nr42-03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Rozpoczê³y siê uroczystoci 25. rocz-
nicy wyboru Karola Wojty³y na papie¿a.
Ze wzglêdu na jego wiek i stan zdrowia,
a nie lansowany przez wiadome si³y
kult, nie wypada nam oceniaæ jego do-
konañ. Mo¿e zrobi¹ to na ³amach T.P. sa-
mi Czytelnicy. Ciekawi te¿ jestemy opi-
nii Czytelników w zwi¹zku z og³osze-
niem przez Watykan kardynalskich no-
minacji praktycznie z pominiêciem, i to
po raz kolejny, polskich hierarchów.
Redakcja
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 42(162)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
16.10. - 22.10.-2003
tygodnik
ROK VI
wiñski trucht do
Parlamentu Europejskiego
Dziesiêæ nakazów cz³onka
Polskiej Partii Narodowej
1. Twój naród jest ci dany od Boga - On wiedzia³, co robi - nie zawied Go, bo ka¿dy na-
ród zosta³ przez Niego wybrany.
2. Naród dla narodu - egoizm jednostki to zaprzeczenie narodowego patriotyzmu.
3. Braterstwo narodowe uczyni nas silnymi - nie mamy wrogów wród prawdziwych Po-
laków.
4. Ziemia ojczysta i wszystko co na niej stoi jest fundamentem egzystencji Polaka - nig-
dy nie mo¿na sprzedawaæ i oddawaæ tych narodowych dóbr (tzw. mienie ¿ydowskie
i niemieckie) obcym i plugawiæ ziemiê z³ym traktowaniem.
5. Polska to dom dostatecznie obszerny - komu siê w nim nie podoba lub nie zas³ugu-
je na miano rodaka - droga wolna.
6. Szanuj polsk¹ niewiastê, która zap³adnia ducha i daje nowe ¿ycie.
7. Naród opiera sw¹ przysz³oæ o m³odzie¿ - prowad j¹ ku Polsce narodowej.
8. Pieni¹dz jest rodkiem do celu - nigdy go nie przerasta.
9. Polak nie mo¿e byæ ponurakiem - walcz tak¿e humorem z wrogiem, który czyni twój
dzieñ smutnym.
10. Nie przejmuj siê antynarodowymi os¹dami polskojêzycznej prasy - to sprzedajne
przekaniki zdrady.
Polityczne nieroby
znad Wis³y marz¹ o za³a-
paniu siê na europejskie
synekury. Doprowadzi³y
do ruiny Polskê, teraz ko-
lej na Europê. Mog¹ mieæ
z tym jednak pewne trud-
noci, bo polska pula do
tak zwanego Parlamentu
Europejskiego wynosi le-
dwie 54 miejsca, a chêt-
nych s¹ pewnie tysi¹ce.
Ju¿ teraz widaæ, ¿e mate-
ria³ ludzki z przeznacze-
niem do Strasburga sta-
nowi towar wybrakowany
i zbêdny dla w³asnego
kraju. Z pewnoci¹ lepiej,
i¿ wyekspediuje siê go
daleko od Polski.
Najbardziej tajemnicze s¹ media w wypadku
Platformy Obywatelskiej, któr¹ PE kusi chyba
w najwy¿szym stopniu. Mo¿e do Strasburga wy-
ruszy brygada Paw³a Piskorskiego - eksprezy-
denta Warszawy z przyjació³mi. To w³anie w sto-
licy dzia³a sitwa (okrelenie Rokity) Platformia-
rzy, niezmiernie chciwa na przetargi i ich roz-
dawnictwo kumplom z ló¿ i rodzinek. Je¿eli ma
zajmowaæ siê nimi prokuratura, to wygodniej po-
To nie list goñczy za prominentnymi dzia³aczami PZPR, ale SLD-owskie propozy-
cje na europejskich deputowanych.
zbyæ siê tych przyjemniaków z oczu spo³eczeñ-
stwa. Tusk, Gilowska i Rokita maj¹ apetyt na rz¹-
dzenie Polsk¹ i Strasburg na razie nie jest dla tej
trójcy niewiêtej celem ostatecznym. Kandydaci
PO ukszta³tuj¹ kapita³owo-biznesowy walec,
który zaleje ca³y kraj morzem plakatów, bilboar-
dów i reklam. Im Europa jest potrzebna do robie-
nia prywatnych interesów i uczyni¹ wiele, aby
zasi¹æ w strasburskim pa³acu zjazdów.
cd. na str. 3
Robert Larkowski
OTO GOTOWE JU¯ SYMBOLE POLSKIEJ PARTII NARODOWEJ
Pierwszy podobny projekt otrzyma³ najwiêcej g³osów cz³onków, sympatyków i czytelników
gazety. Drugi proponujemy m³odzie¿ówce PPN, czyli Narodowemu Frontowi Walki M³odych. Gotowy
jest ju¿ biuletyn informacyjny z najwa¿niejszymi informacjami, nalepki, oraz - na ukoñczeniu -kartki
pocztowe, które bêdziemy rozsy³aæ wszystkim zainteresowanym. Mo¿na je bêdzie tak¿e otrzymaæ
w naszym klubie w Warszawie, ul. Marsza³kowska 64 w ka¿dy poniedzia³ek w godz. 16-19.
Wysz³o (kolejne)
szyd³o z worka
Obcokrajowcy bêd¹ mieli nieograniczon¹ swobodê
przy kupowaniu polskiej ziemi
12 wrzenia trafi³a do Sejmu millerowska no-
welizacja ustawy o nabywaniu nieruchomoæi
przez obcokrajowców. Owe skrajnie liberalne
ustawowe uzupe³nienie przewiduje, ¿e cudzo-
ziemiec bêdzie posiada³ praktycznie pe³n¹ nieza-
le¿noæ w nabywaniu polskiej ziemi. Owa nowe-
lizacja dotyczy ka¿dego cz³onka Europejskiego
Obszaru Gospodarczego, a wiêc
de facto
ka¿de-
go obywatela Unii Europejskiej.
Podczas ostatniego dnia 56. posiedzenia Sej-
mu Rzeczypospolitej Polskiej rozpatrywano post-
komunistyczny projekt. Opiewa on o tym, i¿ na je-
go mocy minister rolnictwa i rozwoju wsi oraz mini-
ster obrony narodowej nie bêd¹ mieli ¿adnego pra-
wa w wyra¿aniu zgodny co do kupna polskich nie-
ruchomowci rolnych lub te¿ innych maj¹cych stra-
tegiczne znaczenie dla obronnoci naszego pañ-
stwa. Samo przygotowanie i sformu³owanie tej no-
welizacji ukazuje prawdziwe nastawienie millero-
wej czêci euroentuzjastów.
Co tam s³ychaæ u Millera?
Ten rz¹dowy pomys³ mia³ spowodowaæ, czytaj¹c
sprawozdanie dostêpne na stronie internetowej Sej-
mu,
przypieszenie postêpowania administracyjne-
go o nabycie nieruchomoci przez cudzoziemców
poprzez wydawanie zezwoleñ w drodze decyzji ad-
ministracyjnej przez ministra (...) do spraw wewnêtrz-
nych
. Wynika z tego, i¿ Janik, który ostatnio jest
znany z t³umienia spo³ecznych protestów, podej-
mowa³by decyzje w stosunku do spraw, które wcze-
niej nale¿aly do
Szmajdziñskiego
i Olejnika. Opis tego
projektu opiera siê
równie¿ na
przyznaniu
Ministrowi Obrony Na-
rodowej oraz Ministro-
wi Rolnictwa i Rozwoju Wsi prawa sprzeciwu w ter-
minie 14 dni od dnia dorêczenia wyst¹pienia Mini-
stra Spraw Wewnêtrznych i Administracji
. Oznacza
to nic innego jak to, ¿e kompetencje obu ministrów
by³yby ograniczone co do wyra¿enia sprzeciwu
w terminie dwóch tygodni od daty otrzymania wnio-
sku od ministra spraw wewnêtrznych.
cd. na str. 4
PostScript Picture
93801.eps
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 42(162)
Odwetowcy czy ofiary historii?
Przez d³ugie lata niemieckie organizacje
ziomkowskie i ich liderzy byli stale obecni
w polskich mediach. Trybuna Ludu regularnie
donosi³a na pierwszych stronach o ziomkow-
skich zjazdach i krzykliwych wypowiedziach
zawodowych wypêdzonych, domagaj¹cych
siê rewizji granicy na Odrze i Nysie £u¿yckiej.
Zachodnioniemieccy rewizjonici, wysuwaj¹-
cy roszczenia maj¹tkowe wobec Polski, byli w PRL
uosobieniem politycznego z³a. To w nich upatry-
wano kontynuatorów agresywnego prusko-nie-
mieckiego Drang nach Osten. To oni budzili naj-
gorsze wspomnienia i resentymenty. () o wypê-
dzonych, ich ziomkostwach i wysuwanych wo-
bec Polski roszczeniach prawie zapomniano.
Zwi¹zek Wypêdzonych (BdV) zaczêto traktowaæ
jako relikt zimnej wojny, wegetuj¹cy na marginesie
niemieckiego ¿ycia politycznego. Zapomniano, ¿e
niektórzy niemieccy politycy jeszcze w latach 70.
mamili wypêdzonych wizj¹ powrotu do utraco-
nej ojczyzny, a kanclerz Helmut Kohl zwleka³
z uznaniem granicy.
Tymczasem wypêdzeni weszli na salony no-
wej Republiki Berliñskiej. G³ówna w tym zas³uga
przewodnicz¹cej BdV Eriki Steinbach, ale i rz¹-
dz¹cych socjaldemokratów.
Dziedziczny status
Czym tak naprawdê jest Zwi¹zek Wypêdzo-
nych? I po co powsta³? BdV zosta³ powo³any do
¿ycia w 1957 roku w wyniku po³¹czenia Zwi¹zku
Wypêdzonych Niemców (BdV) i Zwi¹zku Ziom-
kostw (Verband der Landsmannschaften). Jego
g³ównym celem by³a pomoc w integracji ponad
10 milionów przesiedleñców i reprezentowanie ich
interesów na niemieckiej scenie politycznej. Orga-
nizacje wysiedleñcze zasadza³y siê na trzech fila-
rach: organizacjach regionalnych, w ramach
których wysiedleñcy walczyli o swoje sprawy
w miejscu swego zamieszkania w RFN, organiza-
cjach ziomkowskich, jednocz¹cych grupy wysie-
dleñców pochodz¹cych z tych samych stron (np.
Ziomkostwo Sudeckie) oraz organizacjach grup
zawodowych.
BdV przez d³ugie lata by³ beneficjantem nie-
mieckiego ustawodawstwa, które bardzo szeroko
definiuje pojêcie wypêdzonego. Niemiecki parla-
ment, uchwalaj¹c w 1953 roku ustawê o wypê-
dzonych i uciekinierach, w³¹czy³ do tej grupy
m.in. Niemców i cz³onków niemieckiej grupy na-
rodowej, którzy wykonuj¹c swój zawód znaleli
siê w czasie II wojny wiatowej na terenach nale-
¿¹cych przed 1914 rokiem do Rzeszy b¹d te¿ do
Monarchii Austro-Wêgierskiej, a musieli je opuciæ
w wyniku wypêdzenia. Status wypêdzonych
ma - w myl przytoczonej ustawy - charakter dzie-
dziczny. Trudno wiêc siê dziwiæ przewodnicz¹cej
BdV, Erice Steinbach, która nie rozumie, gdy kto
jej zarzuca, ¿e jako urodzona w pomorskiej Rumii
córka okupuj¹cego Polskê podoficera nie jest
prawdziw¹ wypêdzon¹. W Niemczech mo¿na
byæ bowiem wypêdzonym, nie bêd¹c wcale ofia-
r¹ wysiedlenia.
Nienazwani sprawcy cierpieñ
W rozwa¿aniach nad wypêdzonymi nie mo¿na
pomin¹æ przyjêtej 5 sierpnia 1950 roku Karty wy-
pêdzonych; dokumentu pozostaj¹cego do dzisiaj
manifestem programowym BdV. To w³anie na 5
sierpnia, w rocznicê jej uchwalenia, Steinbach do-
maga siê wyznaczenia w RFN narodowego dnia
pamiêci o ofiarach wypêdzeñ. Wniosek w tej
sprawie przyjê³a ju¿ latem tego roku - zdominowa-
na przez chadecjê - izba niemieckich landów, Bun-
desrat.
Wypêdzeni chêtnie cytuj¹ akapit Karty po-
wiêcony gotowoci wysiedleñców do rezygnacji
z zemsty i odwetu i zawieraj¹cy deklaracjê, ¿e
opowiadaj¹ siê oni za stworzeniem zjednoczonej
Europy, w której narody bêd¹ mog³y ¿yæ bez stra-
chu i przymusu. Rzadko przypominaj¹ za to, ¿e
kilka linijek dalej zapisano, i¿ oddzielanie ludzi si-
³¹ od ich stron rodzinnych nale¿y uznaæ za mord
dokonywany na ich to¿samoci. Opowiadaj¹c siê
za integracj¹ europejsk¹, wysiedleñcy nie wyrzekli
siê bynajmniej swej dawnej ojczyzny. Wrêcz prze-
ciwnie: zaapelowali do niemieckiej klasy politycz-
nej o uznanie i realizacjê tzw. Prawa do ojczyzny.
W Karcie znalaz³o siê równie¿ wezwanie do w³¹-
czenia wypêdzonych w dzie³o odbudowy Euro-
py. Wypêdzeni zaapelowali do wiatowej opinii
publicznej o uznanie ich losu za problem o wy-
miarze wiatowym (Weltproblem), który wymaga
rozwi¹zania.
Karta nie zawiera ¿adnych konkretnych odnie-
sieñ do kontekstu historycznego, w którym dosz³o
do wysiedlenia. Mo¿na w niej za to znaleæ ten-
dencjê do relatywizacji niemieckiej odpowiedzial-
noci za zbrodnie II wojny wiatowej. Sprawcami
cierpieñ, które sta³y siê udzia³em ludzkoci, nie by-
li - zdaniem autorów Karty - wcale Niemcy, ale na-
wet re¿im nazistowski. Cierpienia te przynios³a
ostatnia dekada (tj. lata 40.). W opinii twórców
Karty najwiêkszymi ofiarami tego czasu byli wy-
pêdzeni.
Zrozumienie logiki Karty pomaga w zrozumie-
niu stylu mylenia Eriki Steinbach i jej podobnych.
Wypêdzeni, uznaj¹c siê za g³ówne ofiary wojny,
maj¹ - w swej ocenie - prawo do pisania na nowo
historii i formu³owania roszczeñ. A maj¹ ich ca³-
kiem sporo.
Dekrety, emerytury, odszkodowania
I tak, od Czechów domagaj¹ siê zniesienia de-
kretów Benesza, a od Polski tzw. dekretów Bieruta,
które przewodnicz¹cy Ziomkostwa l¹zaków, Rudi
Pawelka, okreli³ mianem rasistowskich. Ich odwo-
³ania domaga³ siê w zesz³ym roku chadecki kandy-
dat do fotela kanclerskiego Edmund Stoiber, a la-
tem tego roku - wiceprzewodnicz¹cy frakcji
CDU/CSU w Bundestagu Friedrich Merz.
Steinbach stara³a siê o wprowadzenie iunctim
pomiêdzy zniesieniem przez Warszawê i Pragê de-
kretów a zgod¹ na przyst¹pienie naszych krajów
do UE. Nic z tego jednak nie wysz³o, a sama Ste-
inbach w decyduj¹cym g³osowaniu w Bundestagu
nad cz³onkostwem dziesi¹tki w Unii zag³osowa³a
tak, jak jej klubowi koledzy, tzn. popar³a traktat ak-
cesyjny. BdV nie daje jednak za wygran¹, domaga-
j¹c siê po naszej integracji z UE skrócenia dla wy-
pêdzonych okresu przejciowego na zakup nieru-
chomoci i ziemi.
Wypêdzeni ¿¹daj¹ od nas wprowadzenia
podwójnego nazewnictwa w rejonach zamieszka-
nych przez mniejszoæ niemieck¹, oczekuj¹c, ¿e
zgodzimy siê na nazwy nadane l¹skim wsiom
i miasteczkom w III Rzeszy. Wzywaj¹ te¿ do zwro-
tu niemieckich dóbr kultury. Poza tym domagaj¹
siê, by przedstawicielom mniejszoci niemieckiej
przy naliczaniu emerytur uznano okres s³u¿by
w niemieckich si³ach zbrojnych za okresy uwzglê-
dniane w podwy¿szonym wymiarze, co doprowa-
dzi³oby do podniesienia ich wiadczeñ i oznacza-
³oby - w ich ocenie - zakoñczenie dyskryminacji
mniejszoci niemieckiej. Przedstawiciele mniej-
szoci ju¿ od lat uzyskuj¹ od pañstwa polskiego
wiadczenia za okres s³u¿by w Wehrmachcie. To,
czego nie otrzymuj¹ i w czym dopatruj¹ siê dyskry-
minacji, to status kombatancki, przys³uguj¹cy
w Polsce jedynie s³u¿¹cym w Wojsku Polskim i ar-
miach sojuszniczych.
BdV od lat ¿¹da wyp³acenia odszkodowañ by-
³ym niemieckim jeñcom i niemieckiej ludnoci cy-
wilnej zatrudnionej po wojnie w ZSRR oraz w kra-
jach Europy rodkowej i Wschodniej. Zwi¹zek po-
stulowa³, by niemiecki rz¹d podj¹³ w tej sprawie
negocjacje z Warszaw¹. Po negatywnej odpowie-
dzi z Berlina chce teraz, by odszkodowania wyp³a-
cono z niemieckich pieniêdzy.
Centrum przeciwko Wypêdzeniom
G³ównym postulatem Steinbach pozostaje stwo-
rzenie w Berlinie Centrum przeciwko Wypêdze-
niom. Jej determinacjê ³atwo zrozumieæ. Po pierw-
sze: projekt Centrum jest de facto jej autorskim po-
mys³em, dziêki któremu sta³¹ siê znan¹ osobisto-
ci¹ na niemieckiej scenie politycznej i zagoci³a
tego lata w felietonach - równie¿ lewicowych -
dzienników. Do wspó³pracy uda³o siê jej zaprosiæ
wiele sztandarowych postaci niemieckiego ¿ycia
kulturalnego i naukowego, w tym prominentnych
przedstawicieli lewicy. Po drugie za, Centrum sta-
nowi rodzaj gwarancji przetrwania BdV. Pokolenie,
które prze¿y³o wysiedlenia, wymiera. Maleje te¿
liczba aktywnych dzia³aczy Zwi¹zku Wypêdzo-
nych. Wzrasta za to zainteresowanie tematem wy-
siedleñ (seriale telewizyjne, artyku³y w prasie, wie-
le powieci powiêconych temu tematowi, rosn¹ca
sk³onnoæ do postrzegania siê w Niemczech w ka-
tegoriach ofiary).
W czasach postmodernistycznego relatywizmu
wypêdzeni wchodz¹ na niemiecki rynek emocji
i oferuj¹ nowe spojrzenie na historiê. Ka¿dy ma
przecie¿ prawo poczuæ siê wyj¹tkow¹ ofiar¹. Ju¿
dzisiaj mo¿na sobie wyobraziæ program obowi¹z-
kowej wycieczki do Berlina niemieckich maturzy-
stów za kilka lub kilkanacie lat. Do po³udnia po-
mnik Ofiar Holokaustu i willa w Wannsee, w której
podjêto decyzjê o Endlösung. W po³udnie wizy-
ta w Topografii Terroru, zorganizowanej na zgli-
szczach siedziby Gestapo i SS. Po po³udniu Ben-
der-Block, gdzie stracono czêæ przywódców anty-
hitlerowskiego puczu w 1944 r., a wieczorem Cen-
trum przeciwko Wypêdzeniom, gdzie nareszcie bê-
dzie mo¿na trochê odetchn¹æ.
Koncepcja Centrum przedstawiona opinii pu-
blicznej w 2000 roku sprowadza siê do tego, ¿e na
wystawie ukazane zostanie prawie wy³¹cznie cier-
pienie Niemców. Autorzy zamierzaj¹ przedstawiæ
wstrz¹saj¹ce dowiadczenie Z³a, którego ofiar¹ pa-
dli niemieccy wysiedleñcy po to, by po tej konfron-
tacji poprowadziæ swych goci do Rotundy Ciszy,
pomylanej jako miejsce pamiêci i zadumy, a na-
stêpnie przedstawiæ im pozytywne przyk³ady po-
wojennej integracji ziomków z RFN. Wstrz¹saj¹ce
dowiadczenie Z³a, oczyszczenie, identyfikacja -
oto rodki, którymi chc¹ siê pos³u¿yæ twórcy Cen-
trum. Nie stroni¹ przy tym od elementów wyranie
relatywizuj¹cych holokaust. Polskie obozy dla wy-
siedlanych Niemców okrelane s¹ w tym studium
koncepcyjnym obozami zag³ady. Pojêcie to zare-
zerwowane by³o dotychczas jedynie dla hitlerow-
skich fabryk mierci.
Stan wiedzy o wysiedleniach jest w RFN stosun-
kowo niewielki. Kto pierwszy podejmie ten temat
i spróbuje stworzyæ nowe znaczenie pojêcia wy-
pêdzenia, mo¿e liczyæ na sukces. Wród uczniów
i studentów, odwiedzaj¹cych w przysz³oci Cen-
trum, znajdzie siê bowiem wielu potomków wysie-
dleñców. W ten sposób Zwi¹zek bêdzie móg³ wy-
chowywaæ sobie nowe pokolenia Niemców uto¿sa-
miaj¹cych siê z losem wypêdzonych, odczuwaj¹-
cych wysiedlenie swych przodków jako przejaw
bezprawia, a utratê wschodnich prowincji jako
historyczn¹ niesprawiedliwoæ. Niemieckoci
tych ziem ma byæ powiêcona znaczna czêæ eks-
pozycji.
Centrum sta³oby siê w ten sposób rodzajem po-
lisy na ¿ycie BdV. St¹d najprawdopodobniej deter-
minacja Steinbach. Przewodnicz¹ca BdV sprytnie
wybra³a moment prezentacji pomys³u budowy
Centrum. Czystki etniczne na Ba³kanach w drugiej
po³owie lat 90. wstrz¹snê³y niemieckim spo³eczeñ-
stwem. Oburzenie by³o tak wielkie, ¿e kierowany
przez Schrödera rz¹d koalicji SPD - Zieloni zdecy-
dowa³ siê - mimo olbrzymiego sprzeciwu, g³ównie
sympatyków Zielonych - na wys³anie Bundesweh-
ry na Ba³kany. Szeroko dyskutowane w mediach
drastyczne akcje wysiedleñcze, których ofiar¹ pa-
dali Boniacy i mieszkañcy Kosowa, pozwoli³y Ste-
inbach i jej zwolennikom na przywo³anie losów wy-
siedlanych Niemców. Podkrelaj¹c niezbywalny
charakter praw cz³owieka (nie bawiono siê przy
tym w badania nad ich kszta³tem w drugiej po³owie
lat 40.), Steinbach apelowa³a o wiêksze zrozumie-
nie dla niemieckich ofiar wypêdzenia.
Otwarte kwestie
Poród postulatów formu³owanych przez BdV
pod adresem Polski i Czech znajduje siê apel o re-
alizacjê prawa do ojczyzny oraz podjêcie z War-
szaw¹ i Prag¹ dyskusji nt. otwartych kwestii. Za
otwart¹ kwestiê wypêdzeni uznaj¹ m.in. odszko-
dowania maj¹tków za nieruchomoci pozostawio-
ne na wschodzie; jednoczenie niemiecki rz¹d
wzywany jest do wspierania wypêdzonych w wy-
si³kach na rzecz uzdrowienia i zadoæuczynienia
bezprawiu, którym by³o wypêdzenie oraz podno-
szenia roszczeñ wypêdzonych wobec Warszawy
i Pragi. Steinbach formu³uje ten postulat niezwykle
ostro¿nie. Ma bowiem z jednej strony wiadomoæ,
¿e niemiecka doktryna w tej sprawie - w ramach
której powojenne wypêdzenie i wyw³aszczenie
Niemców bez odszkodowañ jest w RFN nadal
okrelane mianem bezprawia (Unrecht) - nie uleg³a
od kilkudziesiêciu lat zmianie.
To w³anie mianem bezprawia Schröder okreli³
dwukrotnie wypêdzenie Niemców w swym kilku-
zdaniowym wyst¹pieniu, w którym zdystansowa³
siê od berliñskiej lokalizacji Centrum w po³owie
sierpnia. Z drugiej za strony, domagaj¹c siê od
nas symbolicznego gestu i próby zaleczenia
ran, oddaje inicjatywê w rêce Pragi i Warszawy.
W ten sposób unika kontrowersji wród niezwykle
zró¿nicowanych rodowisk wysiedleñczych. Czêæ
ziomkostw jest bowiem rzeczywicie zaintereso-
wana dialogiem z Polsk¹, niektóre za ostentacyj-
nie kontestuj¹ przebieg granicy na Odrze i Nysie,
domagaj¹c siê aneksji naszego terytorium. Nie bra-
kuje jednak radykalnych dzia³aczy, sugeruj¹cych
mo¿liwoæ uzyskania pewnej rekompensaty po
wejciu Polski i Czech do Unii Europejskiej.
Na tegorocznym zjedzie l¹zaków w Norym-
berdze mo¿na by³o kupiæ kapi¹ce nienawici¹ pu-
blikacje informuj¹ce o polskich rzeziach na niewin-
nych Niemcach oraz p³yty kompaktowe z marsza-
mi Waffen-SS. Szczególne zainteresowanie mog³y
wzbudziæ dwa utwory opatrzone tytu³ami: Pod
Modlinem i Marsz Prus Wschodnich. W folderze
do³¹czonym do p³yty mo¿na przeczytaæ, ¿e po-
wsta³y one pod wra¿eniem pierwszych zmagañ
wojennych SS. W okolicy, gdzie organizowane s¹
zjazdy ziomkostw, rozdawane s¹ ulotki skrajnie
prawicowych partii: NPD i Republikanów. W trakcie
tych zjazdów mo¿na np. wst¹piæ do Pruskiego To-
warzystwa Powierniczego, obiecuj¹cego zabez-
pieczenie niemieckiej w³asnoci na wschód od
Odry i Nysy oraz w Sudetach. Oficjalnie przedsta-
wiciele BdV deklaruj¹, ¿e nie maj¹ z tym nic wspól-
nego. Trudno jednak oprzeæ siê wra¿eniu, ¿e tole-
ruj¹ takie dzia³ania.
Nowy wizerunek
() Steinbach, której nie brak politycznych am-
bicji, rzeczywicie niele prezentuje siê w mediach.
Na ogó³ unika ostrych sformu³owañ. Czêsto pod-
krela swoj¹ wszechstronnoæ (z wykszta³cenia
skrzypaczka, po zakoñczeniu kariery artystycznej -
studia informatyczne). Dla wielu jest uosobieniem
zmiany pokoleniowej, jaka dokonuje siê w BdV.
Co dalej?
Trudno przewidzieæ przysz³oæ BdV. Czas zasa-
dniczo gra na niekorzyæ wypêdzonych. Jeste-
my jednak wiadkami szybko postêpuj¹cych
zmian w wiadomoci historycznej naszych zacho-
dnich s¹siadów i ich rosn¹cej gotowoci do po-
strzegania siê w charakterze ofiary ostatniej wojny.
A tu wypêdzeni maj¹ swoim rodakom sporo do
zaoferowania. Dyskusja na ten temat nie zniknie
szybko z niemieckich mediów. Ju¿ niebawem
ksi¹¿kê o wypêdzeniu wyda wspó³przewodnicz¹-
cy zbli¿onej do BdV Fundacji Centrum przeciw Wy-
pêdzeniom Peter Glotz. Fragmenty zamieci Bild-
Zeitung. W najbli¿szym czasie przypadn¹ okr¹g³e
rocznice fali ucieczek, wysiedleñ i bombardowañ
niemieckich miast w latach 1944-1945. Bêdzie to
dobra okazja do kontynuowania debaty na ten te-
mat.
Nie sposób sobie wyobraziæ, by Steinbach da³a
siê wyprosiæ z politycznych salonów Berlina, na
które uda³o siê jej wprowadziæ BdV. Trudno te¿
przyj¹æ, ¿e zrezygnuje z zamiaru budowy Centrum.
Pokaza³a to wyranie dyskusja w siedzibie Rzecz-
pospolitej w Warszawie. Je¿eli chadecja wygra
nastêpne wybory, pewnie znajd¹ siê publiczne
rodki na realizacjê berliñskiej koncepcji Centrum.
Steinbach mo¿e te¿ rozpocz¹æ budowê Centrum
na w³asn¹ rêkê. Niemcy to bogaty kraj, w którym
nie brakuje zamo¿nych sympatyków Zwi¹zku.
Przysz³oæ BdV i jego pozycja na niemieckiej
scenie politycznej tylko w niewielkim stopniu zale-
¿y od polskiej polityki wobec ziomkostw. Je¿eli jed-
nak niemiecki rz¹d wstrzymuje dotacje dla Ziomko-
stwa Prus Wschodnich, które w swoim statucie do-
maga siê aneksji czêci polskiego terytorium,
a w³adze samorz¹dowe pewnego miasteczka
w pó³nocno-wschodniej Polsce fetuj¹ wiceprzewo-
dnicz¹cego tej organizacji, to co jest tu chyba nie
w porz¹dku. Postêpuj¹c w ten sposób, nolens vo-
lens, umacniamy pozycjê radykalnych ziomków.
Ju¿ chyba najwy¿szy czas zastanowiæ siê nad na-
sz¹ strategi¹ wobec wypêdzonych. Choæ trzeba
pamiêtaæ, ¿e nie ka¿dy ziomek formu³uje ¿¹dania
i fa³szuje historiê.
Jaromir Soko³owski
Rzeczpospolita, 20-21.09.2003 (fragmenty)
___________________________
Autor studiowa³ germanistykê i stosunki miêdzyna-
rodowe w Warszawie i w Hamburgu. W latach 1998-
2003 by³ sekretarzem Ambasady RP w Niemczech.
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
PO PRZECZYT
Nr 42(162)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
wiñski trucht do
Parlamentu Europejskiego
Votum separatum
li ¯ydzi i dobrzy Polacy?
W
Polsce od dawna wiele osób
cd. ze str. 1
Emerycko-synekuralne pojmowanie
Parlamentu Europejskiego zwyciê¿a
równie¿ w szeregach Sojuszu Lewicy
Demokratycznej. Józef Oleksy widzi na
sto³kach w PE komunistycznych dino-
zaurów - Mieczys³awa Rakowskiego
i Jerzego Wiatra. Dlaczego nie wkrêciæ
tam przy okazji Jaruzelskiego? Oprócz
emerytów na strasburskie salony maj¹
zostaæ wybrani dzia³acze z prowincji,
lecz dziwna to prowincja. Za takiego ma
uchodziæ Jerzy Jaskiernia, domniema-
ny kandydat z woj. wiêtokrzyskiego,
który przejawia wielki apetyt na wyg³a-
szanie tasiemcowych przemówieñ
z europejskiego forum gadu³ów. W Pol-
sce nikt go ju¿ po prostu nie chce s³u-
chaæ. Znany erudyta i erotoman Tade-
usz Iwiñski ma z kolei otwieraæ europejsk¹ listê
SLD w okrêgu warmiñsko-pomorskim. Z Ma-
zowsza wystartuje pewnie prawa rêka Urbana
Piotr Gadzinowski. Gadzin w Strasburgu nie
brakuje, jedna wiêcej nie czyni tam ró¿nicy. Je-
¿eli ten lini¹cy siê osobnik zniknie z mazo-
wieckich krajobrazów, to miliony Polaków ode-
tchn¹ z ulg¹. Ogólnie SLD-owskie listy s¹ bar-
dzo popularne - ka¿dy podgryza kolejnego to-
warzysza, a nastêpny wykopuje nastêpnego.
Przypomnijmy, deputowany europejski bierze
na rêkê co najmniej 8,5 tys. euro diet miesiêcz-
nie plus dodatki. Mimo zapewnieñ centrali, ne-
okomunistyczna m³odzie¿ nie ma w rywalizacji
ze starymi wygami wiêkszych szans. Jednym
tchem wymienia siê lokomotywy SLD-owskich
list Kalisza i Oleksego, a dopiero na dalszym
planie sam¹ szefow¹ partyjnej m³odzie¿ówki
Sylwiê Pusz. Tylko ta maskotka Sojuszu - zali-
czana jeszcze do m³odych - posiada du¿e
szanse na wybór do PE. Reszta ró¿owej m³o-
dzie¿y przegrywa wyranie z czerwonymi di-
nozaurami, przerobionymi na europejczyków.
Mo¿e j¹ to czego nauczy.
Niejasne pozostaj¹ plany Pa³acu Namiestni-
kowskiego, na który liczy niema³a grupa lewico-
wych libera³ów - g³ównie sierot po zdech³ej ude-
cji. Niby Kwaniewski wspiera jakie komitety
obywatelskie (niepartyjne) chêtnych do Parla-
mentu Europejskiego, lecz czyni to bojaliwie
i bez spodziewanej ikry. Wyranie nie ma zamia-
ru wywo³ywaæ otwartej wojny z SLD, gdzie ko-
chaj¹ go ci¹gle czo³owi aparatczycy (Oleksy, Ka-
lisz, Borowski itp.). Tymczasem udecko-solidar-
nociowe dziady z Geremkiem i Mazowieckim
na czele chc¹ namiêtnie kandydowaæ, ale nie
maj¹ ku temu odpowiedniej trampoliny. Frasy-
niuk obiecuje autorytetom moralnym pierwsze
lokaty z listy Unii Wolnoci - lecz kto bêdzie takim
kamikadze, ¿eby startowaæ do lotu w europe-
jskie przestrzenie z trupa bez skrzyde³ i sko-
rodowanym kad³ubem? Geremek i spó³ka, Fun-
dacja Sorosa-Batorego i Schumana, m³odzi
z Ordynackiej oraz pomniejszy plankton czeka
na ruch Kwaniewskiego. Mo¿e usi¹dzie wre-
szcie za sterami jakiego obywatelsko-niepartyj-
nego bombowca i zdobêdzie dla prawdziwych
Europejczyków wymarzony Strasburg. Sami nie
sklec¹ nawet latawca. Po¿yjemy, zobaczymy -
w odwodzie zostaje Jolanta Kwaniewska
Prawo i Sprawiedliwoæ deklarowa³o gorli-
wie, ¿e nie wystawi na listy do Parlamentu Eu-
ropejskiego swoich pos³ów. Jednak¿e Kazi-
mierz Micha³ Ujazdowski ju¿ zaznaczy³, i¿ PiS
wystawi g³ównie kandydatów spoza Sejmu.
G³ównie, a wiêc pos³owie PiS te¿ mog¹ zabie-
gaæ o sta³e utrzymanie w Eurolandzie. Partia
Kaczyñskich nagminnie mówi tak i siak,
a wszystko to dla w³asnych korzyci i wyko³o-
wania naiwnego elektoratu. Podobno najbar-
dziej têskni za Strasburgiem pose³ Micha³ Ka-
miñski z ZChN-owskiej frakcji PiS-u. To ciekawe
fascynacje narodowca, choæby od dziadzi
Chrzanowskiego, czyli urodzonych koniunktu-
ralistów. Dziwni s¹ ci patrioci z Kaczorami w tle
- bywaj¹ za Uni¹, a nawet ostatnio trochê prze-
ciw. Kto ich zrozumie - wiêcej - kto bêdzie taki
g³upi, aby tê zmienn¹ do granic absurdu feraj-
nê z czystym sumieniem poprzeæ?
jest przekonanych, ¿e ¯ydzi
rz¹dz¹ wiatem, a to dlate-
go, ¿e s¹ rzekomo najbogatszym na-
rodem na kuli ziemskiej, w³adzê za
sw¹ sprawuj¹ za porednictwem
ogromnych posiadanych przez siê pie-
niêdzy. Tymczasem rzeczywistoæ jest
bardzo daleka od tak schematycznych
wyobra¿eñ. I owszem, wród stu naj-
bogatszych ludzi wiata jest trochê ¯y-
dów, ale wiele te¿ Anglosasów, Japoñ-
czyków, Arabów czy Chiñczyków.
(W Chinach obecnie mieszka pó³ mi-
liona milionerów i kraj ten dynamicznie
zmierza ku gospodarczemu zdomino-
waniu wiata, co mo¿e nast¹piæ w naj-
bli¿szych 25-30 latach, jeli nie dopro-
wadzi siê go do jakiego gigantyczne-
go kataklizmu, o co chyba postaraj¹
siê USA). Bogate osoby to jednak ist-
na drobnostka w porównaniu z boga-
tymi krajami, a na tej p³aszczynie Izra-
el jest ma³ym pañstewkiem bez zna-
czenia.
Najwiêksze zapasy z³ota i waluty po-
siadaj¹ kraje azjatyckie. Pierwsze miej-
sce w tej dziedzinie zajmuje Japonia,
której wolne zapasy walutowe siêgaj¹
496 miliardów dolarów, nastêpne s¹ Chiny -
316 mld USD, Tajwan - 176 mld USD, Korea
Po³udniowa - 124 mld USD, Honkong - 114
mld USD i Singapur - 83 mld USD. Dla porów-
nania: zapasy walutowe Rosji, która nawiasem
mówi¹c od kilku lat ma proficyt bud¿etowy na
poziomie 10 mld USD rocznie, równa siê tylko
64 mld USD. Ma³y Izrael jest karze³kiem eko-
nomicznym nieco tylko wiêkszym od dziesiê-
ciokrotnie od niego wiêkszej Polski.
Jeli wiêc nie bogactwo ¯ydów, to co w nich
jest godne podziwu? Mo¿e ich ruchliwoæ,
energia, zdolnoæ do ³¹czenia wyobrani z sy-
stemowym myleniem, zami³owanie do wie-
dzy, spryt? Niew¹tpliwie s¹ to cechy godne
szacunku, lecz najwiêkszy podziw budzi ich
ludzka i narodowa solidarnoæ. Polak, dla
przyk³adu, jeli spostrzega ton¹cego rodaka,
to albo z bezpiecznej odleg³oci wytyka go
palcami, ¿e sam sobie, dureñ, winien, a jeli
ju¿ siê zbli¿y, to przewa¿nie po to, by ode-
pchn¹æ go od brzegu. W taki sposób post¹pi³
niedawno nasz sejm, wprowadzaj¹c do
ustawy imigracyjnej poprawkê, g³osz¹c¹, ¿e
prawo do osiedlenia siê w Polsce maj¹ tylko
Polacy z Zachodu oraz zza Uralu. Za kilka
milionów rodaków z Ukrainy, Bia³orusi, krajów
ba³tyckich i kaukaskich oraz z europejskiej
czêci Rosji ustawodawczo pozbawia siê tego
fundamentalnego prawa ludzkiego. Tak skan-
dalicznej i lekkomylnej ustawy, uniemo¿liwia-
j¹cej osiedlenie siê w kraju osób zamieszka-
³ych na okrelonym terenie, nie ma ¿adne
wspó³czesne pañstwo. Jest to przepis ra¿¹cy,
jak¿e podobny do hitlerowskich ustaw norym-
berskich i w³oskich anty¿ydowskich przepisów
z 1940 r. Rozbój ustawodawczy, bezprawie
dziej¹ce siê w majestacie prawa, dyskryminu-
j¹ce rzesze ludzi, maj¹cych naturalne i niezby-
walne prawo do swej ojczyzny! Sejm post¹pi³
mniej wiêcej tak, jak post¹pi³by osobnik ryglu-
j¹cy wspólny ojcowski dom przed swymi braæ-
mi i nie wpuszczaj¹cy ich za próg. Trudno wy-
obraziæ wiêksz¹ niegodziwoæ! Polakom do
Polski wjazd jest wzbroniony, a jednoczenie
pozytywnie i potoczycie za³atwia siê 400 ty-
siêcy z³o¿onych podañ na osiedlenie siê
w Polsce ¯ydów, niezale¿nie od tego, gdzie
dot¹d zamieszkiwali. Czyli Sejm polski, trak-
tuj¹c z szacunkiem - obcoplemieñców, otwar-
cie i drastycznie - co jest haniebne! - dyskrymi-
nuje Polaków! I co na to narodowcy z Ligi
Polskich Rodzin? Ano nic, udaj¹, za przepro-
szeniem, Greków... I wci¹¿ knuj¹ politowania
godne intrygi, by dopi¹æ dymisji ¯yda Millera,
a usadowiæ na jego miejscu g³upawego Dorna
czy takiego¿ Tuska. A co uczyni³y inne ugrupo-
wania o tym¿e zabarwieniu czy raczej bez-
Nag³ówek artyku³u z ¯ycia Warszawy - jeden z setek informuj¹-
cych o dobrodziejstwach czekaj¹cych nasz kraj po wst¹pieniu do
UE. Przed czerwcowym referendum negatywne skutki unijnej in-
trospekcji w koszermediach by³y tematem tabu.
Polskie Stronnictwo Ludowe ma wiele aparat-
czykowskich gêb do wy¿ywienia - szczególnie po
wyrzuceniu PSL z rz¹dowego sojuszu z SLD - i mówi
o wystawieniu lokalnych dzia³aczy. Mo¿e siê to zmie-
niæ, kiedy notowania ludowców w sonda¿ach taktu-
j¹cych o wyborach krajowych spadn¹ poni¿ej 5 pro-
cent i ratunku w Strasburgu zacznie szukaæ kierow-
nictwo PSL - czyli praktycznie sami pos³owie. Analo-
giczna sytuacja grozi coraz mniej popularniej Sa-
moobronie, której europejskie szkolenia organizuje
Ryszard Czarnecki w swym Instytucie Europejskim.
Lepper z gwardi¹ przyboczn¹ jedzie obecnie na ko-
niku antyunijnej retoryki, który ma go dowieæ do
parlamentu krajowego lub kontynentalnego (w za-
le¿noci od spo³ecznego poparcia). Samoobrona
gra na dwóch fortepianach, poniewa¿ jej los mo¿e
byæ w najbli¿szych latach policzony. Strasburg to
wygodna przystañ dla wszelkich politycznych ban-
krutów, dlatego u jego progu jest taki t³ok.
Rzekomo fundamentalnie antybrukselska Liga
Polskich Rodzin ju¿ uroczycie og³osi³a, ¿e w wy-
borach do Parlamentu Europejskiego z pewno-
ci¹ wystartuje i zwyciê¿y. Mocarstwowa retory-
ka Romana Giertycha nie zauwa¿a dywersji No-
waka i Macierewicza, która powa¿nie zagrozi³a
spójnoci LPR i mo¿e mieæ swoje znaczenie
w europejsko-parlamentarnych rozgrywkach
æwierænarodowych libera³ów. R. Giertych stwier-
dzi³ te¿, i¿ PE to zaplecze europejskiej polityki
i Liga nie wyle tam swych najlepszych ludzi (po-
za Pêkiem, którzy to?). My, narodowcy polscy,
nadal uwa¿amy, ¿e uczestnictwo w tym sztucz-
nym tworze nadaje mu jedynie niepotrzebnego
splendoru i uwiarygodnia istnienie jakiego su-
perpañstwa ze stolic¹ w Brukseli. W przysz³oci
Parlament Europejski ma zreszt¹ pe³niæ tak¹ ro-
lê dla sfederalizowanego kontynentu. Wtedy bê-
dzie za póno na ¿ale i g³osowanie przeciw. Boj-
kotujemy ten Parlament i wybory do niego.
Nie jestemy wszak g³upcami i mamy zamiar
- jako Polska Partia Narodowa - wykorzystaæ
bezp³atny czas w mediach elektronicznych, przy-
znany z okazji tych wyborów, do propagowania
naszego programu i ludzi. Jednoczenie z góry
zaznaczymy, i¿ wycofamy PPN na dzieñ przed
wyborami i zbojkotujemy sam akt g³osowania do
tzw. Parlamentu Europejskiego. U¿ywajmy me-
diów przeciwnika przy ka¿dej okazji, lecz na na-
szych warunkach - o to samo apelujemy do in-
nych ugrupowañ uwa¿aj¹cych siebie za narodo-
we. Oczywicie ten plan wymaga dopracowania
i przede wszystkim organizacyjnego okrzepniê-
cia Polskiej Partii Narodowej. Czasu jest jednak
du¿o, bêdziemy nad problemem wy¿ej wymie-
nionej koncepcji ataku propagandowego PPN
w publicznych mediach sporo dyskutowaæ.
Reszta sprzedajnej klasy politycznej ma za-
miar wyrywaæ sobie brukselskie diety za wszelk¹
cenê, udaj¹c przy tym, ¿e zale¿y jej tylko na Pol-
sce. Bieg politykierów do owego parlamentu
prawdziwych Europejczyków jest przyk³adem ty-
tu³owego wiñskiego truchtu. Kandydaci nie mo-
g¹ uprawiaæ szaleñczego sprintu, bo wyborcy
wezm¹ ich za nacha³ów, którzy depcz¹ wszyst-
kich w drodze do fotela eurodeputowanego. Le-
piej udawaæ skromnego wieprzka, co to truchta
sobie powoli do wymarzonego koryta. Tak¹ tak-
tykê bêdziemy pewnie obserwowaæ w strasbur-
skich przedbiegach.
barwnoci? Ano nic, tylko siê pieni¹ na jakich
chimerycznych ¿ydów, jakoby wci¹¿ czyha-
j¹cych na ich niepokalan¹ dziewiczoæ... Tym-
czasem za m¹drzejsze by³oby nauczenie siê
od ¯ydów paru dobrych nawyków, w tym
zwyk³ej solidarnoci narodowej. Tak np. oby-
watelem Izraela mo¿e m. in. zostaæ ka¿dy ¯yd,
który przyjedzie do tego pañstwa maj¹c przy
sobie dwa zdjêcia paszportowe i z³o¿y na do-
wolnym posterunku policji lub w izraelskim
konsulacie deklaracjê, ¿e jest ¯ydem i chce
mieszkaæ w ziemi obiecanej. Taki przesiedle-
niec otrzymuje natychmiast mieszkanie, pracê
i oko³o 10 tys. dolarów zapomogi. To twardo
rz¹dzone pañstwo ma specjaln¹ agencjê
Sochnut, która monitoruje sytuacjê ¯ydów
w ka¿dym zak¹tku kuli ziemskiej i ma za zada-
nie przerzucanie ich do Izraela w razie zaist-
nienia jakiego zagro¿enia. Do dyspozycji tej
agencji oddano 103. Eskadrê Transportow¹
Si³ Powietrznych Izraela. A oto tylko niektóre
spektakularne akcje agencji Sochnut: w lat-
ach 1949-1950 do Izraela ewakuowano 50 ty-
siêcy ¯ydów z Jemenu, w latach 1950-1951
wyprowadzono z Iraku 110 tys. ¯ydów; w 1991
r. lotnictwo Izraela w ci¹gu 33 godzin ewakuo-
wa³o 15 tysiêcy czarnoskórych wyznawców ju-
daizmu z Etiopii; w 1992 r. uratowano drog¹
lotnicz¹ kilka tysiêcy ¯ydów z pogr¹¿onych
w wojnie domowej Abchazji i Tad¿ykistanu.
Ju¿ nie wspominamy o pomocy moralnej
i propagandowej, udzielanej ongi przez Izra-
el rodakom w ZSRR. Najnowsza polska
ustawa o imigracji i poprawki do niej wiadcz¹,
¿e nic siê w tej materii nie zmieni³o. Nadal nie
ma takiej mo¿liwoci, by Polska by³a ojczyzn¹
wszystkich Polaków, ale realnie, nie w ob³ud-
nych s³owach. A swoj¹ drog¹ zapytajmy, kto
da³ prawo panom z Sejmu odmawiaæ które-
mukolwiek z rodaków prawa do ojczyzny? Co
to za chamska uzurpacja? Gdyby który z izra-
elskich polityków zaj¹kn¹³ o czym takim
w stosunku Izraela do ¯ydów zamieszka³ych
gdziekolwiek, by³by skoñczony nie tylko jako
polityk, ale i jako cz³owiek. Nikt by mu po pro-
stu nie poda³ rêki na powitanie. ¯eby za Kne-
set podobn¹ ustawê chcia³ rozwa¿aæ, o tym
nie ma po prostu mowy. A wiec czy s¹ wród
pos³ów SLD, PO, PiS, PSL, LPR, Samoobrony
itp. ludzie rozumni i przyzwoici? Banalne i re-
toryczne pytanie. Tylko nie trzeba truæ o tym,
¿e polski sejm jest z³o¿ony z samych ¯ydów!
Taki z Kalinowskiego ¯yd, jak i z autora tych
s³ów! Dajcie spokój, panowie Narodowcy,
najpodlejszymi ¿ydami dla Polaków s¹ sami
Polacy. Nie pohukujcie wiêc ob³udnie na Izra-
elitów, stañcie przed lustrem, a zobaczycie
prawdziwych wrogów Polski.
doc. dr Jan Ciechanowicz
Robert Larkowski
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 42(162)
Wysz³o (kolejne) szyd³o z worka
Obcokrajowcy bêd¹ mieli nieograniczon¹ swobodê
przy kupowaniu polskiej ziemi
Szanowna Redakcjo!
Jeli jaki uniofan ma jeszcze z³udzenia, ¿e
cokolwiek zyskamy na wejciu do euroko³cho-
zu, niech od czasu do czasu poczyta zacho-
dni¹ prasê - wcale nie prawicow¹, bo takiej tam
nie uwiadczysz - a potem niech siê puknie
w napchan¹ eurosieczk¹ g³owê. W Weekly Gu-
ardian z 14-20.08.br. w reporta¿u pt. S³oñce
zachodzi nad ma³ymi angielskimi farmami opi-
sana jest kondycja tamtejszej wsi, której jako ta-
kiej w³aciwie wcale ju¿ nie ma, bo zamiast niej
strasz¹ na wzór olbrzymich sowieckich ko³cho-
zów wielkie farmy producenckie. Choæ jest to
garæ liczb, nabieraj¹ one wraz z czytaniem co-
raz wiêkszego ³adunku grozy, tym bardziej, ¿e
przedstawia je nie jaki ma³o mo¿e dla nie-
których wiarygodny rodzimy eurosceptyk, ale
mieszkaj¹cy w tamtym kraju dziennikarz. Znik-
n¹³ uroczy pejza¿ ma³ych, sielskich wiosek, a na
ich miejscu wyros³y ogromne zak³ady produk-
cyjne, z ziemi¹ potraktowan¹ bezdusznie, wy-
³¹cznie jako ród³o dochodu, a nie jako ¿ywiciel-
kê, któr¹ siê kocha. Na tydzieñ przed ukaza-
niem siê tego reporta¿u znikn¹³ ostatni farmer
z Penybryn (granica Walii), gdy¿ jego 40-hekta-
rowe gospodarstwo kupi³a pewna londyñska
rodzina, która chcia³a tylko 1 ha dla swojego
konia i dom dla siebie. Nie bêd¹ uprawiaæ zie-
mi, lecz odsprzedadz¹ j¹ dalej wielkim produ-
centom. Po³owa sprzedawanej w UK ziemi na-
bywana jest przez mieszczuchów pragn¹cych
posiadaæ wielki, stary dom na wsi i nie zamie-
rzaj¹cych przyk³adaæ rêki do uprawy ziemi, nie
wspominaj¹c ju¿ o drobnej uprawie na w³asne
potrzeby. Zreszt¹ wg panuj¹cej oceny, do prze-
¿ycia potrzebne jest 160 ha, a ziemia jest bar-
cenê gruntów. Rz¹d T. Blaira, któremu w spra-
wach rolnych doradza globalista lord Haskins,
d¹¿¹c do dalszego powiêkszenia istniej¹cych
holdingów w celu podniesienia konkurencyjno-
ci brytyjskiego rolnictwa na rynku wiatowym
w ci¹gu najbli¿szych 20 lat zmniejszy tê iloæ je-
szcze o po³owê, st¹d ka¿dy, kto chce w rolnic-
twie przetrwaæ, musi swoje farmy powiêkszaæ.
Przewiduje siê, ¿e w ci¹gu jednego pokolenia
mniej ni¿ 10.000 osób decydowaæ bêdzie o ro-
dzaju produkcji rolnej. Z czego jednak ¿yj¹ tam-
tejsi producenci rolni? 60% ich dochodu przy-
chodzi z subsydiów, a nie z produkcji rolnej (tak
samo jak w USA). Oko³o 80% rocznych dotacji
z UE dla W. Brytanii w wysokoci 50 miliardów
dolarów idzie do 20% najwiêkszych farm,
a z powodu przejêcia 70% rynku przez super-
markety produkcja tych farm musi byæ cile
dopasowana do ich wymogów (w Polsce nie
nale¿¹cej jeszcze do UE super- i hipermarkety
kontroluj¹ równie¿ ok. 70% rynku, a jest ich
u nas ju¿ ponad 1.600 + 300 w drodze). Ta
sama tendencja widoczna jest w krajach OECD
(Organizacja Wspó³pracy Gospodarczej i Roz-
woju), gdzie liczba farm zmniejsza siê rocznie
o ok. 1,5%, a farmerzy i ich pracownicy stano-
wi¹ zaledwie 8% si³y roboczej. We Francji,
Niemczech, W³oszech, Belgii i Luxemburgu rol-
nictwo porzuci³o ju¿ 15 mln osób, w USA z 7,5
mln farm zniszczono 5 mln. Dodajmy, ¿e du¿e
farmy powoduj¹ wielkie ska¿enie rodowiska,
wyrzucaj¹ rolników na bruk i odcinaj¹c ich zwi¹-
zek z ziemi¹ podcinaj¹ korzenie narodu wyzu-
waj¹c go z w³asnej to¿samoci, niszcz¹ dywer-
syfikacjê upraw i hodowli oraz s¹ bardzo ma³o
wydajne.
cd. ze str. 1
Tym sposobem rz¹d Millera chce, poprzez
przyspieszenie procedury wydawania zezwoleñ
na sprzeda¿ polskiej ziemi, faworyzowaæ obco-
krajowców. Widaæ na przyk³adzie wy¿ej wymie-
nionego aktu i obserwuj¹c ostatnie poczynania
postkomunistów, kto ma byæ adresatem takich
dyrektyw. Zamiast pomóc wykaraskaæ siê pol-
skiej gospodarce i rodzimym bizmesmenom
z k³opotów, zajmuj¹ siê oni zbêdnymi sprawami.
Pseudopolska klasa polityczna chyba ju¿ do-
szczêdnie zwariowa³a na punkcie Zachodu.
Przek³ada siê to równie¿ na to, i¿ w tej noweliza-
cji chce siê jeszcze bardziej uciliæ znaczenie
spó³ki handlowej kontrolowanej
, czyli takiej,
w której wiêkszociowy kapita³ nale¿y do cu-
dzoziemców. Czy¿by jeszcze dodatkowa dawka
faworyzacji kapita³u zachodniego kosztem ro-
dzimego potencja³u? Z jednej strony trzeba siê
cieszyæ tylko z tego, i¿ owy zapis traci na zna-
czeniu w chwil¹ wejcia Polski do Eurolandu.
Z drugiej za strony po akcesji Polski z Uni¹
wiêkszoæ spó³ek zostanie ujednolicona pod
postaci¹ przedbiêbiorstw unijnych i bêdzie mo-
g³a swobodnie kupowaæ ziemiê.
Plus, minus
Merytoryka propagandy probrukselskiej by³a
wytworem czystej fantazji. Nie zawiera³a w sobie
rzeczowych analiz, faktów. Prezydent Polski za-
pewnia³, ¿e
Cz³onkostwo w Unii Europejskiej nie
tworzy ryzyka masowego wykupu polskiej ziemi
przez obcokrajowców. Zgodnie z wynegocjowa-
nymi warunkami, do roku 2016 Polska ma prawo
kontrolowaæ obrót ziemi¹ rolnicz¹.(...) Cz³onkow-
stwo w UE nie zmienia równie¿ wiele w odniesie-
niu do zakupów polskich firm przez europejskich
inwestorów. Maj¹ oni do tego prawo, podlegaj¹
jednak tym samym zasadom, co inwestorzy pol-
scy.
By³ to pusty frazes, który nie ma potwier-
dzenia w rzeczywistoci. Przejdmy wiêc do fak-
tów. W negocjacjach z UE pookr¹g³owe rz¹dy
ustali³y, i¿ cudzoziemcy bêd¹ potrzebowali ze-
zwolenia na nabywanie nieruchomoci w Polsce
tylko w przypadku, gdy chodzi o grunty rolne
i lene lub te¿ o tzw.
drugi dom.
W tych dwóch
kwestiach obcokrajowcy mog¹ nabyæ owe zie-
mie adekwatnie po 12 latach i 5 latach po pol-
skiej akcesji. Jednak przepisy, reguluj¹ce kupno
nieruchomoci, s¹ wzglêdnie dobre. Na doda-
tek nie brak im dziur, jak w serze szwajcarskim.
Owe uregulowania nie mówi¹ przecyzyjnie o
dzier¿awie gruntów. Ustalono, ¿e na ziemiach
zachodnich w przypadku dzier¿awienia terenu,
bêdzie mo¿na kupiæ ziemiê roln¹ bez zezwole-
nia ju¿ po okresie 7 lat, a w pozosta³ej czêci
Polski ju¿ po up³ywie 36 miesiêcy. Na dodatek
w owy okres, od którego mo¿na bêdzie kupo-
waæ nieruchomoci, bêd¹ doliczane lata, przez
które dana spó³ka zagraniczna
wynajmowa³a
owe grunty. Mo¿na zobrazowaæ to tym, i¿ zagra-
niczna firma X dzier¿awi³a 50 ha ziemi pod
Szczecinem od 1996 roku do chwili obecnej.
Wraz z wejciem Polski do UE w 2004 roku owa
ziemia staje siê w³asnoci¹ tej firmy X, gdy¿
okres dzier¿awy wyniosi³ ponad 8 lat, a wiêc su-
ma ta jest równa/wiêksza, ni¿ przewidywane
ustawowo 7 lat
okresu przejciowego
. Nie jest
to rarytasowa sytuacja. Mo¿e dojæ do tego, i¿
na zachodnich rubie¿ach Polski, z chwil¹ akce-
sji tego kraju do Unii, obszary ziemi rolnej przej-
d¹ na w³asnoæ cudzoziemców.
Wielki znak zapytania mo¿na równie¿ posta-
wiæ w samej kwesti
drugiego domu
. W owym
projekcie ustawy jest zapisane, i¿ do posiadania
zezwolenia na
drugi dom
nie bêd¹ zobligowani
ci cudzoziemcy, którzy mieszkaj¹ legalnie w Pol-
sce co najmniej 4 lata lub zamierzaj¹ wiadczyæ
us³ugi turystyczne. Z uwagi na fakt, i¿ pañstwo
nie ma funduszy na przeprowadzenie ró¿nora-
kich, podstawowych kontroli (vide zlikwidowa-
nia problemu chrzczenia paliwa, ¿ywnoci ge-
netycznie modyfikowanej, nieefektywnego go-
spodarowania publicznymi pieniêdzmi przez
podejrzane stowarzyszenia etc.), druga mo¿li-
woæ mo¿e prowadziæ do wielkich nadu¿yæ ze
strony adresata tej ustawy.
Realne zagro¿enie?!
Realne zagro¿enie istnieje. Mo¿na je sobie
dobitniej wyobraziæ tym, i¿ owa nowelizacja
ustawy o nabywaniu nieruchomoci przez ob-
cokrajowców ogranicza pole manewru same-
mu szefowi resortu MSW. A to przecie¿ na jego
barkach bêdzie spoczywa³a odpowiedzialnoæ
za kreatywne u¿ywanie z dobrodziejstw p³yn¹-
cych z polskiej ziemi. Jednak¿e szef MSW bê-
dzie móg³ doprowadziæ do kasacji zezwolenia
na posiadanie nieruchomoci tylko w przypad-
ku, w którym jest realne zagro¿enie bezpieczeñ-
stwa i obronnoci pañstwa, porz¹dku publicz-
nego oraz zdrowia spo³ecznego. Nie jest to ci-
lej sprecyzowane i zostawia nastêpne pole-
dziurê do spekulacji. Nie jest wiêc tak, jak po-
wiedzia³ A. Kwaniewski, i¿
Cz³onkowstwo
w Unii w niczym nie zmienia sytuacji prawnej
obowi¹zuj¹cej na ziemiach zachodnich, a wiêc
w niczym nie zagra¿a chronionej przez polskie
prawo w³asnoci mieszkaj¹cych tam obywateli.
I tutaj jest pies pogrzebany. Organ legislacyjny,
a wiêc rz¹d Millera, tworzy absurdalne popraw-
ki do ustaw, które ograniczaj¹ pole do manew-
ru dla jurysdyktywy maj¹cej za cel walkê z
ma-
nipulacj¹ nieruchomoci
.
Jest to tym bardziej niepokoj¹ce z uwagi na
fakt, i¿ postkomunici uchylili artyku³ 5a ustawy
o nabywaniu nieruchomoci przez cudzo-
ziemnców. Owy
niepoprawny
przepis obligo-
wa³ szefa resortu MSW do kontrolowania w ci¹-
gu 10 lat tego, czy dana ziemia faktycznie wy-
korzystana zosta³a przez obcokrajowca w ce-
lach inwestycyjnych, czy te¿ nie. Jeli nie, mi-
nister móg³ doprowadziæ do kasacji zezwole-
nia. Owy kruczek prawny mia³ uchroniæ polsk¹
ziemiê przed spekulacj¹ przez zagranicznych
byzmesmenów
. Podobne zabezpieczenia mo¿-
na spotkaæ w dotychczasowych krajach cz³on-
kowskich Unii. Mia³ on byæ naszym ostrze¿e-
niem-straszakiem dla spekulantów, ale wygl¹-
da na to, ¿e nim nie bêdzie. Jest to kolejny do-
wód na to, i¿ euroentuzjaci jak k³amali, tak
i k³ami¹ dalej.
dzo droga, 1 ha kosztuje przeciêtnie $14.000.
Generalnie jednak bardzo ma³o ziemi w Zjedno-
czonym Królestwie idzie na sprzeda¿, z ogólnej
jej iloci 25 milionów ha w Wielkiej Brytanii rocz-
nie sprzedawanych jest tylko 80.000 ha, a licz-
ba ta nie powiêkszy³a siê nawet w okresie pry-
szczycy. Drobni farmerzy, których jest tam ju¿
znikoma iloæ, zamiast wyzbywania siê roli, od-
daj¹ j¹ w uprawê firmom zarz¹dzaj¹cym lub wy-
dzier¿awiaj¹ s¹siadowi. W UK jest najwiêksza
koncentracja ziemi w Europie: mniej ni¿ 1% lud-
noci skupia w swych rêkach 70% ziemi! Nawet
w wielkofeudalnej Brazylii, gdzie zawsze domi-
nowa³y wielkie latyfundia, jest lepiej, bo 2,8%
w³acicieli dzier¿y ponad 56% gruntów ornych.
A w Polsce? W porównaniu z tymi danymi u nas
jest jeszcze raj, ale u wrót czyhaj¹ ju¿ unijne
sêpy, by wedrzeæ siê na nasze pola i ³¹ki i ob-
jeæ nas do koci. W Polsce jest 27-30% ludno-
ci zatrudnionyej w rolnictwie, ale dyr. general-
ny Komisji Europejskiej ds. rolnictwa Silva Ro-
driguez zapowiedzia³ przecie¿, ¿e zatrudnienie
to nie mo¿e przekraczaæ 5%. Ze wspomnianych
25 mln ha w UK 16 mln ha ziemi jest w posiada-
niu ok. 6.000 w³acicieli, przewa¿nie arystokra-
tów, lecz równie¿ wielkich instytucji, takich jak
Trust Narodowy, Koció³ anglikañski czy korona
(dobra królewskie). 100.000 drobnych farme-
rów posiadaj¹cych gospodarstwa poni¿ej 40 ha
skupia w swych rêkach 20% tej powierzchni,
a 77% 60-milionowej populacji ciniête jest na
ma³ym kawa³ku ziemi stanowi¹cym 5,8%.
Jeszcze w 1939 r. w UK by³o 500.000 farm ro-
dzinnych poni¿ej 40 ha zatrudniaj¹cych 15%
ludnoci. Obecnie, jak ju¿ wspomniano, jest ich
ok. 100.000, a produkcja w nich podtrzymywa-
na jest g³ównie przez banki i bardzo wysok¹
Dla porównania: W Polsce jest 18,5 mln ha
gruntów ornych i 4,5 mln u¿ytków zielonych.
Zatrudnienie w rolnictwie wynosi 27-30%, ale 4
mln ha gruntów (g³ównie popegeerowskich) za-
bra³a Agencja W³asnoci Rolnej Skarbu Pañ-
stwa, z czego 1 mln ha (wg innych danych 2
mln) sprzedano obcym. Ogó³em w obcych rê-
kach jest od 2 mln do 5 mln ha ziemi - w zale¿-
noci od szacunków. Jednak¿e nawet mimo
tych hiobowych danych trzeba zaznaczyæ, ¿e
polski ch³op robi wszystko, ¿eby nie oddaæ go-
spodarstw, a jego przywi¹zanie do ziemi jest
wci¹¿ bardzo silne. Mimo ¿e gospodarstwa te
s¹ przewa¿nie niewielkie (przeciêtnie 8,5 ha, ale
jest te¿ wiele du¿o mniejszych), wydajnoæ
z nich zawsze by³a bardzo wysoka i pozwala³a
na godziwe prze¿ycie. Ile¿ rodzin w Polsce wy-
¿ywi³o 0,5 ha + krowa i nikt nie potrzebowa³ do
tego 160 ha! Obecnie jednak, wskutek narzuco-
nej si³¹ z³odziejskiej konkurencji ze strony UE,
zapêtleñ kredytowych, braku dotacji (na Zacho-
dzie ju¿ 30-hektarowe dzia³ki otrzymuj¹ subsy-
dia) i nieuczciwego przejêcia rynków zbytu s³y-
szy siê, ¿e nawet 20-hektarowego rolnika nie
staæ na zeszyty dla dzieci. Jeli Polacy nie opa-
miêtaj¹ siê i biernie poddadz¹ tym antyludzkim,
globalistycznym, ¿ydowsko-masoñskim tren-
dom godz¹c siê na wyzbycie ich z ziemi, wy-
padki potocz¹ siê lawinowo i ani siê obejrz¹,
jak stan¹ siê bezimienn¹ mas¹ wyrobników bez
w³asnoci pêdzon¹ batem do roboty i ciesz¹c¹
siê, ¿e jest chocia¿ bat, który ich do niej popê-
dza. I nie bêd¹ mieli ani kawa³ka ziemi, by sobie
na niej pole¿eæ. A wtedy zobacz¹, ¿e nawet an-
gielski koñ ma lepiej ni¿ polski dwuno¿ny wó³
roboczy.
Marcin Niewêg³owski
10 przyrzeczeñ Rolnika Polskiego osiad³ego na Ziemiach Odzyskanych
1. Nie bêdê uprawia³ cudzej ziemi, a tylko Polsk¹ -
jedyn¹, niepodzieln¹, ojczyst¹ i zawsze wiern¹.
2. Nie pozwolê ziemi polskiej trwoniæ ani marno-
waæ, ani by s³u¿y³a wszetecznictwu czy bar-
barzyñstwu, a bêdê siê na niej brata³ ze wszy-
stkimi.
3. Bêdê uprawia³ swoj¹ w³asn¹ ziemiê w spoko-
ju, szczêciu i w bezpieczeñstwie.
4. Bêdê czci³ i kocha³ swoj¹ Ziemiê Ojczyst¹,
abym móg³ na niej ¿yæ wolny, w wierze ojców
swoich i w pokoju.
5. Nigdy nie sprzeniewierzê siê duchowi swojej
ziemi ani Ojcom swoim i bêdê solidarny z nimi.
6. Kocham swoj¹ ojczyst¹ ziemiê i przedk³adam
j¹ nad ka¿d¹ inn¹.
7. Nie bêdê wyja³awia³ czy sprzedawa³ w³asnej
ziemi, lecz dba³ o ni¹ zawsze i wszêdzie.
8. Nie bêdê lekcewa¿y³ sobie nigdy Ojczyzny,
Narodu oraz w³asnej ziemi, ojcowizny-spu-
cizny.
9. Nie bêdê po¿¹da³ ³aski wrogów dla swojej
ziemi i nie dopuszczê do jej sponiewierania,
trwonienia czy niszczenia.
10. Zawsze bêdê pamiêta³, abym móg³, jako
cz³owiek prawy, spokojnie spocz¹æ w ojczy-
stej ziemi, bêdê dba³ o groby i krzy¿e na niej.
Tak mi dopomó¿ Bóg!
A. Kazimierz Janicki
Nie jest wart imienia Polaka
kto siê urodzi³,
a nie spocznie w rodzinnej ziemi,
¿y³ z niej - a nie wytrwa³!
El¿bieta Gocicka
PO PRZECZYT
Nr 42(162)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Pomnik dla Drzyma³ów i innych,
zapomnianych Leydingów
nowanych Polaków w okresie
stalinizmu w ZSRR i PRL. Ini-
cjatorem i realizatorem idei
wzniesienia pomnika by³ dr Le-
szek Skonka wspierany w ró¿-
nej formie i zakresie moralnie
i czynnie przez tysi¹ce obywa-
teli z ca³ego kraju. Formê pla-
styczn¹ i architektoniczn¹ po-
mnika zaprojektowa³ plastyk
i architekt Tadeusz Teller. Mo-
nument ods³onili 17 wrzenia
1989 roku: sybiraczka Zofia
Abramajtys, córka oficera KOP
zamordowanego w Katyniu
i Eryk Barcz, wiêzieñ lagrów
sowieckich, a powiêci³ go bi-
skup Jan Tyrawa. Pomnik ma
surow¹ i skromn¹ formê, sk³a-
da siê z piêciu bloków czerwo-
nego granitu, co symbolizuje
50 lat od napaci Zwi¹zku Radzieckiego na
Polskê 7 wrzenia 1939 r. Cokó³ jego zrobio-
ny zosta³ z ³amanego niebieskiego granitu.
Forma Pomnika jest wci¹¿ doskonalona.
Obecnie monument zwieñcza korona cier-
niowa. Zbudowane zosta³y równie¿ dwa wy-
sokie maszty do zawieszania flag. Jest te¿
sta³e pod³¹czenie do miejskiej sieci gazowej
i podczas uroczystoci na jego szczycie
p³onie znicz. Tablica na pomniku zawiera
inskrypcje:
W 50-t¹ rocznicê narzucenia Po-
lakom systemu stalinowskiego, w ho³dzie je-
go ofiarom, ku przestrodze ¿yj¹cych i przy-
sz³ych pokoleñ Naród Polski.
W 1990 roku prezydent Rz¹du na
Uchodtwie odznaczy³ pomnik Srebrnym
Krzy¿em Virtuti Militari. Owy monument usy-
tuowany jest w samym centrum miasta, na
Placu Wolnoci, pomiêdzy fos¹ i oper¹. By³
on wielokrotnie dewastowany. Ukradziono
np. krzy¿ z br¹zu, or³a polskiego, zniszczo-
n¹ tablicê, koronê cierniow¹ uszkodzono,
zdewastowano maszty flagowe itp. Od 14
lat odbywaj¹ siê przed nim uroczystoci pa-
triotyczne, obywatelskie, spo³eczne. Opie-
kuje siê nim od samego pocz¹tku Komitet
Pamiêci Ofiar Stalinizmu w Polsce z siedzi-
b¹ we Wroc³awiu. Od samego te¿ pocz¹tku
twórcy i opiekunowie Pomnika mieli zarów-
no zwolenników jak przeciwników, a nawet
zaciek³ych wrogów, i to nie tylko z tzw.
obo-
zu komunistycznego
. Z jednej strony nie-
chêæ wynika³a z zawici, ¿e komu siê uda-
³o, a nie powinno. Z drugiej na strony - nie-
chêæ do przypominania gorzkiej prawdy
o przesz³oci, w któr¹ uwik³anych by³o wie-
le osób z tego obozu.
Stwarzano wiêc od samego pocz¹tku ró¿-
ne trudnoci, by nie dopuciæ do budowy
Pomnika i uroczystoci rocznicowych. A oto
stanowisko (instrukcja) KC PZPR w tej spra-
wie:
W³adze miejscowe realizowa³y zalece-
nia KC PZPR, utrudnia³y budowê pomnika
i uczczenie ofiar stalinizmu. W przeddzieñ
uroczystoci 16 wrzenia Plastyk Miasta
Wroc³awia zakaza³ koñczenia pomnika pi-
sz¹c: W zwi¹zku ze stwierdzeniem niepra-
wid³owoci polegaj¹cej na pominiêciu trybu
ustalonego Rozporz¹dzeniem... w sprawie
zatwierdzania niektórych projektów budow-
lanych do czasu przed³o¿enia projektu i ry-
sunku roboczego tablicy pami¹tkowej spra-
wa pozostaje bez biegu .
Pismo to wys³ane
zosta³o do Prezydenta miasta Wroc³awia
i Naczelnika dzielnicy. Rzecz w tym, ¿e do-
kumentacja zosta³a z³o¿ona, ale Plastyk
Miasta nie chcia³ wydaæ decyzji i ca³¹ spra-
wê postanowi³ przekazaæ Ministerstwu Kul-
tury i Sztuki, co spowodowa³oby opónienie
o kilka miesiêcy, a nawet lat. Oczywicie nie
mo¿na by ods³oniæ pomnika i zorganizo-
waæ uroczystoci, i oto w³anie chodzi³o.
Znieczulica polityczna
W 50. rocznicê zakoñczenia wojny w ma-
ju 1995 roku Komitet postanowi³ oddaæ ho³d
i wyraziæ wdziêcznoæ pokoleniom, które
odbudowa³y kraj i zagospodarowa³y Ziemie
Odzyskane. Poniewa¿ ówczesne w³adze
miasta (vide
opozycyjni oligarchowie
: UW
i Solidarnoæ) nie zgodzi³y siê na ten gest,
na cokole Pomnika Ofiar Stalinizmu umie-
szczono tablicê z inskrypcj¹:
Tym, którzy
W ho³dzie ch³opom polskim za obronê wsi
przed sowietyzacj¹ i zdegradowaniem ich
do roli homo sovietus.
cym zosta³ by³y dzia³acz przedsierpniowej
opozycji demokratycznej dr Leszek Skon-
ka. G³ównym celem KPOS by³o i dalej to, by
w przypadku utrzymania siê sprzyjaj¹cych
warunków domagaæ siê ujawnienia prawdy
o rozmiarach krzywd wyrz¹dzonych Pola-
kom w PRL i ich naprawienia, w takim za-
kresie, w jakim by³oby to jeszcze mo¿liwe,
g³ównie jednak w formie zadoæuczynienia
moralnego. Mimo, ¿e Statut Komitetu okre-
la³ bardzo oglêdnie i skromnie cele Stowa-
rzyszenia, to sama idea ujawnienia prze-
stêpstw stalinowskich i uhonorowania jego
ofiar wywo³a³a bardzo ostry sprzeciw.
Niemal przez rok nie mo¿na by³o zareje-
strowaæ Komitetu. Celem Stowarzyszenia
nie mia³o byæ istnienie i deklarowanie za-
miarów, ale rzeczywiste dzia³ania, i to za-
czê³o budziæ coraz wiêkszy niepokój Partii.
W³adze PRL nie wierzy³y, by w ci¹gu 2-3
miesiêcy bez pieniêdzy, technicznej infra-
struktury mo¿na by³o zbudowaæ pomnik.
W normalnych biurokratyczno-peerelow-
skich warunkach mog³oby to trwaæ co naj-
mniej rok lub dwa i poch³onê³oby moc pie-
niêdzy. Jednak¿e Komitetowi uda³o to zrea-
lizowaæ w ci¹gu nieca³ych 4 miesiêcy. Dla-
tego w przeddzieñ ods³oniêcia pomnika, 16
wrzenia 1989 roku, KC PZPR podjê³o pew-
ne kroki uniemo¿liwiaj¹ce zorganizowanie
uroczystoci, szanta¿uj¹c cz³onków Komite-
tu mo¿liwoci¹ interwencji zbrojnej stacjo-
nuj¹cej w Legnicy Armii Czerwonej. Owe
ostrze¿enie KC PZPR by³o skierowane
g³ównie do osoby przewodnicz¹cego Ko-
mitetu Pamiêci Ofiar Stalinizmu dr Leszka
Skonki, ale wydane za porednictwem Ze-
nona Komendera wicepremiera rz¹du
PRL. Treæ tego tekstu brzmia³a nastêpuj¹-
co:
Wed³ug wypowiedzi przewodnicz¹cego
G³ównego Komitetu Pamiêci Ofiar Stalini-
zmu doktora Leszka Skonki wystosowano
apel do spo³eczeñstwa radzieckiego nawo-
³uj¹cy do ujawnienia wszystkiego, co do-
tychczas dzieli³o oba narody, a tak¿e podjê-
cia starañ w kierunku naprawienia krzywd
wyrz¹dzonych Polakom w minionym 50-le-
ciu oraz apel do Polaków, by z godnoci¹,
wzniole obchodzili tê tragiczn¹ rocznicê.
(...) Poniewa¿ sprawa obchodzów 50-tej
rocznicy agresji Zwi¹zku Radzieckiego na
Polskê mo¿e wywo³aæ niepo¿¹dane reper-
kusje polityczne rzutuj¹ce na nasze stosun-
ki z ZSRR, nale¿a³oby przyj¹æ i realizowaæ
nastêpuj¹ce przedsiêwziêcia (...) Zwróciæ
siê do Zenona Komendera jako przewodni-
cz¹cego Komisji ds. upamiêtnienia Ofiar Re-
presji Okresu Stalinowskiego i przewodni-
cz¹cego Rady Ochrony Pomników Walk
i Mêczeñstwa z prob¹ o przeprowadzenie
rozmowy z doktorem Leszkiem Skonk¹
przewodnicz¹cym Komitetu Obchodów 50-
tej rocznicy agresji Zwi¹zku Radzieckiego
na Polskê w sprawie wymiany pogl¹dów na
temat upamiêtnienia ofiar zbrodni stalinow-
skich w Polsce i sk³onienie by³ych represjo-
nowanych kolegów z Wroc³awia, aby nie
organizowali uczczenia 17 wrzenia w spo-
sób demonstracyjny, publiczny (...) Uprze-
dziæ Urz¹d Wojewódzki we Wroc³awiu
i MSW, aby na 17 i 18 wrzenia nie wydawaæ
zezwoleñ na organizowanie demonstracji...
Zapowied obchodów 17 wrzenia mo¿e
staæ siê zachêt¹ do organizowania na tere-
nie Bia³orusi i Ukrainy demonstracji popiera-
j¹cych decyzje w³adz radzieckich o w³¹cze-
nie terenów II Rzeczypospolitej zamieszka-
³ych przez te narodowoci do ZSRR.
Bóg, Honor i Ojczyzna
Mimo tych nacisków politycznych i finan-
sowych trudnoci Stowarzyszeniu uda³o siê
zaistnieæ i dopi¹æ swego. W 1989 roku we
Wroc³awiu w czynie spo³ecznym wzniesiony
zosta³ pierwszy w Polsce i na wiecie Po-
mnik Ofiar Stalinizmu dla uczenia pamiêci
zamordowanych, okaleczonych, represjo-
Wroc³aw, stolica Dolnego l¹ska.
Ostatnio by³o o nim bardzo g³ono a to za
spraw¹ inicjatywy, która wyp³ynê³a z ust
pseudopolskich autorytetów moralnych
(vide A. Michnik, T. Mazowiecki). Chcieli
oni w tym piêknym, l¹skim miecie zaa-
ran¿owaæ budowê wiatowego Centrum
Wypêdzonych. Pomijaj¹c fakt czy to jest
dobry pomys³, czy te¿ nie, to media da³y
temu wydarzeniu wielki rozg³os. Jest jed-
nak takie miejsce we Wroc³awiu,
o którym czwarta w³adza zapomnia³a i nie
sk³ania siê do tego, aby ten stosunek
zmieniæ. Miejscem tym w miecie jest
Plac Wolnoci. To na jego ziemi usytuo-
wany jest Pomnik Ofiar Stalinizmu
pierwszy w Polsce i na wiecie taki mo-
nument. W tym roku mija 14. rocznica je-
go powstania.
11 listopada przed Pomnikiem Ofiar Sta-
linizmu we Wroc³awiu odbêdzie siê uroczy-
stoæ wyra¿enia ho³du i wdziêcznoci ch³o-
pom polskim za obronê wsi i ojcowizny
przed sowietyzacj¹.
Ch³opi polscy, mimo doznawanych repre-
sji, szykan, cierpieñ, wiêzieñ i obozów pra-
cy, nie przerwali oporu przeciw narzucanej
im si³¹ kolektywizacji i obronili swoje
ma³e
ojczyzny
(vide gospodarstwa rolne, ziemie
uprawne) przed
czerwonym szatanem
. Nie-
stety, do tej pory nie doceniono znaczenia
ich odwa¿nej, obywatelskiej i zarazem pa-
triotycznej postawy. Nie wyra¿ono im pu-
blicznego uznania i wdziêcznosci za dozna-
ne cierpienia, krzywdy, poniesione ofiary.
Zapomniane polskie kwiaty lotosu
W³adza posierpniowa te¿ o nich zapo-
mnia³a. Z tego te¿ powodu, z inicjatywy Ko-
mitetu Pamiêci Ofiar Stalinizmu powsta³
w 1989 roku Pomnik, który ma zmyæ to za-
pomnienie, tê skazê w najnowszej historii
Polski. Idea powo³ania tej instytucji spo³ecz-
nej mia³a miejsce w kwietniu 1988 roku.
W tym czasie trwa³y w³anie rozmowy
w Magdalence pod Warszaw¹ o podzia³
rz¹dów w pañstwie pomiêdzy PZPR a ¿¹d-
nymi w³adzy gangsterami politycznymi
spod szyldu Solidarnoæ i KOR, którzy dla
swoich egoistycznych celów sprowokowali
stan wojenny. Na dodatek publicznie intere-
sy
opozycjonistów w³adzy ludowej
repre-
zentowa³ w tym czasie Koció³. Nieliczna,
ale zaanga¿owana obywatelsko grupa dzia-
³aczy patriotycznych, w tym Ruchu Obrony
Praw Cz³owieka, za³o¿ycieli Wolnych Zwi¹z-
ków Zawodowych, walcz¹cych po sierpniu
1980 o zwi¹zkowy charakter Solidarnci
zastanawia³a siê, jak wykorzystaæ s³aboæ
i zamieszanie w obu gangsteriach i przy-
czyniæ siê do naprawienia krzywd wyrz¹-
dzonych aktywnym patriotycznie i obywa-
telsko najwartociowszym naszym roda-
kom.
Przez 35 lat nie wolno by³o im wspominaæ
o tych krzywdach, a tym bardziej upominaæ
siê o ich naprawienie, choæby w formie mo-
ralnej. Wielu uczciwych Polaków, wra¿li-
wych na krzywdy ludzkie, o postawach oby-
watelskich, patriotycznych by³o przekona-
nych, ¿e naprawienie krzywd jest najpilniej-
szym i najwa¿niejszym zadaniem. Uwa¿ali,
¿e do naprawienia Pañstwa potrzebna jest
aktywnoæ, zaanga¿owanie, powiêcenie,
zaufanie do kieruj¹cych losami kraju oraz
przekonanie, ¿e nie zostan¹ oszukani po-
nownie, ¿e jedno z³o nie zostanie zast¹pio-
ne innym z³em pod nowym szyldem. Dlate-
go podczas prowadzenia rozmów o podzia-
le w³adzy miêdzy ekip¹ Kiszczaka i biskupa
Orszulika, nieliczna grupa ludzi w kraju za-
wi¹za³a Komitet Pamiêci Ofiar Stalinizmu
z siedzib¹ we Wroc³awiu. Jej przewodnicz¹-
odbudowali kraj i zagospodarowali Ziemie
Odzyskane Naród
. Na 11 listopada br.
planuje siê uroczystoci oddania ho³du
i wyra¿enia wdziêcznoci ch³opom polskim
za obronê wsi przed sowietyzacj¹. Na Po-
mniku umieszczona tablica z inskrypcj¹:
W ho³dzie ch³opom za obronê wsi polskiej
przed sowietyzacj¹ Naród.
Komitet Pamiêci Ofiar Stalinizmu wielo-
krotnie domaga³ siê dla nich zadocuczy-
nienia moralnego, apeluj¹c o poparcie do
instytucji, organizacji i osób zwi¹zanych for-
malnie z wsi¹.
Niestety, partie, organizacje i osoby rodo-
wodu stalinowskiego: ZSL, PZPR, ze zrozu-
mia³ych wzglêdów nie wyrazi³y zaintereso-
wania t¹ inicjatyw¹. Komitet Pamieci Ofiar
Stalinizmu od lat zwraca³ siê o wspó³pracê
w tej sprawie do Waldemara Pawlaka, Józe-
fa Zycha, Janusza Dobrosza z PSL, a nawet
do Andrzeja Leppera z Samoobrony, lecz nie
otrzyma³ ¿adnej odpowiedzi. Widaæ na go³ej
d³oni, jak¹ moralnoæ reprezentuj¹ ludzie,
którzy swoimi pustymi has³ami próbuj¹ przy-
ci¹gaæ do siebie ludowy elektorat. Potwier-
dza siê wiêc przekonanie, ¿e ch³opi polscy
nie maj¹ ¿adnej w³asnej organizacji, która by
ich rzeczywicie reprezentowa³a. Dlatego te¿
Komitet Pamiêci Ofiar Stalinizmu postanowi³
zorganizowaæ tê narodow¹ uroczystoæ, bo
kto tym ludziom, których coraz wiecej uby-
wa, w imieniu narodu, powinien podziêko-
waæ i oddaæ ho³d. Nie pozwólmy, aby ich
trud zosta³ pogardzony i zapomniany.
dr Leszek Skonka, Marcin Niewêg³owski
Jeszcze jeden blunierca
W nr. 33
Polityki
z dnia 16 sierpnia 2003
roku Piotr Sarzyñski pisze z Austrii na te-
mat wystawy Widma po¿¹dania. Maso-
chizm w sztuce (artyku³ Sztuka spod
pejcza):
Ale te¿, co w pierwszym momen-
cie zaskakuje, jedyny w tym gronie Polak -
Miros³aw Bia³ka. Rzecz jasna przychodz¹
mi do g³owy nazwiska co najmniej kilku ro-
dzimych artystów, ale trzeba przyznaæ, ¿e
ascetyczna (jak zwykle) praca naszego ro-
daka, przedstawiaj¹ca u³o¿ony na wyso-
koci ³ó¿ka prosty nieheblowany krzy¿, na
którym przymierzyæ siê mo¿na do ukrzy-
¿owania, robi du¿e wra¿enie i wyró¿nia siê
wieloznacznoci¹
Có¿ móg³by zaprezentowaæ polski ar-
tysta, aby zab³ysn¹æ na salonach sztuki
europejskiej i zdobyæ poklask recenzen-
tów? Oczywicie, tylko kolejn¹ profanacjê
wiêtych symboli chrzecijan, w tym
przede wszystkim Krzy¿a. Sta³o siê to ju¿
obsesj¹ zdegenerowanych umys³ów pol-
skich artystów, do Kozyry i Nieznalskiej
(i im podobnych) do³¹czy³ nastêpny blu-
nierca. Dla tych elit intelektualnych pro-
fanacja symbolu cierpienia i mierci Syna
Bo¿ego jest sztuk¹. A przecie¿ powinni
oni pamiêtaæ, ¿e ich niedocignionymi
mistrzami byli bolszewicy i nazici. Ich
dzie³a s¹ ledwie pop³uczynami tamtych
artystów. Zaiste, godne zachwytu dzie-
dzictwo kulturowe.
Przypuszczam, ¿e nie jest to jednak
brak wiedzy, ale zwyk³e skundlenie inte-
lektualne i moralne polskich artystów.
Stanis³aw ¯urek
PO PRZECZYT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl