nr51-52 03, Tylko Polska, nr01-03

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lewica, nie prawica...
Bo¿e Narodzenie
Nocy Co Biel Op³atka £amie
Z³otej Komety Zwiastowanie,
K³aniaj¹ Siê Królowie
wiat Zwierz¹t i Prosty Lud,
Albowiem w Sercu Ziemi
Narodzi³ Siê Cz³owiek,
A w Jego Duszy
Bóg!
JESTE POLAKIEM ? JESTE Z NAMI !
GAZETA
NARODOWA
Nr 51-52(171-172)/2003 Indeks 351784
ISSN 1506-9389
Cena 3 z³
(w tym VAT 7%)
18.12. - 31.12.-2003
tygodnik
ROK VI
Barbara Belczyñska
RADOSNYCH
WI¥T BO¯EGO
NARODZENIA
ORAZ
SZCZÊLIWEGO
NOWEGO ROKU
¯YCZY
REDAKCJA
NARODZINY
GIGANTA
PRASOWEGO
Wed³ug przepowiedni Jasnowidza, Maga i Eg-
zorcysty miêdzynarodowej s³awy prof. dr Roma-
na Kozaka z Jastrzêbia Zdroju, tygodnik Tylko
Polska stanie siê gazet¹ o najwiêkszym nak³a-
dzie prasowym w Polsce. Prof. dr Roman Kozak
zajmuje siê zdejmowaniem kl¹tw i uroków. Przy-
wraca zdrowie i szczêcie w ¿yciu. Zabezpiecza
przed mocami z³a!
Z okazji wi¹t Bo¿ego Narodzenia, dla Redak-
cji, Wspó³pracowników i Przyjació³ Tylko Pol-
ski, w dniu 24.12.2003 roku o godzinie 20:00
przeka¿e:
Energiê Opatrznoci Bo¿ej
Zdrowia, szczêcia, wolnoci i niepodleg³oci.
Kontakt dla zainteresowanych: 032/ 47-37-209
Odos³awa M³ynarowicz
Modlitwa
¯e prawda to treæ czyli chamstwo
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
A bon ton to forma i uk³adne k³amstwo
To frazes oszustwo i modna parada
Prawo do bycia i prawo do siebie
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Nadaj¹ nam wszystkie gwiazdy na niebie
Choæ ci¹gle co przeczy i gada
Nie maj¹c ju¿ nic do stracenia
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Zachwiani pysza³ków s³owami zw¹tpienia
¯e walka nam prawa przyniesie i nada
PIÊTNO JEDWABNEGO
A sk¹d¿e gwiazd prawa i umocowanie
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Bo tak zapisano w Twej Ksiêdze o Panie
Wszak gwiazdy to Twoja Armada
Bo na uk³ady nie ma ponoæ rady
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
I chocia¿ g³owê masz nie od parady
To jaka na zdradê jest rada
W Jedwabnem znów le
siê dzieje. Naród wy-
brany zainstalowa³
swoje macki w tamtej-
szych szko³ach, aby kre-
owaæ mit tzw. piêtna Je-
dwabnego. Ta enigma-
tyczna nazwa, bêd¹ca
wytworem ¿ydowskiej
imaginacji, odnosi siê
do imputowanych Pola-
kom zbrodni na ¿ydow-
skich s¹siadach w Je-
dwabnem. Szkolnictwo
w tym ma³ym miastecz-
ku zosta³o naszpikowa-
ne nauczycielami z wro-
giej nam opcji, aby
kszta³towaæ m³ode umy-
s³y na ¿ydowsk¹ mod³ê.
cd. na str. 18
Moc wiary tej niewyczerpana
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Pozwala nam przetrwaæ od rana do rana
Choæ ci¹gle panuje okrutna tyrada
Czekamy wytrwale nadziei spe³nienia
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Wierni i ufni w rzetelnoæ sumienia
¯e z prawdy nas nie okrada
A nierz¹dnica i bestia nadci¹ga
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Prawoci i Dzie³u Stworzenia ur¹ga
Na sprawiedliwych i szczerych napada
Bo có¿ to jest prawda pytaj¹ Pi³aci
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Kto z prawdy chce wy¿yæ niech ¿yciem zap³a-
ci
A kto nie ma pieniêdzy niech spada
Uczciwych i wiernych obarcza cierpieniem
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Zaw³aszcza i kupczy prawami i mieniem
A nam siê ju¿ nic nie uk³ada
Có¿ mo¿na by by³o bez prawdy zbudowaæ
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
I chocia¿ okruszek przed fa³szem uchowaæ
Gdy przyjdzie skarania
Zakuci w kajdany niewiedzy grzechu
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Skrywamy swe lêki pod mask¹ umiechu
Choæ wiat siê pod nami zapada
Ci¹gle d¹¿ymy do celu wytrwale
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Ku prawdzie mi³oci przyjani i chwale
D¹¿ymy do celu wytrwale i Duch nasz nie upada
Barbarzyñstwo XXI wieku
Zbrodnie oswobodzicieli
Kr¹¿ymy doko³a samsar¹ zaklêci
(gdy wokó³ szalej¹ ob³uda i zdrada)
Nie wierz¹c ¿e Ziemi¹ i nam tak krêci
Ta sama od wieków k³amliwa zasada
Tadeusz Modzelewski
N
awet z telewizyjnych migawek, okrojonych
i ocenzurowanych przez wojskowe s³u¿by
specjalne, mo¿na wnioskowaæ, jak bestial-
skie zbrodnie przeciwko ludzkoci s¹ pope³niane
przez okupantów w Iraku. Widzimy w nich m.in.
jak naszpikowani narkotykami ¿o³dacy wybijaj¹
podkutymi buciorami drzwi do pokoi, w których
pi¹ Bogu ducha winne dzieci, jak cywilom, maj¹-
cym skute rêce i nogi zawi¹zuje siê na g³owach
plastikowe worki, by w straszliwych mêczarniach
umierali przez kilkanacie godzin, jak siê aresztu-
je na ulicach, rzuca na kolana, bije i poni¿a wród
bia³ego dnia Irakijczyków po prostu id¹cych ulica-
mi miasta, jak siê otacza noc¹ wsie i wali w nich na
olep z broni maszynowej, rêcznych wyrzutni ra-
kietowych, z dzia³ czo³gowych i z broni pok³ado-
wej helikopterów. Tak najedcy mszcz¹ siê na
bezbronnej pokojowej ludnoci za mieræ swych
kolegów, morduj¹ tysi¹ce niewinnych cywilów
w kraju, do którego nikt ich przecie¿ nie zapra-
sza³. Mo¿na siê domylaæ, ¿e okrucieñstwa, tortu-
ry i bestialstwa
amerykañskich
okupantów na zie-
mi irackiej dorów-
nuj¹ bezeceñ-
stwom rosyjskich
okupantów na zie-
mi umêczonej Czeczenii. Trudno siê temu dziwiæ
- kraj, którego s³u¿by specjalne drog¹ pocztow¹
rozsy³aj¹ zarazki i truj¹ce substancje do w³asnych
obywateli (na skutek tych prowokacji CIA zmar³o
ju¿ 27 Amerykanów!), tym bardziej nie bêdzie sza-
nowa³ godnoci i ¿ycia ludzi obcych.
cd. na str. 6
Solidarnoæ chce zaskar¿yæ przepisy ruchu drogowego do
Trybuna³u Konstytucyjnego
¯egnaj manifestacjo, witaj pikieto
Koniec z wielkimi ulicznymi manifestacja-
mi, czas na niewielkie pikiety? Solidarnoæ
uwa¿a, ¿e tak, bo przepisy o ruchu drogowym
wprowadzi³y wymogi, którym nie sposób
sprostaæ.
Solidarnoæ zamierza zaskar¿yæ do Trybu-
na³u Konstytucyjnego znowelizowan¹ ustawê
Prawo o ruchu drogowym, która wesz³a w ¿ycie
12 wrzenia. Wed³ug zwi¹zkowców, artyku³ 65.
tej ustawy praktycznie uniemo¿liwia legalne zor-
ganizowanie masowej demonstracji ulicznej.
Zwi¹zkowców niepokoi obowi¹zek zg³osze-
nia manifestacji ulicznej miesi¹c wczeniej. Kry-
tykuj¹ te¿ wymóg przedstawiania regulaminu
demonstracji. Nie wiadomo, jak mia³by taki regu-
lamin wygl¹daæ, by zaakceptowa³y go w³adze.
Jednak niekonstytucyjne jest ich zdaniem co
innego. Przepisy nakazuj¹ organizatorom mani-
festacji zapewniæ pomoc medyczn¹ i przedme-
dyczn¹, sanitariaty, krótkofalówki, sprzêt ratow-
niczy i ganiczy, w razie potrzeby pomieszczenie
dla kieruj¹cych zabezpieczeniem manifestacji,
a tak¿e znaki ostrzegawcze i informacyjne, liny,
tamy do oznakowania trasy oraz bariery i p³ot-
ki do odgrodzenia manifestacji.
- Mamy prawn¹ ekspertyzê, ¿e te wymogi
oznaczaj¹ koszty, które ograniczaj¹ wolnoæ
zgromadzeñ zagwarantowan¹ w konstytucji -
mówi dr Marcin Zieleniecki, prawnik w Komisji
Krajowej S.
- Dla nas te koszty nie s¹ du¿e, ale mniejszych
organizacji czy pojedynczych organizatorów
nigdy nie bêdzie staæ na wynajêcie potrzebnego
sprzêtu - dodaje wiceprzewodnicz¹cy Solidar-
noci Jerzy Langer.
PostScript Picture
93801.eps
Harald Kittel
Rzeczpospolita (przedruk)
NASTÊPNY NUMER TYGODNIKA UKA¯E SIÊ, JAK ZWYKLE
W CZWARTEK, 1 STYCZNIA 2004
2
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 51-52(171-172)
Normy wykañczaj¹ polsk¹
konkurencjê
Niestety, to nie ¿art. Brak zlewu z bateri¹ na fo-
tokomórkê mo¿e byæ powodem zamkniêcia ka¿-
dej z 2 tysiêcy polskich firm rolno-przetwórczych.
Polscy urzêdnicy przyznaj¹, ¿e postawione przez
Komisjê Europejsk¹ wymagania nie zawsze ma-
j¹ zwi¹zek z popraw¹ jakoci ¿ywnoci. O ich
spe³nieniu trudno mówiæ w krajach dzisiejszej
Piêtnastki. Rz¹d nie widzi jednak problemu w re-
dukcji ma³ych i rednich przedsiêbiorstw, ponie-
wa¿ rynek przejm¹ du¿e zak³ady, które w tej
chwili wykorzystuj¹ 40 proc. swoich mocy prze-
twórczych. Szkopu³ w tym, ¿e najwiêksze spó³ki,
szczególnie w bran¿y miêsnej, zdominowa³ za-
graniczny kapita³, który po akcesji przejmie pe³-
n¹ kontrolê np. nad produkcj¹ miêsa.
Z informacji resortu rolnictwa wynika, ¿e po-
stawione przez Uniê wymagania spe³nia 66 za-
k³adów miêsa czerwonego, do dnia akcesji ma-
j¹ do nich do³¹czyæ jeszcze 1.4444 zak³ady,
których w sumie jest 3 tys. 329. Dotychczas 136
z³o¿y³o wnioski o przed³u¿enie czasu na dosto-
sowanie, z czego 112 uzyska³o okresy przej-
ciowe. Ostatecznie zatwierdziæ ma je jednak
jeszcze Komisja Europejska. Prawdopodobnie
z przetwórstwa miêsa czerwonego bêdzie mu-
sia³o zrezygnowaæ po akcesji ponad 1,5 tys. za-
k³adów. Nie lepiej sytuacja wygl¹da w zak³adach
miêsa bia³ego, mleczarskich i bran¿y rybnej. Je-
li chodzi o miêso bia³e, to sporód 455 firm na-
rzucone przez Uniê normy spe³nia dotychczas
55, 178 ma to uczyniæ do czasu akcesji, a 78 ma
ma³o realne szanse na sprostanie wyrubowa-
nym wymaganiom Brukseli. Podobne trudnoci
maj¹ mleczarnie. Sporód 413 uprawnienia eks-
portowe na rynki unijne posiada obecnie 45,
a do wymagañ UE nie dostosuje siê 78 prze-
twórni mleka.
W przetwórstwie rybnym sporód 324 zak³a-
dów unijne normy spe³nia obecnie 58 przedsiê-
biorstw, a 138 ma ma³e szanse na funkcjonowa-
nie po planowanej akcesji do Unii Europejskiej.
Inspekcja Weterynaryjna wydaje ju¿ decyzje
administracyjne okrelaj¹ce termin dostosowa-
nia. Niewywi¹zanie siê w okrelonym czasie ma
byæ jednoznaczne z wykluczeniem z produkcji.
Zastanawia jednak fakt, ¿e standardy, które ma-
j¹ spe³niæ rodzimi producenci, odbiegaj¹ od tych,
które dzi spe³niaj¹ unijne firmy. Rodzi siê rów-
nie¿ pytanie, czy spo¿ywanie powszechnie do-
stêpnej polskiej ¿ywnoci pochodzenia zwierzêce-
go jest grone dla zdrowia. G³ówny lekarz wetery-
narii Piotr Ko³odziej t³umaczy, ¿e trudno mówiæ
o tym, i¿ ¿ywnoæ produkowana w zak³adach nie
spe³niaj¹cych norm jest niezdrowa, poniewa¿ nie-
rzadko powodem niespe³nienia norm jest niedo-
stosowanie strukturalne, tj. nieodpowiednia iloæ
szatni czy umywalek z fotokomórk¹, co nie musi
wp³ywaæ na bezpieczeñstwo ¿ywnoci.
Podobne firmy z powodzeniem funkcjonuj¹
na unijnym rynku. Tymczasem nasze znikn¹
z niego z chwil¹ planowanej akcesji. Wicemini-
ster rolnictwa Józef Pilarczyk pytany o niedoci¹-
gniêcia Unii, które przysporzy³y k³opotów stronie
polskiej, odpowiada: Nie jestemy na tym eta-
pie uprawnieni do wytykania Brukseli.
Ponadto uwa¿a, ¿e to nie wyrubowane unijne
normy, a brak pieniêdzy stanie siê przyczyn¹ za-
mkniêcia kilkudziesiêciu procent firm z bran¿y rol-
no-spo¿ywczej. Jego zdaniem, wiele zak³adów
nie ma pieniêdzy nawet na zakup umywalki,
a gros firm winne jest rolnikom tak¿e za surowiec
i nie p³aci pensji pracownikom. Nierzadko jednak
brak p³ynnoci finansowej jest efektem zaleg³oci
p³atnoci ze strony odbiorców towaru, którymi
czêsto bywaj¹ zagraniczne sieci handlowe.
Rz¹d jednak nie widzi problemu w redukcji
przedsiêbiorstw, jaka nast¹pi w Polsce po akce-
sji, poniewa¿ rynek przejm¹ du¿e zak³ady, które
wykorzystuj¹ jedynie 40 proc. mocy przetwór-
czych. Dzi jednak wiêksze firmy, szczególnie
z bran¿y miêsnej, zdominowane s¹ przez kapi-
ta³ zagraniczny, który po akcesji przejmie pe³n¹
kontrolê nad rodzim¹ produkcj¹ miêsa zarówno
czerwonego jak i bia³ego.
Wiceminister rolnictwa Józef Pilarczyk t³uma-
czy³, ¿e w ocenie resortu Rolnictwa i Inspekcji
Weterynaryjnej Polska spe³nia wszystkie wymo-
gi i regulacje w zakresie monitorowania i zapo-
biegania rozprzestrzenianiu siê BSE. Jedynym
mankamentem jest brak sprawnego systemu re-
jestracji i ewidencji zwierz¹t, szczególnie w czê-
ci dotycz¹cej ich przemieszczania siê. Budowa
systemu informatycznego IACS zakoñczy siê
z pocz¹tkiem przysz³ego roku.
Utylizacj¹ padliny zajmuje siê obecnie 8 za-
k³adów, ogó³em jest ich 54. Wymagane normy
sanitarne spe³nia 10 zak³adów, a 38 powinno siê
dostosowaæ do maja przysz³ego roku. Stan do-
stosowania 6 przedsiêbiorstw wskazuje na to, ¿e
przestan¹ one funkcjonowaæ w ci¹gu najbli¿-
szych 6 miesiêcy.
Do czasu uzyskania akredytacji przez labora-
torium Pañstwowego Instytutu Weterynarii w Pu-
³awach Polska ma korzystaæ z us³ug laborato-
rium referencyjnego w Niemczech.
Ca³oæ prawa zwi¹zanego z rybo³ówstwem
i weterynari¹ zacznie obowi¹zywaæ do koñca te-
go roku. Do tego czasu ma byæ ono tak¿e prze-
t³umaczone na jêzyk angielski.
Karolina Godziewska
swój dziennikarski obowi¹zek osobicie wyrobiæ
sobie w tej sprawie zdanie. I po kilku wizytach
w Antyku jestem zdecydowany broniæ tej ksiê-
garni i jej prawa do sprzedawania tego, co siê
podoba jej klientom i w³acicielom, a nie Tygo-
dnikowi Powszechnemu.
Rzecz bynajmniej nie w tym, ¿eby podoba³y
mi siê wszystkie oferowane tam ksi¹¿ki. Rzecz
w tym, ¿e te z nich, które mo¿na oskar¿aæ o sze-
rzenie antysemityzmu, stanowi¹ drobny procent
w ca³ej ofercie pozycji przewa¿nie bardzo warto-
ciowych z zakresu religii i historii, z których wie-
lu gdzie indziej bym nie kupi³. Znam wiele ksiê-
garñ, bo chodzenie po nich to u mnie swego ro-
dzaju hobby. W ka¿dej z nich - mo¿e poza para-
fialnymi - znajduje siê mniej wiêcej zbli¿ony od-
setek pozycji, które mo¿na uznaæ za pornogra-
fiê. Pornografiê, której rozpowszechnianie
w wietle prawa jest tym samym, co g³oszenie
nienawici rasowej. I ³atwo mogê sobie wyobra-
ziæ, ¿e tak samo jak dzi muszê broniæ Antyku
przed maniakalnymi tropicielami antysemity-
zmu, móg³bym czuæ siê w obowi¹zku broniæ
przed jakimi oszala³ymi dewotkami prawa do
istnienia ksiêgarni literackiej, oferuj¹cej miêdzy
innymi Sexusa i Pamiêtnik Fanny Hill.
O tym, kto jest ¯ydem, ja decydujê - oznaj-
mi³ swego czasu Goering. Jest pewien gatunek
ludzi o¿ywionych poczuciem misji granicz¹cym
z mani¹ przeladowcz¹, którzy na podobnej za-
sadzie uzurpuj¹ sobie prawo orzekania, i to bez
prawa do apelacji, kto jest antysemit¹. Przy
czym stosowane kryteria pozostaj¹ tajemnic¹
nawet dla nich samych. Antysemityzmem mo¿e
byæ stwierdzenie, ¿e izraelscy koszykarze prze-
grali mecz zas³u¿enie, ¿e pani Rottenberg zmar-
nowa³a publiczne pieni¹dze albo ¿e Trocki na-
prawdê nazywa³ siê Bronstein. Wszystko poza
nazywaniem ludobójstwem walki z palestyñ-
skim terroryzmem - bo tu akurat lewicowemu in-
telektualicie nie tylko uchodzi, ale wrêcz wypa-
da mówiæ jednym g³osem z Bublem.
Tacy ludzie, z ich lekcewa¿eniem wolnoci
s³owa i przekonaniem o w³asnej nieomylnoci,
robi¹ wiêcej z³ego ni¿ sto antysemickich pamfle-
tów.
chêci i wrogoci do ¯ydów. A Polska i Polacy s¹
jedynie elementem gry. Próbuje siê malowaæ
atrapê rasizmu, aby pod pozorem jego zwalcza-
nia mieæ woln¹ rêkê do innych - tym razem
prawdziwie totalitarnych - przedsiêwziêæ. Ja-
kich? Strach pomyleæ, skoro tak niegodnie,
z tak nienawistn¹ retoryk¹ i histerycznymi ge-
stami atakuje siê fikcjê ksenofobii. Kto manipu-
luje, komu mo¿e zale¿eæ na rozpalaniu i podsy-
caniu negatywnych emocji? Mo¿na siê domy-
laæ. I to w wersjach alternatywnych. Komu bar-
dzo zale¿y na sk³ócaniu, na ranieniu, na budo-
waniu niechêci
Smutne, ¿e wielu sk¹din¹d poczciwców daje
siê wpleæ w takie dzia³ania i uczestniczy w ser-
wowaniu truj¹cych potraw czy niesmacznych
przypraw. Nie wystarczy czytaæ, ogl¹daæ czy
s³uchaæ mediów o kosmopolityczno-liberalno-
lewackim odchyleniu, aby staæ siê posiadaczem
prawdy. Trzeba pewnego wysi³ku - niewielkie-
go, przy obecnym dostêpie do informacji - aby
uruchomiæ proces kontroli podawanych uparcie
pó³prawd, æwieræprawd i zupe³nych fa³szywek.
A antidotum nie stanie siê lektura jedynie
Polity-
ki
,
Wprost
,
Wyborczej
. Chocia¿ i tam mo¿na zna-
leæ wiarygodne fragmenty. Warto poznaæ punkt
widzenia prof. Israela Shaaka z Jerozolimy,
przedstawiony w pozycji
¯ydowskie dzieje i reli-
gia
(Warszawa-Chicago 1997); wczytaæ siê we
wspomnian¹ ju¿ ksi¹¿kê prof. N. Finkelsteina
czy nawet
Historiê ¯ydów
- prof. H. Graetza (Wy-
dawnictwo Judaica, Warszawa 1929); zadr¿eæ
przy
Oko za oko
Johna Sacka (polskie wydanie
- Gliwice 1995); dostrzec wypowiedzi prof. Dory
Kacnelson, Hannah Arend, Davida Bloomber-
ga, J. Nichthausera czy wielu innych sprawiedli-
wych wród narodu wybranego - aby nie po-
wielaæ bezkrytycznie schematów bêd¹cych
w istocie zarodnikami nienawici. Dobr¹ przy-
sz³oæ mo¿na budowaæ tylko na trwa³ym grun-
cie prawdy, a nie na jej atrapach. O tym wiedz¹
wszyscy uczciwi i m¹drzy ludzie, którym nie jest
wszystko jedno i którzy nie s¹ zamroczeni nie-
nawici¹ lub spêtani koniecznoci¹ realizacji
okrelonych dyrektyw
Wed³ug sonda¿u przeprowadzonego na zle-
cenie Komisji Europejskiej i ujawnionego w listo-
padzie 2003 r., 60 proc. mieszkañców Starego
Kontynentu uwa¿a Izrael za najwiêksze zagro¿e-
nie dla wiatowego pokoju. Ronie zapewne - to
naturalny odruch psychologiczny - niechêæ wo-
bec nies³usznych oskar¿eñ pod byle jakim pre-
tekstem o antysemityzm - wobec wyników son-
da¿u równie¿! Wobec terroryzowania nieomyl-
noci¹. Wobec pogardy. Wobec manipulacji.
Zauroczenie kultur¹ judaizmu, pochylenie siê
z podziwem nad wielowiekow¹ umiejêtnoci¹
przetrwania narodu w diasporze, nad ogromem
osi¹gniêæ intelektualnych na polu nauki, nad
piêknem tej czêci autentycznej kultury, któr¹
spowija jaka mgie³ka zadumy, melancholii,
nadziei, prawdziwie ludzkiej refleksji - zmienia
siê w zdumienie, ból, wreszcie w bunt.
Kreowanie antysemityzmu i nienawici - to
niebezpieczna gra.
Ostatnio objawi³a w temacie swój warsztat
i sposób pojmowania prawdy spó³ka autorska
Magdalena Tulli i Sergiusz Kowalski, przedsta-
wiaj¹c
Raport o nienawici
. Zaiste osobliwy to
dokument stanu psychiki i kombinatorstwa. To,
¿e sygnowany jest on przez s³ynne Stowarzy-
szenie przeciwko Antysemityzmowi i Ksenofo-
bii, nosz¹ce znamienny szyld: Otwarta Rzecz-
pospolita - nie dziwi. Nie mo¿e natomiast nie
wzbudziæ zdumienia przywo³anie równie¿ Insty-
tutu Studiów Politycznych PAN! Czy¿by pieni¹-
dze z naszego sk¹pego bud¿etu przeznaczono
tak¿e na judzenie?!
Egipcjanin za¿¹da³ od ¯ydów, aby zwrócili
to, co zrabowali 5 tysiêcy lat temu.
Wraz z odsetkami!
Zrabowali, niech p³ac¹!
Wp³ywowy egipski uczony przygotowuje
pozew s¹dowy przeciw wszystkim ¯ydom,
którzy zamieszkuj¹ ziemiê. Przedmiotem
sporu s¹ kosztownoci wyniesione przez
Izraelitów podczas biblijnego wyjcia z nie-
woli egipskiej.
Wed³ug tygodnika Forward, który opar³ siê
na egipskiej gazecie Al-Ahram Al-Arabi, dzie-
kan wydzia³u prawa jednego z uniwersytetów
w Egipcie, Nabil Hilmy, publicznie og³osi³, ¿e ze-
spó³ prawników przygotowuje konieczne dla z³o-
¿enia pozwu dokumenty. Wedle Hilmyego, jeli
uwierzy siê w biblijny Exodus, to ¯ydzi wynieli
z Egiptu z³oto, kamienie szlachetne, wszelkiego
rodzaju srebrne precjoza, szaty, naczynia i inne
przedmioty, które uchodzi³y za niezbêdne. -
Za-
k³adaj¹c, ¿e maj¹tek wyniesiony przez ¯ydów
z Egiptu wa¿y³ tonê, to przy piêcioprocentowych
odsetkach naliczanych co roku, jego wartoæ
podwaja³aby siê co dwadziecia lat
- oblicza
egipski prawnik. Tymczasem ¯ydzi ograbili nas
nie z jednej tony z³ota, a z trzystu, a mia³o to
miejsce nie tysi¹c lat temu, a zgodnie z ¿ydow-
skim kalendarzem - 5758 lat temu (tak napraw-
dê wedle ¿ydowskiego kalendarza, który otwie-
ra data stworzenia wiata, teraz mamy 5763 rok)
- w zwi¹zku z czym ich d³ug jest olbrzymi. Hilmy
zaproponowa³ nawet procedurê sp³aty d³ugu.
Wedle jego s³ów, tryliony dolarów, które ¯ydzi s¹
wini Egiptowi, niekoniecznie trzeba oddawaæ od
razu. Rozs¹dnie by³oby roz³o¿yæ sp³atê na ter-
min tysi¹ca lat.
G³one deklaracje egipskiego prawnika wy-
wo³a³y mieszane uczucia w Izraelu - informuje
Forward - poniewa¿ nie znaleziono w nich
krztyny rozs¹dku. Prezydent MEMRI (Middle
East Media Research Institute) Ygal Carmon
stwierdzi³, ¿e owiadczenie Egipcjanina przypo-
mina raczej primaaprilisowy ¿art. Prawnik z Ha-
rvardu, Alan Dershowitz, nazwa³ Hilmyego
klaunem, który nie ma zielonego pojêcia o pra-
wie. Stwierdzi³ te¿: Je¿eli Egipcjanin rzeczywi-
cie wybierze siê z tym absurdalnym pozwem
do s¹du, to ¯ydzi mog¹ z³o¿yæ kontrpozew
o odszkodowania za wieki niewolnictwa, które
spêdzili w Egipcie.
Rafa³ A. Ziemkiewicz
Niedziela 47/03
Rasizm kreowany
W ostatnich latach w publikatorach narasta
zwyczaj demaskowania tzw. antysemityzmu,
gdzie siê da i pod jakimkolwiek pretekstem. Kto
zobaczy na murze napis: £KS - ¯ydy i natych-
miast obwieszcza oburzenie na panosz¹c¹ siê
nietolerancjê, ksenofobiê i rasizm, nie zwracaj¹c
uwagi na seriê - byæ mo¿e t¹ sam¹ rêk¹ pisa-
nych - wskazówek: Polska dla robaków, Pa-
trioten sind idioten itp. Wy¿sz¹ szko³¹ konspira-
cji staje siê wybranie dy¿urnego g³ównego an-
tysemity oraz mianowanie kilku przybocznych
i podawanie pora¿aj¹cych odkryæ z jednego po-
stêpowego medium do drugiego. Frapuj¹ce jest
to, ¿e najbardziej zaciek³ymi tropicielami antyse-
mityzmu i rasizmu s¹ przewa¿nie byli funkcjona-
riusze wiatowego komunizmu, ich agenci, po-
tomkowie i bezpartyjni wielbiciele. Przyjrzyjmy
siê ¿yciorysom choæby kilku wybranych przed-
stawicieli tego ruchu odporu.
Jeden z powodów tej akcji nawietli³ prof.
Norman Finkelstein w ksi¹¿ce
The Holocaust In-
dustry
. - Tak, kasa, ogromne plany roszczenio-
we, które snuje i na których ¿eruje miêdzynaro-
dowe Przedsiêbiorstwo Holokaust, mog¹ byæ
powodem realizowania groby upokarzania Po-
laków, je¿eli nie poddadz¹ siê dyktatowi finanso-
wemu. Czy jednak tylko to? Wiele dzia³añ jest
tak pod³ych i wydawa³oby siê bezsensownych
w swej skali, i¿ nie mog¹ nie zrodziæ podejrze-
nia, ¿e jest jeszcze jaka si³a, która manipuluje
nastrojami, aby doprowadziæ do wzrostu nie-
Krzysztof Nagrodzki
Niedziela 47/03
Pewno ¯ydzi powiedz¹, ¿e w niewoli egipskiej
to oni wybudowali piramidy w Gizie, Abu Sir i po-
zosta³e nad Nilem. Bêd¹ domagali siê zwrotu:
Nasze piramidy, wasze pustynie. Albo choæ
w ajencjê.
TYLKO POLSKA - tygodnik narodowy.; ul. Brzoskwiniowa 13, 04-782 Warszawa; tel. 0-501-677-838; faks
ca³odobowy: 8104445. Dzia³ prenumeraty, kolporta¿u, wysy³ki gazet i ksi¹¿ek tel./faks 6155271, tel. 0-604-088-838.
Wydawca: GoldPol sp. z o.o., e-mail:
WydawnictwoNarodowe@netlandia.pl.
Gazeta jest otwartym forum
dyskusyjnym dla kszta³towania nowoczesnej myli narodowej. Potêpiamy zbrodnicze ideologie komunizmu, faszyzmu
i syjonizmu. W swoich publikacjach staramy siê nawi¹zywaæ do dorobku Ruchu Narodowego w Polsce. Zapraszamy
do wspó³pracy przedstawicieli wszystkich nurtów. Problemy, które poruszamy, s¹ i bêd¹ trudne, ale maj¹ na celu dotar-
cie do prawdy. Walczymy z wszechobecnym antypolonizmem i fa³szowaniem naszej historii. Nie zamykamy naszych
³amów nawet przed adwersarzami.
Prosimy pamiêtaæ, i¿ nie zawsze opinie prezentowane przez ró¿nych
autorów na ³amach gazety, s¹ stanowiskiem redakcji.
Redaguje zespó³. Redaktor naczelny
Leszek Bubel.
Dla celów dydaktycznych korzystamy tak¿e z najciekawszych publikacji w innych wydawnictwach, zgodnie z obow-
i¹zuj¹c¹ ustaw¹ o ochronie praw autorskich i prawach pokrewnych.
Przedruki z TYLKO POLSKA wskazane.
Autorom p³acimy wg stawek redakcyjnych. Materia³ów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo
skracania i adiustacji otrzymanych tekstów, zmiany tytu³ów, dalszego ich wykorzystywania (tekstów, zdjêæ,
rysunków itd.) w innych naszych tytu³ach i pozycjach ksi¹¿kowych.
£owcy antysemitów
Od d³ugiego czasu Tygodnik Powszechny
przy gor¹cym poparciu innych mediów stara siê
zlikwidowaæ ksiêgarniê Antyk w podziemiach
warszawskiego kocio³a Wszystkich wiêtych.
Poniewa¿ mieszkam w pobli¿u, ju¿ po pierw-
szych publikacjach w tej sprawie uzna³em za
PO PRZECZYT
Nr 51-52(171-172)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
3
TKM KORPORACJI PRAWNICZYCH
Zapiski o przeklinanym
narodzie
Ogl¹daj¹c ostatnie spektakle na scenie
politycznej, w przewa¿aj¹cej czêci spo³e-
czeñstwa budz¹cego siê ze snu solidarno-
ciowego zaczyna pojawiaæ siê odruch my-
lenia samodzielnego. Nie tak dawno pe-
wien elektryk na jak¹kolwiek dyskusjê o po-
czynaniach papie¿a z b³yskiem fanatyzmu
w oczach kiwa³ wskazuj¹cym palcem, wysi-
laj¹c swój koncept do jedynej argumentacji,
jak¹ by³o dos³owne stwierdzenie: umi³o-
wany Ojcze wiêty. Na tym z zadowole-
niem koñczy³ wypowied, a dzi, w obliczu
zniesionego postu wigilijnego i zapowiedzi
zmiany przykazañ, d³ugo milczy i smutno
patrz¹c powiada: co tu nie tak, panie dzie-
ju, co nie tak.
Dowolnoæ interpretacyjna obejmuj¹ca
pookr¹g³osto³owe sukcesy polityków (i tu
nie ma dla nich w³aciwego okrelenia, bo
polskimi nazwaæ ich nie mo¿na, o przyna-
le¿noæ obcoplemienn¹ mog¹ siê obraziæ,
a dywersji wykluczyæ siê nie da) postawi³a
Polskê w sytuacji patowej. Do znudzenia
promowane hase³ka o demokracji przyjê-
³y formy kosmiczne, albowiem ta demo-
kracja oznacza dzi ni mniej, ni wiêcej, tyl-
ko zbiór ¿yczeñ pewnego plemienia do ci-
s³ego przestrzegania przez masy. Wed³ug
tej demokracji nie wolno nikomu mieæ
swoich sympatii, albowiem pod grob¹ wiê-
zienia, ciê¿kich robót i unicestwienia trzeba
koniecznie lubiæ, kochaæ i szanowaæ tylko
ich. Ka¿da krytyka zostaje poddana obrób-
ce medialnej i osobniki z piêtnem antyse-
mity skazane zostaj¹ na niebyt. A ¿e przy
okazji wspomniane plemiê gustuje w zbo-
czeniach seksualnych (przepraszam, w ko-
chaniu inaczej), sztuce polegaj¹cej na
ekspozycji genitaliów na symbolach religij-
nych, rozkradaniu wszelkiego istniej¹cego
dobra i przeprowadzaniu chronicznego
ustrojowego transformowania krajów,
gdzie przysz³o im przemieszkiwaæ, tym go-
rzej dla tubylców. Nale¿y w jak najszybszym
czasie zapomnieæ o istnieniu literatury piêk-
nej, malarstwa figuratywnego, zdobyczy ar-
chitektonicznych i socjalnych, naznaczyæ
swoje dzieci piêtnem homoseksualizmu,
prostytucji i wynaturzenia. Zapomnieæ
o spo³ecznym modelu rodziny, tradycjach
i wierze w Boga w Trójcy Jedynego. Zaæpaæ
wiatopogl¹d i umieraæ, umieraæ masowo.
Taka demokracja, która nie zezwala
na przyjête normy obyczajowe i jest jedy-
nie batem nad Narodem i si³¹ rzeczy mu-
si wzbudzaæ opór, dlatego nawet tam,
gdzie media poradzi³y sobie z odmó¿d¿a-
niem, co w szarych komórkach zaczyna
kie³kowaæ. Semitami bowiem s¹ Arabowie
i ¯ydzi, wiêc jak ich rozgraniczyæ, jeli po-
zwoliæ sobie na luksus samodzielnoci
w sympatyzowaniu?
Gdyby Arabowie byli stron¹ atakuj¹c¹
i ruguj¹c¹ z macierzystych terenów ¯y-
dów, to potêpiaj¹cy ich poczynania tzw.
przeciêtni obywatele byliby oskar¿ani o an-
tysemityzm, czy nie? Pytanie to zdaje siê
pozostawaæ ulotn¹ metafor¹, bo z natur¹
ludzk¹ jako tak dziwnie siê dzieje, ¿e im
bardziej czego jej nie wolno, tym bardziej
tego pragnie. Wydawaæ by siê mog³o, ¿e
ju¿ XXI wiek powinien uwolniæ prawdziw¹
tolerancjê, polegaj¹c¹ na uleg³oci pew-
nych wywrotowych grup wobec istniej¹ce-
go porz¹dku wiata, który udokumentowa³
swoje istnienie pokojem i nies³ychanym
rozwojem myli naukowo-technicznej. Ca-
³oæ oparta na Prawach Boskich, dla mi-
liardów populacji ludzkiej da³a sprawdzo-
ne wzorce i nie nale¿y szukaæ udziwnieñ
na si³ê. Takie postêpowanie kojarzyæ siê
mo¿e ze znudzeniem zepsutego dziec-
ka, które dla zabawy podpala dom.
Jeli nawet co siê w mózgach nie-
których osobników pomiesza³o, nie zna-
czy, ¿e wszyscy musimy zwariowaæ, albo-
wiem zawsze bêdzie kto, kto krzyknie:
król jest nagi!.
ranking korupcyjny, zgodnie z którym
Polska spad³a na ostatnie miejsce wród
25 obecnych i przysz³ych pañstw UE. W ub.r.
wyprzedza³a jeszcze Czechy, £otwê i S³owa-
cjê. Obecnie wyprzedzaj¹ nas nawet pañstwa
nie wchodz¹ce do UE: Bia³oru i Bu³garia. Naj-
lepsza z cz³onków UE jest Finlandia, a z kan-
dydatów - S³owenia. Kompromitacja jest tym
wiêksza, ¿e inne kraje skrytykowane przed ro-
kiem, zdo³a³y nieco poprawiæ sytuacjê w tej
dziedzinie. W 2002 r. powa¿ny niepokój Trans-
parency International budzi³a tak¿e korupcja
w Czechach, na £otwie i na S³owacji. Od tego
czasu notowania Czech i £otwy w rankingu
nieznacznie siê poprawi³y, a S³owacji utrzyma-
³y na tym samym poziomie. Tylko w polskim
rz¹dzie nikt siê tym nie przej¹³, traktuj¹c
wszechobecn¹ korupcjê jako zjawisko natu-
ralne.
demokratycznego (mediów i organizacji po-
zarz¹dowych). Wród organizacji pozarz¹do-
wych niezwykle wp³ywowe i silne s¹ korpora-
cje prawnicze: adwokacka, radcowska i nota-
rialna. Lobby zazdronie strzeg¹ dostêpu do
ww. zawodów, faworyzuj¹c na egzaminach
osoby wywodz¹ce siê z klanów prawniczych.
W ogóle egzaminy maj¹ tzw. gumow¹ formu-
³ê. Co to oznacza? Otó¿ egzamin na aplikacjê
adwokack¹ i radcowsk¹ organizuj¹ korpora-
cje i sk³ada siê on z dwóch czêci: pisemnej
i ustnej. W czêci pisemnej 20-30% pytañ do-
tyczy wiedzy ogólnej, np. nale¿y podaæ nazwi-
sko malarza, który namalowa³ wskazany
obraz lub wskazaæ synonim wyrazu absztyfi-
kant. Przez piêæ lat studiów na wydziale pra-
wa studenci zdobywaj¹ wiedzê z dziedziny
prawa, co jest truizmem. Dlatego te¿ pytania
egzaminacyjne s¹ dla nich wielkim szokiem.
Po egzaminach pisemnych og³asza siê listê
przyjêtych, ale kandydaci, którzy nie zostali
przyjêci, nie maj¹ wgl¹du do swoich prac. S¹
one otoczone nimbem tajemnicy - utajnione.
Powstaje sytuacja okrelana jako czeski
film, gdzie nikt nic nie wie. Na pocz¹tku mar-
ca br. PiS wniós³ do Sejmu projekt tzw. usta-
wy antykorporacyjnej. Odbiera on korpora-
cjom wy³¹czne prawo dopuszczania do za-
wodów prawniczych i oddaje egzaminy na
aplikacje pañstwowej komisji. PiS opracowa³
projekt z grup¹ Fair Play, zrzeszaj¹c¹ absol-
wentów prawa, którzy bezskutecznie usi³owa-
li dostaæ siê na aplikacjê adwokack¹, radcow-
sk¹ lub notarialn¹. Czêæ z nich wygra³a na-
wet sprawy przed NSA. S¹d stwierdza³, ¿e
korporacje przeprowadzi³y egzamin z naru-
szeniem prawa, np. nie stosowa³y jasnych
kryteriów. Korporacje ostro skrytykowa³y ww.
projekt. Powo³ywa³y siê nawet na niezgod-
noæ postulowanych zmian z Konstytucj¹, co
jest wierutn¹ bzdur¹. Bowiem zapis konstytu-
cyjny upowa¿nia korporacjê jedynie do
nadzoru nad przygotowaniem do zawodu ab-
solwentów wydzia³u prawa, a nie do przepro-
wadzania naboru wed³ug w³asnych kumoter-
skich kryteriów. Tymczasem w Polsce jeden
prawnik przypada na 3 tys. obywateli (dla po-
równania dodam, ¿e w Izraelu jeden prawnik
przypada na 240 obywateli, w USA - na 200,
a w Holandii - na 500). Prawnicy nie s¹ zain-
teresowani w pozyskiwaniu klientów i wiad-
cz¹ swoje us³ugi po wygórowanych cenach.
Bior¹c pod uwagê ubóstwo spo³eczeñstwa,
jest to niemoralne. W rezultacie przeciêtny
zjadacz chleba nie ma szans na pomoc pra-
wnika w procesie, poniewa¿ go na to zwyczaj-
nie nie staæ. W ten sposób narusza siê tak¿e
zasadê równoci obywateli wzglêdem prawa.
Na UW zorganizowano konferencjê, na
której pojawi³a siê ca³a plejada znanych pra-
wników. Jest to zawód zaufania publicznego
i wymaga od wykonuj¹cych go osób szcze-
gólnych predyspozycji moralnych. Jednak
rzeczywistoæ wygl¹da zupe³nie inaczej.
Wspomniana debata pokaza³a z wyj¹tkow¹
jaskrawoci¹, ¿e cz³onkowie korporacji pra-
wniczych boj¹ siê konkurencji m³odych jak
diabe³ wiêconej wody i w ogóle nie znaj¹ po-
jêcia dobra ogó³u. Mówili wprost, ¿e nie chc¹
dopuciæ do sytuacji takiej jak w Hiszpanii czy
Niemczech, gdzie nie ma ograniczeñ w dostê-
pie do ww. zawodów i gdzie prawnicy s¹ ta-
ksówkarzami czy sprzedawcami. Natomiast
ci, którzy wykonuj¹ swój zawód, musz¹ staæ
na s¹dowych korytarzach i wyczekiwaæ klien-
tów. Ta wizja spêdza im sen z powiek. A niby
dlaczego pozbawiani prawa wykonywania za-
wodu maj¹ byæ jedynie m³odzi absolwenci
wydzia³ów prawa? Na tym rynku powinna byæ
konkurencja, która pozwoli na wykonywanie
zawodów prawniczych najlepszym. Czas
skoñczyæ z zasad¹ TKM, której kurczowo trzy-
maj¹ siê korporacje. Na konferencjê na UW
przyby³ równie¿ Tadeusz Mazowiecki. Popar³
projekt PiS i stan¹³ po stronie studentów, zy-
skuj¹c - w przeciwieñstwie do przedstawicieli
korporacji - gromkie brawa. Nawet brytyjska
Izba Lordów przestaje byæ dziedziczna - spu-
entowa³ swoj¹ wypowied. Szkoda tylko, ¿e
nie zwróci³ uwagi na ten problem, kiedy by³
przy ¿³obie.
Po czwarte, rodowisko prawników nie jest
wewnêtrznie skonsolidowane. W ankietach
przeprowadzonych wród sêdziów zapyta-
no, co s¹dz¹ o adwokatach. Najczêciej
mówili, ¿e adwokaci k³ami¹, kombinuj¹,
przeci¹gaj¹ sprawy i nie szanuj¹ s¹du. Z³y
to ptak, co w³asne gniazdo kala. Gdyby to
rodowisko przestrzega³o etosu zawodowe-
go, ju¿ dawno rozstrzygnê³oby kwestiê do-
stêpu do aplikacji we w³asnym gronie, bez
koniecznoci interwencji pos³ów.
SÊDZIOWIE NIE OD BOGA
W ostatnich latach bardzo obni¿y³ siê spo-
³eczny presti¿ zawodu sêdziego. Coraz czê-
ciej wychodz¹ na wiat³o dzienne afery
w rodowisku sêdziowskim, dotycz¹ce ko-
rupcji oraz ulegania naciskom politycznym.
Niskie w stosunku do autorytetu sêdziego
wynagrodzenie nie gwarantuje niezawis³o-
ci. Wród sêdziów kr¹¿¹ na ten temat dow-
cipy. Oto jeden z nich: Do sêdziego, który
ma s¹dziæ w danej sprawie przychodzi stro-
na pozwana i wrêcza mu 50.000, ¿eby os¹-
dzi³ sprawê niezawile. Nastêpnie przychodzi
druga strona i wrêcza równie¿ 50.000, ¿eby
os¹dzi³ niezawile. Sêdzia przyjmuje pieni¹-
dze od obu stron. Zatem jak s¹dzi sêdzia?
Niezawile. Nic dodaæ, nic uj¹æ. Ten pro-
blem dotyczy tak¿e prokuratorów.
Innym problemem zwi¹zanym z polskim
wymiarem sprawiedliwoci jest jego upoli-
tycznienie. Po prostu sta³ siê on orê¿em
w walce politycznej. Przyk³ady mo¿na by
mno¿yæ w nieskoñczonoæ. Wystarczy przyj-
rzeæ siê redaktorowi naczelnemu T.P., który
jest regularnie nêkany przez prokuratury, po-
licjê i s¹dy za swoj¹ niepoprawn¹ politycz-
nie dzia³alnoæ. Polski wymiar sprawiedli-
woci potrzebuje lustracji. W czasach PRL-
u by³ on dyspozycyjny w myl zasady: Daj-
cie mi cz³owieka, a paragraf siê znajdzie (A.
Wyszyñski). Jednym z absurdów minionej
epoki by³y szko³y prawnicze (rednie i wy-
¿sze), gdzie nawet w ci¹gu dwóch lat mo¿-
na by³o uzyskaæ papierek, uprawniaj¹cy do
wykonywania zawodu prawnika. Absolwenci
ww. kuriozalnych szkó³ zasilali szeregi socja-
listycznego wymiaru sprawiedliwoci i zak³a-
dali togi sêdziowskie. Dzia³ali w myl zasady:
My sêdziowie nie od Boga. Jednak to
stwierdzenie jest adekwatne równie¿ do obe-
cnego wymiaru sprawiedliwoci. Transforma-
cja ustrojowa na naszym gruncie polega³a
na tym, ¿e PRL zmieni³a nazwê na III RP,
PZPR - na SLD, a komunistyczny wymiar
sprawiedliwoci zaczêto okrelaæ demokra-
tycznym. Meritum (czyli substrat osobowy)
nie uleg³o zmianie. Wymiar sprawiedliwoci
pozosta³ w rêkach zdemoralizowanych, inte-
resownych aparatczyków, którzy transforma-
cjê przyjêli z okrzykiem: Umar³ król, niech
¿yje król i zaczêli s³u¿yæ nowemu, pejsate-
mu panu. Tak... W III RP traktuje siê ¯ydów
jak wiête krowy w Indiach. Ktokolwiek
odwa¿y siê g³osiæ pod ich adresem s³owa
prawdy, sprowadza na siebie ogóln¹ niena-
wiæ - równie¿ ze strony wymiaru sprawiedli-
woci.
PRZYK£AD IDZIE Z GÓRY
W Polsce rodowiska prawnicze, które po-
winny byæ wzorem pod wzglêdem etycznym
dla przeciêtnego zjadacza chleba, s¹ zde-
moralizowane i skorumpowane. Od lat zawo-
dy prawnicze nie ciesz¹ siê w naszym kraju
presti¿em spo³ecznym, a obywatele deklaru-
j¹ brak zaufania do wymiaru sprawiedliwoci.
Dosz³o do totalnego upadku etyki zawodowej
wród wiêkszoci ludzi wykonuj¹cych ww. za-
wody, a przecie¿ - decyduj¹c siê na tak¹ rolê
zawodow¹ - wiadomie przyjêli na siebie
ogromn¹ odpowiedzialnoæ. Ta kwestia ma
wymiar wielop³aszczyznowy. Po pierwsze, tak
jak ryba psuje siê od g³owy, demoralizacja
prawników zaczyna siê ju¿ na studiach. 87
proc. studentów pi¹tego roku wydzia³u prawa
UW twierdzi, ¿e byliby w stanie wrêczyæ ³a-
pówkê, jeli wymaga³oby tego dobro klienta.
Z tego ok. po³owa zaznacza, i¿ negocjowa³a-
by jej wysokoæ!!! Poza tym ok. 78 proc. stu-
dentów pi¹tego roku na pytanie, w czym po-
magaj¹ studia prawnicze, odpowiada, ¿e u³a-
twiaj¹ one kombinowanie i za³atwianie ró¿-
nych spraw (badania zosta³y przeprowadzone
przez katedrê socjologii prawa w 2002 r.).
Po drugie, rodowisko prawnicze jest po-
zbawione solidarnoci i wewnêtrznie rozwar-
stwione. Poza tym znani prawnicy: sêdzio-
wie, adwokaci, radcowie i prokuratorzy nie
s¹ autorytetami dla studentów. Wrêcz prze-
ciwnie - studenci nie chc¹ byæ tacy jak oni,
poniewa¿ nie widz¹ w nich swoich mi-
strzów, od których mo¿na siê wiele nau-
czyæ, lecz zarozumia³ych bufonów, traktuj¹-
cych ¿aków jak ho³otê i æwieræinteligentów.
Obie strony s¹ skrajnie subiektywne. Jak wy-
nika ze statystyk, na wydziale prawa UW jest
najwy¿szy odsetek studentów wywodz¹cych
siê z inteligenckich domów, gdzie oboje ro-
dzice maj¹ wy¿sze wykszta³cenie. Nie jest
te¿ prawdziwy zarzut, i¿ studenci siê nie
ucz¹, poniewa¿ spêdzaj¹ nad ksi¹¿kami na-
prawdê du¿o czasu. Rzecz w tym, ¿e jedni
ucz¹ siê szybciej, inni - wolniej, a za tak¹ sa-
m¹ wiedzê u ka¿dego egzaminatora mo¿na
otrzymaæ inny stopieñ, np. u jednego
oblaæ, a u drugiego zdaæ nawet na 5. Na
egzaminach ustnych oceny s¹ kwesti¹ uzna-
niow¹, nieobiektywn¹. Nikt nawet nie postu-
luje zmiany sposobu oceniania. Przeciêtny
¿ak nie ma kontaktu z ludmi wykonuj¹cymi
zawody prawnicze. Wprawdzie kadra akade-
micka prowadzi wyk³ady i æwiczenia, ale
przekazuje podczas tych zajêæ jedynie wie-
dzê teoretyczn¹. Studenci nie obserwuj¹
swoich wyk³adowców na sali s¹dowej, nie
znaj¹ ich prawdziwych mo¿liwoci. Przecie¿
nie ka¿dy prawnik ma talent pedagogiczny
i potrafi przekazaæ swoj¹ wiedzê studentom.
Po trzecie, absurdem na skalê wiatow¹ po-
zostaj¹ rekrutacje na aplikacje. W kraju de-
mokratycznym, jakim mia³a byæ Polska, mo-
¿emy zauwa¿yæ piêæ w³adz: trzy konstytucyj-
ne (ustawodawcz¹, wykonawcz¹ i s¹downi-
cz¹) oraz dwie zwi¹zane z rozwojem ustroju
NA SKRÓTY
Sytuacja w polskim wymiarze sprawiedli-
woci jest op³akana. Niedawno by³o g³ono
o reformowaniu prokuratury przez Kurczuka.
Jednak gruntownej reformy wymaga nie tyl-
ko system funkcjonowania, ale równie¿ ca³e
rodowisko prawników. I od naprawiania ro-
dowiska nale¿a³oby zacz¹æ. Zawody prawni-
cze wykonuje wielu PRL-owskich towarzyszy,
którzy uzyskali prawo do wykonywania za-
wodu w zamian za s³u¿alczoæ wobec ko-
munizmu. S¹ wród nich wyk³adowcy akade-
miccy! Nie wolno o tym zapominaæ i zamy-
kaæ nap³ywu wie¿ej krwi do wykonywania
tych zawodów.
Bo¿ena Szaniec
Iwona Z.
PO PRZECZYT
PO¯AL SIÊ BO¯E
T
ransparency International opublikowa³a
4
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
Nr 51-52(171-172)
Zapiski o przeklinanym
narodzie
Groz¹ powia³o z sejmu, towarzysz Miller
wobec niesubordynacji koalicjantów za-
powiada (albo nie) dymisjê. Od tego dnia
wielu Polaków nie mo¿e spaæ ze zmar-
twienia. Aj waj, co to bêdzie? Mo¿e ju¿ le-
piej, ¿ebymy poparli wspania³y plan
Balcerowicza, a przepraszam, Hausnera,
dr¹¿¹cy kieszenie Polaków do ostatecz-
noci. Przecie¿ jeli nie odbierze siê wszy-
stkich rent i zdobyczy socjalnych ostat-
niego szeædziesiêciolecia masom, nowo-
bogaccy nie bêd¹ mogli zasiliæ swoich
kont. Jeli chodzi o moj¹ pomy³kê z na-
zwiskiem ministra finansów, to bardzo
przepraszam, albowiem na tej karuzeli
sta³oci nie ma. Wiadomo jedno, ktokol-
wiek na urzêdzie siê pojawia, zawsze
oznacza to samo. Bieda, biedniej, najbie-
dniej dla Polaków i bogato, wystawnie,
rozpustnie dla rz¹dz¹cych.
Jakie to przykre nie móc napisaæ: panie
premierze, nie odchod! Patrz¹cy z do³u
wyra¿aj¹ swoje opinie wszêdzie, nie licz¹
siê ze s³owami i przytaczaæ, ze wzglêdu
na takt, nie uchodzi, co nie zmienia faktu
i stanowi przyczynek do sytuacji w Gruzji.
Oliwy do ognia dolewaj¹ dzikie firmy
grasuj¹ce na terenie Rzeczpospolitej, nie
p³ac¹ce za nic i bêd¹ce pod ochron¹ rz¹-
du. Ostatnio Telekomunikacja Polska SA
zafundowa³a swoim klientom rachunki
z dopiskiem bagatela, oko³o stu piêædzie-
siêciu z³otych dodatkowo. Nadwy¿ka ni-
czym nie uzasadniona rozjuszy³a t³umy lu-
dzi, którzy ruszyli na siedziby wspomnia-
nej spó³ki. Tam natychmiast wezwano po-
licjê, ¿eby protestuj¹cy nie mogli dojæ
swoich praw. W tym momencie nasuwa
siê skojarzenie, czy policja polska, prote-
stuj¹ca przeciw niskim zarobkom i upra-
szaj¹ca w Czêstochowie, staj¹ca po stro-
nie z³odziei, to na pewno Polacy?
Doæ stwierdziæ, ¿e nikomu nie uda³o
siê nic wyjaniæ, bo biuro cwaniaków z £o-
dzi zosta³o przeniesione do Katowic, z Ka-
towic do Brzezin, z Brzezin do Opola,
z Opola do Wroc³awia, a stamt¹d ju¿ pew-
nie do Pary¿a, Szanghaju czy Peru. Wszy-
stko po to, ¿eby nam utrudniæ reklamacjê
i korzystanie z czego, co w dobie kompu-
teryzacji jest urz¹dzeniem oczywistym
i niezbêdnym, zw³aszcza dla rencistów
i emerytów ze wzglêdu na koniecznoæ
wzywania pomocy medycznej i innej.
Chcia³oby siê w takich momentach
uciec do opieki pana prezydenta, premie-
ra i pos³ów, którzy tak piêknie i g³adko
nam opowiadaj¹, ¿e transformacja ustro-
jowa wydobywa nas z zacianka i wpro-
wadza na salony jakiej bli¿ej nieokrelo-
nej Europy. Poza jednak wiadomoci¹
kosztów ju¿ poniesionych lepszego jutra
spodziewaæ siê nie mo¿na, bo dotyczy
ono jedynie wspomnianych panów i pañ,
które dzielnie sekunduj¹ liderom partyj-
nych stworków. Hase³ka, hase³ka i nêdza,
i bezkrólewie. Póniej pojawiaj¹ siê dzi-
wol¹gi w mediach o braku zainteresowa-
nia Polaków wyborami. Powiedzcie pañ-
stwo, kto z was wywi¹za³ siê chocia¿
w czêci z obiecanek-cacanek przedwy-
borczych. Uk³ady kanapowe i wci¹¿ te sa-
me twarze pod zmieniaj¹cymi siê sztanda-
rami w pêdzie do koryta zaciemniaj¹ rze-
czywistoæ. Nikt z was nie oponuje przy
ci¹g³ych podwy¿kach noników energii.
Przecie¿ nie ma do tego podstaw. Nic
na razie siê nie zmieni³o, oprócz fortuny
zbijanej przez kogo na ci¹g³ej wymianie
wszelkiego typu liczników.
Wariant argentyñsko-gruziñski wisi nad
wami jak miecz Damoklesa i zawsze mo-
¿e zakoñczyæ siê kopniakiem od udrêczo-
nych ludzi.
Bêdziecie wówczas mogli sobie powie-
dzieæ: sam tego chcia³e, Grzegorzu
Dynda³o.
Bo¿e Narodzenie po polsku
mentem wi¹t Bo¿ego Narodzenia w Pol-
sce jest odwiecznie wieczerza wigilijna,
która zgodnie z tradycj¹ - sk³ada siê z postnych
dañ, a któr¹ nale¿y rozpocz¹æ po zapadniêciu
zmroku i - w pomylnych warunkach - po ukaza-
niu siê pierwszej na niebie gwiazdki, wieszcz¹cej
Narodzenie Pana.
Wigilia Bo¿ego Narodzenia w ka¿dym domu
jest czasem niezwyk³ym. Wed³ug odwiecznej tra-
dycji dzieñ ten rozpoczynano bardzo wczenie,
a przebiega³ pracowicie i w uroczystym nastro-
ju a¿ do wspólnej wieczerzy. Koñczono wiêc
wszelkie prace, zaleg³e i spónione sprawunki,
aby do wieczerzy zasi¹æ zupe³nie wolni od do-
ranych k³opotów i obowi¹zku jakiejkolwiek pra-
cy, powa¿nie porozmawiaæ w rodzinnym gronie
o sprawach Bo¿ych i doczesnych.
Wigiliê celebruje siê tradycyjnie w rodzinnym
gronie, bacz¹c jednak, by na stole znajdowa³o
siê zazwyczaj co najmniej 12 tradycyjnych post-
nych dañ, a przy stole znalaz³a siê parzysta licz-
ba biesiadników i przeznaczonych dla nich
miejsc. Pozostawia siê jednak zawsze jedno
miejsce wolne, nie zajête przez nikogo. A nu¿
znajdzie siê spóniony goæ lub przybysz. Aby
od razu móg³ zasi¹æ z wszystkimi pospo³u!
Goæ w dom - Bóg w dom - powtarzaj¹ trady-
cyjnie Polacy, witaj¹c drogiego przybysza.
Tak wiêc ktokolwiek zajdzie w dom polski
w wiêty wigilijny wieczór - przypomina Zofia
Kossak w Roku polskim - zajmie to miejsce
(z tradycji dla zagórskich panów) i bêdzie go-
szczony jak brat. B³ogos³awiony taki dom, do
którego przybêdzie niespodziewany goæ!
Choæ starodawne zwyczaje - jak to gdzienieg-
dzie bywa - teraz krzywi¹ siê jednak, mieszaj¹,
gin¹ w zapomnieniu - to wigiliê uroczycie ob-
chodzimy w ka¿dym prawie domu i tego dnia
wszyscy s¹ szczególnie zgodni, wyrozumiali, po-
wci¹gliwi i dla siebie ¿yczliwi. Przyzwyczailimy
siê tak mocno okazywaæ wiernoæ tradycji, ¿e
zamiast oczekiwanego gocia wczeniej zapra-
szamy do wi¹tecznego sto³u kogo samotne-
go, opuszczonego, bezradnego lub te¿ - teraz
równie¿ - bezrobotnego.
Posi³ek wigilijny w wielu domach poprzedza
wspólna modlitwa lub przypomnienie fragmentu
Ewangelii secundum Lucam (£k 2, 1-14) o naro-
dzeniu Jezusa. Czêsto potem ods³aniamy okno,
by na najjaniejszej z gwiazd symbolicznie spo-
tkaæ siê z bliskimi nieobecnymi i ponad wszyst-
kimi ziemskimi k³opotami, ca³ym sercem siê z ni-
mi zwi¹zaæ chocia¿ przez chwilê niewzruszon¹
solidarnoci¹ i wspólnoci¹.
Typowo polskim zwyczajem jest ³amanie siê
op³atkiem, symbolizuj¹ce powszechne wyba-
czenie i pojednanie. £amanie siê op³atkiem roz-
poczyna Pan domu lub najgodniejsza w gronie
osoba, otoczona powszechnym szacunkiem.
Zwyczaj ten - przypomina Maria Borejszo w swej
publikacji o Bo¿ym Narodzeniu w kulturze pol-
skiej - w sposób jednoznaczny i czytelny nawi¹-
zuje do Ostatniej Wieczerzy poprzedzaj¹cej poj-
manie Chrystusa i opisanego w Ewangeliach
dzielenia siê z uczniami przemienionym chle-
bem i winem w Jego Cia³o i Krew.
Pan domu, wypowiadaj¹c ¿yczenia pod adre-
sem obdarowanych op³atkiem uczestników Wi-
gilii, oczekuje podziêkowania i wzajemnego do-
brego ¿yczenia. Kolejno ka¿dy podchodzi do
ka¿dego, aby podzieliæ siê op³atkiem.
Uczestnicy wieczerzy siadaj¹ do sto³u, od
którego nikt, prócz gospodarza czy gospodyni,
nie powinien wstawaæ. J. S. Bystroñ w swych
Dziejach obyczaju w dawnej Polsce zamie-
szcza taki fragment pamiêtnika J. U. Niemcewi-
cza: Wigilia Bo¿ego Narodzenia by³a wielk¹
uroczystoci¹ () Od witu wychodzili pacho³ki
na ryby () Dnia tego jednakowy po ca³ej Pol-
sce by³ obiad. Trzy zupy, migda³owa z rodzynka-
mi, barszcz z uszkami, grzybami i ledziem,
szczupak z szafranem, placuszki z makiem
i miodem, okonie z posiekanymi jajami i oliw¹
Obrus koniecznie zas³any byæ musia³ na sianie,
a w czterech k¹tach izby jadalnej sta³y cztery
snopy jakiego niem³óconego zbo¿a.
Wobec wiktua³ów - pisze Józef Szczypka
w Kalendarzu Polskim - kierowano siê dla
odmiany zasad¹ nieparzystoci. Magnaci fun-
dowali sobie jedenacie potraw, szlachta dzie-
wiêæ, wie pilnowa³a siedmiu, choæ nieraz -
w dobrych czasach - sadzi³a siê na wiêcej. Dzi
podzia³y s¹ inne, bardziej dostosowane do tego,
na co kogo staæ. wiate³ mo¿e byæ trzy, zw³a-
szcza dotyczy to wiec - dodaje Zofia Kossak.
Wspania³ym darem niebios, z którego hojnie
czerpi¹ polskie rodziny, s¹ bez w¹tpienia kolêdy.
piewanie kolêd w czasie wieczerzy wigilijnej
i potem przez ca³y czas wi¹teczny w gronie ro-
dzinnym przy choince to by³y i s¹ najurokliwsze
chwile wiêtowania w Polsce. Pocz¹tkami kolê-
dy polskie siêgaj¹ redniowiecza, czerpi¹c swo-
je treci z Ewangelii - jak najstarsza, pochodz¹-
ca z XII wieku: Zdrów b¹d Królu Niebieski.
Kolêda ta utrwalona zosta³a w 1442 r. w notat-
niku Miko³aja z Kola, franciszkanina, kaznodziei
antyhusyckiego, który spisywa³ wielog³osowe
kompozycje kocielne. Podobny rodowód ma
pochodz¹ca z tzw. Kancjona³u Przeworszczy-
ka (rok 1445) znana do dzi kolêda Chrystus
nam siê narodzi³ jak i przekazana przez Kan-
cjona³ Kórnicki z roku 1550, równie¿ piewana
w polskich domach i w kocio³ach popularna
kolêda Anio³ pasterzom mówi³
Wymienione kolêdy oraz inne, pochodz¹ce
z prze³omu XV-XVI wieku znalaz³y siê w narodo-
wych kancjona³ach, zwanych póniej katyczka-
mi. Kolêdy te stanowi¹ najstarsze pomniki naszej
liryki religijnej i domowej, a równoczenie s¹ to
szacowne zabytki starej polszczyzny.
Z dociekañ na temat polskiego charakteru ko-
lêd godne odnotowania s¹ myli Adama Mickie-
wicza, który w jednym z wyk³adów o literaturach
s³owiañskich w Pary¿u dowodzi³: Nie wiem, czy
jaki inny kraj mo¿e siê pochwaliæ zbiorem
podobnym do tego, jaki posiada Polska. Mówiê
o zbiorze kantyczek, które stanowi¹ pierwszy
zwi¹zek poezji narodowej.
Odnotowaæ trzeba tak¿e przemylenia niezna-
nego autora opublikowane na ³amach piewa-
ka l¹skiego (1921 Nr 2). Czytamy tam: Kto by
dzieje Nowego Testamentu zna³ tylko z polskich
kolêd, ten móg³by pomyleæ, ¿e Pan Jezus uro-
dzi³ siê gdziekolwiek w Polsce, w pierwszej lep-
szej wsi, bo ka¿da jest podobna jak dwie krople
wody do tego Betlejem, jakie jest w kolêdach.
¯yje w nich ca³y ten wiejski wiat ze swoimi zwy-
czajami i stosunkami, uczuciami i sposobem
mówienia; a ta wielka oryginalnoæ, ta ze stano-
wiska literackiego najwiêksza wartoæ kolêd, ¿e
one nigdy nie by³y same tylko czyst¹ modlitw¹,
ale i opowiadaniem. I w tym kontekcie trzeba
siê zgodziæ z pogl¹dem Piotra wierca wyra¿a-
j¹cym uczucia wielu pokoleñ Polaków: Polskie
kolêdy s¹ najpiêkniejsze na wiecie. Inne naro-
dy takich kolêd nie maj¹. Posiadaj¹ tylko pieni
na Bo¿e Narodzenie.
Bardzo wysoko ceni kolêdy polskie papie¿
Jan Pawe³ II, który czêsto mówi o ich wielkim
znaczeniu i bogactwie. Dlatego te¿ swoje ¿ycze-
nia Bo¿onarodzeniowe w grudniu 1996 roku dla
Ojczyzny i Rodaków ubra³ w s³owa kolêdy Bóg
siê rodzi: Podnie rêkê Bo¿e Dzieciê, b³ogo-
s³aw Ojczyznê mi³¹, w dobrych radach, w do-
brym bycie wspieraj jej si³ê sw¹ si³¹.
Ojciec wiêty podkreli³ przy tym, ¿e kolêdy
nie tylko nale¿¹ do naszej historii, ale tak¿e two-
rz¹ poniek¹d historiê narodow¹ i chrzecijañ-
sk¹. Trzeba, a¿ebymy tego bogactwa nie zgu-
bili. Dlatego te¿ ³ami¹c siê dzisiaj z Wami op³at-
kiem wigilijnym, ¿yczê, abycie wszyscy, drodzy
Czytelnicy - czy w Kraju, czy tu, w Rzymie, czy
gdziekolwiek na wiecie - piewali kolêdy, roz-
mylali nad tym, co one mówi¹, nad ca³¹ ich tre-
ci¹ i bycie w nich odnajdywali prawdê o mi³o-
ci Boga, który dla nas sta³ siê Cz³owiekiem -
powiedzia³ wówczas papie¿.
Niedawnym zwyczajem jest odczytywanie kart
wi¹tecznych, przes³anych przez krewnych
i znajomych czasem z najdalszego wiata. Dzi-
siaj jednak zwyczaj ten - podobnie jak wysy³anie
kart wi¹tecznych - wypierany jest przez interne-
towe przes³anie, e-mail, telewizjê, a tak¿e sms-y.
Nadal jednak nie sprz¹ta siê ze sto³u a¿ do po-
wrotu z Pasterki, a jeli uczestniczy siê w niej
przy telewizorze, to i po takiej Pasterce gospo-
darz zbiera z ka¿dej z pozostawionych resztek
potraw równie¿ pozosta³e resztki z op³atka, dro-
biny dla ¿ywizny: dla psa, kota, na wsi dla by-
d³a, koni, ptactwa. Wszystko to stworzenie bo-
wiem - skoro tylko biesiadnicy wycofaj¹ siê od
sto³u na nocny odpoczynek - zaczyna mówiæ
ludzkim g³osem. I chwa³a Bogu, ¿e tego nie s³y-
szymy albo nie rozumiemy, czêsto bowiem na-
s³uchalibymy siê o sobie nie najlepszych opinii
i ocen.
Przedtem jednak jeszcze piewamy pastora³-
ki i kolêdy, a wród nich tê najczulsz¹ chopinow-
sk¹ kolêdê, jak to liczna Panna Syna ko³ysa³a.
Bracia, patrzcie jeno, jak niebo goreje,
Znaæ, ¿e co dziwnego
w Betlejem siê dzieje
I wszyscy tego nadzwyczajnego czasu czuje-
my siê szczêliwi, radzi jeden drugiemu z przy-
niesionych przez wiêtego Miko³aja w czerwo-
nym ornacie lub ze znalezionych pod bogato, po
polsku ustrojon¹ choink¹ prezentów. Dobrzy dla
siebie, z nadziej¹ patrz¹c w przysz³oæ. A¿ znów
nadejdzie dzieñ, który da³ nam Pan
W dzieñ Bo¿ego Narodzenia
Radoæ wszelkiego stworzenia,
Ptaszki w górê podlatuj¹,
Jezusowi przypiewuj¹.
Pies z zaj¹cem siedz¹,
Z jednej misy jedz¹;
Wilk owcom nie szkodzi,
Wespó³ z nimi chodzi
Hej kolêda, kolêda!
Antoni Kazimierz Janicki
Bo¿ena Szaniec
PO PRZECZYT
S
zczytowym i wielce wyczekiwanym mo-
Nr 51-52(171-172)
PO PRZECZYT
ANIU GAZETÊ PRZEK
ANIU GAZETÊ PRZEK
A¯ INNYM -
A¯ INNYM -
TYLK
TYLKO
POLSKA
POLSKA
co czwartek w kioskach
co czwartek w kioskach
5
Najpiêkniejsze s¹ kolêdy polskie
NADZIEJA BO¯EGO
NARODZENIA
Pocztówki bo¿onarodzeniowe k³ami¹. Przenikn¹³
je terroryzm kredowego papieru. Kolorowego a¿ do
szaleñstwa. Prawie bajka. Nie z tej ziemi. Umiech-
niêta, niemal rozemiana Maryja. wiêty Józef niemal
intelektualnie skupiony, jakby oderwany od rzeczywi-
stoci. Grzeczne, kolorowe, czyste bydlêta. Tak czy-
ste jakby, ju¿ wtedy, unijne. Pastuszkowie wyprani
jakby prosto z pokazu mody Hoff. Królowie Trzej czy-
ci, jakby nie z turbaczej drogi ze wschodu do Syna
Bo¿ego. W wietle ich zawierzenia w Mesjasza, prze-
byli niebezpieczn¹, ciê¿k¹, trudn¹, mordercz¹ drogê
obok Heroda. A na pocztówce wygl¹daj¹ tak, jakby
przylecieli do Betlejemskiej Stajenki helikopterem,
w którym nikt nie zd¹¿y³ przed startem przygotowaæ
awarii obydwu silników naraz. Wszechogarniaj¹cy
terroryzm poprawnoci ogarnia równie¿ poligrafiê.
Tak¿e tê, która dotyka zdarzeñ wiêtych, zak³amuj¹c
tamt¹ rzeczywistoæ. Nie muszê byæ wizjonerem, aby
wyobraziæ sobie, jak wtedy mog³a wygl¹daæ i wygl¹-
da³a wiêta Rodzina zdesperowana w ucieczce
przed herodowym spisem powszechnym nowonaro-
dzonych dzieci, a póniej mordowaniem niewini¹tek
do lat dwóch. Maria i Józef wiedzieli, ¿e jest to pierw-
sza urzêdowa przymiarka Heroda do likwidacji Jezu-
sa Chrystusa, który mia³ przyjæ na wiat. Ten sam
Herod, jak hydra odradza siê i dzi. W naszej ojczy-
nie np., gdzie herodowe plemiê poluje bezkarnie
i nieustannie na Chrystusa, obra¿a i poni¿a jego Mat-
kê Maryjê, niszczy naród. I wtedy wiêta Rodzina
by³a bezdomna. Bez dachu nad g³ow¹. Si³¹ rzeczy
w ucieczce, bez pracy, wypêdzona przez spisowych
herodowych syndyków bez sumienia. Na obcej s³u¿-
bie z³a. wiêta Rodzina g³odna i ch³odna. Po ludzku
bezradna, zrozpaczona. U kresu si³. Ale przecie¿ wie-
dz¹ca o tym, Kogo Maryja przyniesie wiatu i Kim ma
siê w. Józef opiekowaæ. Ale by³a to wiêta rodzina
u granic ludzkiej wytrzyma³oci... wiêta Rodzina -
Polska Rodzina. Te¿ bezrobotna, g³odna, ch³odna,
oszukana herodzim jadem, zrozpaczona. Bezbronna
wiêta Rodzina. Jak daleka jest jej ówczesna rze-
czywistoæ od pocztówkowego zak³amania. Od eu-
forii i zadowolenia. Gdzie tam by³o w. Józefowi do
medytacji, do wsparcia na kosturze, skoro musia³
biegaæ za jakimi szczapami drewna, by ogrzaæ sta-
jenkê i kolebkê Jezusa... KAMIENNY, ZIMNY ¯£ÓB
I KORYTKO. Gdzie Maryi, mimo wielkiej radoci na-
rodzenia Syna Bo¿ego, by³o do zwyk³ej, p³ytkiej ludz-
kiej radoci, do umiechu macierzyñskiego szczê-
cia, mimo ¿e wiedzia³a, KOGO urodzi³a, to trwoga
o niego by³a, mimo danego Bogu FIAT, tym wiêk-
sza... Bo by³a i czu³a siê za niego po wielokoroæ
wiêcej, po ludzku bardziej odpowiedzialna. Jak mo-
g³a byæ radonie rozpromieniona, skoro nie mia³a
pieluszki, ga³ganka, by okryæ Dzieciê Bo¿e?
wiêta Rodzina i Dzieñ Bo¿ego Narodzenia staj¹
siê w wietle Betlejemskiej Gwiazdy symbolem Pol-
skiej Rodziny. Bezdomnej i bezrobotnej, g³odnej, za-
mykanej w komorach nêdzy. ¯yj¹cej na koszt dziad-
ków i rodziców. M³odych rodziców polskiego dziec-
ka, które, jeli nie zap³aci, to nie dostanie w szkole
szklanki ciep³ego mleka... Bo pañstwa na to nie staæ.
W Judei król ¿ydowski by³ jeden - Herod. Herodów
w Polsce jest legion. Wrogich Polakom i Ojczynie
nienawistnych dla polskich dzieci, zbrodniczych wo-
bec narodu. Eutanazyjnych wobec starców, morder-
czych abortynów wobec nienarodzonych dzieci, usi-
³uj¹cych z domów polskich rodzin uczyniæ po³ama-
ne chaty alkoholizmu, rozpusty, nierz¹du. Herodów
spod ciemnej gwiazdy nieparzystych k¹tów, hero-
dów spod grubej kreski. Gdzie nierz¹dne lampuce-
ry stanowi¹ nowe wolnoci dla zboczonych ma³-
¿eñstw, gdzie szczytem obrz¹dku iluminatów ma byæ
zbiorowa aborcja polskich kobiet, niewiast, matek
niedosz³ych. Gdzie ten, co obiecywa³, ¿e bêdzie
wszystkich Polaków, sta³ siê rezydentem w pa³acu
gubernatorskim wszelkiej maci zbrodniczych dia-
sporytów. Rezydentor, który bez zmru¿enia oka
w przywdzianej rodowej jarmu³ce uwiêci³ k³amstwo
stulecia upadlaj¹c naród w Jedwabnem, niszczy³
naród wetuj¹c 20-kilka prorodzinnych ustaw. Kat pol-
skiej rodziny. Wielki mistrz, Architekt, syndyk likwida-
cji narodu polskiego, stoj¹cy na drabinie z³a najwy¿-
szego 33 stopnia wtajemniczenia. G³ówny siewca
z³a. Upatrujê w Stajence Betlejemskiej, w narodzeniu
Jezusa wielk¹ nadziejê na to, ¿e naród przejrzy i siê
odrodzi. Bo przecie¿ wie, ¿e Chrystusa Zbawiciela
i Odkupiciela nie zwyci꿹 bramy piekielne.
¯yczê wszystkim wi¹t Bo¿ego Narodzenia pe³-
nych nadziei i jej przez nas wype³nienia. Do wymaza-
nia z ziemi naszej ojczystej najmniejszego ladu z³a.
W majestacie prawdy naszej wiary.
Piotr Proszowski
hojnie czerpi¹ polskie rodziny, s¹ bez
w¹tpienia wiêta Bo¿ego Narodzenia
i obyczaj piewania kolêd. piewanie kolêd
w czasie wieczerzy wigilijnej i potem przez ca³y
okres wi¹teczny w gronie rodzinnym, przy do-
mowej choince, to by³y i s¹ najbardziej urokliwe
chwile.
Pocz¹tkami polskie kolêdy siêgaj¹ rednio-
wiecza, czerpi¹c swoje treci z Ewangelii - jak ta
najstarsza, pochodz¹ca z XII wieku: Zdrów
b¹d Królu Anielski.
Kolêda ta utrwalona zosta³a w 1442 roku w no-
tatniku Miko³aja z Kola, franciszkanina, kazno-
dziei antyhusyckiego, który spisywa³ wielog³o-
sowe kompozycje kocielne. Podobny rodowód
ma pochodz¹ca z tzw. Kancjona³u Przewor-
szczyka (rok 1445) znana po dzieñ dzisiejszy
kolêda Chrystus nam siê narodzi³, jak i przeka-
zana przez Kancjona³ Kórnicki z roku 1550,
równie¿ piewana w naszych domach i w ko-
cio³ach po dzieñ dzisiejszy, popularna kolêda
Anio³ pasterzom mówi³.
Wed³ug Piotra wierca, muzykologa i history-
ka ruchu piewaczego, do najpiêkniejszych i naj-
chêtniej piewanych w Polsce kolêd nale¿a³y XV
i XVI-wieczne: Sta³a nam siê nowina, Gdy siê
Pan Jezus narodzi³, Kiedy król Herod królo-
wa³, Anio³ pasterzom mówi³, Narodzi³ siê
nam Zbawiciel i inne.
Wymienione kolêdy oraz kilka innych, pocho-
dz¹cych z prze³omu XV i XVI wieku, znalaz³y siê
w naszych kancjona³ach, zwanych póniej kan-
tyczkami. Kolêdy te stanowi¹ najstarsze pomni-
ki naszej liryki religijnej i domowej, a równocze-
nie s¹ to szacowne zabytki starej polszczyzny.
Wiek XVII, barok, w pewnym sensie zdemo-
kratyzowa³ i unarodowi³ treæ kolêd oraz sy-
stem popularyzacji nowych utworów kolêdni-
czych. W powstawaniu kolêd mia³y wtedy udzi-
a³ znacznie szersze krêgi z pocz¹tku domoro-
s³ych, a póniej tak¿e bieg³ych w rzemiole lite-
rackim twórców. Dotyczy to w pierwszym rzê-
dzie ludowych XVII-wiecznych pastora³ek, które
stanowi¹ dzisiaj prawdziw¹ kopalniê autentycz-
nych wiadomoci o ¿yciu dawnej wsi i ch³opów
w Polsce. W tym wieku jedn¹, z pewnoci¹ naj-
cenniejsz¹ pere³k¹ artystyczn¹ sta³a siê napi-
sana w roku 1632 przez znanego poetê Kacpra
Twardowskiego kolêda zatytu³owana Kolebka
Jezusowa, a tak¿e powsta³e w tym stuleciu:
Przybie¿eli do Betlejem, W ¿³obie le¿y,
A wczora z wieczora, Niepojête dary dla nas
daje, Triumfy Króla Niebieskiego, Witaj, Jezu
ukochany, W dzieñ Bo¿ego Narodzenia
Te w³anie kolêdy doæ wczenie stworzy³y
wdziêczn¹ bazê dla coraz to zmylniejszych
szopkarskich zabiegów inscenizacyjnych, wyro-
s³ych z ludowych obchodów kolêdowania. Do-
sz³o do tego, ¿e w XVIII stuleciu wiêkszoæ ludo-
wych pastora³ek przybra³a kszta³t udramatyzo-
wanych scenek, które braæ kolêdnicza prezento-
wa³a w wiejskim plenerze, w chatach i miejskich
wietlicach, nie wy³¹czaj¹c sal teatralnych.
W wieku XVIII kolêdy i pastora³ki jeszcze bar-
dziej siê utrwalaj¹. Powstaj¹ nowe, a wród nich:
S³yszê z nieba muzykê, Rozkwitnê³a siê lilija,
Pasterze mili, cocie widzieli, Narodzi³ siê Je-
zus w stajni ubogi, Ach, ubogi ¿³obie, licz-
na Panienka Jezusa zrodzi³a, Przy onej górze
wiec¹ siê zorze, Lulaj¿e Jezuniu, Jezus ma-
lusieñki, Bóg siê rodzi, moc truchleje.
Ta ostatnia, najpopularniejsza polska kolêda
o wyranej wymowie patriotycznej, powsta³a
w drugiej po³owie XVIII wieku. Jej autorem jest
znany poeta stanis³awowskich czasów, Franci-
szek Karpiñski. Tej to w³anie kolêdzie prof. Ju-
lian Krzy¿anowski, znakomity badacz polskiego
pimiennictwa, powiêci³ osobne studium. Pisa³
w nim: Kolêda Karpiñskiego zros³a siê nierozer-
walnie ze wspomnieniami ka¿dego, kto j¹ s³ysza³
w dzieciñstwie, jako wstrz¹saj¹ca sw¹ potêg¹
opowieæ zakoñczona prob¹ do Nowonarodzo-
nego o b³ogos³awieñstwo dla odrodziæ siê kie-
dy maj¹cej Ojczyzny.
Wspó³czenie z kanonu kolêd polskich najchêt-
niej s³uchamy i piewamy Wród nocnej ciszy,
Gdy siê Chrystus rodzi, Dzisiaj w Betlejem,
podobnym do tego, jaki posiada Pol-
ska. Mówiê o zbiorze kantyczek, które
stanowi¹ pierwszy zwi¹zek poezji na-
rodowej.
Odnotowaæ trzeba te¿ przemylenia
nieznanego autora opublikowane na ³a-
mach piewaka l¹skiego (1921 Nr
2). Czytamy tam: Kto by dzieje Nowe-
go Testamentu zna³ tylko z polskich ko-
lêd, ten móg³by pomyleæ, ¿e Pan Je-
zus urodzi³ siê gdziekolwiek w Polsce,
w pierwszej lepszej wsi, bo ka¿da jest
podobna jak dwie krople wody do tego
Betlejem, jakie jest w kolêdach. ¯yje
w nich ca³y ten wiejski wiat ze swoimi
zwyczajami i stosunkami, uczuciami
i sposobem mówienia; a ta wielka ory-
ginalnoæ, ta ze stanowiska literackiego
najwiêksza wartoæ kolêd, ¿e one nigdy
nie by³y same tylko czyst¹ modlitw¹,
ale i opowiadaniem.
I w tym kontekcie trzeba siê zgodziæ
z pogl¹dem Piotra wierca wyra¿aj¹-
cym uczucia wielu pokoleñ Polaków:
Polskie kolêdy s¹ najpiêkniejsze na
wiecie. Inne narody takich kolêd nie
maj¹. Posiadaj¹ tylko pieni na Bo¿e
Narodzenie.
Bardzo wysoko ceni kolêdy polskie pa-
pie¿ Jan Pawe³ II, który czêsto mówi o ich
wielkim znaczeniu i bogactwie. Dlatego
te¿ swoje ¿yczenia Bo¿onarodzeniowe w grudniu
1996 roku dla Ojczyzny i Rodaków ubra³ w s³owa
kolêdy Bóg siê rodzi: Podnie rêkê Bo¿e Dzie-
ciê, b³ogos³aw Ojczyznê mi³¹, w dobrych radach,
w dobrym bycie wspieraj jej si³ê sw¹ si³¹.
Ojciec wiêty podkreli³ przy tym, ¿e kolêdy
nie tylko nale¿¹ do naszej historii, ale tak¿e two-
rz¹ poniek¹d historiê narodow¹ i chrzecijañ-
sk¹. Trzeba, a¿ebymy tego bogactwa nie zgu-
bili. Dlatego te¿ ³ami¹c siê dzisiaj z Wami op³at-
kiem wigilijnym, ¿yczê, abycie wszyscy, drodzy
Czytelnicy - czy w Kraju, czy tu w Rzymie, czy
gdziekolwiek na wiecie - piewali kolêdy, roz-
mylali nad tym, co one mówi¹, nad ca³¹ ich tre-
ci¹ i bycie w nich odnajdywali prawdê o mi³o-
ci Boga, który dla nas sta³ siê Cz³owiekiem -
powiedzia³ wtedy papie¿.
Pamiêtajmy o tym, gdy usi¹dziemy do wigilij-
nego sto³u i zaczniemy piewaæ kolêdy.
Kazimierz A. Janicki
Bo¿e Narodzenie. Inicja³ P, Msza³ katedry wawelskiej, ok. 1350-
1360 r.
Anio³ pasterzom mówi³, W ¿³obie le¿y, Naro-
dzi³ siê Jezus Chrystus, Z narodzenia Pana
dzieñ dzi weso³y, Triumfy Króla Niebieskiego,
Pójdmy wszyscy do stajenki, Gdy liczna Pan-
na Syna ko³ysa³a, Ach, witaj¿e po¿¹dana per³o
droga z nieba, majestatycznego poloneza Bóg
siê rodzi, nieco rubaszn¹ Przybie¿eli do Betle-
jem pasterze i najtkliwsz¹, najbli¿sz¹ sercu, cyto-
wan¹ przez samego Chopina: Lulaj¿e Jezuniu.
Z kolêd obcych najbardziej popularna jest Ci-
cha noc. Ta kolêda urzekaj¹ca nas piêknem au-
striackiej frazy i treci zadomowi³a siê u nas na
dobre po wojnie. piewaj¹ j¹ te¿ najchêtniej ma-
rynarze na statkach.
Bogactwo polskich kolêd jest wprost nies³y-
chane. Kolêd - wed³ug ustnej tradycji (nie opubli-
kowanych) - doliczono siê oko³o 1.400, za og³o-
szonych drukiem ponad 500. Do najcenniejsze-
go zbioru kolêd polskich nale¿y pierwszy ich
masowy wybór, jaki w 1842 roku ukaza³ siê
w Krakowie pod redakcj¹ ks. Micha³a Mariana
Mioduszewskiego pod jak¿e wymownym tytu-
³em: Pastora³ki i kolêdy z melodiami, czyli pio-
senki weso³e ludu w czasie wi¹t Bo¿ego Naro-
dzenia po domach piewane.
W okresie zaborów kolêdy polskie by³y zwal-
czane tak samo, jak pieni odnosz¹ce siê do
polskich tradycji i ruchów wolnociowych.
W Spisie pieni zakazanych, og³oszonym
w Nowym piewniczku - 766 pieni wiato-
wych (Miko³ów-Czêstochowa 1912 roku) mo¿-
na sprawdziæ, ¿e przed wieloma s¹dami w zabo-
rach kolêdy by³y skazywane na karê mierci.
A to z powodu ich treci zarówno religijnej, jak
i patriotycznej. Choæby Jezu najdro¿szy, mi³o-
ciwy Bo¿e, któr¹ koñcz¹ s³owa: Niech ¿yje
Polska ku wiecznej Twej chwale. Podobnie
w kolêdzie W ¿³obie le¿y, któ¿ pobie¿y napisa-
nej przez Piotra Skargê w czwartej strofie pieni
piewano: Bo¿e Ojcze, Bo¿e wielki, we krew
nasz¹ do kropelki, ale Polsce wolnoæ wróæ.
Gdy w 1939 roku Polska ponownie zniknê³a
z mapy wiata, kolêdy chroni³y nadzieje na odzy-
skanie niepodleg³oci i wolnoci. Atmosfera Bo-
¿ego Narodzenia zawsze i wszêdzie jednoczy³a
Polaków. Podobnie w okresie PRL-u, kiedy kolê-
dy ledwie tolerowano, jako tzw. pieni ludowe.
Oparcia w Dobrym Dzieci¹tku szukali wtedy naj-
s³awniejsi polscy twórcy. Dlatego tak wiele po-
wsta³o kolêd literackich i tak wielu kompozyto-
rów zas³ynê³o z ich piêknych opracowañ (wród
nich Franciszek Ryling, Boles³aw Wallek-Walew-
ski, Stanis³aw Hadyna).
Z dociekañ na temat polskiego charakteru ko-
lêd godne odnotowania s¹ myli Adama Mickie-
wicza, który w jednym z wyk³adów o literaturach
s³owiañskich w Pary¿u dowodzi³: Nie wiem, czy
jaki inny kraj mo¿e siê pochwaliæ zbiorem
W bezkresie pustyni, w palm suchym poszumie
Królowie, pasterze, byd³o utrudzone
Prowadzeni blaskiem gwiazdy-przewodniczki
Wêdruj¹ w stajenki betlejemskiej stronê.
W bezkresie pól nie¿nych wierzba na rozstaju
Dalej nam do domu nili do Betlejem
Powracamy w mylach i sercach do kraju
Niechaj i nad nami gwiazda zajanieje.
Pójdmy do Dzieci¹tka, pok³oñmy siê nisko
Zaniechajmy myli o swej poniewierce
Zaniechajmy smutków - noc to wigilijna
W pogodnej modlitwie po³¹czmy swe serca.
Wigilijny wieczór têsknoty ukoi,
Choæ nas rozsypa³o jak ziarenka piasku.
Sp³ynie w nasze serca spokój, mili moi
Cieszmy siê kolêd¹ przy choinki blasku.
***
Sercem zawsze z Tob¹ choæ w dalekiej stronie
Kartk¹ przekazujê serdeczne ¿yczenia,
wi¹t pogodnych, zdrowych, w bliskich osób
gronie,
Niechaj radoæ niesie Bo¿e Narodzenie.
Radosnych wi¹t Bo¿ego Narodzenia oraz
B³ogos³awieñstwa Bo¿ej Dzieciny w nadcho-
dz¹cym Nowym Roku
¿yczy
Krystyna Wie³³owicz
Od redakcji TP:
Otrzymalimy wiele ¿yczeñ
od Rodaków z kraju i z ca³ego wiata, za które
serdecznie dziêkujemy. Wytrwamy!
PO PRZECZYT
W
spania³ym darem niebios, z którego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anio102.xlx.pl