Nie wiem, jak d³ugo jechalimy, ale
myla³am, ¿e ta podró¿ nigdy siê nie skoñczy.
Oderwiesz g³owê od pod³ogi - cisza. Przy³o¿ysz
- bez koñca to bum, bum, bum... W koñcu otwo-
rzyli wagony, wyrzucili zamarzniêtych. Jacy lu-
dzie wziêli mnie pó³¿yw¹ do domu. Pierwsza
chwila szczêcia, jak¹ pamiêtam to ta, kiedy sie-
dzê w ciep³ej kuchni, jem zupê i jest mi tak b³ogo.
Akurat tej nocy zmar³a córeczka gospodarzy -
o rok ode mnie starsza Ludmi³a. W Semipa³atyñ-
sku panowa³a epidemia szkarlatyny. Musia³o
up³yn¹æ wiele lat zanim ta zmarzniêta dziewczyn-
ka z poci¹gu, jak¹ by³am - Wanda Janiszewska
- dowiedzia³a siê, ¿e w³anie wtedy zajê³a ona
w domu Walentyny Migowej miejsce jej zmar³ej
Ludmi³y Bie³yszewej. Oficjalnie to Polka zosta³a
pochowana.
- Jak przebiega³a Pani aklimatyzacja w ob-
cym kraju i wród obcych ludzi?
- Od razu musia³am pójæ do drugiej klasy.
Pierwsz¹ skoñczy³a za mnie Lusia. Przez jaki
czas - na szczêcie krótki - nie rozumia³am, co
do mnie mówi¹. Kiedy tylko zdo³a³am przyswoiæ
sobie spory zasób s³ów, w domu pojawi³a siê
dziewczynka z s¹siedztwa - Wiera - która by³a
trochê ode mnie starsza i zaczê³a uczyæ mnie
pisaæ. Musia³a byæ dobr¹ nauczycielk¹, gdy¿
w szkole nie mia³am ¿adnych problemów.
Nikt w ogóle nie zauwa¿y³, ¿e Lusia znacznie
siê zmieni³a. W Semipa³atyñsku wrza³o jak w ty-
glu: szpitale wojskowe, wielkie zak³ady przemy-
s³owe, kilka domów dziecka. Ludzie przyje¿d¿a-
li i wyje¿d¿ali. Nauczyciele i uczniowie zmieniali
siê jak w kalejdoskopie. W mojej klasie tylko
cztery dziewczynki mia³y normalne rodziny, re-
szta wychowywa³a siê w sierociñcu i ci¹gle by³a
przewo¿ona z miejsca na miejsce. Trudno by³o
zauwa¿yæ pojawienie siê nowego dziecka.
- Czy mia³a Pani problemy z nauk¹ ze
wzglêdu na s³absz¹ znajomoæ jêzyka rosyj-
skiego?
- Nie, wrêcz przeciwnie. Od pocz¹tku wietnie
sobie radzi³am w szkole. W zeszycie rzadko po-
jawia³a siê nawet czwórka. Moja rosyjska mama
- Walentyna - chodzi³a na zebrania, siada³a
w prezydium i puch³a z dumy. Jej Lusia by³a nad-
zwyczajna. Zreszt¹ nie tylko w szkole. Pamiê-
tam, ¿e kiedy co przeskroba³am i Walentyna
postawi³a mnie do k¹ta. Sz³am i myla³am:
Bo¿e,
co ja takiego zrobi³am, ¿e chc¹ mnie rozstrzelaæ
.
Zemdla³am ze strachu, a potem ju¿ zawsze by-
³am grzeczna.
- Czyli by³a Pani normalnym dzieckiem?
- Tak. Chocia¿ przede wszystkim by³am dziw-
nym dzieckiem, poniewa¿ panicznie ba³am siê
rozgwie¿d¿onego nieba i za nic nie przesz³am
obok domu bez okien. Poza tym przez ca³e mo-
je dzieciñstwo mówi³am tata na szmacianego
¿o³nierzyka w mundurze i rogatywce. Zwierza-
³am mu siê ze wszystkiego. Nawet kiedy by³am
ju¿ du¿¹ dziewczynk¹ i nie wypada³o mi siê ba-
wiæ lalkami, schowa³am ¿o³nierzyka w kartoflach
i za ka¿dym razem kiedy mama wysy³a³a mnie
- Jeszcze za rz¹dów Pawlaka pozna³am pol-
skiego konsula, cz³onka PSL. W tym czasie zaj-
mowalimy siê z Walerijem upraw¹ sadzonek na
naszej podmoskiewskiej dzia³ce. Dostrzegalimy
ogromny potencja³ tkwi¹cy w rolnictwie i kom-
pletn¹ bezradnoæ tamtejszych ch³opów, nie-
przyzwyczajonych do pracy na swoim. Wtedy
ten polski konsul zaproponowa³, abymy przyje-
chali do Polski i zorganizowali szkolenia dla ro-
syjskich rolników. Nie waha³am siê nawet przez
chwilê. Wprawdzie pomys³ kursów upad³ razem
z rz¹dem Pawlaka, ale zostalimy w Polsce.
Oboje wierzylimy, ¿e kiedy uda mi siê odna-
leæ rodzinê.
- Jak zostalicie Pañstwo przyjêci w Pol-
sce?
- Zetknêlimy siê z ¿yczliwoci¹ i ciep³em, ale
by³a te¿ bardzo smutna historia, która rozpoczê-
³a siê w 1993 r. Potrzebowalimy mieszkania
i udalimy siê do agencji nieruchomoci, której
w³acicielk¹ by³a Anna Bielecka. To ona pozna-
³a nas z Witoldem Stanis³awem Micha³owskim,
od którego wynajêlimy mieszkanie. Na pocz¹t-
ku by³ wobec nas obojêtny, poniewa¿ wynajêli-
my tanie mieszkanie i w ogóle siê nami nie in-
teresowa³. Jednak kiedy zorientowa³ siê, ¿e ma-
my pieni¹dze i poszukujemy dzia³ki budowlanej
pod inwestycjê wraz z zamo¿nymi ludmi z Ro-
sji, od razu zaproponowa³ nam swoj¹ w³asn¹
dzia³kê w Michalinie. Zdecydowalimy siê kupiæ
tê dzia³kê i umówilimy siê na jej sp³atê w ra-
tach. Zreszt¹ Micha³owski nawet nie by³ zaintere-
sowany otrzymaniem od razu ca³ej gotówki.
(od red.: dok³adne wyjanienie wspomnianej
sytuacji znajduje siê w notatce na koñcu
wywiadu)
- Jak to siê sta³o, ¿e znalelicie siê Pañ-
stwo w Narewce?
- Nasz znajomy mia³ w Narewce tartak, który
trzeba by³o nadzorowaæ. Zaproponowa³, ¿eby-
my siê tam przenieli. Niestety, tartak nie przy-
nosi³ dochodu, w zwi¹zku z czym przymierali-
my g³odem. Kiedy mielimy 100 z³ na miesi¹c
(na nas dwoje oraz troje wnucz¹t) bylimy bar-
dzo zadowoleni. M¹¿ próbowa³ nauczyæ siê sto-
larki. Skoñczy³o siê na obciêtych palcach... Po
wypadku przyszed³ nasz znajomy, zobaczy³ za-
winiêt¹ rêkê, litoæ go zdjê³a i zabra³ nas do Elia-
szuków, do starej cha³upy po zmar³ej matce. Da³
nam mleko i kartofle. Przestalimy g³odowaæ.
- Jak traktowali Was miejscowi?
- Bylimy swoist¹ rozrywk¹ dla tamtejszej spo-
³ecznoci. Oboje mamy wy¿sze wykszta³cenie,
znamy jêzyk niemiecki oraz angielski, podró¿o-
walimy po wiecie i nagle wyl¹dowalimy w Elia-
szukach bez grosza przy duszy. Wie wziê³a nas
na utrzymanie. Kobiety przynosi³y proszek, je-
dzenie. Ja uczy³am angielskiego za jakie warzy-
wa, chleb. Potem wystawi³am s³oik na z³otówki.
Tyle kosztowa³a u nas godzina angielskiego. Tro-
chê te¿ szy³am w zamian za mleko i co kto mia³.
- Jak dosz³o do tego, ¿e pani Ludmi³a odna-
laz³a rodzinê i sta³a siê Wand¹ Bo³tunow¹?
- Pochodz¹ca z Narewki dziennikarka poszu-
kiwa³a fascynuj¹cych historii na materia³ do swo-
ich reporta¿y i trafi³a na nas. Nakrêci³a o nas film
dokumentalny, zatytu³owany Polski podrzutek,
transmitowany w padzierniku 1996 r. w progra-
mie 1 TVP o godz. 20.00. Jego skutek by³ nieo-
czekiwany. Po emisji zg³osi³o siê kilka rodzin,
przypuszczaj¹cych, ¿e jestem ich krewn¹. Pew-
nego dnia przyjecha³a do nas prawdziwa rodzi-
na razem z ekip¹ telewizyjn¹. Moja rodzina zo-
sta³a poinformowana przez znajomych o emisji
filmu i moim podobieñstwie fizycznym do babci
i do siostry. Odnalaz³am matkê i siostry. Nieba-
gateln¹ rolê odegra³o tu wspomnienie laleczki -
¿o³nierzyka, bowiem lalki polskich ¿o³nierzy
w wojskowych rogatywkach w czasie okupacji
szy³a moja mama, aby zarobiæ na nasze utrzy-
manie. Okaza³o siê, ¿e w rzeczywistoci nazy-
wam siê Wanda Ludwika Janiszewska i urodzi-
³am siê w Warszawie na Woli.
Wtedy rozpoczê³a siê procedura ustalenia to¿-
samoci, która zakoñczy³a siê w Sylwestra 1998
r. Przeprowadzono postêpowanie s¹dowe i wy-
rokiem polskiego s¹du przywrócono mi polskie
obywatelstwo. Jednak nie oznacza³o to koñca
trudnej drogi odzyskiwania to¿samoci. Wiele in-
stytucji wiadcz¹cych pomoc w podobnych sy-
tuacjach wykaza³o siê indolencj¹. Traktowano
mnie z podejrzliwoci¹, zbywano i odsy³ano do
kolejnych urzêdów. Wêdrowalimy z mê¿em naj-
pierw po Bia³ymstoku, potem po Warszawie,
z ka¿dym dniem trac¹c nadziejê.
Te ustalenia trwa³y tak d³ugo, poniewa¿ kiedy
Micha³owski dowiedzia³ siê, ¿e zdo³a³am odna-
leæ rodzinê, z³o¿y³ na mnie donos do UOP, infor-
muj¹c, i¿ na pocz¹tku lat 80. by³am szpiegiem
w Szwajcarii...
- Jak przyjê³a Pani¹ rodzina?
- Barbara, moja siostra, od pocz¹tku nie mia-
³a w¹tpliwoci, ¿e jestem ich Wand¹. Jednak ja
(jeszcze wtedy Ludmi³a) i matka by³ymy bar-
dziej nieufne. Gdy tylko telewizja odjecha³a, mat-
ka, W³adys³awa Przyby³owska, usiad³a naprze-
ciwko mnie i powiedzia³a:
Powiedz, co pamiê-
tasz?
Ze strzêpów wspomnieñ odtwarza³ymy
zdarzenia.
-
Czy uda³o Wam siê odtworzyæ historiê Wa-
szej roz³¹ki?
- W du¿ej mierze tak. Nasze mieszkanie mie-
ci³o siê na parterze budynku obok przystanku
tramwajowego. Moim ulubionym towarzyszem
dzieciêcych zabaw - rzecz jasna poza wspomina-
n¹ ju¿ szmacian¹ lalk¹ - ¿o³nierzykiem by³ mie-
szkaj¹cy po s¹siedzku Edek. Zapamiêta³am kula-
w¹ kobietê, która tamtego sierpniowego dnia nio-
s³a mnie na rêkach wród przera¿aj¹cych grzmo-
tów. By³a ona nasz¹ s¹siadk¹. Zagl¹da³am do
niej, gdy mama musia³a gdzie wyjæ. Tamtego
pamiêtnego dnia moja matka posz³a z dziesiêcio-
miesiêczn¹ bardzo chor¹ córeczk¹ (moj¹ siostr¹)
do lekarza. Trwa³o powstanie. Uliczne walki od-
ciê³y jej drogê powrotu. Kiedy wreszcie zdo³a³a
dotrzeæ na Wolê, dom by³ zburzony, a po mnie
PO PRZECZYT
Nr 48(220)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
zagin¹³ lad. Ju¿ po wojnie matka dowiedzia³a
siê od córki s¹siadów, ¿e zosta³am rozstrzelana.
Widzia³a, jak nie¿ywa le¿a³am na kulawej s¹siad-
ce. Zreszt¹ do dzi mam lad za uchem po tam-
tym postrzale. Z póniejszych zdarzeñ niewiele
pamiêtam. Le¿a³am na jakiej kanapie. Dom mu-
sia³ byæ zburzony, bo widzia³am gwiazdy. Ba³am
siê. Bardzo siê ba³am. D³ugo analizowa³am zapa-
miêtane zdarzenia. Chcia³am mieæ pewnoæ, ¿e
jestem zaginion¹ Wand¹ Janiszewsk¹, której na-
zwisko widnieje na Cmentarzu Powstañców War-
szawy przy ul. Wolskiej wród innych ofiar rzezi
Woli, dokonanej przez os³awion¹ grupê gen. He-
inza Reinefartha w pierwszych dniach sierpnia
1944 r. Wypêdzanych z domów ludzi rozstrzeli-
wano. Zdarza³o siê, ¿e niedobitych palono ¿yw-
cem. Na kamiennych p³ytach na cmentarzu
umieszczono wiele, wiele nazwisk pomordowa-
nych. Jednak najczêciej powtarza siê na nich
s³owo nieznany. Moja prawdziwa matka przez
d³ugie lata usi³owa³a mnie odnaleæ w Warsza-
wie. Jej poszukiwania nie przynios³y rezultatu,
wiêc nie pozosta³o jej nic innego jak uwierzyæ, i¿
podzieli³am los tysiêcy mieszkañców Woli. Matka
i siostry przez d³ugie lata zapala³y znicze na
Cmentarzu Powstañców Warszawy przy p³ycie
z nazwiskami wymordowanych i spalonych mie-
szkañców kamienicy przy Wolskiej 128. Wród
nich na samym dole jest wyryte:
Wanda Jani-
szewska lat 6
.
- Jak ¿yje siê Pañstwu w Polsce obecnie?
- Kiedy wystêpowa³am do s¹du o przeprowa-
dzenie postêpowania dowodowego, ¿e jestem
córk¹ swojej polskiej matki, W³adys³awy Przy-
by³owskiej, nie mia³am pojêcia, ¿e procedury
prawne bêd¹ siê toczy³y latami. By³y to dla mnie
i mê¿a lata krañcowego niedostatku. Zosta³a mi
przyznana renta w wysokoci 300 z³ i z niej mu-
sielimy siê utrzymaæ. W celu przyspieszenia to-
cz¹cego siê postêpowania administracyjnego
przenielimy siê do Warszawy (w maju 1999
r.). Na dojazdy spod Bia³egostoku zwyczajnie
brakowa³o nam pieniêdzy. Koczowalimy
w spartañskich warunkach - w gara¿u bez okien,
czêsto brakowa³o nam nawet na chleb. Odnale-
ziona polska rodzina przez ca³y czas wspiera³a
nas jak tylko mog³a. Jednak im tak¿e siê nie
przelewa - mieszkaj¹ w tak malutkiej kawalerce,
¿e nie ma tam gdzie roz³o¿yæ materaca i utrzy-
muj¹ siê z niewielkiej renty.
Pracownicy polskich s¹dów dali pokaz do ja-
kich absurdalnych granic mo¿e posun¹æ siê
brak dobrej woli. W sierpniu 1999 r. otrzyma³am
polskie papiery. W zasobach mieszkaniowych
dzielnicy Wola znalaz³a siê mikroskopijna kawa-
lerka. Jest ona po³o¿ona ca³kiem blisko kocio-
³a z wie¿ami, wiaduktu i ulic, które przez dziesi¹t-
ki lat by³y dla mnie mglistym wspomnieniem.
Kiedy otrzymalimy klucze do zupe³nie pustego
mieszkania, znów niezbêdna okaza³a siê pomoc
przyjació³. Nasz dobytek (mój i mê¿a) mieci³
siê w kilku kartonowych pud³ach. Przekona³am
siê na w³asnej skórze, ¿e nie³atwo jest wróciæ
po latach na rodzinn¹ ziemiê.
Los wystawi³ nas na jeszcze jedn¹ ciê¿k¹
próbê. ¯yj¹c w rozpaczliwych warunkach, roz-
chorowa³am siê. Jako osoba bezdomna skorzy-
sta³am z pomocy lekarskiej Orodka Monar.
Tamtejszy lekarz uzna³, i¿ stan moich oczu wy-
maga opieki specjalisty. Nagle pojawi³ siê ³añ-
cuch ludzi, który bezinteresownie mi pomagali.
Diagnoza by³a alarmuj¹ca: jaskra. Mam pierw-
szy stopieñ niepe³nosprawnoci z powodu ja-
skry obu oczu, powsta³ej na tle nerwowym. Ko-
nieczna okaza³a siê opieka szpitalna i operacja.
Szpital Bródnowski zgodzi³ siê na jej wykona-
nie. Niestety, pomoc przysz³a zbyt póno. W re-
zultacie w ogóle nie widzê na jedno oko, a na
drugie - bardzo s³abo. Moje marzenia o pracy
i spokojnym ¿yciu leg³y w gruzach.
W tej chwili musimy wy¿yæ we dwójkê z jednej
emerytury (pani Wandy), przy czym Walerij
ukoñczy³ trzy fakultety (chemia, filozofia, handel
zagraniczny) i dobrze zna cztery jêzyki.
- Dziêkujê bardzo za rozmowê.
Rozmawia³a: Iwona Zielinko
POWSTANIE LISTOPADOWE
Noc listopadowa
dowa³ jako namiestnik care-
wicz Konstanty i dawa³ siê
swoim brakiem taktu, swoj¹
brutalnoci¹ i okrucieñstwem
krajowi mocno we znaki, ¿e
¿ycie polityczne Królestwa by-
³o zatrute miazmatami wpro-
wadzonego przez Konstante-
go systemu policyjnego oraz
¿e wreszcie stacjonowa³o
w Królestwie kilka pu³ków ro-
syjskich, z³o¿onych zreszt¹
przewa¿nie z mieszkañców
ziem zabranych. Bo by³y to
fakty, które w razie potrzeby
mo¿na by³o niemal bez wysi³-
ku zlikwidowaæ.
Pamiêtaæ jeszcze nale¿y do-
datkowo, ¿e Powstanie Listo-
padowe nie tylko zniszczy³o sa-
modzielnoæ Królestwa, ale
i os³abi³o polskoæ w tzw. zie-
miach zabranych, to jest nale-
¿¹cej bezporednio do Cesar-
stwa Litwie i Rusi. Wystarczy
przypomnieæ sobie to, co ka¿-
dy wie o stosunkach wileñskich
w epoce Mickiewicza, a wiêc
zaledwie na kilka lat przed po-
wstaniem, by zdaæ sobie spra-
wê, jak silna tam by³a polskoæ
- a wiêc jak wielkie ponielimy
tam przez powstanie straty.
Jak¹ rolê mog³o Królestwo
Kongresowe w dogodnym
momencie odegraæ, pokazuje
najlepiej sytuacja w 1848 ro-
ku. W roku tym wybuch³y re-
wolucje w Berlinie i w Wie-
dniu, a wiêc sparali¿owane
by³y przez d³u¿szy czas dwa
sporód trzech pañstw zabor-
czych. Wybuch³o powa¿ne
powstanie polskie w Poznañ-
skiem (obejmuj¹ce czêcio-
wo tak¿e i Pomorze), które
zdo³a³o wytworzyæ pewn¹ si³ê
zbrojn¹ i stoczy³o parê po-
wa¿niejszych utarczek z woj-
skami pruskimi - wród nich
dwie zwyciêskie (pod Mi³os³a-
wiem 30 kwietnia, pobity kor-
pus 5.000 Prusaków genera³a
Blumena, i pod Wrzeni¹ 2
maja, pobity oddzia³ 1.800
Prusaków gen. Hirschfelda).
Wybuch³y powa¿ne rozruchy
w Galicji (dopuszczono do
tworzenia siê gwardii narodowej, póniej jed-
nak zbombardowano Kraków i Lwów), mimo ¿e
prowincja ta by³a bardzo wyczerpana wydarze-
niami sprzed dwóch lat (1846, próby powstania,
rze galicyjska). Wybuch³y powa¿ne niepokoje
w Czechach. Wybuch³o grone powstanie prze-
ciwaustriackie na Wêgrzech, rozmiarami swymi
podobne do wojny polsko-rosyjskiej z lat 1830-
1831. Wybuch³o wreszcie zwrócone równie¿
przeciw Austrii powstanie we W³oszech.
Mo¿na sobie bez trudu wyobraziæ, jakby
wygl¹da³ rok 1848, gdyby wypadki lat 1830-31
nie zniszczy³y samodzielnoci Królestwa Pol-
skiego
i polskiej si³y politycznej na ziemiach
wschodnich. Królestwo Kongresowe, o znacz-
nie zmniejszonym w porównaniu do czasów
sprzed roku 1830 zakresie samodzielnoci, prze-
wa¿y³oby swoim udzia³em w wypadkach 1848
szalê na korzyæ rewolucji. Si³y polskie z Króle-
stwa Kongresowego zapewni³yby zwyciêstwo
w Poznañskiem, na Pomorzu i w Galicji. Tym
sposobem powsta³by rozleg³y blok terytorialny
polsko-wêgierski, obejmuj¹cy zapewne równie¿
Litwê oraz spor¹ czêæ ziem ruskich, a byæ mo-
¿e te¿ i Czechy, który posiada³by zapewne do-
stateczn¹ si³ê po temu, by oprzeæ siê zwyciêsko
po³¹czonym si³om nietkniêtej rewolucj¹ Rosji
i os³abionym przez rewolucjê Prus i Austrii.
Oczywicie wypadki te mog³y nast¹piæ rów-
nie¿ i znacznie wczeniej, a niekoniecznie dopie-
ro w roku 1848.
ksi¹¿ê Adam
Czartoryski
cd. ze str. 1
Nawiasem mówi¹c, nie tylko masoneria by³a
zainteresowana w wybuchu tych rewolucji, bê-
d¹cych nowym nawrotem do tradycji dawnej
Wielkiej rewolucji. By³a w tym zainteresowana
równie¿ i polityka pruska. Oglêdnie daje to do
zrozumienia Bismarck w swoich pamiêtnikach:
Przyjazne Polsce (polenfreundlich) rosyjsko-fran-
cuskie przymierze, jakie wisia³o w powietrzu
przed rewolucj¹ lipcow¹, by³oby ówczesne Pru-
sy postawi³o w trudne po³o¿enie
.
Utrzymanie siê jednak zdobyczy rewolucji lip-
cowej zagro¿one by³o przez to, i¿
cesarz rosyj-
ski Miko³aj I zamierza³ we Francji interwenio-
waæ zbrojnie, aby rewolucjê lipcow¹ obaliæ.
Najdalej wysuniêtymi na zachód si³ami woj-
skowymi, znajduj¹cymi siê pod w³adz¹ Miko-
³aja, by³y wojska polskie w Królestwie Kon-
gresowym. Tych w³anie wojsk zamierza³ Mi-
ko³aj u¿yæ do st³umienia Rewolucji Francu-
skiej.
Przy tym samym ogniu zamierza³ zreszt¹
upiec i inn¹ jeszcze pieczeñ: wyprowadzenie
wojsk polskich z Królestwa i poprowadzenie ich
do Francji dawa³o mu sposobnoæ do mocniej-
szego ujêcia w swoje rêce w³adzy w Królestwie
Polskim oraz w³adzy nad polskim wojskiem.
Z tych ostatnich powodów decyzja Miko³aja by-
³a faktem z punktu widzenia interesów polskich nie-
pomylnym. Faktowi temu polityka polska powin-
na siê przeciwstawiæ b¹d by do niego nie dopu-
ciæ, b¹d by zneutralizowaæ jego skutki. Ale po-
winna to zrobiæ w ten sposób, by nie naraziæ Polski
na jakie skutki jeszcze bardziej niepomylne.
Polityka polska mia³a tu przed sob¹ kilka ró¿-
nych mo¿liwoci. Pomówimy o nich ni¿ej.
Do mo¿liwoci tych nie nale¿a³o jednak Powsta-
nie Listopadowe.
Dziwnym zbiegiem okoliczno-
ci poprowadzone zosta³o tak, ¿e za jednym
zamachem uratowa³o Rewolucjê Francusk¹
przed interwencj¹ cara Miko³aja oraz doprowa-
dzi³o do likwidacji pañstwowoci polskiej,
utrzymuj¹cej siê pod postaci¹ Królestwa Kon-
gresowego. To znaczy przynios³o dwa rezulta-
ty, które by³y wysoce korzystne z punktu wi-
dzenia interesów i d¹¿eñ masonerii.
Pod tym wzglêdem powstanie to przypomi-
na do z³udzenia Powstanie Kociuszkowskie:
i ono równie¿ uratowa³o Rewolucjê Francusk¹
i zniszczy³o szcz¹tki pañstwowoci polskiej.
Nie nale¿y s¹dziæ, by strata, któr¹ powstanie
to dla naszego narodu spowodowa³o: utrata sa-
modzielnoci Kongresówki, by³a strat¹ ma³¹.
Królestwo Kongresowe by³o prawdziwie silnym
pañstwem. Mia³o ono doskona³e wojsko, liczne,
dobrze wyposa¿one i wyæwiczone, o¿ywione do-
skona³ym i bez zastrze¿eñ polskim duchem.
Mia³o zasobny skarb, umiejêtn¹ i przewiduj¹c¹
polityk¹ ministra Lubeckiego systematycznie po-
wiêkszany. Mia³o w³asny rz¹d, skupiaj¹cy w swo-
im rêku niemal pe³niê w³adzy. Mia³o rozumn¹ po-
litykê wewnêtrzn¹, bardzo szczêliw¹, zw³aszcza
w dziedzinie gospodarczej, która doprowadzi³a
do tego, ¿e Królestwo znajdowa³o siê w stanie
po prostu kwitn¹cym; w przeciwieñstwie np. do
stosunków dzisiejszych, zarówno poziomem za-
mo¿noci jak poziomem kultury górowa³o nad
s¹siednim Ksiêstwem Poznañskim, stanowi¹c
dla niego wzór niedocigniony.
Maj¹c takie czynniki politycznej si³y i politycz-
nej niezale¿noci, jakie stanowi rz¹d, skarb, woj-
sko oraz zamo¿ny i patriotyczny duchem o¿y-
wiony kraj, stanowi³o Królestwo Kongresowe po-
tê¿n¹ pozycjê w bilansie si³ narodowych Polski,
pozycjê, która mog³a w dogodnym momencie
zawa¿yæ w sposób rozstrzygaj¹cy na losach ca-
³ego narodu. S³usznoci powy¿szych wywodów
w najmniejszej mierze nie umniejsza fakt, ¿e
Królestwo Polskie zwi¹zane by³o wêz³ami poli-
tyczno-prawnymi z Rosj¹, ¿e w Warszawie rezy-
gen. Jan
Skrzynecki
gen. Józef
Ch³opicki
gen. Ignacy
Pr¹dzyñski
Witold Stanis³aw Micha³owski
jest doradc¹ Leppera, czêsto pokazuje siê
u jego boku i wystêpuje na Kongresach Samo-
obrony jako mówca. Podaje siê za specjalistê
w aferach zwi¹zanych z przeprowadzanym tak¿e
w Polsce gazoci¹giem Jamalskim.
Kiedy Pañstwo Bo³tunowie zdecydowali siê
zostaæ w Polsce, ¿adne z nich nie mia³o polskie-
go obywatelstwa. W zwi¹zku z tym nie mogli ku-
piæ na siebie dzia³ki. Pan Walerij przezornie za-
rejestrowa³ w Polsce spó³kê z o.o. Micha³owski
b³yskawicznie wykupi³ wiêkszociowy pakiet
udzia³ów w tej spó³ce.
Wykorzysta³ sytuacjê, ¿e Pañstwo Bo³tunowie
nie posiadaj¹ polskiego obywatelstwa i nie znaj¹
jêzyka polskiego. Udawa³ ich przyjaciela. Kiedy
zwrócili siê do MSW z wnioskiem o zezwolenie na
posiadanie nieruchomoci przez pani¹ Ludmi³ê
jako osobê pochodzenia polskiego, poszukuj¹c¹
swoich korzeni, zaproponowa³, aby odpowied
wys³ano na jego adres (Pañstwo Bo³tunowie nie
mieli w Polsce miejsca zamieszkania).
Do jesieni 2003 z kwoty 49 tys. USD Bo³tuno-
wie sp³acili Micha³owskiemu 40,5 tys. USD. Na
zakupionej od niego dzia³ce rozpoczêli budowê
domu. Budowê zlecili firmie poleconej przez Mi-
cha³owskiego. Nagle dowiedzieli siê, ¿e Micha-
³owski bez ich wiedzy zabezpieczy³ kredyt swo-
jego syna hipotek¹ na nieruchomoci w Micha-
linie. Zostali o tym poinformowani post factum.
Pocz¹tkowo siê nie martwili, poniewa¿ mu ufali
i nie podejrzewali o niecne zamiary. Poza tym je-
go syn mia³ firmê komputerow¹ i sp³aca³ kredy-
ty, które zaci¹gn¹³ wczeniej (Micha³owski poka-
zywa³ im odpowiednie dokumenty, potwierdzaj¹-
ce ww. fakty). Pañstwo Bo³tunowie postanowili
wstrzymaæ siê ze sp³at¹ kredytu do czasu, a¿ hi-
poteka zostanie zniesiona.
W tym okresie pani Ludmi³a koczowa³a wraz
z trójk¹ swoich wnucz¹t we wsi Narewka pod
Bia³ymstokiem. Syn pañstwa Bo³tunów prowa-
dzi³ dochodowe interesy w Moskwie. Wszystkie
inwestycje, jakie poczynili oni w Polsce, finanso-
wali z pieniêdzy, pochodz¹cych z kredytu zaci¹-
gniêtego przez ich syna. Ten kredyt by³ zabez-
pieczony dwoma du¿ymi mieszkaniami (jedno
w samym centrum Moskwy), samochodem
(bmw) i du¿ym maj¹tkiem.
Budowa domu w Michalinie trwa³a nie 3 mie-
si¹ce - jak za³o¿yli Pañstwo Bo³tunowie i jak by-
³o w umowie z firm¹ budowlan¹ - lecz 1,5 roku.
W tym czasie oprocentowanie kredytu zaci¹-
gniêtego przez syna Pañstwa Bo³tunów w Mo-
skwie wzros³o z 40% do 160% i musieli zwróciæ
zabezpieczenie, czyli ca³y ich dobytek. Chodzi-
³o nie tylko o sp³atê zad³u¿enia bankowego, ale
tak¿e o ratowanie ¿ycia ich syna i jego rodziny,
poniewa¿ bank zleci³ windykacjê bandytom
(trwa³o to do jesieni 1994 r.). Wybudowali w Mi-
chalinie dom (w stanie surowym), ale nie mogli
go sprzedaæ ze wzglêdu na ustanowion¹ przez
Micha³owskiego hipotekê.
Micha³owski sprzeda³ po³owê udzia³ów
w nieruchomoci w Michalinie osobie trzeciej,
ale sp³ata by³a uwarunkowana zniesieniem hi-
poteki. Pañstwo Bo³tunowie otrzymali z tej
sprzeda¿y 20 tys. USD, co stanowi³o mniej wiê-
cej 1/3 wartoci nak³adów na sam dom, nie li-
cz¹c zaliczki na zakup dzia³ki. Micha³owski po-
zwala³ sobie na tak¹ bezczelnoæ, poniewa¿
by³ pewien, ¿e pani Ludmi³a nie odzyska oby-
watelstwa polskiego i - wczeniej czy póniej -
bêdzie zmuszona do powrotu do Moskwy. Za-
tai³ tak¿e przed nimi zezwolenie MSW na posia-
danie przez pani¹ Ludmi³ê nieruchomoci,
które przysz³o na jego adres.
Gdy sta³o siê jasne, i¿ pani Ludmi³a nigdy nie
utraci³a obywatelstwa polskiego, Micha³owski
przyjecha³ do Pañstwa Bo³tunów do Eliaszuków
i zaproponowa³, ¿e odda im po³owê udzia³ów
w nieruchomoci w Michalinie pod warunkiem,
¿e nie bêd¹ mieli do niego ¿adnych pretensji,
a wówczas on sp³aci hipotekê. 31 maja 1999 r.
zawarli umowê sprzeda¿y, jednak hipoteka do
dzi nie zosta³a zniesiona. Natomiast w domu,
który wybudowali Pañstwo Bo³tunowie, mieszka-
j¹ obcy ludzie - konkubent kobiety, której Micha-
³owski w 1994 r. sprzeda³ po³owê udzia³ów
w nieruchomoci. Poza tym ów pan uniemo¿liwi³
im dostêp do ich dzia³ki, poniewa¿ pozmienia³
k³ódki, wynaj¹³ ochroniarzy, etc. Pomimo nak³a-
dów o wartoci ponad 60 tys. USD, jakie ponie-
li, nie maj¹ mo¿liwoci korzystania ze swojej
czêci nieruchomoci ani nie otrzymuj¹ ¿adnych
zysków z racji jej u¿ytkowania w ca³oci przez
ww. osoby.
gen. Józef
Sowiñski
Piotr Wysocki
cd. na str. 6
PO PRZECZYT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl