nr38-03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Nowak z Giertychem
na wojennej cie¿ce
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
¯r¹ siê
po katolicku
Nr 38(158)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 2,80 z³
(w tym VAT 7%)
18.09.-24.09.-2003
tygodnik
ROK VI
Fotoreporta¿ na str. 10-11
cej LPR z krêgiem Jana Roberta Nowaka
przybra³ w zasadzie ekstremaln¹ formê.
Nowak nawo³uje do stworzenia Patriotycznej
Ligi Polskich Rodzin, co jest apelem o faktyczne
rozbicie LPR. Zapiek³y przeciwnik Giertycha ju-
niora ma do swej dyspozycji fale Radia Maryja,
Nasz Dziennik i postpi³sudczykowski tygodnik
Nasz¹ Polskê, sterowany zreszt¹ przez tzw. ¿y-
doniepodleg³ociowców. Na jego ³amach ukaza³
siê doæ obrzydliwy artyku³ J.R. Nowaka pt.
O Giertychu bez mitów - chc¹cy zdyskredyto-
waæ wielkiego dziada ma³ego politycznie Roma-
na Giertycha, Jêdrzeja. Podobny tekst wydruko-
wa³ Nowakowi Nasz Dziennik. Nale¿y zdecydo-
wanie potêpiæ wykorzystywanie pamiêci wybit-
nego narodowca, jakim by³ - mimo politycznych
pomy³ek - Jêdrzej Giertych, do personalnych roz-
rywek ma³ych ludzi. Jego osoby nie s¹ godni ani
poplecznicy Jana Roberta Nowaka, ani pó³libera-
³owie z Ligi. Przy okazji auodemaskacji uleg³a
Nasza Polska - organ de facto antynarodowy
i wybielaj¹cy sanacjê kosztem obozu narodowe-
go. Dziwne, ¿e ku podobnej metodologii posun¹³
siê katolicki Nasz Dziennik.
W konflikcie z Nowakiem Roman Giertych za-
chowuje biernoæ, udzielaj¹c siê jedynie na ³a-
mach partyjnej gazety LPR Racja Polska o mini-
malnym zasiêgu czytelniczym. Tam¿e Giertych
junior zauwa¿y³ w dzia³aniach grupy J.R. Nowaka
agenturê i radzi mu zaj¹æ siê Stronnictwem De-
mokratycznym, co jest delikatn¹ aluzj¹ do PRL-
owskiej kariery popularnego dzisiaj profesora-nie-
podleg³ociowca. Te s³uszne uwagi s¹ ca³ym ko-
mentarzem Giertycha na realnie istniej¹ce konflik-
ty w LPR, których wielki (wzrostem) Roman zupe³-
nie nie widzi. Opowiada w zamian znane ju¿ an-
drony o 13-procentowym poparciu Ligi i zapo-
wiada po 20 procent w wyborach do parlamentu
polskiego i europejskiego, a w ostatecznoci
samodzielne rz¹dy LPR. ¯adnej samokrytyki - tyl-
ko skrajna wiara we w³asny geniusz - oto nieu-
stanna poza R. Giertycha. O tym, ¿e pod jego
w³adz¹ LPR sta³a siê ugrupowaniem faktycznie li-
beralnym i centrowym, Racja Polska milczy.
Medialnie wojnê z Giertychem wygrywa No-
wak, za którym stoi du¿e radio, spory dziennik
i ma³y, ale tupeciarski tygodnik. Giertych dyspo-
nuje ledwie wewn¹trzpartyjnym biuletynem i, co
bardzo dziwne, ladowym nak³adowo tygodni-
kiem Nowa Myl Polska. To pozosta³oæ po
niez³ej merytorycznie i graficznie Myli Pol-
skiej, któr¹ wprost fizycznie rozbili w³anie m³o-
dzi giertychowcy z tak zwanej M³odzie¿y
Wszechpolskiej. W przeddzieñ wyborów parla-
mentarnych z wrzenia 2001 roku w MP do-
sz³o do giertychowskiego zamachu stanu, za
wymienieni m³odzieñcy si³owo przejêli redakcjê
Myli. Obecnie garstka redaktorów Nowej My-
li Polskiej za stanowiska w Sejmiku warszaw-
skim i nadzieje na karierki w LPR popiera niczym
jeden m¹¿ swego brutalnego likwidatora! Pach-
nie to najwyraniej moraln¹ nêdz¹. A szkoda,
bo NMP da siê z zainteresowaniem przeczy-
taæ, je¿eli oczywicie cudem siê j¹ kupi. Nie wy-
mieniam tutaj g³ównej tuby propagandowej Ro-
mana Giertycha - mediów liberalnych (TVN i Ra-
dio Zet) - lecz na ich antenach lider Ligi demon-
struje partyjn¹ krzepê i nie wspomina ni s³owem
o walkach frakcyjnych w LPR i jej okolicach. Na-
wet zawsze tak dociekliwa Monika Olejnik nie
pyta p. Romana, dlaczego ten nagle straci³
wzglêdy ojca Tadeusza Rydzyka. A ma ku temu
cotygodniow¹ okazjê w Radiu Zet, gdzie R. Gier-
tych goci u niej na porannej kawce w ka¿d¹
niedzielê. Te wszystkie uk³ady cuchn¹ prywat¹
i opozycyjnoci¹ na smyczy liberalizmu.
cd. na str. 4
Jak pokonaæ z³ego
Izraelizacja polityki
zagranicznej USA?
O kl¹twach, urokach i z³orzeczeniach
z panem profesorem doktorem
Romanem Kozakiem
rozmawia Odos³awa M³ynarowicz
Od najdawniejszych czasów ludzkoæ oba-
wia³a siê z³ego spojrzenia, z³ego ¿yczenia i uro-
ków. Przez ca³e wieki Koció³ zajmowa³ siê eg-
zorcyzmowaniem ludzi i narodów. W ostatnich
szeædziesiêciu latach instytucja ta zaniecha³a
swojej dzia³alnoci w tym wzglêdzie, pozosta-
wiaj¹c nas na pastwê Z³ego. Dla równowagi po-
jawi³o siê na wiecie kilku odwa¿nych ludzi, od-
czyniaj¹cych Z³e Moce. Jednym z najpotê¿niej-
szych Magów Egzorcystów Europy jest pan pro-
fesor doktor Roman Kozak z Jastrzêbia Zdroju.
O.M. Panie profesorze, w jakich okoliczno-
ciach zaj¹³ siê Pan tak tajemn¹ profesj¹?
R.K.
Dziêki spotkaniu i wspó³pracy z w³oskim
magiem Puccinim, który przekaza³ mi wiedzê
zdejmowania kl¹tw i odczyniania uroków.
O.M. W ostatnich
czasach zauwa¿a
siê nasilenie wrogo-
ci miêdzyludzkiej
i miêdzynarodowej.
Czy takie dzia³ania
nie wymagaj¹ inter-
wencji egzorcysty?
R.K.
Nie. Ludzka wola jest silniejsza od ma-
gów i jasnowidzów, aby siê do tych przepowie-
dni dostosowaæ, poniewa¿ czyni¹ to wed³ug
uk³adów politycznych. Nie warto jednak lekce-
wa¿yæ przepowiedni jasnowidzów i dzia³alnoci
magów.
Po zakoñczeniu zimnej wojny wiat znalaz³ siê w obliczu jednej tylko superpotêgi, która ma
znacznie wiêksz¹ swobodê dzia³ania, ni¿ by³o to mo¿liwe w okresie zagro¿enia nuklearnego i na-
piêcia miêdzy imperium sowieckim a wolnym wiatem. Tak na przyk³ad w czasie zimnej wojny
Murzynom by³o ³atwiej uzyskaæ równe prawa ni¿ w jakimkolwiek innym okresie po wojnie domo-
wej w USA. Ryzyko interwencji zbrojnych w krajach pozostaj¹cych poza wp³ywami Sowietów
i NATO by³o bez porównania wiêksze, ni¿ jest to obecnie mo¿liwe dla Stanów Zjednoczonych.
cd. na str. 9
W
czasie zimnej wojny wielkie miêdzyna-
rodowe firmy naftowe powoli utraci³y
swoje bardzo korzystne koncesje na
szukanie pól naftowych, uruchamianie ich i nie-
ograniczon¹ eksploatacjê w krajach Bliskiego
Wschodu. Tak na przyk³ad ca³kowita likwidacja
koncesji tego rodzaju w Iraku nast¹pi³a w 1972
roku. W latach 70. we wszystkich krajach cz³on-
kowskich organizacji OPEC (Organization of Pe-
troleum Exporting Countries) ka¿dy rz¹d doma-
ga³ siê udzia³u we w³asnoci pól naftowych na
swoim terenie i wkrótce uzyska³ kontrolê nad ce-
nami nafty. Sta³o siê to oczywiste w czasie woj-
ny Yom Kippur miêdzy Izraelem a Arabami, jak
te¿ spowodowanego t¹ wojn¹ arabskiego bojko-
tu sprzeda¿y nafty w 1973 roku. Wtedy to skoñ-
czy³a siê nadprodukcja ropy naftowej w stosun-
ku do zapotrzebowania i zacz¹³ siê okres niedo-
statecznej poda¿y tego surowca; kraje Bliskiego
Wschodu by³y w stanie kontrolowaæ ceny ropy
i wielkoæ produkcji swoich pól naftowych.
cd. na str. 8
PostScript Picture
93801.eps
K
onflikt frakcji Romana Giertycha rz¹dz¹-
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 38(158)
Rycerze hañby
Do dzi w wielu niemieckich domach na hono-
rowych miejscach eksponuje siê po¿ó³k³e foto-
grafie rodzinne, z których umiecha siê do swoich
wnuków dziarski m³odzieniec w mundurze Wehr-
machtu. W niemieckiej wiadomoci utar³o siê
przekonanie, ¿e s³u¿ba w tej formacji nie tylko nie
by³a niczym nagannym, ale wrêcz dawa³a powo-
dy do dumy. G³êboko wierzono i nadal siê wierzy
w kryszta³ow¹ przesz³oæ niemieckich si³ zbroj-
nych, ale jeli uwiadomimy sobie, ¿e w czasie II
wojny wiatowej przez Wehrmacht przewinê³o siê
18 mln ludzi, to zrozumiemy, dlaczego Niemcy
tak uparcie broni¹ nieskazitelnoci swoich ¿o³-
nierzy. Kanclerz Willy Brandt stwierdzi³ kiedy:
Wehrmacht? Zabijali, choæ starali siê nie brudziæ
krwi¹ niewinnych swoich rêkawic.
Kto tu jest ofiar¹?
Rzezie w Polsce w 1939 r. s¹ chyba jednym
z mniej znanych epizodów II wojny wiatowej
w Niemczech. Dowodzi tego choæby wystawa
o zbrodniach Wehrmachtu, która dotyczy³a lat
1941-1944, a wiêc przede wszystkim kampanii
rosyjskiej. Czy to oznacza, ¿e przed zaatakowa-
niem Rosji Niemcy postêpowali honorowo, a We-
hrmacht unika³ zbrodni? Ka¿dy Polak wie, ¿e nie,
ale w Niemczech myl¹ inaczej.
Tê lukê próbuje wype³niæ Jochen Böhler, histo-
ryk, który pracuje w Niemieckim Instytucie Histo-
rycznym w Warszawie nad projektem pracy
o zbrodniach wojennych Wehrmachtu w Polsce.
- Je¿eli w 1989 r. prawie dwie pi¹te Niemców uwa-
¿a³o, ¿e gdyby nie wojna i przeladowanie ¯y-
dów, Hitler by³by jednym z najwiêkszych niemiec-
kich mê¿ów stanu, a wiêcej ni¿
dwie pi¹te twierdzi³o, ¿e naro-
dowy socjalizm mia³ i dobre,
i z³e strony. Wród gorzej wy-
kszta³conych uwa¿a³o tak a¿ 45
proc. Przed Böhlerem stoi wiêc
nie³atwe zadanie. Zw³aszcza te-
raz, gdy Niemcy s¹ poch³oniêci
dyskusj¹ o Centrum przeciwko
Wypêdzeniom, inicjatywie ma-
j¹cej udowodniæ, ¿e sami padli
ofiar¹ II wojny wiatowej, i po-
kazaæ, ¿e wród ich oprawców
byli Polacy.
Polska Guernica
Trwa walka o pamiêæ. Nawet
w Polsce ma³o kto wie, ¿e II
wojna wiatowa zaczê³a siê nie
na Westerplatte, lecz w po³o¿o-
nym niedaleko £odzi Wieluniu. Siedem minut
przed pierwszym wystrza³em z pancernika
Schleswig-Holstein nad Wieluñ nadlecia³y sa-
moloty z I Dywizjonu 76. Pu³ku Bombowców Nur-
kuj¹cych imienia Immelmanna pod dowództwem
kapitana Waltera Siegela. Pierwszym celem nalo-
tu sta³ siê wieluñski szpital, a jednym z lotników
bior¹cych udzia³ w bombardowaniu by³ uczeñ
wieluñskiego gimnazjum Horst Scholle.
W miecie nie stacjonowa³y ¿adne jednostki
wojskowe, mimo to piloci Luftwaffe zrównali mia-
sto z ziemi¹, a po zrzuceniu bomb ostrzeliwali
uciekaj¹c¹ ludnoæ cywiln¹ z pok³adowych kara-
binów maszynowych. W trzech kolejnych nalo-
tach, w których wziê³o udzia³ 120
bombowców, zrzucono ponad 70
ton bomb. Zginê³o 1.200 osób (mia-
sto liczy³o 16 tys. mieszkañców),
trzy czwarte budynków zosta³o zni-
szczonych. Profesor Leon Kieres,
szef Instytutu Pamiêci Narodowej,
nazwa³ Wieluñ polsk¹ Guernic¹,
która nie doczeka³a siê swojego Pi-
cassa.
Niemcy zaczêli zwyciêski pochód
na wschód od aktu zbrodni wojen-
nej, a dalszy przemarsz niemiec-
kich jednostek przez Polskê znaczony by³ kolej-
nymi aktami przemocy. Wiêkszoæ z nich stanowi-
³y egzekucje polskich jeñców wojennych. Dosz³o
do nich m.in. w Katowicach, Zakroczymiu, pod
Przemylem i Tomaszowem Lubelskim. Dowódcy
Wehrmachtu doskonale zdawali sobie sprawê, ¿e
pope³niaj¹ przestêpstwo, wiêc pisali w raportach,
¿e zwalczaj¹ partyzantów.
Najkrwawszej zbrodni tego rodzaju dokonano
8 wrzenia 1939 r. w Ciepielowie, gdzie Niemcy
z III Batalionu Zmotoryzowanego 15. Pu³ku Pie-
choty Wehrmachtu rozstrzelali 300 polskich jeñ-
ców (nastêpnego dnia zamordowano grupê cywi-
lów). Anonimowy ¿o³nierz niemiecki, wiadek
zdarzenia, tak je opisa³ w swoim notesie: W lesie
ciepielowskim, przed Zwoleniem, w czo³ówce
znajdowa³a siê 11. kompania naszego batalionu.
Posuwalimy siê za ni¹. S³yszê ogieñ karabinów
maszynowych. Wyczuwam niebezpieczeñstwo,
mogê byæ zakatrupiony za karê, za niekonse-
kwentn¹ postawê i to usuwa uczucie strachu.
Skradam siê razem ze wszystkimi, lecz nie widzê
¿adnego Polaka. Strzelec, opar³szy na ramieniu
karabin maszynowy, strzela jak wciek³y. Brzêcz¹
rykoszety. Orientuj¹ siê, ¿ Polacy tak¿e strzelaj¹.
Gwizdnê³o mi przy prawym uchu. Wtem upad³
kapitan Lewinsky. Postrza³ z góry. A zatem strzel-
cy na drzewach. Podziwiam ich odwagê. Jeden
Honor na papierze
¯o³nierz Wehrmachtu wraz z ksi¹¿eczk¹
wojskow¹ otrzymywa³ zasady honorowego
prowadzenia wojny. Musia³ siê zobowi¹zaæ,
¿e:
- w walce o zwyciêstwo bêdzie przestrzega³
zasad rycerskiego sposobu prowadzenia wojny;
okrucieñstwa i bezmylne niszczenie s¹ poni¿ej
jego godnoci;
- nigdy nie zabije nieprzyjaciela, który siê pod-
da³ ani nawet partyzantów i szpiegów; bêd¹ oni
karani we w³aciwy sposób przez s¹dy;
- nie bêdzie maltretowaæ ani zniewa¿aæ jeñ-
ców wojennych, odbierze im broñ, mapy i doku-
menty, ale nie tknie ich rzeczy osobistych;
- z rannym nieprzyjacielem bêdzie siê obcho-
dziæ po ludzku; nie bêdzie przeszkadza³ sanitariu-
szom i kapelanom w niesieniu pomocy lekarskiej
i duszpasterskiej; instytucje Czerwonego Krzy¿a
s¹ nienaruszalne;
- ludnoæ cywilna jest nietykalna; ¿aden ¿o³nierz
nie bêdzie grabiæ ani z³oliwie niszczyæ jej mienia,
bêdzie szanowaæ zw³aszcza pomniki historyczne,
gmachy s³u¿¹ce celom religijnym, sztuce, nauce
albo dobroczynnoci; od ludnoci ¿¹daæ bêdzie
wiadczeñ w naturze lub w us³ugach tylko na roz-
kaz prze³o¿onego i tylko za op³atê;
- nigdy nie wkroczy na terytorium neutralne,
nie bêdzie nad nim przelatywa³ samolotem ani go
ostrzeliwa³; terytorium neutralne nigdy nie stanie
siê obiektem jakichkolwiek dzia³añ wojennych.
ka. Böhler zbada³ niemal zapomniany epizod
z Czêstochowy, gdzie 4 wrzenia 1939 r. wkra-
czaj¹ce oddzia³y Wehrmachtu powita³y strza³y,
zabito omiu ¿o³nierzy. Niemcy wpadli w przera-
¿enie, myl¹c, ¿e to wybuch powstania. Zaczêli
siê mciæ: rozstrzelano ponad stu Polaków i ¯y-
dów, w tym kobiety.
Obawa przed rzekomymi akcjami partyzancki-
mi by³a przyczyn¹ wielu innych zbrodni, g³ównie
pacyfikacji i palenia ca³ych wsi i miasteczek. Po-
wodem do pod³o¿enia ognia móg³ byæ nawet po-
jedynczy strza³. Podpalenia zaczê³y siê ju¿ 2 wrze-
nia i sta³y siê regu³¹ na szlaku przemarszu wojsk
niemieckich. Obraz p³on¹cych miejscowoci do-
starcza³ niektórym prze¿yæ estetycznych. By³
piêkny wieczór. P³on¹cy Dzia³oszyn nada³ niebu
krwawoczerwon¹ barwê. Wkrótce p³omienie roz-
jani³y dolinê Warty. Pe³nia - zachwyca³ siê po¿a-
rem polskiego miasteczka jeden z ¿o³nierzy,
którego relacjê odnalaz³ Böhler.
Palono zreszt¹ nie tylko domy, ale i ludzi. 13-15
wrzenia oddzia³y Wehrmachtu i SS uczci³y
przypadaj¹cy w tych dniach ¿ydowski Nowy Rok.
W Mielcu, Dynowie, Przemylu i Piotrkowie Trybu-
nalskim setki ludzi spêdzono do synagog, które
podpalono.
Jak oblicza Jochen Böhler, podczas kampanii
wrzeniowej wskutek masowych mordów zginê³o
ponad 10 tys. polskich cywilów i jeñców wojen-
nych. To, jak wielu z nich by³o ofiarami Wehr-
machtu, wymaga jeszcze dok³adnego ustalenia.
Böhler zauwa¿a, ¿e o ile w Polsce wydano wiele
prac powiêconych tym zagadnieniom, o tle
w Niemczech i na Zachodzie jest to tematyka nie-
znana. Tam Wehrmacht pamiêta siê wy³¹cznie
z rycerskiej strony. O tym, czego niemieccy ¿o³-
nierze dopuszczali siê od pocz¹tku wojny we
wschodniej Europie, nie wie prawie nikt.
Cezary Gmyz
Konrad Ko³odziejski
Wprost 7.09.2003
Ofiary polskiego
imperializmu
Co naprawdê myl¹ Niemcy o nazizmie, oku-
pacji Polski, Holocaucie? Czy powszechny w na-
szym kraju zachwyt s³owami Joschki Fischera,
szefa niemieckiego MSZ, ¿e nie zna znaku równo-
ci miêdzy tragedi¹ ofiar a dramatem sprawców
wypêdzonych ze stron ojczystych, jest uzasa-
dniony? Uczniowie niemieckich gimnazjów
oprócz szczegó³owej analizy holocaustu dokona-
nego przez nazistów, czyli grupê ludzi skupio-
nych wokó³ Adolfa Hitlera, nie maj¹ okazji dowie-
dzieæ siê zbyt wiele o niemieckich zbrodniach po-
pe³nionych na Polakach i na innych narodach.
Wiedz¹, ¿e wybuch³a wojna, Polska by³a okupo-
wana, a potem Niemcy przegra³y wojnê. W wia-
domoci m³odego pokolenia powsta³a osobliwa
luka, któr¹ zape³niaj¹ ludzie pokroju Eriki Stein-
bach. Jej równie¿ t³umaczono w szkole, ¿e Niem-
cy nic nie wiedzieli o obozach koncentracyjnych
i mordowaniu cywilnej ludnoci napadniêtych kra-
jów. I mimo tej niewiedzy Niemcy zostali wypê-
dzeni ze swoich ojczystych ziem - w ramach czy-
stek etnicznych.
Podczas kampanii wrzeniowej na szlaku przemarszu wojsk niemieckich
regu³¹ by³y podpalenia polskich wsi i miasteczek.
Wystaw¹ po oczach
Prze³omem okaza³a siê zorganizowana przed
kilku laty w Niemczech wystawa Zbrodnie wojen-
ne Wehrmachtu 1941-1944. Prezentowano na
niej zdjêcia dokumentuj¹ce barbarzyñstwo rze-
komo rycerskich i honorowych niemieckich ¿o³-
nierzy bior¹cych udzia³ w kampanii w Rosji.
Wystawa rozpêta³a w Niemczech burzê. Prote-
stowali kombatanci, do³¹czyli siê do nich chadec-
cy politycy, zastrze¿enia zg³osi³ nawet ówczesny
prezydent RFN Richard von Weizsäker, który spê-
dzi³ wojnê w mundurze oficera Wehrmachtu. Pod-
czas prezentowania wystawy w Monachium nie-
mal dosz³o do staræ ulicznych miêdzy zwolennika-
Wkraczaj¹ce do Czêstochowy w 1939 r. oddzia³y
Wermachtu zosta³y ostrzelane. Z zemsty niemieccy
¿o³nierze zamordowali ponad stu Polaków i ¯ydów.
zostaje wykryty. Sanitariusz go zestrzeliwuje. Na-
gle urywa siê ³¹cznoæ. Ka¿dy jak szalony pêdzi
przez las. Godzinê póniej zbieraj¹ siê wszyscy
przy szosie. Kompania ma czternastu zabitych.
Dowódca pu³ku, pu³kownik Wessel szaleje z mo-
noklem w oku. Nie liczy siê z tym, ¿e to ¿o³nierze.
Twierdzi, ¿e ma do czynienia z partyzantami, cho-
cia¿ ka¿dy z 300 polskich jeñców jest w mundu-
rze. Zmuszaj¹ ich do zdjêcia kurtek. No, teraz ju¿
wygl¹daj¹ na partyzantów. Zostaj¹ im jeszcze
uciête szelki, widocznie po to, by nie mogli uciec.
Jeñcy musz¹ iæ brzegiem szosy, jeden za dru-
gim. Piêæ minut póniej us³ysza³em terkot tuzina
niemieckich automatów. Pospieszy³em w tym kie-
runku i sto metrów z powrotem ujrza³em 300 pol-
skich jeñców rozstrzelanych, le¿¹cych w przy-
dro¿nym rowie.
Piêknie podpalone miasto
Wiêkszoæ niemieckich ¿o³nierzy stanowili re-
kruci bez dowiadczenia wojennego, co mia³o
du¿y wp³yw na to, ¿e dopuszczali siê zbrodni.
W Polsce Wehrmacht porusza³ siê z nieznan¹
wczeniej szybkoci¹, niejednokrotnie wyprze-
dzaj¹c odciête oddzia³y polskie podejmuj¹ce po-
tem walkê na ty³ach wroga. Niemieccy ¿o³nierze
byli przekonani, ¿e takie postêpowanie jest nie-
zgodne z honorem i schwytanych jeñców czêsto
rozstrzeliwali. Pojêcie walki honorowej wród nie-
mieckich rekrutów by³o - oglêdnie mówi¹c - dziw-
ne. W niemieckich archiwach mo¿na odnaleæ
notatki ¿o³nierzy Wehrmachtu, którzy opisuj¹
z pogard¹ Polaków ostrzeliwuj¹cych niemieckie
odzia³y zza drzew i pagórków. Z tych zapisków
wynika, ¿e Niemcy spodziewali siê, ¿e Polacy bê-
d¹ do nich strzelaæ w pozycji stoj¹cej, najlepiej
na rodku otwartego pola.
Powodem wielu aktów ludobójstwa by³a pani-
8 i 9 wrzenia 1939 r. w Ciepielowie na Mazowszu
Niemcy rozstrzelali kilkuset Polaków.
mi i przeciwnikami odk³amywania przesz³oci.
Spraw¹ zaj¹³ siê równie¿ niemiecki parlament. To
wrzenie pokaza³o, jak du¿a jest w Niemczech
obawa przed utrat¹ ostatniego bastionu przyzwo-
itoci, jakim mia³ byæ Wehrmacht. Dowiod³o rów-
nie¿, jak trwa³y jest mit o czystoci niemieckich
si³ zbrojnych.
Niemcy, myl¹c o szlachetnym Wehrmach-
cie, maj¹ przed oczami kampaniê na Zacho-
dzie. We Francji, Danii czy Norwegii Wehrmacht
rzeczywicie zachowywa³ siê przyzwoicie.
O tym, co niemieccy ¿o³nierze wyprawiali na
dzikim Wschodzie - w Polsce, Rosji, na Ba³ka-
nach - Niemcy nie wiedz¹ lub wol¹ nie wie-
dzieæ.
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
PO PRZECZYT
Nr 38(158)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
Niemiecka lekcja historii
Moja córka chodzi³a do przyzwoitej prywatnej
szko³y katolickiej niedaleko Bonn. Wed³ug progra-
mu literatury europejskiej, najwiêkszym polskim
pisarzem wszech czasów by³ nie¿yj¹cy ju¿ An-
drzej Szczypiorski, czêsto zapraszany do RFN.
Krytycy byli nim zachwyceni, bo napisa³ ksi¹¿kê,
w której wystêpowali dobrzy Niemcy. O polskich
laureatach literackiego Nobla nie uczono. Na lek-
cji historii córka dowiedzia³a siê, ¿e Józef Pi³sud-
ski by³ imperialist¹ i dyktatorem, który napad³ na
m³ode pañstwo radzieckie, odbieraj¹c mu
odwiecznie rosyjskie terytoria, a potem dokona³
faszystowskiego przewrotu.
Kiedy ca³a szko³a posz³a na pokaz filmu Steve-
na Spielberga Lista Schindlera, córka musia³a
prze¿yæ najwiêksze w swoim ¿yciu upokorzenie.
Obraz przedstawiaj¹cy polskie dzieci, które po-
kazuj¹ wiezionym do Auschwitz, ¿e czeka ich
mieræ (gestem rêki poci¹ganej po szyi), koledzy
i nauczyciele zinterpretowali jako radoæ z losu
¯ydów. Gdyby córka nie mia³a mo¿liwoci pozna-
nia historii Polski od w³asnych rodziców, wycho-
wa³aby siê w pogardzie dla Polaków, którzy - jak
siê dowiedzia³a w szkole - mieli siê dobrze pod
okupacj¹ niemieck¹, bo byli antysemitami.
III Rzeszê. Orgia mordów osi¹gnê³a swoje apo-
geum po rozpoczêciu walk. Wkraczaj¹ce oddzia³y
niemieckie napotyka³y cia³a tysiêcy zamordowa-
nych volksdeutschów, wielu innych by³o torturowa-
nych, a kobiety brutalnie gwa³cone.
Rolf-Josef Eibicht nie jest starym odwetowcem.
Ma 53 lata, nie pamiêta wojny i nie by³ jej bezpo-
rednim uczestnikiem. Urodzi³ siê i wychowa³
w bogatej Republice Federalnej Niemiec, ale jego
nienawiæ do Polaków przewy¿sza tê, któr¹ ¿ywi¹
uczestnicy wojny, ludzie bezporednio dotkniêci
jej skutkami, czyli wypêdzeni, a cile mówi¹c -
wysiedleni.
mietnik
jê, ¿e kto ci pomo¿e. Nic bardziej b³êd-
nego. Musisz pomóc sobie sam, a je¿e-
li tego nie potrafisz, zginiesz. Sam powinie-
ne opracowaæ formê dzia³ania, by prze-
trwaæ. Miasta, Gminy, przy niewielkim bud¿e-
cie w³asnym wyp³acaj¹ wysokie pobory lu-
dziom ustawionego przez wyborców syste-
mu uk³adowego. To prezydenci, burmistrzo-
wie, wójtowie z rodzinami spij¹ mietankê,
a to, ¿e wokó³ szerzy siê ubóstwo, nie ma nic
do rzeczy. Jad¹ innym poci¹giem, inn¹ tras¹
w inny zupe³nie wiat.
Wa³brzyskie biedaszyby, upokorzenie lu-
dzi walcz¹cych o przetrwanie. Bobrek ze
swoj¹ hut¹ i lokalni biznesmeni narodowej
kompanii Stal Polska ci¹gn¹cy swoje wóz-
ki z pozyskiwanym z³omem albo Kompanii
Wêgiel Polska - to nasza Europa.
Staniecie siê drugim Gdañskiem?
Wasz krzyk rozpaczy nie ma ¿adnego
znaczenia. To nie te rodki, nie ten czas i nie
ten sposób.
Jestecie jak setki tysiêcy wam podob-
nych tylko i wy³¹cznie warcholskim mot³o-
chem do stosowania represji. Dzia³ka wod-
nem, karabiny na gumowe kule le¿a³yby
w magazynach, a Legion Kondor musi mieæ
swoj¹ Guernikê. Stalicie siê na swój spo-
sób u¿yteczni dla nich, bo to skutkuje
wzmacnianiem policyjnych oddzia³ów pre-
wencji, by broniæ mog³y racji tych, co racjê
zawsze maj¹. Bez urazy - Wy racji nie macie!
W niedalekiej przysz³oci sp³odz¹ za
ustawê o zagro¿eniu terroryzmem, a Was
do terrorystów zalicz¹. Zamkniecie wtedy
usta, by daæ stra¿nikom wiêty spokój.
Terroryzujecie zacz w³adców swoimi pro-
blemami, które ich nie interesuj¹ i nie inte-
resowa³y.
Uporczywie tak¿e wyra¿acie niewygodny
rz¹dowi sprzeciw, a kto tam w oddali krzy-
czy pracy i chleba. Nie rozumiej¹ wa-
szych s³ów ni waszych opinii.
Te ma³e lokalne bunty st³umione ju¿ zosta-
³y prawdê mówi¹c przez samo spo³eczeñ-
stwo. Tak - przez spo³eczeñstwo, które nie
ruszy swoich zadków, bo jest tchórzliwe
i wygodne. Przeciwstawi siê wówczas, gdy
walczyæ zacznie o miejsce przy mietniku
z siostr¹, bratem, przyjacielem lub znajo-
mym. Bêdzie wówczas za póno na wszyst-
ko.
Gdañsk, huty, kopalnie, stocznie i wiele
zak³adów pracy spacyfikowano w 1981 ro-
ku, a przecie¿ poparcie mas znaczy³ krzyk
milionów. Bylimy skonsolidowani w swoim
wzburzeniu przeciw brakowi rozwoju jed-
nostki i motywacji.
Podobnie jak teraz.
Nie zdobêdziecie poparcia, bo jak na ra-
zie ka¿dy sobie rzepkê skrobie a ten, który
by i chcia³, poparcia udzieliæ nie mo¿e, bo
ma pracê, emeryturê albo rentê, czyli to
wszystko, czego Wy nie macie. To, ¿e
wiadczenia s¹ g³odowe, nie ma znaczenia.
Jest szczêliwy, bo posiada dobra, których
Wy nigdy nie posi¹dziecie. Wyjcie z zaklê-
tego ko³a biedy jest podobne do wygrania
w totolotka. Masz szansê, gdy kupisz ku-
pon. Nie macie za co kupiæ kuponu!!!
Nikt siê nie wychyli, bo wszyscy siê boj¹,
nie waszych buntów, ale w³asnej biedy i re-
presji ekonomicznych.
W³adza spacyfikuje takich jak Wy, by
póniej g³osiæ o antydemokratycznych war-
cholskich elementach.
Ten Rz¹d ma w tej materii ogromn¹ wie-
dzê jak i tradycjê wynik³¹ z dowiadczeñ.
Premier tego¿ Rz¹du z uporem chorego
maniaka powtarza zreszt¹ w kó³ko, ¿e poli-
cja jest od tego, czyli od stosowania po-
rz¹dku w nieporz¹dnym kraju. To fa³sz, bo
policja winna ³apaæ tak¿e z³odziei na górze,
czego nie robi, bo od tego ona ju¿ nie jest.
Jedzenia nie macie, dzieci g³odne, do
szko³y nie chodz¹? Kraæ musicie, by zdo-
byæ rodki na prze¿ycie - to, jak powiedz¹,
tylko wasza nieudolnoæ, nieprzystosowa-
nie do realiów chorego i, jak k³ami¹, wolne-
go rynku.
Bijcie siê o pocz¹tki a nie o rodki, koñce
macie ju¿ naznaczone. Prezydent wszyst-
kich Polaków wypowiedzia³ zdanie o dzie-
dzicznej biedzie. Waszej dziedzicznej bie-
dzie!
Ale dajcie ju¿ spokój systemowi wszela-
kich pozytywnych wartoci spo³ecznych
i rz¹dowego badziewia z dwoma skarbami.
Pustym dla Was a pe³nym dla nich.
Nêdzarzy zamyka siê w gettach biedoty
pe³nych beznadziei rozpaczy i s³usznego
braku wiary w z³y i nieludzki system panuj¹-
cy w naszej Ojczynie. Demokratyczny
przepych, demokratyczna w³adza, demo-
kratyczna przysz³oæ nam siê nie podoba?
Puste kieszenie i brak dochodów?
Mo¿e zabior¹ mieszkanie, bo nie bêdzie
go za co utrzymaæ. Mo¿e odbior¹ wszystko,
co by³o ci bliskie, wypal¹ twoje marzenia
i twoj¹ nadziejê. Zostawi¹ pustkê i krzyk
rozpaczy setek tysiêcy naszych bliskich.
Demokracja, ten presti¿ Polski, pe³nej
sklepów, merców i beemek, jest wartoci¹
ponad wszystko. Jestecie wiêc bogaci,
a ¿yjecie tylko we w³asnym ekonomicznym
wiêzieniu. Tragiczniejszym od prawdziwe-
go, ale to ju¿ inna kwestia.
Wasza, a mo¿e i wiêkszoci, przysz³oæ
to wiêzienie z ciep³¹ straw¹, opierunkiem
na d³ugie lata, lekarzem, szpitalem, odwie-
dzinami i przepustkami - albo do zobacze-
nia przy mietnikach...
Prze³om bez prze³omu
Nie³atwo byæ dzi Niemcem, choæ jeszcze tru-
dniej byæ s¹siadem Niemiec. Kiedy w 1989 r.
kanclerz Helmut Kohl i premier RP Tadeusz Ma-
zowiecki ucisnêli siê w Krzy¿owej na znak po-
jednania miêdzy obu narodami, wydawa³o siê,
¿e w stosunkach polsko-niemieckich nast¹pi³
d³ugo oczekiwany prze³om. I rzeczywicie, przez
nastêpne lata polskie media mówi³y, ¿e najwa¿-
niejsza jest przysz³oæ i dobros¹siedzka wspó³-
praca, ¿e co by³o, minê³o. Okaza³o siê, ¿e ra-
doæ by³a przedwczesna, za rzeczywistoæ jest
ponura.
Jak mog³a powstaæ publikacja Eibichta? Jak
mog³o dojæ do wpuszczenia na salony politycz-
ne Republiki Federalnej Niemiec Eriki Steinbach,
która myli to samo co ów politolog, choæ wyra¿a
to w zawoalowanej formie. Niemców uwa¿a siê
w Europie za chory naród i wiele jest w tym praw-
dy. Po straszliwych zbrodniach pope³nionych na
narodach Europy nast¹pi³a denazyfikacja, która
jednak ograniczy³a siê do Holocaustu i potêpienia
sprawców tych zbrodni. A sprawcami byli oni.
W niemieckich rodzinach skrzêtnie ukrywa siê
przed dzieæmi zbrodnie pope³nione przez ojców
i dziadków. Powsta³ fa³szywy obraz wojny nace-
chowany skrajnym samobiczowaniem i z trudem
skrywanym buntem przeciwko nies³usznym
oskar¿aniom ca³ego narodu o agresjê i zbrodnie
przeciw ludzkoci. Niemcy nie potrafili w swej hi-
storii znaleæ pozytywnych kart i wzorców do na-
ladowania, wiêc kiedy przysz³o zjednoczenie,
w umys³ach obywateli panowa³ chaos. Byli NRD-
owcy przeszli pañstwowy kurs z antyfaszyzmu
skierowany przeciw RFN, a Niemcy na zachodzie
uciekli w totalny pacyfizm.
Pacyfizm mia³ byæ oczyszczeniem, ale nim nie
by³. Prawdziwym oczyszczeniem móg³by byæ pa-
triotyzm zbudowany na samopoznaniu i prawdzie.
Ale Niemcy nie znaj¹ takiego uczucia. W RFN
próbowano budowaæ patriotyzm konstytucyjny -
dumê z ustawowego porz¹dku. W NRD szczepio-
no patriotyzm socjalistyczny i ideologiczny. Wyda-
wa³o siê, ¿e zjednoczenie Niemiec bêdzie pocz¹t-
kiem normalnego w Europie patriotyzmu, ale tak
siê nie sta³o. Poszukuj¹c pozytywnych cech mo-
g¹cych jednoczyæ naród, politycy niemieccy
wskazywali na demokracjê parlamentarn¹ i osi¹-
gniêcia gospodarcze. Trudno jednak kochaæ Bun-
destag i ksi¹¿eczkê czekow¹. Tylko mi³oæ do oj-
czyzny pozwala przezwyciê¿yæ najgorsze i przyj¹æ
z pokor¹ historyczn¹ prawdê.
Zak³adnik Kwaniewski
Niemcy maj¹ trudnoci z przezwyciê¿eniem
przesz³oci, ale nie maj¹ prawa leczyæ swoich
kompleksów kosztem Polaków. Co najmniej zdu-
mienie musi budziæ fakt zaanga¿owania siê pol-
skiej elity rz¹dz¹cej (a zw³aszcza polskiego prezy-
denta) w ideê tzw. Europejskiego Centrum prze-
ciw Wypêdzeniom. Europa nie pragnie takiej in-
stytucji. Nie domagaj¹ siê jej nawet Polacy wypê-
dzeni z Kresów Wschodnich. W jakiej sprawie za-
tem Aleksander Kwaniewski powo³uje grupê ro-
bocz¹ i umawia siê z prezydentem Rauem?
Gdziekolwiek powsta³oby to centrum - na Ba³ka-
nach czy w Afryce - bêdzie naznaczone moralny-
mi roszczeniami inicjatorów, czyli niemieckich wy-
pêdzonych, a na to nie mo¿emy pozwoliæ.
Jedynym wyt³umaczeniem dla osobliwej posta-
wy polskiego prezydenta jest próba ratowania
twarzy rz¹dz¹cej w Niemczech lewicy, która po-
par³a ¿¹dania wypêdzonych, nie przewiduj¹c kon-
sekwencji tego kroku na arenie miêdzynarodo-
wej. Ale ofiary niemieckich zbrodni nie mog¹ byæ
narzêdziem w rêkach jakiej opcji politycznej, bo
to niemoralne, a wrêcz cyniczne.
Krystyna Grzybowska
Wprost 7.09.2003
Niemcy nic nie wiedzieli o Auschwitz i hitlerowskich
zbrodniach na podbitych narodach - tego uczy siê w
niemieckich szko³ach.
Polak morderca
Od wielu lat dzia³a polsko-niemiecka komisja
podrêcznikowa, której zadaniem jest przywróce-
nie prawdy o stosunkach miêdzy obu pañstwami.
Dzia³a opieszale, wiêc mo¿na siê obawiaæ, ¿e
prawdê zast¹pi¹ stereotypy, publikacje dzia³aczy
Zwi¹zku Wypêdzonych oraz deklaracje polityków
- zarówno z lewicy, jak i prawicy - przygl¹daj¹-
cych siê ze spokojem, jak Erika Steinbach, cha-
decka pos³anka do Bundestagu, bez najmniejsze-
go wstydu oskar¿a Polaków o czystki etniczne do-
konane na Niemcach.
Tymczasem w Internecie mo¿na przeczytaæ ela-
borat dzia³acza wypêdzonych Rolfa-Josefa Eibich-
ta o polskim i czeskim imperializmie. Eibicht jest
politologiem z zawodu, autorem ksi¹¿ki Ucisk
i przeladowania niemieckich patriotów. Z jego
tekstu ka¿dy, kto chce, mo¿e siê dowiedzieæ, ¿e od
zarania dziejów Polacy i Czesi mordowali niewin-
nych Niemcowi i dokonywali czystek etnicznych.
Eibicht jest z przekonañ prawicowych ekstremist¹
- nale¿a³ kolejno do CDU, dwóch neonazistow-
skich ugrupowañ NPD i DVU, a ostatnio poczu³ siê
najwyraniej doceniony przez establishment, wiêc
z³o¿y³ wniosek o przyjêcie do liberalnej FDP.
Bezgranicznie k³amliwy i bezczelny elaborat Ei-
bichta, którego nale¿a³oby cigaæ na podstawie
artyku³u o podjudzaniu do nienawici rasowej i na-
rodowej, to jedna z wielu podejmowanych ostat-
nio prób napisania od nowa historii Niemiec. W tej
historii prawdziwym i w³aciwie jedynym wrogiem
by³a i jest Polska. Osoby pokroju Eibichta boj¹ siê
ruszaæ ¯ydów, ale mog¹ - jak widaæ - bez obawy
wy¿ywaæ siê na Polakach.
Ju¿ w 1919 r. - wed³ug Eibichta - Polska, która
uwolni³a siê od Rosji, zagarnê³a wielkie terytoria,
które nigdy do niej nie nale¿a³y. Dowiadujemy siê
te¿, ¿e Republika Weimarska liczy³a siê wci¹¿ z in-
wazj¹ polskich wojsk, z d¹¿eniem Warszawy do
zagarniêcia Prus Wschodnich, Gdañska, Pomo-
rza, l¹ska i czêci Brandenburgii. Wiêcej - za-
mierzano rozszerzyæ terytorium Polski po liniê
przebiegaj¹c¹ na wschód od Bremy, Hanoweru,
Kassel i Norymbergii.
Fa³szerze przesz³oci
Zdaniem Eibichta, pierwsze obozy koncentracyj-
ne w Europie rodkowej powsta³y w³anie w Polsce
- tu w latach 20. torturowano i mordowano Niem-
ców. Miêdzy 1919 r. a 1939 r. przed przeladowa-
niami uciek³o z Polski 800 tys. Niemców. Okrucieñ-
stwa wobec Niemców spotêgowa³y siê latem 1939
r., jeszcze przed wybuchem II wojny wiatowej. I to
by³o powodem wypowiedzenia Polsce wojny przez
Marian Andrzejczak
StowarzyszenieSzansa
Obywatelski Ruch OporuORO
Od redakcji T.P.: jak wiadomo nie stronimy
od przedruku tekstów z gazet o innym profilu,
je¿eli uznamy, i¿ s¹ tego warte.
PO PRZECZYT
J
este biedny i zagubiony, masz nadzie-
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 38(158)
Nowak z Giertychem
na wojennej cie¿ce
Jerzy Robert Nowak
- bez retuszu
Kilka retorycznych pytañ
Panie profesorze, czy Pan ju¿ o tym zapo-
mnia³? Czy nie wstyd Panu ludzi, którzy budowa-
li woln¹ Polskê, mieszaæ z b³otem, a samemu
zgrabnie zapominaæ o w³asnej przesz³oci? Czy
nie wstyd Panu, ¿e przez lata zak³amywa³ Pan hi-
storiê Polski i wiata? Jak¹ Pana obecni czytel-
nicy maj¹ pewnoæ, ¿e teraz nie jest podobnie?
Czy nie warto do swoich publikacji powiêco-
nych ¯yciorysom bez retuszu dorzuciæ nie
mniej interesuj¹c¹ pozycjê pod tytu³em Jerzego
Roberta Nowaka - autobiografia bez retuszu?
Czy nie warto w ogóle napisaæ nowej ksi¹¿ki,
która - jak wiele innych - te¿ na pewno stanie siê
z angielska bestsellerem zatytu³owanej Burz-
liwe i zmienne pogl¹dy Jerzego Roberta. Tylko
bowiem samemu stoj¹c w prawdzie mo¿na oce-
niaæ innych. Tylko samemu maj¹c czyste sumie-
nie mo¿na wystawiaæ laurki lub oceniaæ, kto jest,
a kto nie jest prawdziwym Polakiem, Patriot¹
czy narodowcem.
cd. ze str. 1
Ka¿dy rozs¹dny cz³owiek widzi, ¿e opisywany
powy¿ej pseudonarodowy cyrk z fajerwerkami
nie s³u¿y nikomu prócz jego g³ównych aktorów
(klaunów?). Nowak z Macierewiczem chc¹ wy-
rwaæ zabawki giertychowcom, którzy wyroli na
wodzów - a to przecie¿ Nowak z Macierewiczem
maj¹ siê za najlepszych wodzów narodu. Z ko-
lei Giertych junior ma znakomit¹ okazjê do zwar-
cia szeregów ze sob¹ na czele, poniewa¿ war-
cho³owie od Jana Roberta zapragnêli rozwaliæ
LPR. Liga to dzisiaj sto³ki, apana¿e i kasa - jest
siê o co biæ. Walka na wojennej cie¿ce toczy
siê o g³osy wyborców. Trzeba im jeszcze bar-
dziej zam¹ciæ w g³owach i zrobiæ w konia. Jako
polityczni mistyfikatorzy Nowak, Giertych i Ma-
cierewicz s¹ siebie warci.
Polacy nieskalani naiwn¹ wiar¹ w dobre in-
tencje wymienionych panów mog¹ spróbowaæ
w³asnych si³. Budujemy wspólnie Polsk¹ Partiê
Narodow¹ - przeciwko Ligom i Nowakom, szem-
ranym umowom i dêtym has³om bez pokrycia.
SLD z Platform¹ wyhodowali sobie opozycjê,
która nic im nie zrobi, bo niby kto? PZPR-owcy
z Samoobrony, PRL-owski dyplomata pan No-
wak lub ulubieniec red. Olejnik Roman Gier-
tych? Nie b¹dmy dzieæmi, przestañmy wierzyæ
w bia³o-czerwone bociany, które, gdy przemar-
zn¹ im kupry, zawsze gdzie sobie odlec¹.
Choæby na t³uste synekurki do Brukseli. Niech
czyci ludzie Polskiej Partii Narodowej zrobi¹
porz¹dek z farbowanymi patriotami!
Robert Larkowski
Jest najg³oniejszym publicyst¹ Radia Ma-
ryja. Stale pisuje w Niedzieli, czêsto w Na-
szej Polsce i dziesi¹tkach innych periody-
ków. Jego ksi¹¿ki ukazuj¹ce rozmaite ciemne
strony komunizmu znajduj¹ wielu czytelników.
Jerzy Robert Nowak sta³ siê ju¿ niemal sumie-
niem narodu, a przynajmniej jego prawicowej
czêci. A jednak warto wiedzieæ, ¿e jeli jest
on sumieniem, to wyj¹tkowo zbrukanym. []
¯yciorys spisany na nowo
Na tej stronie mo¿na zapoznaæ siê równie¿
z biografi¹ autora. Dowiedzieæ siê z niej mo¿na,
¿e Jerzy Robert Nowak urodzi³ siê 8 wrzenia
1940 roku w Terespolu nad Bugiem, ¿e jest hi-
storykiem (profesorem wy¿szej uczelni) i publi-
cyst¹. Autorem 20 ksi¹¿ek i ponad 600 artyku-
³ów. Czo³owym polskim specjalist¹ w zakresie
historii i kultury wêgierskiej, autorem m.in. ksi¹-
¿ek o powstaniu wêgierskim w 1956 r., historii li-
teratury wêgierskiej XX wieku, wyboru pamiêtni-
ków Franciszka II Rakoczego.
To wszystko oczywicie jest prawda, ale z ofi-
cjalnej, mo¿na by powiedzieæ kanonicznej wersji
biografii profesora niewiele mo¿na siê dowie-
dzieæ. Pomija ona bowiem niejako milczeniem
prawie 50 lat jego ¿ycia, które spêdzi³ na wiernej
s³u¿bie Polsce Ludowej. Jerzy Robert Nowak nie-
chêtnie wspomina o tym, ¿e przez wiêksz¹ czêæ
swojego ¿ycia by³ cz³onkiem sojuszniczej dla
PZPR partyjki nazywaj¹cej siê Stronnictwem De-
mokratycznym. Pod koniec PRL-u uda³o mu siê
nawet, niew¹tpliwie za zas³ugi, wejæ do jej w³adz.
Niez³omny bojownik o polskoæ, wybitny an-
tykomunista, sumienie polskich katolików i naro-
dowców w okresie PRL-u zajmowa³ siê tak¿e
wiern¹ s³u¿b¹ ówczesnym jego w³adcom. By³ pra-
cownikiem ambasady PRL na Wêgrzech i podle-
gaj¹cego MSZ Polskiego Instytutu Spraw Miêdzy-
narodowych (PISM). Obecnie ka¿dy pracownik
tych instytucji musi przejæ szczegó³ow¹ kontrolê
odpowiednich s³u¿b. Trudno sobie wyobraziæ, by
wtedy by³o inaczej i by opozycjonista i prawdziwy
antykomunista móg³ mieæ dostêp do cile strze-
¿onych tajemnic dyplomacji komunistycznej. []
Spór o kolaboranta
Ca³kiem niedawno Jerzy Robert Nowak wyda³
kolejn¹ powa¿n¹ pracê, w której rozprawia siê z
mitem poety dla dzieci, Jana Brzechwy. W ksi¹¿-
ce tej autor udowadnia, ¿e nie nale¿y dzieciom
czytaæ bajeczek o np. Lisie Witalisie, bowiem ich
autor przez 10 lat kolaborowa³ ze stalinizmem. []
Szkoda tylko, ¿e ksi¹¿kê napisa³ cz³owiek, który
sam jeszcze w latach 80-tych, gdy za dzia³alnoæ
opozycyjn¹ trafia³o siê najwy¿ej do wiêzienia, a nie
skazywano na mieræ, a mylenie samodzielne
by³o w zasadzie bezkarne, broni³, jako w sumie
uczciwego cz³owieka, zbrodniarza formatu rów-
nego Stalinowi [] czyli dyktatora komunistycznej
Albanii Envera Hod¿y. W opublikowanej wówczas
pracy Nowak napisa³: Nies³uszne wydaj¹ siê s¹-
dy pomniejszaj¹ce, czy wrêcz neguj¹ce, intelektu-
alne i polityczne zdolnoci Hod¿y []
Czystki by³y w partyjnym aparacie Albanii na
porz¹dku dziennym.
Albania równie¿ jako pierwsza w 1967 roku
og³osi³a siê jedynym pañstwem ateistycznym na
wiecie. To od niej rozpoczê³y siê brutalne czy-
stki w kocio³ach. []
To wszystko nie przeszkodzi³o jednak Nowa-
kowi uznaæ wielkoci politycznej i intelektualnej
Hod¿y. Powstaje pytanie, czy jeden z najwybit-
niejszych historyków wspó³czesnoci o tym nie
wiedzia³, czy udawa³, ¿e nie wie. Jeli to pierw-
sze, to trudno uwierzyæ w rzetelnoæ obecnych
jego prac, jeli to drugie to trzeba sobie zadaæ
pytanie czy autor Sporu o kolaboranta Brze-
chwê sam tak¿e nim nie by³.
Hungarysta na us³ugach
Za t¹ drug¹ mo¿liwoci¹ przemawia inna czêæ
twórczoci Jerzego Roberta Nowaka. W wiêkszo-
ci swoich ¿yciorysów podkrela on, ¿e jest zna-
komitym znawc¹ historii i kultury Wêgier. Uwa¿ny
czytelnik tych jego prac, gdy ju¿ otrz¹nie siê
z zachwytów nad bogactwem bibliograficznych
szczegó³ów, musi jednak zauwa¿yæ, ¿e ksi¹¿ki te
pisane by³y na wyrane zamówienie w³adz albo -
przynajmniej ze wiadomoci¹, ¿e musz¹ byæ na-
pisane tak, by podoba³y siê komunistom.
W opublikowanej w 1988 roku pracy Wêgry.
Burzliwe lata 1953-1956, wydanej w wydawnic-
twie (sic!) Zwi¹zku Studentów Polskich Almapress
- Studencka Oficyna Wydawnicza ZSP, Nowak nie-
zwykle ostro oceni³ bohaterskiego wêgierskiego
kardyna³a Mindszentyego. Powód by³ niezwykle
prosty: wêgierski hierarcha w odró¿nieniu od No-
waka by³ za czasów komunizmu antykomunist¹.
[] Jednym s³owem kardyna³ Mindszenty by³ dla
Nowaka antykomunistycznym, nie rozumiej¹cym hi-
storycznych koniecznoci, chorym z nienawici
cz³owiekiem, którego s³usznie pozbyto siê z Wêgier.
Jak na obecnego antykomunistê Nowak doæ
dziwnie ocenia zas³ugi Armii Czerwonej dla roz-
woju Wêgier. Za³amanie siê hortystowskiej struk-
tury pañstwa i wejcie wojsk radzieckich stworzy-
³o mo¿liwoæ przeprowadzenia radykalnych zmian
gospodarczych i spo³ecznych niezbêdnych dla
zdrowego rozwoju kraju. A zatem zdaniem Jerze-
go Roberta Nowaka - socjalizm czy wrêcz komu-
nizm jest zdrowym kierunkiem rozwoju kraju. Nad
fa³szerstwami i oszustwami, dziêki którym komuni-
ci doszli do w³adzy na Wêgrzech, Nowak prze-
chodzi do porz¹dku dziennego. []
Równie interesuj¹cy jest jêzyk, jakim pos³u-
guje siê autor. Ludzi, którzy walczyli o wolnoæ
Wêgier, zwalczaj¹c wojska radzieckie oraz ko-
munistów, okrela on si³ami ekstremistyczny-
mi czy wrêcz prawicowymi ekstremistami, za
przywódcê jednego z oddzia³ów partyzanckich
typowym awanturnikiem i wata¿k¹. []
Trudno takie stanowisko pogodziæ z obecny-
mi wypowiedziami Nowaka, ale có¿, czasy siê
zmieni³y - wiêc pogl¹dy pewnie te¿.
Obroñca Kocio³a
W ostatnich latach Jerzy Robert Nowak chêtnie
broni te¿ Kocio³a, wskazuj¹c na najwiêksze dla
niego zagro¿enia. S¹ nimi, jak tego dowodzi au-
tor w pracach: Koció³ a Rewolucja Francuska
oraz Walka Kocio³a wczoraj i dzi masoni, zwo-
lennicy owieceniowej wizji cz³owieka oraz roz-
maici komunici czy szerzej ludzie lewicowi.
[] Najbardziej optymistycznym wiadec-
twem pod tym wzglêdem s¹ znamienne s³owa
sekretarza generalnego Komunistycznej Partii
Hiszpanii - Santiago Camillo dla francuskiego
Le Figaro (3.02.1967 r.). My, komunici hi-
szpañscy, uwa¿amy, ¿e sprzecznoci dziel¹ce
katolików i si³y lewicowe, które spowodowa³y ty-
le z³a, s¹ dzi przezwyciê¿ane W Hiszpanii na-
szymi najbardziej lojalnymi i najbardziej aktyw-
nymi sojusznikami w walce o wolnoæ i sprawie-
dliwoæ spo³eczn¹ s¹ katolicy - pisa³ Nowak.
Nie jest jasne, czy profesor nie wiedzia³, ¿e
w doktrynê komunistyczn¹ wpisane jest zwal-
czanie religii, a zatem wypowiedzi sekretarza ge-
neralnego s¹ z definicji fa³szywe. []
Oszukiwani i oszuci
Jerzy Robert Nowak ju¿ w latach 90-tych z lu-
boci¹ zajmowa³ siê ukazywaniem rozmaitych
ciemnych sprawek, w jakie uwik³ani byli cz³onko-
wie obecnej klasy politycznej. W broszurze Jak
oszukano naród omawia³ np. kolejne zdrady
polskich elit pocz¹wszy od okr¹g³ego sto³u.
I znowu wszystko by³o piêknie, bowiem s¹ one
wietnie udokumentowane, gdyby nie jedno
ale Otó¿ prof. Jerzy Robert Nowak, gdy inni
walczyli o Polskê, k³ócili siê o skutki magdalen-
kowych rozmów, próbowali wydawaæ nowe ga-
zety czy budowali przyczó³ki wolnej myli -
wszed³ do naczelnych w³adz przybudówki PZPR
- zwanej Stronnictwem Demokratycznym.
W spisie w³adz naczelnych wszystkich komuni-
stycznych organizacji PRL-u oraz do roku 1989,
który opublikowa³ pod tytu³em Ludzie w³adzy
Tadeusz Mo³dawa - J.R. Nowak figuruje jako wy-
brany podczas XIV Kongresu SD sekretarz Cen-
tralnego Komitetu tej partii oraz cz³onek prezy-
dium Centralnego Komitetu. Jednym s³owem, gdy
wiêkszoæ ludzi ucieka³a od przybudówek partyj-
nych - Nowak w³anie wszed³ do ich w³adz. []
Jest to tym bardziej intryguj¹ce, ¿e uczestni-
kom okr¹g³ego sto³u zarzuca zdradê, podczas
gdy sam bynajmniej nie protestowa³ przeciwko
temu - ale wytrwale wraz z PZPR-em budowa³
nowy ³ad, w którym opozycja wprawdzie przejê-
³a na czas jaki w³adzê, ale partia (partie) prze-
jê³y ca³y maj¹tek.
Tomasz P. Terlikowski
Racja Polska
Co pisa³ Jerzy Robert Nowak?
Z archiwum PRL
[] O POLSKIM RUCHU NARODOWYM:
Tygodnik Demokratyczny, nr 44, s. 6, 1989 r. []
Z jednej strony w programie Narodowej De-
mokracji od pocz¹tku naszego wieku zaznacza³
siê wyrany przechy³ w kierunku akcentowania
patriotyzmu, a w praktyce nierzadko tak¿e nacjo-
nalizmu i sk³onnoci do popierania opcji autory-
tarnych (zw³aszcza w polityce endecji w latach
trzydziestych), przy równoczesnym odchodze-
niu od wartoci demokratycznych.
O NARODOWYCH SI£ACH ZBROJNYCH:
Zdanie, s. 14, nr 4/52, 1988 r.
Do tego, co mo¿emy okreliæ jako prawdziwe
czarne plamy na tych stosunkach, nale¿y
przede wszystkim kilka przypadków mordowania
¯ydów przez sfaszyzowane grupy cz³onków Na-
rodowych Si³ Zbrojnych. Grupy te wystêpowa³y
zarówno przeciw ¯ydom jak i komunistom i innym
ludziom o przekonaniach lewicowych, tak¿e prze-
ciwko partyzantom radzieckim. Grupa NSZ spod
znaku ONR-Szaniec w czerwcu 1944 r. dokona-
³a mordu na historyku ludwiku Widerszalu i na
szefie wydzia³u w Biurze Informacji i Propagandy
w Komendzie G³ównej AK - in¿ynierze Makowiec-
kim. Z inicjatywy tej¿e grupy porwano znanego hi-
storyka Marcelego Handelsmana, którego prze-
kazano w rêce hitlerowskie (zgin¹³ w obozie kon-
centracyjnym). Na szczêcie zbrodnicze przypad-
ki tego typu by³y odosobnione, a same NSZ za-
wsze pozostawa³y tylko marginesow¹ formacj¹
w spo³eczeñstwie polskim. W tajnej prasie skraj-
nej prawicy polskiej - tj. w kilku pismach wydawa-
nych przez grupê Szañca, NSZ oraz konfedera-
cjê Narodow¹, a tak¿e ma³¹ grupê Miecz i P³ug
- nie brakowa³o wypowiedzi wrogich ¯ydom czy
wyra¿aj¹cych obojêtnoæ wobec ich losu. Pisma
te mia³y jednak ograniczone znaczenie w porów-
naniu z pras¹ Armii Krajowej czy Delegatury Rz¹-
du. Taki znawca przedmiotu jak W³adys³aw Barto-
szewski pisze: Centralna prasa Armii Krajowej
i Delegatury Rz¹du informowa³a o sytuacji ¯ydów
- w Polsce we w³aciwym tonie i w duchu solidar-
noci z ofiarami i jednoznacznej oceny zbrodni.
Faktem bezspornym za jest, ¿e w³anie prasa
Armii Krajowej i Delegatury Rz¹du cieszy³a siê
najwiêkszym zaufaniem tej czêci spo³eczeñstwa,
która w ogóle prasê tajn¹ czyta³a Z jedno-
znacznym potêpieniem wszelkich przejawów an-
tysemityzmu i wezwaniami do czynnej pomocy
¯ydom konsekwentnie wychodzi³a prasa lewico-
wa, w tym socjalistyczna i komunistyczna.
Nie wolno równoczenie przemilczaæ faktów
ukazuj¹cych istnienie wszelkiego typu szmalcow-
ników czy osób zara¿onych ideologi¹ faszystow-
sk¹: Z jakim¿ smutkiem i zawstydzeniem zarazem
czyta siê dziennik Mary Berg. Oto m³oda, niezwy-
kle wra¿liwa ¿ydowska dziewczyna, zamkniêta
w getcie warszawskim, pisze o wielu rodakach,
którzy kochaj¹ Polskê i st¹d zaciskaj¹ zêby, nie
mówi¹ ani s³owa i czerwieni¹ siê ze wstydu, z upo-
korzenia, gdy - jak to siê czasem zdarza - Polak
wrzuci kamieñ przez mur. I komentuje: o ile¿ ³a-
twiej jest wrzucaæ - do getta kamienie, ni¿ ryzyko-
waæ pomoc ¯ydom w ucieczce przez mury.
Racja Polska
Od redakcji T.P.: Dziêkujemy p. Maurycemu mid-
owiczowi, wydawcy pisma Polskie Sprawy za
udostêpnienie wy¿ej opublikowanych materia³ów.
¯r¹ siê, a¿ niemi³o
Oto nag³ówki i publikacja
z krypto¿ydowskich tygodników
Nasza Polska i G³os.
PO PRZECZYT
Nr 38(158)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Kim jest Nowak-Jeziorañski?
¿e zwerbowany przez wywiad niemiecki jeszcze
przed wybuchem wojny w 1939 r., jako asystent
prof. E. Taylora na UAM w Poznaniu. Wersja ta
ma wiele cech prawdopodobieñstwa, gdy¿ rze-
czywicie po dojciu Hitlera do w³adzy wywiad
niemiecki radykalnie zintensyfikowa³ swoj¹ ak-
cjê werbunkow¹ w Polsce, wci¹gaj¹c do wspó³-
pracy m³odych, zdolnych, wybijaj¹cych siê lu-
dzi, maj¹cych - w pierwszej kolejnoci - jakie
powi¹zania rodzinne z Niemcami lub z pañstwo-
woci¹ niemieck¹, urodzonych w Niemczech,
sympatyzuj¹cych z Trzeci¹ Rzesz¹ itp., itd. No-
wak wiêc móg³ byæ w tamtym czasie wprost ide-
alnym kandydatem do takiego werbunku. St¹d
bardziej jasna i zrozumia³a mo¿e staæ siê jego
natychmiastowa, b³yskawiczna kariera w wieku
niespe³na 27 lat jako NADKOMISARZA w ZKZN
w Warszawie w 1940 r., podleg³ym utworzonemu
25.11.1939 r. przez Hansa Franka G³ównemu
Urzêdowi Powierniczemu - Wschód, w skrócie
zwanym HTO (Haupttrenhandstelle - Ost) w Ge-
neralnej Guberni. Musia³ on tam byæ zatrudniony
w takim charakterze od samego pocz¹tku i mieæ
doskona³e stosunki z wp³ywowymi Niemcami,
gdy¿ terenowe Zarz¹dy Komisaryczne, w tym
tak¿e ten w Warszawie, powsta³y nieco póniej,
a Nowak ju¿ w pierwszej dekadzie sierpnia 1940
r. uzyska³ pisemne poparcie dowódcy SS i Selb-
stschutzu Obszaru Warschau-Land dla swoich
zabiegów o przyznanie mu - jako Treuhändero-
wi - po¿ydowskiej cegielni w Radzyminie. St¹d
oczywisty wniosek, ¿e musia³ on byæ wyj¹tkowo
spolegliwym i godnym zaufania tubylcem,
gdy¿ tylko takich Polaków - zgodnie z zarz¹dze-
niem Franka - mo¿na by³o zatrudniaæ w Zarz¹-
dach Komisarycznych i to na podrzêdnych sta-
nowiskach. Nowak za od razu zosta³ mianowa-
ny NADKOMISARZEM, czyli kim w rodzaju jed-
nego z zastêpców g³ównego szefa ZKZN w War-
szawie, zwanego Treuhänderem. Treuhänderami
w ZKZN nazywano tak¿e Nowaka i jemu podob-
nych wybrañców, w tym tak¿e jego brata An-
drzeja, rekrutuj¹cych siê g³ównie sporód Niem-
ców i Volksdeutschów, ale tak¿e wyj¹tkowo do-
branych Polaków. Wed³ug opinii Jana Karskiego
o Treuhänderach polskiego pochodzenia, mu-
sieli oni ju¿ uprzednio czym zas³u¿yæ siê Trze-
ciej Rzeszy, np. uczestnictwem w V kolumnie,
wspó³prac¹ z wywiadem niemieckim, pomoc¹
Niemcom itp., zadeklarowaæ jej wiernoæ, byæ
pewnymi, zaufanymi, lojalnymi i dok³adnie
sprawdzonymi wspó³pracownikami w³adz oku-
pacyjnych (J. Karski Tajne Pañstwo, str. 200).
Wed³ug tej¿e opinii, ludzie ci od 1942 r. zaczêli
gremialnie garn¹æ siê do podziemia, zdaj¹c so-
bie sprawê, ¿e panowanie niemieckie nie potrwa
d³ugo. Opinia ta jak ula³ pasuje do Nowaka i jak-
by specjalnie dla niego zosta³a napisana. T³u-
maczenie Nowaka, ¿e w warunkach konspiracji
podawa³o siê ró¿ne dane osobowe w - podrobio-
nych lub nie - dokumentach i ¿e nawet gdyby
rzeczywicie urodzi³ siê on w Berlinie, to i tak nic
z tego nie wynika, jest k³amstwem i oszukiwa-
niem naiwnych. Otó¿ od stycznia 1942 r. Niemcy
zaczêli wydawaæ wszystkim mieszkañcom GG
Kennkarty, w zwi¹zku z czym Nowak nie tylko
w Arbeitsamcie i wystawionym przez niego Be-
scheinigungu, ale równie¿ w samej Kennkar-
cie musia³ mieæ wpisany Berlin jako miejsce
swego urodzenia. Tego za nie móg³ uzyskaæ
bez oryginalnego niemieckiego wiadectwa uro-
dzenia, które Gestapo musia³o dok³adnie spraw-
dziæ i zweryfikowaæ ze wzglêdu na specyficzny
charakter oraz specjalny status i miejsce ZKZN
w hitlerowskim systemie grabie¿y maj¹tku ¿y-
dowskiego i polskiego, podleg³ego jednocze-
nie Göringowi, ale i w znacznym stopniu tak¿e
Himmlerowi z uwagi na strategiczne znaczenie
cegielni. Musia³o za to uczyniæ tym bardziej
skrupulatnie, jako ¿e zamiana miejsca urodzenia
Nowaka z Warszawy na Berlin nast¹pi³a dopiero
w trakcie jego zatrudnienia w ZKZN (wiadczy
o tym wspomniane pismo dowódcy SS i Selbst-
schutzu z 1940 r.) i nie mog³a siê obyæ bez wie-
dzy i zgody Niemców. Fakt ten mo¿e tak¿e wyja-
niæ inne dziwne zachowanie siê Nowaka, a mia-
nowicie to, i¿ jeszcze do niedawna w sposób
wrêcz obsesyjny i demonstracyjny na ka¿dym
kroku podkrela³ swój rzekomo kompletny brak
znajomoci jêzyka niemieckiego, mimo i¿ w³ada
nim bardzo dobrze. Uzna³ widaæ, ¿e jego znajo-
moæ mo¿e kojarzyæ siê w jaki sposób z pojê-
ciem kolaboracji z Niemcami. A swoj¹ drog¹,
ciekawe w jakim jêzyku porozumiewa³ siê on ze
swoim bezporednim prze³o¿onym, szefem ca³e-
go ZKZN w Warszawie, dr. Eitnerem - agentem
Gestapo, z kierownikami niemieckich poci¹gów,
którym podlega³ s³u¿bowo jako kolejarz je¿d¿¹-
cy po terenie Reichu, kontroluj¹cymi go tam ge-
stapowcami, opiekuj¹cym siê nim we Freiburgu
majorem Wehrmachtu itd., itp.?
Wracaj¹c jednak do samego Bescheinigun-
gu z 21.01.1942 r., nale¿y zwróciæ szczególn¹
uwagê na jego wyj¹tkowo pokrêtne i k³amliwe
próby udowodnienia za wszelk¹ cenê, m.in.
w Polsce z oddali, i¿ rzekomo nie pe³ni³ on funk-
cji NADKOMISARZA w ZKZN, lecz jedynie admi-
nistratora domów, obliczone chyba na niewie-
dzê, krótk¹ pamiêæ czy wrêcz g³upotê czytelni-
ków, telewidzów i radios³uchaczy. Otó¿ powo³uj¹c
siê na ten dokument Nowak nie tylko zataja fakt
wpisania w nim Berlina jako miejsca swego uro-
dzenia, ale tak¿e przede wszystkim k³amie i oszu-
kuje bez wyj¹tku wszystkich zamieniaj¹c wyko-
nywany wówczas przez siebie zawód na funkcjê.
Podaje mianowicie, i¿ w ZKZN pe³ni³ rzekomo
funkcjê Büroangestellte, tj. pracownika umys³o-
wego z kategori¹ 25a1, która jakoby odpowiada-
³a stanowisku administratora domów. W rzeczywi-
stoci za w dokumencie tym w ogóle nie ma ru-
bryki funkcja, jest natomiast rubryka zawód
i tam w³anie wpisany jest wy³¹cznie zawód No-
waka jako Büroangestellte, czyli pracownika
umys³owego, biurowego z kategori¹ 25a1, która
nie ma nic wspólnego z funkcj¹, lecz jedynie
wskazuje na kwalifikacje Nowaka jako grupê za-
wodow¹ i p³acow¹ w administracji niemieckiej.
Z tego tytu³u ka¿dy urzêdnik ZKZN móg³ byæ okre-
lany mianem administrator w rubryce zawód.
Natomiast aktualna funkcja by³a zawsze wpisy-
wana do legitymacji s³u¿bowej, w przypadku No-
waka wystawionej przez ZKZN, której Nowak
z tych w³anie wzglêdów nie przekaza³ do Osso-
lineum, nigdzie nie opublikowa³ i nigdy nikomu jej
nie poka¿e. To samo dotyczy równie¿ Bescheini-
gungu. Na ca³e szczêcie opublikowa³ go Stefan
Wysocki we wznowionej w 2001 r. Polsce z odda-
li - prawdzie z bliska oraz parê gazet emigracyj-
nych i krajowych. Ten¿e autor opublikowa³
w owym wznowieniu tak¿e wspomniane na po-
cz¹tku - obok innych kompromituj¹cych Nowaka
dokumentów - Zawiadczenie weryfikacyjne
G³ównej Komisji Weryfikacyjnej AK w Londynie
i Kwestionariusz personalny tej¿e Komisji, oso-
bicie wype³niony przez Nowaka.
Andrzej Czechowicz
2002 i pocz¹tków tego roku zajmowa-
³em siê opisem i komentowaniem
trzech niemieckich dokumentów, które J. Nowak-
Jeziorañski go³os³ownie i oszukañczo nazywa
fa³szywkami bezpieki. By³y to: owiadczenie no-
tarialne z moc¹ przysiêgi by³ego SS-mana Jo-
hanna Kassnera, kolegi Nowaka z pracy w ZKZN
w Warszawie w latach 1940-42, z³o¿one w 1970
r., t³umaczenie oryginalnego tekstu wyroku s¹du
w Köln z 1975 i pismo dowódcy SS i Selbst-
schutzu Obszaru Warschau-Land z 1940 r. Dzi-
siaj zajmê siê trzema innymi dokumentami, które
sam Nowak uznaje za jak najbardziej autentycz-
ne, wzglêdnie nie mo¿e siê ich wyprzeæ, gdy¿
zosta³y przez niego samego osobicie wype³nio-
ne i podpisane.
W pierwszym przypadku chodzi o Bescheini-
gung (tj. powiadczenie), wydany przez Arbeit-
samt w Warszawie 21.01.1942 r., na który Nowak
bardzo chêtnie siê powo³uje, fa³szuj¹c przy tym
jego prawdziw¹ treæ, aby po tym zabiegu udo-
wodniæ, i¿ rzekomo w ZKZN pe³ni³ wy³¹cznie
funkcjê administratora domów, a nie NADKOMI-
SARZA. Przemilcza przy tym tak¿e oszukañczo
fakt - a za nim jego zausznicy i przyjaciele w ro-
dzaju Dobros³awy Platt z Ossolineum we Wroc³a-
wiu czy abp. Józefa ¯yciñskiego z Lublina - ¿e na
tym w³anie dokumencie jako miejsce jego uro-
dzenia figuruje Berlin, a nie Warszawa, o której
zawsze mówi i pisze, i¿ jest jego miastem ro-
dzinnym. Co ciekawsze i jeszcze bardziej zna-
mienne, powo³uj¹c siê wszêdzie, gdzie siê tylko
da na ów dokument we wspomnianym oszukañ-
czym celu, Nowak nigdy i nigdzie go nie opubli-
kowa³ i nie zamieci³ w swoim odpowiednio
spreparowanym archiwum, przekazanym na-
stêpnie Ossolineum we Wroc³awiu. Dlaczego tak
siê dzieje, sk¹d siê bierze ta rozbie¿noæ i jakby
rozdwojenie jani? Dlaczego Nowak tak upo-
rczywie k³amie i oszukuje dos³ownie wszystkich
w tej sprawie? Dlaczego zaraz po wojnie nie
ukrywa³ tego faktu przed G³ówn¹ Komisj¹ Wery-
fikacyjn¹ AK w Londynie, co znalaz³o swój wyraz
w osobicie przez niego wype³nionym formula-
rzu i odpowiednim zawiadczeniu owej Komisji
z 1974 r., w których jako miejsce jego urodzenia
jest podany Berlin. Dokumenty te znajduj¹ siê do
dzisiaj w Londynie w Studium Polski Podziem-
nej. W swoim Wniosku z 31.10.2001 r. doma-
ga³em siê od prezesa IPN - prof. L. Kieresa ich
wydobycia jako dowodu poredniego, mog¹ce-
go mieæ zwi¹zek z faktem kolaboracji Nowaka
z hitlerowcami. Dlaczego Nowak zmieni³ w tej
sprawie zdanie dopiero po podjêciu pracy
w RWE w 1952 r. i do dnia dzisiejszego - wbrew
faktom i w³asnemu podpisowi - z uporem god-
nym lepszej sprawy, utrzymuje, ¿e urodzi³ siê
rzekomo w Warszawie? Czego siê boi i co chce
w ten sposób ukryæ przed Polakami? Otó¿ moja
interpretacja i przypuszczenia s¹ nastêpuj¹ce:
po pierwsze - Berlin, a nie Warszawa (bior¹c tak-
¿e pod uwag antyniemieckie urazy Polaków) ja-
ko miejsce urodzenia siê Nowaka nie bardzo
przystaje do jego legendy i m¹ci obraz hiperpa-
trioty i bohatera narodowego, malowany przez
niego osobicie jeszcze w RWE, a nastêpnie in-
tensywnie nag³aniany od 1989 r. do dzi przez
jego przyjació³ i zauszników w g³ównych rod-
Poznañ, 11 sierpnia 2003 r.
WOLNA POLSKA
Redakcja
skr. poczt. 59
60-962 Poznañ 22
Informacja prasowa do natychmiastowego
opublikowania
W dniu 2 lipca 2003 r. Instytut Pamiêci Naro-
dowej - Oddzia³owa Komisja cigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie
(Pl. Krasiñskich 2/4/6) wyda³a postanowienie
o podjêciu na nowo postêpowania w sprawie
kolaboracji Jana Nowaka-Jeziorañskiego
z Niemcami.
Wydanie tego postanowienia by³o konse-
kwencj¹ stanowiska Dyrektora G³ównej Komi-
sji cigania Zbrodni przeciwko Narodowi Pol-
skiemu prokuratora Witolda Kuleszy zawartego
w uzasadnieniu decyzji o uchyleniu postano-
wienia o odmowie wszczêcia ledztwa w spra-
wie o sygn. S 55/02/Zn prowadzonego od dnia
19 lipca 2002 r.
Podjête postêpowanie zosta³o zarejestrowa-
ne pod now¹ sygnatur¹: S 35/03/Zn.
kach masowego przekazu w kraju. Po drugie -
Nowak prawdopodobnie uzna³, ¿e kompromitu-
j¹cy i dyskwalifikuj¹cy go wyrok s¹du w Köln
z 1975 r. oraz fakt przyznania siê przez niego
w trakcie rozprawy do tego, ¿e rzeczywicie by³
NADKOMISARZEM w ZKZN w Warszawie w la-
tach 1940-42, po³¹czony na dodatek z faktem
urodzenia siê w Berlinie stanowi zabójcz¹ dla
niego mieszankê. Równoznaczn¹ z otworzeniem
puszki Pandory z niekoñcz¹cymi siê pytaniami,
jeli chodzi o jego kolaboracjê ju¿ nie tylko z Zi-
wilverwaltung (w³adzami cywilnymi niemieckimi,
w rodzaju ZKZN) w Generalnej Guberni, ale tak-
¿e z Gestapo, SD lub Abwehr¹, o co by³ podej-
rzewany i pos¹dzany przez wielu Polaków (i nie
tylko) w kraju i na emigracji. Pisa³em o tym ob-
szernie w swoich poprzednich artyku³ach na ³a-
mach Tylko Polska w listopadzie 2002 r. Jedna
z przedstawionych przeze mnie wersji takiej
wspó³pracy mówi³a o tym, ¿e zosta³ on byæ mo-
Kolaboracja syjonistów z nazistami
ksi¹¿ek: Syjonizm w epoce dyktatorów (Zio-
nism in the Age of the Dictators); ciana z ¿e-
laza: rewizjonizm syjonistyczny od ¯abotyñ-
skiego do Szamira (The Iron Wall: Zionist Re-
visionism from Jabotinsky to Shamir). ¯ydzi
w dzisiejszej Ameryce (Jews in America To-
day), a tak¿e Mniejsze z³o, historia [amery-
kañskiej] partii demokratycznej [zdominowa-
nej przez ¯ydów].
Jak wiemy, propaganda komunistów i odda-
nych im libera³ów od dawna szafuje w Polsce
okreleniem faszysta. Otó¿ jest ciekawe, ¿e
w przedwojennej Polsce na demonstracjach
ulicznych widzia³o siê tyle samo faszystów nie-
¯ydów, ale przecie¿ nie-¯ydów by³o w Polsce
dziesiêæ razy wiêcej ni¿ ¯ydów, co wskazywa³o-
by na to, ¿e w Polsce przedwojennej by³o dzie-
siêæ razy wiêcej ¯ydów-faszystów ni¿ wród re-
szty ludnoci.
Lenni Brenner zredagowa³ ksi¹¿kê pod tytu-
³em 51 dokumentów. Kolaboracja syjonistów
z nazistami (51 Documents. Zionist Colla-
boration with the Nazis. Barricade Books
Inc.). Jest to wa¿ne wydarzenie, poniewa¿ lu-
dobójstwo ¯ydów jest najbardziej opisywa-
nym i dyskutowanym tematem w historii. Mi-
mo to wiêkszoæ ludzi, tak ¯ydów jak i innych,
jest zupe³nie niewiadoma powi¹zañ syjoni-
stów z Hitlerem i Mussolinim. Ten stan rzeczy
jest hañb¹ syjonizmu i dlatego siê go prze-
milcza.
Zamieszczone w ksi¹¿ce Brennera historycz-
ne dokumenty udowadniaj¹ starania syjonistów
o nawi¹zanie kontaktu z nazistami przed holo-
kaustem i w czasie jego trwania.
Niektóre z tych dokumentów by³y opubliko-
wane wczeniej (tak¿e w mojej ksi¹¿ce pt. Jews
in Poland Hippocrene Books Inc. New York,
drugie wydanie 1998); niestety, ksi¹¿ki te s¹ ma-
³o komu znane. Wiele z dokumentów zamie-
szczono w ksi¹¿ce Brennera po raz pierwszy.
Przyk³adem tych materia³ów jest list syjoni-
stów niemieckich z 1933 roku, w którym znala-
z³o siê zdanie: Rozwi¹zaniem sprawy ¿ydow-
skiej pozytywnym dla [niemieckiego] pañstwa
narodowego jest kolaboracja [z rz¹dem hitle-
rowskim] ¿ydowskiego ruchu [syjonistycznego],
który d¹¿y do socjalnej, kulturalnej i moralnej
odnowy ¯ydostwa.
Banda Sterna (Stern Gang) przedstawi³a
w 1941 roku propozycjê nazistom: Za³o¿enie
historycznego pañstwa ¿ydowskiego na bazie
narodowej i totalitarnej, zwi¹zanego traktatem
z Trzeci¹ Rzesz¹, co zapewni³oby podtrzyma-
nie i wzmocnienie pozycji si³y Niemiec na Bli-
skim Wschodzie.
W powojennym wywiadzie prasowym Adolf
Eichmann owiadczy³: Wielokrotnie mówi³em
¯ydom, z którymi mia³em do czynienia, ¿e gdy-
bym by³ ¯ydem, to by³bym fanatycznym syjoni-
st¹. Nie wyobra¿am sobie niczego innego; po
prostu by³bym najbardziej oddanym syjonist¹,
jakiego mo¿na sobie wyobraziæ.
51 opublikowanych dokumentów pokazuje
prawdê historyczn¹ i udowadnia, ¿e ruch syjo-
nistyczny zdradzi³ ludnoæ ¿ydowsk¹ w godzi-
nie jej katastrofy. Lenni Brenner jest autorem
prof. Iwo Cyprian Pogonowski
PO PRZECZYT
A¯ INNYM -
TYLK
W
poprzednich artyku³ach z listopada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl