nr36-03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
T
rwaj¹ca od miesiêcy dyskusja o pomyle otwarcia Centrum przeciwko
Wypêdzonym ca³kowicie pomija problem niemieckiej odpowiedzialnoci
za skutki rozpêtanej wojny. Wed³ug sprawozdania Biura Odszkodowañ
Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów z 1947 r. w II wojnie wiatowej ¿y-
cie straci³o 6 mln 280 tys. Polaków i obywateli polskich; z tego 644 tys. w wy-
niku dzia³añ wojennych i 5 mln 584 tys. wskutek planowego terroru i ekstermi-
nacyjnej polityki okupanta hitlerowskiego i sowieckiego.
Straty maj¹tku naro-
dowego wynios³y
ogó³em 258,4 mld z³
przedwojennych (48,7
mld USD). Ca³kowicie
pomija siê nie tylko pro-
blem odszkodowañ cy-
wilno-prawnych, ale i re-
paracji i odszkodowañ
wojennych dla pañstwa
polskiego, które wg
opracowañ i ekspertyz
wykonanych przez kilku
wybitnych polskich pro-
fesorów wynosz¹ po-
nad 500 mld marek plus
odsetki! Pomimo tego, i¿ sprawy te s¹ nieure-
gulowane na podstawie obowi¹zuj¹cych ak-
tów prawa miêdzynarodowego, to ¿adna z do-
tychczasowych parlamentarnych partii poli-
tycznych nie podnios³a nawet tego zagadnie-
nia na forum Sejmu! Dlatego te¿ jest to jeden
z wa¿niejszych punktów za³o¿eñ programo-
wych powsta³ej w³anie Polskiej Partii Narodo-
wej, która przy najbli¿szej nadarzaj¹cej siê
okazji sprawê nag³oni, tak, aby sta³a siê ona
przedmiotem publicznej debaty.
Leszek Bubel
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 36(156)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
4.09.-10.09.-2003
tygodnik
ROK VI
CYWILNO-PRAWNE ODSZKODOWANIA
WOJENNE DLA POLAKÓW
Ofiar i nastêpców prawnych (spadkobierców) ofiar zbrodni wojennych i zbrodni
przeciwko ludzkoci, pope³nianych przez zbrodnicze re¿ymy: nazistowskie, komu-
nistyczne i faszystowskie, w sposób systematyczny, prowadz¹cy do unicestwienia:
fizycznego, moralnego, narodowego i gospodarczo-politycznego.
obywatelstwa polskiego nie jest równo-
znaczne z przynale¿noci¹ do s³owiañ-
skiego Narodu Polskiego - patrz art. 35 Konsty-
tucji RP), ofiara i/lub nastêpca prawny ofiary
zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzko-
ci, jest uprawniony do otrzymania pe³nego, cy-
wilno-prawnego odszkodowania wojennego od
osób fizycznych i prawnych (z pañstwem nie-
mieckim w³¹cznie). W pierwszej racie w wysoko-
ci 50 000 marek niemieckich (wed³ug wartoci
z 1972 roku), na podstawie:
- Kwestionariuszy dotycz¹cych rejestracji
szkód wojennych
z lat 1945-1950, zebranych
od 13 315 000 osób (mniejszej czêci Polaków
zamieszkuj¹cych Polskê w granicach z 1939 ro-
ku) i zamykaj¹cych siê sum¹ 537,1 miliarda ma-
rek niemieckich (wed³ug wartoci z 1972 roku),
- Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
(patrz: art. 43, art. 19 i art. 13 Konstytucji RP),
- Powszechnie obowi¹zuj¹cego Prawa Miê-
dzynarodowego
(patrz Ekspertyza ... prof. dr
Alfonsa Klafkowskiego ),
- Praktyki Narodów Zjednoczonych,
- Ekspertyzy podstaw prawnych roszczeñ
indywidualnych o odszkodowania wojenne
,
wykonanej w styczniu 1990 roku, przez prof. dr.
Alfonsa Klafkowskiego, celem dochodzenia ro-
szczeñ odszkodowawczych przez polskie ofiary
wojny, oraz
- zg³oszenia szkód i cierpieñ doznanych przez
ofiary i/lub nastêpców prawnych ofiar.
W cywilno-prawnych odszkodowaniach wo-
jennych zawieraj¹ siê odszkodowania za wszel-
W niemczech zosta³a rozpêtana w icie goebbel-
sowskim stylu kampania oszczerstw i ¿¹dañ.
kie szkody i cierpienia doznane przez ch³opów
polskich, a wiêc: za wysiedlenia, pacyfikacje,
kontyngenty, roboty niewolnicze/przymusowe
u osadników niemieckich, osadzanych na maj¹t-
kach polskich ch³opów.
Obowi¹zuj¹ce prawo nie jest przeszkod¹
w uzyskiwaniu pe³nych, cywilno-prawnych od-
szkodowañ wojennych. Tak miêdzynarodowe,
jak i krajowe prawo wszystkich cywilizowanych
krajów wiata, a w szczególnoci pañstw cz³on-
kowskich Organizacji Narodów Zjednoczonych,
jest w ca³ej rozci¹g³oci po stronie ofiar i nastêp-
ców prawnych ofiar zbrodni wojennych i zbrodni
przeciwko ludzkoci.
cd. na str. 3
Mniejszoci narodowociowe -
zanik i pomna¿anie
Ziemia i woda tylko
dla Izraelczyków
P
remier Izraela Ariel Szaron nieustannie
Podpis pod fotografi¹ z Gazety Wyborczej - Opole
(27.06.2003): Na zdjêciu fragment mapy
l¹ska z ok. 1935 r. wzorowanej na wyda-
niach z XVI/XVII w.. Brak jakiejkolwiek
informacji dla czytelników GW, ¿e jest
to mapa wydana i sfabrykowana
w okresie hitlerowskim, aby udo-
wodniæ czysto germañskie ko-
rzenie l¹ska (zniemczone na-
zwy miast, rzek
itp.).
wygra¿a palestyñskim terrorystom, tj.
walcz¹cym samotnie i z bezprzyk³adnym
powiêceniem na oczach obojêtnego wiata
o wolnoæ i ziemiê ojczyst¹ Palestyñczykom.
Jednoczenie sam dokonuje ludobójstwa na cy-
wilnej ludnoci Palestyny i obecnie robi wszyst-
ko, ¿eby nie dopuciæ do urzeczywistnienia pla-
nu pokojowego na Bliskim Wschodzie.
Jednym z g³ównych za³o¿eñ planu jest ewaku-
acja ¿ydowskich osadników z czêci (sic!) oku-
powanych ziem palestyñskich, Zachodniego
Brzegu Jordanu i Gazy oraz zaprzestanie niele-
galnego budownictwa ¿ydowskiego na tych tere-
nach. Te punkty planu doprowadzaj¹ do bia³ej
gor¹czki izraelskich szowinistów z Szaronem na
czele, który zreszt¹ nie patyczkuj¹c siê, cynicznie
poinstruowa³ ostatnio kolonialistów Palestyny, jak
maj¹ sobie poczynaæ w tej sytuacji. Budowa
osiedli - stwierdzi³ - mo¿e byæ kontynuowana,
ale nie nale¿y siê z ni¹ afiszowaæ i wiêtowaæ,
a tylko budowaæ. Trudno siê temu dziwiæ, Sza-
ron zawsze mówi³, ¿e nie odda ani skrawka zie-
mi [palestyñskiej - przyp. autorki] i nie zgodzi
siê na ¿adne rozmowy pokojowe z Palestyñczy-
kami. Lekcewa¿y³ wszelkie rezolucje ONZ i kon-
wencje miêdzynarodowe na ten temat, bowiem
wiedzia³, ¿e ma silne poparcie ze strony USA
w swych bezprawnych poczynaniach
cd. na str. 6
G³ówny Urz¹d Statystyczny og³osi³ wyniki spi-
su powszechnego we fragmencie, który doty-
czy³ ca³ociowych
iloci mniejszoci na-
rodowociowych
w Polsce. Na pierw-
szy rzut oka nie ma
powodu do obaw,
poniewa¿ narodo-
woæ odmienn¹ od polskiej deklaruje ledwie
1,23 procent obywateli RP. Jest to konkretnie
471,5 tysiêcy nie-Polaków. Okaza³o siê równie¿,
¿e 2,03 proc. obywateli - a jest to niebagatelna
liczba 775 tys. ludzi - nie okreli³a swej przyna-
le¿noci do jakiegokolwiek narodu i grupy et-
nicznej. Na tym ostatnim wyniku mog¹ ¿erowaæ
separatyci, do czego nie omieszkam wróciæ.
cd. na str. 4
K
a¿dy ¿yj¹cy obecnie Polak (posiadanie
PostScript Picture
93801.eps
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 36(156)
Nowelizacja ustawy o repatriacji
Do Ojczyzny wróc¹ nieliczni
Senatorowie zdecydowan¹ wiêkszoci¹ g³o-
sów przyjêli poprawkê, zg³oszon¹ przez senac-
kie komisje: Emigracji i Polaków za Granic¹ oraz
Samorz¹du Terytorialnego i Administracji, wno-
sz¹c¹ o skrelenie z nowelizacji ustawy o repa-
triacji zapisu, który rozszerza³ obszar objêty re-
patriacj¹ na wszystkie kraje by³ego ZSRS, za-
równo te europejskie, jak i azjatyckie. Senatoro-
wie zdecydowali zatem, ¿e Polacy mieszkaj¹cy
na sta³e w europejskiej czêci b. ZSRS, np. na
Ukrainie, Litwie czy Bia³orusi, nie bêd¹ mogli
dostaæ wizy wjazdowej do Polski w celu powro-
tu do Ojczyzny. Mo¿liwoæ tak¹ maj¹ wy³¹cznie
rodacy mieszaj¹cy w azjatyckiej czêci, np.
w Kazachstanie.
Poprawkê, któr¹ w pi¹tek odrzuci³ Senat, wcze-
niej przyj¹³ Sejm. Pomys³odawca zapisu Stanis³aw
Gudzowski (KP LPR) argumentowa³, ¿e nie mo¿na
czyniæ sztucznego rozró¿nienia miêdzy Polakami
mieszkaj¹cymi w europejskiej i azjatyckiej czêci b.
ZSRS, a d¹¿eniem pañstwa powinno byæ wygospo-
darowanie takich funduszy i rodków, które umo¿-
liwi³yby repatriacjê wszystkim zainteresowanym po-
wrotem do Ojczyzny. W opinii Gudzowskiego, jeli
Polski na to nie staæ, wówczas rz¹dz¹cy powinni siê
zwróciæ o pomoc tak¿e do pañstw, które przyczyni-
³y siê do wysiedleñ polskiej ludnoci z Ojczyzny.
Podkrela³ on te¿, ¿e naszym obowi¹zkiem jest
sp³acenie d³ugu wobec zmuszonych do opuszcze-
nia ojczystych stron rodaków. Innego zdania by³
prezes Urzêdu ds. Repatriacji i Cudzoziemców Piotr
Stachañczyk, który podczas dyskusji przekonywa³
senatorów o nies³usznoci tego zapisu. Jego zda-
niem, w Polsce nie ma warunków na sprowadze-
nie tak du¿ej liczby Polaków chc¹cych wróciæ do
Ojczyzny. Na licie oczekuj¹cych na repatriacjê jest
1200 osób. W przypadku rozszerzenia krêgu
uprawnionych by³oby to 12 tys.
Wed³ug prof. Andrzeja Stelmachowskiego, pre-
zesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, ³atwiej
przyjechaæ do Polski rodakom z pañstw ocien-
nych. Szczególnie chêtni do powrotu s¹ ci, którzy
zamieszkuj¹ na Ukrainie. Natomiast trudniej jest
tym z daleka, z Kazachstanu. - Czy mamy szeroko
otworzyæ granice dla wszystkich? Chcia³oby siê te-
go - zaznaczy³ Stelmachowski, dodaj¹c jednak, ¿e
rozumie tych, którzy pierwszeñstwo powrotu chc¹
daæ Polakom z Kazachstanu. Nowelizacja ustawy
o repatriacji zawiera tak¿e zapisy umo¿liwiaj¹ce
ma³¿onkom i dzieciom repatriantów nabywanie
prawa sta³ego pobytu na terenie Polski. Dotych-
czas musieli czekaæ na sta³y pobyt od 3 do 5 lat.
Projekt przewiduje tak¿e, ¿e na zaproszenie gmin
mogliby wróciæ do Ojczyzny ludzie starsi czy scho-
rowani, którzy bêd¹ mogli osiedliæ siê w domach
opieki spo³ecznej. Nowela trafi teraz ponownie do
Sejmu.
W 2002 r. w ramach rz¹dowego programu Ro-
dak, adresowanego do repatriantów, do Polski mo-
g³o przyjechaæ 11 rodzin. Rok wczeniej by³o ich 8.
To zaledwie kropla w morzu potrzeb. W samym Ka-
zachstanie mieszka co najmniej 50 tys. Polaków.
Je¿eli tempo dzia³añ polskich w³adz nie ulegnie
zmianie, repatriacja mo¿e potrwaæ nawet 160 lat.
Dla porównania w 1993 r. parlament niemiecki zde-
cydowa³, ¿e rocznie wróci do kraju 225 tys. Niem-
ców. W konsekwencji do po³owy lat 90. z samego
Kazachstanu repatriowa³o siê ich ok. 700 tys.
Agnieszka Sularz
Nasz Dziennik
Decyzjê instruuj¹c¹ przedstawicieli w³adz, by
rozpoczêli bojkot jednej z najwiêkszych na wiecie
publicznych instytucji informacyjno-medialnych,
podjêto b³yskawicznie. Ju¿ od tygodni izraelscy
doradcy i rzecznicy prasowi odmawiaj¹ udzielania
wywiadów BBC. Celowo opónia siê wydawanie
akredytacji prasowych. Nazwiska reporterów stacji
zniknê³y z list uczestników oficjalnych konferencji
prasowych.
Dokument, który w Wielkiej Brytanii emitowany
by³ w marcu, nie zawiera ¿adnych rewelacji na te-
mat izraelskiej broni nuklearnej. To od dawna jed-
na z najlepiej strze¿onych tajemnic na wiecie. Ofi-
cjalnie Izrael ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza,
¿e dysponuje bomb¹ atomow¹. Taka sytuacja mo-
¿e jednak rodziæ w¹tpliwoci dotycz¹ce podwój-
nych standardów ocen: dlaczego wiat tak bardzo
interesowa³ siê irack¹ broni¹ masowej zag³ady,
a zupe³nie ignoruje problem posiadania tej samej
broni przez Izrael?
Czy w³adze Izraela nie obawiaj¹ siê, ¿e ich woj-
na z BBC wywo³a skutek odwrotny do zamierzone-
go? Meir przyznaje, i¿ zra¿anie sobie tak potê¿nej
stacji mo¿e zaszkodziæ wizerunkowi jego kraju. Ale
utrzymuje, ¿e przedstawiciele BBC odrzucili podej-
mowane przez niego próby nawi¹zania dialogu. -
Pójcie im na rêkê oznacza uznanie s³usznoci tez
tego dokumentu - mówi. Z drugiej strony nie od
dzi wiadomo, ¿e krêpowanie mediów nikomu nie
wychodzi na dobre.
Masowy nap³yw imigrantów sprawia, ¿e niemiec-
kie gminy ¿ydowskie zaczynaj¹ pêkaæ w szwach.
W ci¹gu kilku ostatnich lat wybudowano lub zmo-
dernizowano ponad 60 synagog. Wiele z nich sta-
nê³o w miastach, gdzie ¯ydów nie by³o w ogóle
przez ostatnie pó³ wieku. Znów pojawi³y siê dzielni-
ce ¿ydowskie. W Berlinie, gdzie mieszka oko³o 20
tys. obywateli pochodzenia ¿ydowskiego, otwarto
pierwsz¹ w powojennych Niemczech wy¿sz¹ szko-
³ê ¿ydowsk¹. Z³ota kopu³a XIX-wiecznej Nowej Sy-
nagogi od czasu jej renowacji w 1995 r. wesz³a na
sta³e do krajobrazu miasta. Sta³a siê te¿ centrum
odnowionej dzielnicy ¿ydowskiej, w której nie bra-
kuje koszernych sklepów i kafejek. We Frankfurcie
powstaj¹ jesziwy, na Uniwersytecie w Poczdamie
otwarto wydzia³ rabinacki. W ksi¹¿kach telefonicz-
nych znaleæ mo¿na telefony klubów dla ¿ydow-
skich kobiet i studenckich klubów sportowych.
Istniej¹ce od d³u¿szego czasu niewielkie in-
stytucje ¿ydowskie w Niemczech
pracuj¹ z now¹
energi¹. Orodki pomocy pe³ne s¹ nowo przyby-
³ych, ucz¹cych siê niemieckiego lub prosz¹cych
o pomoc w osiedleniu. Wielu chêtnie korzysta z po-
mocy socjalnej gminy, ale religi¹ specjalnie siê nie
interesuj¹. Czêsto s¹ ¯ydami tylko z nazwiska, bo
praktyki religijne porzucili na d³ugo z powodu zaka-
zów w Zwi¹zku Radzieckim, który agresywnie wcie-
la³ w ¿ycie ideê pañstwa ateistycznego. Trzeba
uczyæ ich od nowa historii ¯ydów i wiêtowania
szabatu.
Mimo to ¿ydowscy przywódcy, tacy jak Ronald
Lauder, którego amerykañska fundacja zak³ada
w Niemczech jesziwy i inne szko³y, powrót ¯ydów
do Niemiec nazywaj¹ prawdziwym cudem.
Newsweek 27.07.2003
¯ydowscy okupanci - hitle-
rowskie metody
Pañstwo ¿ydowskie z fanatycznym ludobójc¹
Sharonem, stosuj¹cym hitlerowskie metody dys-
kryminacji okupowanego przez siebie narodu pale-
styñskiego, zamierza zamkn¹æ Palestyñczyków
w getcie, buduj¹c 140-kilometrowy betonowy mur
(separation wall) odgradzaj¹cy tereny pozostawio-
ne Palestyñczykom.
Jak niewinny to pomys³, mo¿na by s¹dziæ, czy-
taj¹c Gazetê, wyrafinowan¹ w manipulacji s³o-
wem i owijaniem w bawe³nê niewygodnych faktów.
Chory pomys³, w artykule z 1 sierpnia br., okrelo-
ny zosta³ mianem linii bezpieczeñstwa, p³otu,
ogrodzenia. Dobrze, ¿e chocia¿ w ostatnim zda-
niu Wyborcza poda³a, ale ju¿ w cudzys³owie, ¿e
ów p³ot zwany jest przez Palestyñczyków murem
Apartheidu, ale to przecie¿ tylko ich subiektywne
zdanie, co oni mog¹ wiedzieæ, nawet jeli mur,
przebiegaj¹c przez tereny wiosek, oddzieli³ rodziny
palestyñskie od siebie, uniemo¿liwi³ dostêp do wo-
dy, a za próbê zbli¿enia siê mo¿na otrzymaæ strza³
w g³owê od izraelskiego wartownika.
* * *
Jak poda³a PAP (1 sierpnia br.), Wojska amery-
kañskie w Iraku kontynuowa³y polowanie na Sad-
dama Husajna. ¯o³nierzom wrêczono nowe foto-
grafie, pokazuj¹ce, jak obalony dyktator mo¿e wy-
gl¹daæ w przebraniu. Do³¹czaj¹c do tego niemo-
ralne zachowanie Amerykanów che³pi¹cych siê
zdjêciami zabitych synów Husajna, czy s¹ jeszcze
jakie w¹tpliwoci, kto tu jest terroryst¹?
Cicha propozycja dla Colina Powella, który po-
noæ skrytykowa³ budowê muru - mo¿e by s³owa
wcieliæ w czyn i zacz¹æ polowanie na ludobójcê
Ariela Sharona?
woæ. W odró¿nieniu od Polaków mieszkaj¹cych
przed II wojn¹ wiatow¹ za Bugiem, dziêki temu
chwytowi wydaj¹ siê byæ o wiele bardziej godni
wspó³czucia. Polacy mieszkaj¹cy we Lwowie i oko-
licach s¹ bowiem jedynie przesiedleñcami. S³o-
wo przesiedlenie sugeruje za wolnoæ wyboru i,
co siê z tym wi¹¿e, poprzez fakt zmiany miejsca po-
bytu mo¿liwoæ polepszenia swojej dawnej sytua-
cji materialnej.
W ten sposób dawni agresorzy odgrywaj¹ rolê
pokrzywdzonych, a Polacy, którzy padli ofiar¹ hitle-
rowskiego i komunistycznego totalitaryzmu, nie
doæ, ¿e nawet nie mówi¹ g³ono o powrocie do
swoich dawnych siedzib, to nawet nie nazywaj¹
siebie wypêdzonymi. Choæ komu jak komu, ale im
to miano przys³uguje w pierwszej kolejnoci.
Dariusz Zalewski
Szmoncesy po chiñsku
Zbiór najlepszych szmoncesów - ¿ydowskich
dowcipów - zostanie wydany w jêzyku chiñskim
w Harbinie w pó³nocno-wschodnich Chinach - po-
da³a w niedzielê z Birobid¿anu agencja Interfax. Bi-
robid¿an to g³ówne miasto ¯ydowskiego Obwodu
Autonomicznego, który wchodzi w sk³ad rosyjskie-
go Kraju Chabarowskiego. Teksty ¿ydowskich
anegdot w jêzyku rosyjskim ju¿ przekazano stronie
chiñskiej. Kolejnym wspólnym przedsiêwziêciem
ma byæ muzeum kultury ¿ydowskiej w Harbinie,
gdzie - jak powiedziano w gminie - w pocz¹tkach
ubieg³ego wieku mieszka³a wielka ¿ydowska kolo-
nia, której trzon stanowili emigranci z Rosji. Czy¿-
by powoli szykowany by³ powrót kolejnej fali oby-
wateli Izraela? Ciekawe, ile trzeba przeczytaæ
szmoncesów, by odkryæ w sobie chêæ skolonizo-
wania Palestyny?
Czy Polska stanie przed amerykañ-
skim s¹dem?
Sprawa mienia ¿ydowskiego
otwarta
Amerykañski S¹d Apelacyjny uchyli³ korzy-
stne dla Polski orzeczenie w sprawie maj¹t-
ków ¿ydowskich.
Chodzi o decyzjê s¹du I instancji, który orzek³
w zesz³ym roku, ¿e zbiorowy pozew ¯ydów prze-
ciwko RP o zwrot utraconego w drugiej po³owie
lat 40. mienia nie mo¿e byæ rozstrzygany przed
amerykañskim s¹dem.
Jak powiedzia³ Witold Dani³owicz z kancelarii
White&Case, która reprezentuje polski rz¹d w tym
postêpowaniu, trwaj¹ rozwa¿ania, czy zaskar¿yæ
tê decyzjê do S¹du Najwy¿szego USA, czy te¿
broniæ swoich racji jeszcze raz w I instancji. We-
d³ug niego, s¹d musi ponownie dokonaæ ustaleñ
faktycznych, dotycz¹cych polityki USA w zakresie
immunitetu suwerennego pañstwa, chroni¹cego
Polskê w okresie po zakoñczeniu II wojny wiato-
wej, a przed wejciem w ¿ycie w 1976 r. amery-
kañskiej ustawy o tych immunitetach.
Spór prawny o dopuszczalnoæ pozywania in-
nych pañstw przed amerykañski s¹d dotyczy w³a-
nie kwestii immunitetu obcego pañstwa.
W czerwcu zesz³ego roku nowojorski s¹d uzna³,
¿e rz¹d polski ani Ministerstwo Skarbu nie mog¹
byæ pozwane przed amerykañski s¹d, bo w tej
sprawie, dotycz¹cej okresu bezporednio powo-
jennego, chroni je absolutny immunitet pañstwa
obcego. Dani³owicz wyjani³, ¿e teraz s¹d musi
ustaliæ, czy gdyby pozew by³ rozpatrywany np.
w 1950 r., czyli przed wejciem w ¿ycie ustawy
o immunitetach, rz¹d USA uzna³by Polskê za su-
werenne pañstwo. Wyrazi³ przekonanie, ¿e nie
bêdzie k³opotu z wykazaniem tego przed s¹dem.
Z apelacji ciesz¹ siê adwokaci reprezentuj¹cy
amerykañskich ¯ydów i zapowiadaj¹ dalsz¹ akcjê
nacisków propagandowo-politycznych maj¹cych
wesprzeæ pozew przeciw rz¹dowi RP. W ponie-
dzia³ek odbêdzie siê w Nowym Jorku zebranie
w sprawie pozwu z udzia³em adwokatów, ich
klientów i polityków. Sprawa restytucji trafiæ ma
te¿ do Trybuna³u w Strasburgu.
Dan Ephron
Newsweek 20.07.2003
Powrót ¯ydów
60 lat po holocaucie w Niemczech odradza
siê kultura ¿ydowska. Powstaj¹ nowe synagogi
oraz szko³y talmudyczne.
Co wieczór od godz. 8 do 11 Ariel Gorelik wraz
z 30 innymi mê¿czyznami czyta Talmud. Co cieka-
we, nie robi tego w Nowym Jorku czy w Tel Awiwie,
ale w Berlinie. Osiem lat temu 23-letni wówczas
Gorelik wyjecha³ z ukraiñskiej Odessy i wraz z ro-
dzin¹ przeprowadzi³ siê do Lipska. I wcale nie by³
tam pionierem - dziêki imigrantom gmina ¿ydow-
ska w tym miecie liczy ju¿ ponad 600 osób.
W 1989 r. nale¿a³o do niej oko³o 10 ¯ydów. Ariel
przeprowadzi³ siê potem do stolicy Niemiec, gdzie
co wieczór uczy siê w nowej Jüdisches Lehrhaus,
pierwszej szkole talmudycznej (jesziwie) za³o¿onej
w Niemczech od czasu, gdy w latach 30. nazici
nakazali zamkniêcie podobnych placówek.
W sierpniu w tutejszej synagodze zamierza wzi¹æ
lub z ¿ydowsk¹ dziewczyn¹, tak¿e przyby³¹
z Ukrainy.
Przed wojn¹ w Niemczech mieszka³o pó³ mi-
liona ¯ydów.
Po holocaucie zosta³o ich 15 tys.
Dzisiaj spo³ecznoæ ¿ydowsk¹ szacuje siê na 200
tys. Kolejnych 70 tys. ¯ydów z krajów by³ego
Zwi¹zku Radzieckiego czeka na odpowiednie do-
kumenty i ju¿ nied³ugo przyjedzie do Berlina, Lip-
ska czy Frankfurtu. Dziêki ustawie z 1989 r. Niem-
cy zapewniaj¹ wszystkim ¯ydom z by³ego Zwi¹zku
Radzieckiego obywatelstwo i pomoc rz¹du jako
gest pojednania. W zesz³ym roku wiêcej ¿ydow-
skich imigrantów z by³ego ZSRR przyjecha³o do
Niemiec (19.262) ni¿ do Izraela (18.878). Do Sta-
nów Zjednoczonych wyjecha³o niespe³na 10 tys.
osób. - Nie s¹dzilimy, ¿e do¿yjemy takich czasów
- przyznaje Michael May, przewodnicz¹cy berliñ-
skiej gminy ¿ydowskiej. - 60 lat po holocaucie ¿y-
dowska kultura znów siê odradza.
Andrzej Lewandowicz
Gierki s³owne
W kontekcie tzw. jednocz¹cej siê Europy jak
bumerang powraca problem organizacji ziomkow-
skich, które z sentymentem spogl¹daj¹ za wscho-
dni¹ granicê, wietrz¹c w nowych zmianach poli-
tycznych szansê odzyskania dawnych posiad³oci
przez swoich cz³onków. Prawdziwym majsterszty-
kiem propagandowym stosowanym przez nich jest
okrelanie siebie mianem wypêdzonych. Cz³o-
wiek wypêdzony automatycznie kojarzy siê z kim
pokrzywdzonym, którego spotka³a niesprawiedli-
Izrael kontra media
Po emisji kontrowersyjnego filmu dokumen-
talnego telewizja BBC znalaz³a siê w Izraelu na
cenzurowanym. Ale wojna z mediami mo¿e siê
nie op³aciæ.
Pewnego czerwcowego dnia Gideon Meir, odpo-
wiedzialny w izraelskim MSZ za kontakty z media-
mi, siedzia³ w swoim biurze, gdy nagle na ekranie
telewizora pojawi³ siê zwiastun filmu dokumental-
nego BBC. To, co zobaczy³ Meir, sprawi³o, ¿e pode-
rwa³ siê z fotela. Anons zapowiadaj¹cy emisjê do-
kumentu sk³ada³ siê z wielu retorycznych pytañ
wskazuj¹cych na Izrael jako jedyne pañstwo na Bli-
skim Wschodzie dysponuj¹ce - czego nie ujawnia
- broni¹ nuklearn¹. Dla Meira zapowied filmu BBC,
nosz¹cego tytu³ Tajna broñ Izraela, stanowi³a ko-
lejny dowód g³êbokiego uprzedzenia wobec pañ-
stwa ¿ydowskiego. Uzna³, ¿e nie mo¿na czekaæ, a¿
program pojawi siê na antenie. - Natychmiast za-
dzwoni³em do biura premiera i przekaza³em im, ¿e
musimy co zrobiæ - mówi Meir.
RAD, PAP
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
PO PRZECZYT
Nr 36(156)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
CYWILNO-PRAWNE ODSZKODOWANIA WOJENNE DLA POLAKÓW
Poetom cudzopolskim, którzy najpierw s³u-
¿yli i opiewali komunê, po czym przyj¹wszy
polskie nazwiska zamiast rodowych ¿ydow-
skich, dalej czyni¹ swoj¹ szczurz¹ robotê.
Poetom cudzopolskim
Czemu nie mo¿esz, niby polski bardzie
dobyæ g³osu, który zabrzmi hardziej
antypolskie w kosz wyrzuci miecie
dumn¹ nut¹ a¿ do nieba wzleci?
cd. ze str. 1
Uzyskiwaniu cywilno-prawnych odszkodowañ wo-
jennych, ró¿nymi poza prawnymi sposobami, prze-
szkadzaj¹ politycy. Polaków, ofiary i nastêpców pra-
wnych ofiar tego rodzaju zbrodni w najwy¿szym stop-
niu brzydzi, ale nie dziwi to, ¿e czyni¹ tak politycy nie-
mieccy w le pojêtym, bo przestêpczym interesie
w³asnym oraz w interesie osób fizycznych i prawnych
(z pañstwem niemieckim w³¹cznie) dziedzicz¹cych
cywilno-prawne skutki odszkodowawcze za zbrodnie
pope³niane przez zbrodnicz¹ Trzeci¹ Rzeszê Nie-
mieck¹. Dziesi¹tki milionów Polaków, ofiar i nastêp-
ców prawnych ofiar tego rodzaju zbrodni, zaskakuje
to, ¿e politycy, zw¹cy siê polskimi, czyni¹ co tylko
potrafi¹, w³¹cznie z ³amaniem Konstytucji RP, aby
uniemo¿liwiæ Polakom skorzystanie z przys³uguj¹-
cych im praw do otrzymania pe³nych cywilno-pra-
wnych odszkodowañ wojennych. Tymczasem, art.
43 tej Konstytucji stwierdza, ¿e:
Zbrodnie wojenne
i zbrodnie przeciwko ludzkoci nie podlegaj¹
przedawnieniu
. Tymczasem, nie ma przeszkód, aby
s¹dy polskie rozpatrywa³y sprawy obywateli polskich
o cywilno-prawne odszkodowania wojenne przeciw-
ko pañstwu niemieckiemu - nastêpcy prawnemu
zbrodniczej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej. Istnienie ta-
kiego stanu prawnego potwierdzi³ grecki S¹d Naj-
wy¿szy (Areopag), wydaj¹c jak najbardziej zgodne
z prawem orzeczenie, wed³ug którego s¹dy greckie
posiadaj¹ moc rozpatrywania skarg obywateli grec-
kich przeciwko pañstwu niemieckiemu, a sta³o siê to
w zwi¹zku ze spraw¹ roszczeñ cywilno-prawnych ro-
dzin 217 Greków umierconych w miecie Distomou
przez Waffen-SS, zbrodnicz¹ jednostkê wojskow¹
zbrodniczej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej. Tymczasem,
politycy, zw¹cy siê polskimi, za nic maj¹ uchwa³ê Sej-
mu RP z dnia 07.06.1990 roku o nastêpuj¹cej treci:
Uwzglêdniaj¹c szczególny moralny i prawny wymiar
problemu Sejm zobowi¹zuje rz¹d Rzeczypospolitej
Polskiej do kontynuowania usilnych dzia³añ, maj¹cych
na celu uzyskanie odszkodowañ cywilno-prawnych
dla ofiar II wojny wiatowej.
Co sprawia, ¿e politycy, zw¹cy siê polskimi, tak
jawnie wspó³pracuj¹ z osobami fizycznymi i pra-
wnymi, z pañstwem niemieckim w³¹cznie, ze zbro-
dniarzami i/lub nastêpcami prawnymi zbrodniarzy
wojennych i zbrodniarzy przeciwko ludzkoci prze-
ciwko Polakom - ofiarom i nastêpcom prawnym
ofiar zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzko-
ci???!!! Jednym z motywów takiego postêpowania
polityków, zw¹cych siê polskimi, jest prawdopodob-
nie motyw finansowy. Jest rzecz¹ dla ka¿dego oczy-
wist¹, ¿e przeznaczenie choæby tylko jednej setnej
z 537,1 miliarda obecnych marek niemieckich
(a wiêc sumy 5,371 miliarda marek niemieckich) na
dzia³ania pozaprawne z pewnoci¹ mo¿e sprawiæ,
¿e podmioty fizyczne i prawne (w³¹cznie z pañ-
stwem niemieckim), zobowi¹zane do wyp³acenia
Polakom odszkodowañ cywilno-prawnych, mog¹
unikn¹æ zap³acenia Polakom dziewiêædziesiêciu
dziewiêciu setnych tej podstawowej sumy odszko-
dowañ! Natomiast w stosunku do pe³nej sumy na-
le¿nych Polakom odszkodowañ, te 5,371 miliarda
marek niemieckich stanowi tylko oko³o jedn¹ ty-
siêczn¹ nale¿noci - to jest ogromnej sumy, która
w wyniku zbrodniczych dzia³añ Trzeciej Rzeszy Nie-
mieckiej, kosztem Polaków wzbogaci³a Niemców
i innych obywateli niemieckich!!! Zwracam Wasz¹
uwagê na to, ¿e w wietle prawa, Polacy - ofiary
i nastêpcy prawni ofiar zbrodni wojennych i zbrodni
przeciwko ludzkoci pope³nianych przez zbrodni-
cz¹ Trzeci¹ Rzeszê Niemieck¹ - s¹ wierzycielami
osób fizycznych i prawnych (w³¹cznie z pañstwem
niemieckim), które s¹ nastêpcami prawnymi zbro-
dniarzy wojennych i zbrodniarzy przeciwko ludzko-
ci. Te ofiary i ich nastêpcy prawni s¹ rzeczywistymi
w³acicielami wszelkich zasobów, dóbr i przedsiê-
biorstw tworz¹cych dzisiejsz¹ Republikê Federaln¹
Niemiec - s¹ w³acicielami ca³ych Niemiec!!!
W wietle prawa, Niemcy nie maj¹ mocy podejmo-
wania jakichkolwiek decyzji politycznych i gospo-
darczych bez zgody tych¿e wierzycieli!!! Jak wielu
Polakom nale¿¹ siê od Niemiec pe³ne cywilno-pra-
wne odszkodowania wojenne? ¯yje jeszcze oko³o
500 000 Polaków, którzy w okresie niemieckiej oku-
pacji Polski byli osobami doros³ymi. Wed³ug doku-
mentu
t³oczonego z polecenia Marsza³ka Sejmu RP
dnia 04 listopada 1998 roku, ¿yje obecnie w Polsce
oko³o 8 000 000 osób, które urodzi³y siê w latach
1922-1945
.
A zasadniczo wszyscy ¿yj¹cy w czasie
wojny 1939 -1945 Polacy byli poddani represjom.
Ówczesne dzieci, które licz¹ dzi od 53 do 76 lat,
równie¿.
Ogromna jest równie¿ liczba Polaków,
którym nale¿¹ siê odszkodowania cywilno-prawne
za szkody wyrz¹dzone w wyniku niewyp³acenia od-
szkodowañ cywilno-prawnych ich rodzicom. Tylko
tych, którzy urodzili siê w latach 1946-1955, ¿yje
w Polsce oko³o 5 000 000. Nie pope³niaj¹c b³êdu
mo¿na przyj¹æ, ¿e liczba Polaków, którym nale¿¹ siê
tego rodzaju odszkodowania wojenne, siêga w Pol-
sce oko³o 35 000 000 osób i ka¿dej z nich nale¿y siê
w pierwszej racie 50 000 marek niemieckich (we-
d³ug wartoci z 1972 roku), co czyni sumê 1 750 000
000 000 (tysi¹ca siedmiuset piêædziesiêciu miliar-
dów) marek, wed³ug wartoci z 1972 roku!!! Wspo-
mniany wy¿ej dokument, by³
t³oczony z polecenia
Marsza³ka Sejmu RP,
w zwi¹zku z debat¹ nad usta-
w¹ maj¹c¹ przyznaæ
wiadczenia pieniê¿ne dla ma-
³oletnich ofiar wojny.
Oczywicie,
Rz¹d opowiedzia³
siê za odrzuceniem projektu ustawy
, wy³¹cznie ze
wzglêdu na to, ¿e takie wiadczenie rzeczywicie siê
Polakom, ma³oletnim ofiarom wojny nale¿y!!! Oczy-
wicie, to wiadczenie nale¿y siê im nie od polskie-
go podatnika, ale od niemieckich nastêpców pra-
wnych zbrodniarzy wojennych i zbrodniarzy prze-
ciwko ludzkoci. Uchwalenie takiej ustawy by³oby
pomimo wszystko korzystne dla sprawy cywilno-
prawnych odszkodowañ wojennych dla etnicznych
Polaków. Poprzez uchwalenie tej ustawy, Sejm RP
wyda³by w rzeczy samej wyrok w sprawie odszko-
dowañ cywilno-prawnych, wyrok:
- ponownie podjêty na najwy¿szym szczeblu pañ-
stwowym, a wiêc w najwy¿szym stopniu wi¹¿¹cy,
- ponownie potwierdzaj¹cy co najmniej odszko-
dowawcz¹ odpowiedzialnoæ Republiki Federal-
nej Niemiec,
- ponownie ujawniaj¹cy przed wiatem, ¿e s³o-
wiañski Naród Polski by³ zbiorow¹ ofiar¹ niemieckich
zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkoci,
- ponownie zmuszaj¹cy S¹d Najwy¿szy RP do
wydania orzeczenia podobnego do tego, które
wyda³ grecki Areopag w zwi¹zku ze spraw¹
umiercenia 217 Greków przez Waffen-SS w Di-
stomou,
- ponownie zadaj¹cy k³am ¿ydowskiej, antypol-
skiej propagandzie, rozpowszechnianej na wie-
cie, próbuj¹cej wmówiæ temu wiatu k³amstwo
wszechczasów, poprzez rzucanie bezpodstaw-
nych, przestêpczych oskar¿eñ na polskie ofiary
i wybielanie niemieckich zbrodniarzy.
Niemniej jednak, poprzednie, istniej¹ce ju¿ od
dziesiêcioleci ustawodawstwo, powsta³e w okresie
zbrodniczej, komunistycznej okupacji Polski, ukry-
wanej ob³udnie przed wiatem pod nazw¹ Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej, w ca³ej rozci¹g³oci spe³-
nia wymienione powy¿ej, korzystne dla Polaków
wymagania prawne i moralne. To istniej¹ce ustawo-
dawstwo dotycz¹ce dziedziny zbrodni wojennych i
zbrodni przeciwko ludzkoci, przeciwko Narodowi
Polskiemu, mo¿na i trzeba wykorzystaæ. W tym
przypadku nie jest przeszkod¹ to, ¿e ustawodaw-
stwo to powsta³o w okresie zbrodniczej, komuni-
stycznej okupacji Polski. Nie jest to przeszkod¹, po-
niewa¿ jedna z podstawowych zasad prawa rzym-
skiego stwierdza, ¿e:
nawet z³oczyñcy nie nale¿y za-
braniaæ czyniæ dobrze, a akty dobre z³oczyñcy mog¹
mieæ wi¹¿¹c¹ moc prawn¹.
Z tego wynika, ¿e wszy-
stkie korzystne dla s³owiañskiego Narodu i Pañstwa
Polskiego postanowienia, wyroki i dzia³ania komuni-
stycznych w³adz okupacyjnych s¹ wi¹¿¹ce, a wszy-
stkie niekorzystne, z urzêdu nie obowi¹zuj¹ s³owiañ-
skiego Narodu i Pañstwa Polskiego.
Zagadnienie odszkodowañ nale¿nych za zbro-
dnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkoci nie
jest zagadnieniem nowym. Nie sprowadza siê do
wydarzeñ, które znamy z dziejów niedawno ubie-
g³ego XX wieku. Niczym nowym dla Polaków nie
jest pope³nianie przez Niemców zbrodni wojennych
i zbrodni przeciwko ludzkoci. Niczym nowym nie
jest zagadnienie nieprzedawniania siê tego rodza-
ju zbrodni. Niczym nowym nie jest i to, ¿e zbro-
dniarze u¿ywaj¹ zrabowanych ofiarom rodków
i dóbr, do podejmowania pozaprawnych dzia³añ
w krêgach w³adzy, wród polityków - dzia³añ wy-
mierzonych przeciwko ofiarom i ich nastêpcom
prawnym, w sposób zbrodniczy pozbawionym tych
rodków i dóbr. Zbrodniarze i ich nastêpcy prawni
czyni¹ tak, aby zabezpieczyæ sobie bezkarnoæ i
swobodny obrót uzyskanymi w sposób zbrodniczy
rodkami i dobrami - obrót przynosz¹cy im kro-
ciowe dochody, których rzeczywistymi w³aciciela-
mi s¹ ofiary i ich nastêpcy prawni.
Aby przekonaæ siê o tym, ¿e nie jest to zjawisko
nowe w stosunkach miêdzynarodowych, wystarczy
zapoznaæ siê z dziejami procesów W³adys³awa £o-
kietka (1320- 1333) i jego syna Kazimierza Wielkiego
(1333- 1370) przeciwko Zakonowi Krzy¿ackiemu.
Procesy te odby³y siê: w 1320 roku, S¹d Papieski
w Inowroc³awiu i Brzeciu Kujawskim oraz w 1339
roku, S¹d Papieski w Warszawie. Dotyczy³y doæ ju¿
wtedy odleg³ych w czasie, niemieckich zbrodni wo-
jennych i zbrodni przeciwko ludzkoci, jak na przy-
k³ad
rze Gdañska,
dokonana przez niemieckich
Krzy¿aków w 1308 roku. Oba procesy s¹dowe zo-
sta³y opisane przez s³awnego polskiego uczonego
i prawnika Paw³a W³odkowica. Oba procesy zakoñ-
czy³y siê wyrokiem skazuj¹cym Krzy¿aków na zwrot
zajêtych bezprawn¹ przemoc¹ dzielnic Polski, oraz
na zap³acenie Polsce ogromnych odszkodowañ wo-
jennych. Jednak podobnie jak w czasach obecnych,
w wyniku pozaprawnych dzia³añ podejmowanych
we wspó³pracy z ówczesnymi politykami, niemieccy
zbrodniarze pozostali bezkarni. Nie pomóg³ nawet
autorytet papiestwa, któremu Krzy¿acy bezpore-
dnio, s³u¿bowo podlegali.
Jednym z naczelnych zadañ stoj¹cych przed
Rzeczpospolit¹ Polsk¹ jest usuniêcie przeszkód po-
litycznych na drodze do uzyskania pe³nych, cywil-
no-prawnych odszkodowañ wojennych nale¿nych
etnicznym Polakom - najbardziej pokrzywdzonym
i do dzi krzywdzonym ofiarom i nastêpcom pra-
wnym ofiar zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko
ludzkoci, pope³nianych na s³owiañskim Narodzie
Polskim przez re¿ymy: nazistowskie, komunistycz-
ne i faszystowskie w sposób systematyczny, prowa-
dz¹cy do unicestwienia: fizycznego, moralnego, na-
rodowego i gospodarczo-politycznego.
Zamilk³e wiêc rodzimy minstrelu
i za tynfa s³u¿ysz gdzie u obcych
z pe³nym brzuchem, dolcami w portfelu
natrz¹sasz siê, ¿e w bój poszli ch³opcy
Czemu picie rycerze pó³silni
na konarach zawiesiwszy bardony
swoim wrodzy a Noblom przymilni,
czy s³yszycie? Znowu kracz¹ wrony!
A Wam d³onie zamar³y na cytrze
córka wdowy chocholi gra taniec
wy sprzedani, miejecie siê chytrze
niechaj g³upi dzi id¹ na szaniec
gruba kreska - alibi fa³szywe
judaszowe srebrniki Wam dzwoni¹
drogi Wasze ³ajdackie i krzywe
rz¹dzicie, w twarz siê miej¹c gojom!
Witold Kowalski
M. J.
S. B.
WAMPIRYZM
ataki i potwarze rzucane przez ¯ydów
Polakom w twarz - tu i ówdzie na pol-
skim rynku tzw. prasy niezale¿nej pojawiaj¹ siê
publikacje traktuj¹ce o kolaboracji, wspieraniu
oraz aktywnym wspó³tworzeniu przez ¯ydów hi-
tleryzmu i w³oskiego faszyzmu, przy czym - je-
li chodzi o W³ochy - jako cezurê czasow¹ tej
haniebnej dzia³alnoci podaje siê zazwyczaj rok
1938, w którym Mussolini przeorientowa³ sw¹
politykê na anty¿ydowsk¹ pozbawiaj¹c w ten
sposób tê nacjê wp³ywu na dalszy bieg wypad-
ków. Myli³by siê jednak kto s¹dz¹c, ¿e nowy
obrót sprawy da³ ¯ydom do mylenia budz¹c
w nich resztki przyzwoitoci i nakazuj¹c zmianê
postêpowania. Nic z tych rzeczy. Kolaboracja,
z powodu bardziej restrykcyjnego prawa zawê-
¿ona si³¹ rzeczy do skromniejszych rozmiarów,
trwa³a nadal. We w³oskim dzienniku Corriere
della Sera nr 128/24 ukaza³y siê wspomnienia
¯ydówki Annamarcelli z Mediolanu zatytu³owa-
ne: Ja, ¯ydówka, oczekujê przeprosin za 1938
rok. Jej wynurzenia dotyczy³y usuniêcia jej
w tym w³anie roku ze szko³y z przyczyn raso-
wych. Tonem pe³nym wymówki opisuje jak na-
gle, z dnia na dzieñ, skoñczy³o siê dla niej we
W³oszech ¿ydowskie Eldorado, co 14 lipca
1938 r. z³owrogo obwieci³ jej Manifest o ra-
sach stwierdzaj¹cy, ¿e rasa ¿ydowska nie na-
le¿y do w³oskiej, podpisany przez kilku, jak ich
lekcewa¿¹co nazywa, pseudonaukowców.
W istocie, nie trzeba byæ wielkim uczonym, by
stwierdziæ powy¿sz¹ oczywistoæ, dla Annamar-
celli jednak nie by³o to takie jasne, gdy¿ tak jak
obecnie, gdy ¿ydowskoæ jest na topie, czuje
siê ona ¯ydówk¹, tak wówczas wygodniej jej
by³o zapewne uwa¿aæ siê za W³oszkê. Ca³kowi-
te za³amanie koniunktury nast¹pi³o 5 wrzenia
1938, gdy wraz z rówienicami wiary moj¿eszo-
wej wydalono j¹ ze szko³y, a ojca z uniwersyte-
tu, gdzie wyk³ada³ prawo kocielne! Nie
w ciemiê bity szybko poszed³ po rozum do g³o-
wy i wraz z 1.248 pozosta³ymi docentami prêd-
ko podpisa³ lojalkê wobec re¿imu. Odmówi³o
tylko 12. Tê ogromn¹ liczbê dziennikarz przyto-
czy³ jako dowód, ¿e tak mia¿d¿¹ca wiêkszoæ
na pewno musia³a mieæ racjê. Musielimy jeæ
- informuje Annamarcella i dodaje, ¿e jeden do-
cent, mimo ¿e antyfaszysta, te¿ podpisa³. St¹d
wniosek, ¿e 1.247 to faszyci - razem z tat¹.
Czyni to 99% kolaboruj¹cych i trudno przypu-
szczaæ, by tylko uczelnie przyjê³y to za swoj¹
wytyczn¹. 10 listopad przynosi dalsze niemi³e
zaskoczenie w postaci usuniêcia ¯ydów z urzê-
dów publicznych oraz ograniczenia ich praw
maj¹tkowych i ma³¿eñskich. 9 lutego 1940 r.
Mussolini obwieszcza, ¿e ¯ydzi musz¹ opuciæ
pañstwo w³oskie. Niektórzy pozostali ukrywa-
j¹c siê, jak np. Annamarcella z rodzin¹ w Rzy-
mie i przez pewien okres w getcie. Chodzi³a
jednak do szko³y, gdzie zda³a maturê i mimo
wszystko by³a bardzo szczêliwa. Tak przebie-
ga³a martyrologia czasu wojny w³oskiej ¯y-
dówki, domagaj¹cej siê przeprosin za to, ¿e po
dekretach Mussoliniego odsunê³y siê od niej
kole¿anki. Dziwiê siê tylko, ¿e nie zrobi³y tego
wczeniej, gdy ¯ydzi masowo wys³ugiwali siê
faszystom i wspó³tworzyli z nimi ten ustrój. Na
zakoñczenie Annamarcella podsumowuje:
Ten, kto nie zna³ faszyzmu, nie mo¿e wyobra-
ziæ sobie, co mo¿e zrobiæ strach, konformizm,
pod³oæ. Rozumiem, ¿e odnosi to do swoich
wspó³braci, bo do kogo innego nie ma prawa.
¯ydzi! Rozumiem, ¿e musicie jeæ, gdy¿ tak
siê z³o¿y³o, ¿e w przeciwieñstwie do innych
stworzeni zostalicie wraz z ¿o³¹dkiem, dlatego
ca³e wasze dzieje s¹ mu podporz¹dkowane.
Posiadanie go jednak nie upowa¿nia was do
wampiryzmu, który uprawiacie wysysaj¹c krew
z innych narodów. Jak ¿aden przekona³ siê
o tym Naród Polski, któremu nie by³ obcy ani hi-
tleryzm, ani rozbiory i zsy³ki, ani mordy dokony-
wane na nim w najokrutniejszy sposób tak¿e
przez waszych ¿ydowskich pobratymców. I nig-
dy, w przeciwieñstwie do was, nie splami³ siê
¿adn¹ kolaboracj¹ ani czynami, które mu teraz
zarzucacie, a za które to wy, a nie my, powinni-
cie siê wstydziæ.
¯ydzi, którzy swoj¹ hañbê t³umaczycie stra-
chem albo zrzucacie j¹ na innych, czy wiecie
co o wielowiekowym bohaterstwie Polaków,
których ¿adne zastraszanie nie z³ama³o ani nie
zhañbi³o, Polaków zamêczonych na mieræ tak-
¿e przez was? Wiecie dobrze, dlatego nas nie-
nawidzicie, bo nigdy tchórz nie kocha³ bohate-
ra. Bo tam, gdzie Polacy maj¹ odwa¿ne, lwie
serce, wy macie strusi ¿o³¹dek
El¿bieta Gocicka
INFORMACJA
Dn. 22 wrzenia br. o godz. 12.00 w S¹dzie Rejonowym w Grójcu odbêdzie siê pierwsza
rozprawa przeciwko Leszkowi Bublowi z paragrafów Kodeksu Karnego dotycz¹cych moich -
rzekomych - anty¿ydowskich piblikacji. Do Grójca sprawa skierowana zosta³a z S¹du
Rejonowego w Warszawie decyzj¹ S¹du Apelacyjnego, poniewa¿ tzw. wymiar sprawiedliwoci
chce utrudniæ dostêp na salê s¹dow¹ mediom i wszystkim zainteresowanym.
Leszek Bubel
PO PRZECZYT
O
statnio - w odpowiedzi na antypolskie
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 36(156)
Mniejszoci narodowociowe -
zanik i pomna¿anie
prawo do w³asnego wyboru - albo jego braku.
Przy spisowej aktywnoci (i agresywnoci) Ru-
chu Autonomii l¹ska i Towarzystwa Spo³eczno-
Kulturalnego Niemców na l¹sku Opolskim, te
wyniki to dla nich w³aciwie klêska. Totaln¹ kla-
p¹ skoñczy³o siê równie¿ przerabianie Kaszu-
bów na naród. Radykalni dzia³acze Zrzeszenia
Kaszubsko-Pomorskiego i rodowisko separa-
tystycznego pisma Odroda sk³onili do kaszub-
skiej narodowoci dos³ownie 1 procent swych
ziomków. Reszta Kaszubów - czyli dobre 500 tys.
osób - solidarnie przyznali siê do narodowoci
polskiej. Dziêkujemy Wam, bracia!
Jeden z internautów u¿y³ okrelenia krollow-
ska manipulacja. O co chodzi? Wódz Towarzy-
stwa Niemców Henryk (Heinrich) Kroll prowadzi³
kampaniê na rzecz deklarowania narodowoci
niemieckiej przez l¹zaków. Na tym tle dosz³o do
nieporozumieñ Towarzystwa z Ruchem Autonomii
l¹ska. Politykierzy z tych ugrupowañ wyrywali
sobie l¹zaków niczym towar na wyprzeda¿y,
przypisuj¹c zreszt¹ wszystkie grzechy polskim
w³adzom. Oczywicie to one sfa³szowa³y spis.
Kroll w rozmowie z cytowan¹ Gazet¹ w Opolu
ubolewa³, ¿e rachmistrzami nie byli zas³u¿eni lu-
dzie zaufania publicznego (do których nie w³¹-
czy³ bezrobotnych - wiadomo, Polaków) - czyli
w domyle ludzie Krolla i Towarzystwa. Stwierdzi³
te¿, i¿ 100 tys. mniejszociowców przebywa
w Niemczech i nale¿y ich uwa¿aæ za opolskich
Niemców. Ciekawe dlaczego, mo¿e to l¹zacy al-
bo niezdecydowani, zreszt¹ maj¹ niemieckie pa-
szporty i zaliczaj¹ siê do obywateli Bundesrepu-
blik. Podobne ¿ale snuli aktywici RA, maj¹c te¿
pretensje do krollowców, ¿e automatycznie zali-
czaj¹ l¹zaków do mniejszoci niemieckiej, a jest
to zjawisko typowe dla Górnego l¹ska - g³ównie
województwa katowickiego - rdzenia przysz³ego
regionu autonomicznego dla separatystów. Niby
bocz¹ siê na siebie, lecz politycy RA chêtnie wy-
stêpuj¹ na mniejszociowych listach wyborczych,
g³ównie do parlamentu. Razem ze l¹zakami-au-
tonomistami i neo-Niemcami Krolla p³acze tak¿e
mniejszoæ ukraiñska i bia³oruska. Jej przywódcy
zwalaj¹ nik³¹ liczbê rzeczonych narodowoci
w Polsce na knowania antyukraiñskich i antybia-
³oruskich si³. Neguj¹ samoistny i naturalny pro-
ces polonizacji - wszêdzie wêsz¹ polskie spiski.
Je¿eli u nas jest wam tak niedobrze, to dlaczego
nie wyjedziecie do siebie? Taki Zwi¹zek Ukraiñ-
ców w Polsce, prze¿arty przez postupowski szo-
winizm, zra¿a ukraiñsk¹ m³odzie¿ ku podobnie
rozumianej narodowoci. Wybiera ona polsk¹ to¿-
samoæ. Narodowoæ bia³oruska bywa z zasady
ma³o rozwiniêta, czêsto na poziomie grupy etnicz-
nej i religijnej, dlatego te¿ Bia³orusin w Polsce
uwa¿a siebie za prawos³awnego Polaka. I bardzo
dobrze, wszyscy jestemy s³owiañsk¹ rodzin¹!
Spiêcia na linii TSKN-RA nie uwa¿am osobi-
cie za prawdziwy konflikt. l¹ski separatyzm sta-
nowi prost¹ drogê do zniemczenia, które ma
mocne podstawy ekonomiczne i (sub)kulturowe.
W artykule lonzoki: my som z tukej (Gazeta
Wyborcza - Opole 27.06.2003) zawarta jest na-
stêpuj¹ca definicja l¹zaka-separatysty: My siê
od was (Polaków - przyp. R.L.) ró¿nimy: mówimy
gwar¹, mamy inne wartoci, mamy piêkne do-
my, jedzimy do Niemiec. Wzglêdem Polaków
s¹ to okrelenia obraliwe, ksenofobiczne i rasi-
stowskie. W jakie to lepsze wartoci wierzy l¹-
zak-separatysta czy te¿ l¹zak-Niemiec z Towa-
rzystwa Krolla? Czy je¿d¿enie do Niemiec i piêk-
ny dom czyni ze l¹zaka kogo wartociowsze-
go od Polaka? Gwar¹ za pos³uguje siê w RP
niema³o grup etnicznych i nie robi¹ z siebie naro-
du. To absurd! Ogólnie rzecz bior¹c uwa¿am, ¿e
tak prymitywna i materialistyczna deklaracja l¹-
skoci uw³acza tej grupie etnicznej jako ca³oci,
szczególnie tym l¹zakom, którzy czuj¹ siê Pola-
kami i kochaj¹ nasz¹ wspóln¹ kulturê i historiê
(swoj¹ drog¹ znam sporo l¹zaków mieszkaj¹-
cych w klitkach i nie je¿d¿¹cych do Reichu). Ar-
tyku³ wspomina równie¿ o jakiej ludnoci nap³y-
wowej na l¹sku. Polacy wrócili tutaj na swe sta-
re s³owiañsko-piastowskie ziemie, a sami l¹za-
cy to potomkowie s³owiañskich plemion. To ele-
ment germañski jest na tym terytorium obcym
cia³em - ow¹ ludnoci¹ nap³ywow¹. Nale¿y so-
bie wyjaniæ tak podstawowe nieporozumienia.
Spis powszechny udowodni³, i¿ liczby po-
szczególnych mniejszoci narodowociowych
w III RP s¹ mocno, kilku-kilkunastokrotnie, prze-
szacowane. Chodzi g³ównie o mniejszoæ s³o-
wack¹, ukraiñsk¹, litewsk¹, bia³orusk¹ i niemiec-
k¹. Wynika z tego jasno, ¿e to nie GUS oszuku-
je, lecz mniejszociowi przywódcy, którzy poda-
j¹ zawy¿one dane w celu wyci¹gania z polskie-
go, ubogiego przecie¿ bud¿etu, coraz wiêkszych
pieniêdzy. Kiedy skoñczy siê ³ami¹ca prawo do-
brotliwoæ agend rz¹dowych w tym wzglêdzie?
Polskie dzieci przychodz¹ do szkó³ bez drugich
niadañ, a dotowane obiady w szkolnych sto-
³ówkach s¹ najczêciej fikcj¹. Pytanie do neoko-
munistyczno-solidarnociowych pseudoelit: jak
d³ugo bêdziecie ¿ywiæ pana Krolla i jemu podob-
nych kosztem naszych najm³odszych rodaków?
Na koniec z przekonaniem stwierdzamy, i¿ ¿a-
den naród l¹ski nie istnieje i ¿aden polski rz¹d
oraz parlament nie uzna jego bezprawnego powo-
³ania. Miêdzynarodowe Trybuna³y mog¹ pozwoliæ
na legalne dzia³anie Zwi¹zku Ludnoci Narodo-
woci l¹skiej - a my to nawet przyjmiemy do wia-
domoci. W Polsce mog¹ funkcjonowaæ lub nie
Zwi¹zki Marsjan albo Czarnoskórych Eskimosów.
Warunki s¹ dwa: ich cz³onkowie nie maj¹ przywi-
lejów mniejszoci narodowociowej i musz¹ sami
p³aciæ za sw¹ dzia³alnoæ. Oczywicie takowe
zwi¹zki obowi¹zuje tak¿e piêcioprocentowy próg
wyborczy. Tak wiêc, ¿yczymy powodzenia!
Robert Larkowski
cd. ze str. 1
Efekty spisu s¹ tym bardziej
optymistyczne, i¿ GUS potrak-
towa³ zdeklarowanie narodowo-
ci niezmiernie liberalnie. We-
d³ug tej instytucji przynale¿noæ
narodowa do zwi¹zek badane-
go z jak¹ wspólnot¹ ju¿ na po-
ziomie subiektywnego odczu-
cia jednostki. Po prostu uczu-
ciowy lub daleko pochodzenio-
wy zwi¹zek cz³owieka z naro-
dem ewentualnie grup¹ etnicz-
n¹ - czyni³ go w spisie ich
cz³onkiem. Dziêki niezrozumia-
³emu odejciu GUS-u od nau-
kowego i precyzyjnego odró¿-
nienia narodu od grupy etnicz-
nej pojawi³a siê w spisie naro-
dowoæ l¹ska i kaszubska.
Wed³ug tych zasad mamy
w Polsce 173 tysi¹ce l¹zaków, 159 tys. Niemców,
49 tys. Bia³orusinów, 31 tys. Ukraiñców, 13 tys. Cy-
ganów (Romów), 6 tys. Rosjan, nieco poni¿ej 6
tys. £emków i Litwinów oraz trochê ponad 5 tys.
Kaszubów. Reszta mniejszoci to S³owacy, Czesi,
Tatarzy i Karaimowie (2 tys. 500 osób). Ciekawe,
¿e spis doliczy³ siê ledwie tysi¹ca ¯ydów, gdy na-
wet oficjalne dane mówi¹ o piêciu-dziesiêciu tysi¹-
cach. W Polsce ¿yje równie¿ tysi¹c Ormian. Dla-
czego wiêc media, politycy i historycy powiêcaj¹
tak wiele uwagi mniejszoci ¿ydowskiej, za maj¹-
cy dla Rzeczpospolitej wielkie zas³ugi Ormianie s¹
przez nich w porównaniu z ¯ydami tak dyskrymi-
nowani? Jako Polacy okreli³o siê w spisie prawie
37 milionów osób, co stanowi nieomal 96,75 pro-
cent obywateli RP. Na papierze wiêc Polski Naród
to u siebie w domu potêga Prawie wszystkie da-
ne dla jasnoci przekazu zaokr¹glono.
Liberalizm G³ównego Urzêdu Statystycznego
zafundowa³ Rzeczpospolitej najliczniejsz¹ mniej-
szoæ l¹sk¹, która jest w rzeczywistoci jedn¹
z wielu grup etnicznych. Narodem - z w³asn¹ hi-
stori¹, kultur¹, jêzykiem i wielowiekowymi sym-
bolami - stanie siê mo¿e za kilkaset lat. Jednak
uparci separatyci i kosmopolici ju¿ poczêli dzia-
³aæ na rzecz przekonania maluczkich, ¿e naród
l¹ski istnieje. Bryluje w tej akcji Gazeta Wybor-
cza - z jej przychyln¹ dla Krolla i separatystów fi-
li¹ w Opolu. To nie bez znaczenia, albowiem na
Opolszczynie i Górnym l¹sku koncentruje siê
l¹sko-niemiecki problem, a mniejszoæ nie-
miecka gra w ca³ej sprawie kluczow¹ rolê.
W Gazecie Wyborczej - Opole (20.06.2003)
pod euforycznym tytu³em Narodowoæ? l¹ska!
Kolejny podpis z tej samej Gazety: Herb
Górnego l¹ska z pierwszej po³owy XX w..
Niby niewinny podpis, a dotyczy przecie¿
epoki wojuj¹cego germanizmu Hakaty i Hi-
tlera. Czy redakcja nie dysponowa³a innymi
mapami i herbami, czy te¿ chodzi³o jej
o podkrelenie niemieckoci l¹ska?
zamieszczono g³osy za-
chwyconych internautów:
Mimo przekrêtów, jakie sto-
sowano, okaza³o siê, ¿e jest
nas (l¹zaków - red.) naj-
wiêcej. Brawo!!! Nareszcie
l¹zacy nie wystraszyli siê
tego, kim s¹. I dalej: W su-
mie jest nas du¿o wiêcej.
Spis by³ sfa³szowany, po-
nadto tysi¹ce ludzi ba³o siê,
tysi¹ce nie wiedzia³o, ¿e
mo¿na wpisaæ narodowoæ
l¹sk¹, dalsze tysi¹ce uleg³y
krollowskiej manipulacji.
Ogólnie na szeæ wypowie-
dzi redakcja pozwoli³a na
opublikowanie jednej logicz-
nej opinii: Jaka narodo-
woæ l¹ska? A jest narodo-
woæ góralska? Kaszubska?
To¿ to absurd! Mo¿e byæ chiñska, rumuñska, nie-
miecka, ALE NA PEWNO NIE LÂ¥SKA, bo to dur-
nota!. Autora za swoje zdanie nazwano zakutym
³bem. To taki ma³y przyk³ad Gazetowej kultury.
W powy¿szych wybuchach entuzjazmu prze-
wija siê w¹tek strachu - jak to niby sterroryzo-
wani przez warszawski re¿im i polskich s¹sia-
dów l¹zacy nie przyznawali siê do l¹skoci.
Jest to argument bzdurny i obra¿aj¹cy Polaków.
Wszystkiego mo¿e u nas brakowaæ - ale nie wol-
noci dla wszelkich ekstrawagancji, tak¿e naro-
dowociowych. Sam GUS-owski spis stanowi³
szczyt liberalizmu. Dosz³o za to do zastraszania
obywateli RP, którzy nie chcieli deklarowaæ na-
rodowoci l¹skiej. Czytelnik Naszego Dzienni-
ka opisa³ sytuacjê w Tarnowskich Górach, gdzie
rachmistrze opowiadali o bliskim koñcu pañstwa
polskiego i powstaniu wolnego l¹ska, wymu-
szaj¹c na spisywanych zadeklarowanie naro-
dowoci l¹skiej. Tego nie zauwa¿y³ ¿aden ga-
zetowo-etniczny publikator, lecz na szczêcie
spostrzeg³em ja (Tylko Polska 15.08-
28.08.2002 - l¹skoæ - droga do niemczy-
zny?). Z kolei je¿eli spis by³ sfa³szowany, to na
niekorzyæ Polaków i korzyæ separatystycznie
nastawionych l¹zaków. GUS uczyni³ wiele, aby
zredukowaæ liczbê naszych rodaków, kosztem
wydumanych sztucznie mniejszoci. Nie uda³o
siê nawet ze l¹zakami, poniewa¿ jest ich prawie
2 miliony, a tylko 173 tysi¹ce wybra³o tak¹ naro-
dowoæ, za 159 tys. niemieck¹. Reszta najwy-
raniej uwa¿a siebie za Polaków. Separatyci
¿ongluj¹ narodowo i etnicznie niezdecydowany-
mi (owe 775 tysiêcy obywateli RP), ale oni maj¹
Trudna kwestia dwujêzycznoci
rwania l¹ska Opolskiego od reszty kraju, za
z kolei Górny l¹sk planuje siê jako autonomicz-
ne pañstewko zwi¹zkowe, niezale¿ne od War-
szawy. Te procesy w historycznym przekroju
przebiegaj¹ niemal b³yskawicznie. Naród l¹-
ski wymylono w kilka lat - i to w³anie nie
w Niemczech i Czechach, ale dziwnym trafem na
terytorium Polski. Rz¹dz¹ nami ewidentni zdraj-
cy albo lepcy, którzy nie widz¹ tych strasznych
zagro¿eñ. Korzystaj¹c ze sprzyjaj¹cej koniunktu-
ry Niemcy i niemieccy l¹zacy mog¹ pocz¹æ
ma³powaæ s³uszne postulaty naszych rodaków
z Zaolzia. Sam nie wiem, co im radziæ. Czesi to
jednak S³owianie - jestemy wspólnie zagro¿eni
przez niemczyznê. Czy nie lepiej szukaæ nici po-
rozumienia?
szyñskiego (zwanego Zaolziem) doma-
gaj¹ siê od tamtejszych w³adz lokalnych
wprowadzenia dwujêzycznego nazewnictwa
miast, dzielnic, ulic, placów oraz urzêdów pañ-
stwowych i samorz¹dowych. Polacy opieraj¹
swe ¿¹dania na ustawie o gminach Republiki
Czeskiej, która dopuszcza takow¹ mo¿liwoæ.
Sama spo³ecznoæ czeska przyjmuje stanowi-
sko Polaków z niechêci¹, argumentuj¹c swoje
obiekcje wzglêdami materialnymi i ogólnie wygo-
d¹ we wzajemnych kontaktach. Polacy powszech-
nie znaj¹ jêzyk czeski, a wiêc dwujêzycznoæ w tak
szerokim zakresie jest w oczach ludnoci czeskiej
kosztown¹ i zbêdn¹ ekstrawagancj¹. Pojawiaj¹ siê
nawet opinie agresywne i ostro antypolskie, g³ów-
nie w czeskim pimie Horizont, które stanowi
w Czeskim Cieszynie ceniony organ prasowy.
Znany dzia³acz polonijny na Zaolziu Bronis³aw Wa-
licki zaprotestowa³ przeciwko brakowi komenta-
rza redakcji Horizontu na ksenofobiczny tekst
Miroslava Cieslara. Pan Walicki wys³a³ w tej spra-
wie list do Rady Narodowoci Republiki Czeskiej
oraz poinformowa³ organizacje polonijne w Pradze
o zaistnia³ej sytuacji. Trzeba dodaæ, ¿e Rada nie
zareagowa³a na protest Bronis³awa Walickiego.
Znana jest trudna historia Zaolzia w XX wieku.
Najpierw Czesi w 1919 roku, korzystaj¹c z zaan-
ga¿owania pañstwa polskiego w walkê o Kresy
Wschodnie, zajêli zbrojnie Zaolzie, zagarniaj¹c
przy okazji czysto polskie powiaty oraz Spisz
i Orawê. Z kolei w 1938 nasze oddzia³y przy³¹-
czy³y do Polski Zaolzie i Jaworzynê. Pod wzglê-
dem moralnym nie wygl¹da³o to najlepiej, lecz
musielimy broniæ rodaków przed niemieck¹
okupacj¹, kiedy Czechos³owacja ulega³a nieu-
chronnemu rozpadowi.
Sama dwujêzycznoæ stanowi problem, na
który trzeba spojrzeæ w szerszym horyzoncie.
Oczywicie popieramy s³uszne, oparte o prawo
¿¹dania zaolziañskich rodaków, lecz patrzymy
te¿ z niepokojem na sytuacjê w samej Polsce.
Wiadomo, ¿e pazerna mniejszoæ niemiecka na
l¹sku Opolskim marzy równie¿ o podwójnym
nazewnictwie urzêdów powiatowych i gminnych.
Ma to jej za³atwiæ szykowana w Sejmie ustawa
o mniejszociach narodowych. Ten niebezpiecz-
ny precedens wymaga od Polaków ostro¿noci
z dwujêzycznoci¹.
Polacy na Zaolziu mieszkaj¹ tam od wieków,
nie trac¹c to¿samoci narodowej i znajomoci
jêzyka. Tak zwani Niemcy ze l¹ska Opolskiego
to efekt trudnej sytuacji gospodarczej po 1989
roku. Powstali z niczego - czy raczej intryg Hen-
ryka Króla-Krolla - jako grupa ekonomiczna,
a nie etniczna. Niemieckiego ci Niemcy
w wiêkszoci nie znali, a nawet w PRL-u prywat-
ne lekcje tego jêzyka nie by³y ¿adnym proble-
mem. Jednak wtedy dzisiejsi Niemcy nie mieli
pojêcia o swej wydumanej germañskoci i funk-
cjonowali jako Polacy lub nieokreleni narodo-
wociowo l¹zacy. Tak wiêc pozycja Polaków
z Zaolzia i Niemców z Opolszczyzny nie ma ze
sob¹ wiele wspólnego, tak¿e prawnie - przepisy
czeskie dopuszczaj¹ dwujêzycznoæ, polskie
(jak na razie) je odrzucaj¹. Lecz te zjawiska na-
rastaj¹ i mo¿e to byæ tylko kwesti¹ czasu.
Niemczenie polskiego l¹ska trwa w najlep-
sze, a ostatnio pojawi³ siê jeszcze powa¿ny pro-
blem tak zwanego narodu l¹skiego - wymys³
separatystów i lokalnej polskojêzycznej prasy
(Nowa Trybuna Opolska i mutacje Gazety Wy-
borczej w Opolu i Katowicach). Rzeczpospolita
Polska ma byæ pe³na sztucznych narodowoci
przy narastaj¹cym s³abniêciu ¿ywio³u polskiego.
Ju¿ nied³ugo mo¿e dojæ do faktycznego ode-
Robert Larkowski
___________________________
Sprostowanie - W artykule Przemys³ nagrodowy
w III RP (T.P. Nr 26(146)/2003) przypadkowo zali-
czy³em do dorobku Tadeusza Konwickiego ksi¹¿kê
¯ycie towarzyskie i uczuciowe. Oczywicie to po-
my³ka, poniewa¿ jej autorem by³ Leopold Tyrmand. Za
b³¹d, spowodowany nieuwag¹ i zwyk³ym przemêcze-
niem, uni¿enie Czytelników przepraszam. Szczerze
mówi¹c, michnikowiec Konwicki i judaista Tyrmand nie
s¹ dla narodowych Polaków jakimi autorytetami i te-
go typu lapsus zdemaskowa³ ich faktyczne ideowe po-
wi¹zania. W rzeczywistoci pope³ni³em pewien nieza-
mierzony skrót mylowy, który daje nam kolejny po-
wód do przemyleñ nad kondycj¹ literatury zwanej
polsk¹. Nie wystarczy sprawne pióro - pisarz musi
wyrastaæ z duchowo-etnicznych korzeni Narodu.
Robert Larkowski
PO PRZECZYT
N
asi rodacy z czeskiej czêci l¹ska Cie-
Nr 36(156)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Odpowied niemieckim rezonerom
w tramwajach i po lokalach Polaków; zaplanowa-
li zagazowaæ 800.000 ludnoci, ale na to ju¿ im
nie starczy³o czasu. W czasie powstania w sa-
mych dwóch dzielnicach Warszawy: na Woli i na
Ochocie, zamordowali od 1 do 15 sierpnia
100.000 ludnoci cywilnej z kobietami i dzieæmi;
na parapetach okien Szpitala Gruliczego, na
ka¿dym piêtrze le¿eli zabici chorzy i pielêgniarki,
a na schodach szpitalnych le¿eli zamordowali le-
karze i s³u¿ba szpitalna. Rozmylnie wysadzili
w powietrze pó³toramilionowe miasto po uprze-
dnim zrabowaniu mieszkañ, muzeów, kocio³ów,
demonta¿u i wywiezieniu do Niemiec urz¹dzeñ
fabrycznych. £otrostwa tego nie da siê zwaliæ na
barki Adolfa Hitlera. Nale¿y ono integralnie do
niemieckiego charakteru narodowego, o którym
ju¿ Juliusz Cezar pisa³: £otrostwa, które upra-
wiaj¹ poza granicami pañstw, nie poczytuj¹ za
hañbê. Miller-Freienfelds okrela na tej podsta-
wie naród niemiecki jako wyranie zapóniony
w rozwoju. Ciekawe! Dwa tysi¹ce lat nie wystar-
czy³o Niemcom, by nadrobiæ to biologiczne i cy-
wilizacyjne zapónienie. Nie dosz³o do tego
w ostatnich 50 latach od drugiej wojny wiatowej.
Kandyduj¹cy na kanclerza Edmund Stoiber g³o-
si³ po ca³ych Niemczech, ¿e winê za rozpêtanie
drugiej wojny wiatowej ponosi Polska. Stoiber
wiêc, choæ Niemiec czystej krwi, jest takim sa-
mym moralnym wykolejeñcem, jakim by³ Hitler,
¯yd, bo wyznaje tê sam¹ logikê moraln¹: prze-
stêpc¹ jest ofiara agresji dlatego, ¿e omieli³a siê
broniæ przed agresorem. Jeli Stoiber takim idio-
tyzmem moralnym apelowa³ do odczuæ narodu
niemieckiego, to znaczy, ¿e naród niemiecki jest
nim przesi¹kniêty jeszcze dzi, ¿e od czasów Hi-
tlera w Niemczech nic siê nie zmieni³o. I rzeczy-
wicie, Niemcy znowu ze wie¿ym zrywem za-
mierzaj¹ kontynuowaæ swój Drang nach Polen.
Niedawno bowiem potwierdzi³ to ¯yd Henry Kis-
singer, by³y sekretarz stanu USA, w swojej wypo-
wiedzi: Trzecia Mitteleuropa ma na celu now¹
kompozycjê Europy rodkowo-Wschodniej po
wycofaniu siê Sowietów. Zadaniem osiemdzie-
siêciomilionowych Niemiec jest zaj¹æ ten obszar.
Wszystkie rodki s¹ temu celowi powiêcone.
Zatem ¿ydomasoneria i Niemcy dogada³y siê ze
sob¹, by Unia Europejska by³a pu³apk¹ na Pol-
skê. Te 2 narody: ¯ydzi i Niemcy, mówi¹c eufe-
mistycznie, bêd¹ ju¿ wiecznie takimi niedoro-
zwiniêtymi narodami. Polacy z przesz³o tysi¹clet-
nim dowiadczeniem wiedz¹ jak potworn¹ rze-
cz¹ jest s¹siedztwo z Niemcami i nie ¿yczyliby go
nawet najwiêkszemu swojemu wrogowi.
Panowie Adler i Böhm! Oto absolutnie szcze-
ry polski g³os w za¿yczonej przez was dyskusji.
Problem niemiecko-polski bierze siê wy³¹cznie
z niemieckiego parcia na Polskê, a nie odwrot-
nie. Polska nie zabra³a Niemcom nigdy ani piê-
dzi ziemi. W takiej sytuacji trzeba byæ zupe³nie
pozbawionym wstydu, ¿eby od Polski domagaæ
siê jeszcze czegokolwiek.
Franciszek Polanowski
ne w widnickiej gazecie na ¿yczenie
strony niemieckiej dwie mowy wyg³o-
szone na zjedzie by³ych niemieckich widni-
czan przez panów Horsta Adlera, emerytowane-
go dyrektora gimnazjum, i Klausa-Dietricha
Böhma, pu³kownika Bundeswehry. Apeluj¹ oni,
¿eby Polacy w³¹czyli siê do absolutnie szczerej
dyskusji ze stron¹ niemieck¹. Czego jak czego,
ale dyskusji z Niemcami, w³anie szczerej, ab-
solutnie szczerej, Polacy nie musz¹ siê oba-
wiaæ, poniewa¿ to oni po swojej stronie maj¹
zwa³y racji, które raz porz¹dnie powinny byæ
stronie niemieckiej wygarniête. Tym bardziej, je-
li nam Niemcy na to ³askawie zezwalaj¹.
Sens wypowiedzi obydwu panów sprowadza
siê do jednego: ¿e sytuacja, w której przyk³ado-
wo w widnicy mieszkaj¹ Polacy, a nie mieszka-
j¹ Niemcy, jest niesprawiedliwa do tego stopnia,
¿e okrelaj¹ j¹ jako ciê¿kie bezprawie, zbrodniê,
genocyd narodu niemieckiego, ¿e konsekwent-
nie ¿adne racje, które Polacy mogliby wysun¹æ,
ani historyczne, ani prawne jej nie t³umacz¹.
Mo¿emy siê zgodziæ, jeli strona niemiecka
tego chce, ¿e wysiedlenie Niemców ze l¹ska
by³o w jakim sensie genocydem. W tym miej-
scu nie mo¿na jednak pomin¹æ tego, ¿e na l¹-
sku mia³ miejsce najprzód genocyd narodu pol-
skiego, dokonany rêkami niemieckimi. To nie
l¹sk od Schlesien, ale Schlesien wzi¹³ siê od
l¹ska; najpierw by³ l¹sk, a potem by³o Schle-
sien. To przejcie ze l¹ska na Schlesien by³o
genocydem narodu polskiego i dokona³o siê
w latach 1250-1350, czyli prawie w ci¹gu jedne-
go ¿ycia ludzkiego. Od tego czasu a¿ do 1945
roku mia³a zastosowanie moralno-prawna za-
sada: res clamat ad dominum.
Tê zasadê wziêli pod uwagê mocodawcy ja³-
tañscy, mówi¹c o prastarych polskich ziemiach,
jednak tym, co zmusi³o ich do podjêcia przy-
znaj¹cej te ziemie Polsce, by³a chêæ naprawie-
nia Polsce krzywdy polegaj¹cej na tym, ¿e stro-
na niemiecka rozporz¹dzi³a siê ni st¹d, ni zow¹d
wiêcej ni¿ po³ow¹ terytorium polskiego na ko-
rzyæ Rosji Sowieckiej. I to by³ równie¿ genocyd.
Konieczne wiêc by³o, by za to przekazanie cu-
dzego dobra bezzwrotnie Niemcy zap³aci³y
przynajmniej dobrem nie do koñca w³asnym,
które i bez tego powinno byæ Polsce zwrócone.
St¹d Niemcy mog¹ siê tylko cieszyæ, ¿e zosta³y
przez mocodawców ja³tañskich potraktowane
wyrozumiale. Niemcom bowiem uda³o siê wyjæ
tanim kosztem z tego, co tak niewyobra¿alnie
nabroili.
To jest sprawa oczywista, st¹d Niemcy w swo-
ich wypowiedziach próbuj¹ wcisn¹æ stronie pol-
skiej przekonanie o ich prawie do odszkodowa-
nia za mienie pozostawione przez by³ych w³a-
cicieli niemieckich. Na to Polacy maj¹ równie¿
odpowied. Jeli Niemcy zap³ac¹ Polakom za
pozostawione przez nich mienie na Wschodzie,
to Polacy zap³ac¹ Niemcom za ich mienie pozo-
stawione na Zachodzie. Wiadomo, ¿e musi byæ
zachowana równowaga. Dziwiæ mo¿e, ¿e trzeba
o tym przypominaæ Niemcom, którzy jakoby
mieli Ordnung we krwi. Poza tym pozostawione
przez Niemców mienie jest zap³at¹, acz na pew-
no niewystarczaj¹c¹, za wielowiekowe, boga-
c¹ce stronê niemieck¹ bezprawne korzystanie
z polskich ziem, za wielowiekowe pozbawienie
Polski nale¿nych jej korzyci. W koñcu, jeli ju¿
strona niemiecka pierwsza wnosi wobec Polski
sprawê rewindykacji, to bêdzie musia³a to zro-
biæ strona polska wobec strony niemieckiej, bo
ma do tego nadto powodów. Za wandaliczne
zniszczenia, eksploatacjê, rabunek dóbr mate-
rialnych i kulturalnych w czasie II wojny wiato-
wej nale¿y siê Polsce od Niemców, jak siê skro-
mnie wylicza, 600 miliardów marek. Za za wy-
mordowanie szeciu milionów najwartociow-
szych obywateli polskich, w tym inteligencji na-
rodu - to ju¿ by³ genocyd w ca³ym tego s³owa
znaczeniu! - nale¿y siê wyp³acenie ich rodzi-
nom, krewnym lub spadkobiercom rent za
okres 50 lat. Jeli zniszczenie budynku stanowi
stratê, to jeszcze wiêksz¹ stratê stanowi umier-
cenie cz³owieka, zw³aszcza gdy jest w wieku
dobrze produkcyjnym. Polska przez ubytek
takiej iloci ludzi ponios³a niewyobra¿alne
szkody materialne i kulturalne. A szkody trzeba
naprawiæ. Jak Panowie Adler i Böhm uwa¿acie:
trzeba, czy nie trzeba? Na tym by mo¿na
odpowie dla panów Adlera i Böhma zakoñczyæ,
ale jeli ma byæ, czego domaga siê pan Adler, ta
dyskusja absolutnie szczera, to trzeba powie-
dzieæ wiêcej: wszystko czy prawie wszystko.
Czego mo¿na siê po Niemcach spodziewaæ,
o tym Polacy wiedz¹ z przesz³o tysi¹cletniego
dowiadczenia. O ich charakterze i psychice
mówi niemiecki filozof Miller-Freienfelds w dziele
Psychologia Niemca i jego kultura. Jako geno-
typ, czyli trwa³y trzon osobowoci Niemca, wysu-
wa chciwoæ na cudze dobra, do których chêtnie
dochodzi poprzez agresjê ujawniaj¹c¹ siê skryto-
bójstwami, mordami, grabie¿ami, które pozosta-
wiaj¹ ruiny i zgliszcza; nade wszystko kocha siê
w podbojach ziemi dla jej skolonizowania.
Wszystko to zosta³o udokumentowane
w przera¿aj¹cy sposób na przestrzeni co naj-
mniej tysi¹ca stu lat. W wieku dwunastym Niem-
cy przes¹dzili o losie S³owian po³abskich: Mil-
czan, £u¿yczan i Wieletów. Na ich kociach zo-
sta³y zbudowane dwa wielkie miasta: Berlin
i Hamburg. Pozosta³y po nich b³¹kaj¹ce siê po
resztkach cmentarzy tylko nieliczne s³owa.
W tym czasie równie¿ zostali zmiecieni z po-
wierzchni ziemi S³owianie naddunajscy - na ich
miejscu powsta³a niemiecka marchia, która da-
³a pocz¹tek pañstwu austriackiemu. W trzyna-
stym wieku ekspansja niemiecka przekroczy³a
Odrê i oko³o po³owy czternastego wieku pod
pañstwo niemieckie podlega³y ju¿ na sta³e pol-
skie dzielnice: Lubusz, l¹sk, Pomorze, czêæ
Wielkopolski, ziemia kujawska, dobrzyñska,
gdañska; nadto w tym czasie uleg³y ca³kowite-
mu wytêpieniu dwa narody: Prusowie i Jaæwin-
gowie. Na ich ziemie kieruj¹cy t¹ zbrodni¹ nie-
miecki Zakon Najwiêtszej Maryi Panny, zwany
popularnie Krzy¿akami, sprowadzi³ okrêtami
z Lubeki niemieckich ch³opów, rzemielników,
kupców i rycerzy. Ten sam los czeka³ ¯mud i Li-
twê, których ziemie cesarz Zygmunt Luksembur-
czyk przekaza³ prawem kaduka na w³asnoæ Za-
konowi. Oczywicie ten sam los czeka³ równie¿
resztê Polski. Na tym ekspansja niemiecka nie
zatrzyma³aby siê i posz³aby dalej na Wschód,
siêgaj¹c po ksiêstwo moskiewskie, które w tym
czasie pozostawa³o pod panowaniem Mongo-
³ów, wiêc by³o s³abe. W ten sposób z ca³ej s³o-
wiañszczyzny zosta³yby tylko popio³y i cmenta-
rze. Dzi jeszcze niemieccy pisarze pisz¹ o krzy-
¿ackim pañstwie pruskim: Land der unbegrentz-
ten Möglichkeiten i twarze ich powleka melan-
cholia, ¿e nie dosz³o do tego. Nie dosz³o do te-
go dziêki Polsce i Litwie, które zjednoczywszy
swe si³y, star³y na miazgê si³y niemieckie w bi-
twie pod Grunwaldem.
Cywilizacja niemiecka s³ynê³a w tym czasie
z piekielnego okrucieñstwa. W 1308 roku rycer-
stwo Krzy¿aków wyr¿nê³o ca³¹ ludnoæ Gdañ-
ska. Wieæ o tym dosz³a do papie¿a Klemensa V,
który zbulwersowany pisa³ do biskupa Bremy:
wiêcej ni¿ 10.000 ludzi orê¿em pobili, dzie-
ciom w ko³yskach kwil¹cym mieræ zadawali,
którym by i nieprzyjaciel wiary wiêtej by³ przepu-
ci³. Niemcy w swej hardoci nie poddawali siê
chrzecijañskiemu nauczaniu Kocio³a katolic-
kiego, ale odwrotnie - urabiali je po swojemu.
Oto jak przemawia³ na Soborze w Konstancji nie-
miecki uczony dominikanin, Joannes Falken-
berg: Jest wiêksz¹ zas³ug¹ zabiæ Polaków i ich
króla, ni¿ pogan wieccy ksi¹¿êta zas³uguj¹ na
królestwo niebieskie, jeli podejm¹ wojnê dla za-
bicia Polaków i ich króla. Zapowietrzona zbioro-
woæ polska, której g³ow¹ jest Jagie³³o, jest ca³a
szkodliwa i dlatego wieccy ksi¹¿êta maj¹ obo-
wi¹zek wytêpiæ wszystkich Polaków. Powiesiæ na
szubienicach ich ksi¹¿¹t i ca³¹ ich szlachtê. Do
tej wymarzonej eksterminacji Niemcy mogli po-
wróciæ dopiero piêæ wieków póniej. Ma³¹ ilustra-
cj¹ tego niech bêdzie to, co siê wydarzy³o w sto-
licy Polski, w Warszawie. Od 1943 do po³owy
1944 roku w Konzentration Lager Warschau za-
gazowali 200.000 zgarnianych na ulicach,
wszystkie negatywne wiadomoci o tym
kraju s¹ z³e. I chocia¿ ci sami ludzie,
którzy wyrz¹dzili tak du¿o szkód Polsce (Soros,
Sachs, Balcerowicz i spó³ka) przybyli i tu, jako
przyjaciele i doradcy Prezydenta Alejandro Tole-
do, jego poparcie wynosi tylko 9% i on nie bê-
dzie w stanie utrzymaæ siê d³ugo. Nawet niepi-
mienni taksówkarze wiedz¹, ¿e Prezydent jest
zdrajc¹, razem ze swoj¹ niepopularn¹, urodzo-
n¹ za granic¹, ¿on¹ Elian¹ Karp. G³ówna przy-
czyna ekonomicznego kryzysu jest tak stara jak
samo Peru. Peruwiañczycy bowiem, tak jak Po-
lacy, nie mieli szczêcia wybraæ sobie dobrych
przywódców.
Ale ja nie chcê mówiæ o polityce w Peru, tylko
o ludziach, którzy prze¿ywaj¹ jeden kryzys za
drugim i nic nie wskazuje na to, ¿eby mia³o to
wp³yw na ich witalnoæ. Opowiem Wam tak¿e
o anio³ach w Peru, które lataj¹ nad tym opu-
szczonym przez Boga krajem roznosz¹c szczê-
cie i nadziejê.
Historia pierwsza: Kilka tygodni temu w przy-
brze¿nym miecie Trujillo, umar³a kobieta o imie-
niu Tula. Nie nale¿a³a do bogatej elity, nie by³a te¿
cz³onkiem ¿adnego rz¹du. Jej rodzina spodziewa-
³a siê, ¿e tylko kilku przyjació³ zjawi siê na pogrze-
bie. A tymczasem zjawi³o siê tak wielu obcych lu-
dzi, ¿e zajêli ca³y kwarta³. Podczas mszy tylko kil-
ka osób zdawa³o sobie sprawê z tego, czym ta ko-
Anio³y Peru
bêd¹ modliæ siê za mnie, ¿ebym mia³ szczê-
cie.
Tego samego dnia wraca³em do domu póno
w nocy i po drodze zatrzyma³em siê w miejsco-
wym kasynie. Wymieni³em 10 dolarów i w 10
minut, ku mojemu wielkiemu zdumieniu, wygra-
³em 500 dolarów graj¹c na automacie do gier. To
wystarczy³o, ¿eby pokryæ koszt wartociowego
zestawu pierwszej pomocy. Anio³y pomog³y
znowu.
Po przyjedzie do mojego biura w Kanadzie
skontaktowa³em siê z kanadyjsk¹ ambasad¹
i znalaz³em dwa programy pomocy dostêpne dla
biednych spo³ecznoci w Peru. Jeden z progra-
mów mo¿e pomóc budowaæ wspólny stolarski
warsztat, tak aby wykwalifikowani stolarze, którzy
stracili wszystkie swoje narzêdzia w po¿arze
w zesz³ym roku, mogli zacz¹æ pracowaæ znowu.
Anio³y nie musz¹ byæ Peruwiañczykami.
W kraju, w którym mieszkam, w Kanadzie, ma-
my wiele programów pomocy spo³ecznej, ubez-
pieczenie od bezrobocia, ubezpieczenie medycz-
ne, itd. W Peru te zadania s¹ wype³niane przez ro-
dzinê i przyjació³. Kiedy w Peru widzê prawdziw¹
i spektakularn¹ solidarnoæ ludzi w potrzebie,
czujê siê dumny, ¿e tak¿e jestem Peruwiañczy-
kiem. Jestem zafascynowany tym cudownym
krajem, gdzie anio³y niewiadome tego czym s¹,
ci¹gle fruwaj¹, ka¿dego dnia, zawsze.
Stan Tymiñski
bieta zas³u¿y³a sobie na tak wielki t³um, który to-
warzyszy³ jej przez ca³¹ drogê na cmentarz.
Rozmawiaj¹c miêdzy sob¹ na pogrzebie lu-
dzie dowiedzieli siê, czym Tula zas³u¿y³a na tak
wielki szacunek i wdziêcznoæ. Kiedy stawi³a
czo³o miertelnej chorobie, odrzuci³a przygnê-
bienie. Zamiast tego przekszta³ci³a siê w ciche-
go anio³a pomagaj¹cego chorym i biednym, bez
mówienia im nawet swojego imienia.
W jej spo³ecznoci, gdzie ludzie maj¹ wiele
potrzeb i niewiele pieniêdzy, Tula znalaz³a po-
moc lekarsk¹ dla wielu i pomaga³a zapisywaæ
dzieci do szko³y. Kiedy mieræ w koñcu przysz³a
j¹ zabraæ, martwi³a siê, ¿e opuszcza sw¹ pracê,
ale utrzymywa³a umiech na twarzy w ostatnich
chwilach swego ¿ycia.
Historia druga: Zdeterminowana i zwariowana
w mi³oci dla biednych, jak wszyscy Irlandczycy,
zakonnica z Klasztoru Niepokalanego Poczêcia
ofiarowa³a ludziom niewiarygodn¹ pomoc so-
cjaln¹. Nikt nie wie jak znalaz³a pieni¹dze na
zbudowanie szko³y czy jak zdo³a³a zajmowaæ
siê wieloma chorymi bêd¹cymi pod jej opiek¹.
Teraz w górach Mache za³o¿y³a wysokiej klasy
owcz¹ farmê dla biednych ludzi, ¿eby mogli pra-
cowaæ i zarabiaæ pieni¹dze.
Jak i dok¹d eksportowaæ owce z Peru?
Gdzie znaleæ dolary? Czasem czyni¹ to anio-
³y, jak amerykañski in¿ynier Jerry Fickel, który
zapomnia³, ¿e w Miami cierpia³ na zaburzenia
czynnoci serca. Tutaj w Peru chodzi on na
d³ugie wspinaczki w wysokie góry transportu-
j¹c owce i nawet uczy genetyki, ¿eby uzyskaæ
jak najlepsz¹ jakoæ we³ny i miêsa. Daje
nadziejê tej nieszczêliwej i zapomnianej czê-
ci wiata, sk¹d jeszcze niedawno wiêkszoæ
ludzi chcia³o emigrowaæ.
Historia trzecia: Rok temu, gdy dowiedzia-
³em siê, ¿e w biednej dzielnicy Iquitos spali³o
siê 135 domów, poleci³em mojej restauracji
wydawaæ ludziom, którzy stracili domy w po-
¿arze, 1000 posi³ków dziennie przez 10 dni.
Póniej przej¹³ to lokalny rz¹d i pomóg³ im
odbudowywaæ siê. W czasie mojej wizyty
w Iquitos przywódcy tej spo³ecznoci zaprosi-
li mnie na spotkanie, poniewa¿ ludzie chcieli
podziêkowaæ mi za to, co zrobi³em. Podczas
spotkania jeden z m³odych przywódców
o imieniu Roger poprosi³, ¿ebym pomóg³ uzy-
skaæ zestaw pierwszej pomocy. Inni prosili, ¿e-
by 4 osoby by³y szkolone w mojej restauracji
jak gotowaæ smaczne posi³ki. Powiedzieli, ¿e
PO PRZECZYT
W
kwietniu tego roku zosta³y opublikowa-
P
o 10 dniach pobytu w Peru donoszê, ¿e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl