nr35-03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
WOJENKO, WOJENKO CÓ¯E TY ZA PANI..
mowców, jad¹cych wspieraæ interesy dia-
spory ¿ydowskiej w Iraku, odby³o siê bar-
dzo uroczycie. Pan prezydent zagrzewa³ do wal-
ki osobicie, kampania honorowa WP prezento-
wa³a broñ, by³y kwiatki i obiecanki, bo ponoæ pan
minister od wojenki pieni¹¿ki, na które liczyli dziel-
ni bojowcy, zatrzyma³ (na czas bli¿ej nieokrelo-
ny) we w³asnym biureczku! Straszny to by³ za-
wód dla niektórych pañ, ¿egnaj¹cych swych mê-
¿ów, poniewa¿ wiele z nich chcia³oby za zarobio-
ny tym sposobem szmal dokoñczyæ budowê do-
mku, kupiæ lepszy samochód czy te¿ u¿yæ pe³ni
¿ycia w luksusach hoteli Hilton na Majorce. Taki
drobiazg jak mieræ niewinnych ludzi w odleg³ym
Iraku, którzy nam nigdy, jako narodowi, niczego
z³ego nie uczynili, w tym przypadku nie ma naj-
mniejszego znaczenia. Za zburzenie irackich do-
mów oni tu w Polsce chc¹ wygodnie ¿yæ. Tak,
chc¹ ¿yæ odbieraj¹c ¿ycie innym. Mówi siê o tym
zwyczajnie w kraju, który jest najbardziej szykano-
wany przez ¯ydów na wiecie. Opluwany, poni¿a-
ny i rozkradany. Gdzie nikt, ¿adna organizacja
wiatowa, nie protestuje i nie wytacza im procesu
o rasizm i antypolonizm. Nie ma w Konstytucji RP
zapisu chroni¹cego prawo i dobre imiê Polaków,
ale najgorsze, ¿e nie ma chêtnych do obrony Ho-
noru Narodowego, bo garstka mieci marz¹ca
o zabijaniu dla mamony znajdzie siê w ka¿dym
narodzie. Szkoda, ¿e dzielni polscy stri³ci nie
zu¿ywaj¹ swego potencja³u dla dobra Ojczyzny,
bo nie ma wyt³umaczenia dla tej napaci i nale¿y
mieæ jedynie nadziejê, ¿e Irakijczycy zrozumiej¹,
mimo bólu, bezsilnoæ wiêkszoci Polaków,
wstyd i hañbê, z jakiej trudno siê bêdzie Polsce
podwign¹æ. Ale w tym szaleñstwie jest metoda -
sk³óciæ dwa przyjazne sobie Narody i wykoñczyæ,
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 35(155)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
28.08.-3.09.-2003
tygodnik
ROK VI
Kolejna rocznica napaci na Polskê 1 wrzenia 1939 r. zbrodniczej III Rzeszy Nie-
mieckiej zbiega siê z eskalacj¹ ¿¹dañ szefowej Zwi¹zku Wypêdzonych Eriki Stein-
bach, domagaj¹cej siê utworzenia Centrum przeciwko Wypêdzeniom. Wypowiada-
j¹ siê na ten temat czo³owi politycy w Niemczech i w Polsce. Nikt jednak, w tym rów-
nie¿ polskojêzyczna prasa, nie informuje o prawdziwych kulisach tamtych wydarzeñ.
Zbywa siê tak¿e ca³kowitym milczeniem ogrom zniszczeñ, ludzkich tragedii, maso-
wych mordów, jakich Niemcy dopucili siê na Polakach w czasie II wojny wiatowej.
Nikt na szczeblu rz¹dowym czy parlamentarnym nie podnosi sprawy nale¿nych
Polsce odszkodowañ i reparacji wojennych. Wkrótce mo¿e siê okazaæ, ¿e to Polska
bêdzie musia³a p³aciæ Niemcom za skutki wywo³anej przez nie wojny.
Leszek Bubel
po kolei, bo czy kto mo¿e zarêczyæ, ¿e jutro nie
podzielimy losu Palestyny, Afganistanu, Iraku?
Pan prezydent? A mo¿e pan premier, a mo¿e
sejm, który usilnie pracuje nad odebraniem nam
ka¿dego grosza? Dlatego prezentowany zapa³
doborowych jednostek militarnych kojarzyæ siê
mo¿e z czasami drang nach Polen ochotni-
czych oddzia³ów niemieckich, którym w efekcie
pozosta³ Stalingrad!
KRYPTONIM: NERO, HAS£A:
REGEN UND HAGEL
O TYM, JAK ZBRODNICZA, NAZISTOWSKA TRZECIA RZESZA
NIEMIECKA WYPÊDZA£A NIEMCÓW Z ZIEM PO£O¯ONYCH NA
WSCHÓD OD RZEK ODRA I NYSA, WYKONUJ¥C ZBRODNICZY
NIEMIECKI ROZKAZ O SPALONEJ ZIEMI
Bo¿ena Szaniec
PS. Pentagon zap³aci 230 mln. dolarów za trans-
port do Iraku i koszty utrzymania ca³ej dziewiêcio-
tysiêcznej miêdzynarodowej dywizji pod polskim
dowództwem.
Polska zap³aci 135 mln. z³otych
co stanowi jedn¹ trzeci¹ kosztów, ale tylko
naszego kontyngentu wchodz¹cego w sk³ad
tej dywizji
P
od koniec 1943 roku w³adze nazistow-
skiej, zbrodniczej Trzeciej Rzeszy nie-
mieckiej mia³y przygotowane ustawy
i generalne plany ewakuacyjne dla obszarów
po³o¿onych na wschód od rzek Odry i Nysy,
w tym dla obszarów Trzeciej Rzeszy niemieckiej
w granicach z 1937 roku, czyli tak zwanych
wschodnich prowincji. Dwustopniowe tajne ha-
s³o Regen und Hagel (Deszcz i Grad) stano-
wi³o znak do rozpoczêcia ewakuacji, do natych-
miastowego opuszczenia siedzib. Ewakuacja
zaczê³a siê w sposób uporz¹dkowany ju¿
w 1943 roku, a nastêpnie przerodzi³a siê w ¿y-
wio³ow¹ ucieczkê niemieckiej ludnoci, rozhi-
steryzowanej przez niemieck¹ propagandê
i poganianej terrorem niemieckich s³u¿b mun-
durowych. Pierwszy okres niemieckiej ewakua-
cji i ucieczki Niemców zamyka dzieñ stycznio-
wej ofensywy wojsk radzieckich w 1945 roku.
Do tego czasu z Prus Wschodnich uciek³o po-
nad 3 000 000 ludzi. Podpisany przez Hitlera
niemiecki rozkaz o spalonej ziemi, nakazuj¹-
cy w³adzom niemieckim i Niemcom zamienia-
nie w pustyniê okupowanych przez zbrodnicz¹,
nazistowsk¹ Trzeci¹ Rzeszê niemieck¹ obsza-
rów Polski i Zwi¹zku Radzieckiego, Niemcy za-
stosowali nastêpnie na obszarach Trzeciej Rze-
szy niemieckiej, które mia³y zostaæ zajête przez
wojska polskie i radzieckie.
W wyniku alianckich nalotów na Szczecin
i okolice, Niemcy ewakuowali z tego miasta
urzêdy i szko³y. Na przestrzeni lat 1939-1944
ludnoæ Szczecina zmniejszy³a siê o oko³o 40
setnych. Ju¿ w tamtym okresie doæ liczne gru-
py ludzi samorzutnie ucieka³y w g³¹b Niemiec.
W 1944 roku, po czerwcowej ofensywie
wojsk radzieckich, niemieckie generalne pla-
ny ewakuacyjne zosta³y zastosowane przez
w³adze niemieckie w jeszcze szerszym wy-
miarze. Dnia 1 sierpnia 1944 roku wojska ra-
dzieckie 1 Frontu Ba³tyckiego dotar³y nad Za-
tokê Rysk¹, a oddzia³y 2 i 3 Frontu Bia³oru-
skiego osi¹gnê³y rzekê Niemen i zatrzyma³y
siê na granicy Prus Wschodnich. Jesieni¹ te-
go roku wojska radzieckie wkroczy³y do Prus
Wschodnich i l¹dowe dzia³ania zbrojne dru-
giej wojny wiatowej (1939-1945) dotknê³y
obszaru zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej
Rzeszy niemieckiej. W³anie wtedy Erich
Koch, niemiecki nazistowski gauleiter Prus,
poleci³ rozpoczêcie ewakuacji. W wyniku tego
zaludnienie Prus Wschodnich, które w marcu
1944 roku wynosi³o oko³o 2 346 000 osób,
spad³o do oko³o 1 754 000 osób.
Pocz¹tkowo ewakuacja przebiega³a w spo-
sób uporz¹dkowany - by³a podzielona na eta-
py, uwzglêdnia³a nawet przydzia³ samocho-
dów dla poszczególnych rodzin wed³ug nu-
merów rejestracyjnych, obejmowa³a nie tylko
ludzi, ale tak¿e ¿ywy dobytek i urz¹dzenia,
Plan ewakuacji Malborka zawiera³ 36 stron za-
³¹czników i instrukcji. Ewakuacjê przeprowa-
dza³y komórki partyjne nazistowskiej NSDAP
(Nazistowsko-Socjalistycznej Partii Robotni-
ków Niemieckich) - do nich nale¿a³o miêdzy
innymi uszkadzanie maszyn i urz¹dzeñ (ma-
schinenlahmung), których nie da³o siê ewaku-
owaæ. By³y to pocz¹tki wprowadzania w czyn
niemieckiego rozkazu o spalonej ziemi, roz-
kazu oznaczonego kryptonimem Nero,
który nakazywa³ ca³kowit¹ ewakuacjê
i wyniszczanie ziem wschodnich. Ju¿ w tym
pocz¹tkowym okresie nadzwyczajna gorli-
woæ ludnoci niemieckiej w wykonywaniu
rozporz¹dzeñ ewakuacyjnych nazistowskich
w³adz niemieckich przyczynia³a siê do po-
wstawania i powiêkszania szkód i cierpieñ po-
wodowanych wykonywaniem tego zbrodni-
czego niemieckiego rozkazu.
Gazeta Wyborcza, 30.07.2003
LABIRYNTY GEOPOLITYKI
W SYTUACJI BEZ WYJCIA
stanie i Iraku okaza³y siê Pyrrusowymi
zwyciêstwami, zarówno bowiem
w pierwszym , jak i w drugim kraju okupanci pa-
nuj¹ tylko we w³asnych bazach wojskowych, od-
grodzonych od reszty wiata zasiekami z drutu
kolczastego i polami minowymi. Co prawda ¿o³-
nierze robi¹ wypady tak¿e poza obrêb swych
obozów, ale zawsze w du¿ych grupach, kamizel-
kach kuloodpornych i z broni¹ gotow¹ do strza-
³u. Mimo to s¹ czêsto zabijani, rewan¿uj¹c siê
krwawymi rzeziami przypadkowych i bezbron-
nych cywili, co jeszcze bardziej wzmaga psycho-
zê nienawici i przemocy. Faktycznego, a tym
bardziej sprawnego, rz¹du z³o¿onego ze zwo-
lenników USA ani w Afganistanie, ani w Iraku zor-
ganizowaæ siê nie uda³o i nie uda, choæ na prze-
kupienie tamtejszych liderów zarówno Ameryka,
jak i Anglia wydaj¹ horrendalne sumy. Ci bowiem
pieni¹dze bior¹, ale s³u¿yæ oswobodzicielom
nie zamierzaj¹. Taki np. Karzai, przywieziony
w przys³owiowym worku zza oceanu, nie ma ¿ad-
nej realnej w³adzy, siedzi cicho w Kabulu, za-
mkniêty w pa³acu prezydenckim i otoczony ame-
rykañsk¹ ochron¹, za ¿ycie w Afganistanie toczy
siê dalej dotychczasowym trybem: produkcja
i eksport na Zachód narkotyków osi¹gnê³y nie-
spotykany dotychczas poziom, kwitnie rozbój,
bandytyzm, handel ludmi i inne tradycyjne dla
tego regionu biznesy. Oddzia³y krajów zacho-
dnich, uwiêzione we w³asnych obozach zajête
s¹ nie zaprowadzaniem ³adu i porz¹dku w podbi-
tych na pozór krajach, lecz wy³¹cznie dbaniem
o w³asne bezpieczeñstwo, przy tym nie zawsze
z pomylnym skutkiem. Ka¿dego dnia ginie tu od
kilku do kilkunastu ¿o³nierzy amerykañskich i bry-
tyjskich. Dosz³o do tego, ¿e nawet cz³onkom ro-
dzin pomordowanych ¿o³nierzy kategorycznie
zabroniono przekazywaæ komukolwiek informa-
cjê o mierci swych synów, braci i ojców. Na mo-
cy dekretu prezydenta Busha gdyby kto siê po-
wa¿y³ ten zakaz z³amaæ i np. przekazaæ wiado-
moæ tego rodzaju do której z gazet w formie
nekrologu, natychmiast musia³by zwróciæ pie-
niê¿n¹ rekompensatê i zosta³by oddany pod s¹d
za z³amanie tajemnicy wojskowej, podobnie
zreszt¹ jak pismo, które by tego rodzaju materia³
informacyjny opublikowa³o. Przemilczanie fak-
tów nie jest jednak równoznaczne z ich nieistnie-
niem. Ka¿dego dnia na lotniskach USA l¹duj¹
samoloty z cynkowymi trumnami ze zw³okami
kolejnych zastrzelonych w Iraku i Afganistanie
tommies. Daje do mylenia te¿ fakt, ¿e ¿o³nie-
rze amerykañscy maj¹ prawo tylko raz na 20 dni
rozmawiaæ telefonicznie ze swymi rodzinami oraz
¿e zabrania siê im kategorycznie ogl¹dania tele-
wizji i s³uchania radia.
Dlatego Ameryka usi³uje, m.in. z pomoc¹ Pol-
ski, wci¹gn¹æ do swej kolejnej brudnej wojny
jak najwiêksz¹ liczbê krajów. I to nie tylko po to,
by z³o¿y³y one daninê krwi za zyski amerykañ-
skich monopoli, ale te¿ po to, by niejako umiê-
dzynarodowiæ nadchodz¹c¹ klêskê i rozdzieliæ
równo miêdzy wszystkich hañbê nieuchronnej
pora¿ki i wycofania siê z rzekomo podbitych te-
rytoriów. Uda³o siê dopi¹æ tego, by oko³o 10 ty-
siêcy ¿o³nierzy z Hiszpanii, Polski, Ukrainy, Litwy,
S³owenii, Czech i innych uzale¿nionych od dyk-
tatu amerykañskiego krajów przejê³o czêæ obo-
wi¹zków okupacyjnych w Iraku. Te kraje nie od-
nios¹ jednak ¿adnych korzyci z poniesionych
ofiar, w przeciwieñstwie do USA i Wielkiej Bryta-
nii, które licz¹ na umocnienie swych pozycji stra-
tegicznych zarówno w skali globalnej, jak i - je-
li chodzi o UK - w obrêbie Unii Europejskiej.
Na razie nie wiadomo, czy uda siê naprawdê
przej¹æ kontrolê nad wiatowymi zapasami ropy
naftowej i odnonymi terenami, choæ nadzieje
na to s¹ raczej nik³e.
cd. na str. 3
Ci¹g³oæ czy zbie¿noæ przypadkowa?
K
ilka lat temu rozpocz¹³em starania, aby
uzyskaæ dane, sk¹d siê wziê³a nazwa
NSZZ Solidarnoæ, a cilej mówi¹c,
która z osób zawi¹zuj¹cych zwi¹zek nada³a mu
tak¹ nazwê? Osobicie wypytywa³em paru
przewodnicz¹cych w Krakowie i w Warszawie.
Nikt z wypytywanych nie wiedzia³ lub nie chci-
a³ powiedzieæ. To samo w redakcjach pism so-
lidarnociowych w Krakowie i w Warszawie.
Czêsto odpowiedzi nie by³o, a jak by³a, to - wg
mojego rozeznania -
mêtna. Ta sytuacja
jeszcze bardziej do-
pingowa³a do dal-
szych poszukiwañ.
Wiadomo, ¿e nazwa
Solidarnoæ nie
spad³a z nieba. W czyjej g³owie zrodzi³a siê
myl, aby utworzony zwi¹zek przybra³ nazwê
Solidarnoæ? Na pewno nie w g³owie L. Wa-
³êsy. W jego bliskim otoczeniu by³y osoby: Ma-
zowiecki, Kuroñ, Geremek, a tak¿e m³ody wów-
czas Michnik i inni cz³onkowie KOR-u. A która
z tych osób zaproponowa³a nazwê Solidar-
noæ? Prawdopodobnie nigdy siê tego nie do-
wiemy, przynajmniej oficjalnie, a za kulisami na
pewno jest wiadome.
cd. na str. 2
PostScript Picture
93801.eps
UWAGA CZYTELNICY
Przez okres wakacyjny gazeta ukazywa³a
siê w podwójnej numeracji w cyklu dwuty-
godniowym. Od tego numeru ukazywaæ siê
bêdzie, jak zwykle, co czwartek
cd. na str. 4
P
o¿egnanie kolejnych oddzia³ów pogro-
W
ojskowe awantury USA i UK w Afgani-
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 35(155)
Ci¹g³oæ czy zbie¿noæ przypadkowa?
Tiso ante portas
We wrzeniu 1939 roku Polskê najecha³y nie
tylko wojska niemieckie i sowieckie. Do wro-
gich nam mocarstw przy³¹czy³a siê armia s³o-
wacka, która wkroczy³a na Spisz, Podhale i No-
wos¹decczyznê. Dzi S³owacy nie chc¹ pamiê-
taæ tamtej agresji.
Uk³ad monachijski zawarty we wrzeniu 1938
roku przypieczêtowa³ los Czechos³owacji; Wielka
Brytania, Francja i W³ochy da³y Adolfowi Hitlerowi
woln¹ rêkê w decydowaniu o losach tego pañ-
stwa, co skoñczy³o siê jego rozbiorem. Skorzysta-
li na nim miêdzy innymi faszyci s³owaccy, którzy
og³osili niepodleg³oæ swojego kraju. W marcu
1939 roku na mapie Europy pojawi³o siê wiêc no-
we pañstwo - S³owacja. Niepodleg³oæ tej tak
zwanej republiki parafiañskiej (
farská republika
)
by³a ograniczona przez Trzeci¹ Rzeszê, z któr¹
wi¹za³y j¹ zale¿noci polityczne, gospodarcze,
a tak¿e zrêcznie podsycane przez Berlin obawy
przed interwencj¹ z Wêgier. Nie by³y one bezpod-
stawne. Inne pañstwo powsta³e po rozpadzie
Czechos³owacji - Ru Podkarpacka - zosta³o zli-
kwidowane w³anie przez armiê wêgiersk¹. S³o-
wacja musia³a prêdzej czy póniej sp³aciæ Niem-
com d³ug wdziêcznoci i udowodniæ swoj¹ lojal-
noæ. Nie trzeba by³o d³ugo na to czekaæ.
Ze wzglêdu na po³o¿enie S³owacja stanowi³a
dla Wehrmachtu dogodn¹ bazê do koncentracji
si³ do ataku na Polskê. Ju¿ od kwietnia 1939 roku
Niemcy zaczêli tam przygotowania do wojny.
W zachodniej czêci kraju wyznaczyli specjaln¹
strefê ochronn¹, gdzie rozbudowywali w³asne za-
plecze militarne oraz szkolili wojsko s³owackie.
W sierpniu 1939 roku zawarto umowê o wspó³-
pracy wojskowej, która faktycznie oznacza³a pod-
danie armii s³owackiej pod komendê niemieck¹.
W tym samym miesi¹cu si³y niemieckie przemie-
szcza³y siê ju¿ swobodnie po drogach S³owacji,
aby zaj¹æ dogodne stanowiska do ataku wzd³u¿
jej granicy z Polsk¹. Na pó³nocy kraju rz¹d s³o-
wacki przygotowa³ kilka lotnisk dla Luftwaffe, sk¹d
eskadry jej samolotów mog³y zapuszczaæ siê
w g³¹b terytorium Polski.
Trzeci agresor
Dwudziestego ósmego sierpnia 1939 roku za-
rz¹dzono mobilizacjê armii s³owackiej i Hlinkowej
Gwardii (gwardia narodowa). Wojska s³owackie zo-
sta³y uformowane w trzy zgrupowania dywizyjne
piechoty: Janoík - dowodzone przez pu³kowni-
ka Antona Pulanicha, Rãzus - pod dowództwem
pu³kownika Augustina Malara i kultéty - genera-
³a Æunderlíka; utworzono te¿ zgrupowanie wojsk
szybkich Kalinèiak - z podpu³kownikiem Imro na
czele. To ostatnie sk³ada³o siê z oddzia³ów rozpo-
znawczych: kawaleryjskiego i motocyklowego,
a tak¿e kilku baterii artylerii zmotoryzowanej. W su-
mie w kampanii wziê³o udzia³ ponad piêædziesi¹t
jeden tysiêcy ¿o³nierzy i oficerów s³owackich.
Wszystkie te si³y znalaz³y siê do 30 sierpnia 1939
roku nad pó³nocn¹ granic¹ S³owacji, gdzie w³¹-
czono je w sk³ad niemieckiej Grupy Armii Po³udnie
i podporz¹dkowano dowódcy 14. Armii genera³o-
wi-pu³kownikowi Wilhelmowi Listowi.
Pierwszego wrzenia 1939 roku premier ksi¹dz
Josef Tiso wyda³ swoim wojskom i oddzia³om
Hlinkowej Gwardii rozkaz zaatakowania Polski
bez uprzedniego wypowiedzenia jej wojny. Krok
ten motywowa³ rzekomym zagro¿eniem S³owacji
przez armiê polsk¹. Wojska s³owackie przekro-
czy³y granicê o godzinie pi¹tej. Tym samym obok
Trzeciej Rzeszy i ZSRS S³owacja sta³a siê we
wrzeniu 1939 roku trzecim agresorem i zarazem
jedynym sojusznikiem pañstw Osi, który wzi¹³
udzia³ w wojnie przeciwko Polsce.
Wród S³owaków by³o wielu polonofili i nie wszy-
scy pogodzili siê z napaci¹. Pierwsz¹ oficjaln¹ re-
akcj¹ S³owacji sta³o siê pismo jej pos³a w Warsza-
wie Ladislava Szathmáryego do ministra spraw za-
granicznych Józefa Becka, w którym zaprotesto-
wa³ on przeciwko samowolnemu zajêciu S³owacji
przez wojska Trzeciej Rzeszy i u¿yciu jej terytorium
jako bazy do ataku na naród polski. Protest ten po-
zosta³ jednak tylko jednostkow¹ manifestacj¹.
W pierwszych dniach wojny czêæ ¿o³nierzy
s³owackich niechêtnie anga¿owa³a siê w akcje
zbrojne. Dochodzi³o do ucieczek na stronê pol-
sk¹, wypowiadania pos³uszeñstwa i sabotowania
rozkazów prze³o¿onych. Póniej jednak, w miarê
s³abn¹cego oporu wojsk polskich, wypadki niesu-
bordynacji w szeregach s³owackich zdarza³y siê
ju¿ incydentalnie. S³owacy parli w g³¹b Polski na
trzech kierunkach: podhalañskim, nowos¹deckim
i bieszczadzkim. Ostatecznie wojska s³owackie
dotar³y do okolic Tarnowa i Dêbicy.
Obok si³ l¹dowych, tak¿e s³owackie lotnictwo
wojskowe wziê³o udzia³ w wojnie przeciwko Pol-
sce. Uformowano je w dwa dywizjony myliwskie,
uzbrojone w dwadziecia samolotów Avia B-534
i jeden dywizjon rozpoznawczy z dziesiêcioma
samolotami Letov -328. Zapuszcza³y siê one
w g³¹b terytorium polskiego na odleg³oæ oko³o
osiemdziesiêciu kilometrów. W czasie kampanii
wrzeniowej S³owacy stracili dwie avie, sami ze-
strzelili jeden samolot polski - nieuzbrojony RWD-
8. Oko³o 18 wrzenia zakoñczyli dzia³ania i wyco-
fali siê do swoich baz.
Bratobójcza walka
Paradoksem wojny polsko-s³owackiej by³o to,
¿e czêæ S³owaków walczy³a w szeregach pol-
skich. Trzeciego wrzenia 1939 roku na mocy de-
kretu prezydenta Ignacego Mocickiego utworzo-
no Legiony Czeski i S³owacki, które jako jedna
formacja - Legion Czechos³owacki - podlega³y do-
wództwu polskiemu. Jego ¿o³nierze rekrutowali
siê sporód przeciwników traktatu monachijskiego
i sojuszu Trzeciej Rzeszy ze S³owacj¹, którzy ucie-
kli do Polski. Tak zrobili choæby piloci s³owaccy,
którzy na pocz¹tku czerwca 1939 roku przedosta-
li siê do naszego kraju czterema samolotami. Le-
gionistów skierowano do Galicji Wschodniej.
Podczas kampanii wrzeniowej dosz³o do bra-
tobójczej walki miêdzy S³owakami: 17 wrzenia
samoloty s³owackie zosta³y ostrzelane nad Hlu-
boczkiem Wielkim przez ¿o³nierzy z Legionu.
Dzieñ póniej legionici przeszli na tereny zajête
przez Zwi¹zek Sowiecki i tam zostali internowani,
czêæ za z genera³em Lvem Prchal¹ przedosta-
³a siê do Rumunii. Bilans strat s³owackich to
osiemnastu zabitych, czterdziestu szeciu ran-
nych, jedenastu zaginionych.
Dzia³ania zbrojne si³ s³owackich w Polsce nie
mia³y istotnego znaczenia dla tocz¹cej siê wojny,
by³y raczej manifestacj¹ poparcia dla niemieckie-
go sojusznika. S³owacja skorzysta³a jednak na
agresji. W listopadzie 1939 roku w Berlinie mini-
ster spraw zagranicznych Trzeciej Rzeszy Joa-
chim von Ribbentrop i pose³ s³owacki Matú
Èernák zawarli uk³ad, na mocy którego S³owa-
kom przyznano zajête przez nich Spisz i Orawê
z blisko trzydziestoma miejscowociami dawnego
powiatu nowotarskiego, to znaczy siedemset sie-
demdziesi¹t kilometrów kwadratowych nowych
terenów z oko³o trzydziestoma czterema tysi¹ca-
mi ludnoci. Zatem z nawi¹zk¹ odzyskali oni zie-
mie utracone na rzecz Polski po uk³adzie mona-
chijskim, kiedy w polskich rêkach znalaz³o siê
oko³o dwustu dwudziestu kilometrów kwadrato-
wych terytorium s³owackiego.
S³owakizacja
W zaanektowanych rejonach Bratys³awa d¹¿y³a
do zerwania wród mieszkaj¹cej tam ludnoci wiê-
zi historycznych, gospodarczych, rodzinnych
i emocjonalnych, jakie ³¹czy³y j¹ z Polsk¹. Szcze-
góln¹ aktywnoæ na polu s³owakizacji wykaza³
ksi¹dz Alojz Mikovici, który w rz¹dzie ksiêdza Ti-
sy pe³ni³ funkcjê komisarza ziem odzyskanych.
S³owacy starali siê zatrzeæ wszelkie lady polsko-
ci. Do akcji tej zosta³y zaanga¿owane wojsko, po-
licja, ¿andarmeria, urzêdy pañstwowe, organiza-
cje, szko³a i Koció³. Zamkniêto granicê, dosz³o do
przeladowañ Polaków. Szykanowano szczegól-
nie inteligencjê, która przed 1939 rokiem odegra³a
wa¿n¹ rolê w budzeniu na Spiszu i Orawie polskiej
wiadomoci narodowej. Kazano jej w wiêkszoci
opuciæ nowo zdobyte tereny. Nakaz dotyczy³
zw³aszcza nauczycieli i urzêdników pañstwowych.
Ksi¹dz Tiso niejednokrotnie podkrela³, ¿e jego
najwiêkszym sukcesem by³a walka z bolszewi-
zmem i w³anie z Polakami. Pod jego rz¹dami S³o-
wacja, która mia³a byæ wzorowym pañstwem ka-
tolickim, przeladowa³a polski Koció³; czêæ jego
duchowieñstwa przeniesiono do parafii po³o¿onych
w g³êbi S³owacji, czêæ internowano, a czêæ wyda-
no Niemcom. Zabroniono u¿ywania mowy polskiej
w wi¹tyniach, usuwano z nich wszelkie elementy
wystroju maj¹ce zwi¹zek z polskoci¹, wiernym
odbierano, a nastêpnie niszczono polskie modli-
tewniki i ksi¹¿eczki do nabo¿eñstwa. ¯andarmeria
i Hlinkowa Gwardia wy³apywa³y przedzieraj¹cych
siê przez S³owacjê na Wêgry polskich ¿o³nierzy i ku-
rierów. Czêæ z nich przekazywano Niemcom,
czêæ zsy³ano do obozów jenieckich na S³owacji.
Bart³omiej Noszczak
Nowe Pañstwo 7/2003
cd. ze str. 1
I. Solidarnoæ - najogólniej rzecz pojmuj¹c -
jest to okrelona grupa oparta na obowi¹zku
wzajemnej odpowiedzialnoci i wzajemnej po-
mocy. Historycznie rzecz bior¹c - to w 1883 r.
od marca do czerwca dzia³a³a grupa roz³amowa:
robotnicza Solidarnoæ, która wyst¹pi³a z I Pro-
letariatu. By³a przeciwna walce politycznej, a na-
stêpnie wiêkszoæ jej cz³onków ponownie wst¹-
pi³a do I Proletariatu.
II. 7 grudnia 1892 r. zosta³o za³o¿one Stowarzy-
szenie Humanitarne Solidarnoæ Bnai Brith z sie-
dzib¹ w Krakowie przy ul. w. Gertrudy 7. Z dniem
1 wrzenia 1937 r. Solidarnoæ ta liczy³a 158
cz³onków. Posiedzenia odbywa³y siê we wtorki po
1-ym i 15-tym ka¿dego m-ca o godz. 8.30 wieczo-
rem. Szefów tej Solidarnoci nazywano prezy-
dentami, a Komitet Urzêdników sk³ada³ siê z: men-
tora, prezesa, wiceprezesa, sekretarza protokolan-
ta, sekretarza skarb., skarbnika, marsza³ka, stra¿ni-
ka, bibliotekarza, gospodarza. Jeli chodzi o wy-
kszta³cenie i zawód, byli to: adwokaci, lekarze, prze-
mys³owcy, kupcy, dyrektorzy banków, profesorzy
gimnazjum hebrajskiego. Cz³onkami by³o sporo
osób zamieszka³ych oprócz Krakowa w Czêsto-
chowie, Kielcach, a nawet w Berlinie.
III. W siedzibie Centraln. Komitetu ¯ydów Pol-
skich w dniu 8.04.1948 r. przewodnicz¹cy dr Adolf
Berman przedstawi³ zebranym dziennikarzom
obraz aktualnego stanu spo³eczno-gospodarcze-
go, kulturalnego i politycznego osiedla ¿ydow-
skiego w Polsce. W protokole z tej konferencji
czytamy: Liczba ¯ydów w Polsce ok. 100 tys.
uda³o siê produktywizowaæ i zatrudniæ 8.000 ¯y-
dów Jedn¹ z najpowa¿niejszych naszych pozy-
cji gospodarczych s¹ (¿ydowskie) spó³dzielnie
wytwórcze. Jest ich 220, zatrudniaj¹cych 6.000
robotników, co ³¹cznie z rodzinami daje 20 tysiê-
cy osób Centrala Gospodarcza Solidarnoæ
kieruje prac¹ spó³dzielni, ma sklepy w ca³ej Pol-
sce (24 du¿e sklepy i Dom Towarowy).
IV. Gdy idzie siê dalej tym tropem, dochodzi siê
do daty i miejsca zorganizowania NSZZ Solidar-
noæ w Gdañsku i jej zarejestrowania 10 XI 1980
r. Kierownictwo Solidarnoci znalaz³o siê pod
wp³ywem ekspertów i doradców z KOR-u. We
wrzeniu 1981 r. powsta³a Komisja Krajowa pod
przewodn. Lecha Wa³êsy i jej cz³onkowie, m.in. Z.
Bujak, A. Celiñski, W. Frasyniuk, Br. Geremek, A.
Gwiazda, B. Lis, A. Michnik, K. Modzelewski, J.
Onyszkiewicz, J. Rulewski. Organ prasowy Tygo-
dnik Solidarnoæ - red. nacz. T. Mazowiecki.
Zanim dosz³o do wybuchu Solidarnoci,
wewn¹trz PZPR-u toczy³y siê ideologiczne walki
o pe³niê w³adzy dwóch partyjnych frakcji: nato-
liñczyków i pu³awian, dalej partyzantów i ko-
mandosów. Pu³awianie byli pochodzenia ¿y-
dowskiego. Polityczni uczniowie pu³awian, ko-
mandosi, stali siê podstaw¹ ruchu KOR-owskie-
go, w latach 80. wystêpowali jako doradcy So-
lidarnoci, by z pocz¹tkiem lat 90. przej¹æ w³a-
dzê w ruchu solidarnociowym. Dzisiaj rodowi-
ska by³ych komandosów skupi³y siê w g³ównej
mierze w obszarze Unii Wolnoci b¹d Gazety
Wyborczej. To pokolenie Marca-68, pokolenie
komandosów, dzisiaj stoj¹cych na szczytach
polskiego ¿ycia medialnego lub politycznego
(ostatnie zdania - cytat z artyku³u Mieczys³awa
Ryby, zamieszczonego w Naszym Dzienniku
z 7 marca 2003 r.).
Wracaj¹c do pytania, kto zaproponowa³ nada-
nie Niezale¿nemu Samorz¹dnemu Zwi¹zkowi
Zawodowemu nazwy Solidarnoæ, nadal ofi-
cjalnie nie wiadomo. Mo¿na snuæ rozwa¿ania
w nieskoñczonoæ. W czyjej g³owie zrodzi³a siê
myl, aby utworzony NSZZ przybra³ nazwê So-
lidarnoæ? I dalej wracam do tytu³u tego opra-
cowania: Ci¹g³oæ czy zbie¿noæ przypadko-
wa?. Niech czytelnik os¹dzi.
Ignacy Fihel
___________________________
Wykaz róde³:
1. Encyklopedia Powszechna PWN.
2. Ksi¹¿ka adresowa cz³onków Zwi¹zku ¯ydow-
skich Stowarzyszeñ Humanitarnych Bnai
Brith.
3. Szkice z dziejów stosunków polsko-¿ydow-
skich 1918-1949 - Józef Orlicki.
4. Prasa codzienna, tygodniowa i inna.
Krzy¿e! Gdañskie krzy¿e!
Pod Gdañskie krzy¿e
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
Za to, ¿e Polskê siê przegra³o!!
Nie pytaæ PANA BOGA naiwnie:
O, PANIE BO¯E, co siê sta³o?!
Czas odstawiæ
na bok ¿arty!
przegralimy Polskê
jak dziad ostatnie grosze
w karty!
Pod GDAÑSKIMI KRZY¯AMI
zahuczy nasze MORZE:
MÓJ BO¯E!!!
tu siê o Polskê
krew pola³a,
gdzie o tym
PAMIÊÆ i CHWA£A?!!!
Przyjdzie pod te KRZY¯E
(dla oka)
Targowica okr¹g³osto³owa
i Solidarnoæ
pusta i ja³owa
KRZY¯E! GDAÑSKIE KRZY¯E!
takie WIELKIE!
Takie wiête!
A ju¿ swym istnieniem
i POLSK¥ przejête!
Wo³aj¹, krzycz¹
pod NIEBEM GDAÑSKA:
o POLSKO! -
POLSKO bezpañska!
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
Za sejmowanie z Targowic¹,
Co ca³e lata Moskwie s³u¿y³a,
Karmiona krasn¹ soczewic¹.
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
Za wojny w górze i na dole,
Co postrzêpi³y SOLIDARNOÆ,
Jak porzucony sztandar mole.
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
Tu nas zapyta MÊCZENNIK JERZY,
Gdzie siê podzia³a ta SOLIDARNOÆ,
Której na ¿ycie i mieræ zawierzy³!
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
Niech patrz¹ na nas TAMCI z NIEBA,
Co tu krwawili o WOLN¥ POLSKÊ
I sprawiedliwy podzia³ chleba.
Pod GDAÑSKIE KRZY¯E le¿eæ krzy¿em!
By wróciæ do NASZEGO ETOSU,
To nam nakaza³ OJCIEC WIÊTY,
Najlepszy Znawca polskich losów
Jan Orawicz
Jan Orawicz
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
PO PRZECZYT
Nr 35(155)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
KRYPTONIM: NERO, HAS£A:
REGEN UND HAGEL
nych na Ziemi Lubuskiej, w Prusach Wscho-
dnich, w Poznañskiem i na l¹sku.
Dnia 12 grudnia 1944 roku, niemiecki gau-
leiter Pomorza Schwede-Coburg og³osi³ ha-
s³o Regen (Deszcz - co oznacza³o osi¹gniê-
cie pe³nej gotowoci do ewakuacji) dla po³u-
dniowo-wschodnich powiatów Pomorza. Na-
stêpnie, dnia 22 stycznia 1945 roku, na odpra-
wie w Z³ocieñcu, Schwede-Coburg nakaza³
wykonanie has³a Hagel (Grad - co oznacza-
³o ca³kowit¹ ewakuacjê). W wyniku tego Niem-
cy ewakuowali ca³kowicie niemieckie wtedy
powiaty, które obecnie znajduj¹ siê w grani-
cach Rzeczypospolitej Polskiej i w jêzyku pol-
skim nazywaj¹ siê: Choszczno, Strzelce Kra-
jeñskie, Trzcianka, Pi³a, Wa³cz, Szczecinek
i Z³otów, a do koñca stycznia 1945 roku ewa-
kuowali nastêpne powiaty: Gryfino, Pyrzyce,
Szczecin, Stargard, Drawsko i Miasteczko.
Niemiecka Pommersche Zeitung pisa³a o tej
ewakuacji nastêpuj¹co:
Wielkoæ transportów
jest ró¿na. Od kilku wozów w jednej kolumnie
do wielokolumnowych ci¹gów z³o¿onych
z niesamowitych wprost iloci rodków prze-
wozu, ci¹gn¹cych siê przez 30, 40, a nawet 50
i 60 kilometrów, przewy¿szaj¹cych wszelkie
dotychczasowe pojêcia wielkoci. Okrelaj¹-
ce te wielkoci liczby wskazuj¹, ¿e jest to za-
danie naprawdê godne sztabu generalnego...
Nie jest ³atwo przemierzaæ setki kilometrów
przestrzeni opiekuj¹c siê kobietami, starcami
i dzieæmi, podczas gdy wicher pêdzi po oblo-
dzonych drogach tumany niegu, a zmêczeni
ludzie mog¹ nieco tylko odpocz¹æ i tylko noc¹
...
od granicy okrêgu poczynaj¹c, konwoje
przekazywane s¹ przez kierowników politycz-
nych, przez ludzi SA
(niemieckie, nazistowskie
Sturms Abteilungen - Oddzia³y Szturmowe)
i ¿andarmów z miejsca do miejsca, od skrzy¿o-
wania do skrzy¿owania, od mostu do mostu.
S³awiony w tym urywku
sztab generalny
doæ
dok³adnie policzy³ niemieck¹ ludnoæ, pêdzo-
n¹ przez urzêdników w³adz niemieckich, nie-
jednokrotnie pod grob¹ u¿ycia broni palnej.
Wed³ug danych nazistowskiego, niemieckie-
go Wehrmachtu (l¹dowe si³y zbrojne zbrodni-
czej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy niemiec-
kiej), liczba ewakuowanej ludnoci niemiec-
kiej wzros³a od 28 stycznia 1945 roku do 28
lutego 1945 roku z 3500000 do 8350000
osób. Kriegsmarine (marynarka wojenna
zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rzeszy nie-
mieckiej) podawa³a w sprawozdaniach, ¿e
w okresie pomiêdzy 23 stycznia 1945 roku
a zakoñczeniem dzia³añ zbrojnych drugiej
wojny wiatowej w Europie (8 maja 1945 ro-
ku), drog¹ morsk¹ w³adze niemieckie wywio-
z³y z Prus Wschodnich i Pomorza dok³adnie 2
204 407 osób. Niemiecka. Pommersche Ze-
itung mia³a swoje w³asne zas³ugi w uspraw-
nianiu dokonywanej przez w³adze niemieckie
ewakuacji Niemców z tak zwanych wscho-
dnich prowincji zbrodniczej, nazistowskiej
Trzeciej Rzeszy niemieckiej og³asza³a na swo-
ich ³amach, ¿e ka¿dy, kto bêdzie wzbrania³ siê
opuciæ ewakuowany obszar, zostanie roz-
strzelany. Taka wiadomoæ ukaza³a siê tak¿e
w ostatnim, sobotnio-niedzielnym (17/18 mar-
ca 1945 rok) wydaniu Pommersche Zeitung,
Nr 254/255, po czym redakcja tego niemiec-
kiego dziennika, wykonuj¹c niemiecki rozkaz
o spalonej ziemi, a wiêc spe³niaj¹c swój nie-
miecki obowi¹zek, uciek³a w kierunku zacho-
dnim.
O wiele gorszy by³ los ewakuowanych przez
w³adze niemieckie, g³ównie polskich i innych
s³owiañskich robotników przymusowych oraz
jeñców wojennych. Przez Szczecin przeci¹ga-
³y konwoje jeñców i robotników przymuso-
wych, pêdzonych przez Niemców uderzeniami
kolb karabinowych: Polaków, Rosjan, Francu-
zów, Belgów i innych narodowoci. W miej-
scowoci Gross-Born/Borne Sulinowo (powiat
Szczecinek) znajdowa³ siê Oflag II d (niemiec-
ki obóz dla jeñców wojennych w stopniach ofi-
cerskich) - czyli w tej samej miejscowoci,
w której po wyparciu Niemców przez wojska
sowieckie, p³k sowieckiego NKWD, Izaak Stol-
zman vel Zdzis³aw Kwaniewski (ojciec osoby,
która obecnie zajmuje urz¹d Prezydenta Rze-
czypospolitej Polskiej) mordowa³ krociami pa-
triotów polskich, ¿o³nierzy polskiego podzie-
mia, którzy walczyli o niepodleg³¹ Polskê. Z te-
go niemieckiego Oflagu dnia 31 stycznia 1945
roku Niemcy ewakuowali pieszo 5000 jeñ-
ców. Czêæ z nich dotar³a do innego niemiec-
kiego obozu pod miastem Brema, po przemie-
rzeniu pieszo ponad 800 kilometrów przestrze-
ni. W³adze niemieckie ewakuowa³y w podob-
ny sposób setki takich niemieckich obozów
z obszaru Prus Wschodnich i Pomorza. W sa-
mym tylko Szczecinie by³o takich obozów po-
nad 100.
Tak przedstawia³ siê drugi etap ewakuacji
ludnoci niemieckiej, ewakuacji przeprowa-
dzanej przez niemieckie w³adze nazistowskiej,
zbrodniczej Trzeciej Rzeszy niemieckiej
w styczniu i lutym 1945 roku - jako wykonanie
zarz¹dzenia Hitlera, które nakazywa³o, aby
opuszczane obszary Trzeciej Rzeszy niemiec-
kiej pozostawiaæ ziemi¹ martw¹ i spalon¹
(tote und verbramte Erde).
cd. ze str. 1
Oto opis ewakuacji ludnoci z Dar³owa po-
chodz¹cy z wydawanych w Republice Fede-
ralnej Niemiec tak zwanych Pamiêtników wy-
gnañców:
rodek ulicy wype³niony by³
podwójnym rzêdem ró¿nego rodzaju poja-
zdów, ci¹gn¹cych siê ca³ymi kilometrami. Na
furach siedzia³y kobiety, dzieci i chorzy z do-
bytkiem takim, jaki uda³o siê pochwyciæ
w ostatniej chwili. Szpital i szko³y wype³ni³y siê
chorymi i rannymi
...
Wojna zaczê³a szczerzyæ
zêby coraz bezwzglêdniej. Wród ca³ego za-
mieszania, krzyków i nawo³ywañ, ryku byd³a
i r¿enia koni
-
nieprawdopodobieñstwem by³o
utrzymaæ czystoæ ulic i rynku. Ledwie jaka ko-
lumna wozów ci¹gn¹ca siê kilometrami zosta-
³a wch³oniêta przez okalaj¹ce Dar³owo, ju¿ od
Koszalina czy Ko³obrzegu zbli¿a³a siê nowa fa-
la uciekinierów
... Uciekinierów - w³anie to
okrelenie jest w³aciwe, a je¿eli u¿ywa siê
okrelenia ,wypêdzonych, to zgodnie
z prawd¹ nale¿y dodaæ przez nazistowsk¹,
zbrodnicz¹ Trzeci¹ Rzeszê niemieck¹.
Oto wypowied nazistowskiego podoficera
niemieckiego, H. Stobbe z 1141 pu³ku 8
kompanii 561 dywizji piechoty:
By³em wiad-
kiem jak Gestapo rozstrzeliwa³o wszystkie
osoby, które wzbrania³y siê opuciæ Prusy
Wschodnie. Dotyczy³o to przede wszystkim
obywateli radzieckich z okolic Leningradu,
z Estonii, Litwy i £otwy. Zw³okom pomordo-
wanych kobiet i starców robiono zdjêcia.
Te
zdjêcia robiono do znanego w Prusach
Wschodnich niemieckiego filmu propagan-
dowego o nazwie Okrucieñstwa oddzia³ów
sowieckich w Prusach Wschodnich (Greuel-
taten der russischen Truppen in Ostpreus-
sen). Wed³ug wiadectwa P. Fonberga, nazi-
stowskiego podoficera niemieckiego z 43
pu³ku wschodniopruskiej dywizji piechoty,
sceny do tego filmu odgrywane by³y przez
Niemców przebranych w sowieckie mundury
- niszczyli zabudowania, podpalali domy, za-
bijali byd³o. Tak wiêc, ju¿ na rok przed zakoñ-
czeniem dzia³añ zbrojnych drugiej wojny
wiatowej w Europie (1939-1945), je¿eli nie-
miecki mieszkaniec Prus Wschodnich nie
ucieka³ samorzutnie, to zmusza³ go do
ucieczki odpowiedzialny za przeprowadza-
nie ewakuacji niemiecki SS-man, przy po-
mocy twórczoci filmowej nazistowskiego,
niemieckiego ministra propagandy Goeb-
belsa, a je¿eli i to nie pomaga³o, niemiecki
gestapowiec rozwi¹zywa³ sprawê strza³em
z broni palnej. Takie by³y pocz¹tki nakazanej
i przeprowadzanej przez nazistowskie w³a-
dze Trzeciej Rzeszy niemieckiej, ucieczki
i ewakuacji Niemców w 1944 roku z obsza-
rów po³o¿onych na wschód od rzek Odry
i Nysy.
Pomimo tych zbrodniczych okolicznoci,
niemiecki, nazistowski gauleiter Pomorza,
Schwede-Coburg, pisa³ w noworocznej (na
rok 1945) depeszy do Hitlera, zbrodniczego,
nazistowskiego, niemieckiego wodza (Fueh-
rera) zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej Rze-
szy niemieckiej:
Pomorze pozdrawia Fuehrera.
Jakakolwiek ofiara nie bêdzie zbyt wielka, jaki-
kolwiek wysi³ek nie bêdzie zbyt uci¹¿liwy. Na
wiernoci Pomorza mo¿e Pan, Mein Fuehrer,
dalej budowaæ swe plany.
Niemiecki gauleiter
Schwede-Coburg nie zawiadamia³ swego Fu-
ehrera o tym, ¿e w zesz³ym roku (1944) zwa-
li³o mu siê na g³owê oko³o 3 500 000 uchod-
ców z Prus Wschodnich oraz bardziej na
wschód wysuniêtych okolic Pomorza. Wspo-
mnienia dobrego noworocznego nastroju,
mia³a zepsuæ zbrodniczemu, nazistowskiemu
wodzowi niemieckiemu, dopiero ofensywa
wojsk radzieckich, rozpoczêta dnia 12 stycz-
nia 1945 roku.
Obszary znajduj¹ce siê pomiêdzy rzekami
Niemen, Warta, Narew, Wis³a, Odra i Nysa £u-
¿ycka, mia³y stanowiæ zaplecze nowej linii
obronnej zbrodniczej, nazistowskiej Trzeciej
Rzeszy niemieckiej. Niemcy zaprojektowali na
tych obszarach piêæ pasów obronnych,
wzmocnionych systemem wielu miast-twierdz
- mia³y strzec dostêpu do serca Trzeciej Rze-
szy niemieckiej oraz przyczyniæ siê do korzy-
stnego prze³omu w niekoñcz¹cym siê pamie
klêsk nazistowskich, niemieckich l¹dowych si³
zbrojnych. Czerwcowa ofensywa wojsk ra-
dzieckich w 1944 roku unicestwi³a czêciowo
te niemieckie plany. Nastêpna ofensywa
wojsk radzieckich, rozpoczêta dnia 12 stycz-
nia 1945 roku, ogromnie pokrzy¿owa³a nie-
mieckie plany ewakuacyjne (radzieckie szyb-
kie jednostki pancerne zdoby³y dwa przyczó³-
ki mostowe pod Kustrinem/Kostrzyñ, na za-
chodnim brzegu rzeki Odry), ju¿ wczeniej
powa¿nie zak³ócone obrotem dzia³añ zbroj-
MJ, SB
Nazistowski manifest syjonistów
KOMUNIKAT POLSKIEJ
PARTII NARODOWEJ
W ostatnich dniach odwiedzi³em wiele miast
spotykaj¹c siê z osobami zainteresowanymi
mo¿liwoci¹ w³¹czenia siê do wspó³tworzenia
PPN. Jednak z powodu wielu absorbuj¹cych za-
jêæ w Warszawie zwi¹zanych z wydawaniem 12
ukazuj¹cych siê tytu³ów prasowych, a przede
wszystkim przygotowywaniem wydania pierw-
szego numeru pisma Polonia" oraz pracami ad-
aptacyjnymi w Klubie Narodowym, nie jestem
w stanie skorzystaæ z wielu zaproszeñ na spo-
tkania w ca³ej Polsce. W zwi¹zku z tym wszyst-
kie osoby
spoza Warszawy
, zainteresowane
wyczerpuj¹cymi informacjami dotycz¹cymi:
1. Mojej dzia³alnoci jako redaktora naczelnego
tygodnika TYLKO POLSKA; (bêdzie równie¿
mo¿liwoæ bezp³atnego otrzymania archiwal-
nych numerów tygodnika)
2. Przygotowañ do wydania pierwszego nume-
ru pisma POLONIA";
3. Planowanego profilu pierwszego w Polsce Klu-
bu Narodowego oraz mo¿liwoci wspó³pracy;
4. Przyst¹pienia do PPN i i tworzenia struktur te-
renowych;
zapraszam na spotkanie informacyjne dnia
13 wrzenia (sobota) od godz. 9 do godz. 15 na
ul. Marsza³kowsk¹ 64 (róg Wilczej) w Warsza-
wie (lokal mieci siê w samym centrum miasta,
ok. 700 m od Dworca Centralnego) w na-
szym przysz³ym Klubie (obecna nazwa lokalu -
Szara strefa"). Osobne spotkanie dla osób
zainteresowanych z Warszawy zostanie zorga-
nizowane w innym terminie.
Leszek Bubel, koordynator PPN, tel. 0-501-677-838
Lucy Dawidowicz, pisarka niechêtna Po-
lakom, przet³umaczy³a na jêzyk angielski
i zredagowa³a prawdziwie wiernopoddañ-
czy wobec Hitlera manifest Federacji Syjo-
nistycznej Niemiec z 1933 roku. Manifest
ten by³ wyznaniem wiary syjonistów, ogól-
nie nieznanym masom ¿ydowskim - jak
równie¿ ca³emu wiatu - a¿ do opublikowa-
nia go w Izraelu w 1963 roku. Naturalnie
wiernopoddañczy manifest Federacji Sy-
jonistycznej Niemiec znany by³ tym ¯y-
dom, którzy wspó³pracowali z rz¹dem hi-
tlerowskim. Kompletny tekst tego wyzna-
nia wiary jest jednym z 51 dokumentów
opublikowanych przez L. Brennera w jego
ksi¹¿ce pt. ,,51 documents - Zionist Colla-
boration With The Nazis (51 dokumentów
o wspó³pracy syjonistów z nazistami).
Przywódcy Federacji Syjonistycznej Nie-
miec nie tylko zachêcali ¯ydów niemieckich
do kolaboracji z nazistami, ale równie¿ zale-
cali, by ¯ydzi uczyli siê od hitlerowców. Syjo-
nici argumentowali, ¿e asymilacja praktyko-
wana przez ¯ydów w Niemczech przez ubie-
g³e sto lat by³a procesem szkodliwym tak dla
Niemców, jak i dla ¯ydów. Lekcja, której ¯y-
dzi powinni byli siê nauczyæ z filozofii nazi-
stowskiej, wed³ug niemieckich przywódców
syjonistycznych powinna zawieraæ wiado-
moæ tego, ¿e korzenie historyczne i rasowe
grup etnicznych s¹ bez porównania wa¿niej-
sze ni¿ ambicje jednostek. Ró¿nice w trady-
cyjnych wartociach i przesz³oci historycz-
nej ka¿dej z grup etnicznych powinny byæ
uznane za podstawê lojalnoci wewn¹trz ka¿-
dej z tych grup. ¯ydowski udzia³ w kulturze
niemieckiej zaszkodzi³ zarówno ¯ydom, jak i
Niemcom.
Dnia 21 czerwca 1933 r. Federacja Syjoni-
stów Niemieckich wypowiedzia³a siê zdecy-
dowanie: Emancypacja ¯ydów zaczêta na
pocz¹tku XIX wieku opiera³a siê na przewiad-
czeniu, ¿e kwestia ¿ydowska mo¿e byæ po-
prawnie rozwi¹zana przez zaabsorbowanie
mniejszoci ¿ydowskiej przez pañstwo naro-
dowe niemieckie... Pogl¹d ten, pochodz¹cy
z rewolucji francuskiej, uznawa³ tylko jednost-
ki, bez poszanowania wiêzów krwi i historii
lub ró¿nic w etycznych i duchowych warto-
ciach. W ten sposób wielu ludzi ¿ydowskie-
go pochodzenia mog³o zajmowaæ wysokie
stanowiska w niemieckiej kulturze i ¿yciu pu-
blicznym, choæ ich pochodzenie by³o widocz-
ne dla ogó³u Niemców. Syjonici jasno posta-
wili diagnozê, ¿e powodem antysemityzmu
by³ brak jasnego rozwi¹zania sprawy ¿ydow-
skiej. Syjonici niemieccy byli pierwszymi
w historii wyrazicielami tego pogl¹du.
Federacja Syjonistów Niemieckich uwa¿a-
³a, ¿e tak¹ odnowê ¿ycia narodowego, jak¹
Hitler da³ Niemcom, ¯ydzi równie¿ powinni
osi¹gn¹æ miêdzy sob¹. wiadomoæ indy-
widualna musi byæ podporz¹dkowana wia-
domoci narodowej wród ¯ydów, jak to ma
miejsce wród Niemców od pocz¹tku 1933
r. Nie bronimy pozycji socjalnych i ekono-
micznych straconych przez indywidualnych
¯ydów w Niemczech. Jestemy wiadomi,
¿e narody, które zaprzeczaj¹, i¿ istnieje
u nich problem ¿ydowski, bêd¹ musia³y
prêdzej czy póniej problem ten rozwi¹zy-
waæ.
Tak wiêc Federacja Syjonistów Niemiec-
kich g³osi³a, ¿e hitleryzm jest fal¹ przysz³o-
ci. Podobnie jak nazici, syjonici niemiec-
cy zalecali czystoæ rasow¹ i ostro potêpia-
li ma³¿eñstwa mieszane, poniewa¿ tylko
wiernoæ i lojalnoæ w stosunku do w³asne-
go gatunku i kultury daje ¯ydom si³ê du-
cha... Syjonici byli przekonani, ¿e uczciwa
lojalnoæ ¯ydów do nazistowskich Niemiec
musi byæ oparta na ich w³asnej wiadomoci
i to¿samoci etnicznej. Zgodnie z polece-
niami nazistów syjonici zalecali emigracjê
¯ydów do Palestyny, potêpiali zagraniczny
bojkot i krytycyzm Niemiec; przewidywali
harmonijn¹ przysz³oæ ¯ydów i Niemców na
podstawie wspólnoty interesów. Syjonici
niemieccy poparli rasistowskie przemówie-
nie Hitlera z 17 maja 1933 r. Dzi, kiedy pro-
wadzona jest oszczercza kampania o rze-
komej wspó³pracy Polaków z hitlerowcami,
warto zdaæ sobie sprawê z kompromituj¹-
cej postawy Federacji Syjonistów Niemiec-
kich, sformu³owanej ju¿ w 1933 roku.
Iwo Cyprian Pogonowski
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 35(155)
LABIRYNTY GEOPOLITYKI
W SYTUACJI BEZ WYJCIA
Przygania³ kocio³ garnkowi
cd. ze str. 1
W najlepszym razie W. Brytanii i USA uda siê
przez pewien czas podkradaæ dobra naturalne
Afganistanu i Iraku, szczególnie w³anie ropê nafto-
w¹ (bo przecie¿ to o ni¹ w tej wojnie chodzi), ale
przyjdzie za to p³aciæ innym p³ynnym z³otem, mia-
nowicie krwi¹ ¿o³nierzy nie tylko zaszanta¿owanych
krajów satelickich, ale te¿ brytyjskich i amerykañ-
skich. Wczeniej czy póniej siê oka¿e, i¿ jest to ce-
na zbyt wysoka - dziennikarze z pewnoci¹ oblicz¹,
ile gramów ludzkiej krwi zap³acono za ka¿d¹ bary³-
kê ropy - okupanci bêd¹ musieli siê wycofaæ, a Bla-
ir, Rumsfeld i Bush zostan¹ obci¹¿eni win¹ za swe
zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkoci... Chyba
¿e winê siê przesunie na jakie drobne p³otki...
Rola jedynego supermocarstwa jest nies³ycha-
nie trudna i w¹tpliwe, czy jest w ogóle do odegra-
nia z happy endem. USA oczywicie zmierzaj¹,
jak siê im wydaje, do hegemonii nad wiatem i -
technicznie rzecz ujmuj¹c - nie by³oby to zupe³nie
niemo¿liwe, zawsze bowiem mo¿na kogo zastra-
szyæ, kogo zabiæ, kogo przekupiæ itd. Dotych-
czas jednak ta sztuka, czyli opanowanie ca³ej kuli
ziemskiej, nikomu siê nie uda³a, choæ byli prze-
cie¿ tacy, którym siê ju¿ wydawa³o, i¿ s¹ bliscy te-
go szczytnego celu. A jednak wiadomo, jak
skoñczyli. Tu bowiem nie chodzi o technologiê,
lecz o psychologiê. Z góry przecie¿ wiadomo, ¿e
nawet najbardziej s³u¿alcze i lokajskie nacje maj¹
jakie tam na dnie serca poczucie ludzkiej godno-
ci, która nakazuje im odrzucanie obcego dyktatu.
Có¿ dopiero, gdy mówimy o dumnych narodach
Azji, gardz¹cych zdegenerowan¹ Ameryk¹ i z ca-
³ej duszy jej nienawidz¹cych. Kto powie, ¿e psy-
chologia i ambicje nie maj¹ nic wspólnego z poli-
tyk¹, bo tu rzekomo decyduj¹ o wszystkim potêga
ekonomiczna i przys³owiowe silniejsze bataliony,
z którymi ponoæ zawsze trzyma sam pan Bóg. Po-
wie i pope³ni b³¹d. W polityce bowiem, jak we
wszystkim, decyduj¹cy jest czynnik w³anie psy-
chologiczny, moralny i intelektualny. Gdyby by³o
inaczej, maleñka Estonia nigdy by siê nie uwolni-
³a spod kurateli ogromnej Rosji, a Kuba by dawno
ponownie zosta³a publicznym domem USA. Tak
nie jest, gdy¿ prócz potêgi materialnej istnieje -
i to istnieje ponad ni¹ - potêga duchowa jedno-
stek, rodzin, narodów, cywilizacji. Zdaje sobie
z tego sprawê i rz¹d USA, gdy¿ usi³uje usprawie-
dliwiaæ swe podboje w Azji powo³ywaniem siê
na tragediê World Trade Center, czyli na wzglêdy
moralne. (Ale jako siê przemilcza, ¿e np. Sad-
dam Husajn krwawo wyniszcza³ komórki Al Kaidy
na terenie Iraku, a pó³ miliona spalonych ¿yw-
cem przez bomby amerykañskie niewinnych Ja-
poñczyków w Hiroszimie i Nagasaki to jednak
nieco wiêcej ni¿ trzy tysi¹ce Amerykanów, którzy
zginêli w Nowym Jorku, nawet jeli przeliczaæ
wed³ug kursu 1:10).
Sytuacja USA jest dramatyczna. Narzuci³y one
swój dyktat ekonomiczny ca³ej Afryce, Europie
Wschodniej, wielu krajom Azji i bezlitonie je
wszystkie wyzyskuj¹ m.in. przez ci¹ganie po-
twornych odsetków z tzw. po¿yczek, które s¹
po prostu sprawdzonym sposobem lichwiarskie-
go zniewalania ca³ych narodów i pañstw. Ale te¿
jest ten kraj coraz bardziej nienawidzony na ca-
³ym wiecie, co nie tylko utrudnia werbowanie
p³atnych agentów w ko³ach rz¹dz¹cych innych
krajów, ale te¿ zmusza do zwiêkszania i tak gi-
gantycznych wydatków na cele szpiegowskie,
agenturalne i wojskowe. Ta tendencja za nie
jest zdrowa i z regu³y koñczy siê za³amaniem
kraju, który na tê niebezpieczn¹ drogê wkroczy³.
Rozpoczêcie za dzia³añ bojowych ze strony cy-
wilizacji ¿ydowskiej, do której niew¹tpliwie nale¿¹
Stany Zjednoczone, przeciwko cywilizacji islamu
stanowi ewidentne z³amanie zasady Juliusza Ceza-
ra: Nigdy nie stawiaj swego przeciwnika w sytua-
cji bez wyjcia, poniewa¿ wówczas i ty siê znaj-
dziesz w takiej¿e sytuacji. Po prostu, gdy nie ma
innego wyjcia, musi rozgorzeæ walka na mieræ
i ¿ycie, koñcz¹ca siê zniszczeniem jednej, a niekie-
dy obu walcz¹cych stron. USA przez sw¹ imperia-
listyczn¹ politykê postawi³y w sytuacji bez wyjcia
setki milionów ludzi, którzy bêd¹ siê broniæ do upa-
d³ego i w ka¿dy mo¿liwy do pomylenia sposób.
Chyba ¿e ich wszystkich spali siê ¿ywcem, jak
w 1945 spalono setki tysiêcy Japoñczyków. Tego
rodzaju fajerwerki Nemezis jednak srodze karze...
dr Jan Ciechanowicz
W Iraku Amerykanie dokonuj¹ podobnych
zbrodni jak Izraelczycy na terytoriach pale-
styñskich. Czas przestaæ boczyæ siê tylko na
Szarona, skoro Bush nie lepszy - pisze bez-
litosny krytyk polityki USA, Robert Fisk.
Parê dni temu wojska amerykañskie przewio-
z³y siedemnastoma ciê¿arówkami do tajnej stre-
fy wojskowej na lotnisku w Bagdadzie masê
gruzu i ró¿nych szcz¹tków, w celu przerzucenia
ich drog¹ powietrzn¹ do Stanów Zjednoczo-
nych. ¯aden dziennikarz nie zrelacjonowa³ tej
makabrycznej operacji, nawet jeli o niej wie-
dzia³. Okazuje siê bowiem, ¿e zebrany materia³
pochodzi z miejsca, w którym lotnictwo amery-
kañskie dokona³o okrutnego uderzenia bombo-
wego pod sam koniec kampanii w Iraku.
Amerykanie podejrzewali, ¿e Saddam ukrywa
siê na bagdadzkim przedmieciu Mansur, tote¿
zrzucili na budynki mieszkalne tej dzielnicy
bomby do niszczenia podziemnych bunkrów.
mieræ ponios³o kilkanacie osób cywilnych,
w tym wiele dzieci.
Wspania³e sukcesy
Czy to, czego dokonano na przedmieciu
Mansur, nie przypomina operacji, jak¹ w Gazie
przeprowadzi³ parê miesiêcy temu Ariel Szaron,
który rozkaza³ lotnikowi izraelskiemu zrzuciæ po-
tê¿n¹ bombê na gêsto zaludniony zau³ek? W re-
zultacie zosta³ zburzony budynek, zgin¹³ pe-
wien dzia³acz Hamasu, ale jednoczenie - jak to
zwykle bywa w tego rodzaju okolicznociach -
nast¹pi³a masakra 16 palestyñskich cywilów,
w tym wielu dzieci. Potêpilimy tê rze Szarona
(któr¹ cz³owiek ten okreli³ jako wspania³y suk-
ces militarny), ale czy to nasze stanowisko mo-
¿emy zachowaæ, skoro teraz milczymy na te-
mat naszych w³asnych okrutnych poczynañ
w Mansur?
Czy chcemy nadal krytykowaæ armiê izrael-
sk¹ za ostrzeliwanie m³odych Palestyñczyków
rzucaj¹cych w ni¹ kamieniami na Zachodnim
Brzegu i w Gazie? Có¿, lepiej chyba zachowaæ
powci¹gliwoæ, skoro armia amerykañska robi
to samo w irackiej Falud¿y.
I czy wci¹¿ mamy siê domagaæ po³o¿enia
kresu torturowaniu wiêniów palestyñskich
w s³awetnym Russian Compound, czyli orodku
przes³uchañ w Jerozolimie? To te¿ ju¿ chyba
nie ma wiêkszego sensu. Skoro w wiêzieniu
w Bagram w Afganistanie amerykañscy funk-
cjonariusze ledczy biciem i innymi torturami
doprowadzili do mierci trzech przes³uchiwa-
nych przez nich wiêniów (w³adze USA przy-
zna³y oficjalnie, ¿e 6 marca dosz³o do dwóch
przypadków zgonów wiêniów w trakcie prze-
s³uchiwania) i skoro w bazie Guantánamo do-
chodzi do skandalicznego traktowania wiê-
niów (w tym szpikowania ich rodkami odu-
rzaj¹cymi, wi¹zania jednego z drugim, nasadza-
nia im na g³owy kapturów), skoro dzia³aj¹ tam
swoiste s¹dy polowe i prawdopodobnie cele
mierci, to z powodzeniem mo¿emy zapomnieæ
o tym, ¿e Izraelczycy posuwaj¹ siê do bicia
swoich wiêniów.
Bez oburzania siê
Kiedy w ubieg³ym roku rozbestwieni ¿o³nierze
izraelscy spl¹drowali i z³upili domy Palestyñczy-
ków w Ramallah, g³ono dawalimy wyraz swo-
jemu oburzeniu. Dzisiaj ju¿ nie mamy podstaw,
by siê u¿alaæ. Oto bowiem wiemy teraz, ¿e tu¿
po zajêciu lotniska bagdadzkiego w dniu 3
kwietnia równie rozbestwieni ¿o³dacy amery-
kañscy (cilej mówi¹c, nale¿¹cy do 3. Dywizji
Piechoty) popisali siê podobnymi aktami gra-
bie¿y. Chwa³a niech bêdzie tygodnikowi Time
za ujawnienie tej historii. Ale czy wobec tego
ma sens dalsze krytykowanie zbójeckiego po-
stêpowania ¿o³nierzy izraelskich?
Europejczycy z gniewem zareagowali na
mordowanie przez armiê Izraela ciganych
Palestyñczyków, czyli tzw. selektywne zabijanie,
bo tak okrela Izrael, a tak¿e BBC, tê rewolucyj-
n¹ praktykê. Ale teraz, skoro Ameryka otwarcie
che³pi siê tak¹ sam¹ z³owrog¹ taktyk¹ - atako-
waniem samochodów osobowych w Jemenie,
konwojów w Iraku, wiosek w Afganistanie - mu-
simy zachowaæ milczenie.
I jakim to sposobem mo¿emy wci¹¿ protesto-
waæ przeciwko jaskrawemu pogwa³ceniu przez
Izrael rezolucji nr 242 ONZ i przeciwko okupo-
waniu przez ten kraj terytorium palestyñskiego,
skoro Stany Zjednoczone okupuj¹ ca³y dos³ow-
nie obszar Iraku po dokonaniu bezprawnej in-
wazji na ten kraj, po zabiciu tysiêcy jego cywil-
nych mieszkañców i po zajêciu pól naftowych,
a teraz nie s¹ nawet w stanie odnaleæ krwawe-
go dyktatora, który tyranizowa³ swój w³asny na-
ród (nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e nie potrafi¹ wy-
kryæ broni masowego ra¿enia, która w ogóle nie
istnia³a)?
Nasi w Iraku
Zbiry w czapkach z polskim or³em
W³a¿¹ do irackiej chaty -
Tak im kaza³ krwawy Olo,
Nieodrodny synu taty.
Izraelscy najemnicy
Z nasz¹ flag¹ na mundurze
Aresztuj¹ terrorystów.
Jankes chwali. Krew na murze.
Tani zdrajcy z mózgiem sprawnym
Z³ó¿ naftowych pilnie strzeg¹.
Ropa p³ynie do wybranych.
Wyzwolonym nic do tego.
Nasze p³atne szumowiny
Siej¹ mord, by odbudowaæ!
Wygoñ ich, Irakijczyku.
Polska bêdzie Ci dziêkowaæ.
Robert Fisk
The Independent, 12.05.2003
Autor jest wieloletnim korespondentem z Bliskie-
go Wschodu, znawc¹ polityki i gospodarki regionu.
Przekrêty pod¿egaczy do wojny
W.
Powtórka z Wietnamu?
Afery korupcyjne wstrz¹saj¹ te¿ od
d³u¿szego czasu Rad¹ Polityki Obrony,
stanowi¹c¹ organ doradczy szefa Penta-
gonu. Pod koniec marca w atmosferze
skandalu ze stanowiska szefa tej instytu-
cji ust¹pi³ Richard Perle, cz³onek tzw.
partii wojny w administracji prezydenta
Georgea W. Busha. Media ujawniaj¹ jed-
nak oskar¿enia tak¿e wobec innych jego
wspó³pracowników.
Richard Perle, znany syjonista, by³ do 27
marca br. przewodnicz¹cym Rady Polityki
Obrony Narodowej USA i mia³ znaczny
wp³yw na politykê USA, która doprowadzi-
³a do ataku na Irak i do planów przebudowy
ca³ego Bliskiego Wschodu oraz ustalenia
hegemonii Izraela w regionie.
Urzêdnikowi administracji prezydenta
Georgea W. Busha postawiono zarzut zle-
cania zamówieñ publicznych przez urz¹d,
którego by³ do koñca marca przewodnicz¹-
cym, swojej w³asnej firmie doradczej. Ujaw-
niono tak¿e, ¿e podobne oskar¿enia ci¹¿¹
przynajmniej na dziewiêciu innych cz³on-
kach tej samej rady.
Jednym z nich okaza³ siê by³y szef ame-
rykañskiego wywiadu James Woolsey, za-
siadaj¹cy w firmie doradczej Booz Allen Ha-
milton Inc.
W 2002 r. dosta³a ona od Pentagonu kon-
trakt o wartoci 688 milionów USD. Dono-
sz¹c o tym pod koniec marca, The Wall
Street Journal zaznaczy³, ¿e tego typu
praktyki s¹ nagminnie stosowane w Wa-
szyngtonie. Gazeta powo³a³a siê na Oro-
dek Uczciwoci Publicznej, który og³osi³
równie¿ niedawno, ¿e podobne kontrakty
otrzyma³o kilka firm, w których zarz¹dach
zasiada dwóch urzêdników Rady Polityki
Obrony.
Wed³ug wspomnianego orodka, jednym
z nich jest admira³ David Jeremiah, pe³ni¹cy
funkcjê prezesa firmy Technology Strategies
& Alliances i jednoczenie bêd¹cy cz³on-
kiem zarz¹du czterech innych firm, które ra-
zem otrzyma³y od Pentagonu kontrakty na
sumê 2 milionów USD w 2002 roku.
Drugim urzêdnikiem jest by³y genera³ lot-
nictwa Ronald Fogelman, który zasiada
w zarz¹dzie piêciu firm. Równie¿ one otrzy-
ma³y w 2002 roku kontrakty od minister-
stwa obrony o wartoci ponad 1 miliarda
USD.
The Wall Street Journal donosi³ te¿, ¿e
firma Perlea Trireme Partners i firma Woo-
sleya Paladin Capital Partners ubiegaj¹ siê
o kontrakty od nowo powsta³ego Urzêdu
Bezpieczeñstwa Kraju.
Jak widaæ, rak prywaty toczy nie tylko
przywódców politycznych w Polsce, ale
i w USA. Co jednak przera¿a w przypadku
Stanów Zjednoczonych - ludzie ci prowa-
dz¹ w imieniu Amerykanów wojnê!
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
Pomimo zakazów miêdzynarodowych ar-
mia Stanów Zjednoczonych stosowa³a w Ira-
ku bomby zapalaj¹ce zawieraj¹ce materia³
zbli¿ony parametrami do napalmu. Doniesie-
nia te potwierdzi³ przedstawiciel Pentagonu,
podkrelaj¹c, ¿e by³o to legalne i konieczne.
W programie publicystycznym Monitor wyemi-
towanym przez niemieck¹ telewizjê publiczn¹ (ARO)
przedstawiciel amerykañskiego ministerstwa obrony
potwierdzi³ oficjalnie, i¿ wojska USA podczas nie-
dawnej wojny w Iraku stosowa³y bomby zapalaj¹ce.
Pomimo dotychczasowych licznych dementi ze
strony Pentagonu niemieccy dziennikarze zebrali
wystarczaj¹co du¿o materia³u na potwierdzenie te-
go, i¿ na tereny irackie piloci amerykañscy zrzucali
bomby zapalaj¹ce typu MK- 77 zawieraj¹ce materia³
zbli¿ony parametrami do napalmu.
Profesor Hans Joachim Heintze z uniwersyte-
tu w Bochum stwierdzi³, ¿e u¿ywanie tego typu
bomb zapalaj¹cych w sytuacji, gdy mo¿e ucier-
pieæ ludnoæ cywilna, jest sprzeczne z prawem
miêdzynarodowym. Tymczasem w ten sposób
postêpowali Amerykanie w Iraku.
Zdaniem autorów programu Monitor, bomby
typu MK-77 zrzucone na Irak s¹ zmodyfikowan¹
wersj¹ napalmowych bomb u¿ywanych przez ar-
miê Stanów Zjednoczonych w Wietnamie. Twórcy
programu Monitor posiadaj¹ pisemne owiad-
czenie pu³kownika Michaela Dailyego, który po-
twierdzi³ stosowanie w Iraku bomb typu MK-77.
Amerykañski oficer przyzna³, ¿e w wyniku zrzuca-
nia tego typu zapalaj¹cych bomb zginê³o wielu
irackich cywilów. Tymczasem Pentagon twierdzi, i¿
podczas wojny w Iraku nigdy nie ³ama³ miêdzyna-
rodowego prawa, poniewa¿ ³adunki bombowe ty-
pu MK-77 konwencjonalnego typu nie s¹ zabronio-
ne przez ¿adn¹ miêdzynarodow¹ konwencjê. Jed-
nak autorzy Monitora uwa¿aj¹, ¿e Amerykanie
zd¹¿yli dawno zmodyfikowaæ bomby MK-77 w ten
sposób, i¿ teraz zawieraj¹ ³atwopaln¹ mieszankê
z benzolu, benzyny i styroporu. 250-kilogramowy
³adunek staje siê bardzo niebezpieczn¹ bomb¹ za-
palaj¹c¹, która, upadaj¹c na ziemiê, rozlewa siê
otwartym ogniem na wielkiej przestrzeni. W podob-
ny sposób dzia³a napalm. Telewizja niemiecka
twierdzi, ¿e ju¿ w 1991 r. Amerykanie zrzucili na Irak
ponad 500 podobnych bomb zapalaj¹cych. Mini-
sterstwo obrony USA najpierw zdecydowanie za-
przecza³o jakoby stosowa³o bomby zapalaj¹ce,
lecz wielu oficjeli z Pentagonu potwierdza³o u¿ycie
tego typu broni, nie widz¹c w tym nic z³ego. Jeden
z przedstawicieli amerykañskiego ministerstwa
obrony stwierdzi³, ¿e u¿ycie takich rodków by³o
ca³kowicie uzasadnione i usprawiedliwione.
Samoloty amerykañskie zrzuci³y bomby typu
MK-77 w marcu w rejonie Safwanu na granicy
iracko-kuwejckiej, aby u³atwiæ marsz si³ koalicji
amerykañsko-brytyjskiej na Bagdad. Oddzia³y
amerykañskie u¿y³y bomb napalmowych rów-
nie¿ przeciwko oddzia³om irackim broni¹cym
mostu na Kanale Saddama i w pobli¿u mostu na
Tygrysie na pó³noc od miasta Numanija.
PO PRZECZYT
Nr 35(155)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Irak po iracku czy po
mcdonaldsku ?
Symboli nie trzeba
Polityka Georgea W. Busha wobec Afryki ogranicza siê do
gestów, okr¹g³ych s³ów i pustych obietnic
nego administratora Iraku - Paula Bremera,
i¿ ma stanowiæ
zrównowa¿on¹ grupê repre-
zentatywn¹ przywódców politycznych z ca³ego
kraju
, sk³ada siê z dwudziestu piêciu przedstawi-
cieli narodowoci zamieszkuj¹ych ten kraj. Naj-
wiêksz¹ grupê polityczn¹ stanowi¹ w niej szyici
(trzynastu cz³onków), którzy byli przez lata prze-
ladowani przez prosadamowsk¹ mniejszoæ
sunick¹ posiadaj¹ca piêcoosobow¹ reprezenta-
cjê w Radzie Rz¹dz¹cej. Swoje grupy interesu
maj¹ te¿ Kurdowie (piêcu cz³onków), Turkmeni
(jeden reprezentant) oraz chrzecijanie w posta-
ci jednego g³osu. Wygl¹da na to, ¿e proporcjo-
nalna reprezentatywnoæ, zachowana przy two-
rzeniu Rady Rz¹dz¹cej, jest tylko jedynym, po-
wa¿niejszym plusem, jaki mo¿na dostrzec w pro-
cesie demokratyzacji na si³ê. Wypada wiêc za-
daæ jedno pytanie. Czy jest organem ustawo-
dawczym z prawdziwego zdarzenia? Mo¿na w to
pow¹tpiewaæ.
Iracki Komitet Wyzwolenia Narodowego
czy Rada Mêdrców?
Rada Rz¹dz¹ca, która ma odzwierciedlaæ et-
niczne i religijne podzia³y w Iraku, nie zosta³a
przecie¿ powo³ana przez samych Irakijczyków.
Powsta³a ona z inicjatywy posthusajnowskich
w³adz okupacyjnych. Rada Rz¹dz¹ca sk³ada siê
albo z by³ych emigrantów, którzy wiêkszoæ
swojego ¿ycia prze¿yli na wygnaniu, lub te¿ z lu-
dzi, którzy zostali przez nich nominowani czy te¿
poprzez referencjê przeciwników politycznych
Saddama Husajna. Nie ma co siê ok³amywaæ.
Owi politycy, którzy nazywaj¹ siê
irackim przed-
stawicielstwem,
byli wspierani przez USA od
czasów zakoñczenia siê wojny iracko-irañskiej
(1980-1988). Pod finalizacji tego konflitku, Wujo-
wi Samowi nie by³ ju¿ potrzebny
mecenat wia-
towego terroryzmu
, jak ca³a administracja rz¹-
dowa G.W. Busha wo³a³a na by³ego przywódcê
Iraku przez ostatnie dwa lata. Po wydarzeniach
z 11 wrzenia 2001 roku, prezydent USA zao-
strzy³ swoje stanowisko wobec
re¿imu w Bagda-
dzie.
Zmieni³ on diametralnie i oficialnie swój
kurs polityczny w stosunku do S.Husajna, wspie-
raj¹c jego przeciwników - proamerykañskich
prominentów na uchodstwie.
Powód takiej radykalnej zmiany?
Zapewne jedn¹ z odpowiedzi na
to pytanie jest przys³owie, które
mówi
jak nie wiesz o co chodzi
w polityce, to chodzi zapewne
o pieni¹dze
.
Rada Rz¹dz¹ca nie jest w pe³-
ni niezale¿na i suwerenna
w podejmowaniu ró¿nych inicja-
tyw. Ten organ ma mieæ pewne
uprawnienia wykonawcze i pra-
wodawcze, choæ w dalszym ci¹-
gu bêdzie podlegaæ w³adzom
okupacyjnym. Owy organ legi-
slacyjny bêdzie mia³ prawo po-
wo³ywania i odwo³ywania mini-
strów, zatwierdzania bud¿etu
pañstwa, mianowania przedsta-
wicieli dyplomatycznych i powo-
³ania Konwentu Konstytucyjne-
go, sk³adaj¹cy siê g³ównie pra-
wników-ekspertów od konstytu-
cjonalizmu, których g³ównym ce-
lem bêdzie przygotowanie przy-
sz³ej ustawy zasadniczej dla Ira-
ku. Kiedy jeden ze staro¿ytnych
filozofów powiedzia³, ¿e
zawsze
to, co wygl¹da na idealnie piêk-
ne, na pewno jest fa³szywe
. Jest
w tej sentencji odrobina prawdy. Zawsze dekla-
racje z³otoustnych polityków nie id¹ w parze
w ich realizacj¹. Tak samo jest w tym przypadku.
Dzia³alnoæ irackiego rz¹du nie zapowiada siê
zbytnio ró¿owo.
Wszelkie inicjatywy Rady Rz¹dz¹cej mo¿e za-
wetowaæ Paul Bremer i napewno nieraz skorzy-
sta z tej metody w imiê
demokracji i dobra Irakij-
czyków
. Przyk³ad? Coraz wiêcej rzeczy wycho-
dzi na jaw w zwi¹zku z zastrze¿eniami opinii
wiatowej w stosunku do
niezbitych dowodów
G.W. Busha w stosunku do S. Husajna, którymi
owy prezydent USA pos³u¿y³ siê jako pretekstem
do inwazji na Irak. Mo¿na mieæ i tym razem w¹t-
pliwoci co do osoby Paul Bremera, który ma
nieograniczon¹ w³adzê na tymi ongi perskimi
terenami. De facto ten cywilny administrator Ira-
kiem to cz³owiek z nadania i ³aski republikañ-
skiego prezydenta, który zosta³ powo³any do te-
go, aby realizowaæ politykê gabinetu neokon-
serwatystów. Jastrzêbie maj¹ to do siebie, ¿e lu-
bi¹ pchaæ swojego nosa w nie swoje sprawy,
w myl zasady K. Skar¿yñskiego
nie s¹dzi siê
zwyciêzców
.
A wiêc jak naprawdê to bêdzie?
Rada Rz¹dz¹ca, która obradowa³a w ubieg³¹
niedzielê na swoim inauguracyjnym posiedze-
niu, ustali³a, ¿e dzieñ 9 kwietnia, czyli data upad-
ku rz¹dów Saddama Husajna, bêdzie wiêtem
narodowym w Iraku. Na tym samym zjedzie do-
sz³o do pierwszych zgrzytów pomiêdzy cz³on-
kami irackiego rz¹du. W wyniku podzia³ów, za-
chodz¹cych w jej wnêtrzu, nie uda³o siê dojæ do
konsensusu w sprawie wyboru przewodnicz¹-
cego Rady Rz¹dz¹cej.
Czy ten symboliczny start irackiej w³adzy usta-
wodawczej to znak ponadpolitycznej wspó³pra-
cy, która poka¿e swoje owoce w przysz³oci?
Czy mo¿e uchwalenie tego dosyæ kontrowersyj-
nego irackiego wiêta narodowego (vide pocz¹-
tek okupacji Iraku przez Zachód) to z³y znak,
przez którego pryzmat mo¿na prognozowaæ, i¿
wielkie ró¿nice pogl¹dów, dziel¹ce cz³onków
rz¹du irackiego, bêd¹ pocz¹tkiem koñca Rady
Rz¹dz¹cej? Jak sobie poradzi iracki organ legi-
slacyjny z takimi fundamentalnymi sprawami dla
demokratycznego pañstwa, jak obudowa go-
spodarki kraju, uchwalenie projektu przysz³ej
konstytucji, zapewnienie jednolitej administracji
w zatomizowanym i sk³óconym irackim spo³e-
czeñstwie oraz - przeprowadzenie wolnych wy-
borów parlamentarnych? Czy niedziela trzyna-
stego stanie siê pocz¹tkiem szczêcia, czy te¿
nieszczêcia Irakijczyków w ich najnowszej hi-
storii? Czas poka¿e.
cjonalne uzasadnienie i mo¿na je
streciæ w nastêpuj¹cy sposób: Pa-
miêtajmy, co sta³o siê w Somalii! To
s¹ pañstwa, do których ³atwo wejæ,
lecz trudno z nich wyjæ. Tutaj nie
ma pokoju, który moglibymy chro-
niæ, a poza tym wys³alimy ju¿ zbyt
wiele wojsk za granicê. Oczywicie
rze w Liberii jest tragicznym wyda-
rzeniem, ale nas to nie dotyczy.
Interwencje zbrojne zawsze s¹ ryzy-
kowne, ale wojskowa akcja w Liberii
ma szanse powodzenia. Wszystkie
liberyjskie frakcje opowiadaj¹ siê za
przybyciem amerykañskich si³ l¹do-
wych, a zwykli obywatele tego kraju
wprost b³agaj¹ Busha, by przys³a³
swoich ¿o³nierzy.
Sprzeciwia³em siê inwazji na Irak, ale
sytuacja w Liberii daje znacznie wiêcej
powodów do interwencji. Ró¿nica nie
polega na tym, ¿e Saddam Husajn
wymordowa³ co najwy¿ej jeden pro-
cent ludnoci Iraku w ci¹gu minionych
14 lat, podczas gdy wojna w Liberii
ju¿ poch³onê³a ¿ycie ponad szeciu
procent mieszkañców tego kraju. Naj-
wa¿niejsze ró¿nice polegaj¹ na czym
innym. Po pierwsze, w przeciwieñ-
stwie do Iraku, Liberia jest w znacznie
pilniejszej potrzebie: w tym kraju lu-
dzie codziennie s¹ brutalnie mordo-
wani maczetami i jeli Stany Zjedno-
czone nic nie zrobi¹, konflikt mo¿e
rozszerzyæ siê na ca³¹ zachodni¹ Afry-
kê. Po drugie, s¹ wiêksze szanse, ¿e akcja w Libe-
rii zakoñczy siê pomylnie, przy udziale zaledwie
jednego lub dwóch procent tej liczby ¿o³nierzy,
których Ameryka pos³a³a do Iraku.
Poczujmy siê odpowiedzialni
Ta wojna ju¿ przenios³a siê na tereny Sierra
Leone, Gwinei i Wybrze¿a Koci S³oniowej, po-
ch³aniaj¹c prawdopodobnie pó³ miliona ofiar, od
czasu gdy w 1989 roku Charles Taylor zaw³adn¹³
Liberi¹. Tak jak kryzys w Ruandzie (i brak sta-
nowczej reakcji Clintona) doprowadzi³ do kata-
strofy w rodkowej Afryce, powoduj¹c mieræ
czterech milionów ludzi, tak i wojna domowa
w Liberii mo¿e wywo³aæ konflikt w ca³ym regionie.
Czy sytuacja w Liberii zagra¿a bezpieczeñstwu
Stanów Zjednoczonych? Porednio tak, ponie-
wa¿ ka¿de ogarniête destrukcj¹ pañstwo jest dla
nas zagro¿eniem. Utopiona w chaosie Afryka Za-
chodnia, tak jak Afganistan pod rz¹dami talibów,
mo¿e staæ siê schronieniem dla terrorystów
i handlarzy narkotyków oraz siedliskiem chorób
zakanych. Do Europy i Ameryki nap³yn¹ miliony
nielegalnych imigrantów z tej czêci wiata.
Inne kraje zdecydowanie reagowa³y, jeli do-
chodzi³o do kryzysów w pañstwach, za które
czu³y siê odpowiedzialne: Wielka Brytania
w Sierra Leone, Francja na Wybrze¿u Koci S³o-
niowej, Australia we Wschodnim Timorze. Teraz
kolej na Stany Zjednoczone.
Nicolas O. Cristoff
Czy Amerykanie pos³uchaj¹ wo³ania o pomoc?
Afryki jest obecnie wietnie widoczne w Li-
berii. W kraju uroczym i bezgranicznie pro-
amerykañskim - gdzie pla¿e s¹ olniewaj¹co bia-
³e, ko³ysz¹ siê palmy, a walut¹ jest dolar - niekoñ-
cz¹ca siê wojna zabra³a ju¿ 200 tysiêcy ofiar,
a wskutek masowych gwa³tów rozprzestrzenia siê
epidemia AIDS.
Prezydent George Bush pocz¹tkowo sprawia³
wra¿enie, ¿e zamierza zaanga¿owaæ siê w spra-
wy afrykañskie w wiêkszym stopniu ni¿ Bill Clin-
ton i poprzedni prezydenci. Wielk¹ zas³ug¹ Bu-
sha jest to, ¿e zdecydowanie dzia³a³ na rzecz
zakoñczenia wojny domowej w Sudanie. Og³osi³
program walki z AIDS, opiewaj¹cy na 15 miliar-
dów dolarów. Odwiedzi³ Afrykê i ¿ywo zareago-
wa³ na klêskê g³odu w Etiopii.
Mordowani maczetami
Wprawdzie jest jeszcze za wczenie na zdecy-
dowan¹ ocenê, ale wygl¹da na to, ¿e afrykañska
polityka Busha sprowadza siê do symbolicznych
gestów, okr¹g³ych s³ów i pustych obietnic. Bush
nie chcia³ poprosiæ Kongresu o fundusze, które
w pe³ni pokry³yby koszty jego programu walki
z AIDS. A swoj¹ wizytê w Afryce po prostu odfaj-
kowa³.
Najgorsze jest to, ¿e kiedy Monrowia pogr¹¿a
siê w ludobójstwie i epidemii cholery, Bush wy-
sy³a tylko symboliczne si³y morskie w pobli¿e
stolicy Liberii, by ewentualnie w przysz³oci roz-
mieciæ wojsko na l¹dzie.
Afryka wymaga wielu rze-
czy, ale na pewno nie
symboli. Liberyjskie dzie-
ci nie s¹ mordowane na
morzu, lecz na l¹dzie
i w³anie tutaj potrzebni
s¹ ¿o³nierze. Po 11 wrze-
nia 2001 roku Bush wy-
kaza³ siê umiejêtnoci¹
przewodzenia, zademon-
strowa³ moraln¹ jedno-
znacznoæ, a tak¿e sta-
nowczoæ, która znalaz³a
wyraz w jego decyzji wy-
sy³ania wojsk do Afgani-
stanu; dzisiaj Afryka pilnie
potrzebuje podobnych
dzia³añ.
Z pewnoci¹ ostro¿-
noæ Pentagonu ma ra-
Marcin Niewêg³owski
PO PRZECZYT
W niedzielê trzynastego lipca obwieszczo-
no ca³emu wiatu, i¿ odby³o siê zaprzysiê¿e-
nie nowej irackiej Rady Rz¹dz¹cej w Bagda-
dzie. Jest to pierwszy, a zarazem legalny i de-
mokratyczny organ w³adzy wykonawczej,
który powsta³ po obaleniu re¿imu Saddama
Husajna. Czy spe³ni ona swoje priorytetowe
cele i nie stanie siê marionetk¹ w rêkach G.W.
Busha?
I
racki organ legislacyjny, w myl zasady cywil-
B
ankructwo polityki Waszyngtonu wobec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl