nr44-03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Zapiski o przeklinanym narodzie
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
wano tak zmar³ych, jak w Egipcie, dlate-
go ka¿dy z nowowstêpuj¹cych w³adców
na tron od razu zaczyna³ budowaæ dla siebie grób,
dopiero póniej zwraca³ siê ku sprawom docze-
snym, a najlichszy nieboszczyk by³ czym wiêcej
ni¿ ¿yj¹cy dostojnik. Dlatego bardzo dbano
o oczyszczenie zw³ok i w zale¿noci od op³aty
u¿ywano trzech metod balsamowania i ozdabia-
nia cia³a. W swej sztuce Egipcjanie doszli do praw-
dziwej perfekcji i dziêki temu mo¿emy nawet dzi-
siaj rozpoznaæ wyraz twarzy mumii Sezostrysa,
choæ liczy ona sobie trzydzieci trzy wieki. By³o to
dla nich wa¿ne z tego powodu, ¿e ka¿dy móg³ je-
szcze pomiertnie doznaæ oczyszczenia poprzez
prace czekaj¹ce na nich w krainie Amenti, a tak¿e
walkê ze s³aboci¹ charakteru. Pomiertni pracow-
nicy nazywali siê przeobra¿onymi i jeli dopu-
szczono ich do pracy z innymi przeobra¿onymi,
znaczy³o to, ¿e s¹ ju¿ czyci. Dlatego wo³ali do bo-
gów: uczyñcie mnie godnym pracy, pracy prze-
noszenia wody i piasku z zachodu na wschód, co
znajdujemy w zapisach ówczesnej Ksiêgi Umar-
³ych. Tam równie¿ znajdujemy panteistyczny mo-
noteizm kasty kap³añskiej, zazdronie strzeg¹cej
swej wiary przed ludem, któremu zezwalali na wie-
lobóstwo, kult zwierz¹t i zabobony fetyszyzmu.
Najciekawsz¹ czêci¹ Ksiêgi Umar³ych jest etyka
i czêæ tamtych przykazañ odnaleæ mo¿na w pra-
wie og³oszonym przez Moj¿esza ¯ydom, przysto-
sowanym do warunków ucieczki z Egiptu. Wed³ug
profesora Juliana Ochorowicza, do siedmiu przy-
kazañ wyjêtych z Ksiêgi Umar³ych doda³ trzy
specjalne dla ¯ydów, a najwa¿niejsze z nich, czy-
li czwarte: czcij ojca twego i matkê twoj¹, bêd¹ce
zakazem rzucania uroków na rodziców. Wszystkie
subtelniejsze przepisy z Ksiêgi Umar³ych nie
znalaz³y zastosowania u mniej owieconych ¯y-
dów z braku zrozumienia, jak nieprzeci¹¿anie nie-
wolników prac¹, nieoszukiwanie przy wa¿eniu to-
warów i ca³y szereg przepisów dotycz¹cych hi-
gieny publicznej oraz zaleceñ panowania nad sa-
mym sob¹. Nie znalaz³y tam równie¿ poklasku
czysto chrzecijañskie zasady litoci i mi³osier-
dzia, które wprowadzi³o nadejcie Chrystusa
Króla.
W dzisiejszych warunkach czcimy swoich
zmar³ych odwiedzaj¹c ich ostatnie miejsce po-
bytu miêdzy nami. Palimy im wiat³a, aby rozja-
niæ zakryte dla nas ¿ycie. W zwyczajach s³o-
wiañskich, opisanych piêknie przez Adama Mic-
kiewicza w Dziadach, odnajdujemy równie¿
cz¹stkê dawniejszych wierzeñ. Staramy siê mo-
dlitw¹ ich wspomagaæ, bo jak nasza wiara uczy,
jestemy wspó³zale¿ni. Oni potrzebuj¹ naszej
modlitwy, a my ich.
wiêto zmar³ych jest najbardziej niezwyk³e i na-
wet niewierz¹cy udaj¹ siê na cmentarze. Gorzej
z tymi, których grobów nie mo¿na odnaleæ,
których koci bielej¹ po tajdze, Syberii i snuj¹ siê
po morskim dnie. Po szeædziesiêciu latach nie
mo¿na nie zap³akaæ nad naszymi z Katynia, Osta-
szkowa, Charkowa, Miednoje. Z wszystkich la-
grów i ³agrów i nad tymi z wo³yñskiej ziemi, gdzie
nawet nie wiadomo, w którym miejscu sta³by krzy¿
i czy nie powinien tam staæ krzy¿ tak wielki, ¿e siê-
gn¹³by nieba. A co z krzy¿ami ze ¯wirowiska, jak
w miejscu sprofanowanym przez si³y z³a oddaæ
czeæ tam, w Owiêcimiu, pomordowanym przez
Niemców i czy wolno bêdzie Polakom w miejscu
tamtej kani modliæ siê za ich dusze, skoro nawet
klasztor Karmelitanek zosta³ stamt¹d usuniêty.
Snuj¹ siê dusze po ca³ym wiecie, nad Mon-
te Cassino i Tobrukiem, i nad cmentarzem lwow-
skim, gdzie komunici niszcz¹ groby Orl¹t. Tym
wszystkim ukochanym polskim duszom nasz¹
modlitwê sk³adamy, Powstañcom Warszawskim,
oddzia³om Armii Krajowej, Si³om Zbrojnym i tym
udrêczonym w ¿ydokomunistycznych wiêzie-
niach, partyzantom poleg³ym w gêstwinie lenej,
jak major Dobrzañski.
Polsce poleg³ej nasz¹ modlitwê sk³adamy.
Bo¿ena Szaniec
Nr 44(164)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
30.10. - 5.11.-2003
tygodnik
ROK VI
UCIECZKA W MIERÆ
Fala narkomanii zala³a Polskê. Wprawdzie obowi¹zuje ustawa antynar-
kotykowa, ale liczba osób siêgaj¹cych po narkotyki stale ronie. Poza
tym obni¿a siê granica wiekowa tych, którzy ich próbuj¹. Problem jest
wielop³aszczyznowy i bardzo skomplikowany.
BLI¯EJ NASZYCH IDOLI
Narkobiznes rozpleni³ siê u nas wraz z kapitali-
zmem i propagand¹ zachodniego stylu ¿ycia. Wo-
kó³ nas wyrós³ nowy wiat, jakby z klocków lego -
kolorowy i ³adny, ale plastikowy, sztuczny. Z ró¿no-
barwnych klocków mo¿na zbudowaæ stacjê ben-
zynow¹ i plac zabaw, ale Zbrodni i kary ju¿ siê
nie napisze. Ta rzeczywistoæ zosta³a wykreowana
przez media, wylansowana jako ekwiwalent no-
woczesnoci, szczêcia. rodki masowego ra¿e-
nia stworzy³y model cz³owieka sukcesu - egocen-
tryka o wypchanym portfelu, którego staæ na wy-
godne, bezproblemowe ¿ycie. Spo³eczeñstwo
ogarnê³a mania sukcesu, a w naszej rzeczywisto-
ci jego osi¹gniêcie okazuje siê praktycznie niere-
alne. Powstaje przepaæ pomiêdzy ambicjami
a mo¿liwociami ich realizacji w praktyce, co pro-
wadzi do frustracji i rodzi patologie. M³odzi ludzie
nie pok³adaj¹ wartoci w drugim cz³owieku, nie
chc¹ zmagaæ siê z szar¹ codziennoci¹. Marzy
im siê ¿ycie lekkie, ³atwe i przyjemne, beztroskie.
Massmedia pokazuj¹ idoli ze wiata polityki i show
biznesu, rozkapryszone, p³ytkie gwiazdki, czyni¹c
z nich autorytety, wzorce. Im siê uda³o, wiêc ¿eru-
j¹ na zalepieniu i desperacji mas. Wielu idoli
mówi wprost, ¿e siêga po narkotyki i nie zabrania
ich za¿ywania swoim dzieciom.
Hausnerowskie wiêto
przez wicepremiera Hausnera, sprawiaj¹
wra¿enie obcowania z cz³owiekiem arche-
ologicznym. W równym rzêdzie mo¿na go po-
stawiæ z azteckimi m³odzieñcami odgrywaj¹cy-
mi role boga. Wybrany z wyselekcjonowanej
grupy, przez okrelony czas ma pe³niæ funkcjê
super-ministra. Pozwala to panu Hausnerowi
¿yæ w przepychu w otoczeniu w³asnego dworu
klakierów. Przyjmuje ho³dy za rzekomo trafne
rozwi¹zania dla polskiej gospodarki.
Jak d³ugo potrwa to wiêto?
Zgodnie z terminarzem Azteków m³odzieniec
po up³ywie roku wybiera³ siê na poblisk¹ wyspê,
gdzie ucina³ sobie krótk¹ pogawêdkê z miejsco-
wymi kap³anami. Dodam, ¿e argumenty wysuwa-
ne w trakcie rozmowy, zawsze stawiane by³y na
ostrzu no¿a i le¿a³y g³êboko na sercu m³odzieñca.
A co z naszym super-ministrem?
Niestety, sprawa siê trochê komplikuje ze
wzglêdu na jego nijakoæ. Niby to minister go-
spodarki, niby pracy, niby polityki spo³ecznej.
Cofnijmy siê zatem do styczniowego wyst¹pienia
pretenduj¹cego do miana boga s³oñca premiera
Leszka Millera. Zawarta w nim informacja o po-
szerzeniu kompetencji super-ministra stanowi
pocz¹tek obchodów hausnerowskiego wiêta,
wyznacza tak¿e dok³adnie jego koniec, który na-
st¹pi nie póniej ni¿ w styczniu przysz³ego roku.
Historia bardzo lubi siê powtarzaæ. No¿yków
z dnia na dzieñ przybywa. Wyspecjalizowany
w sk³adaniu ofiar SLD-owski aparat, ju¿ organi-
zuje nowy orszak na czeæ nowego bo¿ka. Nie
pos¹dzajmy jednak historii o ob³êd. Czas poka-
¿e, ¿e panowie Miller z Hausnerem oraz ich ha-
rem tym razem nie bêd¹ wiêtowaæ ostatni.
Nie bêdê siê wysila³ na podsumowanie ka-
dencji Pana Hausnera. Z za³o¿enia mia³a ona
byæ obscenicznym tañcem z woli b³yszcz¹cego
pana Millera, ku uciesze swoich pobratymców.
Wierzê w m¹droæ Polaków, ceniê ich praco-
witoæ i ¿yczliwoæ. Dlatego wiem, ¿e odbior¹
nale¿ne im przywileje i przywróc¹ dawne warto-
ci. Pielêgnowanie kraju Polskiego, tradycji,
obyczajów.
cd. na str. 18
le pisali o Niemcach: To³stoj, Gogol, a tak¿e Prus, Sienkiewicz, Kraszewski, Rodziewiczów-
na, Konopnicka, bowiem dobrze o nich pisaæ siê nie da. Germañska wspólnota rozbójnicza za-
wsze s³ynê³a ze straszliwego okrucieñstwa. Niemiecki uczony dominikanin, Joannes Falken-
berg, powiada w tym swoim nieskomplikowanym jêzyku, w którym nie sposób by³o stworzyæ
wielkiej literatury: Jest wiêksz¹ zas³ug¹ zabiæ Polaków i ich króla ni¿ pogan i dlatego wiec-
cy ksi¹¿êta maj¹ obowi¹zek wytêpiæ wszystkich Polaków. Powiesiæ na szubienicach ich ksi¹-
¿¹t i ca³¹ ich szlachtê.
narodowym le¿y zami³owa-
nie do z³odziejstwa i zabój-
stwa. Zaczynaj¹ usilnie pracowaæ tyl-
ko wtedy, kiedy przygotowuj¹ wojnê.
Nie nale¿y siê wiêc dziwiæ, ¿e w jêzy-
ku - bardzo prostym przecie¿ - najle-
piej ³upie¿com wychodz¹ komendy
wojskowe; u nich nawet przekleñ-
stwa s¹ bez polotu, prymitywne.
W wieku dwunastym Niemcy wy-
mordowali S³owian po³abskich: Mil-
czan, £u¿yczan, Wieletów. To tam
stoj¹ dzi ich ponure miasta - Ham-
burg i Berlin. Na miejscu S³owian
Naddunajskich powsta³y germañskie
osady, które potem przekszta³ci³y siê
w Österreich. Wszyscy pamiêtamy,
¿e to Krzy¿acy wymordowali ca³¹
ludnoæ Gdañska w 1308 roku. Po-
znali ich z tej strony tak¿e staro¿ytni
Rzymianie. O ³otrowskim charakte-
rze narodowym Germanów Juliusz
Cezar tak pisa³: Okrucieñstwa, które
uprawiaj¹ poza granicami swego
pañstwa, nie poczytuj¹ za hañbê.
cd. na str. 3
rak
Z ¯YCIA POLSKOJÊZYCZNYCH
NARODOWCÓW
II Kongres Ligi Polskich Rodzin odby³ siê
bez niespodzianek i sensacji. W³adzê zacho-
wa³ tamtejszy uk³ad trzech tenorów Roman
Giertych, Marek Kotlinowski i Zygmunt Wrzo-
dak. Oni to tworz¹ nadal centralny dla LPR
triumwirat zwany Prezydium Zarz¹du G³ów-
nego. Buntuj¹cy siê nieco pose³ Wrzodak,
któremu nie podoba³y siê konszachty Gierty-
cha juniora z Gazet¹ Wyborcz¹ i ogólnie li-
beralno-æwierænarodowa linia partii i klubu,
wyranie siê uspokoi³. Dlaczego? Pewnie
obawa utraty pozycji w Lidze, co poczu³o na
grzbiecie ju¿ paru prominentów Ligi.
PostScript Picture
93801.eps
Niedobre s¹siedztwo
cd. na str. 6
ladem naszego ¿ycia
pod¹¿a wiat³o znicza,
a ³un¹ pamiêci
przychodz¹ Wszyscy wiêci
W
¿adnym kraju i ¿adnej epoce nie szano-
Z
achowanie oraz zachcianki stawiane
W
niemieckim charakterze
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 44(164)
Ratujmy zasoby wêgla
Od dawna Naród Polski inwestowa³ ogromne
rodki w dokumentowanie bogatych zasobów
wêgla kamiennego, które zosta³y wytworzone
przez przyrodê w ci¹gu kilkuset milionów lat
dziêki energii s³onecznej i energii geotermicz-
nej. Dziêki pracom wykonanym g³ównie po II
wojnie wiatowej udokumentowano ponad 60
miliardów ton wêgla, co stawia³o Polskê na
czwartym miejscu w wiecie.
W toku tzw. restrukturyzacji przemys³u wêglowe-
go po 1989 roku, prowadzonej przez ekipy rz¹dowe
ró¿nych barw, likwiduj¹c 23 kopalnie wêgla, zaprze-
paszczono oko³o 20 miliardów zasobów ton wêgla.
Obecne propozycje rz¹dowe dalszej likwidacji ko-
palñ prowadz¹ do dalszego zmarnowania du¿ej ilo-
ci udostêpnionych zasobów. To tak, jakbymy za-
soby Biblioteki Jagielloñskiej czy te¿ zbiory malar-
stwa polskiego, które zosta³y nam po II wojnie wia-
towej, chcieli likwidowaæ tylko dlatego, ¿e nie ma
doranie zainteresowania nimi ani pomieszczeñ do
ich przechowywania.
Restrukturyzacj¹ przemys³u wêglowego zajmuj¹
siê przede wszystkim ekonomici (z pominiêciem
geologów i górników), dla których miernikiem
wszelkich dzia³añ jest maksymalizacja doranych
zysków, bez wzglêdu na to, ile to kosztuje, jakie po-
woduje straty w maj¹tku narodowym i jak uderza
w ludzi. Ekonomici nie bior¹ obecnie pod uwagê
wartoci straconych zasobów, które kosztowa³y Na-
ród Polski na przestrzeni dziejów tak wiele wyrze-
czeñ i wysi³ków. Nieporozumienie wynika równie¿
st¹d, ¿e polska Konstytucja, mimo sugestii rodo-
wisk PAN, nie okreli³a, czyj¹ w³asnoci¹ s¹ zasoby
przyrodnicze w Polsce. Ustawowo przyjêto, ¿e sta-
nowi¹ one w³asnoæ Skarbu Pañstwa, którym zarz¹-
dzaj¹ zmieniaj¹cy siê ministrowie pochodz¹cy z ró¿-
nych opcji politycznych, maj¹cy ró¿ne pogl¹dy na
znaczenie zasobów oraz na sposób ich wykorzysta-
nia do celów spo³ecznych i prywatnych. Wyobra-
my sobie, ¿e kto powiedzia³, i¿ w³aciciel samo-
chodu zmienia siê co 4 lata. Bez trudu moglibymy
sobie uwiadomiæ, jak to auto bêdzie wygl¹daæ po
15 latach eksploatacji. Minister Skarbu Pañstwa,
który jednoosobowo zarz¹dza zasobami przyrodni-
czymi, przekazuje swoje uprawnienia w³asnociowe
innym ministrom, np. w przypadku wêgla ministro-
wi gospodarki, pracy i polityki spo³ecznej. Wydawa-
³oby siê, ¿e takie rozwi¹zanie jest s³uszne, bo mini-
ster ten powinien dbaæ o gospodarnoæ, pe³ne za-
trudnienie pracowników i odpowiednie warunki spo-
³eczne. Niestety, 14 lat restrukturyzacji polskiej go-
spodarki doprowadzi³o do zmniejszenia wydobycia
wêgla prawie o po³owê, ograniczenia produkcji sta-
li, energii, przemys³u lekkiego, przetwórczego i spo-
¿ywczego i wielu innych. Modne kiedy wygasza-
nie rozwoju przemys³owego kraju spowodowa³o
brak zapotrzebowania na wêgiel kamienny i rozwi-
niêcie nadmiernego importu gazu, za który trzeba
p³aciæ dewizami i budowaæ odpowiednie sieci prze-
sy³owe i zbiorniki dla jego przechowywania w Pol-
sce. Przemys³ wêglowy, który przez ponad 50 lat po
II wojnie wiatowej by³ wizytówk¹ Polski i przyczyni³
siê do powstania Europejskiej Wspólnoty Wêgla
i Stali, poprzedniczki Unii Europejskiej, sta³ siê obe-
cnie przeszkod¹ dla wielu biznesmenów do sprze-
dawania na rynku polskim gazu, ropy naftowej,
energii elektrycznej, a nawet biopaliw. Mylenie
przedstawicieli w³adzy ci¹gle nie mo¿e siê oderwaæ
od utartych schematów i kolejne rz¹dy proponuj¹
nam tylko ograniczanie produkcji, co w konsekwen-
cji prowadzi do wzrostu bezrobocia, które osi¹gnê-
³o poziom ponad 3,5 mln osób.
Przysz³oæ wêgla
Autorzy uwa¿aj¹, ¿e w celu poprawy systemu go-
spodarczego kraju nale¿y oderwaæ siê od dotych-
czas obowi¹zuj¹cych schematów mylowych i cof-
n¹æ siê do rozwi¹zañ stosowanych przez setki lat.
W dawnej gospodarce, jak równie¿ we wspó³cze-
snej, nowoczesnej (ale w krajach bogatych) stosu-
je siê zasadê okrelania w pierwszej kolejnoci sta-
nu posiadania (zasobów, ludzi itp.), a póniej zaso-
bów ich efektywnego wykorzystania, daj¹cego naj-
lepsze efekty ekonomiczne i spo³eczne.
Polskie rz¹dy przyjê³y zasadê, ¿e ich rol¹ jest tyl-
ko formu³owanie zasad i mnóstwa przepisów, a go-
spodarka sama bêdzie siê rozwijaæ na zasadach
wolnego rynku. Problem tylko w tym, ¿e w Polsce
i w Europie nie ma wolnego rynku, bo dyrektywy
unijne okrelaj¹ wielkoæ produkcji, nie podaj¹c
sposobu jej uzyskania. Tak tragiczne wydarzenia,
jak nowojorskie z 11 wrzenia 2001 roku, irackie z
2003 roku, amerykañska i brytyjska awaria energe-
tyczna, a ostatnio w³oska, dowodz¹, ¿e nie wystar-
czy byæ bogatym mocarstwem, aby w³asnym mie-
szkañcom zapewniæ odpowiedni poziom ¿ycia
i bezpieczeñstwa. Wci¹¿ gin¹ ludzie w konfliktach
zbrojnych mimo wydawania ogromnych sum pie-
niêdzy na zbrojenia maj¹ce jakoby zapewniæ im
bezpieczeñstwo. Zmusza siê ludzi do realizacji arbi-
tralnie narzuconych norm prawnych. Unia Europej-
ska od szeregu lat pracuje nad formu³owaniem re-
gu³ dotycz¹cych warunków technicznych (kolczy-
kowanie byd³a, warunki technologii i produkcji towa-
rów itp.), a dotychczas nie rozwi¹za³a problemu za-
bezpieczenia Europy w energiê potrzebn¹ do jej
rozwoju i bezpieczeñstwa. Powo³ujemy siê czêsto
na ró¿nego rodzaju dyrektywy unijne, których sku-
tecznoæ nie zawsze zosta³a sprawdzona. Przyk³a-
dem tego mo¿e byæ podpisanie przez przedstawi-
cieli polskiego rz¹du, tzw. negocjatorów, dyrektyw
unijnych ograniczaj¹cych wielkoæ produkcji ener-
gii elektrycznej nie spe³niaj¹cej standardów unij-
nych. Przedstawiciele rz¹du stwierdzaj¹ równie¿, ¿e
zapotrzebowanie na wêgiel bêdzie ci¹gle spada³o,
co, naszym zdaniem, nie ma uzasadnienia. Je¿eli
chcemy rozwijaæ polsk¹ gospodarkê i zatrudniæ mi-
liony bezrobotnych, to zapotrzebowanie na ener-
giê i wêgiel bêdzie wzrasta³o.
Zasoby Górnego l¹ska
Obszar Górnego l¹ska, który posiada swoj¹
specyfikê przyrodnicz¹, odmienn¹ od pozosta³ej
czêci Polski, bogaty jest w zasoby przyrodnicze,
w tym zw³aszcza wêgla i energii geotermicznej,
które mog¹ umo¿liwiæ dobry rozwój tego regionu.
W wyniku tego l¹sk ma szansê staæ siê oaz¹ zie-
leni, akwenów bogatych w ryby, jak te¿ czystej ener-
gii, czystego powietrza i rozwoju myli twórczej.
Wiek XXI to wiek korzystania z dobrodziejstw na-
uki, jednak zapominamy o tym, ¿e wykorzystanie
tych dobrodziejstw bêdzie wymaga³o korzystania
z zasobów energii, metali, surowców skalnych i wo-
dy. Wszystkie te zasoby znajduj¹ siê na Górnym
l¹sku, za bezrobocie osi¹ga tam ju¿ ponad 20
proc. Nale¿y zrobiæ wszystko, aby przesta³o rosn¹æ,
a tak¿e nie marnowaæ zasobów przyrodniczych, do
których mamy dostêp m.in. poprzez szyby górnicze
i setki kilometrów podziemnych chodników.
Propozycje rozwi¹zañ
Pod centraln¹ czêci¹ Górnol¹skiej Niecki Wê-
glowej, licz¹cej ponad 2.700 km
2
, znajduje siê po-
nad 1000-metrowej gruboci pok³ad wapieni de-
woñskich wype³nionych wodami geotermalnymi
o temperaturze od 100 do 150
0
C. Wykorzystanie
tych wód i zawartej w nich energii cieplnej umo¿liwi-
³oby w po³¹czeniu z czynnymi kopalniami wêgla
powstanie systemu geoenergetycznego, w wiêk-
szoci ukrytego pod ziemi¹, zapewniaj¹cego wy-
twarzanie energii elektrycznej i cieplnej dla potrzeb
krajowych i na eksport. W miarê up³ywu lat udzia³
energii czystej, produkowanej z zasobów geoter-
malnych, stopniowo wzrasta³by, a zasoby wêgla by-
³yby wykorzystane w zak³adach chemicznych pro-
dukuj¹cych tworzywa sztuczne, które s¹ obecnie
importowane z dalekiej Azji.
Zasoby wêgla kamiennego na l¹sku nale¿y
oszczêdzaæ i zachowaæ dla przysz³ych pokoleñ,
zgodnie z zasad¹ zrównowa¿onego rozwoju. Pol-
ska i Europa s¹ zapónione w rozwoju przemys³u
chemicznego. Wiele produktów i nowoczesnych
tworzyw mo¿na przecie¿ produkowaæ na l¹sku.
Na l¹sku Opolskim ju¿ w czasie okupacji hitlerow-
skiej produkowano z wêgla benzynê syntetyczn¹
w Zak³adach Kêdzierzyn-Kole. Nale¿y przeanali-
zowaæ te¿, dlaczego za jedn¹ tonê wêgla wydoby-
tego przez górników p³aci siê kopalni ok. 120 z³,
a w sk³adach opa³owych ta sama tona wêgla ko-
sztuje ponad 400 z³. Gdyby cenê wêgla wydobyte-
go w kopalni podnieæ do 200 z³ i sprzedawaæ bez
mafijnych poredników, wówczas zniknie problem
deficytowych kopalñ l¹skich. Proponujemy rozwa-
¿enie faktu, ¿e w dyspozycji rz¹du s¹ nie tylko wy-
soko op³acani ministerialni urzêdnicy, lecz tak¿e ty-
si¹ce naukowców zatrudnionych za pieni¹dze z bu-
d¿etu pañstwa w wy¿szych uczelniach specjali-
stycznych i instytutach naukowych, którzy mogliby
przygotowaæ odpowiednie wersje programów re-
konstrukcji górnictwa i ca³ej gospodarki polskiej.
Ksi¹¿ka o ¿ydowskich
¿o³nierzach Hitlera
¯ydowscy Niemcy w wojskach Hitlera, czy
mówi¹c prociej - ¯ydzi w armii Hitlera, takie zdanie
dla wiêkszoci ludzi i dzisiaj bêdzie przede wszyst-
kim przejawem podstawowej historycznej ignoran-
cji czy objawem zwyk³ego antysemityzmu. A jed-
nak jest inaczej. Ukaza³o siê niemieckie wydanie
g³onej ksi¹¿ki m³odego amerykañskiego historyka
Bryana Marka Rigga w³anie pod takim tytu³em:
¯ydowscy ¿o³nierze Hitlera. Praca zosta³a oparta
na ¿mudnych badaniach ród³owych i wywiadach
z bezporednimi uczestnikami wydarzeñ.
Ustawy norymberskie zabrania³y osobom po-
chodzenia ¿ydowskiego s³u¿by w armii. Korzenie
rasowe cz³onków NSDAP sprawdzano do 1800 ro-
ku, oficerów SS jeszcze o piêædziesi¹t lat wcze-
niej. Dla niektórych wybranych Hitler wydawa³
certyfikaty aryjskoci. By³y one trzystopniowe,
w kategorii najwy¿szej jego posiadacz móg³ siê
uwa¿aæ za Niemca pe³nej krwi, choæ nie by³ pe³no-
prawnym obywatelem III Rzeszy. Ni¿sze zawiesza-
³y decyzjê do czasu po wojnie, gdy mia³o byæ wy-
dane ostateczne zawiadczenie, w zale¿noci od
wojennych zas³ug.
Sto piêædziesi¹t tysiêcy osób pochodzenia ¿y-
dowskiego walczy³o w armii hitlerowskich Niemiec.
Dlaczego s³u¿yli zbrodniarzowi? Jeden z badanych
przez Rigga tak odpowiedzia³: Rodzice wychowali
mnie jako prawdziwego Niemca w mi³oci do führe-
ra oraz Ojczyzny. Te i podobne postawy by³y wyni-
kiem siêgaj¹cego wiele lat wstecz procesu asymi-
lacji. Patrioci niemieccy ¿ydowskiego pochodze-
nia - jak pisze polski historyk Marek J. Chodakie-
wicz w ostatnich Arcanach o tej samej ksi¹¿ce -
przez lata ulegali coraz g³êbszej germanizacji.
Wed³ug Rigga, który zbada³ 1671 przypadków
¿o³nierzy ¯ydów wszystkich kategorii, wiêkszoæ
zbadanych przez niego ¿o³nierzy chcia³o udowo-
dniæ, ¿e s¹ godni miana Niemca, ¿e ich ¿ydow-
skoæ nie istnieje.
Ka¿dy czytelnik ksi¹¿ki Rigga zadawa³ lub bê-
dzie zadawaæ sobie pytanie o zag³adê. Odpowied
historyka jest straszna: niektóre osoby pocho-
dzenia ¿ydowskiego bra³y bezporedni udzia³
w holokaucie jako sprawcy, g³ównie ze wzglêdu
na swoj¹ rangê i obowi¹zki z ni¹ zwi¹zane. Najbar-
dziej skrajny jest przyk³ad cz³owieka, który pod
zmienionym nazwiskiem by³ komendantem obozu
na £otwie i wysy³a³ ¯ydów na mieræ.
Ksi¹¿ka Rigga bêdzie przez wielu zrozumiana
opacznie. Jedni zechc¹ j¹ wykorzystaæ do umniej-
szania roli Niemców, innym pos³u¿y do podsyca-
nia antysemityzmu. Wydaje siê, ¿e nie taki by³ cel
amerykañskiego autora. Jego ksi¹¿ka, nie podwa-
¿aj¹c prawdy o niemieckim ludobójstwie, jest ko-
lejnym dowodem na niezwyk³oæ XX-wiecznego
z³a. Perfidia systemu totalitarnego polega³a nie tyl-
ko na ogromie zbrodni, do których doprowadzi³,
ale te¿ na niezwyk³ej umiejêtnoci w³¹czania ludzi
- niezale¿nie od ich pochodzenia narodowego - we
wspó³pracê w ich dokonaniu.
dowê muru, podkrelaj¹c, ¿e jest ona grabie¿¹
palestyñskiej ziemi i prób¹ wytyczenia metod¹
faktów dokonanych granicy wygodnej dla Izrae-
la. Radykalna organizacja palestyñska Hamas za-
grozi³a, ¿e izraelski mur na Zachodnim Brzegu
nie powstrzyma jej przed dalszymi atakami na
pañstwo ¿ydowskie. Mur nie obroni syjonistycz-
nego tworu i nadejdzie dzieñ, ¿e runie on tak, jak
kiedy upad³ Mur Berliñski - owiadczy³ Hamas.
PAP
Bush jak Lenin
Prezydent Litwy Rolandas Paksas i burmistrz
Wilna Arturas Zuokas chc¹ na gmachu starego
ratusza wileñskiego umieciæ tablicê pami¹tko-
w¹ przypominaj¹c¹ wizytê prezydenta Busha je-
sieni¹ ub.r. Chc¹ na niej umieciæ fragment prze-
mówienia Busha na placu ratuszowym, w którym
stwierdzi³, ¿e odt¹d ka¿dy wróg Litwy bêdzie tak-
¿e wrogiem USA. Prezydent tymi s³owami gratu-
lowa³ Litwie zaproszenia do NATO.
Przeciw tablicy pami¹tkowej opowiadaj¹ siê kon-
serwatorzy zabytków. Morta Bau¿iene, dyrektor
muzeum architektury, t³umaczy³a dziennikarzom,
¿e pomys³ ten przypomina jej tablicê pami¹tkow¹
z czasów radzieckich umieszczon¹ na dworcu ko-
lejowym w Wilnie. Napis g³osi³: By³ tu Lenin.
Zawiod³e? Na plakat!
Tych radnych
nie obs³ugujemy
Zdjêcia 13 grudzi¹dzkich rajców prawicy, kt-
órzy g³osowali za budow¹ najwiêkszego
w miecie supermarketu, pojawi³y siê na roz-
wieszanych w sklepach plakatach opatrzo-
nych napisami: Oni oszukali wyborców! Tych
radnych nie obs³ugujemy!.
-
Niech mieszkañcy wiedz¹, komu zawdziêczaj¹
budowê nowego supermarketu, który porz¹dnie
da nam w koæ
- mówi za³amana szefowa Izby
Handlowej w Grudzi¹dzu
Daniela Senkbeil.
-
W³a-
snymi nazwiskami gwarantowalimy wyborcom za
tê ekipê. Nie wolno tak oszukiwaæ ludzi!
Grudzi¹dz-
ka Federacja Gospodarcza popiera³a rz¹dz¹ce
obecnie w Grudzi¹dzu prawicowe w³adze. Jed-
nym z g³ównym hase³ wyborczych by³o: ¯adnych
nowych marketów w miecie. Na pocz¹tku wrze-
nia Rada Miejska przeg³osowa³a uchwa³ê w spra-
wie budowy hipermarketu o powierzchni 20 tys.
metrów kwadratowych. Teraz 13 radnych wieci
oczami ze zdjêæ umieszczonych na plakatach,
których wci¹¿ przybywa w grudzi¹dzkich skle-
pach. Wydrukowano ich 3000. Oprócz portretów
na plakacie jest deklaracja: Oni oszukali wybor-
ców! Tych radnych nie obs³ugujemy. Stracili nasze
zaufanie. A jeszcze na dzieñ przed sesj¹ 40 pro-
cent radnych prawicy by³o hipermarketowi prze-
ciwnych. I przez jedn¹ noc zmieni³o zdanie
Czy rzeczywicie dojdzie do wypraszania pla-
katowych radnych ze sklepów? Prezes Izby Go-
spodarczej
Miros³aw Garbacz
uwa¿a, ¿e jest to
raczej apel do sumienia radnych: -
Oni obiecywa-
li grudzi¹dzanom tworzyæ, a nie likwidowaæ miej-
sca pracy. A miejscowi producenci ju¿ licz¹ siê
z tym, ¿e nie tylko nie stworz¹ nowych miejsc pra-
cy, ale je zredukuj¹. S¹ miasta wielkoci Grudzi¹-
dza, jak Siedlce czy Koszalin, które nie wpuci³y
wielkich supermarketów.
-
Sami jestemy zaskoczeni poparciem klien-
tów, którzy znacznie ostrzej formu³uj¹ swoj¹ dez-
aprobatê
- twierdzi Daniela Senkbeil. Starszy Ce-
chu Rzemios³ Ró¿nych,
Miros³aw Pietkiewicz,
wyjania: -
Akcjê popieraj¹ zw³aszcza rzemielni-
cy bran¿y budowlanej, lusarskiej, stolarskiej,
w których najbardziej ten gigantyczny market ude-
rzy
W³adze Grudzi¹dza (miasta o prawie 32-
procentowym bezrobociu) obiecuj¹, ¿e wraz z hi-
permarketem powstanie multikino, zje¿d¿alnie
dla dzieci, aquapark. Tylko ilu grudzi¹dzan bêdzie
staæ na zje¿d¿alniê za 10 z³?
KTG
Rzeczpospolita 225/2003
Od red. T.P.:
Ju¿ ponad rok temu informowalimy na ³amach T.P.
o ukazaniu siê tej ksi¹¿ki. Kiedy uka¿e siê w Polsce?
I kto j¹ mo¿e wydaæ?
Murowana grabie¿ Palestyny
Po zbudowaniu nielegalnego muru na Zacho-
dnim Brzegu Jordanu Izrael utworzy ponadto ba-
rierê wokó³ wszystkich osiedli ¿ydowskich w rejo-
nie tzw. strefy bezpieczeñstwa, których nie bê-
dzie wolno przekraczaæ Palestyñczykom - ujawni-
³a gazeta Haarec. Wed³ug niej, o za³o¿enie
stref bezpieczeñstwa wyst¹pi³o ju¿ 100 ¿ydow-
skich osiedli, nielegalnych wed³ug prawa miêdzy-
narodowego. Trzy strefy ju¿ powsta³y, 17 dal-
szych uzyska³o zezwolenie armii izraelskiej.
W³adze Autonomii Palestyñskiej potêpiaj¹ bu-
Maryla Rzeszut
Gazeta Pomorska 226/03
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
prof. Ryszard Koz³owski
prof. Julian Soko³owski
prof. Jacek Zimny
Nasz Dziennik
PO PRZECZYT
Nr 44(164)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
Niedobre s¹siedztwo
I w tym momencie Budar, który dotychczas
sta³ blady i zdenerwowany napaci¹ odzyska³ si-
³y i wymierzy³ Szwabowi straszliwego kopa w ty-
³ek. Kopniak poderwa³ m³odego faszysto-komu-
nistê do góry, który opad³ na ziemiê, ale szybko
wsta³ i zacz¹³ - jêcz¹c po niemiecku - uciekaæ jak
zaj¹c, jak tchórz, jak niedobitek spod Cedyni,
Grunwaldu, Stalingradu
- O, tak¹ mamy tu autonomiê - rzek³ Budar
i otrzepa³ nie wiedzieæ czemu d³onie, jak po
brudnej robocie.
- Ciekawe, dlaczego Stalin nie przy³¹czy³ wa-
szej republiki do Polski, tylko zostawi³ z Niem-
cami - powiedzia³em zrzucaj¹c powoli z siebie
ca³e to nieprzyjazne germañskie odium po zaj-
ciu z m³odym nazist¹. - Zreszt¹ ze Stalinem
nigdy nie by³o wiadomo co zrobi, jak siê za-
chowa, na przyk³ad jak z puszcz¹ bia³owiesk¹
- przeci¹³ j¹ paznokciem na mapie na pó³ i tak
ju¿ zosta³o do dzi. Podobnie zrobi³ z wieloma
wsiami: pó³ zosta³o w Polsce, a pó³ sowieci so-
bie zabrali
Szlimy wolno ulic¹ Budziszyna w centrum
miasta, gdy nagle Budar jakby sobie co wa¿ne-
go przypomnia³, zaproponowa³:
- A wiesz, zajdmy do ksiêgarni, mo¿e ju¿ jest
moja nowa ksi¹¿ka, to ci j¹ przy okazji zadedyku-
jê. Mylê, ¿e ju¿ powinna byæ w sprzeda¿y
Zatrzymalimy siê przed witryn¹ ksiêgarsk¹.
Wiêkszoæ ksi¹¿ek by³a w jêzyku niemieckim.
Gdy weszlimy, przywita³ nas lokajsko umiech-
niêty okupant.
- Was wollen zie? - spyta³ w narzuconym S³o-
wianom jêzyku.
- Chcia³bym kupiæ ksi¹¿kê ³u¿yckiego autora,
Jurija Budara Nas kusk zemje - powiedzia³em
i spojrza³em na Szwaba badawczo.
- Niestety, bardzo ¿a³ujê, ale nie mamy takie-
go autora - potomek uciekinierów spod Stalin-
gradu z udawanym ubolewaniem, w gecie bez-
radnoci roz³o¿y³ rêce.
- Ach tak? - wyj¹³em z kieszeni wewnêtrznej
marynarki mój polski paszport ze srebrnym
or³em i podsun¹³em sprzedawcy pod nos. - A ja
mam poufne informacje, ¿e w³anie tê ksi¹¿kê
pan ju¿ od paru dni powinien mieæ
- Och - zatroska³ siê po niemiecku, czyli nie-
prawdziwie - w³anie sobie przypomnia³em, ¿e
istotnie, dostalimy tego autora.
Potomek mi³oników cudzego mienia pobieg³
na zaplecze. S³ychaæ by³o, jak rozrywa papier
pakowy na paczce ksi¹¿ek znienawidzonego ³u-
¿yckiego pisarza. Zjawi³ siê, prawie biegiem,
z jedn¹ ksi¹¿k¹ w rêku.
- Niech pan jeszcze przyniesie piêæ egzemplarzy
- ostrym tonem pogoni³em pruskiego sprzedaw-
cê. Znowu przybieg³ z ksi¹¿kami. Pakowa³, wyda-
wa³ resztê i ca³y czas umiecha³ siê i k³ania³ uni-
¿enie, i wci¹¿ przeprasza³ za niedopatrzenie. Ba³
siê
Wyszlimy z tego niemieckiego miejsca, g³o-
no trzasn¹wszy drzwiami.
- Moja ¿ona kilka razy tu by³a, Niemiec zawsze
jej odpowiada³, ¿e jeszcze nie ma, a wiedzieli-
my od swoich ludzi, ¿e ksi¹¿ka od paru dni jest
w tej ksiêgarni - rzek³ Budar. - Po prostu bojkotu-
j¹ nas na ka¿dym kroku. Podobnie by³o z ksi¹¿-
k¹ So³ty, Karela Nowki i innych naszych pisarzy
- Widzia³em, jak ten Szwab siê zachowuje -
mrukn¹³em.
- Przecie¿ a¿ do £aby ci¹gn¹ siê s³owiañskie
ziemie. Niemcy wymordowali Po³abian, S³owiñ-
ców, Prusów, Jadwingów, a teraz nas, £u¿yczan
dobijaj¹ A wiat patrzy i nic nie mówi. Mamy
ONZ, NATO i wiele innych organizacji, które s¹
na us³ugach pewnych grup wzajemnego popie-
rania siê - Budar westchn¹³ ciê¿ko.
- W³anie, tak zwany Zachód widzi tylko te pro-
blemy, przy pomocy których mo¿e sobie nabiæ
swoj¹ chciw¹ kabzê
Dochodzilimy do domu Jurija. W drzwiach
powita³a nas ¿ona pisarza - Bo¿ena.
- No i co? Macie?
- Mamy! - krzykn¹³ triumfalnie Budar i po³o¿y³
paczkê ksi¹¿ek na stole. - Musielimy jednak
z okupantem stoczyæ bitwê
- na paszporty! - doda³em ze miechem.
Siedzielimy przy stole, pilimy herbatê i z wiel-
k¹ estym¹ kartkowalimy tomik Nas kusk zemje.
- Nasz kawa³ek ziemi - powiedzia³em g³ono
po polsku.
- W³anie - rzek³ Budar - to jest ta nasza,
w okowach niemieckich cierpi¹ca, coraz mniej-
sza ojczyzna.
I napisa³ na stronie przedtytu³owej: Za knjeza
Romana Gorzelskeho na rjane zetkanje - lubje -
Budar.
I data: 21.05.1974, Budysin.
Przeczyta³em nazwê wydawcy: Ludowe Na-
k³adnictwo Domowina.
Trzyma³em tê ksi¹¿kê w rêkach i myla³em, ¿e
jest ona napisana w kolejnym jêzyku s³owiañskim
skazanym przez Niemców na mieræ. I patrzy³em
na te umieraj¹ce s³owa, którym nikt nie chcia³ po-
móc. A przeró¿ne demokratyczne organizacje
udawa³y, ¿e nie dostrzegaj¹ tego problemu
I przypomnia³em sobie, ¿e Stalin chcia³ wszy-
stkich Niemców wywieæ na Daleki Wschód. Tam
by siê dopiero brali za ³by z Chiñczykami i Ja-
poñczykami. Anglosasi przestraszyli siê, ¿e po-
tem mo¿e zapanowaæ w Europie spokój i ¿e nie
bêd¹ ju¿ z tak¹ swobod¹ okradaæ ró¿nych
pañstw wiata: Roosevelt z Churchillem zmówili
siê i zaprotestowali. Wprawdzie uda³o siê Stali-
nowi wywieæ parê milionów Niemców, a tak¿e
sporo ¯ydów do Birobid¿anu - nadmurskiej re-
publiki ¿ydowskiej - ale nagle Stalina otruto i nikt
ju¿ potem do tych pomys³ów nie wróci³.
Z trzymanej ksi¹¿ki g³ono przeczyta³em tytu-
³y wierszy:
- Za ma³e ludy, Drohotny kamjeñ, Prasen-
je, My tu smy, Zeleñ nasich spêwow, Diw-
na hra, Mejski wjecor, Cicha prostwa,
Wernosæ a ³za, Noc w lesu
- Czytasz tylko te tytu³y, które s¹ podobne do
polskich - zamia³ siê Budar.
- Bo chcê pokazaæ to, co nasze jêzyki zbli¿a
Zaraz ten krótki wiersz prze³o¿ê na polski, jest bar-
dzo klarowny, prawie sam siê t³umaczy. O popatrz:
Gdy lud chce zmieniæ swoj¹ dolê,
Niech stara siê, by ¿yzn¹ ojców rolê
Dobytek wszelki oraz Bogów
Nie wk³ada³ w rêce dawnych wrogów
- Wiersz jest jeszcze trochê chropawy w moim
polskim przek³adzie
- Ale jest w nim, w warstwie polskiej, zawarta
ca³a nasza prawda ³u¿ycka: o naszym ¿yciu
i walce z okupantem - powiedzia³ Jurij Budar.
Jego ³agodnie le¿¹ca na ksi¹¿ce d³oñ - nagle
zacisnê³a siê w piêæ.
cd. ze str. 1
Wyprawy ³upie¿cze na s¹siadów Niemcy traktu-
j¹ jako swego rodzaju polowania. Nie pozbyli siê
zachowañ z czasów wspólnoty pierwotnej, s¹ i po-
zostan¹ narodem niedorozwiniêtym. Anglicy o tym
wiedz¹, a wiêc chc¹ utrzymaæ tego ponurego bry-
tana w dobrej kondycji, aby trzyma³ w szachu kon-
tynentaln¹ Europê, aby sami mogli bez przeszkód
okradaæ resztê wiata. O charakterze i psychice
niemieckiej ich filozof Miller-Freienfelds w utworze
pt. Psychologia Niemca i jego kultura powiada,
¿e genotyp, czyli trwa³y trzon osobowoci germañ-
skiej to chciwoæ na cudze mienie, po które on siê-
ga na drodze agresji, skrytobójstwa i grabie¿y
O tym wszystkim wiedzia³em, kiedy jecha³em
do moich przyjació³ £u¿yczan (resztki ich ocala-
³y), czyli do Domowiny. Jednak rzeczywistoæ
okaza³a siê jeszcze bardziej przera¿aj¹ca. I tu
przypomnia³em sobie moj¹ wizytê w Budziszynie
z jeszcze jednego powodu: wczoraj czeskie ra-
dio Praha poda³o, ¿e w Budziszynie £u¿yczanie
bili siê na ulicach z niemieck¹ policj¹. Powodem
walk by³ coraz wiêkszy ucisk narodowy tej ma³ej
wspólnoty s³owiañskiej przez urzêdy niemieckie,
ograniczaj¹ce coraz bardziej swobody obywatel-
skie w tej autonomicznej republice. £u¿yczanie
wyszli z protestami na ulice. Pola³a siê krew
O zajciach w Budziszynie polskojêzyczne
rodki przekazu Polaków nie poinformowa³y.
Dzi to ju¿ nikogo z nas nie dziwi.
By³y to wczesne lata siedemdziesi¹te. Wtedy
Domowina zaprosi³a mnie na cykl spotkañ au-
torskich. Znam jêzyk naszych zachodnich s¹sia-
dów. Trudno go nie znaæ, kiedy jest on do polskie-
go bardziej podobny ni¿ czeski czy bia³oruski.
Szed³em wiêc którego razu ulic¹ w Budziszy-
nie z pisarzem Jurijem Budarem. Akurat rozma-
wialimy o trudnych sprawach tych najbardziej
na zachód wysuniêtych bastionów S³owiañ-
szczyzny w morzu germañskim, agresywnym
i do zabijania skorym.
- Z pogromu hitlerowskiego ocala³o zaledwie
sto tysiêcy £u¿yczan. Nie wolno by³o rozmawiaæ
po ³u¿ycku ani kultury naszej eksponowaæ - za to
grozi³a mieræ! Musielimy zejæ do g³êbokiego
podziemia
- A co Niemcy w czasie wojny z wami robili? - py-
tam, bo znam ich nienawiæ do ludów okradanych.
- Mê¿czyzn wys³ano na front wschodni, kobie-
ty na przymusowe roboty i do ³agru, a dzieci na
zgermanizowanie. Z tego straszliwego holocau-
stu zosta³a nas zaledwie garstka - oblicze Buda-
ra pomrocznia³o.
- Podobno Wilhelm Pieck by³ £u¿yczaninem?
- powiedzia³em, bo nagle to sobie przypomnia-
³em, kto mi o tym w Warszawie mówi³
- Tak, to prawda: jego nazwisko pochodzi od
s³owiañskiego s³owa piec! Niemcy je wyma-
wiaj¹ po swojemu jako Pik I to jemu zawdziê-
czamy nazwy ulic w naszym jêzyku, wzglêdn¹
swobodê autonomiczn¹, nasze gazety, tygodnik
Domowina, kluby, wydawnictwo ksi¹¿kowe,
zespo³y pieni i tañca, prawo do mówienia po ³u-
¿ycku na ulicy Kiedy Pieck zmar³ - Niemcy za-
czêli powoli likwidowaæ nasze przywileje
W tym momencie podszed³ do nas rudy dwu-
dziestolatek w niebieskiej koszuli FDJ z czerwo-
nym krawatem, mia³ wykrzywion¹ wciek³oci¹
purpurow¹ twarz. Wykrzykn¹³ do nas:
- Wy ³u¿yckie winie, tu jest niemiecki Bautzen
i tutaj nie wolno mówiæ w tym plugawym s³o-
wiañskim jêzyku!
Chwyci³em Szwaba za ko³nierz: nie spodzie-
wa³ siê tego, a ja wprost w jego czerwony, dysz¹-
cy nienawici¹ pysk, sykn¹³em byle jak¹ niem-
czyzn¹:
- Du dojcze farfluchter junge! Und dreck! Du
dunmkopf, ich bin auslender i ja ciê mogê, nie-
miecki durniu, do koncentracjonlager wsadziæ,
farsztejn? - tu splun¹³em z obrzydzeniem i doda-
³em: - Du bist farfluchter dojcze sszprache!
Niemiaszek zacz¹³ wyæ ze strachu w swoim
jêzyku:
- Przepraszam was, pomyli³em siê, myla³em,
¿e jestecie £u¿yczanami, których pe³no tu siê
pêta Nie mówcie tylko policji
Po awanturze z Centrum Wypêdzonych, urz¹dzonej przez Erikê Steibach, to kolejna próba stworzenia w spo³eczeñstwie niemieckim wra¿enia, ¿e to oni s¹ g³ównymi ofia-
rami II wojny wiatowej. Omielone tym ziomkostwa niemieckie ju¿ zaczynaj¹ g³ono domagaæ siê odszkodowañ za maj¹tki, które musia³y zostawiæ. J¹trzenie przez tak¹
gazetê jak Bild dziwi szczególnie. Przecie¿ przez dwa lata udowodnili, ¿e bliskie im s¹ idee pojednania z Polakami, ¯ydami... Koledzy redaktorzy, pisz¹c o konsekwenc-
jach wojny, któr¹ wywo³ali wasi ojcowie i dziadowie, pamiêtajcie kto najbardziej przez ni¹ ucierpia³.
Roman Gorzelski
Super Express, 2.10.2003
PO PRZECZYT
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 44(164)
Prawda o unijnej pomocy
W ostatnich dniach w prasie centralnej uka-
za³y siê og³oszenia skierowane do rolników
i samorz¹dów lokalnych, informuj¹ce i zapra-
szaj¹ce do sk³adania wniosków o dotacje ze
rodków unijnych - na rzecz modernizacji rol-
nictwa, infrastruktury i rozwoju obszarów wiej-
skich (SAPARD). Programy pomocowe funk-
cjonuj¹ ju¿ od kilku lat, dlatego warto siê poku-
siæ o próbê oceny ich roli i znaczenia w rozwo-
ju gospodarczym spo³ecznoci lokalnych,
gmin i kraju. Poniewa¿ rz¹d i media proeuro-
pejskie podkrelaj¹ wrêcz nadzwyczajn¹ i de-
cyduj¹c¹ ich rolê w strategii rozwoju Polski,
przeanalizujmy kilka najwa¿niejszych dotych-
czas realizowanych programów Unii Europej-
skiej w naszym kraju.
Program SAPARD
Trzy dotychczasowe edycje programu zakoñ-
czy³y siê klêsk¹ i wykorzystaniem przeznaczonych
dla Polski rodków finansowych na poziomie kilku
procent.
1
Kolejna, czwarta edycja programu z terminem
sk³adania wniosków do 15 wrzenia 2003 r. za-
koñczy³a siê równie katastrofalnie. Dlaczego? Po-
niewa¿ warunki uczestnictwa w tym programie s¹
nie do przyjêcia przez gminy, samorz¹dy lokalne
i samych rolników.
Najpierw gminy musz¹ opracowaæ komplekso-
wy program modernizacji infrastruktury lokalnej
(np. energetyki). Nastêpnie go sfinansowaæ i wy-
konaæ z w³asnych rodków, by ostatecznie ubie-
gaæ siê o dotacje z Unii Europejskiej. Nie przekra-
czaj¹ one jak dot¹d kilku procent wartoci inwe-
stycji, p³atnych najczêciej dopiero po dwóch la-
tach od skoñczenia inwestycji. To skandal i kom-
promitacja unijnej pomocy. To ob³uda i demago-
gia przedstawicieli rz¹du i instytucji unijnych, za-
pewniaj¹cych nas o pieni¹dzach, które rzekomo
s¹ i bêd¹ w stanie szybciej ni¿ dotychczas posta-
wiæ na nogi gminy, miasta i gospodarkê ca³ej Pol-
ski.
Dowód? W ostatniej, czwartej edycji programu
SAPARD w ramach Dzia³ania
3
pod tytu³em Roz-
wój i poprawa infrastruktury obszarów wiejskich
jest przewidziany wa¿ny perspektywicznie obszar
(Schemat 3.5.): Zaopatrzenie w energiê.
4
Zakres inwestycji objêtych tym programem jest
szeroki; s¹ to wiod¹ce problemy wspó³czesnej
i przysz³ociowej energetyki, takie jak: d¹¿enie do
zapewnienia samowystarczalnoci energetycznej
gmin, modernizacja i automatyzacja energetycz-
nych sieci przesy³owych czy maksymalne zaopa-
trzenie w czyst¹ energiê elektryczn¹ i ciepln¹ z za-
sobów odnawialnych (energia geotermalna, wia-
trowa, s³oneczna, wodna, z biogazu i biomasy).
Zgodnie z programem SAPARD kryteria wybo-
ru projektów energetycznych przez Uniê Europej-
sk¹ s¹ nastêpuj¹ce: udokumentowana zamo¿-
noæ gminy, wp³yw inwestycji na rozwój gospo-
darczy gminy, tworzenie nowych miejsc pracy, de-
ficyt energii w gminie (bilans energetyczny), zgod-
noæ inwestycji ze strategi¹ rozwoju wojewódz-
twa. Preferowane s¹ du¿e projekty gminne i inwe-
stycje realizowane przez zwi¹zki miêdzygminne.
Podstaw¹ ubiegania siê o dotacje jest szczegó³o-
wo opracowany wniosek z za³¹cznikami, w szcze-
gólnoci zawieraj¹cy pe³n¹ dokumentacjê technicz-
n¹ projektu, aktualne zezwolenia na budowê, ko-
sztorys rzeczowy i przetargowy inwestycji.
Wszystko to wymaga ogromu pracy i nak³adów
finansowych gminy. Opracowania s¹ przekazywa-
ne instytucjom unijnym bez ¿adnych zabezpie-
czeñ i ochrony praw autorskich, w przekonaniu,
¿e przekazane materia³y zostan¹ zaakceptowane
z uwagi na rangê problemu i skalê potrzeb gminy
potwierdzon¹ decyzjami samorz¹dów lokalnych
i ministerstw. Tymczasem prawdopodobieñstwo
ich akceptacji i dofinansowania przez UE jest jak
dot¹d zdumiewaj¹co niskie, praktycznie ¿adne.
2, 4
Dlaczego? Poniewa¿ ze rodków unijnych mo-
g¹ byæ finansowane wy³¹cznie tzw. koszty kwalifi-
kowane, jak: studium wykonalnoci i biznesplan,
zakup materia³ów i nowych urz¹dzeñ, roboty bu-
dowlane, obs³uga geodezyjna inwestycji, rozruch
technologiczny, nadzór autorski i inwestorski. In-
ne nie.
Najwiêksze zdziwienie i oburzenie samorz¹dów
wywo³uj¹ jak dot¹d forma i poziom pomocy finan-
sowej dla gmin. Dla tak szczegó³owo, komplekso-
wo i profesjonalnie opracowanych wniosków ko-
lejnej edycji programu SAPARD aktualna maksy-
malna dotacja na rozwój energetyki nie mo¿e
przekroczyæ 420 tys. z³, je¿eli inwestycjê realizuje
jena gmina, oraz 1 mln 260 tys. z³ - je¿eli inwesty-
cjê realizuje zwi¹zek miêdzygminny z³o¿ony z mi-
nimum 3 gmin.
4
Jest to nieporozumienie. To kropla w morzu po-
trzeb finansowych dla istotnych, du¿ych i prefero-
wanych projektów gminnych. To praktycznie ¿ad-
ne wsparcie w rozwoju gmin.
W kolejnej edycji programu preferowane s¹ na-
stêpuj¹ce projekty energetyczne: reelektryfikacja
gmin, budowa geotermalnych systemów ciep³ow-
niczych wraz z infrastruktur¹ techniczn¹ pozwala-
j¹c¹ wykorzystaæ bezporednio wody geotermal-
ne (Program 3.5.3.); budowa elektrowni wiatro-
wych pod³¹czonych do sieci elektroenergetycz-
nych (Program 3.5.1.); budowa instalacji grzew-
czych wykorzystuj¹cych kolektory s³oneczne cie-
czowe (Program 3.5.4.) oraz kolektory s³oneczne
powietrzne (Program 3.5.5.).
Dla tych projektów rzeczywiste dofinansowanie
SAPARD w proponowanej wysokoci jest kwot¹
symboliczn¹.
Na przyk³ad koszt zak³adu geoenergetycznego
zaopatruj¹cego gminê w energiê ciepln¹ z zaso-
bów geotermalnych o mocy grzewczej 20 MW wy-
nosi oko³o 40 mln z³otych, z czego oko³o 30 mln
z³ to koszt g³êbokich odwiertów. Jest to inwestycja
proekologiczna, przynajmniej o po³owê tañsza in-
westycyjnie ni¿ ze spalania gazu, za w eksploa-
tacji najtañsza ze wszystkich.
Z uwagi na niewyczerpywalne zasoby energii
geotermicznej w Polsce, stwarzaj¹ce warunki sa-
mowystarczalnoci energetycznej ka¿dej gminy,
powiatów i ca³ej Polski, przedsiêwziêcia takie
i rodki na ich sfinansowanie winny byæ ujête
w Narodowym Planie Rozwoju Polski 2004-2006.
6
Ale tak nie jest. Inwestycje takie winny byæ zreali-
zowane w ka¿dym powiecie i gminie do roku
2030.
Dotacja SAPARD dla tak przysz³ociowych, pro-
rozwojowych dla Polski i gmin przedsiêwziêæ -
w wysokoci wynosz¹cej maksymalnie 420 tys. z³ -
bêdzie stanowiæ tylko 1 proc. kosztów ca³ej inwe-
stycji. Co za te pieni¹dze mo¿na zrobiæ?
Praktycznie wiêc fundusz SAPARD nie funkcjo-
nuje; winien zostaæ wstrzymany i renegocjowany
na korzystniejszych warunkach dla Polski.
PHARE oraz ISPA
W latach 2000-2003 w ramach pomocy
przedakcesyjnej Unii Europejskiej realizowane by-
³y i s¹ programy PHARE oraz ISPA.
1, 4
W ramach programu PHARE Ochrona rodo-
wiska realizowano projekt PL9907 - rodowisko
naturalne, oraz PL9912 - Fundusz Du¿ych Projek-
tów Infrastrukturalnych. W ustawie bud¿etowej
w latach 2000-2001 na te programy zaplanowano
kwotê 41 mln 925 tys. z³, a wykorzystano 6 mln
914 tys. z³, co stanowi 16 proc.
1
Na program ISPA Ochrona rodowiska w la-
tach 2000-2001 zaplanowano 111 mln 202 tys.
euro, faktycznie uzyskane rodki wynios³y 31 mln
164 tys. euro - co stanowi 28 proc. planowanych
rodków. Z tego fizycznie wykorzystano, ponie-
wa¿ tyle wp³ynê³o na konta inwestorów, tylko 3
mln 19 tys. euro, co stanowi 2,7 proc. ogólnej
kwoty.
1
Sprawa funduszu ISPA jest kolejnym klinicznym
przyk³adem skandalicznie niskiego wykorzystania
rodków pomocowych UE dla Polski; wiadczy
o naszych ogromnych problemach w kontaktach
z Komisj¹ Europejsk¹ w zakresie finansowania ko-
niecznych Polsce projektów. Jak stwierdzaj¹ oficjal-
ne dokumenty sejmowe,
1
strona polska nie ma na to
praktycznie ¿adnego wp³ywu.
Ponadto proces od z³o¿enia wniosku wstêpnego
do podpisania pierwszego kontraktu i otrzymania
pierwszych pieniêdzy z UE trwa minimum 2 lata.
Kolejnym przejawem dyskryminacji Polski w pro-
gramach pomocowych jest sprawa przygotowania
inwestycji i wykonawstwa dokumentacji technicznej
i technologicznej do projektów. Przetargi przewa¿nie
tak s¹ ustawiane, ¿e projekty te wykonuj¹ firmy za-
graniczne, nie polskie, za kwotê co najmniej cztero-
krotnie wiêksz¹ ni¿ w przypadku wykonania projek-
tu przez firmê krajow¹.
1
Bardzo czêste s¹ przypadki, ¿e przetarg wy-
grywa firma zachodnia, oferuj¹c kwotê wielokrot-
nie wiêksz¹ ni¿ firmy polskie, po czym wykonanie
projektu zleca ona firmie polskiej, która robi to za
grosze.
6. Program Ramowy UE
Jest to podstawowy program Unii do dofinan-
sowania prac naukowo-badawczych i wdro¿enio-
wych maj¹cych na celu dogonienie i przecigniê-
cie USA przez UE do roku 2020.
Realizowany jest on w Polsce od 1999 roku.
Dotychczas w programie w latach 1999-2002
zg³oszono z Polski 4292 projekty, z których wybra-
no do realizacji 1043. Stanowi³o to 24 proc. zg³o-
szeñ.
Z rzeczywistego dofinansowania wnioskowa-
nego na te zadania w wysokoci 642,5 mln euro,
przyznano Polsce 152,2 mln euro, co stanowi³o
mniej ni¿ 24 proc. potrzebnych rodków.
2, 4
A jak przebiega realizacja 6. Programu Ramo-
wego w latach 2003-2006?
W ramach tego bud¿etu 12 mld euro jest prze-
znaczone na 7 g³ównych priorytetów tematycz-
nych, którymi s¹: biotechnologia, technologie i na-
uka o materia³ach, aeronautyka i przestrzeñ ko-
smiczna, energetyka (w tym czyste technologie
energetyczne oraz odnawialne ród³a energii),
transport, spo³eczeñstwo oparte na wiedzy.
W pierwszym konkursie na projekty 6. Progra-
mu Ramowego 2003-2006, który dotyczy³ dzie-
dziny Technologie spo³eczeñstwa informacyjne-
go, z Polski zg³osi³o siê 120 jednostek nauko-
wych i badawczo-rozwojowych. Wstêpnie do dal-
szych negocjacji zakwalifikowano tylko 8 firm, co
stanowi 7 proc. zg³oszeñ.
Krajowi wnioskodawcy liczyli na dofinansowa-
nie projektów w wysokoci 245 mln euro; unijni
weryfikatorzy stwierdzili, i¿ mog¹ zatwierdziæ naj-
wy¿ej kilka milionów euro, ostatecznie przyznali
1,5 miliona.
1, 2, 4
Taka jest efektywnoæ dofinansowania przez UE
projektów naukowo-badawczych i rozwojowych,
najbardziej potrzebnych dzi Polsce - na poziomie
poni¿ej 1 proc. zg³oszonych potrzeb. S¹ to wska-
niki dramatycznie niskie, niewspó³miernie ma³e
w stosunku do zg³aszanych; praktycznie bez ¿ad-
nego znaczenia dla rozwoju polskiej nauki, szkol-
nictwa wy¿szego i technologii.
Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju
Regionalnego
Na przyk³ad z planu, jaki przedstawi³ wicemar-
sza³ek Ma³opolski na spotkaniu z przedstawiciela-
mi gmin i powiatów w sierpniu 2003 r. w Nowym
S¹czu wynika, ¿e w ci¹gu lat 2004-2006 wszystkie
samorz¹dy w regionie Ma³opolski mog¹ otrzymaæ
do podzia³u 4,8 mln euro.
5
Po podzieleniu tej kwoty przez liczbê samorz¹-
dów w regionie i przeliczeniu jej na z³otówki przy-
pada po 300 tys. z³ rocznie na ka¿d¹ gminê.
() Za takie pieni¹dze nic siê nie da zrobiæ.
Rozbudzono wielkie nadzieje w spo³eczeñstwie
na inwestycje finansowane z unijnych pieniêdzy,
a tymczasem gdybymy chcieli przeznaczyæ ofe-
rowan¹ pomoc tylko na potrzeby drogowe, to
oka¿e siê, ¿e dopiero za 100 lat S¹decczyzna mo-
g³aby mieæ takie drogi, jakie mieæ powinna. To
skandal. Z programu, który mia³ s³u¿yæ wyrówny-
waniu szans, uczyniono karykaturê - stwierdzi³
starosta nowos¹decki.
5
Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju
Regionalnego zak³ada kierowanie rodków finan-
sowych do najbiedniejszych gmin i powiatów Pol-
ski, aby mog³y dorównaæ ich odpowiednikom
w Unii Europejskiej. Tymczasem rz¹d SLD-UP
zdecydowa³ inaczej; najbardziej dofinansowane
bêd¹ inwestycje centralne. Jak w PRL-u.
Jest to decyzja rz¹du nie do przyjêcia dla gmin,
albowiem spowoduje ona ca³kowite zamro¿enie
inwestycji gminnych na wiele, wiele lat; za gminy
s¹ ju¿ tak zad³u¿one, ¿e nie bêd¹ w stanie zrobiæ
nic poza bie¿¹c¹ dzia³alnoci¹ ustawow¹.
Zad³u¿enie gmin i Polski
Jak wynika z raportu Najwy¿szej Izby Kontroli
(NIK) oraz materia³ów Regionalnych Izb Obra-
chunkowych (RIO), rosn¹ce i olbrzymie zad³u¿e-
nie samorz¹dów lokalnych stanowi potê¿n¹ prze-
szkodê w ich rozwoju i uzyskaniu jakichkolwiek
rodków z Unii Europejskiej.
1, 2, 5
Wielu gmin, miast, powiatów i województw ju¿
nie staæ i nie bêdzie staæ na zapewnienie sobie
w³asnego udzia³u finansowego w planowanych
du¿ych przedsiêwziêciach i programach UE. W la-
tach 1992-2002 ³¹czne zad³u¿enie samorz¹dów
w Polsce wzros³o przesz³o dwukrotnie: z 6 mld
187 mln z³ do 15 mld 340 mln z³.
2
Ju¿ dzi samorz¹dy wielu gmin i miast nie mo-
g¹ zaci¹gaæ ¿adnych nowych zobowi¹zañ finanso-
wych. Jak wiadomo, poziom zad³u¿enia gminy czy
miasta nie mo¿e przekroczyæ 60 proc. planowa-
nych rocznych dochodów. Tymczasem z roku na
rok rz¹d SLD-UP powiêksza listê zadañ, które ma-
j¹ byæ finansowane przez gminy. Bez ¿adnego
wsparcia finansowego z bud¿etu centralnego, trak-
tuj¹c je jako nowe zadania w³asne.
Taki sam wzrost zad³u¿enia dotyczy miast na
prawach powiatu, powiatów oraz województw. Od
roku 1999 do 2002 d³ug powiatów wzrós³ 11-krot-
nie w stosunku do kwoty 148 mln z³, za w woje-
wództwach 7-krotnie do kwoty 330 mln z³.
Projekt nowej ustawy o dochodach jednostek
samorz¹du terytorialnego zak³ada zmianê struktu-
ry dochodów samorz¹dów. Spowoduje to jednak
radykalne uszczuplenie dochodów miast i gmin.
Je¿eli w tej ustawie czêæ zadañ obecnie finan-
sowana z bud¿etu zostanie przeniesiona na
szczebel gminy i potraktowana jako zadanie w³a-
sne, to gminy te uton¹ w ratowaniu wydatków
bie¿¹cych na mieszkania, owiatê, naukê, pomoc
spo³eczn¹, zdrowie, kulturê i sport.
Ten problem dotyczy przede wszystkim najbie-
dniejszych gmin, których w Polsce jest przesz³o
50 proc. Gminy te nie maj¹ ani zaci¹gniêtych kre-
dytów, ani te¿ rodków na wspó³finansowanie ko-
niecznych inwestycji przewidzianych programami
PO PRZECZYT
Nr 44(164)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
unijnymi - albowiem ich wp³ywy z podatków s¹
niewielkie.
W takich samorz¹dach zad³u¿enie ju¿ na pozio-
mie 30 proc. rocznego planu dochodów jest barie-
r¹ nie do pokonania, za zad³u¿enie Polski na po-
ziomie 400 mld z³otych - stale rosn¹ce - doprowa-
dzi nieuchronnie do katastrofy argentyñskiej.
W przysz³ym roku nast¹pi planowany przez rz¹d
L. Millera kolejny gigantyczny wzrost zad³u¿enia
pañstwa. Wyniesie on blisko 60 mld z³ w porówny-
walnych cenach. Jest to przyrost roczny d³ugu
wynosz¹cy 15 proc.
5
jak stwierdzaj¹ oficjalne dokumenty rz¹dowe, na
tzw. fundusze pomocowe dotacje w wysokoci
od jednego do kilku procent;
przed kolejnym, koniecznym referendum
ogólnopolskim w sprawie konstytucji UE winien
byæ opracowany i opublikowany rzetelny bilans
stanu polskiej gospodarki i dotychczasowej
wspó³pracy z UE - w celu jednoznacznego wyka-
zania korzyci i strat wynikaj¹cych z dotychczaso-
wej umowy stowarzyszeniowej z UE;
tendencyjna propaganda rz¹dowa i medialna
dezinformuje, obra¿a i poni¿a Polaków, twierdz¹c,
¿e programy i pieni¹dze z UE s¹ tylko dla pro-
fesjonalistów
1, 2, 5
- poniewa¿ tych nam nie bra-
kuje i s¹ to przewa¿nie zespo³y specjalistów bij¹-
ce na g³owê decydentów w UE;
brakuje nam natomiast przejrzystych, jedno-
znacznych zasad i procedur w zakresie kwalifika-
cji, kryteriów ocen i stopnia dofinansowania pro-
jektów na rzeczywiste potrzeby gmin Polski zg³a-
szane przez nie, a nie na wirtualne, abstrakcyjne
projekty typu Miasto w Internecie czy Nowa
organizacja biznesowa w Internecie;
je¿eli podstawowym warunkiem uzyskania
dotacji jest profesjonalne przygotowanie doku-
mentacji wnioskowej, a opracowuj¹ j¹ specjali-
styczne firmy konsultingowe, przewa¿nie miêdzy-
narodowe, to nie mo¿e byæ uznaniowych decyzji
Brukseli dyskwalifikuj¹cych 95 proc. naszych pro-
jektów;
je¿eli Unia chce finansowaæ przysz³oæ u sie-
bie, to niech to robi za w³asne pieni¹dze.
Nasz standard rozwoju jest o oko³o 30-50 lat
spóniony w stosunku do wiod¹cych krajów UE,
wiêc gdyby UE chcia³a nam rzeczywicie pomóc,
winna, jak wczeniej deklarowa³a, przeznaczyæ na
nasze projekty nie kilka procent rodków finanso-
wych jak dotychczas, ale przesz³o 100 proc., i to
przez wiele najbli¿szych lat;
je¿eli w tym zakresie nie nast¹pi¹ niezw³ocz-
nie zasadnicze zmiany na nasz¹ korzyæ, to bê-
dziemy nadal traktowani przez UE jako nierówno-
prawny partner, ale jako kolonia UE, która ma co
roku odprowadziæ do kasy unijnej równowartoæ
1,2 proc. produktu krajowego brutto (PKB), nie
otrzymuj¹c w zamian nic lub kilka procent.
je¿eli w bardzo silnej, narodowej specjalnoci
informatycznej, w najbardziej obleganym pierw-
szym konkursie 6. Programu Ramowego UE na
lata 2004-2006 w zakresie informatyki zakwalifi-
kowano z Polski zaledwie 8 firm z przesz³o 120
zg³oszonych - to jest to katastrofa. To dla jednych
z najlepszych na wiecie informatyków znak elimi-
nacji z konkurencji europejskiej, znak pogardy
i braku obiektywizmu. Tak dalej byæ nie mo¿e.
je¿eli ca³oæ funduszy UE dla tych 8 polskich
firm i instytucji naukowych wyniesie ostatecznie tyl-
ko 1,5 mln euro - zamiast oczekiwanych 245 mln
euro - to jest to kolejna kompromitacja i skandal. Al-
bowiem stanowi to 0,6 proc. oczekiwanych nak³a-
dów finansowych UE w latach 2003-2006 na infor-
matyzacjê polskiej gospodarki.
Podsumowanie
Przedstawiony materia³ analityczny potwierdza
jednoznacznie ukrywane dotychczas fakty, ¿e do-
stêpnoæ i wykorzystanie tak zwanych funduszy
pomocowych UE dla Polski to jeden wielki skan-
dal trwaj¹cy od kilku lat. - To po prostu kompromi-
tacja! Z wielkiej burzy optymizmu, jak¹ rozpêtano,
mówi¹c o pieni¹dzach z unijnej kasy, przeznaczo-
nych na gminne i powiatowe inwestycje - mamy
teraz ledwie kilka kropel deszczu - stwierdzi³ nie-
dawno starosta nowos¹decki w wywiadzie praso-
wym.
5
I taka jest prawda o pomocy unijnej dla Polski.
Tylko czy to jest pomoc? I kto komu pomaga?
prof. Julian Soko³owski
prof. Jacek Zimny
___________________________
Literatura
1 Materia³y Sejmowe oraz Wydawnictwa Kancelarii
Sejmu za okres 1999-2003.
2 Dokumenty rz¹dowe Ministerstw: Gospodarki, Fi-
nansów, rodowiska za okres 1999-2003.
3 Stanowiska negocjacyjne Polski z UE, dokumen-
ty oficjalne, rz¹dowe strony internetowe, dokumenty
sejmowe za okres 1999-2003.
4 Programy UE dla Polski - dokumenty, dane staty-
styczne, rz¹dowe strony internetowe, dokumenty sej-
mowe 1999-2003.
5 Publikacje prasowe z zakresu tematu, 1999-2003.
6 Narodowy Plan Rozwoju Polski, Ministerstwo Go-
spodarki, Warszawa 2002.
7 Program Rozwoju Samorz¹dnej, Niepodleg³ej Pol-
ski, Kraków-Warszawa, kwiecieñ 2003. Opracowanie au-
torskie niezale¿nych ekspertów pod kierownictwem au-
torów niniejszej publikacji.
Temat sybiracki w malarstwie
okresu popowstaniowego
Dlaczego parlament na to
pozwala?
Fundusze strukturalne
Komisja Europejska zgodzi³a siê, aby Polska mo-
g³a wykorzystaæ fundusze strukturalne na du¿e pro-
gramy ju¿ od 1 stycznia 2004 roku, to jest 4 miesi¹-
ce przed ewentualnym przyst¹pieniem do UE.
rodki, które zostan¹ przeznaczone na rok 2004,
przepadn¹, je¿eli nie zostan¹ wykorzystane do ro-
ku 2006. £¹cznie na lata 2004-2006 UE przeznaczy-
³a dla Polski z tytu³u pomocy strukturalnej prawie
11,4 mld euro. Jak dot¹d nie zosta³a uchwalona
ustawa o dochodach samorz¹dów, która dawa³aby
mo¿liwoæ zdobywania rodków na dofinansowa-
nie inwestycji. Tymczasem a¿ 40 proc. funduszy
strukturalnych ma byæ wykorzystywanych wy³¹cz-
nie przez samorz¹dy wojewódzkie i powiatowe, re-
szta przez gminy. Inwestycje, które bêd¹ przynosi-
³y dochód inwestorom, bêd¹ dofinansowane ma-
ksymalnie w po³owie. Tutaj równie¿ samorz¹dy mu-
sz¹ najpierw wy³o¿yæ konieczne pieni¹dze na inwe-
stycje, poniewa¿ UE zwraca nak³ady na podstawie
faktur, po zakoñczeniu i nie wszystkie. Z tego powo-
du szybko wzrasta ryzyko utraty przez Polskê prze-
sz³o po³owy funduszy strukturalnych na lata 2004-
2006. Podstawowe powody to brak funduszy krajo-
wych na ich realizowanie oraz brak kompletnych
projektów inwestycyjnych. Na co mo¿na do 2006
roku wydawaæ pieni¹dze z funduszy strukturalnych
UE, okrela Narodowy Plan Rozwoju.
6
Plan wraz
z za³¹cznikami mo¿na znaleæ na tronach interne-
towych ministerstwa gospodarki www.mg.gov.pl.
Ministerstwo gospodarki ponadto uruchomi³o
Internetowy System Ewidencji Kart Projektów
(ISEKP), gdzie mo¿na zg³aszaæ do oceny pomys³y
na projekty dofinansowywane ze rodków struktu-
ralnych. Adres internetowy tej bazy to
www.isekp.mg.gov.pl.
Co z tego wynika dla Polski?
Przeprowadzona analiza najwa¿niejszych pro-
gramów unijnych w Polsce prowadzi do nastêpu-
j¹cych wniosków:
¿aden z omówionych programów nie spe³nia
oczekiwañ samorz¹dów lokalnych i gmin w za-
kresie mo¿liwoci szybkiej, istotnej poprawy okre-
lonej dziedziny rozwoju;
s¹ to programy - z przyczyn formalnych, bra-
ku poszanowania strony polskiej i partnerstwa
przez decydentów UE oraz ca³kowitej samowoli
unijnych urzêdników w podejmowaniu strategicz-
nych i ostatecznych decyzji w sprawach suweren-
nej Polski - nie do przyjêcia;
skutkiem tego s¹ nieprecyzyjne, subiektywne
i jednostronne kryteria, procedury i decyzje UE,
pozwalaj¹ce jej urzêdnikom i komisjom na wy-
biórcze i niewspó³mierne do rzeczywistych po-
trzeb i kosztów projektów inwestycyjnych dofinan-
sowanie - jak dotychczas - na poziomie kilku pro-
cent;
winê za ten stan rzeczy i fatalne warunki wza-
jemnej wspó³pracy ponosz¹ zdecydowanie pol-
scy negocjatorzy, którzy po prostu le wynego-
cjowali omawiane programy - niezgodnie z na-
szym interesem narodowym i polsk¹ racj¹ stanu;
dofinansowanie rzeczywiste polskich projek-
tów winno wynosiæ przynajmniej 75 proc. kosztów
inwestycji, jak równie¿ zdecydowanie wy¿szy (na
poziomie minimum 70 proc.) winien byæ wskanik
przyjêtych do finansowania przez UE wniosków
gminnych z Polski, zatwierdzonych przecie¿ osta-
tecznie przez polskie ministerstwa;
takie s¹ aktualnie nasze potrzeby - na obe-
cnym stopniu rozwoju kraju, w proporcji do do-
tychczasowych i przysz³ych wp³at Polski do bu-
d¿etu UE;
Polska nie mo¿e byæ p³atnikiem netto dla UE.
Takie by³y zobowi¹zania i deklaracje UE w sto-
sunku do Polski kilka lat temu oraz gwarancje pre-
miera Millera w Kopenhadze. Spo³eczeñstwo pol-
skie nie mo¿e utrzymywaæ per saldo bogatej Unii
Europejskiej. Jest to nieetyczne, niesprawiedliwe
i niedopuszczalne;
Polski nie staæ na wieloletnie ju¿ wp³aty sk³a-
dek i ró¿nych op³at do UE, z których otrzymujemy,
Jacek Malczewski
Na etapie
1 listopada wiêto Zmar³ych - w Polsce ma
ono szczególny charakter. Klimat pamiêci i zadu-
my nad przemijaniem, modlitwy, uroczyste pro-
cesje na cmentarzach, p³on¹ce znicze, groby
strojne w bia³e i z³ociste chryzantemy-budz¹ re-
fleksje o tych, którzy ginêli, czêsto bezimiennie
w obronie niepodleg³oci i wolnoci naszej oj-
czyzny. Przy ka¿dej okazji pobytu w Polsce,
odwiedza³am Cmentarz Wojskowy na Pow¹z-
kach w Warszawie. Godzinami w³óczy³am siê
po alejach ¿o³nierskich mogi³, nad którymi po-
chyli³y siê z lekka szumi¹ce drzewa, czasem
zrzucaj¹c martwe licie. Od czasu do czasu prze-
biega³y rude wiewiórki. Napisy na krzy¿ach, na-
zwiska bardzo m³odych powstañców i ¿o³nierzy,
otwiera³y przede mn¹ czêsto zapomniane, zna-
czone zazwyczaj datami i faktami - karty historii.
Najbardziej anonimowe s¹ mogi³y powstañców
poleg³ych w powstaniu listopadowym 1831 i stycz-
niowym 1863 roku. Powstania zakoñczy³y siê klê-
sk¹, rozpoczê³y siê represje. Przesz³o 4 tys. po-
wstañców z 1863 roku zawis³o na stokach Cytade-
li warszawskiej, oko³o 38 tys. osób zes³ano na Sy-
bir. Wiele tysiêcy postrada³o ¿ycie, oko³o 10 tys.
uda³o siê na emigracjê. Maj¹c w pamiêci fakty i licz-
by zanotowane w podrêcznikach historii polskiej,
mylê o bezimiennych powstañcach. By przybli¿yæ
ich sylwetki i twarze, pozwolê sobie odwo³aæ siê do
malarstwa Maksymiliana Gierymskiego. Na szcze-
góln¹ uwagê zas³uguje seria prac powiêconych
wojskom powstañczym dzia³aj¹cym w plenerze:
Pochód u³anów,
1870,
Alarm w obozie powstañ-
czym,
1873,
Pikieta powstañcza
z 1863 roku. Syl-
wetki powstañców na koniach przeje¿d¿aj¹cych
przez piaszczyste drogi bezkresnych pól, malowa-
ne s¹ z maestri¹ i z dba³oci¹ o ka¿dy detal u³añ-
skich mundurów i swobodnie galopuj¹cych koni.
£agodnie harmonizowany koloryt i wiat³o oddaj¹
wiernie nastrój miejsca i chwili, nadaj¹ scenerii pej-
za¿u bardzo polsk¹ w³aciwoæ.
W okresie represji popowstaniowych temat
walki wyzwoleñczej by³ kontynuowany czêsto
w formie nurtu sybirackiego. Szczególne miej-
sce zajmuje w tym nurcie Aleksander Socha-
czewski (1843 - 1929), uczestnik warszawskich
manifestacji patriotycznych 1861 roku, a nastêp-
nie - przez dwadziecia dwa lata - wizje Sybiru.
Ze wzglêdu na w³asn¹ biografiê tu³aczkê i lata
przeladowañ pozosta³ malarzem jednego te-
matu, realizowanego w cyklu obrazów takich
jak:
Po¿egnanie Europy, Wród nie¿nej pustyni.
Realistyczne sceny z ¿ycia zes³añców syberyj-
skich, ich poniewierki i tragicznych dowiadczeñ,
maj¹ rangê niezwykle cennego dokumentu.
Tematyka popowstaniowego dramatu patrio-
tów polskich zes³anych na Syberiê znalaz³a swój
najbardziej przejmuj¹cy wyraz w serii obrazów
Jacka Malczewskiego (1854-1929), namalowanej
w latach 1882-1895. Powsta³y wówczas m.in.:
Nie-
dziela w kopalni, mieræ wygnanki,
dwie wersje
mierci na etapie, Wigilia powstañców
.
Malowane w gêstej od br¹zów, nostalgicznej
i nieco ciszonej tonacji, bêd¹cej t³em realistycz-
nie ujêtego dramatu. W kompozycji
Na etapie
artysta w sposób mistrzowski po³¹czy³ scenê fi-
guraln¹ zes³añców; jakby z pozoru przypadko-
wych, daj¹ efekt pe³nej naturalnoci z niezwykle
zindywidualizowanym i trafnym portretem psy-
chologicznym. Za pomoc¹ oszczêdnych rod-
ków wyrazu i wymownych gestów ods³ania du-
chowe cierpienia powstañców w drodze na Sy-
bir. Wyczuwalny w ciszy wnêtrza ból, gesty r¹k
oraz pochylonych w rezygnacji i rozpaczy g³ów,
bose nogi, podarte ubrania, przywi¹zany do ofi-
cerskiego buta ³añcuch, kij i ¿ebraczy wêze³ek
na pierwszym planie oraz przedziwne wiat³o
buduj¹ nastrój przera¿aj¹cego niepokoju i lêku.
Okres popowstaniowy odebra³ spo³eczeñstwu
polskiemu nadziejê na rych³¹ niepodleg³oæ,
wzbogaci³ jednak znacznie polsk¹ sztukê. Trud
powstañców, chocia¿ uwieñczony klêsk¹, przy-
czyni³ siê do pog³êbienia wiadomoci narodo-
wej, sta³ siê jednym z g³ównych elementów wiê-
zi historycznej ca³ego spo³eczeñstwa.
Dzisiaj, kiedy zastanawiamy siê dok¹d zmierza
nasz kraj, powinnimy powracaæ myl¹ do za-
znaczonych nazwiskami i datami, a czêsto bezi-
miennych mogi³ polskich bojowników. W listopa-
dowej zadumie, w ciszy australijskiego wnêtrza,
zapalam znicz ku pamiêci represjonowanych ze-
s³añców, powstañców i ¿o³nierzy poleg³ych
w walce za niepodleg³oæ naszej ojczyzny.
Gra¿yna Walendzik
Vulnerat omnes, ultima necet
Nadszed³ czas
i sêpy ju¿ kr¹¿¹.
Dó³ wykopany
czeka mnie ju¿,
lecz nim po³o¿ê siê
w nim na wieki,
rozchylê zmêczone latami powieki.
Pomylê o domu
i o najbli¿szych,
o tych co byli
i ju¿ ich nie ma.
Oto ta chwila,
gdy czas mi odejæ.
Lecz nie mogê wci¹¿,
Ziemia mnie trzyma.
Ju¿ mi siê z r¹k mierci
wyrwaæ nie uda.
Zamknêli wieko
i ju¿ mnie nios¹,
a chóry anielskie piewaj¹
na niebieskich pastwiskach.
Z³o¿yli cia³o w dole
i ziemi¹ je okryli.
Dla cia³a - ziemia,
a dla duszy - wietlista wiecznoæ.
A tu na ziemi,
tylko ta jedna rzecz pozostanie,
tylko ten jeden lad,
marmurowa p³yta
a na niej dewiza:
Vulnerat omnes, ultima necet.
/Wszystkie rani¹, ostatnia zabija [godzina]/
Grzegorz Ga³êziowski
AD 2003
PO PRZECZYT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl